RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan -> AoC - The Coming of Hanuman Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 25, 26, 27  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 22:52, 13 Sty 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Twisted Evil
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:21, 15 Sty 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Belath ciął sejmitarem z całej siły, zacisnął zęby czując jak ostrze miecza zgrzyta na kościach czaszkowych stwora. Małpolud poleciał w tył z odrąbaną połową łba, bryzgając gęstą posoką i wciąż jeszcze machając wściekle łapami. Walczący u boku Hyrkanina turański żołnierz jęknął przebity dwoma zakrzywionymi nożami, zwalił się na kolana. Inny kawalerzysta krzyczał przeraźliwie czując na swej szyi ostre kły przywierającej do niego bestii. Wszędzie wokół toczyła się zażarta walka, ale najcięższe wyzwanie podjął generał Ahga i jego przyboczni. Garstka wyborowych wojowników wycięła sobie krwawą ścieżkę w stłoczonej gromadzie małp, po czym zaczęła konać pod gradem ciosów zadawanych ciężkimi nożami i pazurami. Turański dowódca siekł mieczem na prawo i lewo, odcinając wyciągane w jego stronę kończyny, wypruwając bestiom wnętrzności, łamiąc potężnymi kopniakami kości. Sam też krwawił z kilku głębokich ran na torsie, ale ból zdawał się nie wywierać na nim żadnego wrażenia, być może podsycając jedynie dziką wściekłość.

Walczący opodal Numides zachwiał się na moment na nogach, kiedy upadający z rozerwaną tętnicą szyjną podsetnik runął wprost na jego zranione udo, jeszcze mocniej wbijając w ciało Turańczyka tkwiący w nodze ułomek strzały. Młodszy dziesiętnik zagryzł z bólu wargi aż do krwi, ale ustał mimo mroczków w oczach.

I wtedy zobaczył jak osaczony przez włochatych wrogów Malath Agha pochyla się nad rannym adiutantem, a jakiś małpolud dzikim susem ląduje za plecami dowódcy wbijając mu swe ostrze pod prawą łopatkę.

Czas zwolnił w ułamku sekundy, kiedy spojrzenia Numidesa, Belatha i Al-Salama skrzyżowały się na upadającej na kolana postaci Jastrzębia z Aghapuru. Turański generał wypuścił z dłoni swój pozłacany sejmitar przepięknej zbrojmistrzowskiej roboty, przekrzywił się z wysiłkiem próbując złapac rękami za wbite w plecy ostrze i wyszarpnąć je z rany.

Kudłaty skrytobójca zaryczał przeraźliwie, uniósł zaciśnięte w pięści łapy ku górze zamierzając widać strzaskać głowę człowieka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:35, 15 Sty 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Bogowie, nie pozwólcie mu teraz zginąć, jeszcze nie teraz – pomyślał hyrkanin widząc osuwającego się na kolana Jastrzębia – on jeden ma siłę, by kierować pozostałą przy życiu garstką wojska, jego śmierć to nasz koniec.

Bez zastanowienia rzucił się w stronę generała, uniósł nad głowę trzymanego oburącz sejmitara i cisnął z rozmachem w kudłatego skrytobójcę.

Jeśli trafię - świetnie. Jeśli nie - dobywam sztylet i rzucam się małpoludowi do gardła.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:34, 15 Sty 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Wszelka nadzieja upadła, wraz z upadkiem wodza... To już nie będzie ten sam Turan.

Czas zwolnił, starszy dziesiętnik zobaczył, jak Belath rzuca się na małpoluda, który śmiertelnie ranił Jastrzębia. Zrezygnowany, rozgląda się po polu bitwy, wypatrując drogi ucieczki lub wolnego wierzchowca.

Jeżeli widzę sianochrupa, lub jakiś przesmyk między walczącymi (a raczej dobijanymi) to staram się uciekać. Jak nie ma żadnych alternatyw, próbuje skrzyknąć żołnierzy do ostatniej obrony.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:47, 16 Sty 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Belath wrzasnął przeraźliwie, a potem runął w stronę Malatha Aghy roztrącając ramionami walczących ludzi i bestie. Małpolud biorący zamach do ciosu zginął w ułamku sekundy, jego prymitywny mózg pewnie nawet nie zarejestrował otrzymanego w płaski łeb ciosu. Klinga miecza Hyrkanina rozcięła grube kości czaszki z obrzydliwym chrupnięciem, zatrzymała się dopiero na górnej szczęce stwora. Małpa zwaliła się na piasek niczym przerąbana kłoda drewna, omal nie przygniatając cielskiem generała i miażdżąc pod swoją setką kilogramów konającego adiutanta.

Hyrkanin syknął czując jak przewracający trup wyrywa mu z dłoni rękojeść sejmitara, nie tracił jednak czasu na wyszarpywanie zakleszczonego w głębokiej ranie miecza. Doskoczywszy do generała wsparł go ramieniem, pomógł chwiejącemu się Jastrzębiowi stanąć na nogi. Jakiś setnik znalazł się natychmiast u drugiego boku dowódcy, zamłynkował mieczem odpędzając najbliższe małpy.

- Podnieś mój miecz! – wydyszał ciężko Malath Agha – Chciałbym zarąbać jeszcze jednego z tych włochatych skurwysynów!

Lecz niezłomny duch walki generała nie szedł w parze z jego osłabionym raną organizmem. Jastrząb walił się z nóg, leciał przez ręce próbującego go utrzymać Belatha.


Al-Salam zmówił głośno krótką modlitwę dziękując Erlikowi za łaskawość, która zesłała ogiera Malatha Aghy prosto w ręce mknącego chyżo poprzez plac dziesiętnika. Spłoszony koń generała prychał i wzbraniał się przed dotykiem obcego, ale zaprawiony w poskramianiu wierzchowców Al-Salam szybko znalazł się w siodle. Zawracając zwierzę w miejscu podoficer spojrzał raz jeszcze na toczących ostatnią walkę towarzyszy, grupujących się wokół ciężko rannego Jastrzębia, wspartego na ramieniu Belatha i próbującego bezskutecznie wykrzyczeć jakieś rozkazy.

Czy w tej sytuacji jakiekolwiek rozkazy mogły coś jeszcze zmienić? Dziesięnik uderzył ostrogami w boki ogiera i pomknął ze stukotem kopyt poprzez miasteczko zmierzając ku południowej krawędzi niecki i ukrytemu za linią widnokręgu Shahpurowi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:27, 17 Sty 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- AAhh, nasz generał ranny!- Numides dopada do Jastrzębia i stara się go chronić za każdą cenę. Każdy wróg, który chce dopaść wodza musi przejść po trupie Numidesa! - Belath! Zabierz go stąd i spróbuj opatrzyć. Reszta chronić generała! Wycofujemy się! - krzyknął do garstki żołnierzy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:01, 18 Sty 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Belath bez słowa zarzucił sobie na ramię rękę Jastrzębia, drugą ręką sięgnął po sejmitara generała. Miał zamiar wyrąbać sobie nim przejście do najbliższej chaty, w której planował prowizorycznie opatrzyć wodza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:03, 19 Sty 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Numides wywijał podniesionym z ziemi sejmitarem jakby wstąpił w niego zły duch, strugi gorącej posoki i odrąbane małpie członki latały w powietrzu tworząc groteskowy widok. Skąpany we krwi młody dziesiętnik odganiał włochate bestie od Belatha i Jastrzębia, zagrzewając swą determinacją do boju ostatnich kilkunastu żywych żołnierzy. Małpi król zaczął schodzić ze zbocza niecki żądny widać wyładowania swego gniewu na nieszczęsnych kawalerzystach, zatrzymał się jednak w połowie drogi i stanął na tylnych łapach na podobieństwo człowieka, wpatrując się ponad miasteczkiem w jakiś punkt na południu.

Belath upuścił własną broń, oburącz dzierżąc ciało generała i ciągnąc go w kierunku najbliższej chaty. Ostrze małpiego noża wciąż tkwiło w plecach Malatha Aghy i zdesperowany Hyrkanin nie wiedział, czy powinien jest wyciągnąć ryzykując wykrwawienie się Jastrzębia na śmierć czy też pozostawić je w ramie, gdzie przy każdym poruszeniu Turańczyka rozcinało jeszcze głębiej mięśnie i wnętrzności.

Zwrócony plecami do ginących kawalerzystów, Belath przystanął znienacka pomiędzy pryzmami trupów, dostrzegając powód nagłego zakłopotania małpiego przywódcy. Ponad południową krawędzią niecki w niebo wznosiły się tumany suchego pyłu, wzniecane przez kogoś, kto nadciągał z wielką szybkością ku pustynnemu miasteczku.

Hyrkanin zamrugał oczami niepewnie, zbity z tropu. Nie miał pojęcia, kto taki zmierzał ku osadzie, zmówił jednak szybką modlitwę do Tarima prosząc o to, by przybysze nie okazali się kolejnym małpim stadem. Szczęk metalu za plecami Belatha milkł szybko, toteż Hyrkanin wzmocnił chwyt na ciele tracącego przytomność Jastrzębia i zaryzykował rzut okiem za siebie.

Kosmate bestie odstępowały od wycieńczonych, przekonanych już o swej niechybnej śmierci ludzi, podskakując nerwowo na łapach i porykując gniewnie. Co rusz któryś ze stworów spoglądał w stronę wciąż stojącego na tylnych kończynach króla, spoglądającego w bezruchu na tumany pyłu. Belath oszacował pobieżnie liczebność stada, naliczył blisko dwadzieścia żywych potworów – niektóre z nich naznaczone były krwawiącymi ranami, ale wciąż stanowiły śmiertelnie niebezpiecznych przeciwników. Kilka małp leżało podrygując nieznacznie albo czołgało się pomiędzy ruiny pozostawiając za sobą na piasku szerokie krwawe smugi, tych Hyrkanin nie doliczył do całości.

Wzrok najemnika pobiegł ponownie ku południowej krawędzi niecki, na której szczycie pojawiła się nagle samotna ludzka sylwetka siedząca na końskim grzbiecie. Promienie słońca sprawiały, że Belath nie potrafił rozpoznać jeźdźca, jego groteskowa, przywodząca na myśl centaura postać odcinała się ciemnym kształtem na tle jasnych przestworzy.


Al-Salam zatrzymał na chwilę ogiera, omiatając błyskawicznym spojrzeniem leżące na piasku ciała trzech turańskich żołnierzy. Ktoś zabił ich w krótkiej, ale zawziętej walce, świadczyły o tym ich rany oraz ślady na piasku. Konie kawalerzystów zniknęły, podobnie jak ich broń. Starszy dziesiętnik nie tracił czasu, by roztrząsać tę zagadkę, zwrócił wierzchowca ku południu chcąc jak najlepiej wykorzystać czas podarowany mu przez walczących do końca żołnierzy.

I zastygł w bezruchu spoglądając przed siebie z zaskoczeniem.

Po płaskim kamienistym pustkowiu pędziły ku miasteczku tabory turańskiej ekspedycji, wzbijające ku przestworzom wielkie chmury skalistego, duszącego pyłu. Woźnice wrzeszczeli coś ledwie słyszalnie, smagając zziajane konie batami, zaś siedzący w tyle taboryci trzymali się kurczowo burt pojazdów, by nie wypaść z podskakujących wysoko wozów. Garstka konnych ocalałych z rzezi na stokach niecki wiodła tę szaleńczą szarżę wymachując mieczami, towarzyszyła im równie skąpa grupka zwiadowców pozostawionych przy taborach jako ich straż.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:30, 19 Sty 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna






Jak wrócę razem z armią, uznają mnie za dezertera i powieszą przy okolicznym drzewie (lub, z braku drzew, rozsieką mieczem). Alternatywa niezaciekawa.


Kurrrrrwa, wszystko idzie nie po mojej myśli! Bogowie mi nie sprzyjają... Ale to nic! Hm...a może by tak...

Al-Salam uderzył konia w boki i pognał w stronę zbliżającego się taboru (od boku, żeby nie stratowali).
Jeżeli moja postać będzie już w pobliżu, podnosi ręce do góry w pokojowym geście i krzyczy:
-Nazywam się Al-Salam i jestem dziesiętnikiem armii Jastrzębia! Długo się guzdrzecie, psia mać! Nasz wódz potrzebuje pomocy! Sytuacja jest krytyczna!


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Pon 16:52, 19 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:53, 20 Sty 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Starszy dziesiętnik Al-Salam krzyczał na cały głos, zmuszając ogiera do dźwignięcia się na tylnych nogach i wymachując skrwawionym sejmitarem.

- Jestem Al-Salam, kurwie syny, pamiętacie mnie chyba dobrze?! Ruszać się albo każę z was pasy drzeć! Jastrząb was potrzebuje, tu i teraz! Bo boju, do boju!

Lecz do boju nie doszło. Na oczach oszołomionych, niczego nie rozumiejących obrońców miasteczka małpie stwory rzuciły się znienacka do ucieczki w stronę stromych klifów Kenzankian, przywołane do swego przywódcy basowym rykiem wydartych z przepastnej gardzieli potwora. Dopiero później Belath doszedł do wniosku, że małpi król został wprowadzony w błąd wielkimi chmurami kurzu pozostawianymi przez pędzące szaleńczo tabory i uznał widać, że przyjdzie mu nagle toczyć bój z licznymi turańskimi posiłkami. Nie mając ku temu chęci, być może osłabiony pokazem małpiej magii, zdecydował dać nogę i pierzchnął z niedobitkami swej hordy w góry, zanim taboryci zdołali dotrzeć do krawędzi niecki.

Starszy dziesiętnik Al-Salam zjechał do miasteczka na czele spieszonych wojaków, wiodąc odsiecz z dumną miną i wymachując władczo mieczem. Skrwawieni kawalerzyści na placu padli ze zmęczenia tam, gdzie stali, nie mogąc już dłużej utrzymać się na nogach. Medycy dopadli czym prędzej do nieprzytomnego Jastrzębia, przenieśli go do rozstawionego w mgniemiu oka namiotu, by wyjąć ostrze z rany i zatrzymać krwotok. Taboryci zajęli się w tym czasie rannymi, opatrując ich, dobijając w aktach miłosierdzia konających, roznosząc wodę spragnionym.

Wlokący się bez celu pomiędzy trupami Hyrkanin natrafił na leżącego na plecach Numidesa, otępiałego z bólu i wyczerpania, gapiącego się w błekitne przestworza. Belath usiadł tuż obok, potem przewrócił się na pokryte warstwą piasku kamienne płyty placu biorąc przykład z młodszego dziesiętnika. Kątem oka spozierał na wspinające się w po skałach kosmate kształty, coraz mniejsze, coraz wyższe – to małpi najeźdźcy znikali wśród surowych turni wracając do swych leży. Belath wiedział, że niebezpieczeństwo z ich strony nie przeminęło, bo póki małpi czarownik nie wyzionął ducha, nad północnymi miastami Shemu wciąż wisiało widmo powrotu kosmatej hordy... lecz teraz nie miał siły o tym myśleć.

Zamknął oczy i zastygł w bezruchu, tak po prostu, zmęczony ponad wszelką miarę
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:43, 20 Sty 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Tak wiele przelanej krwi a wynik tak kiepski. Wielu dzielnych wojowników dziś postradało życie. A małpoludy wycofały się tylko, by wylizać rany. To nie zwycięstwo. Jeszcze nie. Jedno jest pewne: o obliczu wydarzeń tego dnia, zdrada w naszych szeregach straciła na znaczeniu. Belath postanowił nikomu o tym zajściu nie wspominać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:49, 20 Sty 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Źle zrobiłem, pozostawiając towarzyszy na pastwę losu... pożałowania godne zachowanie!
Al-Salam usiadł na ziemi opierając się plecami o budynek. Nie wiedział co zrobić, czy ośmielić się i podejść do porzuconych towarzyszy, czy ich poprostu omijać. W końcu zdecydował. Ruszył w stronę taborów w poszukiwaniu jakiegoś samogonu lub inszego alkoholu. Gdy jakiś znajduje, dosiada się do towarzyszy, częstując. Zmęczenie dało niemal zapomnieć o przestrzelonym nadgarstku: to nie było teraz ważne. Ważne było, żeby dowódca nigdy nie porzucał podwładnych. Ani towarzyszy broni.

I w dodatku...Jak mogłem pomyśleć, że Jastrząb umarł?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:54, 22 Sty 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Jastrząb ocknął się kilka godzin po wyjęciu małpiego ostrza z rany, ale medycy nie odstępowali nawet na krok od jego rozstawionego pod baldachimem miękiego łoża, usytuowanego pośrodku placu. Taboryci i ocaleli z rzezi kawalerzyści uprzątnęli w międzyczasie pobojowisko, truchła małpoludów i koczowników zaciągając do kilku wybranych ruin, które potem podpalili, towarzyszy zaś układając w przerażająco długim rzędzie wzdłuż placu w oczekiwaniu na decyzję generała co do formy pochówku.

Malath Agha ledwie mówił, kiedy jednak medycy zalecili mu spokój i milczenie, ofuknął ich na tyle, na ile pozwoliły mu siły.

- Gdzie moi setnicy? – wyszeptał ledwie zrozumiale. Jeden z pilnujących baldachimu dziesiętników, oddelegowany wcześniej do eskorty pozostawionych w tyle taborów, zbliżył się z wahaniem do swego dowódcy, skłonił z respektem głowę.

- Uzzail i Behrejn zginęli, mój panie. Nasser dogorywa, uzdrowiciele nic nie mogą dla niego zrobić, rany okazały się zbyt głębokie.

Malath Agha leżał przez chwilę w bezruchu na grubym dywanie, przymykając oczy i rozważając słowa podoficera.

- Ilu nam pozostało ludzi? – zapytał po dłuższej chwili ciężkiego milczenia.

- Dwudziestu siedmiu żołnierzy, trzydziestu pięciu taborytów... i jeden najemnik, mój panie – odparł głucho dziesiętnik – Ekspedycja została zdziesiątkowana.

Jastrząb syknął przeciągle, błysnął gniewnie zmrużonymi oczami słysząc te słowa.

- Przyprowadź do mnie tego najemnika – wycedził przez zęby – I tych dwóch dziesiętników, którzy poszli ze zwiadem, jeśli jeszcze żyją...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:14, 23 Sty 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Przywołani przed oblicze Jastrzębia, trzej mężczyźni stanęli opodal łoża boleści swego dowódcy, pochylając głowy ku ziemi. Generał obserwował ich przez chwilę w milczeniu, a ciężką ciszę zakłócał jedynie szelest targanego lekkim wiatrem baldachimu i pojękiwania opatrywanych na placu rannych.

- Numides i ty, człeku – Malath Agha wskazał z wysiłkiem na Belatha – Podejdźcie bliżej.

Obaj mężczyźni postąpili o kilka kroków do przodu, pozostawiając za sobą bladego jak płótno Al-Salama.

- Zostaliście u mojego boku do końca, na pewną śmierć – powiedział powoli Jastrząb – Nie baliście się tych plugawych stworów, okazując męstwo i lojalność. Kiedy zostałem zraniony, wsparliście mnie i ocaliliście od niechybnej zguby. Nagroda was nie ominie.

Generał urwał na chwilę, przywołał ręką służącego, który napoił go chłodną wodą z dzierżonego oburącz kryształowego kielicha. Mężczyźni obserwowali go z ukosa, nie śmiejąc przerwać milczenia.

Malath Agha wypluł resztki wody na podbródek, westchnął ciężko.

- Dwaj setnicy polegli dzisiaj w boju, Nasser stanie do wieczora przed obliczem Tarima – mówił dalej Jastrząb – Nie mam pojęcia jak przyjdzie wam radzić sobie z nowymi obowiązkami, ale wierzę, że im podołacie. Najemniku, przypomnij mi swe miano?

- Belath, panie – chrząknął zmieszany Belath.

- Setnik Numides. Setnik Belath. Na oficjalne ceremonie przyjdzie czas w Shahpurze, zdążycie się zatem oswoić z nowymi obowiązkami.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:54, 23 Sty 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





-Dzięki Panie to zaszczyt służyć u Twego boku i zaszczytem byłoby zginąć u Twego boku. O dziwo tak się nie stało.
- Skoro jednak żyjemy winniśmy działać. Co zatem Panie mamy czynić? Jakie są Twe plany??
Zobacz profil autora
AoC - The Coming of Hanuman
Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 26 z 27  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 25, 26, 27  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin