RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 26, 27, 28 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 14:36, 09 Mar 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





W kwestii technicznej: w tym systemie oddawanie czci innemu bóstwu niż temu którego się wybrało na patrona może się nie najlepiej skończyć dla takiego delikwenta.

Oczywiście Pomścibor nie ma nic do Piana, szacunek do każdego bóstwa, jednakże nie będzie oddawał mu czci poprzez jego ulubioną ofiarę. Wypić tak ale bez jego wychwalania.

Co do pytań kapłana. Pomścibor nie ma nic przeciwko pomocy jakiegokolwiek kapłana innej wiary, każda pomoc jest przydatna. Ulubioną ofiarą Katana jest ustanowienie nowych praw. Pomścibor jest gotów nawet oddać mu cześć i wydać prawo (za zgodą naczelnika), które mówi iż każdy kapłan Piana jest przyjacielem wioski i należy mu się najwyższy szacunek i oddanie, że o wikcie i opierunku nie wspomnę Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:22, 09 Mar 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






w kwestii technicznej - rzut na ZW danej osoby. Przy większych, częstszych przewinieniach, ZW może być podwojone, potrojone, czy jeszcze bardziej zwielokrotnione. Jeśli rzut się uda, to nie chciałbym być w skórze takiej osoby.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:04, 09 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, zanim przejdę do kolejnych wstawek fabularnych, pozwolę sobie szybciutko na mały wtręt techniczny i nawiążę do faktu sprofanowania mogiły Wężysplota oraz całego tego zamieszania z udziałem niebiańskiego panteonu. Jak już kiedyś wspominałem, bogowie na Orchii są znacznie bardziej obecni w życiu codziennym istot śmiertelnych niż w innych systemach fantasy i łatwo zwrócić na siebie ich uwagę, również w negatywnym tego faktu znaczeniu. Każda postać w Kryształach Czasu ma w profilu współczynnik o nazwie Zauważenie – związany on jest właśnie z prawdopodobieństwem „dostrzeżenia” bohatera przez bogów. Na początkowym etapie rozwoju postaci ZW jest dość niskie, ale z biegiem czasu potrafi przybrać na wartości, a wtedy rośnie zarówno szansa na dostrzeżenie (i pozytywne wysłuchanie) przez własnego boga jak i ściągnięcie na siebie niszczycielskiej w skutkach uwagi bóstwa nieprzyjaznego.

Ponieważ to Maskacz był inicjatorem odkopania szczątków setyckiego kapłana, ma szansę ściągnąć na siebie uwagę Wężowego Boga. By to sprawdzić, muszę wykonać rzut 1k100 przeciwko wartości cechy Zauważenie, podwyższonej dodatkowo o kilka modyfikatorów z tzw. „grupy ryzyka”. Uzyskałem wynik 74, więc tym razem Maskaczowi się upiekło i Set nie zauważył tak niepozornego świętokradztwa jakim jest rozkopanie przez innowierców mogiły prostego wiejskiego kapłana.

Bliżej zainteresowanych tym topikiem zapraszam tutaj:

[link widoczny dla zalogowanych]

Otrzymałem informację, że Trihikilius ma problemy natury sprzętowej, a Karina przebywa obecnie na wymianie uczniowskiej/studenckiej (niepotrzebne skreślić, wciąż jeszcze nie poznałem skrzętnie ukrywanej tajemnicy wieku naszej koleżanki), więc w stosunku do obojga musimy zakładać opóźnienia w postowaniu – tym bardziej mobilizuję do działania pozostałych uczestników sesji. Co do prezentu Pomścibora, Bławatka otrzymała dwa oszczepy o standardowych współczynnikach, ale ich ostrza zaopatrzone są dodatkowo w zadziory, co oznacza, że grzęzną bardzo paskudnie w ciele ofiary i po wyrwaniu z rany zadają dodatkowo połowę normalnych obrażeń.

Czegoj, nasza Bławatka jest bardzo ładna! Na tyle ładna, by Pomścibor zapomniał o zasadach pytania starszego bliźniaka o pierwszeństwo i zaczął od razu ostre podchody!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:06, 09 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kuźnia Miechoduja, cztery godziny do wschodu słońca

Oniemiała Bławatka przyjęła bez słowa wręczone jej oszczepy, trzepocząc jedynie wdzięcznie długimi rzęsami i rumieniąc się na policzkach. Zadowolony z wywartego na dziewczynie wrażenia Pomścibor wyminął złego jak diabli Pchełka, udając przy tym skrzętnie, że nie zauważa błysku wściekłości w oczach buratarskiego złodzieja.

- I co my tu mamy? – powiedział złowróżebnym tonem syn naczelnika, ujmując się pod boki i spoglądając w dół na związanego jak prosię goblina. Braniec odpowiedział mu równie śmiałym wzrokiem, w żaden widoczny sposób nie okazując przestrachu ani na widok posępnych ludzi ani rozgrzewanych w palenisku narzędzi – Gadasz ty wspólną mową abo nie?

- Swoją gada, a zwą go chyba kutas – wtrącił wciąż naburmuszony Pchełek, kładąc dłoń na szabli i popatrując gniewnie w bursztynowe oczy jeńca – Cosik mi się widzi, że z przypiekania niczego inszego nie będzie jak jeno kawał mięsa na wieczerzę.

- Wsat she tyn żelez w zhad, tho mniast żarła byndesz mniał inchy radoch – odburknął złośliwie jeniec, wystawiając spomiędzy grubych warg jęzor – Unych gadą gadom eno tycy mluczko.

- Tedy cosik pojmujesz z naszych słów, kpie – warknął Pchełek śląc goblinowi złe spojrzenie – A jak tak, to gadaj żwawo, czego wasz wódz szuka kole tego kamienia jak szildkrejta, hę?

- Moche zołota szukat, a moche kmienów? – braniec przekrzywił głowę w bok, z językiem wciąż wystawionym pogardliwie z ust – A te pocho to uwiedat?

- Posłuchaj ty dobrze, przyjacielu – odezwał się Niemoj bawiąc się demonstracyjnie swoim nożem – Wyście na tę wioskę najechali, otroków porwali, a jednego starucha okrutnie zbili, tedy nad waszemi łebami gniew elejata zawiśnie, a on już wie, coście tu nawyprawiali i pewnikiem orkowe wojsko już w drodze do wioski. Jeśli tedy nie chcesz na pierwszym lepsiejszym konarze zadyndać, gadaj nam szczerze, a bez wahania, ilu was tam w chaszczach siedzi, nieludziów i wargów pospołu?

- Mne tacho rachowyt nie lza – przewrócił oczami goblin – Mne nechoj rachowyt ne wyznał, alec onych mojech w lese tyle, co nycht by ne rachnął, any jaky welky rachmyt s Ostrogara.

- Lepiej tym dobrze o styczku pomyśl, psi synu – warknął Niemoj w odpowiedzi – Wojaki z Agatar-kiru w drodze, może już twoich ziomków po lesie ganiają. Będziesz dyndał.

- A co mne niedobre chrobit? – wzruszył nieporadnie ramionami braniec – We uny mne obit, a na schnurrę wsadyt. Mne wojske s Agatar-kira nie stachnyte, bot me na gelniku u ksynta tana Leahirra s Ogra-gara.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:09, 09 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chata naczelnika Miłosza, cztery godziny do wschodu słońca

Pociemniały na twarzy pod wpływem ojcowskiego napomnienia Roch ruszył w ślad za Miłoszem, ale Maskacz raz jeszcze podniósł swą dłoń, znów nie pozwalając wzburzonemu naczelnikowi na opuszczenie izby.

- Czego jeszcze ci trza? – burknął rozzłoszczony nie na żarty Miłosz – Księga, a te one szklane cosie są na stole, róbże z niemi podle swej woli.

- Waszego synowca pomocy mi trza – odpowiedział czarownik wywołując sapnięcie naczelnika i wyraz bezbrzeżnej konsternacji na twarzy Rocha – Mus mi wiedzieć, kędy do Żółwiego Kamienia najbliżej i na papierze to obrysować, a jeszcze i łopaty mi trza, i to dobrej, a nie takowej, co się na kamieniach połamie, bo na nowej szukanie czasu już nie będzie.

- Do Żółwiego Kamienia chcesz po ćmicy leźć?! – wyrzucił z siebie Miłosz łapiąc się ponownie za skronie, na które wystąpiły mu pod wpływem wzburzenia wielkie niebieskie żyły – I pachoła mi tam ciągać?! Nie masz ku temu zgody, cobyś go tam zabrał, a ty młody jeno spróbuj za mojemi plecami tam poleźć, to na wiek nie będę spozierał, jeno rzemieniem w zadek wkroję jak za małych lat!

- Noga moja tam nie postanie, ociec! – huknął Roch popatrując ni to gniewnie, ni to z niedowierzaniem na słuchającego spokojnie tyrady Miłosza Zagera – Oby mnie Katan przed klątwą Wężysplota chronił!

- Żaden z waszych ziomków tam iść nie będzie musiał, mości naczelniku – odpowiedział uspokajającym tonem hogur – Mnie jeno wiedzieć trzeba, jaka tam droga wiedzie, a na papierku ją węgielkiem obrysować, a łopata dla mnie jeno i pewni bądźcie, że ją z powrotem dostaniecie, moje macie ku temu słowo.

- Posłuchaj, przyjacielu – Miłosz uspokoił się nieco pod wpływem trzeźwego tonu czarownika – Przyjmij dobrą radę, albowiem ze szczerego ona serca płynie. Nie wiem, co ci się tam w łepetynie dzieje, ale jeśli samemu chcesz na przeklęte miejsce iść, lepiej zarzuć owy nieszczęsny pomysł. Tam jeno śmierć cię czeka abo i co gorszego, bo gniewu Wężowego Boga każden się lękać winien, nawet jeśli z nim błogosławieństwo Piana abo Katana.

Maskacz podniósł przed siebie obie dłonie, gestem dającym do zrozumienia, że naczelnik nie powinien się w najmniejszym stopniu planami hogura troskać.

- Dzięki wam za radę, cny Miłoszu i nie lękajcie się o mnie, albowiem mam pewien plan przemyślny, którego wam jeszcze wyjawić nie mogę. Pozwólcie tedy Rochowi ze mną krótko ostać, a pomocą wesprzeć, a szybko go wam odeślę do kuźni, byście się mogli wspólnie za wilczarza weznąć.

- Dobrze zatem – zdecydował Miłosz przenosząc spojrzenie na swego syna – Zostań tu z naszym gościem, a pilnie się jego słuchaj ku pomocy wszelakiej.

Nie czekając na potwierdzenie ze strony Rocha naczelnik odwrócił się w miejscu i wyszedł szybkim krokiem z chaty zatrzaskując za sobą z ogromną siłą drewniane drzwi.

- Oćca słyszał? – zapytał aż nazbyt uprzejmym tonem Zager, spoglądając na złego Rocha z uśmieszkiem na twarzy – Jakeś słyszał, pomykaj po łopatę, ale dobrą, byle barachło mnie do niczego zdatne nie będzie. I wróć rychło, bo do świtu już niedaleko, a mnie wiele pracy jeszcze czeka.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Wto 22:21, 09 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:50, 10 Mar 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





To teraz Ty mnie czarowniku posłuchaj. Ojcu trze gadać co chce słyszeć, stary jest więc szkoda mu nerwów szargać. Chcesz mojej pomocy to powiedz o co biega. Jeśli mnie zaciekawisz pomocą wszelką służę, jeśli zaś chłopca na posyłki potrzebujesz to przyśle tu takiego, a sam po żadną gównianą łopatę biegać nie będę.
Czarownikiem jesteś, ale bez dobrego partnera, gówno w lesie zrobisz. Zwłaszcza jak gobliny w pobliżu. Zastanów się, ale szybko bo jak sam powiedziałeś czasu masz nie za dużo.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:26, 10 Mar 2010
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Jako syn marnotrawny, wracam i proszę o wybaczenie Smile , złośliwość rzeczy martwych i ich czynnik psujności lub psujstwa Smile może narobić kłopotów, ale najgorsze to te daneeee utracone Sad .

No pięknie się dzieje, pięknie.

Czytając jednym tchem wszystkie updaty i posty zastanawiałem się gdzie posłać moją postać.

Za zgodą GM-a pragnę posłać myśliwego z Maskaczem i Rochem, z przesłuchaniem tamta silna drużyna da sobie radę, a tych dwóch gotowych jest się pozabijać przy pierwszej sposobności Smile , tak więc potrzebna tym narwańcom będzie super niania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:44, 10 Mar 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Eee, to wszyscy pójdziemy cooo??? A goblina przesłuchać szybciutko...może Hogur jakiś czar ma co goblinom języki rozwiązuje hyyymm??
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 21:27, 10 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Hogur nie ma niestety zaklęcia umożliwiającego rozumienie różnych języków, a poza tym nie ma go w kuźni, prawda? Tak więc nie lenić mi się i nie kombinować na boku, bo wredny GM tym razem nie poda Wam updatu na tacy Wink

Czekam z utęsknieniem na jakieś dialogi, pytania, deklaracje znakowania goblińskiej skóry żelazem, ewentualnie analizę znaczenia dotąd zasłyszanych wyjaśnień. Trih, witaj ponownie, bardzo się cieszę z Twojej reaktywacji!

Stan, musiałbyś zadeklarować (chociażby i przez GG) stopień kooperacji z Rochem, żebym wiedział, na czym stoję pisząc kolejny update z mrocznej chaty naczelnika.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:25, 11 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chata naczelnika Miłosza, trzy godziny i trzy kwadranse do wschodu słońca

Ugłaskany nieco przez czarownika, ale wciąż posępny niczym burzowa chmura Roch podłożył hogurowi pod nos trzymaną w dłoni łopatę, o nowiusieńkim trzonku i bez śladu rdzy na rylcu.

- Takowa ci pięknista? – wycedził przez zęby młodzieniec, nie kryjąc ani trochę swej niechęci do czarownika. Maskacz oderwał wzrok od niewielkiej oprawnej w czarną skórę księgi, którą chwilę wcześniej wyciągnął ze swego tobołka i którą wydawał się uważnie studiować, przeniósł spojrzenie na łopatę.

- Zaiste pięknista jest niebywale – odparł lekko cierpkim tonem, do którego Roch zaczynał się już wbrew własnej woli przyzwyczajać – Oprzyj ją zatem o stół, a siądźże podług mnie, bo trza nam tera na papierku porysować. Trzymał ty już węglik w łapsku? Robaczki na papierku żeś już widział?

- Nie rób ze mnie ciemnego chłopa, bo chociażem wieśniak, ociec mnie, a brata do nauki ochoczo rzemieniem zachęcał – oświadczył Roch przysiadając na krawędzi ławy i skrzętnie udając, że misterne zapiski w księdze hogura nic, ale to nic go nie interesują – Stary Wężysplot nas uczył literki na papierze stawiać, a potem je odczytywać, tedy nie bierz mnie za nieczytatego!

- Potraficie z bratem pisać, a czytać? – tym razem Zager nie zdołał ukryć swego zaskoczenia, po krótkiej chwili przybierając ponownie opanowany wyraz twarzy – A to ci heca, rzeknę szczerze. Nigdy bym nie obstawiał, że w tak nędznej wiosze ktosik prócz kapłana się trafi, kto w czytaniu, a pisaniu aby zdeczko biegły był. Ale się o swoje zdolności nie troskaj, bo nie o czytanie tu idzie i cię do onego wysiłku strasznistego przymuszał nie będę. Jako żem z oćciem twym ustalił, mapa mi potrzebna będzie, coby na niej drogę do Żółwiego Kamienia zaznaczyć. Patrzaj tedy na ten pergamin. Tu żem kropki postawił, co Kreptin udają, a tędy rzeka do jeziora uchodzi...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:26, 11 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kuźnia Miechoduja, trzy godziny i trzy kwadranse do wschodu słońca

Pomścibor złapał za pogrzebacz, wsadził go w rozżarzone węgliki paleniska, na klepisko posypały się z sykiem iskry.

- Cosik mi się zdawa, że nas tu za głupków robisz, przyjacielu – wycedził przez zęby młodzieniec – Do Ogra-garu daleka droga, a ziemie te nie tamtejszego księcia są dziedziną, jeno elejata Mrukha. Tedy gwałt tukej czyniąc prawo katańskie łamiecie, a za to idzie się pod nóż.

- A hto zle robit? – przewrócił oczami gobliński więzień – Un dzad techo ume bit dycha? Heba dycha. Grughor lacne unego modlacza prosit? Prosit. To hto zle?

- A czegoście nas na żalniku napadli, kurwi synu? – Niemoj zacisnął dłonie w pięści, pochylił się nad brańcem spoglądając na niego z błyskiem w oczach – Swoje wilki na nas szczuli? Jeno potemu, żeśmy wielce bitni, a nie strachliwi, nic wam się nie udało, a ty tera w łykach siedzisz.

- Hto padlał?! – na półzwierzęcym obliczu goblina po raz pierwszy oprócz złośliwej pewności siebie zagościł gniew – Me?! A hto unego Mblita ubit? Une! Me eno chteti uwidat unych kopaty, nicho zle! Grughor s elejentem wszto uchodnit.

- Byś się lepiej postarał po ludzkiemu gadać, a nie beblać jako bezzębny staruch – burknął Pchełek trącając więźnia czubkiem buta – Ledwie co które słowo idzie zrozumieć z tego twojego bełkotu.

Goblin skrzywił się w odpowiedzi paskudnie, zacisnął wargi w zawziętym grymasie popatrując na Buratarczyka złym wzrokiem.

- Posłuchaj mnie, nieludziu – odezwał się w końcu milczący dotąd Gusłek, napatrzywszy się już dość na fascynujące go swą odmiennością oblicze stwora i wysłuchawszy wystarczająco dużo słownych przepychanek – Jestem kapłanem Piana, człekiem miłosiernym, dobrego serca i wyrozumiałym. Wielce mnie na sercu leżą te wszelakie gwałty na prawie, które tu się dzieją i wielce mnie też szkoda śmierci twego druha, co się na żalniku tak nieszczęśnie na włócznię naszego towarzysza nadział przez zwykły przypadek. A żeby onym strasznistym rzeczom pokój dać, a odpór, mus mnie żwawo ratunku dla wszytkich szukać.

Przyglądający się dotąd Pchełkowi goblin przeniósł spojrzenie na kapłana, wyraz zawziętości na jego gębie złagodniał nieco, ledwie zauważalnie.

- Modlacz Pijacza? – zapytał z nutą zaciekawienia, jakby zapominając na chwilę o swej złości na otaczających go ludzi – Ta, uny s kampa. Me uny uwidat, a me Pijacza wyle uliwat...

Kopnięte z gniewem drzwi strzeliły ponownie w ścianę, mało nie wylatując z zawiasów. Do rozpalonego blaskiem paleniska wnętrza kuźni wpadł wściekły naczelnik Miłosz, ściskający w prawicy wielką drewnianą pałkę i wyraźnie szukający okazji do rozładowania na kimś frustracji za pomocą owego właśnie przedmiotu.

- Gdzie jest te goblińskie ścierwo?! – ryknął przywódca Kreptinu – Dawajcie tukej zbrodzienia, wraz z łeby mu się te zbójowanie wybije!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:27, 11 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chata naczelnika, trzy i pół godziny do wschodu słońca

Nakreśliwszy na prowizorycznej mapie żądane przez czarownika szczegóły Roch pozostawił hogura samemu sobie, z ulgą przyjmując do wiadomości cierpką sugestię ze strony Maskacza dającą do zrozumienia, że dalsza pomoc jest mu chwilowo zbędna. Oschłe i pełne wyższości maniery buratarskiego gościa grały młodzieńcowi na nerwach tak dalece, że na samo wspomnienie traktowania go przez czarownika Roch zgrzytał zębami. Zager nie zamierzał słowem zdradzić, po co mu były potrzebne mapa okolic Kreptinu i łopata, ale dał młodzieńcowi do zrozumienia, że wbrew pozorom wcale się tam nie wybiera i nikogo z wieśniaków też posyłać nie zamierza, potem zaś odesłał młodziana do Miłosza, by ten pomógł ojcu w męczeniu pojmanego na żalniku goblina.

Mijając róg jednej z chat Roch wpadł na idącego w przeciwną stronę Trzęsikęska, uskakując w bok na widok słabej poświaty rzucanej przez pochodnię myśliwego.

- Się nie strachaj, to jeno ja – rzucił Buratarczyk nieco przekornym tonem, ale zaraz spoważniał, sposępniał po twarzy – Ludziska przy wale wielce się lękają, trza między niemi całki czas krążyć, a na duchu podnosić, sam temu nie podołam. Reszta druhów naszych gdzie?

- Czarownik, bura suka jego mać, w chacie oćca siedzi, a cosik czytuje, na mapie węgielkiem skrobie – warknął mało przyjaznym tonem Roch – A inni z oćcem w kuźni Miechoduja onego goblina męczą, za jęzor ciągną. Tam też akuratnie idę.

- Tedy razem chodźmy – wzruszył ramionami Trzęsikęsek zawracając w przeciwną stronę – Mus mi pilnie z Gusłkiem gadać, niechby jaką modlitwę do Piana odmówił dla pokrzepienia serc.

- Akuratnie kiepski pomysł – odpowiedział z rezerwą w głowie Roch, a napotkawszy pytające spojrzenie Buratarczyka sam dla odmiany wzruszył ramionami – U nas mało kto imienia Piana w potrzasku wzywa, bo w tej osadzie cześć się Katanowi oddaje, a po trochu Setowi. Jeśli tedy do Piana się modlić chcecie, wasza wola i czyńce wedle uznania, ale mi ziomków od prawdziwej i jedynej wiary nie odciągajcie.

Mówiący poważnym tonem młodzieniec przyłożył do czoła zaciśniętą pięść podkreślając tym uświęconym dla katanitów gestem wagę swych słów, toteż Trzęsikęsek ugryzł się niechętnie w język i pokiwał tylko w odpowiedzi głową.

- A ten wasz Pleciuga dobry jest chłop? – zapytał po chwili milczenia, ostrożnie stąpając przez pokrzywy w miejscu, gdzie Roch postanowił skrócić drogę do kuźni przez czyjś zachwaszczony ogródek.

- Dobry? – powtórzył pytanie syn naczelnika – A czemu pytasz? Bo jeśli ci o tropienie, a zwierzyny ubijanie idzie, to całkiem chwacko mu to idzie.

- O insze mi rzeczy szło niźli wnyków zakładanie – odparł nieco oschle Trzęsikęsek – Cosik się za bardzo za naszą dziewką ogląda i wielcem temu nie rad.

- A co z nią złego, żeś temu nie rad? – spojrzał z ukosa Roch, ledwie widoczny w ciemnościach zalegających ogródek – Chora jest aby? Bo przecie nie szpetawa... a może już zrękowiona?

- Nie jest zrękowiona, ale może rychło się tak stanie – burknął jeszcze oschlej buratarski myśliwy – Ja ci to inakszy wyłożę, cobyś od razu pojął. Nie trza nam cudzego koguta we własnym kurniku i tyle.

Roch zaśmiał się krótko, ale szczerze słysząc wyjaśnienie rozmówcy, przeskoczył niziutki płotek po drugiej stronie chwastowiska.

- Temu inakszy nie podołasz jak jeno w konkury pędząc, a ofiary na ołtarzyku Arianny ostawiając i prosząc los, by Pian tego nie zoczył, bo choć bogini ci miła będzie, to on ci lędzwia bezwładem porazić może, a wtedy żadna z ciebie dla dziewki pociecha!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:28, 11 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, wrzuciłem do topika kilka updatów fabularnych dla Waszej rozrywki, a akcji popchnięcia ku przodowi. Opcja zbiorowego wymarszu pod Żółwi Kamień na razie nie wchodzi w grę, ponieważ – zapewne ku Waszemu zaskoczeniu – Maskacz się tam wcale nie wybiera: czarownik poprosił jedynie o mapę okolicy i łopatę. Improwizując naprędce inne rozwiązanie zderzyłem Rocha z Trzęsikęskiem kierując ich w stronę kuźni, bo przesłuchanie cosik mało jest produktywne i może trzeba tam ostrzej sobie popoczyniać (a przy okazji pogłębiłem nieco bardzo dla mnie atrakcyjny wątek obyczajowy – z utęsknieniem czekam do soboty i powrotu Kariny, ona też lubi takie ucieszne motywy).

Celowo nie komentuję w żaden sposób dotychczasowej rozmowy śledczych z goblinem, bo nie wiem, na ile ta rozmowa jest dla Was czytelna i nie chcę psuć sobie ewentualnej zabawy z tytułu błędnego zrozumienia przez BG jakiegoś zdania – napisze tylko tyle, że nic, a nic Wam tutaj nie pomogę, więc jeśli chcecie coś z goblina wydusić, musicie to zrobić własnymi postami, niczego Wam tutaj nie podam na tacy Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:06, 11 Mar 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Próba tłumaczenia (możesz zacząć się śmiać, Keth): (kursywą słowa, których nie jestem pewien)
Wsat she tyn żelez w zhad, tho mniast żarła byndesz mniał inchy radoch - Wsadź se to żelazo w zad, to zamiast jedzenia będziesz miał inną radochę
Unych gadą gadom eno tycy mluczko. - Waszą mową gadam, tylko trochę kiepsko[i].
[i]Moche zołota szukat, a moche kmienów?
- Może złota szukał, a może kamieni?
A te pocho to uwiedat? - A tobie po co to wiedzieć?
Mne tacho rachowyt nie lza - Nie mnie to zliczyć.
Mne nechoj rachowyt ne wyznał, alec onych mojech w lese tyle, co nycht by ne rachnął, any jaky welky rachmyt s Ostrogara. - Nigdy nie byłem dobry w liczeniu, ale ich w lesie tyle, że nikt by nie policzył, nawet jaki wielki rachmistrz z Ostrogaru.
A co mne niedobre chrobit? We uny mne obit, a na schnurrę wsadyt. Mne wojske s Agatar-kira nie stachnyte, bot me na gelniku u ksynta tana Leahirra s Ogra-gara. - No i tego nie bardzo rozumiem. Wydaje mi się, że goblin liczy na zapłatę w zaświatach. Mogę się mylić.
A hto zle robit? Un dzad techo ume bit dycha? Heba dycha. Grughor lacne unego modlacza prosit? Prosit. To hto zle? - A kto źle robi? Ten dziad (chyba ten, co go obili) jeszcze żyje? Chyba żyje. Grughor ładnie kapłana prosił? Prosił. To kto zły?
Hto padlał?! Me?! A hto unego Mblita ubit? Une! Me eno chteti uwidat unych kopaty, nicho zle! Grughor s elejentem wszto uchodnit. Kto napadł? Ja? A kto me druha ubił? Oni! My chcieliśmy tylko zobaczyć co kopali, nic złego nie chcieliśmy. Grughor z elejtem wszystko uzgodnił - czyli mamy prze**** Very Happy
- Modlacz Pijacza? Ta, uny s kampa. Me uny uwidat, a me Pijacza wyle uliwat... A z tego rozumiem tylko "Kapłan Piana?".

Teraz spróbowałbym się dowiedzieć, co Grughor uzgodnił z elejtem
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:17, 11 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Stan napisał:
Próba tłumaczenia (możesz zacząć się śmiać, Keth):


Absolutnie nie zamierzam się śmiać - bardzo doceniam tego rodzaju zaangażowanie w grę, bo sprawia mi przyjemność inicjatywa gracza, który aktywnie rozwiązuje podrzucane drużynie zagadki!

I nie mnie co prawda podpowiadać, na ile trafne są te tłumaczenia, ale zdradzę ogólnikowo, że w wielu przypadkach masz całkowitą rację!
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 27 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 26, 27, 28 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin