RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan -> AoC - The Coming of Hanuman Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 25, 26, 27  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 18:23, 13 Lis 2008
Szemrawiec
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna





Gradus pomaga swoim towarzyszom którzy zostali ranni w walce, nosi ich na własnych barkach do czekających nań ludzi przy taborach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:02, 13 Lis 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Tamadur jest zawsze tam gdzie awantura, coś się dzieje przy generale więc i on będzie szukał tam ciekawostek dla siebie.

"Pewnie Malath Agha pozbawi jeńców życia w widowiskowy sposób, a może któryś się odważy splunąć w stronę swego oprawcy i zginie szybką śmiercią tak jak rosły dezerter” - Przez chwilę w głowie Tamadura zawrzało – „A jakby tak ich puścił nagich i zbitych jak psy, to dopiero byłoby widowisko, ale nie, to niemożliwe”.
„Ciekawe czego szukała zbieranina Zuagirów przed samym nosem Turańczyków, na zwiady to za duża grupa na stawienie oporu natomiast za mała, może któryś z tym mięczaków puści parę u ust pod naciskiem naszego wodza” – niezliczona ilość opcji kłębiła się w głowie Tamadura.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:22, 13 Lis 2008
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Numides sprawdza stan zdrowia swoich podwładnych, jeśli któryś potrzebuje pomocy no cóż trza mu znaleźć felczera zaraz po tym pędzi obejrzeć krwawe widowisko jakim zapewne będzie przesłuchanie jeńców.


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Czw 19:25, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:28, 13 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Bitewną wrzawę zastąpiły szybko nawoływania dziesiętników, śmiechy i żarty, parskanie koni wciąż zaniepokojonych ostrym zapachem krwi. Prowadzący kolumnę wozów Tarses wstrzymał swego ogiera, zaczął przesuwać beznamiętnym wzrokiem po pobojowisku. Widok zabitych ludzi zdawał się nie sprawiać na nim większego wrażenia, już bardziej poruszony był ciężko okaleczonymi końmi, którym kilku Turańczyków okazało miłosierdzie dobijając nieszczęsne zwierzęta.

Nemedyjczyk uniósł brwi dostrzegając przepychającego się między kawalerzystami Garadusa, niosącego w ramionach jakiegoś turańskiego żołnierza o poplamionym krwią płaszczu. Wojak musiał być poważnie ranny, ale Tarses miał dziwne wrażenie, że bladość jego twarzy spowodowana była raczej przerażeniem na widok skorego do pomocy pielęgniarza niż samymi ranami.

Nic dziwnego, pomyślał Tarses, ludzie tak wysocy jak Garadus byli nad Morzem Vilayet rzadkością, a barwa jego gęstych jasnych włosów jeszcze owo wrażenie obcości pogłębiała. Nemedyjczyk zwykł śmiać się z politowaniem za każdym razem, kiedy słyszał miejscowych wytykających go za plecami palcami i powtarzających niczym zaklęcie słowa "barbarzyńca". Kmiotkowie, gdybyście tylko mieli sposobność zobaczyć brukowane drogi Nemedii, biały mury miast Aquilonii, piękne świątynie Ophiru...

Brythuńczyk złożył swego zalęknionego podopiecznego na pierwszym wozie, po czym pognał niczym wicher z powrotem w głąb pobojowiska, zapewne gotów wesprzeć muskularnym barkiem kolejnego potrzebującego pomocy towarzysza broni.

Tarses spojrzał w stronę Malatha Aghy, stojącego niczym półbóg wojny przed parą klęczących na piasku Zuagirów. Nemedyjczyk zauważył pośród stojących opodal żołnierzy Kertha oraz Tamadura, spodziewających się widać po przesłuchaniu widowiska równie interesującego jak poranna kaźń sprawiona Kothijczykom.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:46, 13 Lis 2008
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Wielcem ciekaw przyczyn ataku Zuagirów, w dodatku w tak nędznej sile. Nie wiem czy w szeregach mamy również oprawców, ale nie obce mi są sposoby zadawania bólu. Jeśli taka wola Jastrzębia - oddani w moje ręce jeńcy wszystko wyznają.

Wstawka taktyczna - Zuagirowie byli na patrolu. Wjechali między turańskie czujki, a kiedy się zorientowali, że Turańczycy siedzą im na karkach, pomknęli korytem rzeki wprost przed siebie, licząc na rącze nogi szybszych koni. Nie wiedzieli jednego: że za pobliskim zakosem rzeki wpadną wprost na główne zgrupowanie sił wroga. Znaleźli się zatem w pułapce, a rezultat starcia mógł byc tylko jeden...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:45, 13 Lis 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Zsiadam z konia i z wolna podchodzę do powiększającej się nieustannie grupki zaciekawionych słuchaczy, zebranych przy Malath Agha (wybaczcie, ale nie potrafię tego odmienić Razz Malath'cie?). Po drodze zatrzymuję się przy kilku ciałach martwych Zuagirów, i przeszukując je, staram się zabrać ze sobą co ciekawsze łupy. Na pewno będą to 2-3 bukłaki z wodą (jeśli takowe znajdę), ale byćmoże jeszcze coś ciekawszego wpadnie mi w ręce...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:45, 13 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kerth zbliżył się do generała i jeńców dostatecznie blisko, by usłyszeć odpowiedź jednego z koczowników na jakieś zadane przez turańskiego dowódcę pytanie.

- Zuagirowie nie lękają się turańskich despotów - wyrzucił z siebie melodyjnym głosem młodszy z więźniów, wysoki mężczyzna o zaplecionych w warkoczyki jasnych włosach i niesamowicie niebieskich oczach - Cokolwiek się nam przydarzy, nastąpi to z woli boskiej Isztar, nad którą wy nie macie władzy.

- Nie mieszaj bogów w sprawy śmiertelników, psie! - warknął Malath Agha - Uniknęlibyście tego losu stając się wasalami dostojnego króla Yezdigerda.

- Nasz klan nie jest liczny, ale to nasza ziemia i spoczywają w niej kości naszych przodków - powiedział drugi jeniec, mężczyzna o twardym obliczu pustynnego wojownika i ciemnej, naznaczonej starymi bliznami skórze - Czym zresztą może być potęga żałosnego satrapy w porównaniu z mocą złych duchów?

Malath Agha poruszył się z niezwykłą szybkością, uderzając koczownika w twarz swą kolczą rękawicą. Z rozbitego nosa więźnia trysnęła krew, ale z jego ust nie padł najmniejszy jęk.

- Każę cię żywcem poćwiartować, bluźnierco - wysyczał nienawistnie generał - Wiesz, kim jestem?

- Nie dbam o to - wycedził przez zęby ciemnoskóry weteran - Nie lękam się ciebie. Zuagirowie walczą z demonami pustyni, zwykli ludzie są wobec tego wroga niczym. Nasi bracia i siostry umierają na straszne sposoby, więc nie zastraszaj mnie dłużej, bo niczego tym nie zyskasz. Weszliście na te ziemie, więc podzielicie nasz los.

- Jestem Malath Agha, Jastrząb z Aghrapuru. Nie ma wroga, który mógłby mi dorównać!

- Turański głupcze, ludzie uważający się za nieśmiertelnych zawsze giną pierwsi! - roześmiał się gorzko młodzieniec o niebieskich oczach. Generał nie zdążył go skarcić ciosem pięści, nie musiał: stojący za plecami jeńców żołnierze powalili koczownika na piasek rozjuszeni jego słowami, zaczęli kopać młodzieńca po całym ciele. Malath Agha patrzył na to przez dłuższą chwilę, potem warknął nakazując podwładnym odstąpić od skulonego w kłębek Zuagira.

- Gdzie znajdują się wasi pobratymcy? - zapytał dźwięczącym twardą nutą głosem - Gdzie kryje się reszta tych buntowniczych psów?

- Wyjawimy ci, gdzie przebywa Bahim Baal - odparł starszy więzień - Nie czynimy tego z lęku przed tobą i twoimi oprawcami. Bahim Baal chce się z tobą spotkać. Mieliśmy wam przekazać jego słowa, ale wy woleliście od razu sięgnąć po sejmitary.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:29, 14 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Kim jest ten Baal?! – wykrzywił usta Malath Agha – Jakiś miejscowy kozojebca? Watażka, który pewnie sam musi obozowisko sprzątać z krowiego łajna, a podnosi rękę na majestat satrapy? Jedyne, o czym mogę z nim rozmawiać to warunki natychmiastowej kapitulacji. Im szybciej do tego dojdzie, tym mniej waszych mężczyzn każę ściąć i mniej kobiet z dziećmi zakuję w niewolnicze kajdany. Gdzie go znajdę?

Przywołany władczym gestem generała, jego adiutant podszedł czym prędzej do przełożonego, podał mu wykonaną z delikatnej koźlej skóry mapę wschodniego Shemu. Młodszy z Zuagirów, niebieskooki młodzieniec, wyprostował uwolnioną z uścisku strażników rękę, przytknął palec do mapy wskazując jakiś punkt położony na południe od masywu Gór Kenzikian.

- Dostojny Baal będzie tam oczekiwał na posłów – powiedział więzień – Oczekuje, że turańscy emisariusze przybędą ze skromną eskortą, w przeciwnym razie gotów będzie poddać w wątpliwość ich pokojowe intencje.

- Ty psie! – Jastrząb ponownie zdzielił koczownika pięścią – Jak śmiesz zwracać się do mnie takim tonem?! Masz się wobec mnie za równego?!

- Wszyscy jesteśmy równi w oczach Isztar – odpowiedział drugi jeniec, zwracając na siebie uwagę Malatha Aghy i wstrzymując tym samym wzniesioną do drugiego ciosu rękawicę.

- Dowiodę ci zatem, że jesteś w błędzie – syknął złowrogo generał – Czy ten cały Baal już tam jest? Czeka na naszych posłow?

- Tak – odparł krótko więzień.

- Nie sprawimy mu więc zawodu i chętnie się tam stawimy – generał oddał zrulowaną mapę w ręce adiutanta – A teraz kwestia równości w oczach bogów. Jam jest wiernym sługą Tarima i nigdy jeszcze nie zaznałem bólu z rąk nieprzyjaciela. Proś Isztar o wybaczenie grzechów, bo ocalić już cię nie zdoła.

Malath Agha odstąpił o kilka kroków, a potem szybkim ruchem przesunął prawą dłonią po gardle. Wszyscy zrozumieli z miejsca ten gest, nie tylko przyboczni Jastrzębia. Dwaj Zuagirowie zostali przewróceni na piasek, przyciśnięci do niego kolanami strażników. Wzniesione do góry ostrza mieczy zalśniły na moment w blasku słońca, a zaraz potem spłynęły krwią.

- Setnicy do mnie! – zażądał turański dowódca odwracając się plecami do miejsca kaźni – Rozstawić mój namiot, musimy się naradzić. Postój!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:09, 14 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pół godziny później z polowego namiotu wypadł jeden z setników, zamienił pośpiesznie kilka słów ze strażnikami, po czym wrócił do środka. Dwaj należący do przybocznej straży generała wartownicy ruszyli czym prędzej pomiędzy wozy i rozpalone szybko ogniska, na których taboryci gotowali popołudniową strawę.

- Wy, wszyscy – powiedział żołnierz odnajdując wóz, w cieniu którego siedzieli na ziemi najemnicy – Dostojny Malath Agha życzy sobie was zobaczyć, natychmiast. Zbierajcie się i chodźcie ze mną, a nie mitrężcie czasu. Generał jest rozgniewany.

Nie dodając nic więcej przyboczny odwrócił się na pięcie i podążył w stronę namiotu, uznając widać pięciu najemnych rębaczy za niegodnych rozmowy. Mężczyźni pozbierali się z ziemi i poszli w ślad za nim, wymieniając zaniepokojone spojrzenia. Nie mieli pojęcia, czym mogli ściągnąć na siebie uwagę krewkiego dowódcy, ale doskonale pamiętali i poranną egzekucję Kothijczyków i wyrok śmierci wykonany na zuagirskich jeńcach – dlatego też perspektywa rychłego spotkania z Malathem Aghą niezbyt im przypadła do gustu.

Lecz rozkaz trzeba było wykonać.

Wchodząc pod płachtę namiotu ujrzeli dwóch turańskich żołnierzy z insygniami dziesiętników, prowadzonych do środka przez drugiego przybocznego. Wojskowi zaszczycili ich pobieżnymi spojrzeniami, szybko przenosząc wzrok na swego stojącego przy rozkładanym stoliku dowódcę. Generał zdjął swój płaszcz i hełm, pozostał jednak w kolczej koszulce, pochylony nad rozłożoną na stoliku mapą. Towarzyszyli mu obaj setnicy i ich zastępcy, a także kilku osobistych służących Malatha Aghy, dzierżących w bezruchu puchary ze świeżą wodą, tace z suszonymi owocami oraz zwilżone ręczniki do obmycia twarzy i rąk.

- Dziesiętnik Numides. Dziesiętnik Al-Salam. Członkowie służby pomocnicznej – jeden z setników zapowiedział gości dźwięcznym głosem, kiwając żołnierzom nieznacznie głową, najmitów zaś zupełnie ignorując.

- Byliście przy przesłuchaniu więźniów? – generał nie bawił się w powitania tak maluczkich rangą przybyszów, w zwyczajowy dla siebie szorstki sposób z miejsca przechodząc do rzeczy – To dobrze, zaoszczędę oddechu.

Pewnie, pomyślał kwaśno Tarses, tym bardziej, że los zmusza cię do rozmowy z tak nędznymi personami jak my. Cóż to musi być za ból dla tak szlachetnie urodzonego ozora...

- Te rebelianckie ścierwa wskazały nam położenie obozu nieprzyjaciela. Jeśli przebywa tam ten Bahim Baal, mamy zwycięstwo na wyciągnięcie ręki. To jeden z ważniejszych przywódców rebelii, Zuagirowie bardzo się liczą z jego słowami. Kiedy zginie, upadnie ich wola walki, a my raz na zawsze wypalimy ten wrzód buntu i przywrócimy wschodni Shem pod władzę dostojnego satrapy. Tyle, że ja nie ufam w ich słowa i wietrzę w nich pułapkę. Zuagirskim psom nie można ufać, są niczym żmije, kasają w chwilach, kiedy człowiek najmniej się tego spodziewa.

Malath Agha uderzył pięścią w stolik dla podkreślenia swych słów.

- Rzekomy obóz Baala jest o dwa dni drogi stąd. Chciałbym się tam znaleźć jak najszybciej, ale ani myślę pozostawić tabory w tyle, bo jeśli to pułapka, koczownicy tylko będą czekali na okazję do wyrżnięcia nam tylnej straży i zniszczenia wozów. Bez zapasów wody i paszy zginiemy nawet bez pomocy ich ostrzy. Zdecydowałem zatem, że wybiorę was jako zwiadowców, byście potwierdzili prawdziwość słów więźniów. Pojedziecie przodem i sprawdzicie skrycie to miejsce. Jeśli natraficie na buntowników, nie podejmujcie żadnych działań, które mogłyby zdradzić waszą obecność, tylko natychmiast się wycofajcie i przynieście mi wieści. Okrążymy ich wówczas i zniszczymy jednym uderzeniem. Rozumiecie, czego od was żądam?

Widać było, że turański generał nie oczekuje wcale odpowiedzi, toteż żaden z najemników nawet nie otworzył ust. Dwaj żołnierze stali niemo wyprężeni na baczność. Malath Agha przeniósł spojrzenie na ich twarze.

- Dziesiętnicy będą wam towarzyszyć i zadbają o to, byście nie popełnili jakiegoś kardynalnego zaniedbania. Mają prawo ukarać każdego z was tak jakbym to uczynił ja sam, są moimi oczami i uszami. Starajcie się wyróżnić w ich opinii, bo to od niej zależy wasza premia do żołdu. Nie zawiedźcie mnie, a nie pożałuję wam srebra. Zawiedźcie, a pożałujecie, żeście się kiedykolwiek urodzili. Ktoś z was ma jakieś pytania? Dziesiętnicy?


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pią 15:12, 14 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:08, 14 Lis 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Wyprężony na baczność Al-Salam wpatrywał się w punkt gdzieś za plecami Malatha Aghy, a cała jego postawa zdradzała lata spędzone w szeregach turańskiej armii. W przeciwieństwie do młodszego i pełnego chłopięcego zapału Numidesa, starszy od niego o dziesięć lat podoficer emanował spokojem zawodowego żołnierza.

- Tylko jedno pytanie, czcigodny – odezwał się pełnym szacunku tonem – W przypadku kłopotów najpierw zabić, potem pytać?

- Oto prawdziwy wojownik – roześmiał się Malath Agha. Towarzyszący mu oficerowie dołączyli przez grzeczność do tego śmiechu, umilkli jednak zgodnie, kiedy generał uniósł rękę – Zabijać tylko w ostateczności, mój sejmitarze. Zabierzcie swoje zbroje, ale pozbądźcie się płaszczy i hełmów, nie sprawiajcie wrażenia żołnierzy – generał przeszedł płynnie z wspólnego na język plemienny Athreizów, znany niemal wszystkim jego podwładnym, zupełnie zaś niezrozumiały dla cudzoziemców – Spójrz na tych białych barbarzyńców. Oni zapewnią wam doskonałą przykrywkę. Gdybyście nieszczęśliwym trafem wpadli w ręce Zuagirów, wyłgacie się śpiewką, żeście ich przewodnicy do Zamorry, a na obóz trafiliście zupełnym przypadkiem.


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Pią 16:08, 14 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:10, 14 Lis 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Dobrze, więc teraz jak już wiemy co nas czeka w najbliższym czasie to ja mam pytanie do GM.
Czy my, najemnicy zwerbowani w tamtej knajpie, znamy się już dłużej, a konkretniej to chodzi mi o to, czy mogę im zaufać?
Najwidoczniej dziesiętnikom generała nie możemy ufać, ale tego moja postać oczywiście nie wie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:01, 14 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Garadus, Kerth i Tarses znają się od pewnego czasu, przyjechali do Turanu z zamorryjską karawaną miesiąc temu i od tej chwili trzymają się razem (co w tych stronach jest jak najbardziej zrozumiałe). Belath i Tamadur nie znają ani przybyszów z Zachodu ani siebie wzajemnie - do obcych czują podejrzliwość i nieufność, wobec siebie zaś rezerwę i ciekawość. Jeśli już mieliby komuś zaufać, to jedynie sobie nawzajem, w ostateczności zaś dziesiętnikom. Przybysze z Zachodu muszą wpierw zapracować sobie na ich przyjaźń (i vice versa, rzecz jasna).

Co do części konwersacji w języku plemiennym, Garadus, Kerth i Tarses jej nie zrozumieli, pozostali jak najbardziej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:34, 14 Lis 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Kiedy już czcigodny generał pozwoli odejść tej marnej hołocie, czyli nam, to Tamadur pragnąłby odciągnąć na bok, podobnie do siebie wyglądającego towarzysza po czym powiedzieć coś w tym stylu:

- Bracie, nasz wielki wódz się chyba przeliczył, myślał że nie znam plemiennego języka, mniemam, że ty również Bracie znasz tą mowę. Niech lepiej pozostanie między nami że możemy mieć problemy z dziesiętnikami, niech nasza wiedza będzie naszym asem w rękawie.

Co do reszty drużyny, Tamadur pozostaje nieufny, zresztą nawet nie ma zamiaru zawierać znajomości z barbarzyńcami, którzy ryją się do cudzego domostwa w brudnych buciorach,
może później zaskarbią sobie przychylność Tamadura, choć nie jest tego zbyt pewien.

Oczywiście zanim spróbuje nawiązać znajomość z Belathem, najpierw poczeka na instrukcje
Al-Salama co do wymarszu.


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Pią 19:47, 14 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:22, 14 Lis 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Al-Salam po opuszczeniu kwatery generała rozmyślając chwilę, podszedł do reszty drużyny i powiedział szybko:

- Przygotujcie się do wymarszu, wyruszamy zaraz po zmierzchu, zbiórka przy namiocie generała. Odpocznijcie, chce, by wszyscy byli w jak najlepszej kondycji. Zrobimy szybko co trzeba i już będziemy mogli myśleć o czekających na nas zamtuzach.

Odwróciwszy się, Al-Salam uśmiechnął się do siebie i poszedł do grupki swoich podwładnych, by tam móc odpocząć.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:48, 14 Lis 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Coś mnie ten generał denerwuje.
Może następna robota będzie na niego...
Zobacz profil autora
AoC - The Coming of Hanuman
Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 27  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 25, 26, 27  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin