RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 8:00, 02 Lut 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Niebezpieczeństwo ze strony goblina zażegnane. Super, ale co z wilkiem? Jak wygląda więź między jeźdźcem a wierzchowcem, czy wierzchowiec nie wróci, żeby ratować lub pomścić jeźdźca?

Sprawa druga: Może i Roch nie ma w zwyczaju dobijać pokonanych przeciwników, ale coś mi się widzi, że Maskacz tego problemu nie ma. Pytanie tylko: dobijamy paskudę, czy może spróbujemy dziada opatrzyć (może uda nam się zdobyć jego zaufanie, wszak my tylko broniliśmy się przed jego atakiem) i przesłuchać? Wydaje mi się, że goblin mógłby rzucić nowe światło na naszą zagadkę i to pod goblińskim kątem. O ile oczywiście udałoby nam się z nim dogadać.

Edit: O ile bestia wcześniej ducha nie wyzionie...


Ostatnio zmieniony przez namakemono dnia Wto 9:46, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:09, 02 Lut 2010
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Namakemono, ja jestem za.

Zabierzcie goblina do kaplicy i niech Gusłek spróbuje go uleczyć.

Namak, to po pierwsze, że jak mówiłeś może on rzucić nowe światło na naszą zagadkę, ale po drugie w ostateczności może posłużyć jako karta przetargowa, o ile przeżyje.

Ach, i o ile gobliny mają w zwyczaju odruch solidarności w stosunku co do swoich pobratymców, miejmy nadzieję, że tak jest.

Reszta niech się jeszcze wypowie, ale ja jestem za.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 1:21, 03 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





namakemono napisał:
Niebezpieczeństwo ze strony goblina zażegnane. Super, ale co z wilkiem? Jak wygląda więź między jeźdźcem a wierzchowcem, czy wierzchowiec nie wróci, żeby ratować lub pomścić jeźdźca?

Edit: O ile bestia wcześniej ducha nie wyzionie...


Gwoli objaśnienia - jeśli warg opanuje atawistyczny lęk zasiany w jego prostym umyśle przez zaklęcie Maskacza, najpewniej wróci do miejsca, gdzie padł jego pan, a wtedy nie liczcie na odruch sympatii ze strony tego paskudnego drapieżnika. Od strony mechanicznej oznacza to powtarzany co jakiś czas test na odporność nr 4 warga - jeśli wreszcie jakiś zaliczy, może narobić kłopotu.

Normalnie istnieje spore ryzyko, że Maskacz dobiłby goblina bez wahania, ale Stan rozstał się z forum do soboty, więc możecie ratować napastnika do woli, ale jeśli się nie pośpieszycie, faktycznie może wyzionąć ducha: co rundę traci 10 ŻYW z powodu krwotoku, a przy ŻYW 121 i 126 wbitych ran oznacza to, że skona za 11 rund!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 7:36, 03 Lut 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Mistrzu, daj jeszcze znać, czy uda nam się z nim dogadać. Nie wiem czy ktoś szwargota po goblińsku, a on czy zna ludzinę. Bo jeśli szanse na porozumienie są znikome, to ku przerażeniu Gusłka Namakemono pozostawi brzydala Maskaczowym łapom. Ale jeśli jakaś szansa jest, to Gusłek postara się ustabilizować paskudę, w miarę szybko z resztą, coby uniknąć ponownego spotkania z wilkiem.

Ale, ale, panowie, my tu mamy sprawę do dokończenia przecież! Co z grobem Wężysplota? Trzeba by dokończyć oględziny (Maskacz, zajmiesz się tym?), czym prędzej zasypać mogiłę i spitalać do wioski, czyż nie?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:34, 03 Lut 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Nie mam zamiaru ratować. Zbyt wielkie ryzyko, że się wymknie i coś przekaże kolegom.
Chętnie bym go dobił, ale podejrzewam, że mnie powstrzymają Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:36, 05 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptiński mogielnik, krótko po północy

Na żalniku zapadła mrożąca krew w żyłach cisza, przerywana jedynie głośnymi oddechami zdyszanych ludzi. Wciąż mierząc włócznią w plecy pełznącego niemrawo goblina Roch doskoczył do przeciwnika i odkopnął w bok jego maczetę, a potem pochyliwszy się błyskawicznie wyszarpnął zza pasa stwora zębaty nóż o oplecionej rzemykiem rękojeści i odlanej z brązu klindze. Broczący posoką jeździec stęknął głucho, zatrzymał się w miejscu, bo przytroczona rzemieniem do przedramienia tarcza zaklinowała mu się między dwoma otoczakami wyznaczającymi przejście pomiędzy grobami.

- Aleś go dziabnął! – westchnął Łamignat opuszczając swoją pałkę i zbliżając się do postękującego chrapliwie goblina – Przecie on o połę mańszy od ciebie, wstydź się! Trza go było ryncą pacnąć, a nie kłuć do krwi, ty... ty... ty perwersasie ty!

Roch puścił koło uszu napomnienie buratarskiego osiłka, oglądając się bacznie na boki i próbując przeniknąć wzrokiem ciemność zalegającą na wioskowym mogielniku. Gdzieś od strony kaplicy spostrzegł chybotliwą poświatę uniesionych wysoko łuczyw, zbliżających się ostrożnie w kierunku żalnika.

- Patrzajcie dobrze wkoło! – sarknął nieufnie młodzieniec – Więcej ich tu może w chaszczach siedzieć!

- Nie dobijaj biedaka – Gusłek podbiegł do skłutego włócznią goblina, próbując oszacować naprędce wzrokiem szanse rannego na wydobrzenie – Nie trza nam krzywdy czynić bez potrzeby...

- Nie bojaj się, nie dobiję – odparł szorstko, aczkolwiek szczerze Roch – Obić gębę zawszeć chętnie, ale do zabijania aż tak się nie kwapię...

Obaj młodzieńcy odwrócili jednocześnie głowy słysząc trzask agrestowych gałązek i szelest liści dobiegający od strony kaplicy Seta, niechybnie zdradzający nadejście odsieczy pod postacią Pchełka, Niemoja i Pomścibora.

Warg, który wypadł spomiędzy chaszczy przypominał bardziej bryłę stalowych mięśni i ścięgien niż żywe stworzenie, tocząc pianę z wyszczerzonego pyska i mierząc ludzi gorejącym wzrokiem. Siedzący w siodle goblin dzierżył w prawicy dzidę o opalonym szpicu, pochylając się do przodu ponad wielkim łbem swego wierzchowca z nienawistnym grymasem na okrągłej twarzy.

Zwierzę przesadziło kępę krzaków lądując miękko na swych masywnych pazurzastych łapach, po czym odbiło się natychmiast z powrotem w powietrze niczym bura błyskawica, poruszając się z niebywałą szybkością w kierunku Maskacza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:36, 05 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny wał na północnym krańcu wioski, krótko po północy

Trzęsikęsek przykucnął pod ziemnym nasypem opodal jednej z chat, zerkając kątem oka na parę rozmawiających parę metrów dalej kreptińskich milicjantów. Bławatka usiadła na skrzyżowanych nogach obok myśliwego, kładąc sobie na kolanach kołczan i sprawdzając w blasku wetkniętej w ziemię pochodni brzechwy swoich strzał.

- Jak przyjdzie co do czego, trzymaj się mojego tyłka – powtórzył raz jeszcze Trzęsikęsek, napinając na próbę własny łuk.

- Bardzoś żwawy w zalotach – zauważyła dziewczyna nie podnosząc głowy, ale uśmiechając się kącikami ust – Ja żem nie jest pierwsza lepsiejsza, mus se zasłużyć wielce wielce na moje trzymanie za tyłek.

Myśliwy nie wytrzymał, zaśmiał się mimowolnie, pokiwał z aprobatą głową.

- Dobrze wiedzieć, że cię humor nie opuszcza, mała – powiedział opuszczając łuk – Inne wioskowe dziewki pewnie by teraz z bojaźni mdlały, a po kątach kryły, ale tyś harda sztuka. Aż pożałować, żeś z nami wtedy do Ostrogaru nie popłynęła.

- Ani mi nie pomnij – Bławatka zjeżyła się natychmiast, ale w jej oczach błysnęły też iskierki rozżalenia – Męczywór pewnikiem by się przekręcił, jeno by posłyszał, żem do podróży gotowa. Toć żeś sam widział jak mnie z Pasibrzuchem potraktowali, osiełowe łepetyny! A jam wcale nie gorsiejsza od was, chłopów.

- Może i nie gorsiejsza, ale pewnikiem wielce urodziwsza – oznajmił przymilnym tonem Pleciuga wyłaniając się zza rogu chaty z własnym łukiem w dłoni – Jakem obiecał, tak czynię. Już się tera niczego lękać nie musisz, dziewko, jeno się mnie blisko trzymać, a żadna krzywda ci się nie stanie. Ja cię obronię przed tymi wilczarzami, mnie takie stwory nic, a nic nie straszne.

- A to ci się stróż przydarzył, mała – mruknął wyraźnie niezadowolony Trzęsikęsek, przekrzywiając w bok głowę i taksując Pleciugę krytycznym spojrzeniem – Jednakoż przy mnie więcej pomocy ci nie trza, ja za trzech mieczem, a szypem nadrobię, tedy nasz czcigodny Pleciuga może swojej głowy twą osobą już nie kłopotać, a inszej dziewki do chronienia szukać.

Bławatka odłożyła strzały z powrotem do kołczanu, momentalnie wyczuwając elektryzujące napięcie pomiędzy mężczyznami. Nie była już dzieckiem, nie miała też umysłu płochej wieśniaczki, więc pojęła od razu, że ich zawzięte miny i zaczepne spojrzenia wywołało nic innego jak tylko ostra rywalizacja o jej względy.

- Nie bądź tak żwawy w gadaniu inszym, co im czynić trzeba, boś tu gość i tyle – wycedził przez zęby Pleciuga, kładąc ręce na biodrach i zadzierając butnie podbródek – A żeś gość, słuchać ci się trza tych, co tukej mieszkają, a lepszyj wiedzą, co dla gościów dobre.

Bławatka dostrzegła kątem oka, że dwóch pilnujących opodal wału milicjantów przestało między sobą poszeptywać, bez zażenowania chłonąc wszystkie szczegóły ewidentnej sprzeczki pomiędzy swym ziomkiem i jednym z buratarskich chłopów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:37, 05 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kapliczka Wężowego Boga, krótko po północy

Obaj buratarscy kmiotkowie – Pomścibor nie zapamiętał ich imion, zresztą nawet specjalnej ku temu wagi nie przykładał, starczała mu w zupełności wiedza jak zwie się przybyłe z nimi urodziwe dziewczątko o ciętym języczku i wabiących oczy kształtach – ruszyli śpiesznie poprzez mrok nocy ku żalnikowi, ściskając w lewych dłoniach uniesione wysoko pochodnie, w prawicach zaś oręż: wygadany jasnowłosy złodziejaszek szablę, która wydawała się do niego zupełnie nie pasować, zaś mrukliwy szatyn długie ostrze o obosiecznej klindze, dzierżone w niepokojąco wprawny sposób przywodzący na myśl doświadczonego nożownika.

Bliźniak opuścił łuk i wsunął go wraz ze zdjętą z cięciwy strzałą do wiszącego na plecach kołczanu, łapiąc za wbitą ostrzem w ziemię włócznię. Był znacznie ostrożniejszy od swoich towarzyszy i nie zamierzał pchać się bez pomyślunku w ciemny gąszcz mogący skrywać posiadaczy ostrych kłów i pazurów, ale hałas na żalniku ucichł nagle równie nieoczekiwanie jak się pojawił, a dostrzegalna pomiędzy wiśniowymi drzewkami blada poświata łuczyw niesionych przez odkopujących grób Wężysplota młodzieńców pozwalała wierzyć, że nic im się nie stało.

Wizyta w kaplicy okazała się w opinii Pomścibora zupełną pomyłką, bo chociaż Buratarczycy byli najwyraźniej innego zdania, mieszkańcy Kreptinu wiedzieli doskonale, że w ciemnym przybytku ku czci Seta nie było żadnych cennych rzeczy prócz starych szat Wężysplota, jego miedzianej miski oraz dziwacznych sztućców, które kapłan przywiózł ze sobą przed wielu laty z Agatar-kiru, a którymi jeno on w całej wiosce potrafił się posługiwać.

Obaj goście zdążyli się już oddalić na kilkanaście metrów i ciemność wokół Pomścibora zgęstniała namacalnie, toteż młodzieniec oplótł włócznię palcami i ruszył ostrożnym krokiem za towarzyszami, bacznie nadstawiając uszu i strzelając na wszystkie strony oczami.

I wtedy poprzez noc poniósł się echem głuchy ludzki krzyk dobiegający od strony żalnika, przeraźliwy i zdradzający swą nutą skrajne przerażenie, a słyszący ów dźwięk Pomścibor pojął znienacka, że pozostawieni przy mogile kapłana druhowie wcale nie byli tak bezpieczni jak mu się zdawało.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:38, 05 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





I tak oto na scenie pojawił się drapacz spod kapliczki, zwabiony na żalnik odgłosami sparingu pomiędzy miejscowymi i jego druhem. Wilk jest wielki, a jego jeździec wyraźnie wkurzony widokiem dogorywającego kompana. Atakuje bez wahania, kierując swego wierzchowca na losowo wybrany cel. Przydzieliłem ekipie z cmentarza numerki i rzuciłem 1k4. Wypadło 4, a to oznacza, że w opałach znalazł się Maskacz! Żeby od razu zapewnić sobie alibi, podkreślam, że ofiara ataku została wybrana drogą całkowicie losową!

Co do ekipy spod kaplicy – Pchełek i Niemoj są w połowie drogi na żalnik, więc przyśpieszając do sprintu znajdą się przy grobie Wężysplota za dwie rundy, Pomścibor zaś będzie potrzebował na to cztery rundy, bo ostał nieco w tyle.

W wolnej chwili będę liczył rezultaty tej szarży uwzględniając pewne zasady specjalne warga (obalanie, rozszarpywanie, itp.), w międzyczasie zaś poproszę o jak najpełniejsze deklaracje wszystkich uczestników bijatyki na żalniku na najbliższe parę rund (znając je będę mógł napisać od razu obszerniejszy fragment fabuły).

Droga Karino, pozwoliłem sobie wrzucić do fabuły malutki wątek obyczajowy i liczę na odpowiednią wstawkę z Twojej strony (wszak dawno już nie ucieszyłaś mnie żadnym nowym postem). Scenka pod nasypem dowiodła jawnie, że i Trzęsikęsek i Pleciuga znajdują się pod głębokim wpływem niebieskich ocząt Bławatki, toteż bardzo interesuje mnie, co też zamierza ona zrobić w tym właśnie momencie (lub ewentualnie nic nie zrobić, w końcu eskalacja tego męskiego sporu też może nam przynieść sporo emocji). Trih, Pleciuga to NPC, więc się w trybie taktycznym nie odezwie, ale Ty jako Trzęsikęsek możesz jak najbardziej zadeklarować, czy zamierzasz chronić Bławatkę jedynie przed wargami goblinów czy może również przed wargami Kreptińczyka? (bo widać, że mu ślinka cieknie na samą myśl o całowaniu Waszej towarzyszki)!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 1:07, 06 Lut 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Roch uwielbia takie zabawy, więc szybko ocenia sytuację. Jeśli kompan w niebezpieczeństwie, ma chwilę to sięgnie po łuk i zacznie szyć z niego. Rzucając wcześniej na ziemię włócznię gdzieś blisko siebie i po za zasięgiem łap rannego goblina. Jeśli czasu jest bardzo mizernie to, Roch użyje własnej włóczni do rzutu w jeźdźca (zwierzak mógłby uciec z jego ulubioną bronią).

Potem w zależności od rozwoju sytuacji, albo sięgnie po nóż i ruszy do walki (jeśli sytuacja będzie bardzo tragiczna i będzie wymagała takiego heroizmu - np. zagrożenie życia kompana. Roch jest wojownikiem i doskonale wie gdzie powinien być w przypadku walki.) albo jak deklarowałem wcześniej sięgnie po łuk i zacznie szyć w przeciwnika. Przy czym jeśli zacznie szyć z łuku to najpierw do zwierzaka. Jeśli znalazłby się w zwarciu to oczywiście rzuca łuk i chwyci za włócznie. Wszak będzie ją miał przy sobie, bo ta kolejność zdradza, że Maskacz miał chwilę czasu (przynajmniej w świadomości Rocha)

Mam nadzieję, że nie za bardzo zamotałem.


Dla pełnego zrozumienia w skrócie
1. Albo rzut włócznią albo sięgnięcie po łuk (rzut w goblina)
2. Albo sięgnięcie po łuk albo po nóż (w zależności od okoliczności)
3. Albo szycie z łuku albo (ekstremalnie) walka z goblinem na wargu (mam nadzieję, że już z włócznią w bebechach) w ręku z nożem
Rolling Eyes
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:33, 06 Lut 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





A może uda się dorwać przeciwnika z zaskoczenia, od tyłu że tak sie nieładnie wyraże... w każdym razie Pchełek po dobiegnięciu na miejsce spróbuje wroga podejśc i zaatakować jako że jest wysokiej rangi złodziejem i porusza się bezszelestnie...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:19, 06 Lut 2010
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Bławatka podczas wcześniejszej rozmowy z Pleciuga nie zdawła sobie sprawy z tego, że robienie z siebie niewiniątka będzie miało jakiekolwiek konsekwencje, dlatego zaskoczyło ją jego nagłe pojawienie się. Uśmiechnęła się jednak do siebie i z rozbawieniem przyglądała mężczyznom, świetnie się przy tym bawiac. Bo choć dziewczyna miała opinię takiej, co to tylko o strzelaniu z łuku myśli, to tak naprawdę o płci przeciwnej myślała równie często, choć rzadko to okazywała. Jak każda białogłowa, Bławatka uwielbiała być adorowana, a kłótnie o jej względy były dla niej jeszcze lepszą zabawą niż wojaczka. Dlatego, mimo że złapała się na podświadomym kibicowaniu Trzęsikęskowi, postanowiła tego nie okazać i udawać, że nie widzi, co się dzieje.

-Spokajta się, mało to kłopotów mamy tera co by się kłócić jeszcze? I o co te spory, mało to miejsca tu mamy co by we troje siedziec a na wilczarzy czekac? Bo to nie lepiej w wiela?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 11:09, 07 Lut 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Moje deklaracje będą pewnie nieco mniej poprawne jeśli chodzi o mechanikę, ale cóż...
Więc, jeśli oceniam, że mam wystarczająco czasu użyję Przerażenia lub Czarnego Pocisku (to zależy, czy od tego, jak organizm reaguje na trafienie czarnym pociskiem - tj. jakie są szanse, że trafiony warg zrzuci jeźdźca). Jeśli mam mało czasu, Maskacz będzie się starał odskoczyć tuż przed wargiem lub zaraz po rzucie włócznią (jeśli goblin takową posiada) i liczyć na to, że rozpędzony warg mnie minie, po czym będzie zmuszony zająć się walką - potem wspomóc walkę czarami.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:13, 08 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





W drodze na żalnik, krótko po północy

Pchełek popędził w stronę mogielnika prześlizgując się zwinnie pomiędzy co gęściejszymi krzewami, posykując ze złości przez zaciśnięte zęby, gdy kolczaste gałązki drapały mu odsłonięte przedramiona i wytrzeszczając oczy w nadziei na przebicie wzrokiem ciemności zalegającej poza linią światła padającego od łuczywa. Młodzieniec słyszał za sobą przyśpieszony oddech Niemoja, ale nie zwracał większej uwagi na swego towarzysza, skupiony całkowicie na przeraźliwym ludzkim wrzasku dobiegającym od strony żalnika.

Lodowate cęgi szarpały za serce buratarskiego złodzieja pod wpływem tego niewątpliwie męskiego, ale całkowicie zniekształconego przerażeniem krzyku, przywodzącego na myśl skowyt człowieka przypiekanego na szafocie rozpalonym do białości żelazem.

Pchełek nie miał pojęcia, kto tak przeraźliwie wrzeszczał, ale czuł całą swą duszą, że jakieś potworne zrządzenie losu odebrało mu właśnie w straszny sposób jednego z przyjaciół.

I mimo tego lęku – a może pod jego właśnie wpływem – młodzieniec jeszcze przyśpieszył kroku, gotów z modlitwą do Piana na ustach skoczyć naprzeciw bestii, która napadła jego pozostawionych na żalniku druhów.

Ludzki krzyk wciąż nie milknął.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:14, 08 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny wał na północnym krańcu wioski, krótko po północy

Trzęsikęsek prychnął gniewnie, iście niczym rozdrażniony czymś opas, potem obejrzał się demonstracyjnym gestem za siebie, ponad ziemnym wałem, w ciemność nocy spowijającej w czerni okoliczne łąki i pobliską linię lasu.

- Jakby nie uroczna, to jednak jeno dziewoja – westchnął Pleciuga z miną taką, jakby miał zaraz zacząć coś tłumaczyć dziecku – Dziewko, toć mnie jeno o to idzie, coby cię nikt nie ukrzywdził z tych oto wilczarzów, a nie o spory jałowiczne. A że twoje druhy lekcą ryncą cię na bitkę ślą, coś mi sama rzekła, to mus mi się o ciebie troskać, inakszy jeszcze mnie bogowie za to skarzą, żem nie dopomógł.

Buratarski myśliwy sposępniał jeszcze bardziej po twarzy, przeniósł spojrzenie na Bławatkę dostrzegając jej poważną minę, ale i dziwny błysk w oczach, który mógł być jedynie złudzeniem spowodowanym grą światła i cieni, a mógł też zdradzać jej starannie skrywane rozbawienie.

Myśl o tym, że mógł paść ofiarą niewieściej gry wywołała w Trzęsikęsku nielichą irytację, młodzieniec nie zamierzał jednak unosić się wzburzeniem i łajać za to Bławatkę, skoro dużo lepszym celem pozostawał wciąż Pleciuga.

- Żeś do białogłowiej ochrony zdatny, jeno ty rzeczesz, przyjacielu – powiedział Buratarczyk zakładając ręce za plecy, by ukryć przed wyzywającym wzrokiem Pleciugi zaciśnięte w pięści dłonie – Mnie twe walory w bitce nieznane i wcalem nawet ich nie ciekaw. Wiem za to, na co mnie stać i że dziewczę przy mnie bezpieczne będzie do końca. Tedy odejdź w pokoju i poszukaj se jakiejś własnej baby do pilnowania, wszak macie tu jakieś w Kreptinie, a jak nie, to wasze kozy też przed wilczarzami całe w drżeniu, kozy tedy se poszukaj i strzeż jej jakbyś capem był, a nie człekiem. A jak się dobrze sprawisz, może i zdeczko wzajemności zdobędziesz, wszak wiadomo, że chłopy, co własnej baby nie mają często się oglądają za kozami.

Pomimo półmroku Bławatka natychmiast spostrzegła głęboki rumieniec gniewu rozlewający się po twarzy Pleciugi. Kreptiński tropiciel zaczerpnął gwałtownie powietrza, wielkim haustem przywodzącym na myśl człowieka wynurzającego się spod tafli wody, spinając mięśnie z ewidentnym zamiarem rzucenia się Trzęsikęskowi do gardła.

I wtedy do uszu wszystkich dotarł zniekształcony odległością, bryłami chat i koronami drzew opętańczy ludzki wrzask dobiegający gdzieś od strony wioskowego żalnika.
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 21 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin