 |
|
 |
Wysłany: Sob 17:06, 20 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Wystrzelona przez starszego dziesiętnika strzała ugodziła kosmatą bestię w prawe oko, przeszła na wylot przez grubokościstą czaszkę. Pędzący na czterech łapach stwór grzmotnął z łoskotem w piaszczystą uliczkę nabijając się z rozpędu na własne ostrze, niezdarnie dzierżone w pazurzastych paluchach. Dwie inne małpy potknęły się o truchło kompana, wyciągnęły płasko na brzuchach, reszta stada przemknęła po ich grzbietach porykując nienawistnie. Grad strzał pozostałych żołnierzy trafił następne cztery stwory wbijając się głęboko w ich cielska, przerywając plugawy żywot człekokształtnych bestii.
- Strzelać, psie syny! – ryknął Al-Salam – Strzelać tak szybko jak zdołacie!
Po pierwszej salwie łucznicy zaczęli puszczać strzały we własnym rytmie, napinając cięciwy zbielałymi z wysiłku palcami tak szybko jak tylko potrafili. Z krawędzi dachu sypał się morderczy grad pocisków, ponieważ turańscy kawalerzyści – generalnie szkoleni w walce z końskiego grzbietu z sejmitarem w ręku – sporo czasu poświęcali również na ćwiczenia z łukiem. Była to jedna z tych ich umiejętności, które niezmiennie zadziwiały barbarzyńców z Zachodu, traktujących łuk z pobłażaniem i widzących go wyłącznie w rękach plebsu, przedkładających ponad broń strzelecką miecze i kopie.
Ostatnie dwie małpy zginęły zaledwie kilka metrów od budynku, na którym zgromadziła się dziesiątka Al-Salama, jedna z nich już prężyła muskuły do skoku na ścianę domostwa. Starszy dziesiętnik nie wierzył własnym oczom spoglądając na usłaną trupami uliczkę. Jej szerokość sprzyjała strzelcom, bo w wąskiej przestrzeni każdy grot trafił w cel, a żołnierze uwijali się jak szaleni.
- Na Tarima! – jęknął głucho Al-Salam, pełnym niedowierzania, ale i dzikiej radości tonem. Strzały jego oddziału zdołały obrócić zniweczyć atak potworów na jedną z flanek ludzi – Jastrząb nas ozłoci!
Starszy dziesiętnik przeskoczył na drugą krawędź dachu, chcąc spojrzec z jego wysokości na plac, gdzie ludzie wciąż dawali odpór małpom.
Tylko dlatego przeżył, albowiem on jedyny z całej dziesiątki spostrzegł na czas nowe zagrożenie. |
|
|
|
|
|
Wysłany: Sob 23:39, 20 Gru 2008 |
|
|
Kerth |
Gracz oszczędny w słowach |
|
|
Dołączył: 26 Sie 2008 |
Posty: 386 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Nadal czekamy,
Jak już przestaną się bawić w dwa ognie i zostanie jedna armia i małpy, wkroczymy do ataku przeciwko małpom (ukrywając wcześniej Ravu).
Nie dosyć, że się nazabijamy, to jeszcze (Ci drudzy) powinni przyjąć nas jako sprzymierzeńców.
Jak przyjdzie nam rozmawiać z Jastrzębiem, to się naprędce jakoś wybielimy.
Ojj tam
Chodzi mi o to, że w sumie kto wie, że jesteśmy zdrajcami?
Tylko nasi dawni hmm przyjaciele...
2 założenia:
1. Wojska jastrzębia dostaną po tyłku - to przecież broniliśmy naszych kolegów z wioski, nie daliśmy Im zginąć na początku - jakoś się dogadamy. Szczególnie, że przecież walczyliśmy z ludźmi Jastrzębia, którzy to chcieli wszystkich wybić.
2. Wojska "wioskowe" dostaną po tyłku - Zawsze można pogadać z Jastrzębiem, przekazać Mu Ravu, poinformować, że robiliśmy to, co robiliśmy, żeby Mu Ravu przyprowadzić. A Ci zdrajcy, pomawiają nas, że jakaś zdrada. To Oni tak na prawdę chcieli zdradzić. Myśmy zdobywali łupy. Ravu dla Jastrzębia w zamian za nasze życie, wolność i jako potwierdzenie naszych słów.
Jakoś się wywiniemy
Co do Ravu - jest (był) magiem, który stworzył króla małpoludów.
Jak zginie król małpoludów, Ravu odzyska moc.
|
|
Ostatnio zmieniony przez Kerth dnia Nie 17:03, 21 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Wysłany: Nie 16:01, 21 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Numides walczył jak szalony, całkowicie utraciwszy kontrolę nad biegiem czasu, tłukąc trzonkiem zniszczonej włóczni po wyszczerzonych paszczękach i dzierżących niezgrabnie ostrza łapach. Jakiś kawalerzysta wrzasnął przeraźliwie tuż obok, złapany za nogę przez powaloną na piasek małpę, wijącą się w przedśmiertnych spazmach, ale wciąż nie chcącą skonać. Ciągnięty w stronę zdychającego potwora Turańczyk złapał dziesiętnika na nogawkę spodni, rozpaczliwie wykrzykując imię Erlika. Numides omal nie stracił równowagi, ale ustał na nogach, podtrzymywany w miejscu ciżbą innych zbitych ciasno ludzkich ciał. Żołnierz schylił się błyskawicznie po inną leżącą na ziemi włócznię, ująwszy ją oburącz pchnął trzymającą towarzysza w uścisku bestię w gardziel. Kawalerzysta zerwał się na równe nogi, ale zaraz runął ponownie na piasek, tym razem bez głowy – urwanej mu gołymi łapami przez inną małpę. Strumień gorącej krwi obryzgał twarz Numidesa zalepiając mu oczy i oślepiając na chwilę.
Dziesiętnik wymamrotał plugawe przekleństwo, rzucił się w tył sięgając jednocześnie palcami ku powiekom, przecierając nieporadnie oczy. Odzyskawszy chwilę później ostrośc widzenia złapał za tkwiący wciąż w pochwie sejmitar, gotów ciąć po paszczęce pierwszego stwora, który by spróbował wykorzystać jego chwilową ślepotę.
Lecz ku bezbrzeżnemu zdumieniu Numidesa małpoludy cofnęły się nagle o kilkanaście metrów w tył, pozostawiając po sobie sterty ludzkich i zwierzęcych zwłok, podskakując na czterech łapach i wydając z siebie ochrypłe ryki. Turańczyk widział ich gorzejące nienawiścią czerwone oczka i ociekające śliną kły. W tej samej chwili donośny huk gdzieś z boku sprawił, że obrońcy podskoczyli w miejscu z wrażenia, odrywając wzrok od małp i wodząc spojrzeniami dookoła.
To, co ujrzeli sprawiło, że krew zastygła im w żyłach. |
|
|
|
|
Wysłany: Nie 20:53, 21 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Al-Salam rzucił się przed siebie w ułamku sekundy, wiedziony instynktem raczej niż przemyślanym działaniem, skacząc z krawędzi dachu na pokryte grubą warstwą piasku płyty placu. Spadający w jego stronę kilkutonowy głaz, wyrwany ze zbocza niecki i wyrzucony w powietrze za pomocą jakiejś diabolicznej siły, grzmotnął w dach budynku tuż za plecami dziesiętnika.
Zdławione krzyki łuczników urwały się w jednym momencie, nawet nie zdążyły wzbić się wyraźną nutą w powietrze. Gigantyczny pocisk zgniótł ludzi jakby to były soczyste arbuzy, wtłoczył ich szczątki do wnętrza zawalonego domostwa. W górę sypnął się deszcz kamiennych odłamków, spadający gradem na głowy oszołomionych żołnierzy.
Dziesiętnik uderzył o ziemię, pozbierał się z niej oszołomiony zderzeniem, powiódł graniczącym z obłędem wzrokiem po placu. Małpoludy wycofywały się pośpiesznie na kilkanaście metrów, pozostawiając na dziedzińcu skrwawionych ludzi, gapiących się przerażonym wzrokiem na kolejne wielkie głazy, odrywające się pośród chmur pyłu od skalistego podłoża i wzlatujące w powietrze niczym kłębki łabędziego puchu, przesuwając się w kierunku obrońców.
Wielki przywódca stada, dotąd obserwujący rzeź w miasteczku z krawędzi niecki, teraz wspiął się na tylne łapy, stanął na nich unosząc górne kończyny ku niebu i poruszając nimi tak jakby w groteskowy sposób tańczył.
- Czarna magia! – zawył jeden z turańskich żołnierzy, inni podchwycili jego okrzyk spozierając z grozą na zbliżające się ku środkowi osady głazy – To prorok Hanumana! |
|
|
|
|
Wysłany: Pon 19:06, 22 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kolejny update taktyczny. Kerth, z ukryciem Rabu będzie problem. Z lewej pustkowia, z prawej pustkowia, krzaczki bardzo małe, skalnej rozpadliny nigdzie nie widać. Tak na szybko widzę dwie opcje: przywalić go trupami zabitych przez Was Turańczyków albo zmusić jednego z koni, by się położył, a Ravu schowa się za nim A tak na serio, możecie go tylko zostawić, schować nigdzie się nie schowa. Teraz kwestia szarży na przywódcę stada – jak rozumiem, atakujecie w najprostszy możliwy sposób, czyli objeżdżacie nieckę z lewej strony (to ta flanka, gdzie ludzie Al-Salma wystrzelali małpy) wzdłuż krawędzi i huzia na goryla? Czy też plan wygląda inaczej? I czy wszyscy trzej szarżujecie? (z Trihikiliusem skontaktuję się sam w tej kwestii, potrzeba mi odpowiedzi Urbika).
Numides, masz szansę do odskoczenia na tyły, walki chwilowo ustały, wszyscy ludzie gapią się w niebo na nadlatujące głazy i wciąż jeszcze się zastanawiają – uciekać czy umrzeć. Al-Salam, najbliższy wierzchowiec jest zajęty, siedzi na nim Belath. Jeśli wyciągnie do Ciebie pomocną dłoń, będziecie mogli odjechać razem. Co robicie? |
|
|
|
|