RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> W górach Wyrmwallu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 18:21, 09 Wrz 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Co prawda kilka kolejek piwa zaczęło robić swoje, lecz zmysły Thoffreya Moggsa nadal były znacznie bardziej wyostrzone niż sąsiadujących towarzyszy. Brudne speluny i zadymione karczmy były jego ,można rzec, całkiem naturalnym otoczeniem - z biegiem lat nabrał do barowej atmosfery znacznego dystansu, a nawet nieco uodpornił się na działanie zgubnego alkoholu. Udawanie pijanego przychodziło mu z równą łatwością co oddychanie, stąd też łatwo przychodziło mu mylenie zarówno swoich towarzyszy podróży, jak i innych gości ucztujących i bawiących się w "Białym Kaelramie".
Moggs, zmęczony już nieco zbyt długim przesiadywaniem z grupką swoich przyszłych towarzyszy podróży, rozglądnął się po innych personach przesiadujących w karczmie.
-Wybaczcie na chwilkę, Panowie - muszę coś załatwić. Gdyby przyszedł jeszcze raz ten chłoptaś od talerzy, to...powiedzcie, żeby przyniósł jeszcze jedno piwo. Miło się z Wami siedzi. - Skłamał po części Moggs i udał się w stronę baru.


Bajdełej, wczoraj nic nie pisałem, ponieważ byliśmy z Młody i Simonem na Mistrzostwach Polski WM/H. Ogólnie było świetnie i juz przygotowuję relację z turnieju. Pokrótce - pojawiło się 41 osób, w tym aż 14 z Bydgoszczy i 16 z Warszawy. Ze Śląska wybrało się nas trzech, z Krakowa był tylko TaTar. Poza tynm było nieco ludzi z Poznania, Wrocka itp. Simon zajął drugie miejsce i został najpeszym graczem Cryx'u w Polsce, Młody zajął 19 miejsce i został najlepszym graczem Trolli w Polsce, a ja zająłem 33 miejsce i zostałem największym pechowcem w Polsce, bo trafiłem 3 razy pod rząd na tę samą rozpe, której nie dało się zwyciężyć Covenem :/. To tyle, dzisiaj podejślę linka do relacji i zdjęć.


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Nie 22:16, 09 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:08, 09 Wrz 2007
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Mimo widocznych oznak zmęczenia Wodds dotrzymywał kroku swoim towarzyszom. Jednak w pewnym momencie wstał, przeprosił ich i zakrzyknął na posługacza, aby zaprowadził go do pokoju.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:41, 09 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Opuszczeni przez Moggsa najmici domówili jeszcze jedną kolejkę piwa. Falchi Degrata zdradził pozostałym dość konspiracyjnym tonem, że pochodzi z portowego miasta Carre Dova w ordyjskiej prowincji Hetha. Popijając w wolnym tempie piwo opowiedział nieco o pracy na ordyjskich łodziach rybackich i rozbawił towarzystwo kilkoma mało przyzwoitymi żartami. Nikt nie pytał, do czego zwykłemu rybakowi potrzebnych jest aż sześć obosiecznych noży wsuniętych w klamry bandoliera, bo też i nie było takiej potrzeby - grzeczność nakazywała stonowaną dyskrecję.

Znużony Rutger Woods dał się w końcu pokonać zmęczeniu i nie czekając na powrót Moggsa zaczął zbierać swe rzeczy z zamiarem udania się na spoczynek.

Falchi Degrata wysączył do końca swoje piwo i nie widząc nigdzie żadnego pachołka podniósł się z ławy chcąc podejść do szynkwasu. Zrobił to dość nieostrożnie, wskutek czego zahaczył łokciem o siedzącego do niego plecami innego gościa.

Klient okazał się barczystym mężczyzną o przeciętej blizną twarzy i krzywym nosie noszącym ślady wielokrotnego łamania. Siedział na swojej ławie już w chwili wejścia najmitów do gospody, dyskutując cicho, ale z ożywieniem z innym gościem - człowiekiem o kruczoczarnych włosach i przyjaznej pucołowatej twarzy. Obaj poświęcili chwilę czasu, by przyjrzeć się siadającym tuż obok pracownikom Kompanii, po czym wrócili do swej rozmowy ściszając głosy na tyle, że tonęły bezpowrotnie w wypełniającym gospodę ludzkim gwarze. Potrącony niechcący mężczyzna o złamanym nosie upuścił kufel w chwili, gdy podnosił go do ust, a spieniona ciecz opryskała mu kaftan i spodnie. Zerwawszy się na równe nogi podjął próbę obrócenia się w miejscu, co skutecznie utrudniała mu szeroka drewniana ława, lecz mimo chwilowego unieruchomienia w dość niewygodnej pozycji zdołał sięgnąć dłonią do rękojeści wsuniętego za pas noża.

- Psi synu ! - warknął na zaskoczonego Ordyjczyka. Huknęły odsuwane zydle i ławy, gwar ludzkich głosów podniósł się i zaraz ucichł niemal całkowicie. Najbliżej siedzący goście cofnęli się pośpiesznie na boki chcąc wyjść jak najszybciej poza zasięg broni antagonistów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:16, 09 Wrz 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Ordyjczyk zwrócił swoje zimne oczy na wstającego mężczyznę. Sekundę zajęło mu zorientowanie się w sytuacji. Przeciwnik nie wyciągnął broni. Degrata założył, że mężczyzna jest zbyt pijany i niezbyt wprawny w walce na noże więc sam również nie sięgnął po swoje noże. Spojrzał tylko na niego oczami pełnymi żądzy mordu i rzekł:

- Do mnie mówisz, obwiesiu? - powiedział to spokojnie, patrząc mu prosto w oczy. Już parę razy zdarzyło się, że butni młodzieńcy i pijani opryszkowie czmychali gdzie pieprz rośnie pod wpływem tego spojrzenia. - Uspokój się i wypij jeszcze jedno piwo. Chyba, że masz ochotę pochwalić sie przyjaciołom dodatkową blizną?

Ostatnie zdanie powiedział tak cicho, żeby usłyszał je tylko przeciwnik. Zdanie wypowiedziane ostrym głosem, pozbawionym jakiejkolwiek groźby. Ot czyste stwierdzenie faktu i zapowiedź nieuchronnego cierpienia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 3:52, 10 Wrz 2007
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Kerrigan patrzył spokojnie na dziejącą się przed nim scenę.

-Jeszcze chwilę, zobaczymy co chłopcy potrafia-pomyślał. Mimo wszystko kontem oka wypatrzył juz sobie solidne krzesło które ważyło na tyle duzo by byc skuteczna bronia w barowej bujce.

Nastapiła analiza zachowań i rucjów ciała, rąk itp swoich kompanów. Na wszelki wypadek Kerrigan napioł mieśnie gotowy na każdą ewentualność.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 6:27, 10 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Straż ! Wezwać straż ! - krzyknął ktoś w tłumie.

- Żadnej straży, niech się rżną ! - wrzasnął inny głos - Stawiam na niedźwiedzia !

- Schować broń ! Ostrza do pochew !

- Okradziono mnie ! Jakiś kurwi syn mnie okradł !

- Dziesięć koron na tego ze złamanym nosem !

- Gdzie moja sakiewka ?! Złodzieje ! - lamentował dalej nieszczęśnik, którego ktoś zdołał zręcznie uwolnić od mieszka.

Gospodarz przepchnął się przez krąg żądnych atrakcji widzów, uniósł groźnie okutą żelazem laskę. Po piętach deptał mu uzbrojony w podobny kij barman.

- Panowie zechcą schować broń ! - oświadczył nie cierpiącym sprzeciwu głosem właściciel karczmy - Nie trzeba nam tu waśni, bójek ani miejskiej straży. To lokal o dobrej reputacji i tak ma pozostać !

- Nie będzie żadnych waśni ani bójek, ręczę za to własną głową - pucołowaty mężczyzna wykazał się siłą fizyczną, o którą nikt go nawet nie posądzał, bo jednym pociągnięciem ręki osadził swego zdenerwowanego kompana z powrotem na ławie. Chociaż uśmiechał się na poły przyjaźnie, na poły przepraszająco, jego niebieskie oczy przesuwały się po postaciach najmitów uważnie i niejeden ze zmierzonych tym wzrokiem mężczyzn poczuł na plecach irracjonalne ciarki - Niechaj ci panowie pozostaną na swych miejscach, nikt im krzywdy nie wyrządzi. My i tak zamierzaliśmy opuścić ten lokal. Rachunek, mości gospodarzu.

Stara blizna szpecąca twarz nożownika poczerwieniała niczym świeża pręga po biczowaniu, a zaciśnięte z całej siły szczęki świadczyły o tym, że mężczyzna z największym trudem panuje nad swoimi nerwami. Obserwując go można było odnieść wrażenie, że gdyby nie milcząca perswazja niebieskookiego, nosacz rzuciłby się na Degratę bez chwili namysłu, gotów zewrzeć się nie tylko z Ordyjczykiem, ale i gotowymi mu pomóc kompanami. Człowiek o kruczych włosach sięgnął za pazuchę, wyciągnął garść monet i wcisnął je w dłoń wyraźnie rozczarowanego utratą klienta gospodarza. Właściciel karczmy zgiął się wpół widząc błysk złota, wymamrotał jakieś nieskładne przeprosiny zerkając jednocześnie z wyrzutem w kierunku najemników Kompanii. Niebieskooki uciął jego słowa krótkim gestem ręki, zaczął przepychać się przez wracających na swe miejsca gości zmierzając w stronę drzwi. Gwar ludzkich głosów powrócił do swego pierwotnego natężenia, instrumenty zaczęły przygrywać ponownie. Tego rodzaju sprzeczki i zatargi należały w lokalach Fharinu do codzienności, chociaż nie zawsze kończyły się w równie bezkrwawy sposób.

Najmici wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Morridańczyk wiedział doskonale, że reakcja rębajły najpewniej uratowała dopiero co podpisany kontrakt. Straż miejska i lokalne sądy słynęły z surowości wobec ludzi łamiących prawo, a okaleczenie kogoś za pomocą broni lub odebranie mu życia mogło oznaczać tylko jedno: ciężką chłostę, więzienie lub nawet karę śmierci. Gubernator wschodniego Midlundu Alain Runewood, lojalny wasal i zarazem bliski przyjaciel króla Leto, oraz przewodzący radzie miejskiej burmistrz Degar Villius nakazywali ścisłe stosowanie się do edyktów prawa karnego - był to jedyny skuteczny sposób utrzymania ładu i porządku w mieście zamieszkiwanym przez prawie dwieście tysięcy ludzi, tysiące gobberów i sporą kolonię krasnoludzkich rzemieślników. Runewood doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że największym zagrożeniem dla jego prowincji nie są sporadycznie pojawiający się na skraju Krwawych Pustkowi idriańscy koczownicy, tylko zeloci z Protektoratu Menotha, dokonujący regularnych ataków na cygnarskie patrole krążące wzdłuż Czarnej Rzeki i ustawicznie wystawiający na próbę czujność królewskich dowódców. Skoncentrowany na zewnętrznych zagrożeniach arcydiuk nie mógł pozwolić sobie na tolerowanie chaosu i bezprawia w murach własnej stolicy.

Atmosfera w lokalu zrobiła się nieco mniej przyjemna, dlatego sugerowałbym udanie się na spoczynek - po co włazić w oczy nieprzychylnie nastawionym miejscowym, z drugiej zaś strony, jutro trzeba wcześnie wstać, żeby zdążyć na odjazd konwoju.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:28, 10 Wrz 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Degrata odprowadził spojrzeniem wychodzących mężczyzn. Miał przeczucie, że jeszcze sie spotkają i wcale nie będzie musiał na to długo czekać...

Tymczasem zwrócił sie do gospodarza:

- Nie martw sie dobry człowieku, nie przyszedłem tu szukać bójek. Każ tylko zaprowadzić mnie do pokoju i przyślij z łaski swojej jakiś garniec piwa. A to za bałagan. - Falchi rzucił gospodarzowi złotą monetę
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:18, 10 Wrz 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Co tam ,Panowie? Widzę, że samo słuchanie dowcipów Wam już nie wystarcza. - Moggs przedarł się przez grupę wracających na swoje miejsca gapiów. Ostatnie zdanie wypowiedział nieco głośniej, tak ,że odnosiło się ono zarówno do najemników Kompanii, jak i dwóch dryblasów, skłonnych jeszcze chwilę temu poprowadzić w karczmie bój na śmierć i życie. Retoryczne pytanie pozostało bez żadnej odpowiedzi, stąd też Moggs szybko załagodził wydarzenie następnym zdaniem. Tym razem wypowiedział je nieco ciszej, aby dotarło wyłącznie do grupki najemników.
-Nie widzę żadnego sensu przebywać dalej w ich obecności. - Skinął na człowieka z blizną i jego towarzysza. - Trzeba nam jeszcze wypocząć przed jutrzejszą wyprawą, a pora już późna.

Moggs spojrzał przyjaźnie na karczmarza, łapiącego monetę Degraty. Zabrał swoje rzeczy z drewnianej ławy, dokładnie sprawdził kieszenie długiego, ciężkiego płaszcza i zaczął oddalać się od stołu w stronę Falchiego, który chwilę wczesniej poprosił o zaprowadzenie go do wyznaczonego przez Montforta pokoju.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:09, 10 Wrz 2007
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





-Zatem mości towarzysze spotkamy sie jutro skoro świt- wyszczerzył zeby w usmiechu Kerrigan. -Śpijcie dobrze, jakby ktoś zaśpi możecie na mnie liczyć. Wojskowa pobudka murowana.

Mówiac to Kerrigan puścił trzymany juz odruchowo blat stołu.

To mówiąc ukłonił się towarzyszom i udal na spoczynek, (informując karczmarza szeptem) by obudził go na pół godziny przed pozostałymi Wchodząc do pokoju ciągle zastanawiał się nad reakcjami nowych towarzyszy. Przez dłuzszą chwile rozmyślał nad tym co powiedział ordyjczyk. Ile to juz razy słyszał posobne słowa i widział podobny wyraz twarzy. Usmiechnoł się w duchu. "Człowieka poznaje się po czynach nie po mowie"-przypomniał sobie słowa kapłana.

Jedyne co jeszcze zaprzątało mu myśli to Ci dwaj. Zwłaszcza ten
pucołowaty człowiek, który zupełnie nie pasował do tego miejsca i towarzystwa.
-Ciekawe czy ładunek który będziemy wieźli jest tym czym ma być- pomyślał. A wieści z Fortu Falk nie wróżyły najlepiej.

Przed snem zmówił jeszcze modlitwę i polozył się spać, ufny w otaczające go mury, sztylet pod poduszką i solidny rygiel w dzwiach.



A tak swoją drogą czy mam sobie sam zaprojektować ekwipunek czy mamy jakieś odgórne przydziały?

Długi miecz caspiański, kolczuga, skórzana przeszywanica, jedna para spodnie, podróżne buty, szeroki wojskowy pas, nóż. Zawartość plecaka wedle uznania. Stan gotówki podam przez PW
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:43, 11 Wrz 2007
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Wodds spokojnie pozbierał swoje rzeczy i podążył za towarzyszami. Nie przejął się dopiero co zażegnaną burdą. Co dziwne, poczuł ulgę, że wreszcie udadzą się na spoczynek.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:01, 14 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Niewielkie dormitorium znajdowało się na pierwszym piętrze gospody. Był to czysty, zadbany pokój z sześcioma wstawionymi do środka łóżkami, drewnianym stołem i kompletem stołków. Przeszklone okno wychodziło na brukowaną ulicę przed frontonem karczmy.

Kiedy najmici weszli do środka, Marcus Dernavan chrapał już w najlepsze, rozebrany do bielizny i przykryty grubym kocem. Jego okuta żelazem księga, strzeżona pilnie nawet podczas odpoczynku, wystawała jednym rogiem spod sennika, przyciśnięta ręką mężczyzny.

Umywszy się w miednicach z ciepłą wodą, podanych przez dwóch służących, najemnicy rozebrali się naprędce i położyli na wygodnych łóżkach, wydając z siebie pełne zadowolenia pomruki. Tylko Rutger Woods sprawiał wrażenie nieswojego. Po kilku minutach wiercenia się i przewracania z boku na bok Morridańczyk wstał z westchnieniem z łóżka, zwlókł z niego koc i urządził sobie posłanie na twardej drewnianej podłodze tuż przy drzwiach. Ułożywszy się na kocu i wetknąwszy plecak pod głowę myśliwy westchnął ponownie, tym razem z wyraźnym ukontentowaniem.

Jeden z mężczyzn zdmuchnął ustawioną na stole świecę i już po chwili w dormitorium rozległo się rytmiczne męskie pochrapywanie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 8:22, 15 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Następnego dnia nikt już nie pamiętał, co tej nocy mu się śniło, albowiem przebudzenie okazało się nie dość, że przedwczesne, to jeszcze nad wyraz gwałtowne.
- Złodziej! Wstawać wszyscy, szybko! Złodzieja mamy ! Wstawać ! - czyjś podniesiony głos wdarł się w uszy śpiących twardo najemników. Mężczyźni zerwali się na równe nogi, wciąż na wpół przytomni, odrzucając koce i sięgając po broń zawieszoną na oparciach krzeseł lub umieszczoną pod poduszkami. W zalanym księżycową poświatą pomieszczeniu szamotały się ze sobą dwie ludzkie sylwetki. Jedną z nich był morridański nożownik Moggs, drugą spowijał od stóp po czubek głowy czarny strój z kapturem, skutecznie maskujący wszelkie szczegóły tożsamości. Morridańczyk zaciskał prawą dłoń na uzbrojonej w podłużne ostrze ręce intruza, drugą próbował chwycić swego przeciwnika za gardło.

Sytuacja robi się hardcorowa - ledwie widzicie na oczy z zaspania, ciemno, Moggs tarmosi tamtego typa - trzeba reagować w ułamku sekundy, inaczej może dojść do tragedii! Co robicie? Nie piszcie fabuły, rzucajcie czyste deklaracje "łapię go za rękę!" albo "skaczę mu na plecy" albo "wieję do wychodka".[/list]
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 11:16, 15 Wrz 2007
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Doskakuje do walczących, łapię intruza za ręke i wykręcam mu ja tak mocno by puścił z bólu broń, druga ręka zakładam mu "nelsona' na szyję.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 11:50, 15 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Angus Kerrigan zadziwił wszystkich błyskawicznym refleksem. Nawet nie próbując szarpać się z ukrytym w pochwie mieczem wysadził z łóżka i runął na napastnika celując rozłożonymi palcami dłoni w stronę jego prawego nadgarstka. Intruz dostrzegł go kątem oka, zareagował jeszcze szybciej od Midlundera. Uderzył Moggsa w podbródek kantem dłoni odrzucając morridańskiego nożownika w tył pośród zdławionego jęku bólu. Oszołomiony mężczyzna zderzył się z Degratą, pozbawił go na chwilę równowagi skutecznie eliminując z udziału w walce. Napastnik odskoczył za siebie, lewą ręką pochwycił krzesło i rzucił nim w szarżującego Kerrigana. Mebel rozleciał się na kawałki uderzając z głuchym trzaskiem w klatkę piersiową Angusa. Postać w czerni rzuciła się w bok, uszła poza zasięg rozłożonych rąk olbrzyma. Wybijając się na lekko ugiętych nogach intruz skoczył prosto w otwarte szeroko okno, zrywając po drodze zasłonę. Był zwinny, niewiarygodnie wręcz zwinny - w ułamku chwili znikł z pola widzenia najmitów, pozostawiając po sobie jedynie połamane krzesło i zdumionych wciąż tym nieoczekiwanym atakiem mężczyzn.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:06, 15 Wrz 2007
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Jak juz otrząsne się po chwili zaskoczenia, rozglądam się po towarzyszach.

-Nic wam nie jest? Wszyscy cali?- W głosie Angusa zabrzmiała szczera troska
-Co sie stało? Czy komus cos zginęło?
Zobacz profil autora
W górach Wyrmwallu
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 41  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 39, 40, 41  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin