RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Pasztet z Safu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 17, 18, 19  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 13:27, 09 Kwi 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Eh, hamujecie nieuniknione przejecie władzy nad wszechświatem przez naszą spółkę. Dodatkowej kasy za smaczki nam nie rzucą bo płacą tyle ile proponują. Dlatego powinniśmy mówić prawdę. Nie wiedzieliśmy przecież kim jest Rigley, nawet jak nam sakkrowie powiedzieli. Ale zaznaczmy, że w trakcie interwencji obcych (i pomimo kasy jaka proponowali) wiedząc, że Martinez nie jest z nami szczera za nic nie chcieliśmy jej oddać obcym. Nie dlatego, że byliśmy bardzo związani, ale dla tego, że była naszą klientką. A tylko federalni stróże prawa mają prawo sprawdzać naszych pasażerów. Tylko trzeba wymyślić jakaś bajeczkę o Nathanielu, że jako weteran i wojownik ma pewien kodeks honorowy i nie wystąpi przez to przed telewizją (nie chce źle mówić o swoim wrogu? może o kobiecie przez którą nasz kompan otarł się o śmierć?)

Co do ładowni. Myślę, że 10 kontrolerów świdrów (3.000 kt) i cztery procesory (2.200) można wziąć. W końcu Rhise to górniczy świat, ale detektory to raczej nie pójdą już i są najdroższe. Imho części zamienne sa bardziej pewne niż wyszukiwarki nowych zasobów Wink
Mamy jak przewozić leki? jak tak, to podałbyś tez cennik;-) I jeszcze Chciałbym się zorientować co jest poszukiwanym towarem na Ivendo.

Co do pasażerów - muszą przejsc zaawansowany algorytm selekcji pasażerów. Czyli... Entliczek, pentliczek... Cool
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:48, 10 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





7 lutego 2309, godz. 19.20, orbital Wersal na Ivendo

Max Blunt, z wykształcenia inżynier kosmiczny i mechanik układów napędowych, odnalazł znienacka swe prawdziwe powołanie. Rozparty wygodnie w fotelu, rozmawiał przez videofon z ostatnim z pasażerów na kurs do Rhise.

- Tak, panie Murray, wymagana jest całkowita przedpłata. Usługi transportowe nie są naszą priorytetową formą działalności, dlatego będzie pan musiał dzielić kabinę z członkiem naszej załogi, ale właśnie dlatego proponujemy tak atrakcyjną cenę. Czterysta pięćdziesiąt kredytek to wręcz bezcen w dobie drożyzny firm stricte przewozowych. Zapewniam, że dokonał pan właściwego wyboru. Tak, wystarczy federalna karta ID, wpływ należności na konto możemy sprawdzić sami w momencie zaokrętowania. O której? Prosimy o stawienie się w śluzie punkt o piątej rano. Dziękuję, ja też.

Max wyłączył videofon, zamknął z trzaskiem jego klapkę, spojrzał tryumfalnie na wspólników.

- Jak już się dorobimy trzech Arrowów i siedziby na Equusie, wy będziecie latać tam i we wte, a ja zajmę się prowadzeniem interesów na poważnie – zaśmiał się zadowolony z siebie inżynier – Wszyscy przyjdą jutro o piątej rano, kasa wpłynie do tego czasu na konto. Zachwyceni?

- Pewnie – kiwnął głową Nathaniel – Tylko sobie nie pomyśl, że znowu marudzę, nakręciłem się na ten lot niesamowicie. Może nam się tym razem trafi potrójna Rigella, będzie radochy co nie miara.

- Znowu marudzisz – Max udał, że się dąsa, potem otworzył ponownie videofon wybierając za pomocą palca wskazującego nowego rozmówcę – Koniec z płotkami, czas zacząć zarabiać.

John parsknął cicho słysząc pełne emfazy słowa inżyniera, zaczął studiować bez większego zapału podsunięte mu przez Maxa cenniki górniczego wyposażenia, które rzekomo można było sprzedać z dużym zyskiem na Rhise.

- Moduł kontrolny świdra RD-34, wersja poszerzona o pakiet Alderrana, dwa lata gwarancji, 315 kredytek za sztukę – przeczytał na głos nawigator – Pakowane po dziesięć sztuk w zabezpieczonym przed wstrząsami pudle. Nie mam pojęcia jak się coś takiego programuje, w życiu nie pracowałem na asteroidzie.

- Ja też – przyznał Oliver, przeglądający dla odmiany trójwymiarową mapę punktu skokowego na Ivendo, znaną mu co prawda z podróży na pokładzie Grendela, ale wciąż potencjalnie niebezpieczną ze względu na regularnie zmiany w rozstawieniu boi sygnałowych, transponderów szybkiej komunikacji i dryfujących detektorów cargo - Górnictwo głębokiej przestrzeni nigdy mnie nie ciągnęło.

- Cześć, Mike - rzucił do telefonu Max, dając jednocześnie znaki towarzyszom, by ci się na chwilę uciszyli - Słuchaj, dogadałem się z chłopakami. Jak dacie radę dotrzeć tu do dwóch godzin, machniemy reportaż z pokładu Aurory. Miejscowi dają nam wyraźnie do zrozumienia, że powinniśmy się wynieść, więc to będzie towar na topie. Tak, miejscowi. Władze na orbitalu, kto inny? Spoko, ale została jeszcze jedna sprawa, Mike. Pogadaj z szefem działu, to taki materiał to bomba, a nas nie kręci te trzy i pół patola. Spróbuj załatwić równe cztery tysiaki, a ja wam załatwię taki reportaż, że powtórki polecą przez najbliższe pół roku we wszystkich sąsiednich systemach. E, przynajmniej spróbuj, przecież sam na tym zyskasz, KBT24 cię żywcem ozłoci! Dobra, do zobaczenia.

Max wyłączył videofon, spojrzał znacząco na Olivera.

- Goście z telewizji będą do dwóch godzin, ogolcie się i ładnie ubierzcie - mrugnął szelmowsko - Wujek Maksiu zrobi z was prawdziwe gwiazdy!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 8:43, 11 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Rozmowy z pasażerami skończone: lecą z Wami Anna i Mikael Zarros oraz Frank Murray. Zapłacili przelewem ze swoich banków, więc stan konta podskoczył na 11.993 kt.

Prawie wszystkie firmy na Wersalu pracują systemem trzyzmianowym, więc mimo późnej pory Max bez trudu kupił pudło kontrolerów świdrów RD-34 za 3150 kt oraz cztery płyty główne do generatorów mocy Swietłan S-14 za 2200 kt.

Po zakupach stan konta wynosi 6643 kt. Zapas ksenonu wystarczy bez problemu na dolot do Rhise.

Teraz pora na wywiad (KBT24 da Wam te cztery patole). Na Arrowa weszły trzy osoby: reporter Mike Lastrato i dwaj sprzętowcy z holokamerami. Materiał zostanie nakręcony w kokpicie, bez udziału Nathaniela, który na ten czas wybiera się na spacer za śluzę. Listę pytań podrzucam Wam w trybie niebieskim, przemyślcie sobie odpowiedzi.

* Gdzie znajduje się w tej chwili Rigella Nansey?

* Jakie postawiono jej zarzuty, a jakie Wam?

* Czy to prawda, że Rigella była podwójnym agentem sakkrańskiego wywiadu?

* Dlaczego po pół roku ukrywania się postanowiła wrócić na Ivendo?

* Czy wiecie cokolwiek o śmierci Rona Watsona?

* Jak poznaliście Rigellę Nansey?

* Co myślicie na temat jej ostatniej książki kucharskiej?

* Czy to prawda, że jesteście ustawicznie szykanowani przez ivendońskie władze?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 12:40, 11 Kwi 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Inżynier łapczywie spoglądał na krzątających się techników, podłączających kable, szukając idealnego światła i z braku takowego doświetlając co trzeba własnym zestawem lamp i płacht odblaskowych folii o przedziwnych kształtach przypominających wnętrza sfery odciętej od macierzystej kuli. Reporter poprawiał jeszcze fryzurę co chwila odkładając grzebień i przypudrowując jeszcze te niesforne miejsca, które mogły by błyszczeć od reflektorów.

-Próba oświetlenia - raz, dwa...

*Błysk*

Max był pełny podziwu dla kunsztu krzątających się ludzi. Ustawienie wszystkiego trwało dobre dwa kwadranse z okładem, ale widać było efekt. Żaden fotel, żadne pokrętło ani jakikolwiek inny przyrząd nie zostawiał najmniejszego cienia za sobą... ani nigdzie indziej. Kokpit wypełniało jasne, ale przyjaźnie rozproszone ciepłe światło, które wciskało się w najskrytszy i najgłębszy zakamarek, rozwiewając każda najmniejsza drobinę Cienia. Młody brunet wręcz delektował się tym widokiem oraz krzątaniną speców od wywiadu, jak.

Po chwili widział już siebie na oświetlonym skórzanym krześle, nad wyraz wygodnym swoją drogą, przed rzędem kamer. I to już nie był wywiad z jakaś małą, anonimowa spółka Manath Jover, lecz z sir Max Bluntem, prezesem od spraw handlu i marketingu Międzygalaktycznego Konsorcjum Handlowo-Transportowego Manath Jover.

-Panie prezesie, w mediach dużo się słyszy o monopolistycznych zagraniach Pańskiej spółki. Jak Pan skomentuje te pogłoski? Ostatnie sylaby pięknie się ułożyły w ponętnych usteczkach młodej dziennikarki. A nie tylko usteczka miała ponętne, co taki koneser jak Max musiał sam przyznać.

-Cóż, mogę z całą stanowczością zdementować te oczerniające nas pomówienia, jakoby byśmy mieli przeciwdziałać ogólnoludzkiemu dobru, jakim jest konkurencja w sektorze handlowo-transportowym. Na większości planet udostępniliśmy infrastrukturę, z których korzystały nasze filie kurierskie. Na powierzchni niemal każdego świata wszyscy przedsiębiorcy z branży mają równe prawa jak nasze fillie - a nawet większe, gdyż dzięki nam pozbywają się części kosztów inwestycyjnych!

-Ale przecież wasze ośrodki planetarne nie pobierają opłat, więc jak inni mogą z tym konkurować? W dodatku nie istnieje intergalaktyczny transport, czy to towarowy, czy pasażerski, inny, jak z etykietką Manath Jover! Nawet marynarka wojenna korzysta z waszych usług! - Wypowiadając te słowa młódka pochyliła się nieznacznie, mimo to jej biust ciągle przeczył prawom fizyki - to było aż niedorzeczne, że jeszcze nie wyskoczył z przyciasnego żakiecika...

-Cóż, to prawda, objęliśmy pewną protekcją nasze ośrodki, ale tylko ze względu o troskę ludzi. Czerpiemy tak znaczne dochody z handlu w galaktyce, że postanowiliśmy pokrywać koszty transportów kuriersko-pocztowych i pasażerskich na powierzchniach planet. Bliskość kontaktów międzyludzkich jest bezcenna i nie powinno się pobierać opłat za coś tak unikatowego. Po za tym nie stoimy ponad prawem, każdy może wszcząć proces przeciwko naszej spółce, jeśli tylko uważa, że łamiemy ustawy antymonopolowe.

-To niedorzeczne! Wszyscy wiedzą, że każdy sąd czy trybunał jest na waszym wikcie! inacz...

-Wchodzimy za: RAZ, DWA...

Max nawet się nie zorientował, kiedy zasiadł na fotelu przed kamerami, zaraz obok kapitana. Po drugiej stronie Olivera siedział John i jak zwykle szczerzył swoje ząbki, niekoniecznie w fotogeniczny sposób. Dobra, to bedzie rozgrzewka - najpierw ten wywiad, a później setki innych o monopolizowaniu rynku. Do dzieła!

... TRZY! Wita was Mike Lastratoz pokładu niepozornego pocztowca o jakże wdzięcznym imieniu Aurora, którym podróżowała słynna pisarka Rigella Nansey, która zniknęła pół roku temu po wydaniu swej ostatniej książki. Jednak pojawiła się równo tydzień temu w promie na powierzchnię Ivendo, gdzie po dramatycznej strzelaninie została ujęta przez Federalnych Agentów. A moimi gośćmi są własciciele wspomnianego statku, którzy jako ostatni towarzyszyli Tajemniczej Nansey. Specjalnie dla widzów KBT postaramy się odpowiedzieć na nurtujące nas pytania.



Keth napisał:

* Gdzie znajduje się w tej chwili Rigella Nansey?

Max zrobił smutną minę i rozkładając ramiona powiedział:
-Nie mamy zielonego pojęcia. Służby bezpieczeństwa, tutejsi agenci ani śledczy nie zdradzili nam nawet słowem losu naszej towarzyszki pomimo wielu prób i wręcz żądań ujawnienia co z nią się dzieje. Nikt nic nie chciał powiedzieć. Może przeszła operacje plastyczną i dostała drugie życie, może gnije teraz w jakiejś zapomnianej celi, może... -Max przełknął ślinę - może już jej to nie dotyczy... Rigella twierdziła, że na jej życie ostrzą sobie zęby nie tylko obcy, dlatego na tak długi czas się ukrywała, nie podróżowała pasażerowcami i ukrywała się pod fałszywym nazwiskiem. Żyła w ciągłym stanie zagrożenia życia, także przez ludzi. Jednak mam nadzieje, że w tym jednym miejscu się myliła... inaczej już jej nie zobaczymy...

Keth napisał:
* Jakie postawiono jej zarzuty, a jakie Wam?

-Co do zarzutów Rigelly - jak wspomniałem, nie wiemy o nich nic. Nawet tego nam nie zdradzono w trakcie przesłuchiwań. Nie mam nawet pomysłu o co mogli ją oskarżyć.

-Co do naszych zarzutów - było tego mnóstwo i wszystkie co do joty bez podstaw i jakiegokolwiek potwierdzenia w faktach. Sądzę, że taka była taktyka prokuratury - przerazić ogromem oskarżeń i mieć nadzieje, że się do czegoś przyznamy. Niestety ich oskarżenia były tak absurdalne, że po tygodniu musieli nas wypościć widząc, że nic na nas nie mają. Było tego na tyle sporo, że mogę coś pominąć lub przeinaczyć - ale ufam, że koledzy szybko mnie poprawią jeśli podam złe zarzuty: zamach terrorystyczny w ivendońskim promie -ciekawe, zważywszy, że zostaliśmy zaatakowani i John [tu Max wskazał ręką na towarzysza] spędził parę godzin na stole operacyjnym- , współpraca z obcymi -którzy przechwycili nasz transporter, zagłuszyli nasza łączność radiowa i zagrozili, że nas zestrzelą, jeśli nie wydamy Rigelly- i co tam jeszcze było?
- No przemyt nielegalnych emigrantów i ściganych listami gończymi. Szpiegostwo i sprzyjanie ufokom, zakłócanie spokoju publicznego, piractwo i co komu jeszcze do głowy wpadnie - ciągnął z wysiłkiem John - Prowadzący tę sprawę prokurator to chyba jakiś początkujący karierowicz próbujący na nazwisku panny Nansey zrobić rozgłos.

Keth napisał:
* Czy to prawda, że Rigella była podwójnym agentem sakkrańskiego wywiadu?


-Podwójnym sakkrańskiego wywiadu?? - Mechanikowi otworzyły się oczy na pełną szerokośc, może i szerzej - Czyli, że jak, najpierw szpiegowała dla sakkrów, a później zaczęła pracować dla Federacji i obcy zapragnęli jej śmierci? Bo jeśli najpierw rozpracowywała sakkran, a póxniej została przejęta przez ich wywiad - to po co mieliby ją ścigac po całej galaktyce? W dodatku nie tylko przez jaszczuroludzi była poszukiwana, ale i przez inne rasy. Zatem idąc ta drogą musiałaby szpiegowac dla parunastu wywiadów i byc wielokrotną agentką *sarkastyczne prychnięcie*. Nie, z Nansey był taki agent jak ze mnie lub z Pana wielki trójpalczasty sakkra - tutaj Max zasępił się trochę smutno.

Keth napisał:
* Dlaczego po pół roku ukrywania się postanowiła wrócić na Ivendo?


-Miała paszport Ivendoński, a tutejsze prawo ekstradycyjne działa bardzo opieszale. Miała nadzieje wznowić tutaj proces o swoją książkę nim zabiją ją wściekli obcy lub wywiezie w nieznane federalna bezpieka, jak to teraz z nią zrobiła. A dlaczego teraz? Nie tak dawno zginął jej wydawca i nie został zabity przez żadnego xenosa. Rigella wiedziała, że afera wokół niej ma głębokie korzenie, ale po tym akcie terroru uświadomiła sobie, że jest gorzej niż myślała. I że to ona będzie następna. I miałaby racje, gdyby nie nasza polityka bezpieczeństwa klientów i siedzący obok nas John Kovalsky. On właśnie własnym ciałem zatrzymał pocisk, który był przeznaczony dla Nansey. Wystrzeliła go Nazwisko zabójczyni, morderczyni Rona Watsona, wydawcy naszej podopiecznej.
- W panna Nansey po pół roku zaszczucia załamała się, bo kto by się nie załamał, i postanowiła wrócić tam gdzie czuła się bezpiecznie - do domu. Niestety jak pokazała historia nawet w jej rodzimym systemie nie zaznała spokoju. - dodał navigator Pandory.

Keth napisał:
* Czy wiecie cokolwiek o śmierci Rona Watsona?


-Nansey opowiadała, że został zabity w swoim biurze. Po aresztowaniu dowiedzieliśmy się, że zabiła go Nazwisko zabójczyni. Była uzależniona od sakkrańskiej bransoletki z narkotykami. Nie wiemy na ile sama była zamieszana w tę sprawę, a na ile była zwykła gadzia kukiełką.

Keth napisał:
* Jak poznaliście Rigellę Nansey?


-Jak większość znajomości - mechanik uśmiechnął się - przez internet. A dokładniej to Nie Rigellę, a Sylvie Martinez poznaliśmy. Takim nazwiskiem zarezerwowała lot naszym statkiem i tak się nam przedstawiła. Jej prawdziwe personalia poznaliśmy dopiero po wspomnianej napaści sakkrańskiego statku. Zagłuszyli nasze nadajniki, byśmy nie mogli wezwać pomocy i zażądali Rigelly Nansey pod groźbą zestrzelenia. Ich translator był na tyle beznadziejny, że z początku nie wiedzieliśmy czego chcą. Po dalszej konwersacji ustaliliśmy, że chcą dokonać na niej samosądu. Gdy uświadomiliśmy ich, że w razie wymiany ognia poprze nas cały sektor, zrezygnowali z gróźb i zaproponowali 50 tysięcy kredytów. Rozumiecie? Nie mieli żadnych nakazów, federalnych poświadczeń, nie potrafili nawet powiedzieć za co chcą ją zabić, a jej krew chcieli zmyć pieniędzmi! Nie mogliśmy na to pozwolić. Gdy zaczęły się zbliżać federalne myśliwce odpuścili, a my poszliśmy porozmawiać Z naszą "Sylvią" wtedy właśnie poznaliśmy Rigellę, nie fikcyjną osobę, za którą się wcześniej podawała.

Keth napisał:
* Co myślicie na temat jej ostatniej książki kucharskiej?


-Nie czytałem, jedynie z tego co mi powiedziała autorka jest zbiorem historycznych przepisów kulinarnych, z pogranicznych systemów i z czasów, gdy tamtejsi tubylcy nie zdawali sobie jeszcze sprawy, że mają do czynienia z istotami rozumnymi. W mojej opinii jest to lekko niepoprawna politycznie pozycja, lecz na pewno nie powinna odbijać się takimi reperkusjami, w których dochodzi do prób morderstwa w miejscach publicznych, samych morderstw czy zamykanie ludzi bez powodów... lub ich usuwanie ze społeczeństwa.

Keth napisał:
* Czy to prawda, że jesteście ustawicznie szykanowani przez ivendońskie władze?


-Szykanowani to może za duże słowo, jednak prawdą jest, że nad wyraz mocno kontrolują nasze osoby i spółkę. Nasz prokurator śledczy Nazwisko nawet przyznał wprost, że chętnie spotka się z nami ponownie i ostrzegł, że jeśli popełnimy najmniejsze wykroczenie, to tak się stanie. I tak od tej pory mieliśmy już kontrole BHP, sanepidu, bezpieczeństwa warunków pracy, po za tym kręcą się koło naszego statku i koło nas funkcjonariusze w cywilnych ubraniach. Niestety jakoś jeszcze nic nie znaleźli, do czego dałoby się przyczepić i mimo ciężkiej pracy nic nie znajdą - zawsze dokładamy wszelkich starań, by nasz statek spełniał najwyższe normy. Jest pierwszym statkiem w naszej flocie, znaczy się spółce i jest naszą chlubą - Max uśmiechnął się promiennie do kamery niczym zawodowy polityk. Teraz tylko czekał na wyłączenie tejże nim dostanie skurczów mięśni twarzy.

Mam trochę mało czasu, wiec jak znajdę więcej, to wyedytuje posta i dokończę wywiad. Od razu Keth możesz dodawać następne pytania do istniejących już odpowiedzi jak i całą załogę również zachęcam do udzielania się Wink Mam wrażenie, ze ten reportaż i tak będzie powstawał jak śnieżna kulka pytania-odpowiedź-pytania do odpowiedzi - odpowiedzi na pytania do odpowiedzi i tak dalej do wyczerpania tematu. A jak nie, To Keth pewnie i tak przerobi to to w porzadną wstawkę fabularną Very Happy

Edit nieco dodałem, acz nie wszystko. I nie gwarantuje, że w najbliższym czasie dorobię resztę. Na pewno najszybciej jak mogę, ale z czasem i dostepem do internetu nie stoje teraz najlepiej


No i ja kilka słów od siebie gdzie można było dorzuciłem.


Ostatnio zmieniony przez Freeks dnia Wto 2:59, 14 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:02, 11 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Skoro sępy pastwią się nad załogą, to Nathaniel korzystając z okazji skoczy na jakiś wyskokowy trunek. W spokoju zastanowi się nad dotychczasowymi wydarzeniami, może wpadnie na jakiś pomysł co z tym wszystkim zrobić i jak pomóc (a właściwie najpierw w ogóle odnaleźć ślad) naszej zaginionej problematycznej pasażerce. A jak sępy już odlecą, to kumple niech dadzą umówiony znak-sygnał, wtedy Robinson powróci na stanowisko.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:27, 13 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





7 lutego 2309, godz. 21.30, orbital Wersal na Ivendo

Nathaniel strzelił palcami w stronę barmanki, dając jej znak, by powtórzyła jego ostatnie zamówienie. Niewielki klub w strefie bezcłowej terminalu wypełniony był rozbawionymi ludźmi, w głównej mierze czekającymi na przesiadkę kosmicznymi turystami oraz członkami załóg dokujących przy Wersalu statków. Robinson wybrał to miejsce, ponieważ było ciemne, głośne i pełne ludzi, a to dawało mężczyźnie względne poczucie anonimowości.

Marynarz siedział przy kontuarze sam, chociaż kilka młodych kobiet w wyzywającym makijażu próbowało zawszeć z nim bliższą znajomość. Nath potrzebował drinka i samotności, w której mógłby przemyśleć kilka spraw, nie uśmiechało mu się natomiast fundowanie wyskokowego wieczoru spragnionej mocnych wrażeń i zabawy kosmicznej turystce.

Przez chwilę myślał nad osobą Rigelli Nansey i sposobem odnalezienia kobiety, ale szybko zarzucił ten niemożliwy do zrealizowania pomysł. Federalna bezpieka rządziła się własnymi prawami i miała dość środków, by zgnieść niczym muchę małego natręta w postaci spółki takiej jak Manath Jover – dlatego zresztą Nath tak zagorzale walczył z pomysłem udzielenia wywiadu, który mógł uderzyć rykoszetem w służby specjalne Federacji, a może i zaszkodzić tajemniczym protektorom spółki z kręgów Floty lub armii, którzy pociągnęli za sznurki w ivendońskiej prokuraturze doprowadzając do natychmiastowego uwolnienia wspólników. Lecz chociaż mógł oponować, nie był w stanie kolegom niczego zabronić, więc wyniósł się na czas wywiadu do baru, by nie wpaść przypadkiem w chciwy wrażeń obiektyw reporterskiej kamery.

Nie, dalsze drążenie tematu Rigelli Nansey mogło jedynie zaszkodzić, co do tego Nath nie miał już wątpliwości. Pozostawało pytanie dotyczące przyszłości firmy. Robinson nie znał się zbytnio na sprawach finansowych, uchodził za eksperta od spraw bezpieczeństwa – robienie interesów handlowych wolał zostawić Maxowi, który wykazywał w tym kierunku znacznie większy talent niż reszta kadry oficerskiej razem wzięta. Korzystając z wolnej chwili Nath poszperał w Galaxnecie sprawdzając ceny wyposażenia mogącego podnieść poziom bezpieczeństwa na pokładzie Aurory, ale cena dwóch tysięcy za wewnętrzny skaner paramilitarny zdawała się wykraczać poza zdolność kredytową Manath Jover. Znacznie ciekawiej prezentowała się opcja montażu w wybranych miejscach podsufitki niewielkich rozpylaczy gazu usypiającego, sprzężonych elektronicznie z modułem sterowania w kokpicie. W sytuacji kryzysowej kilka uderzeń w klawiaturę mogło zmienić przestrzeń pasażerską i załadunkową w strefę uśpienia, a wedle zapewnień producenta gaz ten nie powodował żadnych efektów ubocznych nawet u osób z chronicznymi schorzeniami dróg oddechowych.

Lecz wpierw trzeba było przelansować ten pomysł u pozostałych wspólników, a to mogło być niełatwe – cały zestaw wraz z kompletem masek przeciwgazowych dla załogi zamykał się w półtora tysiaka kredytek, co stanowiło niemałą na tę chwilę kwotę.

Oficer uznał też za konieczność zamontowanie na mostku oraz w maszynowni dwóch pancernych skrytek zabezpieczonych kartami kodowymi, w których można było bezpiecznie przechowywać pokładowy arsenał. W obecnej chwili załoga trzymała swą broń gdzie popadło: w skrzynkach narzędziowych, pod fotelami, w szufladach konsolet roboczych. Stało to w jawnej sprzeczności z wszelkimi regułami bezpieczeństwa, toteż Nathaniel zamierzał ten problem czym prędzej rozwiązać. Dwie skrytki, cztery elektroniczne klucze oraz system blokady zamków z poziomu kokpitu wydawały się rozsądnym wyborem.

Nad półkami z alkoholem wisiał wielki ciekłokrystaliczny wyświetlacz, na których kolorowe reklamy przeplatały się z najnowszymi wiadomościami z systemu i spoza jego granic. Upijając łyk drinka Nathaniel spostrzegł kątem oka zmontowany w miks materiał przedstawiający jakieś sceny zniszczeń w obszarze zurbanizowanym, który przywodził na myśl wnętrze orbitalnej stacji. Ekipy ratunkowe walczyły z pożarem, w tle przewijali się medycy i zakrwawieni ludzie w cywilnych ubraniach. Pasek informacyjny u dołu ekranu pulsował wielkimi literami.

Atak piratów na orbital Sensero VII w systemie Equus! Początek otwartej wojny między klanem Wanabich i federalną marynarką?!”.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:46, 13 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Do problemów z Rigellą, reporterami i prokuratorami dołączyła zemsta Wanabich. No fajnie, przynajmniej nie będziemy się nudzić. Po powrocie na pokład spróbuję perswadować załodze pomysły, na które Nath pod natchnieniem GMa wpadł. Oczywiście przekażę zasłyszane w mediach nowiny kumplom. Generalnie doradzam zwiewać stąd najszybciej jak się da. A jak już będziemy w drodze, to zastanowimy się nad najbliższą i ciut dalszą przyszłością.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:35, 13 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Freeks, Krisu i Urbik - machnijcie proszę odpowiedzi na resztę pytań. Nie chcę zbyt długo ciągnąć wywiadu: na podstawie odpowiedzi na powyżej zadane pytania określę pokrótce jak bardzo zabłysnęliście w oczach jednych i jak bardzo zaszliście za skórę innym.

Namakemono, według przekazu w telewizji grupa piratów używających zamaskowanych frachtowców-pułapek uderzyła bez ostrzeżenia na położony na zewnętrznym pierścieniu Equusa orbital Sensero VII. Emitując fałszywe kody transponderów piraci oszukali federalne stacje nasłuchowe, po czym ostrzelali stację z wyrzutni rakietowych. Z dwustu wystrzelonych pocisków około pięćdziesięciu trafiło w cel przed uaktywnieniem tarcz siłowych, powodując duże zniszczenia i śmierć blisko siedemdziesięciu osób. Uciekający piraci odskoczyli w nadświetlną w ostatniej chwili, grupa pościgowa marynarki zdołała zniszczyć jedynie ostatnie dwie korwety. Rzecznik klanu Wanabich w przesłanym na Equus oświadczeniu poinformował władze, że atak na Sensero VII był pierwszym z serii zamachów na instalacje federalne mających być odwetem za śmierć Ike'a Wanabiego, syna i spadkobiercy pirackiego megasyndykatu.

Tak oto nasza przygoda dobiega powoli do końca. Zdaję sobie sprawę, że nie była tak wystrzałowa ani obfitująca w przypływy adrenaliny momenty zwrotne jak "Sprawa Honoru", ale też nie takie stawiałem jej wymogi: miała przetestować Wasze przekonania moralne i etyczne, a także wprawić w ruch pewne ukryte mechanizmy, które kiedyś wyjdą na światło dzienne. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie poczuliście się zawiedzeni Wink

I jeszcze jedno pytanie: gotowi do następnego odcinka?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 3:04, 14 Kwi 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Keth napisał:

I jeszcze jedno pytanie: gotowi do następnego odcinka?


Zawsze i wszędzie - gotowi na rozkaz Very Happy

P.S. Jak sprawy techniczne ze świeża krwią - wcześniej wspominałeś, że ktoś miał dołączyć do załogi? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:30, 14 Kwi 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Dodałem co nieco od siebie do postu Freeka.

Jeśli ktoś lub coś chce jeszcze od siebie dawać - jeśli nie to poproszę MG o konsekwencje naszych niecnych wypowiedzi :]

I jak zwykle czekamy na więcej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:19, 14 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nie powiem, ładnie rozpisaliście ten wywiad (niechby jeszcze Urbik coś od siebie dorzucił i cała trójka stanie się gwiazdami medialnymi). Zalety i wady pewnych odpowiedzi pozostaną na razie tajemnicą, ale nic się nie martwcie – wszystko, co powiedzieliście, prędzej czy później zostanie przeciwko Wam użyte.

Kiedy ekipa KBT24 się wyniesie, na pokład wróci Nathaniel i podzieli się z Wami wieściami na temat pirackiego ataku w Equusie. Ponieważ pasażerowie przyjdą pod śluzę następnego dnia o 5.00, proponuję wyłączyć zbędną elektronikę, zamknąć hermetycznie włazy i pójść spać – jutro czeka Was wyczerpująca podróż.

Co do systemów zabezpieczających zasugerowanych Nathowi – wszystko to zainstalujecie bez trudu na Rhise, byle tylko wspólnicy gremialnie zaaprobowali nadzwyczajne wydatki:

* skaner paramilitarny wbudowany w główny właz – 2.000 kt;
* emitery gazu usypiającego na korytarzu, w ładowni i w kabinach pasażerskich – 1.500 kt;
* dwie pancerne skrytki na broń z kartami kodowymi – w sumie 800 kt.

Freeks, co do przewożenia medykamentów – wpierw musicie zakupić w cenie 2.000 kt specjalne federalne pozwolenie na obrót i przewóz leków, dopiero wtedy będziecie to mogli robić legalnie. Dodatkowa informacja, kosztem 3.500 kt Wasza spółka może zostać zarejestrowana jako legalna firma łowców nagród, z darmowym dostępem do bazy danych systemowych policji i wysokimi nagrodami za złapanych (lub trwale wyeliminowanych) przestępców – jest to specjalna licencja. Pozwolenie na przewóz żywych zwierząt i roślin pomiędzy różnymi systemami wydaje się najtańsze: to „zaledwie” 1.500 kt (a są podobno tacy, co zbijają krocie na imporcie i eksporcie rzadkich odmian flory i fauny, poszukiwanych przez koneserów w całej galaktyce).

Zakładam, że zaraz po zaokrętowaniu pasażerów wyruszycie w kolejną podróż, tym razem na Rhise (ale to najpewniej będzie już zupełnie nowy wątek, pod jakże obiecującą nazwą „Godzina Chwały”). Freeks, co do poszerzenia składu załogi – miałem taki zamiar, ale nie potrafię tego na razie uzasadnić logicznie: dodatkowy wspólnik pasowałby w tej chwili jak pięść do nosa (w dodatku nie wiadomo, czym właściwie miałby się zajmować), natomiast stworzenie etatu pracowniczego dla pierwszego szeregowego członka załogi to pensja rzędu minimum 1.000 kt na miesiąc (na to Was chyba na razie nie stać, prawda?) Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 6:26, 15 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





1. Oczywiście, że silni, zwarci i gotowi na kolejne przygody i niebezpieczeństwa.
2. Wywiad rzeczywiście fajnie wyszedł, choć wyłapałem trochę niedyplomatycznych sformułowań. Ale może dzięki temu wyszło jeszcze bardziej naturalnie.
3. Legalna firma łowców nagród - czemu nie? To nam daje nowe możliwości zarobku a mistrzowi nowe możliwości dręczenia nas, biednych żuczków. Ja bym w to wszedł.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 7:41, 15 Kwi 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Keth napisał:
Freeks, co do poszerzenia składu załogi – miałem taki zamiar, ale nie potrafię tego na razie uzasadnić logicznie: dodatkowy wspólnik pasowałby w tej chwili jak pięść do nosa

Alesz Miszczu! Przecie po wyemitowaniu naszego wywiadu może znaleźć się jakiś anarchista z kasa, który zapragnie włączyć się do naszej spółki - najlepiej wnosząc spory kapitał :p
Choć bardziej poważnie to raczej nikt by się nie zgodził go przyjąć - no chyba ze ten kapitał byłby naprawdę DUUUURZY.

Co do licencji na łowców nagród - Za!
Doda smaczku jak polując na jakiegoś zbira beda polowali na nas :]
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:20, 15 Kwi 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





namakemono napisał:
.
2. Wywiad rzeczywiście fajnie wyszedł, choć wyłapałem trochę niedyplomatycznych sformułowań. Ale może dzięki temu wyszło jeszcze bardziej naturalnie.
3. Legalna firma łowców nagród - czemu nie? To nam daje nowe możliwości zarobku a mistrzowi nowe możliwości dręczenia nas, biednych żuczków. Ja bym w to wszedł.


2. Starałem się cześć komentarzy wystawiać dość kontrowersyjnych. Ale wypomnij kilka, może gdzies po prostu gafę walnełęm lub Krisu Wink

3. A ja przeciw. Przynajmniej na razie. Nie mowie nie, ale za drogo na razie. Wolałbym najpierw skaner i usypiacze, może jedną skrzynkę, sprzedać towar co mamy, kupić towar na rhise, wziąć klientów i może wtedy licencje. I na klan Wanabi wtedy Twisted Evil

Ale jak wspominałem - wole najpierw zabezpieczyć się finansowo nim polecimy na łowy. Z jeden kurs minimum. A niedługo pierwsza ratę kredytu będziemy musieli spłacić...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:32, 15 Kwi 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Zanim zaczniemy łowy na piratów to ja bym podrasował uzbrojenie, a nie zabezpieczał się finansowo :]
Zobacz profil autora
TR - Pasztet z Safu
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 18 z 19  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 17, 18, 19  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin