RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan -> AoC - The Coming of Hanuman Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 25, 26, 27  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 22:29, 14 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice






- Zuagirskie ścierwa zabrały gdzieś Al-Salama i całą resztę naszej grupy...nie wiemy nawet, czy jeszcze żyją. - Tarses splunął siarczyście, starając się upozorować gniew wobec koczowników Baal'a.

- Mieliśmy właśnie wyruszyć ich szukać, czekaliśmy aż Wasze wojska zrobią porządek z tym motłochem...nie potrzeba nam uzdrowiciela, ale jeśli mamy jeszcze się na coś przydać, musimy mieć broń i konie. Wiemy,że w dalszej części miasta nadal trwają walki - może jeszcze zdążymy na czas...


Staram się zachowywać jak najbardziej przekonująco, mam nadzieję, że w całym zamieszaniu nie wzbudzę wątpliwości żołnierza. Na razie nie wspominam o Kerth'cie i Ravu - mam nadzieję, że nie będziemy musieli się oddalać od "więzienia", a Turańscy żołnierze sami przyprowadzą nam wierzchowce i przy odrobinie szczęścia obdarzą również bronią (z tego co widać, są zajęci dobijaniem chowających się po domostwach Zuagirów, więc konie nie będą im na tę chwilę potrzebne).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:05, 15 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Półsetnik klasnął w dłonie słysząc słowa Tarsesa, przywołał do siebie któregoś z żołnierzy.

- Konie dla nich, żwawo! Podprowadźcie któreś z tych po zabitych, pełno ich w tyle ulicy. Broń też straciliście? – oficer przeniósł spojrzenie z powrotem na Tamadura.

- Tak, zdałyby się miecze i włócznie, zresztą konie musimy mieć trzy, jeden z barbarzyńców został w tamtym domu, to była nasza kryjówka na czas zwiadu.

- Słyszałeś, żołnierzu? Trzy konie i chcę je tu widzieć natychmiast! Broń pozbierajcie sobie sami, próbowali nas zatrzymać u wylotu uliczki, psiekrwie, pełno oręża leży tam przy trupach.

- Dzięki, półsetniku, oby Tarim ci sprzyjał! – złożył dłonie Tamadur – Tarses, idź po Kertha, każ mu pozbierać wszystko, co zostało w chacie! Tamten dom jest bezpieczny, półsetniku, sami go sprawdziliśmy.

Tamadur łgał jak najęty wiedząc, że turański oficer nie był głupcem – odkrycie obecności Ravu pociągnęłoby za sobą następne komplikacje, a wedle słów Kertha stary Zamoryjczyk był cenną personą i szukający już oczami wyobraźni bezpiecznego azylu Tamadur uznał, że do egzotycznej i pełnej tajemnic Zamory wcale nie jest tak daleko jak mu się dotąd wydawało.

Chwilę później pod wejście do prowizorycznego więzienia podbiegł wyznaczony przez półsetnika żołnierz, ciągnąc za uzdy trzy wojskowe konie. Tamadur przytruchtał w ślad za nim, niosąc naręcze mieczy, oszczepów i ukrytych w pochwach noży. Najemnik sprytnie ograbił ciała zabitych, rozpinając i zabierając im pasy, toteż trzej zwiadowcy szybko przytroczyli oręż do bioder, oszczepy ujmując w dłonie.

Kerth i Tarses wymienili znaczące spojrzenia, kiwnęli do siebie nieznacznie, potem przenieśli wzrok na Tamadura.

- Pora się stąd zabierać, przyjacielu – oznajmił Nemedyjczyk – Będziemy próbowali przebić się na północ, tu bowiem nie czeka nas nic prócz długiej kaźni. Twój los też jest policzony, jeśli wpadniesz w ręce Jastrzębia. Jedziesz z nami czy zdajesz się na opiekę swych bogów i zostajesz?

Tamadur milczał przez chwilę, potem skinął niemo głową. Parę uderzeń serca później wszyscy mężczyźni siedzieli już w siodłach, z Ravu przywierającym kurczowo do pleców Kertha. Mijający zwiadowców żołnierze nie zwracali na starca większej uwagi, ograniczając się co najwyżej do zdawkowych pozdrowień słanych pod adresem Tamadura.

Srokacz Turańczyka zachrapał, uderzył kopytami w zakrwawiony piasek, wyraźnie zdenerwowany unoszącym się w powietrzu zapachem posoki.

- Prosto na północ nie pojedziemy – rzucił bystro Tarses – Tam ciągle walczą, utknęlibyśmy. Po lewej i prawej kordony na stokach, Turańczycy pilnują, żeby się żaden nomad nie wyrwał z matni. Chyba pójdzie nam wiać najpierw na południe, przez najsłabszy punkt okrążenia. Jak Mitra zechce, wyjedziemy stąd bez rozlewu krwi, trzeba będzie tylko dobrze czujki zagadać... co to?

Nemedyjczyk wykręcił się w siodle spoglądając ku północnej części osady, w głąb biegnących tam uliczek. Tamadur i Kerth podążyli za wzrokiem Tarsesa, pojmując, że stało się właśnie coś dziwnego. Rozbrzmiewający w pustynnym miasteczku bitewny zgiełk, szczęk stali i ludzkie krzyki ucichły w jednej chwili i wszędzie zapadła mrożąca krew cisza, tak przenikliwa, że aż dźwięczała w uszach. Tamadur słyszał parskanie przemierzających ulicę koni, prowadzonych przez jeźdźców w stronę centrum osady, do jego uszu dotarły też poszeptywania zaniepokojonych kawalerzystów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:06, 15 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sengin przytaknął Al-Salamowi głową, posłał gest aprobaty w stronę pobladłego z bólu, ale wciąż prosto trzymającego się w siodle Numidesa.

- Zawrócimy na północną krawędź – dziesiętnik wskazał ostrzem miecza odchodzące od północnej strony placyku uliczki – Zamkniemy tym psom drogę ucieczki, a potem wytniemy w pień.

Mężczyźni ponaglili uderzeniami pięt swe wierzchowce, zawracając wprawnie i galopując obrzeżem bitewnego kotła z myślą o szarży na plecy spychanych krok po kroku w tył nomadów. Po drodze dołączali do niech kolejni konni Turańczycy, wypadający z bocznych uliczek na spienionych koniach, wymachujący zakrwawionymi sejmitarami. Belath czuł, że los Bahima Baala jest już przesądzony, bo z takiej matni nie mógł się wyrwać nawet wojskowy geniusz – zbyt wielu żołnierzy okrążyło Zuagirów, by ci dali im radę.

Nawet wasi bogowie wam nie pomogą, roześmiał się w duchu Belath.

I wtedy Sengin zatrzymał konia tak raptownie, że przysiadające na tylnych nogach zwierzę pojechało po kamiennych płytach kilka metrów do przodu, rżąc przeraźliwie. Inni kawalerzyści poszli w ślady dziesiętnika, wydając z siebie pełne zdumienia stęknięcia i pomruki. Walczący pośrodku placu Turańczycy zaczęli odstępować od rąbanych bezlitośnie koczowników, wycofywać własne konie w tył poza zasięg zuagirskich ostrzy. Generał Malath Agha opuścił miecz bezwolnie, chociaż widział przed sobą zaciętą w morderczym grymasie twarz Bahima Baala, podniósł wzrok ku górze spoglądając ponad dachami domostw ku północy. Sami butnownicy też pojęli, że stało się coś niezwykłego, bo zamiast wykorzystać zaskakującą niemoc Turańczyków i rzucić się na nich ze zdwojoną zajadłością, zaczęli odwracać głowy w tym samym kierunku.

I kreślić na piersiach znaki chroniące przed złem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:58, 15 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





- Towarzysze, niezmierniem ciekaw cóż tam na północy uciszyło tak zaciekłą bitwę. – Turańczyk wypowiedział swe słowa cicho a mimo to dwaj barbarzyńcy go usłyszeli - Ale teraz chyba jest także najlepszy moment na ucieczkę w stronę południa.

Co robimy?

PS. Jeżeli Tamadur wyczuje obecność małpiego plugastwa w mieście to niestety ale uciekacie panowie sami, no chyba, że macie jakieś argumenty i obiecacie, że ubiję jeszcze parę szarych małp Laughing (zapomniałem, że mamy więźnia czarodzieja ze sobą).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:53, 15 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Pewnie nasza kochana bestia wróciła.
Liczę na to, że ją zatłuką.
My w 3 na pewno sobie nie poradzimy. Na razie ocalmy własną skórę, potem pomyślimy o bestii.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:10, 15 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Na północ od miasteczka wznosiły się ku przestworzom strome zbocza Gór Kenzikian, położone tak blisko, że w pewnych porach dnia ich cień padał wprost na osadę. Szare porowate skały pięły się tarasami na setki metrów w górę, ku poszarpanym szczytom górującym ponad płaskowyżem pustyni.

Było to odludne, nieprzyjazne miejsce, równie niegościnne jak sama pustynia, a przy tym bardziej niedostępne. Cały ów łańcuch górski tworzył w ten sposób naturalną barierę oddzielającą ciepłe krainy wschodniego Shemu od położonego na północy królestwa Koth, uważanego przez Turańczyków i Shemitów pospołu za siedlisko barbarzyńców.

Teraz jednak okazało się znienacka, że góry te nie były tak puste jak pierwotnie myślano.

Pełen niedowierzania wzrok ludzi skierowany był na wielkie ciemne sylwetki wylegające dziesiątkami na krawędziach najniżej położonych tarasów, spoglądające w dół ku pobojowisku wielkimi, skrzącymi się nienawistnie ślepiami.

A potem powietrzem wstrząsnął przeraźliwy ryk, który wpierw wydarł się z kosmatych piersi wyjątkowo wielkiego osobnika i z miejsca został pochwycony przez resztę stada. Na oczach skamieniałych z wrażenia ludzi małpoludy zaczęły schodzić po pozornie pionowych ścianach pogórza, łapiąc się zwinnie łapami za niewielkie szczeliny, pęknięcia w skale i malutkie wybrzuszenia, niczym ciemna fala pokrywając górskie zbocze. Wiele z nich wlokło za sobą skutych łańcuchami ludzi, zapewne brańców schytanych podczas rajdu na kothijskie pogranicze, i pędząc w ślepym amoku w dół ściany bestie pociągnęły tych nieszczęśników w ślad za sobą. Uwięzieni w długich rzędach więźniowie pospadali z dzikim krzykiem z klifu, połączonym ciężarem swych ciał odrywając od ściany również bezrozumnych oprawców i tworząc u podnoża stoku okrwawione pryzmy zwłok.

Lecz blisko setka stworów wciąż przemieszczała się zwinnie ku powierzchni ziemi, porykując szaleńczo i śliniąc się na sam widok zgromadzonych w dole ofiar.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:32, 15 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Kerth, ok, wygrałeś Laughing
Nie musisz mówić nic więcej, przekonałeś mnie Laughing

Zmykamy towarzysze a gdzieś daleko w spokojnym miejscu przesłuchamy Ravu i powrócimy tu bogatsi w wiedzę, może nawet na temat walki z tymi bestiami.


A co dokładnie Cię przekonało? Argumentacja Kertha czy widok tych futrzanych milusińskich? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:15, 15 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Jedziemy – zdecydował Tamadur, nie odrywając wzroku od mrowia kosmatych cielsk zmierzających w dół skalnej ściany – Przekonaliście mnie, wierzcie albo nie.

Turańczyk szarpnął za uzdę srokacza, uderzył go stopami w boki. Wierzchowiec zawrócił w miejscu, popędził ku południowym obrzeżom miasteczka mijając z dźwiękiem uderzających w ziemię kopyt spieszonych turańskich żołnierzy, biegnących w przeciwną stronę. Kerth i Tarses poszli z miejsca w ślady Tamadura wierząc, że łaskawy Mitra zesłał im właśnie szansę na uratowanie życia. Siedzący za plecami Zamoryjczyka Ravi wczepił się palcami w jego ubranie i ciało niczym drapieżny pająk, wykręcając głowę i spoglądając do tyłu z czystą grozą w oczach.

Trójka konnych wypadła na podnóże południowego stoku niecki, zwierzęta zaczęły piąć się po stromiźnie w górę, grzęznąc po pęciny w sypkim piasku. Wydostawszy się po chwili na krawędź płaskowyżu Tamadur zatrzymał konia na chwilę, spojrzał w stronę miasteczka. Fala ciemnych kształtów sadziła już wielkimi susami w stronę osady, w stronę gotujących się do walki ludzi. Turańczyk nie był pewien, czy dobrze widzi z takiej odległości, ale mógłby przysiąc, że żołnierze Jastrzębia i nomadzi Baala przemieszani byli ze sobą, momentalnie puszczając w niepamięć wzajemną nienawiść i szykując się do morderczego boju z wrogiem, którego nigdy dotąd nie poznali. Konni znajdujący się na wschodnim i zachodnim stoku niecki pozostawali na swych pozycjach nie wiedząc widać, czy szarżować na wroga z boków czy też popędzić do miasteczka i tam dołączyć do setni Jastrzębia. Małpy szybko rozwiązały ten dylemat Turańczyków – od ich stada odłączyły się dwie pomniejsze grupy, które runęły na kawalerzystów pilnujących obu flanek.

- Na Tarima, dokąd to, parszywe psy?! – za plecami oszołomionego widokiem szarżujących małp Tamadura rozległ się podniesiony męski głos – Uciekacie?! Jastrząb skórę z was będzie darł!

Najemnik odwrócił się błyskawicznie, spojrzał na trzech nadjeżdżających turańskich zwiadowców, pilnujących najwyraźniej tej części niecki. W oczach wszystkich trzech żołnierzy malował się głeboki szok, ale i wściekła determinacja.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:29, 15 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Co? My uciekamy? Nieeeeee, my tylko popatrzeć sobie przyjechaliśmy co się tam na dole dzieje, a tu są lepsze widoki Laughing



- Zawracajcie z nami głupcy, albo gińcie tam na dole – Tamadur doniosłym głosem oznajmił swoją pozycję – Jastrząb może przeżyje a wtedy będzie potrzebował cichej pomocy, teraz na nic się nie zda nasza lojalność.

Tamadur jak będzie musiał to zabije.

Towarzysze, teraz musimy powstrzymać tych trzech Turańczyków albo wpuścić ich w wir walki, tutaj z nami lub tam na dole.

GM, w razie walki, w jakim szyku jadą żołnierze, czy może da się wszystkich ustawić z mojej jednej np. prawej strony.

Nie będę teraz deklarował nic więcej, poczekam na rozwój wydarzeń.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:05, 15 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Nie ma co, trzeba będzie stanąć w szranki z żołnierzami Jastrzębia. Patrząc na ich determinację i biorąc pod uwagę fakt, że jeden z naszych koni obciążony jest dwoma osobami, nie damy rady uciec zbyt daleko.
Myślę, że jednego Turańczyka będzie można ściągnąć za pomocą celnego rzutu włócznią Kertha (o ile nadal ją ma). Dwoma pozostałymi zajmiemy się wspólnie z Tamadurem.

Kerth, przyciśnij nieco Ravu i spytaj go w jakim celu był przytrzymywany w tej celi. Byćmoże będzie wiedział coś więcej na temat tak nagłego pojawienia się armii małpoludów - kto wie, czy przypadkiem ich nie sprowokowaliśmy, biorąc go z nami...

Nie wiem jak Wy, ale ja z chęcią pozostałbym jeszcze przez jakiś czas w okolicach miasta - chciałbym zobaczyć, jak wojska Jastrzębia dadzą sobie radę z armią małp, przed którymi to chciał ustrzec się Bahim Baal, sprzymierzając się z Turanem.
Oczywiście, jeśli sytuacja będzie tego wymagała, od razu uciekamy na południe.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:44, 15 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Ravu był przetrzymywany jeszcze przez małpoludy. Powód był wyżej (wiedza/nauka od Ravu)

Nawet się nie zatrzymuję przy żołnierzach.
Podjeżdżam możliwie blisko i zakłuwam jednego z Nich dźwignią.
Jeśli przejrzał moje zamiary szybciej, to rzucam nie dojeżdżając.
Potem nie zatrzymuję się, jadę dalej. Wiem, że w 2 na koniu nie mam szans w walce w zwarciu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:58, 15 Gru 2008
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Przyjaciele, nasze priorytety się zmieniają. Natychmiast odszukajmy Jastrzębia i opowiedzmy mu naszą historie. Kiedy usłyszy o nowych nieludzkich wrogach, napewno poniecha Baala, kto wie może jego ludzie zostaną naszymi nowymi sojusznikami. Ruszajmy! Zostało niewiele czasu!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 8:26, 16 Gru 2008
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– Nie wiem czy po tej rzezi będą w stanie się sprzymierzyć, ale to może być nasza jedyna szansa na przeżycie starcia z małpami. Poległo już tak wielu wojowników...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 11:49, 16 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kerth i Tarses wymienili zaniepokojone spojrzenia, porozumiewając się bez słów. Obaj zdali sobie sprawę z faktu, że nie zdołają przekonać żołnierzy, by pozostawili ich w spokoju – Jastrząb dbał o karność swych podwładnych tak skutecznie, że ci zdawali się żywić instynktowną nienawiść wobec każdego człowieka jawiącego się w ich oczach dezerterem. Tamadur – ziomek kawalerzystów – zapewne zamierzał wdawać się z nimi w dyskusje i obaj najemnicy doskonale to rozumieli, sami jednak nie mieli żadnych oporów przed odebraniem Turańczykom życia.

- Wszyscy z powrotem! – zakrzyknął dowódca czujki słysząc słowa Tamadura – Śmierdzi mi tu dezercją, a za to armia drze pasy z grzbietu!

Zwiadowca obejrzał się przez ramię na swoich towarzyszy, znaczącym gestem kładąc dłoń na głowni sejmitara. Tamadur usłyszał krótki świst zakończony charakterystycznym stęknięciem ranionego człowieka i ujrzał walącego się z siodła żołnierza, spadającego pod kopyta konia z tchawicą przeszytą na wylot włócznią Kertha. Tarses wrzasnął donośnie, spiął konia, wpadł na drugiego zwiadowcę chlastając z ukosa mieczem tak silnie, że ostrze odcięło uzbrojoną w miecz prawą rękę jeźdźca tuż nad łokciem. Turańczyk krzyknął boleśnie, przycisnął krwawiący kikut do piersi wpatrując się szeroko otwartymi oczami w straszną ranę. To wystarczyło, by Nemedyjczyk zawrócił konia i drugim ciosem przeciął mu w poprzek kark.

Kawalerzysta zwalił się z grzbietu spłoszonego konia niczym kloc drewna, zwierzę pociągnęło go po piasku za uwięzioną w strzemionie stopę.

Trzeci żołnierz wdał się w pojedynek z Tamadurem, lecz że obaj byli wprawnymi miecznikami, żaden nie potrafił pokonać zastawy przeciwnika. Zderzane z ogromną siłą brzeszczoty szczękały donośnie, dopóki Nemedyjczyk nie podjechał do kawalerzysty od tyłu i nie wbił mu pomiędzy łopatki wiezionego przy siodle oszczepu.

- Nie chciałem ich zabijać... – powiedział cicho Tamadur, spoglądając na ciała trójki żołnierzy – Mogli nas puścić wolno...

- Mogli, ale nie chcieli – uciął słowa najemnika Kerth – Widziecie ten tuman kurzu na południu? Nadciągają tabory Jastrzębia.

Lecz Tamadur nie spojrzał we wskazaną przez Zamoryjczyka stronę. Jego wzrok spoczął na ludzkich sylwetkach formujących szyki w uliczkach osady, zeskakujących pośpiesznie z koni łapiących za włócznie poległych nomadów. Futrzasta fala śmierci pędziła na czterech łapach poprzez skaliste pogórze zmierzając wprost na północną krawędź niecki, ku miasteczku pełnemu ciepłego krwistego mięsa.

Dwie półsetnie pilnujące flanek już zderzyły się z grupami małpoludów, na obu stokach zrobił się momentalnie kocioł wirujących ciał, wierzgających szaleńczo koni i rozbryzgów krwi.


Zostajecie jeszcze na krawędzi kotliny, czy odjeżdżacie zanim w waszym pobliżu nie znajdą się strzeżone przez uzbrojonych ludzi tabory ekspedycji?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:13, 16 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Nie wiem co robić panowie, uciekać jak szczenię to nie w moim stylu, zwłaszcza gdy tam na dole kotłuje się plugastwo do ubicia, z drugiej strony, jeżeli ktoś z ludzi przeżyje to będzie potrzebował pomocy z zewnątrz a my mamy Ravu i jego wiedzę.

Mamy więc trzy opcje:

1 - Zjechać na dół i zginąć lub wpaść w niewolę szarych małp.
2 – Odjechać na południe, przesłuchać Ravu i opracować plan, ale nie będziemy mieli pewności czy ktokolwiek przeżyje walkę. Tu się pojawia podpunkt:
a) Uciekać na południe i dalej w kraje barbarzyńców.
b) Wracać z planem do miasteczka.
3 – Zawiadomić o wszystkim zbrojne tabory Jastrzębia i liczyć na ich rozsądek. Opracować razem z nimi plan wydostania ludzi z tej kaźni. Tylko, że znając pochopność podejmowanych przez Turańczyków decyzji to widząc na dole walkę pewnie od razu się w nią wdadzą i będziemy musieli jechać z nimi.

Koledzy, jakie deklaracje? A może macie inne pomysły?
Zobacz profil autora
AoC - The Coming of Hanuman
Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 20 z 27  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 25, 26, 27  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin