RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan -> AoC - The Coming of Hanuman Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 25, 26, 27  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 3:15, 29 Lis 2008
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





W końcu mogę zrobić to czego nie mogłem od dawna. Hrrrrrrrrrrrr...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 11:54, 29 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kerth odezwał się pierwszy, podchodząc bliżej do cuchnącego niemiłosiernie starucha i kucając nieco poza zasięgiem łańcucha. Z braku lepszego pomysłu użył zamoryjskiego dialektu z południa kraju, używanego powszechnie w Shadizarze i jego okolicach.

- Glet inha Terres, mavi limt? – zapytał formułując wyraźnie słowa, wręcz cedząc je przez zęby. Ku jego zaskoczeniu mamroczący coś niezrozumiale więzień umilkł, spojrzał na najemnika przekrwionymi oczami, w których płonęła gorączka szaleństwa.

- Mavi, mavi! – potrząsnął głową – Terres adoula Rhet!

- Rozumie twoje słowa?! – zapytał donośnym głosem Bahim Baal i przestraszony dźwiękiem jego słów starzec skulił się u podstawy kamiennego bloku przysłaniając twarz dłońmi i zerkając na swych gości przez palce – Co to za język?

- Zamorański – odparł Kerth szczerząc z zadowoleniem zęby – To albo Zamoryjczyk z północy albo ktoś, kto wprawnie się tego języka wyuczył.

- Zapytaj go, jak się nazywa i czemu go tutaj uwięziono – zażądał Bahim Baal kucając obok Kertha i nie odrywając pełnego ciekawości spojrzenia od więźnia.

- Tenra saat ben bilim? – odezwał się Kerth, tym razem przybierając znacznie łagodniejsze brzmienie głosu.

- Ravu, Ravu akte Yezud – wyjąkał wciąż zalękniony starzec, odsłaniając z wahaniem twarz i wodząc wzrokiem po Baalu, dwóch wciąż skrępowanych najemnikach oraz nomadach ze straży przybocznej zuagirskiego wodza.

- Wak maat burada, henh? – drugie pytanie spotkało się z jękiem rozpaczy staruszka, sędziwy mąż zaczął potrząsać spazmatycznie głową.

- Bantun atra kimde! Kingin Apus yok! Uc yarim benim burada, uc yarim! – zaczął zawodzić jękliwym głosem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:37, 29 Lis 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Przywitaliśmy się. Rozumiem go.
To jest Ravu z Yezudu.
Mówi, że został uwięziony przez małpoluda. Jest w zamknięciu od 3 lat.


Pytam Ravu:
Jak to sługa? O czym Ty mówisz?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:52, 29 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kerth spojrzał z ukosa na Bahima, z lekkim wyrazem dezorientacji na twarzy. Zuagirski wódz uniósł pytająco brwi widząc ów grymas.

- Przywitaliśmy się, rozumiem jego słowa - powtórzył Zamoryjczyk - To jest Ravu z Yezudu. Mówi, że został uwięziony przez małpoluda. Jest w zamknięciu od trzech lat.

- Od trzech lat?! - Bahim Baal nakreślił w powietrzu znak odpędzający zło - Na Isztar, toż to niezwykłe! W minionych latach nasze wyprawy łowieckie przejeżdżały odok tego przeklętego miasteczka, ale nigdy się tu nie zapuszczaliśmy, nie wiedzieliśmy, że ktoś tutaj przebywa. Zapytaj go, dlaczego jest więźniem i czemu demony jeszcze go nie zabiły?

- Atche bayram et ewri? - Kerth przysunął się jeszcze bliżej starca, bo tamten mamrotał dość nieskładnie i najemnik obawiał się, że pewne niewyraźnie wymawiane słowa może zrozumieć opacznie - Sarket Kingin Apus nezaman? Sarket mizli kimde olabilir?

- Zerrim abat nurdihan! Hayir sonra o hastaym! Mizli o yarim olabilir, cok olabilir! Evet misle farketmez, yeni kurusz atche var!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 19:34, 29 Lis 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Mówi, że jest w niewoli, że za wcześnie na jego śmierć.
Mówi, że małpoludy zostały stworzone i odwróciły się przeciwko stwórcy.

Strasznie bełkocze. Dopytam go o szczegóły...
Część jest słabo zrozumiała, inna przeczy sama sobie. Musiał faktycznie długo siedzieć w zamknięciu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 21:54, 29 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Numides zawarczał widząc zbliżającego się chłystka, ten nie pozostał mu dłużny, podniósł z ziemi sporych rozmiarów kamień i cisnął nim z całej siły w brzuch dziesiętnika. Turański żołnierz stęknął głucho trafiony pociskiem, bo nie miał jak się przed nim uchylić.

Al-Salam obserwował młodego Zuagira spod przymrużonych powiek, spodziewając się, że to na jego osobie koczownik pragnął wywrzeć zemstę. Pilnujący czwórki jeńców nomadzi rzucili w stronę chłopaka kilka słów, ten zaczął im coś tłumaczyć w dialekcie, którego żaden z podwładnych Jastrzębia nie rozumiał.

Lecz nikt nie musiał znać tego języka, by pojąć, że sprawy mają się coraz gorzej. Młodzian zaczął coś wrzeszczeć, pokazując przy tym cały czas na Al-Salama. Strażnicy sposępnieli natychmiast, w ich i tak mało przyjaznych spojrzeniach teraz pojawiły się bardzo niebezpieczne błyski. Dowódca straży - ten sam koczownik, który kopnął wcześniej Tamadura - teraz wyciągnął zza pasa nóż o zakrzywionym ostrzu, powiedział coś ostrym tonem do pozostałych. Nim jeńcy zdołali cokolwiek uczynić, Zuagirowie zwalili się na nich hurmą, przygnietli do ziemi.

Starszy dziesiętnik poderwał głowę w ostatnim momencie, otwierając szeroko usta i mierząc zębami w szyję pochylającego się nad nim koczownika. Chybił w zamieszaniu, zamiast na gardło natrafił ustami na ucho, wgryzł się w nie niczym wygłodzony drapieżca ciesząc swe uszy wibrującym wrzaskiem bólu. Grad razów spadł na niego z wszystkich stron, przeszywając ciało paroksyzmami cierpienia, jakiś wymierzony w głowę kopniak sprawił, że w oczach żołnierza rozbłysły znienacka gwiazdy.

Ktoś złapał go za włosy, pociągnął głowę ofiary w górę, zaświecił ostrzem noża w oczy.

- Wybieraj, turański psie! - koczownik cedził przez zęby słowa wymawiane w okaleczonym wspólnym - Co odciąć ci najpierw, uszy czy nos?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 1:36, 30 Lis 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Tfu, skurwiały psie! - pluję mu w twarz - pies cie chędożył!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:10, 30 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Trafiony plwociną koczownik zawarczał iście niczym rozjuszony małpolud, zdzielił jeńca ciosem w policzek z otwartej dłoni tak silnym, że w uszach Al-Salama rozległy się ogłuszające dzwonki. Jedno oko Turańczyka zalane było cieknącą z rozcięcia na czole krwią, drugie zaś puchło szybko, toteż dziesiętnik bardziej poczuł niż zobaczył przystawianą do nosa klingę noża.

Na Tarima, cóż za ohydna śmierć
, pomyślał z udręką, już lepiej byłoby mi zginąć z łap tamtej bestii na zboczu zamiast tego barbarzyńcy Garadusa...

- Asta! - ponad donośne dzwonienie w uszach wzbił się znienacka ostry dziewczęcy głos - Izis sen akmesz! Szokran izz handoula!

Dziesiętnik zamrugał nieporadnie czując jak koczownicy puszczają jego ciało, odskakując naprędce od ofiary. Kilka kroków za ich plecami stała Nameela, z podniesioną dumnie głową i rękami wspartymi na biodrach. Po jej bokach znajdowali się dwaj zuagirscy wojownicy w czerwonych płaszczach, bez wątpienia członkowie straży przybocznej Bahima Baala.

- Nikt was już nie dotknie, o ile nie spróbujecie ucieczki - przemówiła we wspólnym Nameela - Rozmawiałam na wasz temat z bratem i podjął ostateczną decyzję.

Spojrzenie dziewczyny spoczęło na Tamadurze, powiedziała coś szybko do swych towarzyszy. Nomadzi w czerwonych płaszczach podeszli do leżącego na boku Turańczyka, posykującego wciąż z bólu zadanego mu chwilę wcześniej kułakami strażników, postawili go na nogi.

- Bahim Baal chce się układać z Jastrzębiem z Aghrapuru - oświadczyła Nameela dając jednocześnie znak przybocznym, by ci rozcięli więzy Tamadura - Udasz się do Malatha Aghy z poselstwem Baala, uwolnimy cię na znak dobrej woli z naszej strony.

Najemnik roztarł piekące nadgarstki, nic nie mówiąc, albowiem zaskoczenie wywołane nagłym uwolnieniem odebrało mu mowę.

- Was zaś spotka inny los - Nameela przeniosła wzrok na Al-Salama, Numidesa i Belatha - Od wielu księżyców klan nie odprawił żadnego obrzędu ku czci boskiego Yotha. Nadszedł czas, by zjednać sobie jego łaskę i wsparcie w walce z piekielnymi demonami. Dziś o zmierzchu zostaniecie złożeni w ofierze.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:19, 30 Lis 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





- He he he! Prędzej udławie się własnym gównem niż dam się zarżnąć jak owca na ołtarzu! - Al-Salam starał się mówić poważnym głosem bez okazywania emocji, lecz tak naprawdę drżał ze strachu przed taką haniebną śmiercią. - Życzę wam powodzenia, skoro myślicie, że Jastrząb będzie się układał z ludźmi, którzy zabili mu dwóch ważnych podoficerów - to była chyba ostatnia możliwość - przekonać tą bandę brudnych barbarzyńców, co do wartości własnej osoby dla generała.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:12, 30 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nameela spojrzała na starszego dziesiętnika poważnym wzrokiem, przechylając głowę wdzięcznym ruchem w bok i rozważając coś w myślach.

- Jeśli Jastrząb jest choćby po części rozważnym człowiekiem, przyjmie propozycję układu - przerwała po chwili niemiłosiernie wręcz ciężką ciszę - Wierzę, że leży mu na sercu dobro turańskiego tronu, a przecie te kosmate bestie groźne są nie tylko dla nas, ale i turańskich miast i karawan. Tak, jestem pewna, że nie odrzuci naszych propozycji w obliczu takiego wroga.

Dziewczyna pokiwała lekko głową, bardziej do siebie samej niż trzech wbijających w nią zdesperowany i po części zalękniony wzrok mężczyzn.

- Bardzo mnie przy tym cieszą twe słowa, wojowniku - wzrok Nameeli ponownie spoczął na zakrwawionym obliczu Al-Salama - Już wcześniej podejrzewałam, że jesteś znaczną personą, wszak byłeś wśród tych szpiegów przywódcą. Yoth tym łaskawszym wzrokiem spoziera na wyznawców, im znaczniejszą otrzyma ofiarę. Skoroś tak ważną personą, sprawisz mu wielką przyjemność.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 0:05, 01 Gru 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





- Ha! I myślisz, że jakieś małpoludy, i nie wiele się od nich różniący ludzie... tak, was mam na myśli - zagrożą potędze Turanu? Chyba kpisz! Wasze bóstwo niewiele się różni od tego małpiego - jak i jego twory. Idź w pokoju... i udław się wielbłądzim łajnem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:35, 01 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dwaj przyboczni Nameeli odsłonili zęby w dzikich grymasach furii, wyciągnęli sejmitary z pochew, ale dziewczyna – sama miotająca z oczu posępne błyskawice – wstrzymała ich uniesioną w górę dłonią.

- Krzycz i miotaj się – powiedziała do Al-Salama – Ćwicz swe gardło, póki masz ku temu sposobność. Kiedy nadejdzie zmierzch i podłożymy ogień pod całopalny stos, twój wrzask oznajmi Yothowi, że zbliża się ofiara.

Nameela nie powiedziała już nic więcej, odwróciła się do Turańczyków plecami, ruchem ręki nakazała Tamadurowi, by ten podążył w ślad za nią, bacznie obserwowany przez przybocznych. Najemnik spojrzał raz jeszcze na swych skrępowanych, skazanych na straszną śmierć towarzyszy, z wyrazem bezsilności na twarzy. Nie mógł ich uratować.

Dziewczyna poprowadziła Turańczyka ku wylotowi ulicy, mijając siedzących w kucki koczowników, posilających się naprędce, czyszczących broń lub drzemiących w cieniu rzucanym przez niszczejące budynki. Tamadur pomyślał, że takiego gwaru ludzkich głosów miasteczko wyznawców Hanumana musiało nie słyszeć od dziesiątek lat.

- Wiem, że ująłeś się za moimi ziomkami – przerwała jego rozmyślania Nameela – Gdybyś nie strzelił do swego druha, ten zabiłby Aktara... a potem pewnie resztę z nas. Doceniam wagę tego czynu, albowiem zostałeś przezeń wyjęty spod prawa w swym własnym kraju. Turańczycy wbijają zdrajców na pal lub rozdzierają końmi na ćwierci, prawda?

Tamadur nic nie odrzekł, skinął jedynie nieznacznie głową zastanawiając się, dokąd zmierzała ta rozmowa.

- Mój brat nie jest człowiekiem srogim i pochopnym w wymierzaniu kar, ale uważa, że sprawiedliwości musi stać się zadość. Oni zginą dzisiejszego wieczoru na stosie, a ja nie chciałabym, abyś do nich dołączył. Nie rób niczego głupiego, nie próbuj ich ratować, bo skarzesz siebie samego na zgubę, a wtedy nawet ja nie zdołam cię uchronić. Pisany ci jest inny los. Udasz się za parę godzin w drogę do swego dowódcy. Nie lękaj się spotkania z nim, albowiem nigdy się nie dowie, że zdradziłeś jego sztandar. Ci, którzy mogliby przeciwko tobie świadczyć, niebawem umrą.

- Barbarzyńcy? – Tamadur przypomniał sobie nagle o Kerthu i Tarsesie – Co z nimi zrobiliście?

- Jeszcze żyją – wzruszyła ramionami Nameela – Bahim nie zdecydował, co z nimi uczyni, wszak zdało mi się, że stanęli wówczas po twojej stronie... jeśli mój brat przesądzi, że są dla nas zbyt dużym zagrożeniem, zginą razem z tamtymi trzema, jeśli nie... najpewniej zabierze ich w głąb kraju i sprzeda w niewolę Shemitom z zachodu, oni dobrze płacą za silnych zdrowych niewolników...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:00, 01 Gru 2008
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





No cóż, niebawem może zrobić się gorąco. Może czas spróbować zadbać o własną skórę. ( Szanowny MG czy mógłbym się dowiedzieć jak jesteśmy skrępowani, założyłem sobie, że może powiązani rzemieniem, liną czymś w tym stylu jeśli czymś innym dalsza część może trochę traci sens) W każdym razie omiatam otoczenie wzrokiem poszukując przedmiotów pomocnych w pozbyciu się więzów. W ostateczności można potrzeć więzami i jakiś chropowaty przedmiot. No oczywiście wszystkie te czynności wykonuje jedynie w chwilach, w których nie spoczywa na mnie wzrok żadnego strażnika jeśli takowy jest.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:21, 01 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Numides, leżący tuż pod ścianą rozpadającego się domostwa, najmniej ucierpiał podczas krótkiej utarczki ze strażnikami – o ile w ogóle można było ten samosąd nazwać utarczką. I zakrwawiony, szybko puchnący po twarzy Al-Salam i równie obolały Belath osłonili go mimowolnie swymi ciałami, gdy na skrępowanych jeńców posypał się grad kopniaków i ciosów zadawanych pięściami.

Perspektywa spalenia żywcem na stosie zdjęła młodego dziesiętnika głębokim przerażeniem, ale powtarzana w myślach mantra do Tarima szybko pozwoliła mu uspokoić rozgorączkowane myśli. Do zmierzchu pozostawał cały dzień, a w ciągu dnia wiele mogło się wydarzyć. Wygięty w bok żołnierz opierał się prawym biodrem o chropowate fundamenty domu, więc wykorzystał tę osłonę macając naprędce palcami po kamiennych blokach, szukając jakiejkolwiek ostrej krawędzi.

Znalazł ją po chwili, tuż przy ziemi. Jeden z kamieni pękł pod wpływem erozji, głęboka szczelina przecinała go w poprzek na całej długości. Numides z trudem powstrzymał mściwy uśmiech, obserwował przez dłuższą chwilę strażników. Skarceni przez Nameelę Zuagirowie usiedli po drugiej stronie uliczki, jedząc kawałki suszonego mięsa i popijając je wodą ze skórzanych bukłaków. Od czasu do czasu rzucali w stronę więźniów czujne spojrzenia, a czasami też kamienie, dając upust swej złości. Przodował w tym zwłaszcza ich przywódca, oprócz kamieni miotający w kierunku Turańczyków również okazjonalne plwociny.

Dziesiętnik odczekał chwilę w bezruchu, potem udał, że zmienia niewygodną pozycję, opierając jednocześnie krępujący ręce rzemień o krawędź pękniętego bloku. Odczekawszy ponownie chwilę zaczął delikatnie pocierać rzemień o ostry kant.

Broń więźniów leżała kilkanaście kroków dalej, spiętrzona na stosiku, doskonale widoczna, ale na tę chwilę całkowicie nieosiągalna. Zresztą Numides nie miał pojęcia, co mógłby właściwie zrobić przeciąwszy więzy i dorwawszy swój sejmitar; co mógłby zrobić poza samobójczą szarżą, rzecz jasna. Oprócz dziesiątki strażników w uliczce ustawicznie kręcili się jacyś koczownicy, a dziesiętnik wiedział, że przez trzystu Zuagirów nie zdoła się przedrzeć nawet przy całkowitym ich zaskoczeniu.

Pozostawało mu zatem dyskretne przecieranie rzemienia i cierpilwe oczekiwanie, aż wydarzy się coś, co pozwoli wydatnie zwiększyć szanse na ucieczkę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:11, 01 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





- Pani moja, muszę od Waszego wodza usłyszeć warunki jakie stawiacie – powiedział Tamadur zatrzymując się na chwilkę swoją eskortę – Pani, nie mnie stosować Wam rady ale Jastrząb gotów zaatakować Was bez ostrzeżenia, jeżeli nie usłyszy konkretnych propozycji, czy mogę się spotkać z Waszym wodzem przed odjazdem.
Zobacz profil autora
AoC - The Coming of Hanuman
Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 14 z 27  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 25, 26, 27  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin