RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Wiedźmin -> Wiedźmin: "Krwawy Księżyc" Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pią 0:50, 27 Sie 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





Tak więc moi drodzy mam przede wszystkim pytania o to jak silne mikstury warzą nasi drużynowi alchemicy, jak również o to jakie są to specyfiki.
Teraz coś dla Amveta
[link widoczny dla zalogowanych]
tak wygląda wspominana córka kowala.
a to już do wszystkich. tawerna:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez LethosSkagss dnia Pią 1:07, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 1:06, 27 Sie 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





Gdy już wtopił się w tłum i zgubił swoich towarzyszy Amavet postanowił udać się na spotkanie kowala z zamiarem spytania o ceny ekwipunku, ewentualnych napraw oręża, jak również ze względu na piękną córkę kowala. Ni chciał, by towarzyszył mu w tym ktokolwiek z towarzyszy, dlatego właśnie postanowił się oddalić. Sam zakład kowala było bardzo łatwo znaleźć. Wystarczyło iść w stronę, z której dobiegały odgłosy kucia. Na miejscu Amavet ze zdziwieniem stwierdził, że kowal zajmuje się tylko sprzedażą wyrobów, które wychodzą spod młota jego córki!

Tak więc pozostaje mi tylko poprosić Cię o opisanie zachowania swojej postaci, jej sposobu podrywu. A może przeszła Ci ochota na amory po ujrzeniu jak ta niewinna istotka tłucze młotem o żelazo ze skutkiem, jakiego niejeden cintryjski kowal mógłby jej pozazdrościć?

Mniej więcej w tym samym czasie Agnes i TyrSon opuścili port i udali się w stronę rozciągającego się nieopodal lasu, w którym jeszcze kilka dni temu Agnes upolowała dorodnego odyńca.
- Musimy uważać. Nie chciałbym natrafić na cos zbyt groźnego, a tutejsze lasy kryją wiele niespodzianek.
- Bez obaw TyrSonie. Potrafię odróżnić ślady dzika od tropów potworów. Nic złego nam się nie stanie.- dodała zakładając cięciwę na swój doskonałej jakości bukowy łuk.

Agnes, ponieważ w tym gronie to Ty jesteś mysliwym proszę Cię o opisanie jak wygląda Twój sposób tropienia zwierzyny. Istotne jest dla mnie też na jaki tryb strzelania będzie nastawiona Twoja postać, jak cicho stara się poruszać i jak uważnie poszukuje tropów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 1:15, 27 Sie 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Moim zdaniem dobrze będzie przyrządzić środek uspakajający w dwóch stężeniach. Jeden działaniem przypominający valium (otępia, powoduje senność i opieszałość, ale mozna samemu o siebie zadbać niewiele się po nim martwiąc czymkolwiek) oraz na specjalne okazje valium max. Czyli by z elfa została śliniąca się z głupim uśmieszkiem kłoda, zdolna tylko stawiać krok a krokiem gdy ktoś będzie go prowadził.

Do tego wywar na chorobę morska - nie chciałbym by długouch zwymiotował ziółka na środku oceanu, bo mają starczyć na tydzień. Zresztą ten środek nie tylko mojej postaci może się przydać. Stężenie dość delikatne, by żołądek sam z siebie nie potraktował tego jako toksynę odruchem wymiotnym. Do tego słaby eliksir wspomagający regeneracje tkankowa - przy jakiejś ranie przyspieszy choć trochę gojenie, przy truciźnie i chorobie będzie wspomagał odbudowę organizmu, a niska toksyczność pozostawi go bezpiecznym w użyciu.

Inne zamówienia? Wink


Ostatnio zmieniony przez Freeks dnia Pią 1:17, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 1:17, 27 Sie 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Na początku zgodnie z dobrymi obyczajami zagaduje ojca dzierlatki i podpytuje, to o oreż, to o naramienniki na wymiar oraz o cenie przekucia miecza, żeby pasował do długości ręki oraz szerokości dłoni. Tym dosc prostym sposobem spróbuje zbliżyć się do dziewczęcia, niby to w celu zmierzenia reki oraz opisania wymogów co do nowego ostrza. Oczywiscie cena jaką najpewniej zaśpiewa mu młódka przerośnie zawartość sakiewki, ale nie bedzie to znaczyło że zaprzestanie prób komplementów i flirtu. Przykładowe smalenie holewy w wykoaniu Eilharta:

-Wiele krain żem zjechał, ale dopiero na Skelige znalazłem waćpanne równie piękną co i silną. A urodą przewyższającą wszystko co moje oczy do tej pory oglądały, a ogladąły niemało.
-Z takich ślicznych usteczek, to i taką cene lekko jest uszom usłyszeć.
-Niech panna z tą miarką uważa, bo jak niechcący panienka ściśnie, to i krew zatrzyma. A jak krew zatrzyma to i serce pęknie, bo jak na panienke patrze to ogien mi w ciele krąży, a nie posoka.

W razie ataków ze strony panny lub jej ojca deklaruje unikanie ciosów, które wszak Amavet ma dobrze opanowane. Sama próba uwodzenia jest cicha, żeby kowal nie usłyszał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:26, 27 Sie 2010
Valeris
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Las za rogiem =3
Płeć: Kobieta





Agnes stara się poruszać możliwie jak najciszej, z kocią gracją omija naturalne przeszkody w postaci wystających korzeni, pni, nisko rosnących krzewów jeżyn itp. Bacznie rozgląda się na wszystkie strony i uważnie nasłuchuje. Gdy tylko dostrzeże zwierza, którego zdoła upolować, z kołczanu wyciąga zazwyczaj dwie strzały, ewentualnie trzy i stara się wycelować w punkty witalne ofiary. A jeśli nie zabije przeciwnika od razu i ten zdąży się na nią rzucić, broni się sztyletem. Obecnie otrzymanym nożem. To byłoby wszystko.


Skaliste wzgórza omiatane były zimnymi morskimi wiatrami, a rosnące na nich drzewa nie tworzyły zbitej gęstwy, lecz raczej zagajniki, w których królowały iglaste świerki. Ściskając swój bukowy łuk długimi wąskimi palcami łuczniczka przystanęła na chwilę w miejscu, nasłuchując przesunęła jednocześnie czubkami palców po łęczysku broni mimowolnym gestem pieszczoty. Wykonane z miękkiej jeleniem skóry buty pozwalały jej poruszać się z niezwykłą ciszą, a ostrożne gibkie ruchy zwracały tak niewiele uwagi, że gniazdujące w gałęziach drzew kruki i gawrony ani razu nie zawrzasknęły ostrzegając całą okolicę przed obecnością nieoczekiwanego intruza.

Suchy trzask zdeptanej gałązki zwrócił uwagę łuczniczki na przeciwny kraniec zagajnika, był jednak w jej mniemaniu zbyt lekki, by spowodowało go zwierzę większe od susła lub żerującej w cieniu drzew dzikiej kozy. Suseł czy nie, źródło dyskretnego hałasu było warte sprawdzenia, chociażby dla zaspokojenia zwykłej cierpliwości, toteż drgnąwszy bezszelestnie elfka ruszyła ostrożnie w dalszą drogę, omiatając swe otoczenie przenikliwym spojrzeniem słanym spod gęstych rzęs.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 0:39, 29 Sie 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





Córka kowala przez chwilę patrzy na ciebie wnikliwie, po czym lekko parska i kładzie rękę na kowadle.
- Widzę, że umiesz ładnie mówić. Mi nie na słówkach zależy. Sprawdźmy kto z nas dwojga jest mocniejszy.


No cóż Amavet. Pozostaje mi tylko spytać jak reagujesz na tę propozycję

Agnes powoli, bezszelestnie i rozważnie porusza się po wielowiekowym lesie. Podążający za nią TyrSon wydaje się strasznie hałasować w tej swojej kolczudze. Wojownik w przeciwieństwie do łuczniczki wolał walczyć z bliska, dlatego w jego dłoni znalazł się masywny oszczep. Minuty mijały powoli, pełne nerwowego wyczekiwania i nasłuchiwania. Przez moment myśliwej wydawało się, że słyszy coś grubszego niż suseł, lub borsuk. Ostrożnie poszła w tamtym kierunku, zakładając na cięciwę dwie strzały. Słuch jej nie zwodził. Gdy tylko mogła wyjrzeć z zarośli jej oczom ukazała się polanka, na której pasł się dorodny jelonek. Napięła cięciwę i wystrzeliła. Świst strzał wypełnił powietrze, niestety zwierzyna dosłyszała trzask gałązki, na którą nieopatrznie nadepnął TyrSon. Jedna ze strzał utkwiła w zadzie zwierzęcia, podczas gdy druga przyozdobiła pień rosnącego naprzeciwko łuczniczki drzewa.
- Jeśli już się skradasz rób to porządnie. Tak piękna okazja do strzału zmarnowana! Czekaj tu na mnie, a ja pójdę go dobić.

Pomieszczenie szybko wypełnił zapach palonego drewna, przyćmiony przez wszechobecną woń ziół. Wspólnymi siłami Stomir i Favir mogli warzyć eliksir znacznie szybciej niż w pojedynkę. Sprawna współpraca doprowadziła do zaoszczędzenia czasu, który można było przeznaczyć na przygotowanie drugiego specyfiku. Oboje pracowali w skupieniu, milcząc. Stomir musiał wykorzystać część swojej mocy, by walium dla Favira miało silniejszy efekt. Według waszych przewidywań porcja, którą uwarzycie powinna wystarczyć na cały okres podróży. Około południa walium było już gotowe. Niemniej drugi eliksir wymagał jeszcze kilku zabiegów. Postanowiliście zejść na dół, gdy tylko skończycie pracę. W końcu pozostali mają się niedługo zjawić w gospodzie.

Stmirze, Favirze. Udało się wam stworzyć silną, a jednocześnie niezbyt toksyczną i delikatną dla układu trawiennego elfa mieszankę, która ma dość siły, by umożliwić mu podróż, a jednocześnie nie jest aż tak mocna, by całkowicie pozbawić go przytomności. Dzięki niewielkiemu (3pkt) wydatkowi Mocy ze strony Stomira eliksir nie powoduje efektów ubocznych.
A tak oto wygląda miejscowy las.


Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:45, 29 Sie 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Amavet z uśmiechem podwija rękaw i opiera ręke na kowadle, druga dłoń wpijając w brzeg narzędzia kowalskiego.
-Czekam, sarnooka, czekam Very Happy
Uśmiecha sie w swój charakterystyczny sposób.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 0:37, 30 Sie 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





Dziewczyna bez zbędnych ceregieli szykuje się do siłowania. Czujesz jej delikatną skórę na swoim przedramieniu.
- To na trzy.- powiadamia cię córka kowala odgarniając z twarzy pukiel swoich kruczo czarnych włosów.
- Raz, dwa, trzy!
Gdy tylko usta czarnowłosej opuszcza ostatnia liczba czujesz gwałtowny nacisk. Przez krótką chwilę starasz się zrozumieć co się dzieje. W końcu dociera do ciebie, że twoja rywalka bez zbędnych ceregieli postanowiła położyć cię jak najszybciej. Po pierwszym szoku postanowiłeś nie dać jej tej satysfakcji i z trudem wróciłeś do pozycji wyjściowej.
- Ramie mi mięknie.- powiedział Amavet przez zaciśnięte zęby.- Czy tylko stal i męskie ramiona umiesz tak rozgrzewać i zginać wedle własnego gustu?
- Nie tylko. Kto wie. Może się przekonasz.- odpowiada ci z radosnym, niemal dziecinnym uśmieszkiem.
Zanim zdążyłeś w jakikolwiek sposób odwzajemnić jej uwagę twoje ramię wylądowało na pieńku, na którym ustawione było kowadło. Ledwo powstrzymując się od wrzasku z powodu fali straszliwego bólu, który przeszył ramię.
- Cholera. Szybko poszło. Wierz mi albo nie, ale w innej sytuacji w innej sytuacji idzie mi o wiele wolniej.- mówisz cicho rozmasowując ramię.
- Zobaczymy. Będę czekać przy bramie wjazdowej wieczorem. Tylko weź ze sobą jakieś dobre wino. Teraz lepiej sobie idź, jestem zajęta.
Nie zwlekając zbytnio oddaliłeś się, by nie płoszyć pannicy. Twoje kroki skierowały się w stronę, w którą udali się wcześniej Agnes i TyrSon. Co prawda ramię dalej bolało, ale ból łagodziła obietnica upojnych chwil w ramionach tak niezwykłej dziewczyny.

Elfka stawiała delikatne, miękkie kroki. Nie musiała specjalnie męczyć się z szukaniem tropu. Liście pokrywała świeża, lepka krew. Bez trudu mogła odnaleźć kulejące zwierze. Spojrzała przez moment na swoją niedoszłą ofiarę i szepnęła cichutko.
- Wybacz, że muszę to zrobić.
Jej delikatne palce sięgnęły za plecy, do kołczanu. Puszki dotknęły delikatnych lotek z bażancich piór. Palce powoli ścisnęły drzewce pocisku. Wymierzyła starannie, nie odrywając cięciwy od policzka. Pocisk poleciał do celu, wrzeszcząc niczym spadająca na ofiarę wiverna. Agnes mogłaby przysiąc, że czas wlókł się niemiłosiernie. Wszystko nie zajęło jej jednak więcej jak jedno uderzenie serca. Tym razem grot trafił nieomylnie. Wbił się głęboko w aortę, miażdżąc mięśnie.
Chwilę później elfka ciągnęła już swoją zdobycz w stronę TyrSona.
- Hej wielkoludzie! Pomóż mi z tym!- zawołała siadając na pieńku i ocierając pot z czoła.
Sprawne palce łuczniczki bez większych trudności odzyskały zabójczą strzałę. Elfka przetarła okrwawiony grot i schowała pocisk w kołczanie. Gdy skończyła tę czynność z zarośli wyłonił się wojownik.
- Ładny. Kolację mamy dziś sutą.- zauważył chwytając zdobycz.
Bez żadnych trudności zarzucił sobie jelonka na ramię.
Powrót do portu nie był zbyt czasochłonny. Woj. Nie dawał po sobie poznac żadnych negatywnych skutków niesionego ciężaru. Podczas powrotu Agnes starał się podpytać towarzysza o to, czy starowiercy mają w swoim panteonie jakichś myśliwych. TyrSon po chwili zastanowienia powiedział jej, że patronem myśliwych jest bóg Ull, syn Syw i pasierb Pana Piorunów, Thora. Nim zdążyła dowiedzieć się czegoś więcej dołączył do nich Amavet.
- Coś stało ci się w ramię? Dziwnie zwisa.- zauważyła Agnes wskazując opadłą rękę łowcy nagród.
- Nic poważnego. Do wesela się zagoi.- zapewnił.- Widzę, że dopisało wam szczęście. Rozumiem, że dziś mamy kolację darmową.
- A czy pomyśleliście o obiedzie?- zapytała elfka.
- Hmm, faktycznie. No trudno. Za obiad się zapłaci. TyrSon, czy ten twój znajomy upiecze nam jelonka?
- Tak, nie powinno to być problemem.
Gdy weszliście do karczmy zbliżało się południe. Wewnątrz panował ten sam zapach co wcześniej. Siedliście przy stoliku. Po chwili do środka wpadł Munro. W tym samym czasie usłyszeliście jak ktoś schodzi z góry.
- Załatwiłem wam okręt. Zaraz się do was dosiądę to powiecie mi dokładnie kim jesteście. Chciałbym poznac twoich nowych znajomych TyrSon.- zawołał krasnolud nalewając do kufli piwa z dużej beczki, ustawionej za szynkwasem.
Chwilę później siedzieliście już wszyscy przy stoliku, trzymając w ręku kufle pełne pienistego piwa. Okazało się, że z góry schodzili siedzący teraz przy was Stomir i Favir, oboje rozsiewający wokół siebie woń rozmaitych ziół.
- No dobrze, powiedzcie coś o sobie staremu karczmarzowi. Chyba mogę wiedzieć kogo goszczę pod swym dachem?- zagaduje krasnolud upijając piwa. Piana osadza się na jego wąsach i brodzie, nadając mu lekko komiczny wygląd.


Teraz musicie zdecydować co dokładnie ma prawo wiedzieć szanowny gospodarz.
Szanowny pan Munro


[img]http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTjKvuPEhJ7ThM_xf0_9RJ37ISp-PBUlI8tf-IWuNFrs04ZnNQ&t=1&usg=__S1MjIH-QRljRJ_9g-Ci9IiXpRx8=[/img]


Ostatnio zmieniony przez LethosSkagss dnia Pon 0:39, 30 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 1:35, 30 Sie 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Amavet wychodząc zmarszczył brwi. Ramię piekło go żywym ogniem, ale nie marudził, jak zwykł to robić przy praktycznie każdej porażce. Idąc śladami elfki i Skeligeńczyka, wstąpił jeszcze szybko do karczmy, wydjac ostatnie zaskórniaki na możliwie najlepszy trunek dostępny w osadzie.
Słysząc słowa krasnoluda, mężczyzna usmiechnął sie lekko, uwalając nogi na podstawionym niedaleko ławy zydlu.

-Widzę żeście ciekawi panie Munro. A że was lubie, to powiem! - mówiąc to, porywał ze stołu przydzielony mu kufel. Z ustami cal od pienistej ambrozji jaką zwykł sie możliwie często raczyć, zamarł jakby wachając sie. Każdy kto choc troche przebywał w towarzystwie łowcy nagród, mógł to zachowanie odczytać jako, przynajmniej, dziwne.

Eilhart parsknął cicho, mimo wszystko wypijajac zwyczajowo, do dna.
-Psia mać... Najwyżej mi gospodarzu pietruszki zaraz dacie, coby zapach piwska zamaskować...

Odstawił naczynie z powrotem na stół, ale już spokojnie.
-Widzicie panie Munro. Ja nie lubie o sobie gadać jak ktoś nie pyta, to i moje kamraty o mnie niewiele wiedzą. Jestem banitą, kruca, w Cintrze poszukiwanym. Dlatego tez tutaj nie lubilem o tym gadać i mleć ozorem, bo toć to Cintra i Skelige są w sojuszu, odkąd się wasz król, Eist przyożenił z królową-lwicą-charakternicą Calanthe. I nie mowie tego złośliwie, ale prawdziwie.Charakterek to ona ma!- mówiąc to, uderza otwartą dłonią w blat stołu.

-No więc. Ja i paru kamratów, byliśmy łowcami głów, rębajłami i powiedzmy sobie szczerze, mordulcami na zlecenie. Zlecenia i roboty znajdowała nam stara babulka Abigail, co to na naszej robocie samemu zęby zjadła. I cóż, wystawili nas. Na miejscu znalazłem zaszlachtowaną rodzinę zamiast łysawego handlarza proszkiem do wciągania nosem, co go nasi chłopcy potocznie wciągiem nazywali. Pal licho rodzina! Schylam sie sprawdzić czy to żyw sie ostał, a tu mi straż na łeb spada, drziwami i oknami... Ta... Wykiwali nas że aż gwizdało... Potem jeszcze troche sie stało, ale o tym gadać nie chce. Nie lubie, i już.

Mówiąc to, odruchowo poprawił opaske na straconym oku, oraz ukrył pod rękawem, ślady po ogniu na przegubie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 2:55, 30 Sie 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Gdy Avamet poprawiał swoją opaskę, elfi zielarz również odruchowo zaczął trzeć bliznę pod swoją. Swoje stracił właśnie przez takiego najemnego obijmorde jak jego kompan. Favir sięgnał po kufel z zamiarem utoczenia łyka, lecz ucho chwycił dopiero za drugim razem. Jeszcze dobrze nie przywykł do braku oka i miewał jeszcze czasami problemy z dokładnym określaniem głębokości percepcji.

Po kilku drobnych łykach sam postanowił się przedstawić

-Jam zaś z rodziciela rodu Damendalion , matki wolą mieniem Favir po dziś dzień naznaczony. Z mowy mych pobratymców znaczy to "spokojna dusza", na wasz dokładniej tłumacząc "wolna dusza", "wolny duch" - po prostu osoba z nikim nie związana. I po latach przyznać mogę, że rodzicielka proroczą wizje mieć musiała. Jestem medykiem. swego czasu w dworkach i kasztelach zdrowia gospodarzy doglądając. Jednak leczenie kataru od wychłodzonych murów, skutków libacji alkoholowych i usuwanie niechcianych płodów miłości ni jak nie rozwijało moich umiejętności.

-Ruszyłem zatem na szlak i leczyłem nie żądając więcej niż trzeba było mi na medykamenty, czasem nawet i mniej. Strawa nie za często bywała problemem, prosty lud często miał za daleko do wykwalifikowanych anatomologów i zielarzy, a kaplice nie raz nie małych datków oczekiwały. Najmowałem się tez jako lekarz polowy przy jakich konfliktach. Mimo niebezpieczeństwa nigdzie się tyle o anatomii nie nauczyłem, co zszywając rozczłonkowanych wojów i łatając ich wypływające trzewia. To było niczym manufaktura z zabawkami dla małego dziecka! - ostatnie zdania Favir wypowiedział chyba aż nazbyt entuzjastycznie, co zauważył po tracących gdzie nie gdzie kolor twarzach.
-Erm, tak, w każdym razie w takich warunkach trafiłem do niewoli, drogą handlu trafiając na galerę, a z jej szczątków aż tutaj. Tyle o mnie.

Spojrzał jak jego druch-awanturnika podnoszący kufel lewą ręką. Zdziwił się nieco temu faktowi, bo do tej pory nie kojazył jego osoby jako mańkuta. Jednak lekki skręt tułowia przy odkładaniu trunku, gwałtowne napięcie mięśni prawego ramienia i grymas na twarzy wyjaśniło wszystko elfowi. Przy karczmarzu powstrzymał się przed kąśliwymi uwagami, ale uśmiechu ułożonego w sadystycznej wesołości ukryć nie potrafił... a nawet nie chciał.

Gdy już nacieszył się widokiem i poobmyślał jak to dopiec kompanowi z okazji nowych sińców uzyskanych z pewnością znaną drużynie nadpobudliwością odezwał się pobłażliwie do Avemeta
-Avemet - jak odejdziemy od stołu pokażesz to nieszczęsne ramie, może uda się je usprawnić trochę bardziej - zakończył lekkim uśmieszkiem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:17, 30 Sie 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Z braku weny nie napiszę co dokładnie Stomir powiedział, w każdym razie niczego ze swojej przeszłości nie ukrywał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:09, 01 Wrz 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





Ponieważ Agnes nie może pojawić się na forum z przyczyn niezależnych od siebie chwilowo zastępuję ją w zamieszczaniu postów.

Elfka wydaje się byc nieobecna podczas całej tej wymiany zdań. Nieumyślnie i całkowicie niezamierzenie z jej ust padają wolne, jakby smętne słowa.
- Tak dawno. Już tyle dni minęło od czasu, gdy opuściłam swój ukochany Brokilon. Nigdzie indziej nie ma takich lasów. Takich drzew... (wzdycha lekko)...Gdyby nie ludzka zawiść i głupota nawet by mnie tutaj nie było. I nie poznałabym was.- ostatnie słowa mówi już z pełną świadomością tego, co dzieje się wokół. Jednak jej oczy są jakby zamglone, a ona sama dalej nieobecna.
- Gdyby nie tamten baron mój oddział dalej broniłby lasu. Przysięgłam chronić puszczy, ale teraz muszę wypełnić inny ślub.- jej oczy wydają się powoli zajmować ogniem, a palce zaciskają się na kubku z siłą, o jaką jej nie podejrzewaliście.- Jeśli spotkam go jeszcze kiedyś to wypruje mu flaki i wysmaruje nimi jego przeklęty zamek! Nikt nie będzie mógł się przede mną schować! Nie uciekną mi. Wyrżnę ich wszystkich i nabiję na pale...
Nikt z was nie śmiał jej odpowiedzieć. Samo spojrzenie na jej pełne nienawiści oczy napawało lękiem. Wydawało wam się, że może w każdej chwili zaatakować, wyszarpnąć nóż i uderzyć, niczym dzikie zwierzę.
Po długiej chwili milczenia elfka uspokoiła się. Mogliście wrócić do rozmowy...

Teraz przechodzimy do właściwej aktualki przygody.

Po wysłuchaniu waszych historii karczmarz ścisnął swój kufel i spojrzał na niego smętnie.
- Ludzie. Skurwysyny jakich mało. Nie mówię, że brak ich wśród nas, nieludzi. Niemniej jednak to właśnie dhuan, jak określają ludzi elfy, wprowadzają zamęt i cierpienie w nasze serca. Nie bierzcie tego do siebie.- dodaje spoglądając na Amaveta i TyrSona.- Wszędzie są czarne owce. Wśród ludzi jest ich po prostu za dużo. No, ale wracając do okrętu. Mam dla was snekkar. Chcę tylko spytać gdzie i na jak długo wypływacie? Rozumiecie, trzeba zadbać o zapasy na podróż.
- Słyszałem, że wybrzeże Caingorn jest nękane przez bestię, której nie udało się zabić nawet wiedźmakowi.- odezwał się skelligańczyk.- Nagroda za jej głowę wynosi ponoć osiem tysięcy denarów. Co wy na to? Zapolujemy na to cholerstwo? Zawsze będziemy mogli się wycofać, jeśli trafimy na coś niepokonanego.

Tak więc również mi nie pozostaje nic innego jak spytać gdzie chcielibyście popłynąć. Oczywiście jeśli ktoś rzuci jakiś port będzie pewnie musiał przekonać do tego innych, tak więc proszę przygotować się na dyskusję. To czy napiszecie swoje propozycje fabularnie, czy w trybie niebieskim zależy od was.

Miłego początku roku szkolnego! (niektórzy jeszcze się uczą )
Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 23:39, 01 Wrz 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-Myślę, że najlepiej będzie wysiąść w Hamm, a resztę drogi przebyć drogą lądowa. Nie złapie nas sztorm, piraci, brak zapasów na suchym lądzie. Do tego Blisko Brookilonu, więc Agnes może załatwi swoje sprawy, ja z kolei jeśli załatwię swoje sprawy w jakimś większym mieście to może nie będę musiał się przebijać do Kaedwen. Same plusy, o tej porze roku z głodu nie pomrzemy, robota dla przejezdnych też zawsze się jakaś znajdzie, a jak nieubijalne te bestie, to biegiem tez nie trzeba do nich lecieć.

Favir zupełnie przemilczał, że Hamm to zwyczajnie najbliższy Skellige miasto portowe, a jego głównym interesem było jak najszybciej zejść ze statku.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:18, 02 Wrz 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Amavet zadławił się piwem i parsknął, wypuszczając spora ilośc trunku nosem. Spojrzał na Munro, wytrzeszczajac zdrowe oko.

-Ile kurwa?! - tutaj zniżył głos, rozglądając się. - Pieprzone osmiem tysięcy... ? Nie... Nie nie nie! Pieprzone w dupsko nie! Śmierdzi mi to aż tutaj, mimo że jesteśmy od Caingorn taki kawał drogi.

Popatrzył ponownie po sali, szukajac kogoś kto mogłby podsłuchiwać. Następnie wrócił do rozmówców, nie czekając na serie niepochlebnych komentarzy.

-Przecież sam oświecona jego mać Foltest za odczarowanie swojej zupiorzonej dziewuchy płacił trzy tysiące orenów. Nie wiem co to jest i boje się domyślać. Spotkałem kiedyś na szlaku pewnego siepacza. Miał na imie Boholt, czy jakoś tak. Bił ze swoimi chłopakami smoki... Oni własnie tyle brali mniej wiecej za ubicie gada! Mamy smoka bić?!


Ostatnio zmieniony przez Makotto dnia Czw 20:19, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:58, 03 Wrz 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-Cóż, osiem tysięcy orenów to uczciwa cena za ubicie smoka - Favir wzruszył ramionami albo nie potrafiwszy sobie uświadomić takiej ilości gotówki, albo pieniądze same w sobie nie interesowały go zbytnio.

-Jestem też całkiem pewien, że w cenę wliczona jest pewna doza dyskrecji, a jeśli tak, to przeciwnik będzie na poziomie 4-6ciu tysięcy orenów, ergo nie smok. Druga sprawa, że wiedźmini działają pojedynczo, a ponad to gdy widzą, że siepanie mieczem nie przynosi rezultatów to... siepią mieczem jeszcze bardziej. Nie posiadają oni żadnej elastyczności, inteligencji czy pomyślunku. Pozwolę sobie stwierdzić, że nasza drużyna to o wiele wyższa liga niż pojedynczy tępy wiedźmak - elf uśmiechnął się zadowolony sam z siebie, że tak elokwentnie potrafił dowieść tępoty tych nieokrzesanych mutantów.
Zobacz profil autora
Wiedźmin: "Krwawy Księżyc"
Forum RPG online Strona Główna -> Wiedźmin
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 7  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin