RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan -> AoC - The Coming of Hanuman Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 25, 26, 27  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 23:02, 18 Lis 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Al-Salam schodzi na dół do opuszczonego miasta i dołącza do reszty grupy.

- Zaiste, dziwne to były słowa. Jestem za tym, by przyjrzeć się temu dogłębnie. I lepiej będzie poruszać się w grupach...

Starszy dziesiętnik podchodzi do pierwszego z brzegu domu i patrzy przez okno.



Nie tak szybko, drogi przyjacielu Wink

Wredny GM zawsze ma jakieś niespodzianki w zanadrzu! Zatrzymuję akcję w momencie, kiedy wszystkie trzy dwójki są w połowie drogi do osady, wstaję od komputera i udaję się leniwym krokiem do drugiego pokoju, gdzie ukrywam swoje kostki!

Nadszedł czas, by wykonac jeden rzut k6 - jeden, ale za to bardzo istotny dla kogoś z Was Laughing
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 23:45, 18 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Garadus i Tarses posuwali się małymi krokami w dół stoku, nadstawiając pilnie uszu i próbując przeniknąć wzrokiem ciemności zalegające smolistą czernią w ciasnej przestrzeni między budynkami.

Złowieszcza aura tego miejsca sprawiała, że włoski na karku Nemedyjczyka podniosły się mimowolnie. Tarses nie miał pojęcia, dlaczego koczownicy wskazali turańskiemu generałowi tę opuszczoną osadę, ale podejrzewał najgorsze. Licząca zaledwie trzystu zbrojnych ekspedycja zmierzała wprost do podnóża Gór Kenzikan, wiedziona tam w myśl jakiegoś podstępnego planu Zuagirów. Już wyjeżdżając z Shahpuru Tarses żywił spore wątpliwości co do potencjału tak niewielkiego korpusu królewskiego wojska, ale plotki głosiły, że koczownicy mieli dużo słabsze oddziały i zazwyczaj ulegali frontalnej szarży noszących doskonałe zbroje oraz świetnie wyszkolonych turańskich kawalerzystów. Szeptane po kątach wieści dowodziły też jakoby dumny ponad wszelką miarę Jastrząb podjął zakład poczyniony przez namiestnika Shahpuru i z rozmysłem pomniejszył liczebność swych oddziałów, by okryć się jeszcze większą chwałą i glorią zwycięzcy.

Tarses nie wątpił, że Turan stanowił drugą po Aquilonii potęgę militarną i gospodarczą znanego świata, pozostawiając w tyle za sobą nawet jego ojczystą Nemedię, ale potęga to jedno, a zrodzona z pychy i arogancji pewność siebie to drugie...

Posępne rozmyślania mężczyzny przerwał znienacka dźwięk, którego ten nigdy w życiu nie spodziewał się w tym akurat miejscu - a był on tak nieoczekiwany, że obaj wojownicy zastygli na ułamek sekundy w absolutnym bezruchu.

Krzyczała kobieta, młoda i jak się po sekundzie okazało, również zwinna i szybka. Spomiędzy mrocznych budynków wypadła sylwetka o wiotkich dziewczęcych kształtach, pędząc na oślep ku krawędzi zapadliska, wprost na gapiących się w jej stronę z niedowierzaniem mężczyzn.

Światło księżyca nie było dość mocne, by najemnicy dostrzegli szczegóły postaci, ale osłupiały Garadus gotów był uwierzyć, że biegnąca na złamanie karku dziewczyna była naga.

- Na Mitrę! - sapnął najemnik i wtedy spomiędzy budowli wychynęła druga sylweta, poruszająca się szybko śladem kobiety.

Ta postać dla odmiany nie była naga, zdawała się nosić na sobie okrycie z kiepsko wyprawionego futra, a jej bryłowate kształty zdradzały godną respektu krzepę fizyczną. Garadus warknął mimowolnie dostrzegając błysk dzierżonej w ręce stali, odbijającej światło księżyca.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 23:47, 18 Lis 2008
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Może pilnuje sobie koni, ale nie śpię sobie obok nich lecz czujnie w odległości 20 metrów od zwierząt nasłuchuje szmeru skradającego się wroga ewentualnie drapieżnika. Lub skradającego się demona o ile demony się skradają oczuwiście.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 1:42, 19 Lis 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Tarses nie wiedział czego można było spodziewać się po nadciągającej dwójce osobliwie wyglądających postaci. Zaniepokoiła go w szczególności dziewczyna,która mogła zarówno uciekać przed wyłaniającym się z cienia budynku mężczyzną ; jak i być jego sprzymierzeńcem. Czasu na podjęcie odpowiedniej decyzji było coraz mniej, jednak na wszelki wypadek Tarses zachował pozycję wyjściową do odparcia ataku ze strony napastników.
-Bierz dziewczynę, ja zajmę się tym drugim! - krzyknął pospiesznie do Garadusa, który też zdawał się być przygotowanym do ataku.


Ostatnio mam małe problemy z internetem, tak więc mogę nie odpowiadać przez dłuższy czas. Mam nadzieję, że wszystko jednak szybko się wyklaruje. Dalszą decyzję w sprawie walki będę mógł podjąć dopiero koło 17.00-18.00 - jakby co, walczę nadchodzącym "kimś".
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:47, 19 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Garadus i Tarses zareagowali instynktownie, jak na rasowych wojowników przystało. Nemedyjczyk rzucił się w dół zbocza z zamiarem przecięcia drogi człowiekowi goniącemu dziewczynę, jego płowołosy towarzysz sadził wielkimi susami w ślad za Tarsesem.

Uciekająca dziewczyna wydała z siebie wizg przerażenia na widok dwóch zagradzających jej drogę postaci, potknęła się i runęła z piskiem na kamieniste podłoże. Ścigający ją kształt sapnął zaskoczony, ale nie zwolnił kroku, bo prący na niego najemnicy byli już blisko, by mógł sobie pozwolić na bezpieczny odwrót w cień ruin.

Tarses zamierzał oszacować stopień zagrożenia ze strony odzianego w futra człowieka, a następnie zmusić go do poddania się i dokładnie przesłuchać. Nemedyjczyk ułożył sobie cały ten plan w głowie na dystansie dwudziestu kroków dzielących go od przeciwnika, ale nie zdążył go wykonać, bo zbliżył się dostatecznie blisko masywnego człowieka, by móc mu się w blasku księżyca przyjrzeć.

I stwierdził z lodowatym skurczem w sercu, że nie spogląda wcale na człowieka!

Futro pokrywające ciało człekopodobnego kształtu nie stanowiło ubioru, ono było integralną tego ciała częścią. Nemedyjczyk ujrzał gęstą ciemną sierść, wyzierającą spod czegoś, co od biedy mogło uchodzić za skórzany kubrak, nieporadnie zszyty i wzmocniony metalowymi płytkami o rozmaitym kształcie i wielkości. Ponad kubrakiem widniało na poły zwierzęce oblicze o wysuniętych szczękach, płaskich nozdrzach oraz grubych łukach brwiowych, pod którymi płonęły fosforyzujące oczy.

Stwór skoczył na spotkanie Nemedyjczyka tnąc z ukosa ciężkim metalowym ostrzem o ząbkowanej krawędzi. Tarses zasłonił się głownią topora, broń zderzyła się z bronią sypiąc iskrami, w powietrzu rozszedł się donośny metaliczny szczęk. Garadus naparł na przeciwnika z drugiej strony w chwili, kiedy Nemeryjczyk uchodził szybkim zwodem w bok. Płowowłosy olbrzym ciął z całej siły, ale futrzasty antagonista wykazał się niebywałą zwinnością i wykręcił swe bryłowate cielsko w iście akrobatyczny sposób umykając przed toporem Brythuńczyka. Rozpędzony Garadus zderzył się w biegu z przeciwnikiem, obaj wydali z siebie zdławione stęknięcia, polecieli w przeciwne strony. Brythuńczyk potknął się o kamienie, grzmotnął o ziemię przetaczając się przez ramię i lądując z głuchym jękiem na plecach. Stwór ustał co prawda na nogach, ale zderzenie z człowiekiem musiało mu wyprzeć powietrze z płuc, bo przystanął na chwilę w miejscu dysząc ciężko.

Tarses wykorzystał to natychmiast, obracając się na piętach i zamaszystym cięciem wbijając ostrze swego topora głęboko w bok korpusu przeciwnika, ucinając mu niejako przy okazju górną kończynę na wysokości łokcia. Futrzak zacharczał donośnie i padł na wznak, prężąc się i kopiąc nogami piasek. Tarses wyrwał topór z rany, kątem oka dostrzegając nadbiegających pośpiesznie towarzyszy, słuchem rejestrując rozpaczliwy szloch leżącej na ziemi dziewczyny. Wzniósł broń w górę i drugim ciosem rozrąbał grubokościstą czaszkę stwora na dwie połowy.

- Na Mitrę, co to takiego? – rzucił zdyszanym głosem w stronę Garadusa, wciąż niedowierzając własnym oczom. Brythuńczyk nie odpowiedział.

Zdjęty złym przeczuciem Tarses skoczył w stronę leżącego nieruchomo najemnika, przyklęknął przy nim odrzucając topór na bok. Garadus spoczywał na plecach, z szeroko otwartymi oczami wpatrzonymi w gwiaździsty nieboskłon. Ciężkie ostrze dzierżone wcześniej przez stwora sterczało z jego piersi, wbite aż po rękojeść prosto w serce człowieka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 0:44, 20 Lis 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Staram się jakoś pomóc towarzyszowi, choć zdaję sobie sprawę, że sytuacja wygląda beznadziejne. Czekam na pozostałych członków zwiadu, ogarnięty poczuciem całkowitej bezradności...


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Czw 11:53, 20 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 9:49, 20 Lis 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Odejdę parę kroków (tak, żeby widzieć towarzyszy, ale żeby ich głosy mniej przeszkadzały) i nasłuchuję, czy coś jeszcze się zbliża, rusza, generalnie, czy wydaje jakieś dźwięki, które jestem w stanie usłyszeć.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:28, 20 Lis 2008
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Zamykam oczy Garadusa i zaczynam się nerwowo rozglądać, cały czas sklinając pod nosem i trzymając rękę na rękojeści miecza.


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Czw 19:29, 20 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:10, 20 Lis 2008
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Tamadur usłyszawszy odgłosy walki przykucnął w ciemności, rozgląda się po okolicznych domkach, szuka ewentualnego niebezpieczeństwa gotowy do walki.
(W razie walki proszę nie czytać dalszej części mojego posta Laughing )

Jeżeli nic naszej dwójce nie grozi to kieruję się w stronę towarzyszy, znaczącym gestem dając do zrozumienia Belathowi, że mam zamiar iść właśnie do nich.

Tą krótką drogę pokonuję w pozycji, która w razie jakichkolwiek problemów pozwoli mi bardzo szybko zareagować, to niebezpieczna okolica więc Tamadur działa na zwiększonych obrotach. W drodze obserwuję także górne okolice skarpy ale tak, żeby nie stracić koncentracji na najbliższym zagrożeniu.

Po dojściu na około cztery metry do ciała Gradusa odczyniam skrycie znak, który ma pomóc zmarłemu przejść na tamtą stronę (nie jest to istotne czy pomoże to barbarzyńcy, to taki „Odruch Warunkowy Pawłowa” gdy Tamadur widzi jak nie na polu bitwy dopadła śmierć kogoś kto chwilę wcześniej stał obok niego).

Gdy dojrzę nagą kobietę podchodzę do niej zachowując szczególną czujność, ponieważ jeszcze nie wiem z czym się tutaj zetknęliśmy, pytam we wspólnej mowie czy w miasteczku jeszcze ktoś jest.


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Czw 20:12, 20 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:31, 20 Lis 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Przyglądam się pokonanemu napastnikowi - przeszukuję jego zbroję i ubranie i nadziei na znalezienie znaczących dla naszej wyprawy przedmiotów - mapy/plany/symbole (talizmany świadczące o przynależności do konkretnej rasy/armii itp.)/ skalpy itd.
Staram się również zidentyfikować dziwaczne stworzenie
(Keth: czy kiedyś miałem do czynienia z "czymś" takim? Kto z grupy mógłby powiedzieć coś więcej na jego temat?). Następnie kieruję się w stronę dziewczyny, rozmawiającej właśnie z Tamadurem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:22, 20 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Tarses pochylił się nad zwłokami dziwacznego stwora, krzywiąc z niesmakiem twarz i przesuwając rękami po kłującym sierścią ciele. Pozostali zwiadowcy byli już tuż obok: Al-Salam klęczał obok Garadusa zamykając brythuńskiemu wojownikowi oczy, Kerth kucał kilka metrów dalej spoglądając czujnie w stronę pogrążonego ponownie w ciszy miasteczka.

Jeśli nawet śmierć towarzysza broni poruszyła pozostałych mężczyzn, żaden z nich nie okazał tego w szczególny sposób, jedynie Tamadur nakreślił dłonią dziwny znak kojarzący się reszcie z jakimś rytuałem religijnym.

- Co to jest, na Mitrę? - syknął Tarses cofając się od trupa stwora i podnosząc w górę ubrudzone jego posoką dłonie - Widzieliście kiedyś cokolwiek takiego?

- Tak - padła nagle zaskakująca odpowiedź Belatha. Wszyscy spojrzeli w jego stronę, nawet oczekujący na wyjaśnienia milczącej dziewczyny Tamadur.

- To znaczy, chyba... - dodał po krótkiej chwili Hyrkanin, nie odrywając wzroku od zwłok kosmatej istoty - Gdybym to zobaczył nad brzegiem Morza Vilayet, powiedziałbym, że to szara małpa z południowych lasów, nieubłagany ludożerca. Na Tarima, wygląda prawie tak samo, tylko dlaczego nosi zbroję? Szare małpy to zwierzęta, dzikie i szalenie niebezpieczne drapieżniki, ale tylko zwierzęta. Żeby korzystać z broni i pancerza, trzeba wpierw posiąść umysł...

- Zabiła Garadusa jednym ciosem - warknął zdenerwowany Tarses - To był dobry nóż, ostry, inaczej nie przeszedłby tak łatwo przez jego zbroję!

- Nawet jeśli ta małpa sama stworzyła broń i pancerz, co tutaj robiła? - w głosie Belatha pojawiła się nie do końca kontrolowana histeria - Przecież do wybrzeża są mile bezdroży! Te istoty nigdy nie zapuszczają się na pustynię, bardzo niechętnie opuszczają lasy!

- Jest taka historia, w którą w Zamorze nikt nie wierzy, a którą jednak wciąż się powtarza po kątach - powiedział cicho Kerth, który cofnął się w stronę skupionych wokół dwóch ciał najemników - Podobno te małpy z południa Hyrkanii nie są jedynymi takimi stworami w znanym świecie! Słyszałem, że ktoś widział je kiedyś także w górach na południu Zamory, ale nigdy żadnej nie ubito ani nie schwytano, więc każdy kładzie te historie między bajki.

- Czy to prawda czy nie, do Zamory stąd też daleko - wycedził przez zęby Tarses - Tylko ta dziewka może nam cokolwiek wyjaśnić, dawajcie ją tutaj.

Dziewczyna okazała się oszałamiającą istotą o idealnej sylwetce, której nic z braku ubrania nie maskowało. Przysiadła na piasku zwijając się w kłębek i przysłaniając jedną ręką piersi, drugą zaś podbrzusze. Mimo słabego blasku księżyca wszyscy widzieli dokładnie wymalowaną na jej pięknej twarzy udrękę, zmieszaną z uczuciem wstydu, co akurat nikogo nie zdziwiło: było nie było, nie do końca beznamiętnymi spojrzeniami mierzyło ją właśnie pięciu całkowicie obcych mężczyzn, których intencji nie mogła znać.

- Czy w miasteczku jest ktoś jeszcze? - powtórzył pytanie Tamadur - Rozumiesz, co do ciebie mówię?

- Rozumiem! - dziewczyna syknęła niczym rozdrażniony kot, ale jej głos zaraz się załamał, nabrał płaczliwego tonu - Moi ludzie... moi ziomkowie... na Isztar, okażcie łaskę, ratujcie ich z rąk tych diabelskich bestii!

Najemnicy wymienili znaczące spojrzenia rozpoznając od razu śpiewny akcent dziewczyny.

Była Zuagirką.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 1:22, 21 Lis 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Tarses podszedł powoli do dziewczyny i przykucnął obok, zdejmując szorstką koszulę, którą nosił pod swoją skórznią. Podał ją jej, by ta mogła choć trochę zakryć swoje niekwestionowane wdzięki. Wiedział, że postępując w ten sposób mógł narazić się dwóm dzisiętnikom, stale obserwujących poczynania najemników, jednak potrzeba pomocy zmarzniętej i przerażonej dziewczynie była silniejsza od niego.

-Trzeba pochować naszego towarzysza...- wyszeptał Tarses, spuszczając wzrok- zajmę się tym...
Nemedyjczyk oddalił się w stronę martwego kompana, po czym zaczął odarniać piasek niedaleko ciała Garadusa. Nawet jeśli miałoby być to jedynie prowizoryczne przykrycie, czuł się dłużny wobec kompana, który zginął, walcząc z nim ramię w ramię...


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Pią 1:22, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 10:21, 21 Lis 2008
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Myślę, że już dość widzieliśmy. Proponuję wysłać część grupy z relacjami do Jastrzębia, najlepiej z fragmentem ciała bestii dla poparcia prawdziwości naszych słów. Nie wydaje mi się, żeby dziewczynę czekało coś dobrego w obozie, ale chyba ją też musimy odesłać na szczegółowe przesłuchanie. Proponuję pozostawić jedną lub dwie pary w celu kontynuowania obserwacji. Zgłaszam się do tego zadania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:08, 21 Lis 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Chciałbym jeszcze na jakiś czas zostać w opuszczonym mieście. Nie jestem na tyle głupi, aby powiadamiać Malatha osobiście o całym zajściu...


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Pią 11:09, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:11, 21 Lis 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Urbik napisał:
Chciałbym jeszcze na jakiś czas zostać w opuszczonym mieście. Nie jestem na tyle głupi, aby powiadamiać Malatha osobiście o całym zajściu...


Ostatnie słowa dziewczyny należy interpretować następująco (piszę to, by mieć pewność, że dobrze ją zrozumieliście mimo jej obcego akcentu): w miasteczku są przetrzymywani jej ziomkowie, grozi im niebezpieczeństwo, dziewoja błaga o ratunek dla tych ludzi.

Poza tym dziwi mnie troszeczkę fakt, że nie zamierzacie jej dokładnie pociągnąć za śliczny języczek... przecież teoretycznie może bardzo dużo wiedzieć o całej tej zaistniałej sytuacji - kim są małpy? ile ich jest? jak długo przetrzymują więźniów? co z nimi robią? kiedy i jak dokonały porwań? kto im przewodzi? gdzie są zuagirscy wojownicy? itd itp.

Co do jej losu, wedle prawa turańskiego jest dość jednoznaczny: w oparciu o widzimisię Malatha albo zostanie stracona albo zostanie jego niewolnicą (a to i tak żadna gwarancja, że długo pożyje).


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pią 11:16, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AoC - The Coming of Hanuman
Forum RPG online Strona Główna -> Age of Conan
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 6 z 27  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 25, 26, 27  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin