RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan -> AoC - The Coming of Hanuman Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 25, 26, 27  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 21:26, 08 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Życia, nie przytomności. Na jeńców jeszcze przyjdzie czas.


Bierz sejmitar i zobacz, czy to jakoś pomoże Ravu

Ja w tym czasie biorę włócznię, odciągam zwłoki, tak, aby nie przeszkadzały następnym wbiegającym i kontynuuję dzieło zniszczenia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:35, 08 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Widząc Kertha, ochraniającego wejście do budynku, zabieram sejmitar nieprzytomnemu Zuagirowi i próbuję poradzić sobie z łańcuchami, którymi skuty jest Ravu.

Dobra, trzeba ustalić co robimy po uwolnieniu Ravu i zakończeniu walk. Jeśli dołączymy do wojsk Jastrzębia, zostaniemy bez wątpienia poćwiartowani za zdradę generała. Wojska Bahima Baala nie mają do nas jeszcze zbyt wielkiego zaufania, poza tym - z tego co widać - powoli zaczynają przegrywać oblężenie miasteczka. Ravu raczej nam nie pomoże,chociaż kto wie...może zna jakieś tajne wyjście z miasta - spytanie go o to ,to już Twoja rola, Kerth.

Osobiście proponuję uwolnić Ravu (co też właśnie czynię) i jak najszybciej poszukać wolnych wierzchowców. A później w długą Wink


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Pon 22:43, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:28, 08 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Dobry pomysł koledzy, może Ravu zna jakieś wyjście z miasteczka, stanowczo powinniśmy spróbować go uwolnić.

No cóż pozostaje mi jedynie sztylet, którego pewnie nie ma przy sobie koczownik.

GM, proszę odpowiedz na moje pytania:

Jako najemnik, jak ja jestem ubrany?

Jak są ubrani wojowie Jastrzębia?

Jak są ubrani wojowie Baala?

Głównie chodzi mi o jednakowe, charakterystyczne szaty zewnętrzne i okrycia głowy oraz twarzy, jeżeli takowe oni posiadają.


Tamadur podchodzi do nieprzytomnego nomada i obszukuje jego ciało w poszukiwaniu przydatnej broni. Badawczo przygląda się jego ubraniu, mierząc w oczach rozmiary ów nieszczęśnika.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:09, 09 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Belath, Numides, co robicie? Al-Salam już znajduje się w powietrzu, efektownym skokiem umykając przed rychłymi strzałami. A Wy co? Wiejecie czy będziecie próbowali odbijać strzały mieczami? Wink

Ktoś zamierza przed ucieczką zagarnąć łuk i strzały? (umiecie się od biedy posługiwać bronią strzelecką).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:15, 09 Gru 2008
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Ja też myślę, że pozostawanie na dachu to niezbyt rozsądne wyjście, więc skaczę w ślad za Al-Salamem.
Co prawda deklarowałem już, że zabieram łuk Tamadura, ale od przybytku głowa nie boli. Zgarniam łuk, ale jeśli upuszczę go przy skoku to świat się nie zawali. Wolę złamać łuk niż nogę.

Ile jeszcze grup łuczników czai się na dachach?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:00, 09 Gru 2008
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Umykam z dachu tym samym sposobem co moi towarzysze. Łuk i strzały jeśli mam jeszcze czas biorę, ale jeśli ma to oznaczać dodatkową strzałę podarowaną przez łucznika to podziękuje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:07, 10 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Al-Salam ruszył się z miejsca pierwszy, obracając się na piętach i jednym susem dopadając krawędzi dachu. Kiedy pierwsze strzały szyły powietrze, starszy dziesiętnik już wisiał na popękanej ścianie budynku, posykując boleśnie i szacując wzrokiem odległość dzielącą go od piaszczystej ulicy.

Belath i Numides spóźnili się z odwrotem o ułamek sekundy, w głównej mierze dlatego, że obaj schylili się jeszcze po porzucone łuki i pęki strzał Zuagirów. Hyrkanin dopadł skraju dachu, ale nie zaczął schodzić po ścianie w dół, tylko wybił się z rozpędu na ugiętych nogach i przeskoczył ponad ulicą przypadając do muru domostwa po drugiej stronie. Zdołał zaczepić czubkami palców o skruszoną w wielu miejscach krawędź dachu, ale zderzenie z kamienną ścianą i tak wycisnęło mu z płuc powietrze. Strzały świsnęły nad głową zwiadowcy, zastukały gdzieś powyżej w płaski dach.Mężczyzna stęknął głucho zastanawiając się w duchu, czy aby właśnie nie złamał jakiegoś żebra, potem zaś wyprostował palce i spadł prawie trzy metry w dół, lądując bez uszczerbku w uliczce. Dyszał ciężko, ale jego piersi nie promieniowały przenikliwym bólem, toteż uznał, że wykpił się z opresji całkiem gładko.

Numides nie miał tyle szczęścia. Młodszy dziesiętnik balansował właśnie na krawędzi dachu, kiedy zuagirscy łucznicy zwolnili cięciwy. Jedną z przeznaczonych dla niego strzał przyjął na swe plecy koczownik z obciętymi przez Belatha dłońmi, który w tym akurat momencie pozbierał się z dachu i któremu tym samym własny ziomek skrócił męki agonii. Dwa inne groty świsnęły obok przechylającego się ponad murkiem Numidesa, lecz kiedy zwiadowca już znikał za ścianą gotując się do zawiśnięcia na niej na jednej dłoni, poczuł silne uderzenie w udo, któremu towarzyszyła eksplozja palącego bólu. Żołnierz stęknął krótko, puścił się bezwolnie i spadł na dół, lądując mimo wszystko na nogach. Ból w lewym udzie przybrał na intensywności, kiedy tylko Numides znalazł się na dole. Żołnierz oparł się chwiejnie o ścianę i spojrzał na swą nogę. Drzewce strzały sterczało z zewnętrznej strony uda nieco powyżej kolana, a grot tkwił w ciele tak głęboko, że dziesiętnik gotów był uznać, iż ostry metal zgrzyta przy każdym poruszeniu po kości. Materiał spodni wokół drzewca zdążył już nasiąknąć krwią, chociaż tkanka mięśniowa wokół rany uciskała strzałę dość szczelnie, by zapobiec silnemu krwotokowi.

Belath zmełł w ustach przekleństwo zauważając ranę towarzysza, zdał sobie bowiem z miejsca sprawę, jak bardzo spadła nagle szybkość reakcji Turańczyka. Skacząc z dachu najemnik zdążył spostrzec zuagirskich łuczników na co najmniej trzech innych dachach, co oznaczało konieczność żwawego poruszania się po ulicach, zresztą na poziomie samych uliczek też nie było bezpiecznie, bo do uszu mężczyzny doszedł znienacka rosnący z każdą chwilą dźwięk końskich kopyt, dobiegający zza rogu pobliskiego zbiegu alejek.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:19, 10 Gru 2008
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Przede wszystkim pomagam towarzyszowi dojść do naszej kryjówki. Chciałbym złamać lub obciąć strzałę kilka centymetrów powyżej rany, ale tak, żeby było można później wyciągnąć to, co zostało w nodze.

Al-Salam, co robimy dalej? Będziemy tu siedzieć czy spróbujemy jeszcze zabawić się z łucznikami? Nie mam zamiaru tutaj bezczynnie czekać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:48, 10 Gru 2008
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





No przyjaciele! Poczekajmy czyja to jazda zbliża się do nas, jeśli wroga to warto się bronić w naszym budynku, drzwi zredukują przewagę liczebną, jeśli pojadą sobie dalej możecie spróbować walki ale ja was bym tylko spowalniał, więc zostanę tu licząc na łut szczęścia.

Co do rany to ułamanie strzały powinno ułatwić poruszanie się i nie przyspieszyć upływu krwi także Belath, czyń swoją powinność!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:20, 10 Gru 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna






- Znajdźmy schronienie a potem wyjmiesz mu tę przeklętą strzałę!
Rozglądam się po okolicy; jeżeli widzę jakiś budynek z miare bliskim wejściem, to pomagam Numidesowi wstać i dobiec do środka budynku.
Jeżeli nie widzę nic w miare bliskiego, to proszę, żeby Belath zajął się strząłą w nodze Numidesa a sam wychylam się zza ściany próbując dostrzec jakieś schronienie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:33, 10 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Podczas gdy zbrojny we włócznię Kerth zasadził się tuż za progiem domostwa czekając na następnego nieostrożnego i szukającego schronienia nieszczęśnika, Tarses złapał za sejmitar nomada, wyciągnął żelazo z pochwy i obejrzawszy uważnie brzeszczot broni podszedł do skutego łańcuchami Ravu. Starzec skulił się niczym zbity pies, zerkając na Nemedyjczyka przez palce i czekając bezradnie na cios.

Tarses uderzył z całej siły w ogniwa łańcucha, przez pomieszczenie przetoczył się metaliczny szczęk. Najemnik mruknął coś z niezadowoleniem, ponowił cios mierząc w to samo miejsce. Obrane przez niego za cel ogniwo pękło gwałtownie, łańcuch spadł na posadzkę pozostawiając więźnia nadal skutym w nadgarstkach, ale przynajmniej uwolnionym od półtonowego bloku kamienia trzymającego go od trzech lat w tym odstręczającym miejscu.

Pod wpływem uderzenia pękł nie tylko łańcuch. Tarses powtórzył przekleństwo, tym razem głośniej i wyraźniej, spoglądając z dziką złością na pęknięte w połowie ostrze miecza.

Tamadur westchnął cicho na widok zniszczonego oręża, przykucnął obok nieprzytomnego nomada obmacując jego ciało w poszukiwaniu noża – niczego jednak nie znalazł. Wzrok Turańczyka spoczął w zamian na luźnym, jasnym odzieniu koczownika. W głowie Tamadura zaświtał pewien pomysł: gdyby założył śpiesznie strój Zuagira, mógłby się bez trudu przemknąć pomiędzy obrońcami, ci bowiem w wirze walki pewnie nawet nie pomyśleliby, aby okrzyknąć pozornego ziomka. Problemem pozostawali ewentualnie turańscy żołnierze, ci dla odmiany pewnie od razu zasiekliby Tamadura miast zażądać pójścia w jasyr... zresztą mężczyzna wolałby sam odebrać sobie życie, niźli znaleźć się ponownie w rękach Jastrzębia, wiedział bowiem doskonale, co czekało go ze strony nieubłaganego generała.

I wtedy w jego głowie zaświtała jeszcze jedna myśl: brutalna w swej prostocie i równie bezwzględna jak kodeks etyczny Jastrzębia, ale rozwiązująca całkowicie problem zdrady. Tamadur mógłby wrócić do generała z podniesioną głową i poczuciem bezpieczeństwa, chociaż zapewne i z plamą na honorze – by zatrzeć wszelki ślad po zdradzie, wystaczało jedynie jedno.

Al-Salam, Numides i Belath nie mogli wyjść z tej przygody z życiem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 0:11, 11 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Trihikilius napisał:
GM, proszę odpowiedz na moje pytania:

Jako najemnik, jak ja jestem ubrany?

Jak są ubrani wojowie Jastrzębia?

Jak są ubrani wojowie Baala?

Głównie chodzi mi o jednakowe, charakterystyczne szaty zewnętrzne i okrycia głowy oraz twarzy, jeżeli takowe oni posiadają.


Masz na sobie spodnie, lekkie buty, kolczą koszulkę, chustą zawiązaną na szyi (naciąganą czasami na nos). Żołnierze Jastrzębia mają kolczugi bez rękawów i metalowe hełmy, jasne płaszcze, kawaleryjskie buty. Nomadzi również noszą jasne ubrania, ale bardziej powłóczyste, lekkie skórznie, chusty na głowach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:11, 11 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Kerth, pogadaj z więźniem czy jest stąd jakieś wyjście lub kryjówka.

Mamy jeszcze jedną opcję, ale bardzo ryzykowną, Możemy wybiec z ukrycia i poprosić żołnierzy Jastrzębia o broń do walki, licząc oczywiście na to, że trzej jeńcy jeszcze się nie wydostali i nie oznajmili o naszej zdradzie.

Możemy dopaść koni (chyba w tym zamieszaniu któryś koń stracił jeźdźca) i próbować ucieczki z miasta.

Wszystko oczywiście zależy od tego co powie nam staruszek.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:29, 11 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Keth dostał pytania do więźnia. Czekam na zadanie ich;)
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:17, 12 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Tamadur cofnął się od ciała nomada, spojrzał wpierw na ściskającego włócznię Kertha, później zaś na Tarsesa i kucającego przy nim starca. Ravu sprawiał opłakane wrażenie, a lata uwięzienia w jednym miejscu sprawiły, że miał ogromne kłopoty z poruszaniem się – mięśnie jego nóg odmawiały sędziwemu mężczyźnie posłuszeństwa.

- Kerth – Turańczyk dopiero po chwili zorientował się, że po raz pierwszy przemówił do któregoś z barbarzyńców używając jego imienia – Tylko ty się z nim dogadasz, zapytaj, czy nie zna jakiegoś ukrytego wyjścia z tego miejsca.

Zamoryjczyk wycofał się ostrożnie od progu, nie chcąc widać, by ktoś wskoczył mu z zaskoczenia na kark, przykucnął obok czarodzieja. Ravu spojrzał na swego pobratymca z wyrazem niepokoju i nadziei zarazem, wręcz wpijając się wzrokiem w jego twarz.

- Lutfen. O hasta orada bir mantar? – zapytał Kerth obrzucając pomieszczenie ramieniem – Eli saat onbesz nezaman? Hepsi?

Ravu potrząsnął zdecydowanie głową, odgarnął palcami spadające mu na oczy strąki brudnych włosów, zaczął coś tłumaczyć Kerthowi z ożywieniem.

Tamadur wyglądał w tym czasie na zewnątrz domostwa, starając się pozostawać przez cały czas w cieniu. Turańscy kawalerzyści przemknęli tuż przed jego nosem, ścigając ostatnich broniących się jeszcze Zuagirów w tym kwartale osady. Co sprytniejsi koczownicy porzucili konie, błąkające się teraz z dzikim rżeniem po uliczkach, pouciekali na dachy budynków rąbiąc mieczami ręce próbujących się wspinać w ślad za nimi żołnierzy. Tamadur zmełł w ustach przekleństwo widząc jak nomadzi idą na jego oczach w rozsypkę. Nigdzie nie widać było śladu Bahima Baala ani Malatha Aghy, ale z głębi osady wciąż dobiegały dźwięki szaleńczej walki.

Najemnik cofnął się o kilka kroków słysząc za progiem parskanie koni i szczęk metalu.

- Dwie dziesiątki w tamtą stronę, wspomóżcie Nuzaima! – krzyknął czyjś twardy męski głos – Ibris, obstaw półsetnią wschodni stok, trzymajcie kordon, niech nikt się nie wymknie! Reszta z koni i do domów, wszystko przeszukać, po kolei, nie brać jeńców! Wyrżniemy te ścierwa do szczętu!
Zobacz profil autora
AoC - The Coming of Hanuman
Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 18 z 27  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 25, 26, 27  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin