RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> In the Vermin Nest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 16:17, 27 Maj 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Przewrót przez ramię, doskok, upuszczam strzelbę, podnoszę automat i nawalam po ciężarówce ile fabryka dała, nie celuję w nic konkretnego, idę w max. ognia Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:45, 27 Maj 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Duchowny mimo swojej wielkiej postury wyskoczył szybko zza winkla gdzie się przyczaił i ile sił w nogach biegł w kierunku ciężarówki. Spoglądnął tylko przez ramię patrząc gdzie jest śledczy.

jeśli będę już w zasięgu strzału strzelam serią celując w bak z benzyną (mam nadzieję, że wiem gdzie on się znajduje:) )


Ostatnio zmieniony przez Xeratus dnia Wto 17:47, 27 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:58, 28 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Uderzona maską wozu brama wygięła się z przeraźliwym jękiem metalu, a potem zawiasy puściły jednocześnie i wrota wypadły na zewnątrz budynku. Ścigana ogniem półciężarówka wyjechała na plac przed budynkiem i dwaj trzymający się kurczowo burt przemytnicy na pace omal nie wypadli, kiedy pojazd skręcił gwałtownie w bok uciekając przed próbującym zablokować mu drogę samochodem należącym do grupy Sanda.

Thorn przeturlał się po posadzce garażu, złapał za porzucony przez jednego ze szmuglerów karabin automatyczny – upuszczając jednocześnie w zręczny sposób trzymanego dotąd w rękach Widowmakera – po czym popędził co sił w nogach ku wyrwanym wrotom. Rzut oka na dzierżoną broń nic mu nie powiedział na temat jej typu, ale karabin miał budowę zbliżoną do H-88, modelu popularnego na czarnym rynku Scintilli.

Martens, Mir i Verner deptali mu po piętach, ale to Thorn pierwszy wydostał się na zewnątrz budynku. Na skąpanym w blasku reflektorów placu arbitrator ujrzał grupę ludzi z czerwonymi opaskami na ramionach, strzelających chaotycznie w ślad półciężarówką. Samochód Amosa Harreta minął blokadę na wylocie wąskiej bocznej uliczki, po czym zaczął wjeżdżać między niskie drewniane budynki, z których wybiegali z krzykiem przerażeni zaspani ludzie. Thorn przyklęknął błyskawicznie, przyłożył kolbę broni do ramienia i puścił w ślad za półciężarówką całą zawartość magazynka.

Efekt przeszedł oczekiwania wszystkich.

Kule skrzesały snop iskier na tylnej klapie wozu, ścięły jednego z przemytników na pace, po czym trafiły w wielką metalową skrzynię opartą o ścianę szoferki, wystającą ponad burty wozu. Thorn nie miał pojęcia, co takiego znajdowało się w środku, ale z pewnością nie były to górnicze narzędzia.

Samochód zniknął w rosnącej z niesamowitą prędkością kuli ognia. Fala uderzeniowa wybuchu zawaliła domy po obu stronach ulicy, zmiatając po drodze miotających się panicznie ludzi. Podmuch powietrza dosięgnął akolitów sekundę później, ciskając Thornem w tył na kilka metrów i wpychając z powrotem do garażu trzech pozostałych agentów.

Oszołomiony nieoczekiwanym rozwojem sytuacji arbitrator pozbierał się chwiejnie na nogi. Przenikliwe dzwonienie w jego uszach zelżało nieco, zastąpione przeraźliwymi krzykami i coraz rzadszymi wystrzałami. Na plac przed budynek powrócił półmrok, bo podmuch eksplozji przewrócił kilka przenośnych reflektorów rozbijając ich żarówki. Zdezorientowani agenci Inkwizycji podnosili się z zaśnieżonej ziemi, patrząc nic nie rozumiejącym wzrokiem na płonący z trzaskiem wrak półciężarówki. Pożar ogarnął kilka drewnianych chat rozprzestrzeniając się coraz szybciej, ponad trzaskiem płomieni niosły się przerażone wrzaski dziesiątków uciekających z domostw górników, zawodzenie kobiet, płacz dzieci.

- Niemożliwe... – za plecami Thorna rozległ się szczerze zdumiony głos Sanda. Śledczy szedł wolnym krokiem wzdłuż ściany budynku, nie odrywając wzroku od szalejącej u wylotu uliczki pożogi – Nie upierałem się przy wzięciu go żywcem, ale to już lekka przesada...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 21:58, 28 Maj 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Ufff...ciekawe co oni mieli na tej ciężarówce? No ale zadanie wykonaliśmy w dobrym stylu, sir?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 0:03, 29 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Mir otworzył oczy gdy tylko przestał słyszeć dzwonienie w uszach. Przed oczami pojawiły się kolorowe plamki. Potrząsnął głową. "Za kilka chwil będzie lepiej" - pomyślał. Z zadumy wyrwał go głos Sand'a i odpowiedz Thorn'a. "Tym razem przynajmniej mnie się nie zbierze" - Przebiegło przez myśl byłemu gwardziście.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 11:12, 29 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Lubisz fajerwerki? Robiłeś takie rzeczy wcześniej? Jednym strzałem rozpieprzyłeś pół wioski! – Sand przystanął obok Thorna mierząc arbitratora wzrokiem, który niczego dobrego nie wieścił – Imperatorowi dzięki, że nie wysadziłeś ich w garażu, bo cały budynek by wtedy runął.

- Musieli mieć w aucie część pakietów – dodał niepotrzebnie Ruud Martens – Resztę szturmowcy zabezpieczyli w środku. Panika narasta, coś z tym robimy? – agent spojrzał znacząco na coraz groźniejszy pożar, który trawił kilka domów i z każdą sekundą się rozprzestrzeniał. Przerażeni strzelaniną ludzie biegali z krzykiem po ulicach osady, w cienkich nocnych strojach, potrącając się wzajemnie. Na obrzeżach placu pojawiło się co prawda kilkunastu uzbrojonych mężczyzn należących do świty lokalnego barona, ale na widok ciężko opancerzonych szturmowców noszących insygnia Inkwizycji wszyscy jak jeden mąż odwrócili się i uciekli, nawet nie próbując sprawdzać co się właściwie dzieje.

- To nie nasza sprawa – zdecydował Sand, odwołując ruchem ręki kilku agentów zmierzających ku leżącym wokół wraku półciężarówki nieruchomym ciałom – Żal mi tych biednych sukinsynów, ale w niczym im nie pomożemy. Niech reszta potraktuje te ofiary jak lekcję na przyszłość. Kto pozwala w swoim otoczeniu gnieździć się herezji, bierze na barki grzech ciężkiego zaniedbania. Status misji?

Pytanie skierowane było do Martensa, nasłuchującego właśnie radiowych meldunków spływających przez wetkniętą w ucho słuchawkę mikrokomunikatora.

- Budynek zabepieczony, brak strat własnych. Pięciu więźniów.

- Zwijamy się stąd – polecił Sand – Dopilnuj, żeby nasi ludzie zabrali całą kontrabandę, potem podłóżcie ogień pod tę budę. Jeśli Harret miał tutaj jakieś skrytki, wszystko i tak pójdzie z dymem.


Reszta operacji wygląda w skrócie tak – więźniów (a przy okazji i Lyrę) ładujecie do zamkniętej ciężarówki i wyjazd w kierunku Icenholmu. Reszta akolitów zbiera sprzęt, przeszukuje budynek, a potem go podpala. Około czwartej nad ranem ostatni pojazd Inkwizycji opuszcza Blerick, pozostawiając za sobą szalejący w gęstej drewnianej zabudowie pożar, nieporadnie gaszony przez zdezorientowany, przerażony nocnymi wydarzeniami motłoch. Dwie godziny później wszyscy agenci są już w tymczasowej siedzibie Ordo w stolicy. Bestia, pewnie jesteś już świadomy faktu, że Sand wprowadził Cię z premedytacją w błąd i wykorzystał w roli przynęty na grubszego zwierza. Masz coś zamiar z tym robić?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:22, 29 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Na oficjalne spotkanie z Sandem przyszło wszystkim czekać dwa dni. Wówczas to, tuż po skąpym obiedzie w ciemnej odstręczającej kantynie budynku, akolici zostali wezwani do sali narad znajdującej się na najwyższym piętrze gmachu. Wszyscy agenci o początkującym stażu z trudem skrywali napięcie, w przeciwieństwie do starych wyjadaczy tworzących rdzeń grupy Sanda. Śledczy pracował przez ostatnie dwa dni praktycznie na okrągło, wypisując dziesiątki stron raportów, analizując przekazywane mu informacje i wizytując regularnie królewski dwór. Młodzi akolici większość tego czasu spędzili w przydzielonych im kwaterach, na korytarzach gmachu lub w podziemnej kaplicy, ponieważ pilnujący budynku szturmowcy wypuszczali na zewnątrz tylko osoby upoważnione do swobodnego poruszania się. Zajęty sprawami wyższej wagi Sand zdawał się całkowicie ich ignorować, tym mocniejsze poczuli więc poruszenie, kiedy dotarło do nich długo oczekiwane wezwanie na audiencję.

Wszyscy obecni w pomieszczeniu mieli na sobie normalne ubrania, chociaż mężczyźni ogolili się starannie, a kobiety zadbały o delikatny makijaż i upięte włosy. W komnacie panował ziąb, nikt jednak nie zwracał na niską temperaturę uwagi, koncentrując swą uwagę na sylwetce odwróconego plecami do akolitów śledczego Sanda. Przełożony zespołu Ordo na Sepheris Secundus przez dłuższą chwilę śledził wzrokiem grę świateł na zwierciadłach gigantycznych górskich luster, po czym odwrócił się znienacka w stronę oczekujących jego słów jedenastu gości. Ciemnoskóra twarz Sanda nie zdradzała większych emocji, co niektórych akolitów szczerze niepokoiło.

- Misja Ordo w Icenholmie dobiegła końca – oznajmił dźwięcznym głosem Sand – Dalsze śledztwa przekażemy w ręce lokalnej placówki Adeptus Arbites oraz królewskich służb bezpieczeństwa, z boską pomocą powinni sobie z nimi poradzić.

Kilku starszych stażem akolitów roześmiało się krótko, kwitując w ten sposób ironiczną w wydźwięku opinię Sanda. Większość milczała przestępując nerwowo z nogi na nogę i rozglądając się na boki.

- Źródło herezji na tym nieszczęsnym świecie zostało zniszczone, winni ponieśli zasłużoną karę, maluczcy otrzymali stosowną lekcję. Miejscowi możnowładcy ślą do mnie zapewnienia, że dołożą wszelkich starań, by sytuacja ta nigdy się nie powtórzyła. Pozwalam sobie na ufność w te zapewnienia, bo dla zwiększenia lojalności szlachty wobec Imperium poleciłem rozstrzelać publicznie kilku baronów władających górniczymi działkami w Gorgonidzie. Przykład musi iść od góry i musi być konsekwentnie realizowany.

- Odpowiednie raporty zostały już wysłane na Scintillę, do wiadomości naszych zwierzchników. Załączyłem do nich stosowną opinię na temat każdego z was. Zespół zostanie podzielony na dwie sekcje. Ruud, Sara, Mikael, Dragan, Boris i Vanessa polecą razem ze mną na Fenksworld, wyruszamy jutro o ósmej rano. Spotkamy się dziś wieczorem na osobnej odprawie, wtedy udzielę wam dodatkowych wyjaśnień.

Wywołani po imieniu agenci potwierdzili ruchami głów, że przyjęli do wiadomości słowa śledczego.

- Świeża krew otrzyma inny przydział – podjął wywód Sand – Mir, Thorn, Verner, Cimbria i Lyra polecą na Scintillę, odlot jutro godzinę po nas. Ordo ma wobec was inne plany, bo wasze doświadczenie terenowe oscyluje w granicach zera. Z każdym porozmawiam na osobności dzisiaj do wieczora, więc czekajcie w swoich kwaterach, dopóki nie zostaniecie wezwani. O dwudziestej nabożeństwo dziękczynne w podziemnej kaplicy, obecność obowiązkowa. Bracie Vernerze, z pewnością nie odmówisz nam tego zaszczytu i zgodzisz się celebrować obrządek liturgiczny?

Młody duchowny zapewne bardzo się starał zachować kamienny wyraz twarzy, lecz jego wysiłki spełzły na niczym. Sand uśmiechnął się chłodno widząc osłupiały, a zarazem chyba lekko przestraszony wzrok kleryka.

- Bez obaw, bracie, to wyśmienita sposobność, aby zaprezentować członkom Ordo pobrane w tutejszym seminarium nauki. Niniejszym uważam spotkanie za zakończone. Możecie odejść. Ty nie, Ruud, Vanessa też zostaje.


OK, teraz każdy z Was dostanie na PW krótki opis spotkania z Sandem (będzie opcja interakcji, jak najbardziej – ale zdecydowanie odradzam wdawanie się w dyskusje). Potem opisówka odlotu i możemy przeskoczyć do nowej przygody. Jakieś komentarze i uwagi odnośnie tej sesji?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:29, 29 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Cytat:
Reszta operacji wygląda w skrócie tak – więźniów (a przy okazji i Lyrę) ładujecie do zamkniętej ciężarówki i wyjazd w kierunku Icenholmu. Reszta akolitów zbiera sprzęt, przeszukuje budynek, a potem go podpala. Około czwartej nad ranem ostatni pojazd Inkwizycji opuszcza Blerick, pozostawiając za sobą szalejący w gęstej drewnianej zabudowie pożar, nieporadnie gaszony przez zdezorientowany, przerażony nocnymi wydarzeniami motłoch. Dwie godziny później wszyscy agenci są już w tymczasowej siedzibie Ordo w stolicy. Bestia, pewnie jesteś już świadomy faktu, że Sand wprowadził Cię z premedytacją w błąd i wykorzystał w roli przynęty na grubszego zwierza. Masz coś zamiar z tym robić?


Mógłbym wiedziec co mam z tym zrobić? Zasadniczo posądzenie o herezję nie jest mi potrzebne. Ale bez obaw... Zapamiętam to sand'owi Twisted Evil
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 9:38, 30 Maj 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





No mnie się sesja bardzo podobała chociaż najciekawszy fragment przeleżałam Wink Granie kobiety zaczyna wchodzić mi w krew... Wink Mam tylko nadzieję, że byłam wystarczająco wiarygodna Very Happy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:49, 30 Maj 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Mimo iż nie nagrałem się zbyt dużo, to IMHO przygoda była lepsza niż poprzednia, bo była większa możliwość odgrywania postaci i interakcji z NPCami. Mi za to wchodzi w krew kończenie przygody wybuchem Wink

PS. Czekam na PW Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 10:58, 01 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Tymczasowa siedziba Ordo Hereticus, Icenholm, 335.830.M41

Sand rozmawiał z podwładnymi w tej samej komnacie, w której kilka nocy wcześniej przyjął na widzenie Vernera i Mira. Przywołani z kwater akolici stali na korytarzu przed drzwiami gabinetu trzymając w stosunku do siebie odpowiedni dystans i praktycznie wcale nie rozmawiając. Jedynie Mir poszeptywał na boku z Cimbrią, pozostali woleli wyglądać za okna albo kontemplować wzrokiem wywieszone na ścianach tablice modlitewne.

Każdy rozważał w myślach słowa zasłyszane kilka godzin wcześniej podczas spotkania na najwyższym piętrze budynku. Uwaga o zerowym doświadczeniu piątki agentów przez wszystkich została odebrana z niezadowoleniem, nikt jednak nie mógł odmówić śledczemu racji – co tym bardziej pogłębiało ich starannie skrywany niepokój. Wychowywani od dziecka w wierności wobec surowego Kościoła oraz lęku na dźwięk słowa Inkwizycja, akolici desperacko zachodzili w głowy jaki też los był im pisany w przypadku niezadowolenia pryncypałów. Lyra Amosis, zatrzymana w Icenholmie na żądanie Sanda, była najbardziej z wszystkich zdenerwowana, zdradzały to niezawodnie jej przygryzane do krwi usta i skaczący z miejsca w miejsce wzrok. Dziewczyna nie potrafiła się opędzić przed myślami o karze, jaką śledczy mógł jej wymierzyć za nielegalne posiadanie broni, chociaż głos rozsądku podpowiadał łowczyni, że przedstawiciel Inkwizycji nie miał czasu zaprzątać sobie głowę tak błahymi przestępstwami.

Wszyscy jak jeden mąż odwrócili gowy, kiedy drzwi gabinetu otworzyły się z jękiem zawiasów i okryty karmazynowym płaszczem szturmowiec Ordo wychylił się zza futryny spoglądając ponad progiem.

- Verner Nilmon, wejść – powiedział twardym, zniekształconym przez opuszczoną przyłbicę hełmu głosem. Duchowny przymknął na moment oczy, a potem ruszył w stronę otwartych drzwi. Odprowadzający go wzrokiem akolici zauważyli, że w gabinecie oprócz siedzącego za biurkiem Sanda znajduje się również Ruud Martens, stojący po prawej stronie fotela śledczego z elektronicznym notesem w ręku. Dwaj pilnujący wejścia szturmowcy w pełnych karapaksach i pod bronią zamknęli za Vernerem drzwi pozostawiając czwórkę pozostałych agentów na korytarzu, jeszcze bardziej zdenerwowanych i spiętych niż przed minutą.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:06, 01 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kiedy drzwi gabinetu otworzyły się znienacka, wszyscy spojrzeli momentalnie na wychodzącego z gabinetu duchownego. Verner patrzył przed siebie wzdłuż korytarza omijając wzrokiem towarzyszy, z jego zastygłej w bezruchu twarzy nikt nic nie zdołał wyczytać.

Jeden z towarzyszących śledczemu szturmowców wychylił się ponownie za próg, lustrując wzrokiem oczekujących na wezwanie akolitów.

- Thorn Slade, wejść – oznajmił żołnierz, po czym cofnął się na widok podchodzącego do drzwi arbitratora. Scintillańczyk nakreślił na piersi znak Orła, spojrzał w stronę obserwujących go niespokojnie agentów, po czym zniknął za drzwiami.

Wszyscy przenieśli spojrzenie na Vernera, ale w korytarzu chwilę jeszcze panowała cisza, bo akolici czuli skrępowanie na myśl o wypowiedzeniu gryzącego ich wszystkich pytania.

- Jaki ma humor? – odezwała się w końcu suchym tonem Cimbria, elegancko owijając w bawełnę właściwy sens swego pozornie luźnego pytania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:33, 01 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Thorn wyszedł z gabinetu po rozmowie tak krótkiej, że pozostali akolici z miejsca uznali, iż spotkanie przybrało zły obrót sprawy. Z błędu szybko wyprowadził ich wyraz twarzy arbitratora, bo chociaż mężczyzna starał się jak najlepiej ukryć swe emocje, nie do końca mu się to udało. Tłumiąc z całych sił błąkający się na ustach uśmieszek Scintillańczyk wsunął do kieszonki na udzie kopertę z czerwoną lakową pieczęcią, po czym w przypływie dobrego humoru ukłonił się na dworski sposób stojącej opodal Cimbrii. Albinoska syknęła z dezaprobatą na ów widok, zwyczajnie nieprzyzwyczajona do podobnych aktów kurtuazji wobec swej osoby, nie zdążyła jednak wypowiedzieć ironicznego komentarza.

Wywołujący petentów szturmowiec stanął ponowie w progu otwartych szeroko drzwi.

- Cimbria Logan, wejść!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 10:43, 04 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Cimbria wyszła z gabinetu po kilkunastu ciągnących się niemiłosiernie minutach – chociaż w jej przypadku bardziej pasowało określenie „wyparowała”. Albinoska wyskoczyła z pomieszczenia niczym oparzona, z zawziętą miną. Zmianę w jej dotychczasowym zachowaniu najlepiej dostrzegł Mir, bo miał w przeciągu ostatnich tygodni okazję do paru spotkań z dziewczyną. Mówiąc szczerze, Fedridańczyk wcale za posępną i oschłą eks-arbitratorką nie przepadał, ale po akcji w Gorgonidzie zawiązała się między nimi stonowana nić koleżeństwa i żołnierz czuł się zobowiązany do okazyjnego wspierania towarzyszki na duchu – co wcale nie było łatwe zważywszy na fakt, że Cimbria prawie cały czas przebywała w izolatce w stanie skrajnego przygnębienia i nie miała wielkiej ochoty na rozmowy.

Teraz jednak zdradzała swym zachowaniem ewidentne emocje i chociaż brzmiało to niewiarygodnie, Mir gotów był przysiąc, że na białej skórze twarzy Cimbrii pojawiły się rumieńce. Cokolwiek albinoska usłyszała w gabinecie Sanda, nie było to miłe i musiało poruszyć ją do żywego.

Zaniepokojony Mir zrobił krok w stronę dziewczyny, na konwersację zabrakło mu jednak czasu.

- Mir Salvarro, wejść! – powiedział podniesionym głosem szturmowiec Ordo.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 12:13, 04 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Lyra Amosis chodziła nerwowo od jednego do drugiego okna, nie potrafiąc się na niczym skupić. Cimbria, Verner i Thorn odeszli do swoich kwater chwilę wcześniej, a Mir wciąż pozostawał w gabinecie Sanda. Osamotniona łowczyni czuła się przeraźliwie odsłonięta i bezbronna, pozbawiona broni i zwyczajowej pewności siebie. Posępny gmach zajęty przez Inkwizycję działał na nią przygnębiająco, a perspektywa rychłego spotkania z agentem owianych grozą Ordo tylko te przygnębienie powiększała. Od chwili przywiezienia do Icenholmu Lyra nie ujrzała żadnej znajomej twarzy, zewsząd otaczali ją małomówni ludzie w kapturach lub opancerzeni szturmowcy, którzy wcale się do niej nie odzywali. Krótka rozmowa z Ruudem Martensem na tarasie budowli wcale nie podniosła dziewczyny na duchu, bo agent w żaden sposób nie zdradził jej, czego właściwie powinna się po spotkaniu z Sandem spodziewać.

Kiedy drzwi gabinetu otworzyły się ponownie, serce podeszło dziewczynie wprost do gardła. Ze środka wyszedł Mir, stawiając kroki z pozbawioną wyrazu miną. Nie czekając nawet na wezwanie Lyra ruszyła w kierunku drzwi, ale w jej ruchach widać było wyraźne niezdecydowanie.

- Lyra Amosis, wejść!
Zobacz profil autora
In the Vermin Nest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 11 z 12  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin