Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Chata naczelnika Miłosza, cztery godziny do wschodu słońca
Pociemniały na twarzy pod wpływem ojcowskiego napomnienia Roch ruszył w ślad za Miłoszem, ale Maskacz raz jeszcze podniósł swą dłoń, znów nie pozwalając wzburzonemu naczelnikowi na opuszczenie izby.
- Czego jeszcze ci trza? – burknął rozzłoszczony nie na żarty Miłosz – Księga, a te one szklane cosie są na stole, róbże z niemi podle swej woli.
- Waszego synowca pomocy mi trza – odpowiedział czarownik wywołując sapnięcie naczelnika i wyraz bezbrzeżnej konsternacji na twarzy Rocha – Mus mi wiedzieć, kędy do Żółwiego Kamienia najbliżej i na papierze to obrysować, a jeszcze i łopaty mi trza, i to dobrej, a nie takowej, co się na kamieniach połamie, bo na nowej szukanie czasu już nie będzie.
- Do Żółwiego Kamienia chcesz po ćmicy leźć?! – wyrzucił z siebie Miłosz łapiąc się ponownie za skronie, na które wystąpiły mu pod wpływem wzburzenia wielkie niebieskie żyły – I pachoła mi tam ciągać?! Nie masz ku temu zgody, cobyś go tam zabrał, a ty młody jeno spróbuj za mojemi plecami tam poleźć, to na wiek nie będę spozierał, jeno rzemieniem w zadek wkroję jak za małych lat!
- Noga moja tam nie postanie, ociec! – huknął Roch popatrując ni to gniewnie, ni to z niedowierzaniem na słuchającego spokojnie tyrady Miłosza Zagera – Oby mnie Katan przed klątwą Wężysplota chronił!
- Żaden z waszych ziomków tam iść nie będzie musiał, mości naczelniku – odpowiedział uspokajającym tonem hogur – Mnie jeno wiedzieć trzeba, jaka tam droga wiedzie, a na papierku ją węgielkiem obrysować, a łopata dla mnie jeno i pewni bądźcie, że ją z powrotem dostaniecie, moje macie ku temu słowo.
- Posłuchaj, przyjacielu – Miłosz uspokoił się nieco pod wpływem trzeźwego tonu czarownika – Przyjmij dobrą radę, albowiem ze szczerego ona serca płynie. Nie wiem, co ci się tam w łepetynie dzieje, ale jeśli samemu chcesz na przeklęte miejsce iść, lepiej zarzuć owy nieszczęsny pomysł. Tam jeno śmierć cię czeka abo i co gorszego, bo gniewu Wężowego Boga każden się lękać winien, nawet jeśli z nim błogosławieństwo Piana abo Katana.
Maskacz podniósł przed siebie obie dłonie, gestem dającym do zrozumienia, że naczelnik nie powinien się w najmniejszym stopniu planami hogura troskać.
- Dzięki wam za radę, cny Miłoszu i nie lękajcie się o mnie, albowiem mam pewien plan przemyślny, którego wam jeszcze wyjawić nie mogę. Pozwólcie tedy Rochowi ze mną krótko ostać, a pomocą wesprzeć, a szybko go wam odeślę do kuźni, byście się mogli wspólnie za wilczarza weznąć.
- Dobrze zatem – zdecydował Miłosz przenosząc spojrzenie na swego syna – Zostań tu z naszym gościem, a pilnie się jego słuchaj ku pomocy wszelakiej.
Nie czekając na potwierdzenie ze strony Rocha naczelnik odwrócił się w miejscu i wyszedł szybkim krokiem z chaty zatrzaskując za sobą z ogromną siłą drewniane drzwi.
- Oćca słyszał? – zapytał aż nazbyt uprzejmym tonem Zager, spoglądając na złego Rocha z uśmieszkiem na twarzy – Jakeś słyszał, pomykaj po łopatę, ale dobrą, byle barachło mnie do niczego zdatne nie będzie. I wróć rychło, bo do świtu już niedaleko, a mnie wiele pracy jeszcze czeka. |
|