RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Przewodnik po Żelaznych Królestwach
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Przewodnik po Żelaznych Królestwach
PostWysłany: Wto 18:42, 12 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Broń palna w Żelaznych Królestwach

Nikt nie potrafi określić precyzyjnie daty zbudowania pierwszego egzemplarza broni palnej w zachodniej części Immoren, ale historycy twierdzą zgodnie, iż był to kamień milowy w działaniach ruchu oporu przeciwko Orgothom. Członkowie Order of Golden Crucible, sekretnej organizacji stawiającej za cel swego istnienia zachowanie dla potomności tajników alchemii oraz budowę nowych rodzajów uzbrojenia, od lat eksperymentowali z materiałami łatwopalnymi i bronią miotającą – w rezultacie ich prac około roku 80 AR powstał pierwszy karabin z mechanizmem bolcowym.

Orgothowie zdążyli już zdławić pierwsze zorganizowane rewolty wymierzone w ich tyranię: Żelazne Bractwo zostało unicestwione, a czarodziejów z Kręgu Zaprzysiężonych Kerwina zaciekle ścigano i likwidowano jednego po drugim. Ci, którzy zdołali unieść głowy z pogromu uciekali na wschód, znajdując kryjówkę w Lerynie - stamtąd też słali tajne listy wzywające swych konfratrów do łączenia się w wysiłkach mających doprowadzić do obalenia Orgothów. Osiedli w Lerynie członkowie Kręgu Zaprzysiężonych założyli przy wsparciu grupy alchemików Order of Golden Crucible. W pierwszych latach istnienia tej organizacji magowie często korzystali z przykrywki w postaci profesji zwykłego alchemika, zmuszeni do ukrywania się przed najeźdźcami.

Pierwszym znanym z nazwiska konstruktorem broni palnej okazał się Oliver Gulvont, urodzony, wychowany i wyształcony w Caspii inżynier i alchemik, który przeniósł się później do Lerynu. Nawiązawszy tam kontakty z agentami Order of Golden Crucible Gulvont stał się aktywnym członkiem ruchu oporu. Jego dzieło miało być w zasadzie nową wersją kuszy, bo chociaż Gulvont opracował teoretyczny model broni palnej, nie posiadał dostępu do substancji mogącej wyrzucić metalowy pocisk z lufy broni z mocą dostateczną do zadania znaczących uszkodzeń.

Po licznych eksperymentach z materiałami łatwopalnymi członkowie Order of Golden Crucible opracowali formułę prochu strzeleckiego. Podczas badań odkryto, że poddane magicznej obróbce substancje prochowe doprowadzały do niszczycielskiej reakcji w chwili wymieszania ze sobą. Proszki te – czarny i czerwony, wysoce wybuchowe we wzajemnym kontakcie – umieszczano w osobnych jedwabnych woreczkach, a skonstruowany przez Gulvonta mechanizm strzelecki opierał się na niewielkim bolcu przebijającym w chwili pociągnięcia za spust obydwa woreczki w celu wywołania stosownej reakcji chemicznej. Zarówno projekt broni jak i proces udoskonalania prochu doskonalono przez kilkadziesiąt następnych lat.

Zarówno produkcja samej broni palnej jak i amunicji kosztowała niemałe pieniądze, niemniej jednak Order wydał fortunę na budowę tego rodzaju uzbrojenia chcąc wyposażyć w karabiny jak największą ilość członków tak zwanej Armii Grzmotu. Jak uczy historia, była to kolejna skazana na porażkę rewolta wobec Orgothów, ale jej inicjatorzy przynieśli okupantom wiele szkód i przynajmniej na pewien czas przywrócili niepodległość ówczesnej Prowincji Llael. Armia Grzmotu została całkowicie zniszczona przez przeważające liczebnie korpusy pacyfikacyjne Orgothów, najeźdźcy nie zdołali jednak zdobyć Lerynu, który już do końca ich rządów na kontynencie pozostał wolnym miastem i siedzibą Order of Golden Crucible.

Przełomowym momentem w historii immoreńskiej broni palnej okazało się wynalezienie sposobu ładowania broni przez zamek komory amunicyjnej w tylnej części lufy. Wszystkie następne innowacje dotyczące broni palnej wiązały się bezpośrednio z tym właśnie wynalazkiem i w chwili obecnej zdecydowana większość producentów broni palnej zadowala się wypuszczaniem na rynek opatentowanych modeli, nie zawracając sobie głowy dalszym ich unowocześnianiem. Po części stagnacja ta powodowana jest wysokimi kosztami produkcji broni – zmiana kalibru wymaga budowania nowych form na lufy i wierteł do ich drążenia, podobnie w przypadku zmian w zamkach broni. Po skompletowaniu drogiego zestawu specjalistycznych narzędzi przystosowanych do produkcji konkretnego typu broni mało który ze zbrojmistrzów decyduje się na dokupywanie nowych, przystosowanych do budowy nowego typu uzbrojenia. Mimo tego na kontynencie znalazło się kilku wizjonerów w tej branży, gotowych inwestować czas i pieniądze w nowe rozwiązania technologiczne.

Mieszkający w Korsku znany producent broni palnej Grigorij Visłowski zbudował model noszący obecnie miano „prawdziwego khadorskiego karabinu”. Podzielając popularną w swym kraju maksymę „większe jest lepsze” Visłowski specjalizuje się w produkcji najcięższych karabinów używanych na ziemiach zachodniego Immorenu. Za wysoką wagę broni odpowiedzialne są wyjątkowo mocne stalowe lufy, które w zamian pozwalają stosować amunicję o wyższej koncentracji prochu, posiadającą dalszy zasięg rażenia i większą prędkość wylotową pocisków.

Khardor dosłownie oszalał na punkcie tego typu broni palnej. Karabin okazał się tak popularny, że chcąc nadążyć z realizacją zamówień Visłowski musiał rozbudować swoją firmę i przyjąć na etat dodatkowych metalurgów. Tak powstała pierwsza w historii tej dziedziny uzbrojenia manufaktura, albowiem wcześniej broń palną produkowały na własną rękę niewielkie, z reguły rodzinne warsztaty. Budowane niemalże seryjnie karabiny Visłowskiego posiadają na zamkach grawerunki z symbolem manufaktury, w przeciwieństwie do składanej na indywidualne zamówienia broni, znakowanej zazwyczaj inicjałami zbrojmistrza odpowiedzialnego za jej zbudowanie. Sam Visłowski w obecnej chwili poświęca cały swój czas na szkolenie nowych pracowników oraz nadzór nad liniami produkcyjnymi, więc chociaż praktycznie nie można już liczyć na zakup broni stworzonej jego własnymi rękami, klienci manufaktury posiadają gwarancję najwyższej jakości kupowanych tam karabinów.

Na rynku pojawiły się szybko karabiny zbliżone konstrukcyjnie do dzieła Visłowskiego, ale dały się one w krótkim czasie poznać jako bardziej zawodne substytuty oryginalnego karabinu, głównie z powodu rozpadających się zamków i pękających luf. Plotki sugerują co prawda, jakoby za częścią tych wypadków stała sama manufaktura Visłowskiego, próbująca w ten sposób odstręczyć klientów od kupowania tańszych modeli broni, nigdy nie dowiedziono jednak prawdziwości tych zarzutów. Co więcej, pogłoski mówią, że Visłowski zdobył bez większego trudu bajeczny kontrakt na produkcję ciężkich karabinów dla khadorskiej armii, sygnowany osobiście przez królową Vanar XI. Jeśli to faktycznie prawda, to jego manufaktura w krótkim czasie ma szansę przerodzić się w największy zakład zbrojeniowy w tym kraju. Już teraz coraz więcej utalentowanych zbrojmistrzów i metalurgów zamyka własne interesy starając się w zamian o przyjęcie do Visłowskiego, licząc na zrobienie w jego fabryce szybkiej kariery.

Pośród wytwórców broni palnej w Llaelu pojawił się dla odmiany skrajnie przeciwny trend. Choć nie sposób stwierdzić jednoznacznie, kto zapoczątkował ową modę, w krótkim okresie czasu w kraju tym niezwykle popularne stały się lekkie pistolety o wadze i rozmiarach umożliwiających łatwe ich ukrycie. Podczas gdy manufaktura Visłowskiego dzierży prymat na rynku ciężkich karabinów w całym zachodnim Immorenie, Llael specjalizuje się w produkcji lekkiej broni krótkiej. Wytwórcy tacy jak Grifler, Dunmont czy Erlicher gwarantują dobrą markę, ale klient na llaelijskim rynku musi uważać na liczne tanie podróbki tych modeli, często sygnowane dla niepoznaki podobnymi do oryginalnych nazwami (chociażby Grifter, Dummont czy Enlicher).

Poza lekkimi pistoletami llaelijscy zbrojmistrze znani są z produkcji ukrytych samopałów. Niektórzy twierdzą, że oryginalne egzemplarze tej broni stworzono na zamówienie Niewidzialnej Ręki, inni dowodzą, że są one jedynie ucieleśnieniem zwodniczej i przewrotnej natury samych Rynnów. Najlepszym przykładem tego typu uzbrojenia jest llaelijska strzelająca laseczka. Na pierwszy rzut oka sprawia ona wrażenie klasycznej laseczki popularnej w kręgach dżentelmenów, jednakże to tylko pozory. Przesłonięta dopasowaną idealnie klapką lufa odkrywana jest na moment przed strzałem za pomocą zmyślnego mechanizmu ukrytego w gałce laski, po czym zamyka się ponownie chroniąc lufę przed zapchaniem brudem lub ziemią. Przed przypadkowym wystrzałem samopał chroniony jest za pomocą równie zmyślnego bezpiecznika, także umiejscowionego w gałce.

Cygnaryccy producenci broni palnej to generalnie bardzo przywiązani do swej niezależności wynalazcy, nad wyraz niechętnie odnoszący się do pomysłu łączenia prywatnych warsztatów w manufaktury. W większości przypadków zazdrośnie strzegą tajników swego fachu przekazując bezcenną wiedzę garstce wychowanków, jednakże w ostatnich latach pojawiło się kilku młodszych wiekiem i śmielej spoglądających w przyszłość zbrojmistrzów, którzy skorzystali z okazji do dorobienia się na rządowych zamówieniach i rozpoczęli seryjną produkcję broni dla Korony. Połączywszy swe siły stworzyli w końcu dwie liczące się na rynku manufaktury, zawzięcie rywalizujące o kontrakty dla królewskiej armii. Clockwerk Arms będące własnością Silasa Fonwortha jest największym zakładem produkcyjnym w Clockers Cove. Silas osobiście nadzoruje wszystkie projekty badawcze, chlubiąc się stosowaniem w swych produktach miniaturowych mechanizmów zegarowych. Najbardziej znanymi dziełami tej manufaktury są obecnie rewolweropodobny pistolet Pepperbox oraz karabin z zestawem obracających się luf.

Rywalem Clockwerk Arms jest Burke Radliffe, właściciel caspiańskiej fabryki Radliffe Gunwerks. Jego zakład wypuścił w ostatnich latach dwa prototypy broni wielostrzałowej – dwustrzałowy karabin o pojedynczej lufie, którego dalece udoskonaloną wersją posługują się obecnie królewscy strzelcy ze słynnych oddziałów Long Gunnerów oraz wielolufowy pistolet o nazwie Iron Quad, wystrzeliwujący jednocześnie cztery pociski. Udoskonalony karabin posiada znacznie większą celność i szybkostrzelność od prototypu, ale stopień złożoności tej broni sprawia, że jest ona dostępna tylko i wyłącznie dla wojska.

Oprócz wzmiankowanych powyżej manufaktur na ziemiach Cygnaru działają pomniejsze warsztaty i wytwórnie produkujące mniej zaawansowaną technologicznie broń palną dla prywatnych odbiorców – wśród nich Cygnaran Arms w Mercirze, Steelwater Armory i rodzina Pittów z Corvis.

Podczas gdy ludzie zaczynają z wolna szukać nowych rozwiązań w mechanizmach działania broni palnej, specjaliści z Rhulu koncentrują się na poprawianiu istniejących modeli. Krasnoludzcy zbrojmistrze eksperymentują od dawna z rozmaitymi rodzajami metali dążąc do opracowania stopu o wyjątkowych właściwościach. Stal sprawdza się co prawda dobrze w produkcji broni palnej, ale jej wadą jest ciężar. Karabin Visłowskiego jest najlepszym przykładem tego, co krasnoludzcy specjaliści chcą wyeliminować. Poszukując ustawicznie lżejszego od stali materiału zbrojmistrze z rodu Ghord zaczęli w końcu produkować lufy, zamki i mechanizmy spustowe z nowego stopu odkrytego przez ród Serric. Metal ten jest znacznie lżejszy od stali, a zachowuje pozostałe jej właściwości, czyniąc go atrakcyjną, ale koszmarnie drogą alternatywą dla klasycznej stali.

W świetle rozwijającego się coraz szybciej wyścigu zbrojeń liczący się na rynku immoreńscy producenci broni palnej dają z siebie wszystko, aby prześcignąc konkurentów w walce o królewskie subsydia. Plotki głoszą, że zarówno Clockwerks Arms jak i Radliffe Gunwerks pracują obecnie nad prototypami zupełnie nowego rodzaju broni, w rewolucyjny sposób zwiększającego szybkostrzelność przy jednoczesnym wyeliminowaniu dodatkowych luf i powodowanego nimi ciężaru. Jeśli którykolwiek z tych projektów zostanie pomyślnie zakończony, zachodni Immoren stanie w obliczu kolejnego przełomowego momentu w dziedzinie rozwoju broni palnej.

Znane markowe produkty, modele egzotyczne oraz przełomowe wynalazki

Clockwerk Arms Pepperbox. Pistolet ten to jedno z najnowszych dzieł manufaktury Silasa Fonwortha. Wykonany jest ze stalowego bloku o czterech odwierconych lufach, obracanego na wbudowanym w rękojeść broni pręcie za pomocą zespołu kół zębatych tworzących miniaturowy układ zegarowy. Dzięki temu rozwiązaniu właściciel broni może oddać do czterech strzałów przed koniecznością ponownego jej załadowania, ale zaleta ta kompensowana jest znaczącymi wadami. Pistolet jest ciężki i nieporęczny, a proces ładowania luf długi i męczący (polega on na odpięciu bloku luf od mechanizmu spustowego, zdjęciu go z pręta, na którym blok jest osadzony, a następnie na nabiciu luf od tylnej ich strony pociskami i zasobnikami prochowymi).

Pełne przeładowanie broni wymaga 5 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 14 przy wkładaniu kul i woreczków z prochem, a także 1 standardowej akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 14 przy odłączaniu/przyłączaniu bloku luf do mechanizmu spustowego. Koszt samego pistoletu to 325 koron (2k4-2 rany, krytyk 19-20 x3), natomiast cena amunicji waha się w granicach 5-6 koron za sztukę (kula oraz prochowy zasobnik).

Karabin wielostrzałowy Clockwerk Arms. Identyczne rozwiązanie jak w Pepperboxie zastosowano również w zbudowanym nieco później prototypie karabinu wielostrzałowego autorstwa tej samej manufaktury. Również tutaj rolę luf pełni nawiercony w trzech miejscach blok stali osadzony na metalowym pręcie, wokół którego blok obraca się poruszany układem kół zębatych. Rozwiązanie to pozwala na oddanie do trzech strzałów przed koniecznością ponownego nabicia karabinu. Ze względu na spory ciężar broni w bloku lufowym dokonano licznych odwiertów mających zmniejszyć jego masę całkowitą, jednakże rozwiązanie to okazało się połowiczne. Proces ładowania broni jest równie uciążliwy jak w przypadku Pepperboxa, chociaż tutaj bloku lufowego nie trzeba demontować całkowicie – wystarczy go przesunąć wzdłuż prętu na tyle, aby odsłonić komory amunicyjne (uprzednio zaś odłączyć od bloku zegarowy mechanizm obracający lufy).

Pełne przeładowanie broni wymaga 4 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 16 przy wkładaniu kul i woreczków z prochem, a także 1 standardowej akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 16 przy odłączaniu/przyłączaniu bloku luf do mechanizmu spustowego. Koszt karabinu to 900 koron (2k6-2 rany, krytyk 19-20 x3), natomiast cena amunicji waha się w granicach 7-9 koron za sztukę (kula oraz prochowy zasobnik).

Radliffe Iron-Quad. Podobnie jak konkurencyjny Pepperbox, Iron-Quad posiada cztery lufy w postaci pojedynczego fragmentu stali, jednakże w przeciwieństwie do wyrobu Clockwerk Arms tutaj blok lufowy ma kształt krótkiego cylindra o kalibrze mniejszym niż Pepperbox. Całkowicie pozbawiony rozwiązania w postaci obrotowych luf, Iron-Quad obsługiwany jest przez pojedynczy mechanizm spustowy wystrzeliwujący wszystkie cztery pociski równocześnie. Kule wyrzuca z bloku lufowego specjalny pakiet prochowy, opracowany przez Order of Golden Crucible na zamówienie Radliffe Gunwerks i zawierający oprócz zasobników prochowych również pociski – stąd umieszczenie go w komorze amunicyjnej pistoletu wymaga sporej finezji.

Przeładowanie Iron-Quada wymaga 1 standardowej akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 16. Cena pistoletu to 375 koron (4k4 rany, krytyk 19-20 x3). Cena pakietu amunicyjnego to 16-18 koron za sztukę.

Karabin dwustrzałowy Radliffe. Ten innowacyjny model broni długiej posiada jeden spust oraz dwa mechanizmy ogniowe osadzone w pojedynczej lufie. Podczas ładowania w lufie umieszcza się dwa ładunki prochowe z pociskami, odseparowując je od siebie wełnianą zaślepką. Tylny pocisk wystrzeliwany jest za pomocą klasycznego mechanizmu spustowego, natomiast przedni odpala się poprzez użycie dziwnej nakładki na lufę w kształcie sprężynowego trzpienia, który po naciśnięciu spustu wbija się w lufę przez wywiercony w jej boku otworek dokładnie na wysokości zasobnika prochowego pierwszego ładunku. Dodatkowy ów otwór sprawia, że pociski tracą nieco na prędkości wylotowej, ale wadę tę kompensuje możliwość oddania dwóch strzałów po sobie bez konieczności nabijania oraz mniejszy ciężar broni (karabin ma tylko jedną stalową lufę).

Przeładowanie karabinu wymaga 2 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 14. Jeśli strzelec chce jak najszybciej oddać trzeci strzał, może załadować tylny pocisk kosztem 1 standardowej akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 14. Cena karabinu to 625 koron (2k6-2 rany, krytyk 19-20 x3). Cena amunicji to 8-10 koron za sztukę.

Llaelijski lekki pistolet. Ten rodzaj lekkiej i łatwej do ukrycia broni produkuje kilka markowych warsztatów w Llaelu, ale wszystkie modele są do siebie bardzo zbliżone. Generalnie występują w dwóch wersjach: jedno- i dwustrzałowej (ta druga zwana jest potocznie przekrętakiem). Wersja dwustrzałowa – bardzo popularna w ostatnich czasach na ulicach Laedry i Pięciu Palców – posiada lufę o dwóch odwiertach, jeden pod drugim. Mechanizm spustowy umiejscowiony jest na wysokości górnego kanału lufowego. Po oddaniu strzału właściciel broni może przekręcić lufę o 180 stopni, by na wysokości spustu znalazł się drugi kanał lufowy. Przekręcając lufę o 90 stopni odsłania się obie komory amunicyjne w celu załadowania broni.

Przeładowanie jednostrzałowego pistoletu wymaga 2 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 12. Nabicie obu komór dwustrzałowej wersji wymaga 3 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 12. Cena pistoletu to 225 koron za jednostrzałówkę oraz 275 za dwustrzałówkę (2k4-2 rany, krytyk 19-20 x3), cena 1 sztuki amunicji to 5-6 koron.

Strzelająca laseczka. W praktyce niezwykle trudno odróżnić normalną dżentelmeńską laseczkę od morderczego samopału wprowadzonego na rynek przez zbrojmistrzów z Llaelu. Przekręcenie gałki laseczki przesuwa umieszczoną na lufie przykrywkę odsłaniając wylot broni (oddanie strzału bez odsłonięcia lufy grozi zdetonowaniem broni w rękach właściciela) i powoduje oddanie strzału.

Przeładowanie laseczki-samopału wymaga 2 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 12. Koszt tego wynalazku to 375 koron (2k4-2 rany, krytyk 19-20 x3), cena 1 sztuki amunicji to 5-6 koron.

Karabin Visłowskiego. Ten karabin o ciężkiej długiej lufie ma osiągi zbliżone do khadorskich karabinów wojskowych, chociaż bije na nieco krótszy zasięg (do 180 stóp). Niezawodny i łatwy w obsłudze, bez wątpienia wart jest swej ceny, ale poza granicami Khadoru coraz trudniej go kupić.

Przeładowanie karabinu Visłowskiego wymaga 1 standardowej akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 12. Koszt karabinu to 600 koron (2k6+2 rany, krytyk 19-20 x3), koszt amunicji 10-12 za sztukę (kula oraz prochowy zasobnik).

Vanar Liberator. Najnowsze dzieło Visłowskiego, ten ultraciężki karabin wojskowy jest prawdziwym postrachem na bitewnych polach. Waży równe dwadzieścia funtów, a jego zasobnik prochowy mieści dwieście miarek prochu (dwa razy więcej niż w normalnym karabinie). Strzela na 240 stóp, co jest rekordowym w obecnych czasach wynikiem.

Przeładowanie Liberatora wymaga 2 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 14. Koszt tego karabinu to 725 koron (2k8+2 rany, krytyk 19-20 x3), cena 1 sztuki amunicji to 16-18 koron (kula oraz prochowy zasobnik).

Powszechniej spotykane typy broni palnej

Garłacz. Ten typ broni palnej jest zbliżony konstrukcyjnie do wojskowego karabinu, ma jednak zauważalnie większą komorę amunicyjną i lufę o charakterystycznym kształcie. Amunicję tworzy mieszanka śrutu, mielonego szkła, metalu i malutkich kamyków, przykrywająca od góry zasobnik z prochem. W momencie wystrzału lufę opuszcza chmura drobnych odłamków rażąca obszarowo i wyjątkowo skuteczna przeciwko niektórym rodzajom celu (grupom nieprzyjaciela o gęstym szyku lub ożywieńcom). Wadą garłacza jest bez wątpienia jego spora zawodność (broni tego typu zdarzają się detonacje zasobnika prochowego w momencie wystrzału, co kończy się urwaniem lufy, a czasami też ręki strzelca). Garłacz potrafi razić cele do 30 stóp, jest bardzo tani w produkcji i stanowi podstawowy element uzbrojenia khadorskiej Zimowej Gwardii.

Przeładowanie garłacza wymaga 3 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 14. Koszt tej broni to 150 koron (4k4 rany, krytyk 20 x3), cena 1 sztuki amunicji to 5-6 koron (prochowy zasobnik, śrut właściciel robi sobie z reguły samodzielnie). Przy każdym strzale istnieje szansa 5% na wybuch garłacza (2k4 rany w strzelca).

Karabinek kawaleryjski. Model broni opracowany z myślą o żołnierzach formacji konnych, stanowi formę przejściową pomiędzy wojskowym pistoletem, a wojskowym karabinem. Poręczny i lekki, w porównaniu do normalnego karabinu traci w zamian bardzo na zasięgu, bo strzela na 150 stóp. Produkowany na potrzeby armii, karabinek ten w zasadzie pozostaje niedostępny dla cywilnych użytkowników broni palnej.

Przeładowanie karabinka wymaga 2 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 10. Koszt tej broni to 600 koron (2k8 ran, krytyk 19-20 x3), cena 1 sztuki amunicji to 10-12 koron (kula oraz prochowy zasobnik).

Pistolet wojskowy. Ciężka broń o masywnej lufie, długa z reguły na stopę. Wydawana z przydziału większości oficerów wojskowych, trafia się również na rynku cywilnym (produkowana pod innymi nazwami niż modele wojskowe).

Nabicie pistoletu wojskowego wymaga 1 standardowej akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 8. Koszt tej broni to 300 koron (2k6 ran, krytyk 19-20 x3), cena 1 sztuki amunicji to 8-10 koron (kula oraz prochowy zasobnik).

Karabin wojskowy. Wciąż jeszcze rzadko spotykana broń, przeznaczona wyłącznie do użytku wojskowego. Karabin ten ma z reguły cztery stopy długości i sporą siłę rażenia, w dodatku jego zasięg dochodzi do 200 stóp. Na rynku cywilnym praktycznie nie spotykany.

Załadowanie karabinu wojskowego wymaga 2 standardowych akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 12. Koszt tej broni to 600 koron (2k8 ran, krytyk 19-20 x3), cena 1 sztuki amunicji to 10-12 koron (kula oraz prochowy zasobnik).

Karabin myśliwski (oryg. Long Rifle, nie wiedziałem za bardzo jak to przełożyć). Broń lżejsza i mniejsza od modelu wojskowego, tracąc w porównaniu do tamtego modelu na sile rażenia oraz zasięgu (bije do 160 stóp), ale z upodobaniem wykorzystywana przez wielu wojskowych i paramilitarnych zwiadowców. Jest trudniejsza w budowie od normalnego wojskowego karabinu ze względu na pomniejszony i bardziej delikatny mechanizm spustowy, ale w zamian zyskuje w oczach użytkowników dzięki prostocie obsługi.

Załadowanie karabinu myśliwskiego wymaga 1 standardowej akcji oraz zaliczonego testu Znajomość broni palnej o DC 10. Koszt tej broni to 500 koron (2k6 ran, krytyk 19-20 x3), cena 1 sztuki amunicji to 8-10 koron (kula oraz prochowy zasobnik).


W miejscu tym powinienem jeszcze napomknąć o bardziej muzealnych eksponatach z tej kategorii uzbrojenia, czyli nabijanych od strony lufy muszkietach oraz jednostrzałowych karabinach opartych na przestarzałym igłowym mechanizmie spustowym o wysokim poziomie zawodności, ale z braku czasu napiszę o nich w kolejnym odcinku przewodnika (a także o rzadko spotykanych eksperymentalnych dwustrzałówkach). I przykra konkluzja na zakończenie – w chwili obecnej nie ma niestety w zachodnim Immorenie ani jednego rewolweru, tego typu broń dopiero czeka na swego wynalazcę Crying or Very sad Już sama koncepcja budowy broni wielostrzałowych oparta na zestawie wielu luf dowodzi niezbicie, że nikt jeszcze nie wpadł na oczywisty dla nas pomysł zastosowania normalnego magazynka bębenkowego.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Wto 19:01, 12 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:11, 17 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Osobom nie posiadającym podręczników IK polecam świetną mapę zachodniego Immorenu w formacie PDF.

[link widoczny dla zalogowanych]

Kto pierwszy znajdzie Fharin? Laughing
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:53, 17 Lut 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Ja znalazłem juz wcześniej Very Happy

Jest zaznaczony nawet w Warmachine: Prime Remix ponizej Bainsmarket Very Happy

Wygrałem coś Question


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Nie 19:54, 17 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:45, 25 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna







Ponieważ Privateer Press wypuszcza coraz ładniejsze grafiki związane ze światem IK, pozwalam sobie zamieścić ilustrację khadorskiego ciężkiego golema bojowego (o ile mnie pamięć nie myli, nosi barwy Piątego Legionu).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 12:52, 16 Sie 2017
aaa4
 
Dołączył: 04 Sie 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów






Grzaskie cielsko statku zaczelo falowac i wibrowac, substancja jakby nasunela onna nich, pozostawiajac odkryte jedynie glowy. Martin przypomnial sobie torby do przenoszenia malych, dekoracyjnych pieskow, z ktorych dokladnie tak samo sterczaly glowki chihuahua i yorkow, i zrobilo mu onsmutno. Ale przynajmniej mogl nadal trzymac Irine za reke. Statek mu w tym nie przeszkadzal.

Przez kilka kolejnych sekund nic onnie dzialo, a w koncu niebieska substancja nad statkiem rozstapila oni oni wzbili onw niebo - plynnie, bez jakiegokolwiek przeciazenia. Wyciagajac szyje, Martin popatrzyl w dol - pod polprzezroczystym dnem statku pospiesznie oddalala onpowierzchnia Bezzaru. I zadnych "pochodni" dzialajacych silnikow... Zreszta, niczego takiego Martin onnie spodziewal.

-Jaka jest zasada dzialania waszych silnikow? - zapytal Martin, odruchowo podnoszac glos, chociaz w kabinie panowala absolutna cisza.

-Przesuniecie wektora ruchu Wszechswiata w stosunku do punktu lokalnego - odpowiedzial wesolo Pawlik, rowniez podnoszac glos.

-Tyriampampacja - podsumowal Martin, przypominajac sobie ksiazke Strugackich.

-Nie, to bardzo proste - odparl Pawlik, ktory widocznie zrozumial dowcip. - Usuwamy moment bezwladnosci statku i on staje onnieruchomym punktem, podczas gdy galaktyka kontynuuje ruch. W ten sposob, pozostajac w miejscu, mozemy zmienic swoje polozenie w stosunku do innych obiektow. Mowiac po ludzku - poruszyc Wszechswiat, pozostajac w bezruchu. Najwazniejsze to odpowiednio wybrac moment startu.

-Jak pieknie - szepnela Irina.

Martin pomyslal, ze dziewczyna ma na mysli sposob przemieszczania onbezzaryjskich statkow, ale gdy odchylil glowe, zobaczyl, jak [link widoczny dla zalogowanych]
otwiera onnad nimi niebo.

Czysty, sloneczny blekit powoli znikal. Na niebie nie bylo chmur, oko nie moglo ocenic predkosci lotu, ale narastala glebia bezdennej niebieskosci - az do konca zachowujac blekitny odblysk gwiazdy. Potem w ciemnym granacie zaplonely gwiazdy i "stala onciemnosc", jedynie kosmata tarcza slonca nadal lsnila odlamkiem nieba. I teraz wydawalo on, ze obce slonce zawislo pod nogami, a pospiesznie oddalajaca onkula planety - nad glowa. Martin zrozumial, ze pojawila onniewazkosc.

-Zblizamy ondo orbity stacjonarnej - oznajmil Pietienka. Postronny obserwator moglby pomyslec, ze mlody bezzaryjczyk wcale nie zajmuje onsterowaniem - zadnego pulpitu sterowniczego nie bylo widac. Prawdopodobnie ameby sterowaly swoja technika, dotykajac jej w dowolnym miejscu, a cala kionlowata substancja sluzyla za pulpit, korpus i silnik. - Weszlismy w wyznaczony punkt, zatrzymalismy ruch.

-Zuch - pochwalil go entuzjastycznie Pawlik. - Brawo, Pietienka. Jestesmy z ciebie dumni.

-Staralem on- powiedzial skromnie Pietienka. - Prawda, ze ladnie wyszlo? Moge teraz zjesc cos smacznego?

-Oczywiscie - zgodzil onPawlik. - Zuch, madry chlopiec!

Po ciele Pietienki przebiegl dreszcz, jego wnetrze zmetnialo.

Widocznie to "cos smacznego" ameba brala prosto z korpusu statku.

Martin i Irina wymienili spojrzenia. Po prostu nie mogli uwierzyc, ze wlasnie znalezli onna orbicie obcej planety, w obcym statku kosmicznym, ktory pilotowala genialna i jakze infantylna ameba!

-Irino, przyjmij moje gratulacje z okazji pierwszego lotu w kosmos - oznajmil Martin. - Czy zazadamy nadania nam tytulu kosmonautow?

Irina rozesmiala oncichutko - i to bylo super.

-Za jakas minute klucznicy zaczna skok - powiedzial Pawlik. - Przygotujcie on.

-A jesli zauwaza statek i zrozumieja, co chcemy zrobic?

Pawlik zasmial on.

-No coz, sami wiecie, jak klucznicy [link widoczny dla zalogowanych]
rozwiazuja problemy. W takim wypadku po prostu nic nie poczujemy!
Zobacz profil autora
Przewodnik po Żelaznych Królestwach
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin