RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Pasztet z Safu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 17, 18, 19  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Śro 13:28, 25 Lut 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Może niech zapłaci garniturowi 50 kredytem za niewygodę - wilk syty i owca cała. Chyba, że ciągniemy od niej 60-80 kredytek za luksus (wiem, wiem, kapitalizm się we mnie odzywa) i użeramy się z mocno plującym się akwizytorem.

Max weźmie śpiworek do maszynowni - i tak nie ma zamiaru spać z palantem w pokoju. Nie bez Sylvi... Razz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 13:33, 25 Lut 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Żadnych rabatów. I tak bierzemy jałmużnę , a nie opłaty. Jeśli chce cos ponad 'standard' niech płaci.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:02, 25 Lut 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Krisu napisał:
Żadnych rabatów. I tak bierzemy jałmużnę , a nie opłaty. Jeśli chce cos ponad 'standard' niech płaci.


Good point. Ale babka chce wygód - inkasujemy ją?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 19:53, 25 Lut 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





28 stycznia 2309, godz. 10.12, orbital Rhise, na pokładzie FCS Aurora

- Pani Martinez, proszę spocząć w lewej kabinie. Jestem pewien, że zdołamy rozwiązać ten kłopot w dżentelmeński sposób – wybrnął w końcu z opresji Oliver – Kwestię ewentualnej dopłaty poruszymy później, w tym momencie najważniejsza jest zgodność lotu z harmonogramem, a to oznacza, że za osiem minut musimy odcumować od terminala.

Machado wskazał Maxowi ruchem głowy drzwi lewej kabiny, a potem niemalże wtłoczył do wnętrza prawej Andreasa Nortona, w celu uniknięcia posądzenia o naruszenie nietykalności cielesnej napierając na jego podróżną torbę.

- Myślę, że opuszczając nas na Equusie nie będzie pan aż tak niezadowolony jakby to sugerowała obecna sytuacja – oświadczył Oliver – Proszę włożyć bagaż do schowka i zapiąć uprzęż antyurazową. Znajdujemy się w polu oddziaływania kompensatorów grawitacyjnych orbitala, więc procedura odlotu może się wiązać z pewnymi drobnymi wstrząsami. Załoga, do kokpitu!

- Mam nadzieję, że ten fotel będzie naprawdę wygodny – John poklepał znacząco podłokietniki swego nowego siedzenia – Trzydzieści godzin to niezłe wyzwanie, nawet na dozowniku elektrolitu.

Max upewnił się, że pasażerowie schowali swój bagaż i zapięli pasy, potem śmignął biegiem do kokpitu, zamykając pancerny właz i zajmując miejsce we własnym fotelu. Oliver zaczął kontrolować wskazania pokładowych instrumentów, inicjując krok po kroku procedurę startu. Nathaniel asekurował go według listy czynności.

- Ale foka! – wyrzucił z siebie rozanielony Max, zapinając własny pas – Może niech zapłaci garniturowi kredytem pięć dych za niewygodę: i wilk syty będzie i owca cała. Chyba, że ściągniemy z niej jeszcze sześćdziesiąt, osiemdziesiąt kredytek za luksusu, a dlaje będziemy się użerać z tym akwizytorem?

- Żadnych rabatów – rzucił natychmiast Nathaniel – I tak bierzemy jałmużnę za bilety, a nie opłatę. Jak koleś chce coś ponad standard, niech płaci ekstra. Ciśnienie w układzie hydraulicznym w normie. Chwytaki gotowe od odłączenia.

- Celna uwaga – kiwnął głową Max – Ale babka chce wygód. Inkasujemy ją?

- Ustalimy po drodze – zdecydował Oliver naciskając przycisk komunikatora – FCS Aurora do Kontroli Lotów Rhise. Prosimy o pozwolenie na start.

- Tu Kontrola Lotów, macie pozwolenie. Skorzystajcie z korytarza czternastego, lećcie według boi pozycyjnych.

- Kontrola, dziękujemy za gościnę. Miłego dnia. Bez odbioru.

Oliver przestawił palcem kolejny przełącznik i cztery magnetyczne chwytaki pełniące rolę cum odskoczyły ze szczękiem od płyty orbitala wsuwając się niczym giętkie metaliczne węże w kudłub towarowca. Przez pokład Arrowa przeszedł niewielki wstrząs, zastąpiony natychmiast równie nieznaczą wibracją świadczącą o nabieraniu mocy przez sekcję napędową statku.

- Odczyty w normie, pobór paliwa bez zakłóceń – raportował suchym tonem inżynier, który natychmiast puścił w niepamięć piękną kasztanowowłosą pasażerkę i analizował czujnym wzrokiem wskazania swego programu diagnostycznego.

Machado ujął mocniej ster towarowca przechodząc na manualny tryb sterowania, wdusił klawisz programatora napędu korekcyjnego. Arrow ruszył z miejsca obracany w poziomie krótkimi emisjami gazów wyrzucanych z niewielkich silniczków korekcyjnych na burtach jednostki, obrócił się płynnie w kierunku podejścia na korytarz wylotowy numer czternaście, wytyczonego w ciemności kosmosu białymi bojami sygnałowymi. Oliver uruchomił napęd główny Arrowa, pchając delikatnie przepustnicę i napinając wszystkie mięśnie w oczekiwania na szarpnięcia sygnalizujące niepoprawne funkcjonowanie turbin.

Nic takiego nie nastąpiło, towarowiec zaczął przesuwać się wzdłuż szarej powierzchni orbitala, zwiększając coraz bardziej dystans pomiędzy swą prawą burtą i wysięgnikami parkingowymi stacji.

- Idzie jak burza – roześmiał się Max – Robiliśmy z Carterem testy, ale dopiero teraz widać jak gładko śmiga. Obie turbiny na pięćdziesięciu procentach mocy. Oli, daj no więcej pary, pokaż, na co stać naszą dziewczynkę!

Machado zwiększył prędkość Aurory o dalsze dwadzieścia procent, potem uruchomił automatycznego pilota wprowadzając mu do pamięci koordynaty odległej o godzinę lotu solarnej elektrowni.

- Pierwszy start za nami, chłopaki – roześmiał się z nieskrywaną satysfakcją John – Kurczę, zdałoby się browara otworzyć!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:19, 25 Lut 2009
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Keth, takie pytanie: jaką zakres swobody mają wzięci na nasz statek pasażerowie? Tj, dokąd mogą chodzić, jakie przedziały są dla nich zamknięte, czy będziemy mieli z nimi stały kontakt podczas podróży.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:31, 25 Lut 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





No i znów w kosmosie :] Ciekawe cóż tym razem nam przyjdzie spotkać? Czarne dziury? Kosmiczne lewiatany? Bo jedna syrenę to już mamy na pokładzie.
A będąc przesądnym marynarzem (pieprzyć równouprawnienie) Baba na pokładzie to gwarantowane kłopoty :p
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 23:18, 25 Lut 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Urbik napisał:
Keth, takie pytanie: jaką zakres swobody mają wzięci na nasz statek pasażerowie? Tj, dokąd mogą chodzić, jakie przedziały są dla nich zamknięte, czy będziemy mieli z nimi stały kontakt podczas podróży.


Zakres swobody ustalacie sami. Jak im zabronicie chodzić w miejsca inne niż toalety, to nie będą tam chodzić (a przynajmniej będą wiedzieć, że im nie wolno). W zasadzie byłoby miło uprzedzić oboje, że są niemile widziani w maszynowni, przedziale towarowym oraz kokpicie (chociaż jak znam życie, pani Martinez zalotnie mrugnie okiem i co najmniej połowy załogi z przyjemnością objaśni jej zasady działania każdego instrumentu w kokpicie).

Ustalcie do końca kwestię rozliczenia za podróż (rabat/dodatkowe opłaty). Pasażerowie i tak Wam już nie uciekną (chyba, że wysiądą na solarnej elektrowni, ale tego raczej bym się nie obawiał).

Ustalcie, gdzie schowacie swoją broń (bo przecież w jednej kabinie będzie prawdopodobnie podróżować Sylwia Martinez, a w drugiej oprócz Was również Andreas Norton).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 23:21, 25 Lut 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Kokpit moim domem, kokpit mym królestwem - tam ja i tam cały mój majdan.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 23:56, 25 Lut 2009
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Proponuję ograniczyć swobodę pasażerów jedynie do ich własnych kabin i toalety. O ile Pani Martinez nie wygląda na osobę sprawiającą zbyt dużo problemów, tak szwędający się tu i ówdzie Norton nikomu nie jest potrzebny do szczęścia.
(Nie ma świetlicy na statku? TV, bilarda, piłkarzyków Razz?)

Co do opłat - pozostajemy przy ustalonych cenach. Irytujący pasażer to "zjawisko" dosyć typowe i często spotykane; nie powinniśmy zbytnio sugerować się uwagami Nortona, a tym bardziej dawać mu jakichkolwiek rabatów. Jeśli chodzi o Sylvię - to już obgadaliśmy kilka postów wcześniej.
Pasażerowie, płacąc, wiedzieli na co się piszą - mają przewóz za pół darmo, poza tym - to przecież tylko doba,max dwie. Jakoś przełkną drobne niedogodności.

Jeśli chodzi o broń - czy Sylvia Martinez wzięła na pokład jakiś bagaż? Jeśli tak, to jakie są jego gabaryty? Czy jest szansa, że mogła zmieścić się w nim jakaś większą broń (zwyczajną pukawkę zawsze można schować pod płaszczem)? Doświadczenie nauczyło nas, że nie można w pełni zaufać praktycznie nikomu - nie zaszkodzi więc wziąć pod lupę również i naszych obecnych towarzyszy podróży.
Sądzę, że broń pokładowa powinna być przechowywana na mostku. Jak ustaliłem kilknaście linijek wyżej, ani urzędas, ani kobieta o pięknych, kasztanowych włosach; wielkich orzechowych oczach i doskonałej sylwetce, nie powinni się tam pałętać.

Załoga - pilnujcie, aby pasażerowie nie przekraczali wytyczonych im granic.

Czy posiłki są wliczone w koszt przelotu? Jeśli tak, to kto dzisiaj kucharzy? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 1:14, 26 Lut 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Max śpi w maszynowni, więc tam trzyma pistolet, na dnie skrzynki narzędziowej. Paralizator nosi przy sobie. Dla mechanika Norton to może miec pozwolenie na wstęp tylko do kibla (i tylko tam - bez kabiny sypialnej), ale Sylvia... Sylvia to co innego. Razz Jak wychodzi z Maszynowni, to max ją zamyka, ale jeśli by tam był, a pasażerka zapukała, to nie wygoni. Nawet jak kapitan zmyje mu głowę później. Zabawi rozmowa, może nawet da dotknąć coś, czego nie zepsuje, ale będzie cały czas patrzyć i pilnować. Na pewno nie zostawi jej samej w maszynowni i nie pozwoli na grzebanie w jego narzędziach. Ofc delikatnie sugerując, że ta skrzynka to ostatni skrawek jego na prawdę własnych rzeczy, a marynarze wierzą, że złamanie tego Tabu przynosi pecha.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 7:30, 26 Lut 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





A nasza Aurora ma mesę?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 7:44, 26 Lut 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Popieram decyzję, żeby pasażerowie mogli swobodnie poruszać się tylko po swoich kabinach do kibelka. Ale dwie doby w takich warunkach to nic przyjemnego. Jeśli nie chcemy kłopotów, to proponuję rozważyć opcję pozwolenia poruszania się po większej przestrzeni, ale wyłącznie pod nadzorem któregoś z członków załogi. Może dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie wycieczki po statku, na przykład w połowie drogi? Wtedy pasażerowie trochę by rozprostowali nogi, tym samym trochę zamknęlibyśmy im pyszczki. Jeśli zamkniemy ich wyłącznie w swoich kajutach (na dwie doby!), to zażalenie na warunki podróży mamy jak w banku. Potrzebujemy dobrej reklamy a nie skarg na jakość naszych usług.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 9:02, 26 Lut 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





A ile w ogóle mamy pomieszczeń i sektorów? Towarownia, dwie kajuty, kuchnia, kibelek (jeden?), mostek, maszynownia i ciasny korytarz. Za dużo, za mało podałem? I w których miejscach mamy śluzy?

Kokpit na cztery osoby (pierwszy pilot, drugi pilot, nawigator, mechanik). Za kokpitem wąski korytarzyk biegnący przez połowę dugości kadłuba (hermetyczna grodź pełniąca zarazem rolę włazu jest wbudowana w wejście do kokpitu). Po obu stronach korytarzyka znajdują się pomieszczenia wypoczynkowe z trzema łóżkami w każdym (dzięki czemu Arrow może zabierać do sześciu osób). W linii prostej za kabinami znajdują się dwie toalety/łazienki (można się do nich dostać z poziomu kabin mieszkalnych). Za toaletami we wnęce po lewej stronie kadłuba znajduje się automatyczny kucharz podobny w kształcie do dystrybutora Coca-coli (tam można pobierać jedzenie i picie, spożywać zaś w zasadzie wszędzie: picie jest w plastikowych kubeczkach, prepak na plastikowych tackach). Korytarzyk biegnący przez Arrowa dochodzi w drugiej połowie kadłuba do przedziału towarowego i rozgałęzia się na boki obiegając go wzdłuż poszycia kadłuba z obu stron. Za przedziałem towarowym dwa korytarzyki schodzą się ponownie w jeden docierając do sekcji rufowej i miniaturowej maszynowni, która może zostać odcięta od reszty jednostki za pomocą własnej grodzi. Dwie ostatnie grodzie są wbudowane w przednie i tylne wejście do przedziału towarowego.

Mam nadzieję, że nakreśliłem układ pomieszczeń w miarę czytelnie Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:39, 26 Lut 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





28 stycznia 2309, godz. 11.10, elektrownia solarna Azurre X-15, orbita Rhise

Pierwsza godzina lotu w przestrzeni systemowej Rhise upłynęła relatywnie spokojnie. Ustawiwszy automatycznego pilota Oliver zezwolił wszystkim na odpięcie pasów bezpieczeństwa, po czym wrócił do pary pasażerów informując Andreasa Nortona o braku rabatów za zaistniałe niedogodności, Sylwię Martinez zaś o braku konieczności dopłaty za jedynkę na wyłączność. Wbrew skrytym obawom kapitana biznesmen nie wybuchnął w żaden histeryczny sposób, pogodziwszy się już chyba z warunkami podróży i więcej uwagi przykładając do postaci swej współpasażerki niż do przemowy Machado.

- Dla państwa własnego bezpieczeństwa proszę nie wchodzić bez zezwolenia do kokpitu, przedziału towarowego ani maszynowni. Czeka nas ponad trzydzieści godzin podróży i rozumiem doskonale, że mało kto wytrwałby tyle czasu w pozycji leżącej. Gdyby zechcieli państwo rozprostować nogi, możecie spokojnie spacerować tym korytarzem – Oliver ogarnął ruchem ręki długie na dwadzieścia metrów przejście biegnące środkiem Arrowa, łączące kokpit z przednią ścianą przedziału towarowego – W tej małej wnęce za lewą toaletą znajduje się kuchobot, serwujący prepak w czterech smakach oraz kawę i herbatę. Proszę się nie krępować konsumpcją, wszystko to znajduje się w cenie biletów.

- Czy pani nie jest przypadkiem aktorką? – zapytał Andreas Norton, nie zwracający większej uwagi na prelekcję kapitana, gapiący się w zamian na Sylwię, która zdążyła się już przebrać w ciemny kaszmirowy sweterek i ciasne dżinsy – Jestem pewien, że widziałem pani twarz w telewizji, tylko nie pamiętam, co to był za program.

Na twarzy kobiety pojawił się wyraz zaskoczenia, który przeszedł momentalnie w zakłopotany, ale przeuroczy uśmiech.

- Muszę pana rozczarować, ale to pomyłka – błysnęła zębami Sylwia, opierając się o ścianę korytarza i krzyżując ramiona na piersiach – Nie pierwszy raz zdarza się, że ktoś mnie o to pyta, ale muszę zdradzić, że nie mam z branżą medialną nic wspólnego.

- A szkoda, naprawdę – Norton aż pojaśniał na twarzy – Zrobiłaby pani karierę.

- Cóż, jeśli mogę coś jeszcze dodać... – chrząknął znacząco Oliver – Jeśli państwo sobie życzą, na pół godziny przed skokiem w nadświetlną możemy państwo zaaplikować środki uspokajające. Nie wszyscy dobrze znoszą moment skoku oraz wyjścia z nadświetlnej.

- Oli, wywołuje nas dyspozytornia Azurre – z głębi otwartego kokpitu dobiegł głos Johna, przejmującego ręczne sterowanie Arrowem – Możesz tu pozwolić?

- Czeka nas teraz krótki postój – oznajmił pasażerom Oliver – Za kwadrans zadokujemy na solarnej elektrowni, gdzie musimy podjąć na pokład pewien fracht. Potrwa to jakieś trzydzieści minut, później polecimy w stronę punktu skokowego. Prosiłbym na czas dokowania o powrót do swoich kabin i zapięcie pasów. Stacja wytwarza własne pole grawitacyjne, a my nie chcielibyśmy, by ktoś z państwa przypadkiem się potknął i zrobił sobie krzywdę z powodu jakiegoś wstrząsu.

- Ależ oczywiście – odezwał się natychmiast Norton – Pani Martinez, czy będzie miała pani coś przeciwko temu, abyśmy spędzili ten czas na rozmowie? Może być moja kabina albo pani, wedle uznania.

Oliver wszedł pozornie rozluźnionym krokiem do kokpitu, a po zamknięciu jego drzwi wskoczył sprintem na swój fotel. John spojrzał na niego podkręcając jednocześnie potencjometr modułu łączności. Max siedział przy swoim komputerze kontrolując odczyty z maszynowni, natomiast pozbawiony zajęcia Nathaniel spoglądał za okno kokpitu próbując ogarnąć wzrokiem ogromny kształt elektrowni o charakterystycznych kolosalnych zwierciadłach podzielonych na tysiące mniejszych luster, obracających się ustawicznie w ślad za systemowym słońcem.

- FCS Aurora, podajcie cel przybycia – w głośnikach zatrzeszczał głos lokalnego dyspozytora.

- Cel handlowy – odpowiedział Oliver zapinając swój pas i przechylając się w stronę komunikatora – Chcemy kupić ogniwa zasilające, hurtem.

- Potwierdzam cel handlowy, autoryzuję krótkoterminowo – odezwał się dyspozytor – Nasze sensory rejestrują sześć humanoidalnych sygnatur termicznych na pokładzie waszego statku. Czy potwierdzacie tę ilość?

- Tak, czterech członków załogi i dwóch pasażerów – powiedział Oliver rzucając jednocześnie znaczące spojrzenie w stronę Johna. Na wielu stacjach kosmicznych stały personel tworzyły rodzinne klany o charakterze miniaturowych społeczności, zamknięte na obcych i pełne uprzedzeń, posiadające własne obyczaje, reguły i przekonania religijne brzmiące często co najmniej groteskowo dla ludzi z zewnątrz. Podejrzliwe pytania dyspozytora stacji dowodziły istnienia takiej hermetycznej społeczności również na Azurre X-15.

- Przesyłam wam laserem kierunkowym aktualny cennik, odbierzcie transmisję. Jeśli akceptujecie cenę, potwierdźcie zamiar dokowania. Ile osób wejdzie na stację?

- Chwileczkę... – Oliver wyświetlił na ekranie swego komputera otrzymany w ułamku sekundy plik, przesunął spojrzeniem po ciągu nazw, specyfikacji technicznych i cen szukając ogniw typu Dexter Mk III. Znalazł je po kilku dalszych sekundach, uśmiechnął się kącikami ust. Dwanaście kredytek od sztuki przy zakupie powyżej trzystu pięćdziesięciu egzemplarzy. Palce kapitana śmignęły na klawiaturce wbudowanego w lewy podłokietnik kalkulatorka.

Pięć tysięcy osiemset dwadzieścia kredytek. Max zrozumiał w locie spojrzenie Olivera, wsunął w obudowę swego terminala przenośny klucz kredytowy z purpurowym logo Alior Banku, przesłał na niego równowartość ceny zakupu. Ostrożność nakazywała poruszać się na nieznanym terytorium wyłącznie z niezbędnymi funduszami.

- FCS Aurora, czy potwierdzacie chęć zawarcia transakcji? Jeśli tak, podajcie liczbę osób zamierzających wejść na stację. Jeśli nie, opuśćcie w ciągu pięciu minut podejście do wysięgników parkingowych.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:09, 26 Lut 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Keth napisał:
Jestem pewien, że widziałem pani twarz w telewizji, tylko nie pamiętam, co to był za program.

Może 997 Michała Fajbusiewicza?

Robinson nie ma dobrej głowy do handlu, nie potrafi i nie lubi się targować, więc przypilnuje dobytku i pasażerów.
Zobacz profil autora
TR - Pasztet z Safu
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 19  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 17, 18, 19  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin