Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kuźnia Miechoduja, krótko potem
Pomścibor potrząsnął lekko głową rozważając coś zaciekle w myślach, potem przeniósł spojrzenie na swego ojca i brata, spozierających na więźnia w milczeniu, aczkolwiek z nieskrywaną niechęcią.
- Ociec, tak se miarkuję, że to przecie zwykły goblin jest – powiedział młodzieniec machając bezwiednie trzymanym w dłoni pogrzebaczem.
- Przecie, że zwykły! – sarknął natychmiast Miłosz – Na niezwykłego to on mi od początku nie wyglądał!
- Nie o to idzie, ociec – roześmiał się wbrew sobie samemu Pomścibor, ściągając na się pełne potępienia spojrzenie brata – On jeno zwykły tropiciel, czujka czambułu. Co jemu wiedzieć o zamiarach ichnego wodza? Takiemu się przecie nic ważnego nie rozpowiada, tak jak wy nam nigdy nie rzekniecie, coście tam z młynarzem uradzili, coby mniejsze podatki płacić...
- Cichaj, a ozorem nie miel po próżnicy – sarknął naczelnik ucinając w połowie wypowiedź syna i śląc oczami istne błyskawice – Chcesz mi tedy rzeknąć, że go żelazem znakować nie lza, bo i tak nam niczego ważnego nie rzecze?
- Ta, ta! – pokiwał gorliwie głową braniec, wystawiając z ust kącik jęzora i przewracając swoimi wąskimi oczami – Nicho wichtigne ne prawit, nicho!
- Ty też cichaj, kurwi synu, bo ci kulasy poprzetrącam! – ryknął Miłosz dając upust swej złości i kopiąc goblina w łydkę – Jam tu władzów przedstawiciel i mnie decydować, czy będziesz przypalany czy nie!
- Cny naczelniku, powściągnijcie proszę swe temperamenta – odezwał się nieśmiało Gusłek, miętosząc palcami brzegi swych niemiłosiernie ubrudzonych wilgotną ziemią kapłańskich szat i zerkając pełnym odrazy wzrokiem na pogrzebacz w ręku Pomścibora – Nieludź to co prawda, ale na przesiąkniętego złem mi wcale nie wygląda, tedy może go lepiej nie kopać, co?
- Ani kopać ani więzić – zaproponował Pomścibor – Puśćmy go wolno, ociec, co nam szkodzi? Niechaj do swoich ziomków pomyka, a ichnemu wodzowi wieść zaniesie, żeśmy nielękliwi i swojego bronić będziem zażarcie. Chcą od nas pomocy, niechaj o nią grzecznie proszą, a nie wilczymi pyskami straszą.
Miłosz nic nie odrzekł, toteż zachęcony jego milczeniem syn odwrócił się w stronę strzygącego uszami goblina.
- Słuchaj no dobrze, nieboraku jeden – powiedział kucając tuż przed więźniem – Dobrym bogom podziękę składaj, żeśmy tak miłosierne są i cię na gardle nie pokaramy. Dostaniesz swoją sparszywiałą zbroję, oręż i sakiewkę. Wolno cię puścimy, a ty do tego swego Grughora poleziesz i rzekniesz mu słowo w słowo to, co zara ode mnie usłyszysz, rozumiesz?
Więzień pokiwał ponownie głową, wystawił jęzor jeszcze mocniej z gęby w grymasie bezbrzeżnego uradowania.
- Nie lza go puszczać, to zły pomysł! – odezwał się znienacka Niemoj, uderzając pięścią w kadź – Lepszyj będzie w chlewiku go zamknąć, a pod strażą trzymać, inakszy gotów jeszcze cosik od rzeczy wodzowi nagadać, a nasze słabości wyzdradzić!
- I co, będziesz przy chlewiku siedział i go pilnował? – spytał nieco sarkastycznie Pomścibor – Tedy lepiej go od razu zarżnąć, tu i teraz, zaoszczędzimy na strażniku.
Słysząc słowa młodzieńca gobliński wojownik wydał z siebie niski pomruk, chrząknął śpiesznie chowając język z powrotem do ust.
- Jeno w porty nie wal ze strachu, bo jak się sfajdasz, a klepisko zapaskudzisz, pewnikiem Miechoduj cię ubije bez patrzania na oćca pozwolenie – warknął Roch głosem lodowatym i pełnym groźby, ale w jego ciemnych oczach migotały wesołe iskierki wioskowego figlarza. Niemoj nic nie powiedział, mruknął coś jedynie niezrozumiale pod nosem.
- Nadstawiaj tedy uszysków, a dobrze – Pomścibor spojrzał ponownie na więźnia – Puścimy cię wolno, a ty polecisz na złamanie karku do swego wodza i mu rzekniesz, że my łacno skóry nie sprzedamy i niech se nie myśli, że jeno na tłuste kozy tukej natrafił. Mamy ci mężnych wojów, a czarownika, co straszniście władny jest w czarach, sam żeś przecie widział jako ci wilka przeraził, a cię samego! Tedy najlepszyj by ten Grughor uczynił, jakby nam otroków całych, a zdrowych oddał, a samemu żwawo ogon podwinął, a precz uszedł, niechby i do tego waszego Ogra-garu. I niechaj sobie za dużo nie myśli o bitnym zwycięstwie, bo wojsko z Agatar-kiru już w drodze i lada chwila tu będzie. Zrozumiał ty wszytko, com rzeknął?
- Ta, wyle pajmiał – pokiwał żarliwie głową więzień. Nie mówiąc nic więcej Pomścibor wyciągnął zza pasa myśliwski nóż i przeciął nim rzemień oplatający ręce goblina. |
|