Autor Wiadomość
Waylander
PostWysłany: Wto 18:01, 18 Maj 2010    Temat postu:

Witam

Pozostawię bez komentarza post Freeka...

Za to do chciałbym dodać do własnych akcji podniesienie lasera(chodzi mi o kompaktowy karabinek) wziętego do niewoli "Kapitana" i przeładowanie magazynku w pistolecie.

Pozdrawiam

Freeks
PostWysłany: Pon 13:09, 10 Maj 2010    Temat postu:

Ludzie, spokojnie, bez paniki, żyje Wink Jednak nie pierwszy raz powtarzam, że na weekendy dostępu do internetu nie posiadam, z czego wynikają moje tymczasowe zamarcie.

Mordeci zmeł w ustach przekleństwo, trzydzieści sekund później wybuchłaby strzelanina w kokpicie i wszystko poszłoby gładko. Imperator chciał jednak inaczej...
-Brama! zarzucić ich pozycje granatami ogłuszającymi i uniemożliwić dalszy udział w walce. Bezwzględny zakaz zabijania! Strzelać po nogach. Marika musi wytrzymać, priorytetem są heretycy!
-Wahadłowiec, odetnij im drogę ucieczki, natychmiast! Masz prawo przycisnąć ich ogniem zaporowym, zakaz brania żywych celów na celownik!

Mordeci spojrzał na proktora, odbezpieczył własnego Outhlanka i skinął mu głowa.
-Zezwalam. Przerzućcie cześć ludzi na tyły i flank, by ich osaczyć. Macie jeden wahadłowiec do dyspozycji w tym celu. - Agent już się obracał by wyjść, ale przypomniał sobie coś - I jeszcze jedno. Mają być żywi... ale niekoniecznie zdrowi - Haveloc uśmiechnął się wrednie i wybiegł w kierunku bramy osobiście rozeznać się w sytuacji i wspomóc strażników.
Waylander
PostWysłany: Nie 15:48, 09 Maj 2010    Temat postu:

Witam

Nie mogę odpowiadać za Freeka ale w obecnej sytuacji(wiedząc o strzelaninie) Dekares od razu pośle w kierunku wejścia na lądowisko trójkę regulatorów(prewencja).

Pozostaje jeszcze kwestia tego czy nasz prom może podlecieć i zablokować(ewentualnie ścigać w wypadku ucieczki) podejrzanych przy bramie? Istotne jest także jak długo to może zająć(w sensie dolecenie tam)?.

Póki co Dekares "poprosi" o przysłanie w rejon lądowiska dodatkowych jednostek Regulatorów w celu zamknięcia drogi ucieczki podejrzanym(czytajcie wzywam tam wszystkie jednostki z okolicy, ale nie wspominam jawnie o inkwizycji zakładając że moi ludzie poproszeni o użycie kodów swoich służb w celu ściągnięcia posiłków dla kolegów pod ostrzałem sami zapewnią wsparcie bez zostawiania po nas śladów w postaci nagrań z wrzeszczącym agentem =I=wzywającym wsparcie).

Ogólnie rozważam dwa warianty:

-Pierwszy - podrywamy nasz prom i on sam podlatuje z drugiej strony lądowiska w celu zablokowania drogi/śledzenia ewentualnych uciekających, w tym czasie reszta mojej grupy pędzi w kierunku wejścia z bronią gotową do strzału(dwaj tajniacy zostają z tech kapłanem i więźniami czekając ąż podleci po nich drugi prom, kapłan może w tym czasie spróbować wydobyć jakieś dane z komputera maszyny, więźniowie mają szybko rozebrać się do naga, ich rzeczy mają zostać zgarnięte do osobnej torby i zabezpieczone, jak prom przyleci to więźniowie do środka i są gotowi do odlotu w jeśli u mas się pojawią kłopoty, zakładam że damy jeszcze jakieś 5 minut po przybyciu promu kapłanowi na wydobycie danych po tym mają się ewakuować do promu i lecieć do Trójrożca, więźniów należy unieruchomić jak tylko się da wolę aby nie mieli szansy się wyzwolić i uciec promem Evil or Very Mad ).

- Drugi - wysyłam tych trzech funkcjonariuszy prewencji piechotą jako wsparcie dla walczącej grupy.
Natomiast reszta grupy ładuje się szybko do drugiego promu(wzywam obydwa) i ruszamy na tyły naszych napastników koło bramy aby odciąć im drogę ucieczki(dwóch tajniaków i tech-kapłan nadal pozostają aby pilnować więźniów zdobywać dane i się ewakuować jw.).


Pozdrawiam

P.S.Przepraszam za wszelkie nieścisłości i pomyłki w moich ostatnich postach po prostu nie mam często możliwości sprawdzać niektórych rzeczy w wątku(o wglądzie w kartę postaci nie wspomnę) ze wzgłedu na ograniczenia czasowe.

Keth
PostWysłany: Nie 11:19, 09 Maj 2010    Temat postu:

Fazę zabezpieczania wahadłowca mamy już z głowy. Kapitan Stiring i marynarz, który otworzył wcześniej luk zostali aresztowani, pilot zginął w trakcie strzelaniny. Żaden z imperialistów nie ucierpiał w najmniejszym stopniu, natomiast sama maszyna wymaga gruntownej naprawy kokpitu. Więźniowie będą zaraz wyprowadzani na zewnątrz, ale Barabosa dopiero teraz świadomy jest tego, że na zewnątrz też doszło do strzelaniny, bo wcześniej jego komunikator ustawiony był w tryb łączności jednostronnej (pracował wyłącznie jako nadajnik, by przez przypadek nie odebrać jakiegoś połączenia w trakcie podszywania się pod ekipę techadeptów).

Czekam teraz na reakcję Freeksa, ponieważ nie wiem do końca jak zechce w tej sytuacji postąpić, a nie chcę zastępować jego deklaracji sugestiami podpowiedzianymi we wcześniejszym poście przez Waylandera.
Keth
PostWysłany: Nie 11:13, 09 Maj 2010    Temat postu:

Dyspozytornia, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.05

Mordeci Haveloc zesztywniał na ułamek sekundy, zaskoczony nagłą strzelaniną przy wejściu na lądowisko. Kanonada wewnątrz promu też nie słabła, w pewnym momencie wręcz eksplodowała charakterystycznym trzaskiem strzelających seriami Ravagerów.

- Sir, co robimy? - zapytał podniesionym głosem proktor Arete, odbezpieczając swoją broń i spoglądając badawczo w stronę agenta Ordo - Proszę o pozwolenie na zabezpieczenie wejścia na lądowisko!

Haveloc wyciągnął już własną broń, ale wciąż się wahał, nie znając do końca statusu ekipy przebywającej na pokładzie promu.

- Mordeci, mamy go! Mamy Stiringa! - w eterze rozległ się podniesiony głos Dekaresa.
Keth
PostWysłany: Nie 10:48, 09 Maj 2010    Temat postu:

Wnętrze promu, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.05

Huk wystrzałów sprawiał ogłuszające wrażenie w ciasnej przestrzeni promu. Trzej pierwsi regulatorzy z sekcji szturmowej przeskoczyli nad powalonym na podłogę i skuwanym właśnie przez tajniaków marynarzem, przyklękając tuż obok ściskającego oburącz Orthlanka Dekaresa.

- Stiring, wyłaź stamtąd! - huknął Barabosa - Nie masz szans, maszyna jest otoczona!

- Żywcem mnie nie weźmiecie, psie! - padła ochrypła odpowiedź. Kapitan wystawił za krawędź drzwiczek kokpitu lufę lasera i posłał na oślep wiązkę lasera, omal nie trafiając jednego z regulatorów. Kontra była natychmiastowa: grad kul wystrzeliwanych z Ravagerów zasypał wnętrze kokpitu kiereszując ciało martwego pilota i roztrzaskując w drobny mak wszystkie instrumenty pokładowe. Ukryty za pancerną płytą Stiring nie ucierpiał, bo trafić mógł go jedynie jakiś fartowny rykoszet, ale w ułamku sekundy stało się pewne, że okaleczona kanonadą Biene nigdzie już nie wystartuje; przynajmniej nie bez pomocy specjalisty techkapłana.

Barabosa uderzył dłonią w ramię klęczącego z prawej regulatora, pociągnął lekko za wiszący na uprzęży funkcjonariusza granat ogłuszający. Mężczyzna kiwnął w odpowiedzi głową, zerwał granat z pasa i odbezpieczywszy go błyskawicznie cisnął wprost do kokpitu. Wszyscy obecni w przedziale pasażerskim imperialiści odskoczyli na boki, pomiędzy rzędy foteli, ukrywając twarze w dłoniach lub odwracając w tył głowy.

Stiring musiał zauważyć wrzucony do kokpitu ładunek, ale nie zdążył już w żaden sposób zareagować. Granat rozerwał się z głuchym hukiem i wnętrze promu wypełniła na ułamek chwili oślepiająca poświata. Kiedy tylko przygasła, szturmowcy Magistratum byli już przy drzwiczkach kokpitu, skąd wywlekli chwilę później wrzeszczącego przeraźliwie człowieka, zaciskającego kurczowo powieki i krwawiącego z nosa i uszu.

- Kapitanie Stiring! - krzyknął Dekares stając w rozkroku nad rzuconym bezceremonialnie na pokład mężczyzną - Zostałeś aresztowany przez Święte Oficjum. Niechaj Bóg-Imperator zlituje się nad twoją duszą!

Wijący się w uścisku funkcjonariuszy Stiring wybełkotał coś niezrozumiałego, ale Barabosa nie zamierzał się dokładniej wsłuchiwać w jego bluźnierczy bełkot.

- Wyprowadzić go! Mordeci, mamy go! Mamy Stiringa! - Dekares przełączył swój komunikator w tryb łączności dwustronnej i w jego uszach wybuchła momentalnie następna kanonada.
Waylander
PostWysłany: Pią 21:25, 07 Maj 2010    Temat postu:

Witam

Nie ma za co przepraszaćWink.

Widzę że wziąłeś się za na ostro Keth.

Myślę że poradzimy sobie z sytuacją w kokpicie.

Przepraszam że się o to pytam(nie mam po prostu czasu sprawdzić bo zaraz będę musiał(dosłownie) ewakuować się z komputera) ale czy grupa szturmująca wahadłowiec ma flashbangi? Jeśli tak to posyłamy jeden do kokpitu i szturmujemy. Jeśli nie to dwóch funkcjonariuszy powinno położyć ogień zaporowy na kokpit a ja spróbuje podejść bliżej. Co istotniejsze Jeśli wiem o tym co się dzieje przy wejściu(Freek słyszy to co się u mnie dzieje to ja też powinienem znać jego sytuacje:wink:) to wysyłam tam grupę szturmową(zostawiam sobie tylko jednego regulatora z prewencji, tajniaków i tech-kapłana, i jednego flasbanga jeśli są i mają je tylko funkcjonariusze prewencji).


Freek lepiej leć tam i opanuj sytuacje, proponuje wezwać posiłki z całej okolicy oraz poderwać nas statek powietrzny nad lądowisko, jak kapitan zacznie uciekać to może łatwiej będzie go śledzić z powietrza.
Pozdrawiam
Keth
PostWysłany: Pią 20:15, 07 Maj 2010    Temat postu:

Na początku chciałbym serdecznie przeprosić wszystkich zaangażowanych w tę sesję i tak przeze mnie niemile potraktowanych graczy! Autentycznie przykro mi z powodu tego paskudnego laga, który trwa już pełny kalendarzowy miesiąc, ale obiecuję od teraz dołożyć wszelkich starań, aby już w miarę szybko dokończyć tę przygodę, a potem pomyśleć nad wstępem do nowej (jeżeli wciąż jeszcze będziecie chcieli dalej grać).

Wrzuciłem właśnie dwa małe updaciki fabularne, więc możemy ruszyć dalej z biegiem akcji Wink
Keth
PostWysłany: Pią 19:58, 07 Maj 2010    Temat postu:

Dyspozytornia, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.04

Mordeci wciąż jeszcze zastanawiał się nad odpowiedzią dla agentów pilnujących bramy, kiedy w głośnikach komunikatora rozległ się znienacka dźwięk wystrzałów. Spinając się w ułamku sekundy Haveloc wyjrzał na zewnątrz wieży, w kierunku obstawionego przez regulatorów promu. Ktoś ciągle jeszcze strzelał serią, kiedy funkcjonariusze sekcji szturmowej ruszyli na znak proktora w stronę wejścia do wahadłowca, zamierzając natychmiast interweniować.

- Inkwizycja! Inkwizycja! – w eterze rozległ się donośny krzyk Dekaresa, zakończony charakterystycznym dźwiękiem lasera strzelającego z podrasowanej baterii. Mordeci zacisnął palce na obudowie komunikatora chcąc rzucić do mikrofonu wezwanie o status grupy abordażowej, ale w tej samej chwili proktor Arete przycisnął twarz do okna dyspozytorni na sąsiedniej ścianie odpinając jednocześnie własną kaburę.

Chociaż agenci przebywający wewnątrz promu nie mogli tego naturalnie słyszeć, do uszu Mordeciego dobiegł stłumiony trzask wystrzałów dobiegających ku jego zaskoczeniu od strony zamkniętej i pilnowanej przez cywilnych wywiadowców bramy.

- Strzelają! – w głośniku komunikatora Arete rozległ się desperacki okrzyk regulatora, który chwilę wcześniej zgłosił nadejście pod bramę trzech obcych mężczyzn – Marik oberwał!
Keth
PostWysłany: Pią 19:56, 07 Maj 2010    Temat postu:

Wnętrze promu, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.04

Dekares uderzył palcem w bezpiecznik broni, ustawiając składany do strzału automat w ułamku sekundy w trybie ognia seryjnego. W tej samej chwili, kiedy techkapłan i jeden z tajniaków zaczęli się obracać w kierunku pilnującego wejścia na pokład marynarza, Barabosa wdusił spust swego Orthlanka.

Agent Ordo nie zamierzał nikogo z premedytacją zabić, wręcz przeciwnie, zależało mu bardzo na zmuszeniu członków załogi promu do złożenia broni, ale w ciasnej przestrzeni kokpitu nie można było oddać serii inaczej niż tylko ze śmiertelnym skutkiem.

Kapitan targnął się w bok na widok wycelowanej w swą stronę lufy broni, wślizgnął się za futrynę drzwiczek kokpitu znikając z pola widzenia Dekaresa w tej samej chwili, w której huk wystrzałów wypełnił kokpit mieszając się z metalicznym szczękiem wypadających z Orthlanka łusek i trzaskiem pękających zegarów pulpitu sterowniczego. Siedzący w fotelu pilota mężczyzna dostał jedną kulą w podstawę czaszki, druga trafiła go w ramię, kiedy już padał twarzą na wciąż odmawiający posłuszeństwa komunikator. Pozostałe pociski roztrzaskały część instrumentów pokładowych Biene, zasypując ciasny kokpit gradem szklanych i metalowych szczątków.

- Inkwizycja! Inkwizycja! – krzyknął na całe gardło Dekares, zdejmując palec ze spustu i uginając nogi w kolanach. Dwaj jego towarzysze przygnietli zaskoczonego marynarza do ściany przedziału pasażerskiego, zasypując go gradem ciosów zadawanych pięściami i kolbą pistoletu oraz dusząc nieszczęśnika giętką mechanomacką, która wystrzeliła na podobieństwo metalowego węża spod rękawa czciciela Omnissiaha – Poddajcie się!

Chociaż Dekares nie mógł się wyzbyć wrażenia, że czas zwolnił w niewyobrażalnym tempie, od chwili oddania pierwszego strzału minęły zaledwie trzy sekundy. Ukryty w kokpicie kapitan wychynął zza futryny drzwiczek w następnej z kolei sekundzie, nawet nie spoglądając w kierunku zabitego pilota. Jego laser szczęknął zgrzytliwie, jaskrawa krecha energii połączyła na ułamek sekundy wylot lufy broni i fotel pasażerski, przy którym stał Barabosa. Kinetyczny ładunek przeniesiony za pomocą wiązki dosłownie rozwalił w strzępy zagłówek fotela, spopielając go po części. W nozdrza Barabosy wdarł się natychmiast ostry swąd spalenizny.

Blokujący dotąd luk drugi wywiadowca Magistratum sam złożył się do strzału, posłał w kierunku kapitana kulę, ale chybił o włos trafiając w pancerną szybę kokpitu i pokrywając niewielki jej fragment gęstą pajęczyną pęknięć. Kapitan natychmiast uskoczył z powrotem na swoje miejsce, ponownie chowając się w kokpicie. Ostatni członek załogi Golden Lady stracił w tym samym momencie przytomność, szybko i brutalnie wyeliminowany z akcji przez techkapłana wspieranego siłami jednego z wywiadowców.

- Pierdol się! – padła ochrypła odpowiedź z wnętrza kokpitu – Nigdy mnie nie dorwiecie!
Waylander
PostWysłany: Wto 21:34, 06 Kwi 2010    Temat postu:

Witam

No nic będzie ostro.

Tak jak deklarował położę ogień zaporowy na kokpit, zakładam że drugi tajniak wspomoże mnie(strzelając do radiowca/lub kładąc dodatkowy ogień zaporowy).

Będę się darł dalej że prom jest całkowicie otoczony zarówno na ziemi jak i od strony powietrznej.

Pozdrawiam

P.S. Oczywiście nie stoję na środku pokładu jak idiota a szukam jakieś zasłony.
Freeks
PostWysłany: Wto 21:24, 06 Kwi 2010    Temat postu:

Cóż, jak słychać wystrzały nim wpuszcza tych tamtych przed brama i zwiewają, to coż...

Łapać ich! Furgon z funkcjonariuszami gdzieś powinien być w pobliżu i transporter gdzieś tez sobie pewnie lata. Niech im odetną drogę ucieczki z obu stron. Sam dobiegnę do bramy. Chyba, że akcja w kokpicie jest trochę wysunięta w czasie, ale wątpię w takie szczęście.
Keth
PostWysłany: Wto 21:17, 06 Kwi 2010    Temat postu:

Wnętrze promu, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.03

- Najlepiej czerwonym tuszem - powiedział Dekares Barabosa, błyskawicznym ruchem wyciągając spod płaszcza swój odbezpieczony pistolet. Broń miała włączony laserowy celownik, toteż czerwona plamka układu celowniczego zapłonęła na skórzanym oparciu fotela pilota - W imię Złotego Tronu, poddajcie się!

W ciasnej przestrzeni wahadłowca wybuchło istne pandemonium. Marynarz stojący opodal włazu poruszył się bez wyraźnie wrogich zamiarów, ale samo poruszenie wystarczyło jednemu z tajniaków i Guzmanowi, by rzucić się na niego bez ostrzeżenia i powalić serią ciosów na podłogę kabiny.

Kapitan Stiring i oficer Ornales zareagowali na dwa odmienne sposoby. Radiowiec zerwał słuchawki z uszu obracając się w fotelu i spoglądając szeroko otwartymi oczami na rozgrywającą się w przedziale pasażerskim scenę przemocy. Jego ręka powędrowała w kierunku schowka przy fotelu, jakby na przekór zdrowemu rozsądkowi i widokowi lufy automatu Dekaresa.

Kapitan poruszał się jeszcze szybciej, zdradzając swymi ruchami wieloletnią wprawę w posługiwaniu się narzędziami mordu. Wsunąwszy się niemal do końca za futrynę drzwi kokpitu sięgnął po coś tak błyskawicznie, że Barabosa ujrzał lufę kompaktowego laserowego karabinku w tej samej chwili, w której sam wycelował broń w pilota.

Dźwięk wystrzałów wypełnił ograniczoną metalem przestrzeń we wnętrzu Biene.
Freeks
PostWysłany: Wto 20:38, 06 Kwi 2010    Temat postu:

-Wpuścić ich, ale ostrożnie, to może być pułapka. Przed wpuszczeniem ich możecie dosłać tam kilku wolnych ludzi z tasserami. Niech co najmniej dwóch z pilnujących bramy ukryje się gdzieś w razie ataku kapitana. Jemu samemu powiedźcie, żeby udał się niezwłocznie do wieży kontroli lotów, gdyż lądowisko uległo skażeniu poprzez nieszczelność jednej z maszyn. Usuwanie zagrożenia potrwa 20-30 minut. Poprowadźcie go tak, by nie widział naszych speców od abordażu i w dogodnym miejscu obezwładnić paralizatorami. Jeśli to niemożliwe to obezwładnić jak przekroczą bramę i nasi ludzie spowrotem ja zamkną. Chcę ich żywych. W razie stanowczego oporu co najmniej kapitana. Ten kto go zabija odpowie własna głową.

-W razie ich dalszych pytań wahań i innych takich niech poczekają na mnie, choć ufam, że powinni sobie poradzić sami. Jeszcze coś proktorze?

Przy braku paralizatorów, to niech strzelają po będąc im za plecami ewentualnie flashami zarzuca, jeśli się gdzieś skitraja. Chyba, że zostało nam kilku wolnych ludzi (tak z 8-9ciu chłopa) by ich w jakimś ciasnym korytarzu złapać na muszkę kilku automatów, wtedy da im się wybór, przestrzelone kończyny czy po dobroci.
Keth
PostWysłany: Pon 21:38, 05 Kwi 2010    Temat postu:

Kodannon, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.02

Sytuacja na pokładzie niewielkiego wahadłowca tężała z każdą sekundą, Mordeci Haveloc wyraźnie to wyczuwał. Ukryty w ubraniu Dekaresa komunikator, ustawiony w tryb łączności pasywnej, przekazywał do wieży kontroli lotów każde słowo kapitana Stiringa i dźwięczące w głosie właściciela Golden Lady zdenerwowanie wieściło rychłym wybuchem destrukcyjnych emocji.

Agent Ordo ponownie przyłożył do oczu lornetę, przyjrzał się bacznie maszynie i kucającym pod jej brzuchem regulatorom z grupy szturmowej. Funkcjonariusze byli gotowi do natychmiastowego wejścia do wnętrza Biene, wciąż otwartego dzięku blokującemu boczny właz tajniakowi, czekali jedynie na komendę nadzorującego akcję Barabosy.

Mordeci nie wiedział dokładnie, ilu członków załogi znajdowało się na pokładzie promu, ale było ich co najmniej dwóch, tak przynajmniej wynikało z monitorowanych uważnie radiowych przekazów: dyskutujący z rzekomymi techadeptami kapitan Stiring oraz radiowiec o nazwisku Ornales.

- Nie interesuje mnie podłączenie do jakiegoś zewnętrznego przekaźnika! – w eterze rozległo się ostro warknęcie Stiringa – Pięć minut temu miałem na linii zewnętrzną rozmowę z wnętrzem Kopca i wszystko działało normalnie! Ornales, wykonaj reset Ducha Maszyny naszego nadajnika, biegiem!

- Sir, to pilne – powiedział z wyraźnie zatroskaną miną proktor Arete, przyciskając do ucha słuchawki osobistego modułu łączności i próbując wyjrzeć jednocześnie przez boczną szybę centrum kontroli w stronę pogrążonej w półmroku zewnętrznej bramy lądowiska – Mamy pewien problem...

- Jaki problem? – zapytał Haveloc odsuwając od oczu lornetę i przekręcając głowę w kierunku oficera Magistratum, zaniepokojony dziwnym brzmieniem jego głosu – Pod bramą?

- Tak, sir – potwierdził proktor – Castrillo melduje, że ludzie domagający się wejścia na lądowisko to kapitan Stiring i jego dwaj zastępcy.

Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin