RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan -> AoC - The Coming of Hanuman Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25, 26, 27  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 23:54, 22 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Nie ma sprawy, mogę jechać. Tylko patrząc po przewadze liczebnej wroga (zawsze prorok może zwołać w porę swoich ziomków z niecki) i zdolnościach samego "maga" wątpię, że uda nam się cokolwiek zdziałać. Jeśli pozostała dwójka towarzyszy zgodzi się jechać, zabieram się z nimi. Tylko w trójkę możemy dać mu radę.
Czy Ravu nie zna jakiegoś sposobu na przywrócenie mu magicznych zdolności / pozbycie się zdolności przywódcy małpoludów?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 8:21, 23 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Zna Smile
Trzeba zabić tego najsilniejszego.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:10, 23 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





W takim razie w drogę! Zostawmy na razie Ravu na granicy niecki, tu jest jako tako bezpieczny - myślę, że jeśli odejdzie jeszcze jakiś kawałek w stronę nadjeżdżających taborów, nikt z walczących w miasteczki nawet go nie zauważy.
Kerth, zabierz ze sobą oszczep, którym ubiłeś jednego ze strażników - widać, że potrafisz się nim posługiwać, więc pewnie jeszcze się do czegoś przyda Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:10, 23 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Tak, oczywiście, biorę oszczep.
Może któryś z ubitych strażników miał broń, którą się lepiej posługuję (to do Ketha)?
Jeśli tak, to biorę również.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:47, 23 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Tak na prędce.
Dla Tamadura najlepszy byłby łuk, może jakiś leży obok zwłok Turańskich żołdaków? Jadę z Wam, podczas jazdy mogę już strzelać, jeżeli oczywiście dobędę łuk.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:15, 23 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kerth niemalże zrzucił oszołomionego Ravu z konia, tłumacząc mu coś naprędce. Sędziwy mag wytrzeszczył oczy, a potem zaczął potrząsać głową i załamywać ręce, najwyraźniej zrozpaczony zmianą planów. Tamadur jednym skokiem znalazł się na piasku, złapał za leżący obok jednego z zabitych kawalerzystów łuk, wyciągnął pęk strzał z kołczanu, wskoczył z powrotem w siodło.

- Lewą krawędzią! – krzyknął Zamoryjczyk zmieniając uchwyt palców na swej włóczni – Objedziemy nieckę galopem i wykończymy potwora!

Tarses spojrzał raz jeszcze na lewitujące ociężale bryły skały, przesuwane magiczną mocą małpoluda w kierunku budynków miasteczka i broniących go ludzi, potem uderzył konia piętami rzucając go do galopu w ślad za dwójką towarzyszy. Lamentujący i wydzierający sobie siwe włosy Ravu pozostał momentalnie w tyle, łykając wzbity kopytami pył.

Trójka najemników śmignęła w szaleńczym pędzie krawędzią niecki, nie odrywając wzroku od rosnącej w oczach sylwetki przywódcy stada, wciąż stojącego w wyprostowanej postawie i machającego przednimi łapami.

- Widzą nas! – ryknął nagle Nemedyjczyk, ostrzem sejmitara wskazując kilka małp kręcących się na obrzeżach centralnego placu. Bestie zaprzestały ataków na ludzi w osadzie czekając widać, aż ich wódz zmiażdży obrońców głazami, ale widząc galopujących w górze konnych zerwały się natychmiast z miejsca, pomykając na czterech łapach w stronę szarżujących na małpoluda mężczyzn.

- Nie zdążą! – wrzasnął z tryumfalną nutą w głosie Kerth, ponaglając konia jeszcze bardziej i zniżając ostrze włóczni ku ziemi – Mamy go!

Trzej konni wpadli na ostatnią prostą dzielącą ich od podtrzymującego zaklęcie stwora. Widzieli już wyraźnie jego wyzierające spod skórznie ciemne futro, wielką małpią czaszkę i szeroko rozstawione oczy.

On również ich widział.

Lewa łapa małpoluda opadła w dół i trzy spośród sześciu wielkich głazów runęły momentalnie ku ziemi, lądując albo u podnóża zapadliska albo niszcząc całkowicie znajdujące się na peryferiach miasteczka budynki. Ziemia zadygotała pod wpływem ich uderzeń, tak wielką miały masę; w powietrze wystrzeliły chmury piachu i kurzu. Utrzymując w zawisie pozostałe trzy bryły, mapolud wykonał jakiś dziwny gest pazurzastymi palcami.

Ułamek sekundy później najemnicy pojęli jego znaczenie. Zbyt późno.

Spękana sucha skała na ich drodze eksplodowała nagle setkami odłamków, rozsadzona od spodu i poderwana w powietrze potworną siłą, która przeistoczyła mrowie skalnych okruchów w litą pionową ścianę. A w następnej sekundzie ściana ta, wysoka i szeroka na kilkanaście metrów, runęła wprost na trójkę jeźdźców zmiatając ich w ułamku chwili tak jak pustynna burza zmiata zabłąkane żuczki lub ściana wody porywa rosnące na niskim brzegu drzewka.

Z gardzieli zgromadzonych w dole małp wydarł się dziki zwierzęcy dźwięk: zły, sadystyczny, zachwycony.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Wto 20:17, 23 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:18, 23 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






No to chyba przesadziliśmy...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:24, 23 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Ejjj, czy my jeszcze żyjemy? Laughing Głupie pytanie? Laughing Bo tak sobie pomyślałem, że żuczki są stosunkowo odporne na... Małpich magów Laughing

Czyżby okrutny, zły i niedobry, bardziej gorszy, gorszy, gorszy od złego małpoluda GM Laughing dał nam już zginąć Laughing


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Wto 22:40, 23 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:08, 24 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Hm, ale jajo. Zdeklarowałbym jakąś formę ratunku, ale na tej pustyni nie ma się nawet za co złapać Confused

Panowie - sytuacja jest następująca - jesteśmy właśnie miotani na wszelkie strony przez szalejącą burzę piaskową połączoną z gradem kamieni, nasze konie pewnie pozdychały na sam widok umiejętności Hanumana, w dole niecki czeka na nas stado rozwścieczonych małpoludów, gotowych do szarży na nas w każdej chwili; przed nami stoi potężny mag, do którego będzie się trudno nawet zbliżyć; i ostatecznie - nie wiemy nawet, czy żyjemy Razz
A jeśli tak, to co robimy potem? Nie damy rady uciec, w dół niecki nawet nie warto się fatygować - jedyną opcją jest ostateczna szarża na małpiego wodza. Wasze propozycje?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:07, 24 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, tak sobie siedzę i myślę, co mam za Wami zrobić (chodzi mi o Team 2). Przez całą przygodę sprawialiście wrażenie ludzi trzeźwo myślących, rozważnie czyniących kalkulacje i generalnie zdroworozsądkowych. Tymczasem Wasze ostatnie posunięcie wprawiło mnie w stan skrajnego osłupienia, bo jest ostatnią rzeczą jakiej bym się po Was spodziewał. Czy Wy naprawdę liczyliście, że zdołacie do tego małpoluda dotrzeć? Zabić w trójkę samozwańczego awatara Hanumana władającego mocą mogącą podrywać w niebo kilkutonowe głazy? Szarżowaliście na odkrytym terenie, wzbijając za soba obłok pyłu, z daleka widoczni dla Waszego celu. Nie cierpię sytuacji, w których muszę odbierać graczom życie, ale czasami autentycznie nie mam wyboru, bo przesadnie naginając prawa mechaniki zachowałbym się nie fair w stosunku do tych graczy, którzy prowadzą swoje postacie bardziej zachowawczo. Urbiku, faktycznie nie zdołasz się niczego złapać, bo już Cię nie ma w normalnym tego slowa znaczeniu, ta ściana skalnych szczątków Was po prostu zmiotła, zbiła z nóg ludzi i konie, cisnęła nimi o ziemię bombardując jednocześnie okruchami skał z impetem miotanych przez trebusze pocisków.

Muszę jeszcze trochę pomyśleć, nic jeszcze nie przesądzam. Zrobię w wolnej chwili rzuty 1k6 dla każdego z Was: kto zaliczy save na 5+, wyjdzie z tej opresji z połamanym kręgosłupem, reszta nie będzie miała takiego szczęścia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:59, 24 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






W końcu to Heroic fantasy Smile
Liczyłem na to, że małpolud bardzo się przejmuje tymi na dole, w całej wrzawie nie zauważy 3 małych punkcików.
Liczyłem na to, że trafimy na jakąś straż małp, cokolwiek - co zawróciłoby nas z drogi (z poczuciem, że chociaż próbowaliśmy)
Liczyłem na Ravu i informację, że coś jednak wymyślił Smile
W końcu liczyłem na dobry humor GM

Zobaczymy, co się stanie. Może Ravu wykrzesi jakąś końcówkę mocy, może małpolud się nami bawi, może...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:42, 25 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Al-Salam doskoczył do siedzącego w siodle Belatha, wyciągnął w stronę Hyrkanina rękę.

- Koń mi uciekł! – krzyknął dziesiętnik – Pomóż!

Najemnik schylił się błyskawicznie, wciąż walcząc z przerażonym ogierem, złapał Al-Salama za dłoń, pomógł mu wskoczyć na grzbiet wierzchowca. Zwierzę zaparskało czując zwiększony ciężar, zadrobiło kopytami, ale Belath przestał na chwilę szarpać za uzdę, patrząc jak awatar Hanumana ponownie podnosi z gruzów budynków głazy, które przed chwilą upuścił z tak niszczycielskim efektem. Widząc zrównane z ziemią domostwa Belath pojął, że osłupiani, porażeni grozą i zastygli w bezruchu ludzie na placu nie mieli już żadnych szans na przeżycie. Ucieczka w tej chwili mogła się skończyć wyłącznie krwawą i bezwzględną rzezią, dreptające w miejscu i porykujące nienawistnie małpy tylko na coś takiego czekały. Z drugiej strony, obrońcom pozostawało już tylko bezradne czekanie na nieuchronną śmierć pod ciężkimi bryłami skał.

Generał Malath Agha wzniósł w górę swój zbroczony małpią posoką miecz, krzyknął donośnie zwracając ku sobie spojrzenia niecałej setki zakurzonych, zakrwawionych i potwornie już zmęczonych żołnierzy.

- Na Tarima, moje sejmitary! Ze świecą szukać mi takich wojowników jak wy! Każdemu z nas jest kiedyś pisany koniec, a turański żołnierz nie zwykł oddawać ducha w łożu, chyba że leżąc na kochance! Przyszła pora na ostatnią szarżę...

- Nie! – twardy męski okrzyk przerwał mowę Jastrzębia, momentalnie zbijając generała z tropu. Zaskoczony oficer obejrzał się z grymasem furii w kierunku, z którego dobiegł okrzyk, słysząc jednocześnie nagły przeraźliwy ryk wydarty z gardzieli małpiego czarownika. Myszkujące na obrzeżach miasteczka małpoludy zaczęły nagle wrzeszczeć, ryczeć i tłuć pięściami w kudłate torsy, okazując w ten sposób swe zdenerwowanie.

W głębi placu stał Bahim Baal, mokry od potu, w brudnym, poplamionym krwią płaszczu. Zuagirski wódz trzymał w mocarnym uścisku swą siostrę, zastygłą w całkowitym bezruchu. Długie lśniące ostrze ghatany spoczywało na jej gardle uciskając nieznacznie skórę dziewczyny.

- Odstąp, diabelski pomiocie! – krzyknął z całych sił Baal – Precz albo ona zginie!

Przywódca stada odpowiedział mu ogłuszającym rykiem, wręcz dławiąc się wściekłością.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:56, 26 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Tarses jęknął głucho, potrząsnął głową próbując przegonić czarne mroczki w oczach. Nagły ruch sprawił, że ciało Nemedyjczyka przeszyła fala palącego bólu, idąca od złamanych żeber i niemal paraliżująca ogromem cierpienia mięśnie. Najemnik przekrzywił z wysiłkiem głowę, spojrzał zamglonymi oczami ponad stertami skalnego gruzu na leżącego obok konia. Zwierzę nie żyło, spod pokrytego grubą warstwą pyłu zezwłoka sterczała wykrzywiona pod nienaturalnym kątem ludzka stopa, odziana w skórzany kawaleryjski but szyty na zamoryjską modłę. Tamadura Nemedyjczyk nigdzie nie dostrzegał, zważywszy jednak na to, że miał ograniczone pole widzenia, Turańczyk mógł leżeć na wyciągnięcie ręki od najemnika i pozostać niezauważonym.

Tarses jęknął ponownie, na przemian wzywając w myślach Mitrę i klnąc plugawo. Spróbował się przekręcić w biodrach, ale zrezygnował czując natychmiast potworne kłucie w piersiach. Zakaszlał na próbę, splunął śliną na przedramię i poczuł zimny dreszcz dostrzegając krwistą barwę plwociny. Nie znał się na medycynie i sztuce uzdrowicieli, ale doświadczenie wyniesione z bitewnych pól podpowiadało mu, że któreś ze strzaskanych kamieniami żeber przebiło płuca.

Wywołana magią skalna nawałnica ustała bez śladu, grzebiąc pod kawałkami skał i grubą warstwą piachu trzech lekkomyślnych mężczyzn i ich wierzchowce. Nemedyjczyk jęknął ponownie, przekręcił głowę w drugą stronę posykując przez zaciśnięte zęby, ale wszędzie widział jedynie skalne rumowisko.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 1:23, 27 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Kerth? Kerth, żyjesz?! - jęknął Tarses, nadal nie mogący w pełni ogarnąć tego, co przed chwilą się z nimi stało. Całkowicie bezsilny wobec napierających mas kamieni i piachu, nie myślał już nawet o tym, jak się spod nich wydostać.
-Tamadur! Tamadur!! - krzyknął ostatkami sił w przeciwną stronę, mając nadzieję na odnalezienie towarzysza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 21:07, 07 Sty 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Zmuszając swe mięśnie do nadludzkiego wysiłku Tarses zdołał się w końcu wyzwolić spod pryzmy przygniatających go kamieni. Plując krwią Nemedyjczyk podniósł się na łokciach, poderwał głowę wyżej rozglądając się po pokrytym grubą warstwą pyłu rumowisku. Z jego spękanych warg wydarł się głuch jęk na widok przekręconego nienaturalnie, przygniecionego po części martwym koniem ciała Kertha. Zamoryjczyk miał roztrzaskaną czaszkę, przysypane kurzem oczy najemnika patrzyły szkliście w lazurowe przestworza.

Nie ocalał ani jeden wierzchowiec, wszystkie konie zostały zabite gradem ciężkich odłamków ciśniętych w powietrze bluźnierczą magią małpiego króla. Nemedyjczyk zacharczał przeciągle, splunął ponownie krwistą śliną, czując kłucie w piersiach. Po chwili dostrzegł Tamadura, leżącego na plecach za Nemedyjczykiem.

Tarses uznał w pierwszej chwili, że turański szermierz zginął tak samo jak Kerth, ale obserwując go uważnie spostrzegł nagle krwiste bańki powietrza wykwitające w nieregularnych odstępach czasu na ustach mężczyzny.

Tamadur dogorywał, z ciałem potłuczonym kamieniami tak potwornie, że w opinii Tarsesa musiał mieć pomiażdżone wszystkie wnętrzności.

- Mitro, zmiłuj się – wyszeptał z wysiłkiem Nemedyjczyk – Okaż łaskę swemu synowi, wybaw od bólu agonii, ześlij szybką śmierć...
Zobacz profil autora
AoC - The Coming of Hanuman
Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 24 z 27  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25, 26, 27  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin