RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Edge of Darkness Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 46, 47, 48  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Śro 19:27, 17 Wrz 2008
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Kolejka i tak odjeżdża dopiero rano, więc na razie jesteśmy tu uziemieni. Może wyślemy do Luntza delegację po odbiór nagrody? Pytanie tylko czy ci kolesie spod Tantalusa sami ans wytropili czy z nim współpracują... Bo po co Luntz nas tam wysłał - oczywiste, żebyśmy zniszczyli fabryczkę drugów. Dlaczego nie chciał wysyłać swoich ludzi? - bo wiedział, chociaż w przybliżeniu, co siedzi w środku... Podejrzewam że widok drużyny na progu jego baru mocno go zaskoczy... Pytanie czy wypłaci należność... miałem chyba jakieś magazynki w których pozostało 6 naboi? W wolnej chwili przekładam je tak żeby uzyskać możliwie dużą liczbę pełnych. Odpisz ile się tego uzbierało, Keth Very Happy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:09, 17 Wrz 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Musimy się poskładać, odpocząć, dozbroić.
Jedyne miejsce, gdzie to jest w miarę możliwe, to chyba Luntz
Sądzę, że nie mamy wyboru.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 21:27, 17 Wrz 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Sugeruję ewakuację z tego poziomu. Lyra ledwo dycha i potrzebuje fachowej pomocy, Verner też jest paskudnie pocięty, nie mamy amunicji i pewnie nie wyglądamy za dobrze. Widzę, że chciwość zżera co poniektórych Razz Nie zapominajcie, że Dymitr miał nie wiedzieć o tej ekstra premii. Poza tym Luntz może nas zlikwidować, ot choćby dlatego, że ciągniemy resztkami sił. Ja bym tak zrobił na jego miejscu Wink Ale może jest 'uczciwy'. Jeśli zostanę przegłosowany, to trudno, ale ja byłbym za powrotem do 'bazy', a kasę ściągnąłbym w późniejszym terminie i kto wie? Może w 'majestacie' =I=? O ile nasi przełożeni nie będą zadawać niewygodnych pytań. Pamiętajmy też o regulatorach - zapewne obstawią dworzec (ale patrz ciąg dalszy rozważań).

Podsumowując moje luźne rozważania Smile
- Dymitr niech wróci gdzie trza i zamelduje co trza - niech ślą pomoc.
- Trzeba jakoś pomóc Lyrze - szczerze wątpię czy Luntz pomoże przy 'obrażeniach wewnętrznych'. Najlepiej byłoby jak najszybciej dostarczyć ją do szpitala.
- Siedźmy tu i czekajmy na pomoc sprowadzoną przez Dymitra.
- Jeśli okaże się, że dworzec nie jest obstawiony i można wyjechać całą ekipą to zróbmy to (regulatorzy będą mieć na głowie chaos w dystrykcie i ewentualne zatarcie śladów - no chyba, że my też mieścimy się w definicji 'śladów' Wink ).

Oczywiście moja magiczna walizeczka jest cały czas ze mną? Wink


Ostatnio zmieniony przez Peacemaker dnia Śro 21:28, 17 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 21:38, 17 Wrz 2008
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Krótkofalówki padły, a szkoda :/ Kiedy mamy najbliższą kolejką na jakieś cywilizowane poziomy? Może Dymitr skocvzy na stacje obczaic co i jak, jeśli wszystko będzie ok to to do neigo dołączymy, jakby była obstawiona to pojedzie sam i ściągnie nam posiłki... Po kasę rzeczywiście można wrócić w innym terminie i w bardziej sprzyjających okolicznościach.
Póki co odpocznijmy trochę, zróbmy porządek z bronią i amunicją, niech każdy policzy ile czego ma, tu zadanie dla Ketha Very Happy możemy się przespać z godzinkę - dwie, oczywiście ktoś trzyma wartę... A, zapomniałbym że Verner ma poharataną nogę - przeszukuje mieszkanie Saula szukając czegoś co nada się na choćby prowizoryczny opatrunek, chyba ze ktoś w drużynie ma zestaw pierwszej pomocy...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 0:04, 18 Wrz 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Dobrym pytaniem byłoby: czy tu jest szpital?. Nie wiem jak długo Lyra pociągnie, a przy jej obrażeniach raczej musielibysmy mieć tego chirurga by jej pomógł, a nie zestaw medyczny "pierwsza pomoc" Confused Jeżeli jest tu jakiś medyk (ale niekoniecznie konował od wyrywania zębów i robienia kolczyków) to warto byłoby ją tam zatachać. Chwilowo opatrzmy prowizorycznie kogo sie da, ale szpital to chyba priorytet (biorąc pod uwagę że do odjazdu kolejki oraz czas jej jazdy to Lyra chyba jednak nie wytrzyma).

A co do nagrody od Luntz'a koledzy sledczy to i tak jestem pewien że nam ją zabiorą w imię Imperatora Very Happy

I w sumie sensowne pytanie: ile mam jeszcze naboi?


Energii na 15 strzalow i zapasowa bateria na 30


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Czw 0:06, 18 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 7:40, 18 Wrz 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Nikt o nagrodzie nie pisał Wink
Kolejka - jak już zostało napisane dopiero rano.
Musimy się jakoś poskładać. Po obejrzeniu spiżarki, nie mam zamiaru oddawać się w ręce rzeźników w żadnym szpitalu na tym poziomie.

2 możliwości jak dla mnie:
1. Luntz
2. żebracy - ale Ci nie wiadomo, czy jeszcze żyją. Nawet jeśli, to nie wiadomo, czy będą wdzięczni za wystawienie Ich przeciwko ciężko zbrojnemu przeciwnikowi.

Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 13:27, 18 Wrz 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Coscarla – mieszkanie Saula Arbesta, 384.830.M41, godz. 23.30

- W kącie siedź, nie kręć się pod nogami – fuknęła zmarszczona Cimbria, a widok jej ściągniętej gniewnie twarzy sprawił, że blady jak ściana Edvard Zed dosłownie wlazł w wąską przestrzeń między rogiem kuchenki i ścianą, robiąc wszystko, by zniknąć akolitom z oczu.

Dymitri i Thorn odstąpili od leżącej na materacu Lyry, krytycznymi spojrzeniami oceniając prowizoryczne, wykonane z kawałków podartego prześcieradła opatrunki. Rany dziewczyny wyglądały fatalnie i mężczyźni obawiali się autentycznie, że w każdej chwili może wyzionąć ducha, zwłaszcza po ustąpieniu działania narkotyku.

- Ciebie praktycznie nikt tutaj nie zna – przesądził arbitrator – Wsadź kaptur na głowę i przedostań się zaułkami w kierunku stacji. Musimy stąd wyjechać, jak najszybciej. Jeśli dworzec nie będzie obstawiony, spróbujemy prysnąć pierwszym dostępnym składem.

- Pójdę z nim – wtrąciła Cimbria, po czym uniosła rękę nie dając Thornowi dojść do głosu – Sam jeszcze się zgubi po ciemku, my znamy tę okolicę dużo lepiej od niego. W kapturze po nos nikt nie mnie po ciemku nie rozpozna, a w razie kłopotów mamy broń. Zresztą na ulicach panuje taki chaos, że przemkniemy się bez śladu.

Żaden z agentów nie zaoponował, chociaż widać było, że decyzja albinoski nie przypadła im do gustu. Zarówno oparty o ścianę Thorn jak i siedzący na krześle, wyraźnie zmęczony Verner patrzyli w milczeniu na sprawdzających sprzęt towarzyszy. Cimbria upewniła się, że dioda w jej laserze wciąż świeci, choć barwa kontrolki przeszła z czystej zieleni w lekko pożółkłą. Wsunąwszy broń pod płaszcz albinoska spojrzała wyczekująco na Dymitria, ten odpowiedział jej kiwnięciem głowy.

Kiedy para agentów zniknęła za drzwiami mieszkania, Thorn przeszedł do wychodzącego na plac okna, spozierając po drodze złowieszczo na Edvarda Zeda. W głowie mężczyzny kłębiły się dzikie ciągi myśli, przeplatane obrazami wydarzeń mających miejsce w przeciągu ostatnich dwóch godzin. Zespół Ordo wszedł do Domu Tantalusa nie spodziewając się zupełnie tego, co na miejscu zastał. Konfrontacja z heretykami odpowiedzialnymi za porwania, mordy, nielegalne eksperymenty medyczne oraz kanibalistyczną utylizację ludzkich szczątków okazała się niebywałym wyzwaniem, któremu akolici podołali jedynie połowicznie. Główny sprawca nieszczęść Coscarli umknął bez szwanku, podobnie jak większość fałszywych regulatorów, bez wątpienia podstawionych w miejsce zamordowanych wcześniej skrycie członków obsady posterunku. Targany wątpliwościami Thorn nie potrafił się zdecydować, czy aby nie zażądać pomocy od Luntza. Gangster mógł się już dowiedzieć, że zlecona przez niego misja skończyła się fiaskiem, mógł też niezależnie od rezultatów i tak zlikwidować swych gości: dla zatarcia śladów własnego udziału w ataku na Dom i dla zaoszczędzenia honorarium. Pytaniem pozostawała także obecność w dystrykcie Purpurowych Cieni – klansterzy bez wahania zaatakowali regulatorów, lecz czy podejrzewali właśnie ich o śmierć swych pobratymców czy też raczej chcieli usunąć z drogi przeszkodę dzielącą ich od prawdziwych sprawców? A jeśli tak, skąd zdobyli te informacje? Od Luntza grającego na kilka frontów i angażującego w misję likwidacyjną kolejną stronę zatargu? A może o zazdrosnego o podział wpływów Reevesa, który postanowił rękami Cieni usunąć z drogi potencjalnych rywali w wyścigu o względy Luntza?

Widząc biegających po ulicy ludzi Thorn uświadomił sobie, że panika w Coscarli rosła z każdą minutą. Przerażeni pożarem oraz intensywną strzelaniną mieszkańcy próbowali zdobyć jakąkolwiek wiedzę na temat zajść w ich siedlisku, ganiając od drzwi do drzwi w poszukiwaniu lepiej poinformowanych sąsiadów, pośród krzyków, przekleństw i płaczu zalęknionych dzieci.

Arbitrator odprowadził wzrokiem sylwetki Dymitria i Cimbrii, dopóki para agentów nie znikła z jego pola widzenia, pozostał dalej przy parapecie śledząc wzrokiem popłoch na ulicy.

Jego spojrzenie nie pobiegło ani razu ku położonej na kuchennym stole metalowej walizeczki, skrywającej w swym ciemnym wnętrzu przeźroczyste tuby wypełnione drgającymi leciutko, ośligłymi w dotyku i na wskroś diabolicznymi pasożytami.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 14:15, 18 Wrz 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Coscarla – okolice targowiska, 384.830.M41, godz. 23.35

Dom Tantalusa zmienił się w stos całopalny, słup ognia wystrzeliwał ku mrocznym przestworzom, płonące szczątki sypały się deszczem na okoliczne kamienice wywołując kolejne pożary. Cimbria przystanęła na moment pod statuą wznoszącą się pośrodku placu targowego, wbiła drapieżny wzrok w gorzejącą z rykiem płomieni siedzibę heretyków. Ognista pożoga obracała w proch ciała spiskowców i ich bluźniercze sługi, zacierała wszelki ślad po zbrodniczym projekcie. Na targowisku kręciły się gromady miejscowych, zbitych ciasno i rozprawiających ze sobą lękliwie, wszędzie widać też było uzbrojonych klansterów, biegających pozornie bez celu i nawołujących się nerwowo.

- Gdzie teraz? – szepnął stojący w cieniu statuy Dymitri, trzymający gotowy do strzału laser i rozglądający się badawczo wokół. Cimbria oderwała wzrok od Domu Tantalusa, przeniosła spojrzenie na stację kolejki. Jej oczy wychwyciły gromadę tłoczących się na peronie osób, ściskających w rękach jakieś torby i pakunki, kurczowo trzymających płaczące dzieci. Wśród przerażonych Coscarlańczyków nie dostrzegła śladu regulatorów, więc spojrzała czym prędzej w kierunku posterunku. Reflektory zainstalowane ponad otwartym szeroko wejściem paliły się jaskrawym światłem, ale nikt się w tej poświacie nie poruszał, nie dostrzegła też nigdzie transportera, który musiał przez wszystkie wcześniejsze dni tkwić gdzieś w zaułku sąsiedniej ulicy, gotowy do użytku w krytycznym momencie.

Zauważyła za to coś innego – wielka opuszczana brama, zamykająca na co dzień wylot tunelu komunikacyjnego w ścianie Kopca, była otwarta na oścież; znajdujący się po jej drugiej stronie szeroki na dwa pasy ruchu korytarz pulsował blaskiem elektrycznych lamp, całkowicie opustoszały.

Cimbria nie mogła odżałować uszkodzonych krótkofalówek, bo straciła tym samym całkowicie łączność z resztą zespołu, a bardzo chciała się podzielić z towarzyszami wnioskiem, który jej przyszedł znienacka na myśl.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:05, 18 Wrz 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Cimbria, mnie tu nikt nie zna.
Biegnij poinformować resztę o bramie. Ja się pokręcę przy peronie i spróbuję czegoś dowiedzieć. Dojdę do Was za godzinę. Wtedy pomyślimy co dalej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:36, 18 Wrz 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Coscarla – okolice targowiska, 384.830.M41, godz. 23.38

- Zaczekaj – mruknęła w odpowiedzi Cimbria, pocierając w zamyśleniu podbródek – Oni stąd spieprzyli, przecież to oczywiste. Zostawili wszystko i zwiali tunelem do środka Kopca...

Dymitri spojrzał na albinoskę pytająco, ta jednak nic więc nie rzekła, robiąc w zamian coś, co Scintillijczyka zupełnie zaskoczyło: pobiegła truchtem wprost na posterunek, trzymając w opuszczonej wzdłuż uda ręce laser.

Nikt nie zatrzymał jej w progu, nikt nie otworzył ognia. Budynek okazał się całkowicie opuszczony, z jednym wszakże wyjątkiem: w pozbawionym okien pomieszczeniu sypialnym na piętrze stąpająca ostrożnie albinoska natrafiła na leżące bezwładnie ludzkie ciało.

Starszy regulator Locan został zastrzelony we śnie, z broni kulowej przystawionej do prawej skroni, regulaminowy koc wciąż przykrywał zwłoki mężczyzny. Cimbria popatrzyła przez chwilę na osmalony otwór wlotowy rany i biegnącą po policzku cienką smugę zakrzepłej krwi, potem odwróciła się bez słowa i przeszła do zbrojowni. Tam po raz pierwszy od wyjścia z mieszkania Saula okazała żywsze emocje, odnajdując na jednym z metalowych regałów swój myśliwski karabinek. Zarekwirowana pozostałym akolitom broń leżała obok, ciśnięta niedbale na półki.

Albinoska chwyciła Godhammera w obie ręce, ucałowała karabin w geście nabożnej czci, obejrzała go szybko szukając śladów uszkodzeń, po czym odetchnęła z ulgą.

- Nic nie zepsuli – rzuciła w stronę stojącego w progu Dymitria – Zbierajmy się stąd, reszta zabierze swój sprzęt potem...

Głos Cimbrii utonął znienacka w przeraźliwym ryku silnika, który przetoczył się ponad posterunkiem. Dziewczyna przeładowała płynnym ruchem karabin, popędziła co sił w nogach na zewnątrz budynku.

I zamarła w bezruchu, przekonana w pierwszej chwili, że gwiaździsty nieboskłon nad Sibellusem oberwał się w magiczny sposób opadając wprost na Coscarlę.

Ujrzała dziesiątki czerwonych i białych światełek, pulsujących rytmicznie i rosnących w oczach. Ciężkie czarne aerodyny w barwach Adeptus Arbites spadały na dystrykt migając lampami pozycyjnymi, ryk ich napędów świdrował w uszach. Cimbria otworzyła szeroko usta, kiedy jedna z maszyn zawisła tuż nad placem dwadzieścia metrów od wejścia do posterunku i kilkudziesięciu arbitratorów w pełnych karapaksach opuściło pojazd zajmując błyskawicznie pozycje obronne wokół strefy lądowania.

- Rzućcie broń i połóżcie się twarzą do ziemi! – huknął metalicznie czyjś twardy głos, płynący z zewnętrznych głośników pojazdu. Cimbria usłuchała bez wahania, momentalnie klękając i odkładając karabin na bok. Miała nadzieję, że Dymitri pójdzie w jej ślady, bo konsekwencje nieposłuszeństwa w takiej sytuacji mogły być tylko jedne.

Kilku arbitratorów podbiegło bliżej, jeden z nich odkopnął Godhammera, drugi sięgnął po metalowe kajdanki.

- Jesteśmy agentami Świętej Inkwizycji! – krzyknęła z całych sił Cimbria, chcąc przebić głosem dźwięk rotorów kolejnych lądujących wokół aerodyn – Nie mamy wrogich zamiarów!

- To się dopiero okaże – powiedział czyjś melodyjny głos. Przyciśnięta do ziemi i skuwana wprawnie albinoska przekręciła z wysiłkiem głowę i ujrzała stojącą pośród Arbites młodą kobietę, o ładnej twarzy okolonej ściętymi krótko włosami. Chociaż rozmówczyni miała na sobie czarny karapaks, brakowało jej hełmu oraz arbitratorskich insygniów.

- Dopóki nie zweryfikujemy twojej tożsamości, pozwolę sobie na sporą dozę nieufności – oświadczyła z nutą sarkazmu kobieta – Niejeden heretyk gotów byłby powołać się na każdą znaną mu instytucję, byle tylko wybrnąć z opresji. Jestem inkwizytor Astrid Skane. Baczcie na każde słowo, które od teraz wypowiecie, abyście nie musieli odpokutować czegoś, co rzekniecie zbyt pochopnie. Imperator wszystko widzi, Imperator wszystko słyszy, ja zaś jestem wykonawczynią Jego woli i strażniczką Jego praw.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:53, 18 Wrz 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





EPILOG

Adeptus Arbites spadli na Coscarlę niczym okryta pancerną rękawicą pięść samego Boga-Imperatora. Jak się później okazało, meldunek Mira wprawił w ruch niewidoczną machinę, która dwie godziny po wejściu agentów do Domu Tantalusa zamknęła dystrykt szczelnym kordonem stali i świateł reflektorów. Pierwszych dwustu arbitratorów, pochodzących z prefektury położonej sześć poziomów na Coscarlą, wylądowało w dystrykcie za pomocą ciężkich aerodyn, zabezpieczając stację kolejki, posterunek Magistratum, skrzyżowania większych ulic i wylot tunelu. Ponawiane przez megafony wezwania do powrotu do domów wywołały wśród miejscowych wybuch jeszcze większej paniki, ale widok wjeżdżającego przez wylot tunelu konwoju transporterów opancerzonych sprawił, że ludzie wrócili do mieszkań, drżąc z trwogi i modląc się na cały głos o boskie miłosierdzie.

Klansterzy nie wykazali początkowo chęci do współpracy, przyzwyczajeni na co dzień do konfrontacji z mniej niebezpiecznymi regulatorami Magistratum i wyraźnie pozbawieni respektu wobec noszących czarne karapaksy arbitratorów. Wyprowadzenie ich z błędu nie trwało długo, ale też stróże prawa sięgnęli z miejsca po twarde argumenty, nawet nie myśląc o jakichkolwiek formach negocjacji. Dwie szturmowe aerodyny w przeciągu sześćdziesięciu sekund zrównały z ziemią bar Tantalusa, niszcząc go całkowicie seriami rakietowych pocisków. Zabarykadowani wewnątrz budynku członkowie narkogangu, wśród nich również kompletnie zaskoczony rozwojem sytuacji i chyba wciąż niedowierzający własnym oczom Luntz, zginęli na miejscu, pogrzebani pod płonącymi gruzami. Po tym pokazie siły i bezwzględności reszta rozproszonych po Coscarli klansterów czym prędzej powyrzucała broń i zdzierając z ubrań wszelkie symbole przynależności do grup przestępczych próbowała się wmieszać pomiędzy zwykłych ludzi – lecz tatuaży trwale ukryć się nie udało, więc niemal wszyscy zostali wyłapani w przeciągu godziny przez dalszych czterystu Arbites, przybyłych w kilkudziesięciu czarnych Rhinosach oraz opancerzonym pociągiem, który zablokował stację szachując plac targowy lufami artyleryjskich wieżyczek. Każdy klanster, który stawiał przy zatrzymaniu opór lub chociażby nie dość szybko wykonywał polecenia funkcjonariuszy, dostawał kulę w tył głowy, co momentalnie złamało morale innych pochwyconych kryminalistów, potulnych od tej chwili jak baranki.

Brutalnie wyciągani z domów mieszkańcy odprowadzani byli na targowisko, gdzie poddawano ich identyfikacji, znakowano wodoodpornymi markerami i dzielono na grupy pilnowane przez funkcjonariuszy z cybermastifami. Każdy nieszczęśnik próbujący z arbitratorami dyskutować lub okazujący śladowe nieposłuszeństwo był reprymendowany ciosami szokowych pałek, co budziło jeszcze głębszą grozę sterroryzowanych ponad wszelką miarę Coscarlańczyków. Wielka kamienna statua w postaci uskrzydlonego lwa była tej nocy świadkiem wielu rozdzierających serce, dramatycznych scen, stanowiących wymowną lekcję dla wszystkich tych, którzy śmieli kiedykolwiek powątpiewać w wszechmocną potęgę imperialnego wymiaru sprawiedliwości.

Astrid Stane i jej świta urządzili sobie centrum operacyjne w hostelu Drayeloka, przerabiając budynek naprędce na pokoje przesłuchań i punkty przetwarzania danych. Tam właśnie doprowadzono pod silną eskortą podkomendnych Varrisa, pozbawiwszy ich wpierw wszelkiej broni i skuwając ręce za plecami. Lyra została w międzyczasie przeniesiona do punktu medycznego Arbites, po krótkiej, ale ostrej wymianie zdań pomiędzy arbitratorem w randze proktora i Cimbrią. Reszta agentów, w tym również bezgranicznie przelękniony majestatem Inkwizycji Dymitri Kadmin, stanęła jeszcze przed świtem przed obliczem inkwizytor Stane.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 18:20, 18 Wrz 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw






Uffffff przeżyliśmy Wink Zakończenie godne Inkwizycji przyznać to muszę Smile
Przygoda podobała mi się chyba najbardziej z dotychczasowych - zdecydowanie wolę jednak swojskie klimaty 40 tysiąclecia
niż świat Żelaza i Pary z panteonem bogów, których nie znam i nie rozumiem Very Happy
Co do prowadzenia przygody to bardzo przyśpiesza nam ją ten ttyb "niebieski" chociaż ja osobiście lubiłam wstawki fabularyzowane
pisać sama - dawało to większe pole do kształtowania rysu charakterologicznego swojej postaci co wydaje mi się w RPG ważniejsze
niż turlanie kostkami Cool Ale rozumiem graczy, którzy wolą dyktować suche deklaracje akcji - nie każdy ma czas i ochotę na wtapianie się
całkowicie w swoją postać Wink
Momentami miałam wrażenie drogi Mistrzu, że pozabijasz nas niezależnie od tego co postanowimy zrobić Very Happy Ale na szczęście Imperator czuwa Wink
Postaram się w tego zrobić coś na kształt krótkiego opowiadania jeśli mi tylko czas pozwoli bo szkoda by się zmarnowała TAKA historia Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 18:21, 18 Wrz 2008
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Chociaż przyłączyłem się do gry dość późno, to i tak było fajnie Very Happy Zaczynałem się już wczuwać w fanatycznego kapłana, a tu zonk, koniec przygody.
Szkoda ze nie udało się dorwać "głównego złego" ale może arbites go dorwą, jeśli kordon był szczelny? Ten jego antygraw nie ma nieograniczonego zasięgu...
Tak czy inaczej widzę Keth ze chętnie kończysz przygodę wybuchem Very Happy...
Z uwag technicznych - były 2 takie sytuacje że tylko mega fartowne rzuty mogły nam zapewnić sukces - 1 kiedy Verner i Lyra walczyli z dyrektorem, deklarowaliśmy ogień zaporowy, chociaż nie wiem czy wziąłeś to pod uwagę. Może warto byłoby ustalic stosownego home rules'a, 2 w staricu z big bossem - całego tego dziadostwa było po prostu za dużo żebyśmy mieli szansę go zatrzymać albo chociaż ubić... Poza tym gało mi się naprawdę przyjemnie.
Jak juz pisał Kargan - fajnie byłoby trochę pofabularyzowac... Byłboy trochę trudniej, wymagałoby to od nas więcej czasu, ale ułatwiłoby robotę Kethowi i satysfakcja większa.
Dzięki wszystkim za grę. Kiedy zaczynamy następną przygodę? Very Happy


Ostatnio zmieniony przez el_imperatorro dnia Czw 18:39, 18 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:22, 18 Wrz 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Dołączyłem dość późno, ale przygoda bardzo ciekawa Smile
Keth - gratuluję stylu pisania! Na prawdę ułatwia i uprzyjemnia zabawę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:16, 18 Wrz 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Najpierw podziękowania dla wszystkich graczy za udział w sesji. Jestem bardzo zadowolony z Waszego wkładu w poprowadzenie tej historii, udało się nam stworzyc naprawdę klimatyczną przygodę. Oryginalny scenariusz nosi nazwę "Edge of Darkness" i można go ściągnąc w PDF-ie ze strony FFG (to dla ciekawych oryginalnego materiału, bo nie omieszkałem w nim wprowadzic kilku własnych pomysłów).

Nowa przygoda jest praktycznie gotowa do rozpoczęcia, ale proponuję wpierw odrobinę odsapnąc i wydac swoje uczciwie zarobione PD-ki. Sesja była trudna i stanowiła spore wyzwanie, dlatego pozwoliłem sobie na mały gest i przydzieliłem każdemu graczowi 500 PD-ków (wyjątkiem jest tutaj Dymitri - 200 PD). Lada dzień wyślę Wam pliki Worda ze Ścieżkami Rozwoju postaci, wtedy wykupicie odpowiednie updaty.

Post wprowadzający do nowej przygody umieszczę na forum w przyszły piątek, wtedy zaczniemy grę (tak więc tydzień urlopu dla wszystkich). W świecie gry oznacza to dwa miesiące bez przydziału terenowego. Proszę Was teraz o przemyślaną deklarację, kto chce zagrac w tej przygodzie. Postacie graczy, którzy z braku czasu nie będą mogli chwilowo brac udziału w grze "przeczekają" spokojnie w Trójrożcu - fortecy Inkwizycji w Sibellusie.

Jutro wrzucę na forum zbiór moich uwag i komentarzy do Waszych poczynań w trakcie misji w Coscarli - Peacemaker zasugerował mi kiedyś, że po ukończeniu sesji mógłbym zrobic wykaz popełnionych przez Was błędów oraz przeoczonych tropów, jako materiał poglądowy na przyszłośc. Myślę, że będzie to dośc ciekawa lektura Laughing

Co do fabularyzowania oraz stylu niebieskiego, tutaj pozostawiam Wam w następnej przygodzie pełną dowolnośc, albowiem nie mam nic przeciwko pisaniu updatów przez Was samych Laughing (faktem jest jednak, że tryb niebieski przyśpiesza grę).

I jeszcze jedno pytanie, do Ela - jak właściwie do nas trafiłeś? Kerth zapisał się na forum po rekomendacji Peacemakera, a Ty?
Zobacz profil autora
Edge of Darkness
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 47 z 48  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 46, 47, 48  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin