RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan -> AoC - The Coming of Hanuman Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 25, 26, 27  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 13:12, 16 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Jak dla mnie, opcja 3 jest najrozsądniejsza. W dwójkę na nic się nie zdamy (Kertha nie liczę - z Ravu na plecach raczej nie będzie walczył), a ściągając nowe posiłki być może uda nam się przegonić/dobić hanumański pomiot.
Co i tak nie zmienia faktu, że nasze położenie jest równie beznadziejne, co tych nieszczęśników pomiędzy murami miasta. Mamy małe szanse na uratowanie kogokolwiek, ale mimo to spróbujmy - jest gotowy do jazdy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:41, 16 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Z koni! – Malath Agha ryczał niczym mityczny tur z północnych puszczy – Zsiadać z koni, psiekrwie! Za włócznie, formować szeregi!

Turański generał miotał ciężkimi przekleństwami, nic sobie widać nie robiąc z gniewu bogów. Zeskakujący z siodeł żołnierze łapali za swoje oszczepy i długie włócznie zabitych nomadów, ustawiając się ramię w ramię w szerokim szeregu. Gdzieniegdzie w ich szyk wpychali się Zuagirowie, szykując własną broń i nie zwracając pozornie żadnej uwagi na swych śmiertelnych bogów. Z ust ludzi płynęły modlitwy kierowane do Tarima, Erlika i Isztar pospołu, szeptane spierzchniętymi wargami lub odmawiane w myślach.

Dziesiętnik Sengin oraz trzej towarzyszący mu zwiadowcy przemknęli jak wicher przez dziedziniec, zatrzymali się tuż przy generale nie zważając na gniewne miny członków straży przybocznej Jastrzębia.

- Zwiadowcy! – ryknął na ich widok Malath Agha – Pokpiliście sprawę, co?! Co mi po przepatrywaczach, którzy zjawiają się pod koniec bitwy?!

- Racz wybaczyć, panie – Al-Salam zeskoczył w mig z siodła, przyklęknął przed generałem schylając pokornie głowę – Wpadliśmy w ich ręce, nie zdołaliśmy na czas odzyskać wolności. Bahima Baala tu nie było w chwili naszego przybycia, zjawił się potem! Niechybnie chciał nas zwabić całą ekspedycję w leże tych bestii!

Jastrząb warknął gniewnie, obejrzał się przez ramię na stojącego po przeciwnej stronie placu Baala, wydającego jakieś rozkazy swoim ludziom. Część towarzyszących mu koczowników złapała za łuki i zaczęła wspinać się na pobliskie dachy, reszta utworzyła w ułamku chwili najeżony ostrzami czworobok, który zablokował wylot jednej z północnych uliczek.

- Co to są za stwory?! – ryknął Jastrząb przekrzykując nawoływania oficerów – Z jakiego piekła wylazły?

- To te demony pustyni, które prześladują Zuagirów! – odkrzyknął Al-Salam spoglądając jednocześnie ku klifom Gór Kenzikian. Na stromych zboczach widział ostatnie kosmate cielska, a to oznaczało jedno.

Stado gnało wprost na miasteczko, przemierzając niewielki fragment płaskowyżu oddzielający nieckę od pogórza.

I w tej samej chwili ponad krawędzią skalnej depresji wystrzeliła ze zwierzęcym rykiem fala wielkich napastników, odzianych w prymitywne skórznie i dzierżących w łapach masywne ostrza, ale poruszających się na wszystkich czterech kończynach z szybkością konia. Małpy nie zwolniły kroku, nie zawahały się widząc przed sobą lśniący ostrzami mur ludzkich ciał.

Wyjąc, warcząc i tocząc z pysków pianę stwory runęły ku osadzie z przerażającą zajadłością, a ich szarża stanowiła tak przerażający widok, że tu i ówdzie struchleli z grozy ludzie – Turańczycy i Zuagirowie – zaczęli puszczać z rąk broń i rozglądać się z trwogą za drogą ucieczki.

- Trzymać szyk! – ryknął Jastrząb – Ani kroku w tył!

- To Hanuman! – podniósł głos jakiś blady niczym ściana dziesiętnik, ściskający w opuszczonej bezwładnie ręce miecz i nie potrafiący oderwać wzroku od małpoluda o ciemnej sierści, który zatrzymał się na krawędzi niecki omijany mimo szaleńczego pośpiechu przez swych zaślepionych żądzą mordy ziomków. Ta bestia była dużo większa od pozostałych małp i stała na tylnych łapach, spoglądając na osadę iście niczym inkarnacja Małpiego Króla, jednego ze starszych bogów Turanu.

- To Hanuman! – powtórzył dziesiętnik, rozedrganym przenikliwym krzykiem, ciskając swój miecz na ziemię i unosząc ramiona ku przestworzom – Małpi Król zstąpił z niebiosów! Oddajmy mu cześć, a zostaniemy oszczędzeni! Chwała Hanumanowi!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:39, 16 Gru 2008
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Psia jego mać Hanuman!

W międzyczasie gorączkowo szukam jakiegoś oszczepu lub włóczni, zawsze to można podeprzeć o ziemie, a z nogą w tym stanie może być problem z utrzymaniem naporu. Sejmitar pójdzie na drugi ogień o ile taki będzie. Po czym dołączam do tworzącego się szeregu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:17, 16 Gru 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Rozglądam się co robią inni i rozmyślam nad konsekwencjami szybkiego i dyskretnego odwrotu w razie rzezi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:18, 16 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Gdyby nie twoja duma i brak umiejętności dyplomatycznych, to może teraz sytuacja byłaby odwrotna, zaklął w myślach Tamadur słysząc przeraźliwe krzyki, Tyś się ozwał, że z cywilizowanych ziem pochodzisz i jesteś przedłużeniem miecza Króla Naszego, a prostakiem żeś się okazał i poniesiesz tego karę, a wraz z tobą te trzy bezmyślne bydlaki co za zdradę mądry ruch odczytali, gdyby tylko więcej takich wojów jak Wy Tyran na świat wydał, to niechybnie z mocarstwa stałby się zaściankiem znanej nam ziemi, Tamadur nie mógł uwierzyć w głupotę generała, Szkoda tylko tych zacnych żołnierzy, którzy polegli przez twą głupotę i ignorancję, jakże to się mogło okazać, że tego psa Baala bogowie obdarzyli większym rozumem.

- Na południe towarzysze, nic tu po nas – powiedział najemnik do dwójki konnych – teraz niech bogowie mają w swojej opiece tych którym uda się przeżyć, jazda, musimy obmyśleć jak zniszczyć to plugawe, włochate nasienie.

Jednak myślę, że lepsza jest opcja druga.


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Wto 18:20, 16 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:15, 16 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Kogo przekonamy do pomocy przy uporaniu się z wojskami Hanumana, jeśli nie żołnierzy dowodzących karawaną Jastrzębia? Ravu powiedział nam wszystko czego dowiedział się o małpoludach i nie ma raczej większego sensu jeszcze raz go przesłuchiwać. Poza tym, jaką mamy pewność, że wojska Jastrzębia i Baal'a nie poradzą sobie z Hanumanem? Być może nie będziemy nawet musieli nikogo powiadamiać o tutejszym zajściu.

Poczekajmy na rozwój sytuacji w bezpiecznej odległości od niecki. Jeśli małpoludy zaczną wygrywać lub wojska Turanu zaczną się cofać szybko się oddalimy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:36, 16 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Kerth napisał:
Przyjaźń Ravu może okazać się dość cenna, a coś mi się wydaje, że tak, czy inaczej, prędzej, czy później spotkamy się z małpoludem.


Tarsesie, Ravu powiedział wszystko, tak, ale na temat wydostania się z miasteczka, nie tylko mnie wydaje się, że jest dla nas chyba czymś więcej niżeli tylko starym więźniem, bynajmniej tak wywnioskowałem z wypowiedzi Kertha.

Natomiast jeżeli chodzi o twoje pytanie, „kogo przekonamy do pomocy przy uporaniu się z wojskami Hanumana”, to moja odpowiedź brzmi:

Zobaczymy jak pochopni są jego strażnicy, jeżeli nie podejmą głupiej decyzji to do nich dołączymy, natomiast, jeżeli podejmą głupią decyzją w naszej obecności, to niestety ale my także będziemy skazani na rzeź, a w takim przypadku, to może od razu rzucimy broń i na boso pobiegniemy na spotkanie małpich pomiotów.

Co do wygranej jednej ze stron, hmmm, popatrz sobie jeśliś nie jest przekonany co do przewagi wrogów. Pamiętaj tylko, że małpie bestie poruszają się tak szybko jak nasze konie a może i szybciej, dodam tylko, że nasz towarzysz Kerth jest obciążony podwójnie.

Na koniec nie omieszkam jeszcze zauważyć, że sprawna i cicha akcja, czyli zaskoczenie małą grupą ludzi pracujących wedle pewnego planu, daje wielokrotnie większe plony niż frontalny atak całej amii.

Ja oczywiście podałem tylko swoje argumenty, jeżeli natomiast mnie nie poprzecie i przyjmiecie inną opcję to wtedy się do niej odpowiednio ustosunkuję.

Czekam na wasze deklaracje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:54, 16 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Odsuńmy się, poczekajmy.
Są trzy strony konfliktu i teoretycznie ze wszystkimi trzema powinniśmy walczyć.
Niech zostaną maksymalnie dwie, będzie łatwiej.
Na razie proponuję obserwowanie całego zajścia z bezpiecznej odległości.

Walczyć lubię, ale ginąć w jatce nie wnoszącej nic, nie zamierzam.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:06, 16 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Niech tak więc będzie.

Tylko gdzie zamierzamy znaleźć bezpieczne miejsce do obserwacji?

Hmmm.

GM, opisz nam proszę w trybie niebieskim ten srogi, pustynny klimat, czy jest tu może gdzieś miejsce, które nada się na bezpieczny punkt obserwacyjny?

Czy coś przeoczyliśmy?
Pomóż nam troszkę.


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Wto 22:17, 16 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:27, 17 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Znajdujecie się obecnie na południowej krawędzi niecki, z pięknym widokiem na miasteczko i rozpoczynającą się tam akurat bitwę. Turańskie wojska podzielone są na trzy grupy: dwie półsetnie na wschodnim i zachodnim stoku, ustawione tam z zamiarem zatrzymania uciekających Zuagirów i srogo teraz przerzedzane przez małpy oraz dwie mocno wykrwawione setnie w samej osadzie, wymieszane z kilkudziesięcioma koczownikami. Kilka mil na południe od Was wloką się tabory Jastrzębia, obsadzone przez pięćdziesiątkę furmanów, kucharzy, stolarzy i skrybów – przeszkolonych jako tako w żołnierskim rzemiośle, ale nie tak dobrych w walce jak regularni kawalerzyści (co więcej, oni nie mają koni, mogą poprowadzić szarżę na piechotę albo rzucić się w bój na furmankach).

Co do uwagi Trihikiliusa na temat mobilności małp – zgadza się, mogą biegać tak szybko jak konie, chociaż zapewnie nie są takimi długodystansowcami.

Za swoimi plecami, a także na prawo i na lewo macie skalisty płaskowyż, poznaczony piaszczystymi wydmami, bryłami skał, rzadką roślinnością. Na wprost, po drugiej stronie osady, rozciąga się południowa krawędź masywu Kenzikian – teren stromy, skalisty i niesamowicie wręcz trudny do pokonania dla ludzi na koniach (zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że konie nie potrafią wspinać się po stromych zboczach, a małpy jak najbardziej...). Dla Waszych postaci logiczne są w zasadzie dwa kierunku ucieczki, na południowy wschód (w stronę wielkich turańskich miast Zamboula i Shahpur, gdzie nawet tacy rzucający się w oczy dezerterzy jak Tarses i Kerth mogą miesiącami pozostawać na wolności, jeśli tylko zachowają odpowiednią dyskrecję) albo na wschód wzdłuż pasma Kenzikian w stronę wielkiego szlaku handlowego biegnącego przez Hyperboreę w stronę północnych królestw.

Dwie inne opcje – wprost na północ, w stronę Koth i Zamory albo na zachód w głąb Shemu – są ekstremalnie niebezpieczne: pierwsza oznacza przeprawę bezpośrednio przez wyjątkowo niedostępne góry, a to oznacza niesienie chwilami koni na własnych grzbietach (!), druga zaś skieruje Was na jedną z najgorszych pustyń kontynentu i nie wierzę, abyście ją pokonali (chyba, że wyrzucę 7 na sześciościennej kostce).

Co do miejsca obserwacji bitwy... najlepsze miejsce to te, w którym się teraz znajdujecie. Kłopot w tym, że jeśli zaczniecie zwlekać zbyt długo, to po ewentualnej porażce zgromadzonych w osadzie wojowników ich niedobitki zaczną pierzchać wprost w Waszą stronę – a za nimi również pościg.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:45, 17 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Tak właśnie myślałem.

Więc towarzysze, odjeżdżamy.

Przeczekamy jakiś czas i potem zwiady.

GM, przed odjazdem chcę zabrać wodę Turańskim żołnierzom i konie również. Zawsze można jechać na jednych a drugie będą odpoczywały.

I jeszcze jedna ważna sprawa, ciała zabitych zepchniemy w dół.
Zginęli przecież w walce z koczownikami. Prawda?

Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:06, 17 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Posiedźmy tu jakiś czas. Sądzę, że wszystko się dokona przez najbliższą godzinę, może dwie.
I tak nie mamy jedzenia/picia, czy złota.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:29, 17 Gru 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Żeby było jasne, ja nie chcę jechać do cywilizowanych miast i tak układać sobie życie, chcę tylko zjechać z ewentualnej linii zagrożenia.

Przed nami, tam w dole walka w której nie chcemy brać udziału, bez względu na jej wyniki czeka nas ucieczka i to bardzo szybka ucieczka w przypadku wygranej wojsk Jastrzębia (mało prawdopodobne, pamiętacie chyba jak trudno było ubić jedną bestie) albo bardzo, bardzo szybka ucieczka w przypadku wygranej bestii.

Za nami tabory Jastrzębia, które też nie mogą nas zauważyć. Dlaczego? Ponieważ nie bierzemy udziału w walce na dole, ponieważ zabiliśmy przed chwilą trzech Turańskich żołnierzy i każdy rozsądny człowiek widząc pochlastane zwłoki daleko od miejsca walki domyśli się, że winny temu są jedyni, obecni w okolicy ludzie, czyli my. Trzeba upozorować ich śmierć, jako ofiarę w bitwie, może nawet podczas ucieczki lub podczas zwiadu okolic przez wygrane małpy.

Mam nadzieję, że ludzie wygrają w tej bitwie, ale muszę również powiedzieć, że szczerze w to wątpię.

Do tego czasu możemy być już jakiś kawałek dalej, obmyślając jakikolwiek plan.

Kerth napisz dokładniej dlaczego sądzisz, że Ravu będzie naszym asem w rękawie, do czego on się może przydać?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:06, 17 Gru 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Ja jednak dalej trzymam się mojego i Kertha pomysłu - mamy przecież konie i w przypadku ewentualnej przegranej ludzi będziemy wiedzieli, kiedy odjechać. Poza tym, wątpię, żeby "żołnierze" Hanumana zdołali nas dogonić, będąc już zmęczonym po walce z ludźmi.
Co do zwłok, faktycznie możemy pomyśleć o przetoczeniu ich w stronę niecki i upozorowaniu ich śmierci walce z nomadami.
Może to i nieco szalony pomysł, ale moglibyśmy w ostateczności szybko przebrać się w szaty Turańczyków. Jest ich trzech, więc idealnie dla nas wszystkich (Ravu i tak ich nie potrzebuje - zważając na posturę i dość wyniszczony wygląd, będzie zbytnio rzucał się w oczy). Zuagirowie praktycznie nie istnieją, więc naszymi jedynymi wrogami są małpoludy, które i tak by niemi były. Przebierając się, możemy jednak uniknąć podejrzeń ze strony załogi karawany i ewentualnych żołnierzy Jastrzębia.
Jedyny problem to fakt, że stoim na otwartym terenie i takie przebieranki mogłyby być łatwo zauważone. Chociaż...karawana jeszcze daleko...w miasteczku wszyscy skupieni są na walce...co o tym myślicie?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:29, 17 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Psia mać Hanuman! – ryknął Numides zeskakując z siodła i kuśtykając w stronę najbliższego zabitego Zuagira. Młody dziesiętnik pochylił się nad trupem nomada, wyrwał mu z zaciśniętych spazmatycznie palców włócznię, ruszył w stronę szeregu żołnierzy. Belath i Al-Salam pozostali w siodłach mimo wyraźnego rozkazu Jastrzębia, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w stronę pokrytych sierścią potworów, wpadających już w uliczki osady.

Zaraz się też okazało, dlaczego Malath Agha polecił swym żołnierzom zsiadać z koni. Od strony małp buchnęła fala zwierzęcego fetoru, zestarzałego potu i brudnych futer oraz odór mięsożerców. Znajdujące się na placu wierzchowce wręcz oszalały łapiąc w chrapy ten smród, wietrząc obecność bezlitosnych drapieżników. Wciąż siedzący w siodłach jeźdźcy zaczęli walczyć ze swymi zwierzętami próbując opanować ich nagłą panikę.

Wystrzeliwane ponad głowami żołnierzy strzały syknęły kąśliwie w powietrzu, wbijając się w cielska pierwszych stworów, zwalając je z łap. Reszta włochatych napastników dosłownie grzmotnęła w ludzkie barykady, nadziewając się na las włóczni, łamiąc je swą masą i pchając zbitych w ciasnych szeregach ludzi w tył. Ponad dachami domostw poniósł się straszliwy zgiełk, ryk i wrzask, szczęk i kwik, metaliczny huk. Przeszyte ostrzami trupy małpoludów zaczęły się momentalnie piętrzyć jeden na drugim, a prące z tyłu stwory wspinały się na cielska swych zabitych pobratymców sięgając pazurzastymi łapami w stronę ludzi. Co rusz jakiś pochwycony przez nich człowiek – czy to okryty kolczugą Turańczyk czy noszący skórznię Zuagir – znikał z przeraźliwym krzykiem w zbitej masie zwierzęcych kształtów, rozdzierany na strzępy w bestialski sposób.

Znajdujący się w tylnych szeregach ludzie zaczęli rzucać broń: niektórzy runęli do ucieczki na oślep, inni padli na kolana zanosząc modły do Hanumana. Rozwścieczony generał ściął własnoręcznie dwóch z nich, resztę zaganiając z powrotem w czworoboki, rycząc przy tym niewiele ciszej od małpoludów.

- Nie cofać się! – setnicy natychmiast powtórzyli generalski rozkaz – Nie dać się zepchnąć! Bić ich, bić!

Dzierżący wodze oszalałego rumaka Belath obejrzał się na boki, na spływające krwią zbocza niecki. Stada małp kończyły tam rozprawę z półsetniami strzegącymi flanek osady, obalając jeźdźców wraz z końmi i rozszarpując ich pospołu, wprawiając zwierzęta Turańczyków w bezgraniczną grozę. Walcząca na placu mieszana falanga żołnierzy i nomadów zdawała się trwać wbrew wszystkiemu w miejscu, stawiając dziki opór kolejnym rzucającym się na włócznie stworom, ale Hyrkanin nie miał złudzeń co do kruchości tej ludziej bariery – póki ci ludzie walczyli w jednej linii, mieli wroga ciągle przed sobą i potrafili zastawić go mrowiem ostrzy.

Kiedy mniejsze stada na zboczach niecki popędzą w stronę miasteczka wpadając wpierw w boczne uliczki, potem zaś na odsłonięte i bezbronne boki ludzkiej formacji...
Zobacz profil autora
AoC - The Coming of Hanuman
Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 21 z 27  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 25, 26, 27  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin