Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Coscarla –Dom Tantalusa, 384.830.M41, godz. 22.17
Lyra wciągnęła z sykiem powietrze, walcząc z uczuciem palącego bólu w ręce. Na korytarzu wybuchła strzelanina wieszcząca kolejne kłopoty, terkot automatu Thorna mieszał się z hukiem strzelb. Verner obejrzał się nerwowo do tyłu, w stronę wyjścia z gabinetu, potem pokazał na siebie kciukiem sygnalizując dziewczynie, że zacznie strzelać pierwszy. Lyra odpowiedziała kiwnięciem głowy, odetchnęła głęboko.
Verner wysunął się zza futryny, nacisnął spust broni zasypując ciemne pomieszczenie gradem pocisków. Lyra wychynęła zza drzwi sekundę później, wystawiając do przodu własną broń i strzelając ogniem ciągłym w każdy podejrzany mroczny kształt, który kojarzył jej się z ludzką sylwetką. Terkot obu pistoletów był ogłuszający w ciasnej przestrzeni, odgłos wystrzałów z wyciszonej broni przeciwnika zupełnie w nim utonął. Akolici poczuli na twarzach pęd powietrza wywołany przelatującymi przez otwór wejściowy kulami, dostrzegli ledwie dostrzegalne poruszenie w kącie pokoju. Nie tracąc czasu przesunęli lufy pistoletów w tamtą stronę, ponownie zaczęli strzelać.
Verner usłyszał pośród kanonady trzask pękającej drewnianej futryny, stłumiony wizg bólu, zaraz potem drugi, łoskot padających ciał. Rozgorączkowany umysł duchownego rejestrował te dźwięki na poziomie podświadomości, serce waliło w uszach Sepheryjczyja niczym kowalski młot. Przerywając ogień Verner wyrzucił dłoń w bok, zbiegiem okoliczności za pierwszy razem natrafiając na ścienny włącznik światła. W blasku zapalonej sufitowej lampy ujrzał leżącego na plecach mężczyznę, z jedną ręką zarzuconą na niskie polowe łóżko, drugą odsuniętą w bok, wciąż ściskającą pistolet maszynowy.
Nie żył, jego biały podkoszulek naznaczony był sześcioma okrągłymi otworami wlotowymi, materiał ubrania przesiąkał krwią.
Strzelanina na korytarzu nie słabła nawet na chwilę. Verner odwrócił głowę w bok, w stronę Lyry, dopiero teraz uświadamiając sobie, że sekundę wcześniej jego słuch zarejestrował dźwięk upadku dwóch ciał.
Łowczyni leżała na podłodze gabinetu, na prawym boku, zgięta wpół, z odchyloną do tyłu głową. Na gładkiej marmurowej posadzce gabinetu pod jej ciałem rosła kałuża krwi. |
|