RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 17:43, 16 Mar 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Pytanie: czy w wiosce jest studnia? (nie potrzebuję wody, tylko dołu, z którego nie da się wyjąć wrzuconych tam rzeczy)
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:04, 16 Mar 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Venar, popieram Twój pomysł. Tym bardziej, że jest on po linii kapłańskiej etyki.

Stan, czy Twoja tajemniczość już osiągnęła szczyt czy możemy spodziewać się narastania tajemniczości? Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:46, 16 Mar 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Eeee tam, jeszcze nie. Mogę zwiększyć tajemniczość każąc Wam się zastanawiać, czy odpowiedź jest potrzebna, czy może zadałem pytanie tylko dla zmylenia was i zwiększenia tajemniczości.
Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Stan dnia Wto 21:47, 16 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:02, 17 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Tak, w wiosce jest studnia, niedaleko kuźni. Normalnie rzadko się z niej korzysta, bo w pobliskiej rzecze zażywa się zarówno kąpieli jak i poi żywy inwentarz, ale w obecnej chwili stanowi doskonałe źródło czystej wody... no tak, zapomniałem, że nie wody potrzebujesz, więc podpowiadam: jest też głęboka!

Widzę, że obóz humanitarny rośnie w siłę, więc przyjmuję już za pewnik, że goblin zostanie wypuszczony z Kreptinu bez dymiącego znamienia na pośladkach i z przesłaniem braterskiej miłości na ustach, interesuje mnie natomiast coś innego: czy zamierzacie mu oddać ekwipunek oraz pieniądze czy też raczej puścicie w samych portkach?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:40, 17 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kuźnia Miechoduja, trzy godziny i kwadrans do wschodu słońca

Pchełek założył ręce za plecy, popatrując na goblina z góry wzrokiem pozornie surowym, a jednak z każdą chwilą coraz bardziej rozbawionym. Kiedy w końcu parsknął śmiechem, groźna atmosfera wypełniająca wnętrze kuźni zelżała natychmiast, poniekąd ku niezadowoleniu Miłosza i Niemoja.

- Toć to całkiem fajnisty stwór, ten nasz jeniec - oznajmił buratarski złodziej trącając brańca czubkiem buta bardziej dla zabawy niż wyrządzenia mu krzywdy - A skoro tak ochoczo ozorem miele, może by nam rzeknął, co to się akuratnie przy Żółwim Kamieniu wydarzyło i jak ichne ziomki dam ducha wyzionęły. Rzekniesz, gobbosie?

- Techo te ne uznam - oświadczył jeniec, najwyraźniej doskonale Pchełka rozumiejący, ale nadal mający koszmarne kłopoty z wysłowieniem się we spólnej mowie - Rhabbit tamoj siam posieł, a nie powin. Grughor wyle wrrr, a Grughora modlacz wyle wyle. Me uny najdli tamoj ubite, yno edin dychaty. Ten s Grughora prawit, a Gruhgor prawit, modlacza zmora unych ubit.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:16, 19 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kuźnia Miechoduja, krótko potem

Pomścibor potrząsnął lekko głową rozważając coś zaciekle w myślach, potem przeniósł spojrzenie na swego ojca i brata, spozierających na więźnia w milczeniu, aczkolwiek z nieskrywaną niechęcią.

- Ociec, tak se miarkuję, że to przecie zwykły goblin jest – powiedział młodzieniec machając bezwiednie trzymanym w dłoni pogrzebaczem.

- Przecie, że zwykły! – sarknął natychmiast Miłosz – Na niezwykłego to on mi od początku nie wyglądał!

- Nie o to idzie, ociec – roześmiał się wbrew sobie samemu Pomścibor, ściągając na się pełne potępienia spojrzenie brata – On jeno zwykły tropiciel, czujka czambułu. Co jemu wiedzieć o zamiarach ichnego wodza? Takiemu się przecie nic ważnego nie rozpowiada, tak jak wy nam nigdy nie rzekniecie, coście tam z młynarzem uradzili, coby mniejsze podatki płacić...

- Cichaj, a ozorem nie miel po próżnicy – sarknął naczelnik ucinając w połowie wypowiedź syna i śląc oczami istne błyskawice – Chcesz mi tedy rzeknąć, że go żelazem znakować nie lza, bo i tak nam niczego ważnego nie rzecze?

- Ta, ta! – pokiwał gorliwie głową braniec, wystawiając z ust kącik jęzora i przewracając swoimi wąskimi oczami – Nicho wichtigne ne prawit, nicho!

- Ty też cichaj, kurwi synu, bo ci kulasy poprzetrącam! – ryknął Miłosz dając upust swej złości i kopiąc goblina w łydkę – Jam tu władzów przedstawiciel i mnie decydować, czy będziesz przypalany czy nie!

- Cny naczelniku, powściągnijcie proszę swe temperamenta – odezwał się nieśmiało Gusłek, miętosząc palcami brzegi swych niemiłosiernie ubrudzonych wilgotną ziemią kapłańskich szat i zerkając pełnym odrazy wzrokiem na pogrzebacz w ręku Pomścibora – Nieludź to co prawda, ale na przesiąkniętego złem mi wcale nie wygląda, tedy może go lepiej nie kopać, co?

- Ani kopać ani więzić – zaproponował Pomścibor – Puśćmy go wolno, ociec, co nam szkodzi? Niechaj do swoich ziomków pomyka, a ichnemu wodzowi wieść zaniesie, żeśmy nielękliwi i swojego bronić będziem zażarcie. Chcą od nas pomocy, niechaj o nią grzecznie proszą, a nie wilczymi pyskami straszą.

Miłosz nic nie odrzekł, toteż zachęcony jego milczeniem syn odwrócił się w stronę strzygącego uszami goblina.

- Słuchaj no dobrze, nieboraku jeden – powiedział kucając tuż przed więźniem – Dobrym bogom podziękę składaj, żeśmy tak miłosierne są i cię na gardle nie pokaramy. Dostaniesz swoją sparszywiałą zbroję, oręż i sakiewkę. Wolno cię puścimy, a ty do tego swego Grughora poleziesz i rzekniesz mu słowo w słowo to, co zara ode mnie usłyszysz, rozumiesz?

Więzień pokiwał ponownie głową, wystawił jęzor jeszcze mocniej z gęby w grymasie bezbrzeżnego uradowania.

- Nie lza go puszczać, to zły pomysł! – odezwał się znienacka Niemoj, uderzając pięścią w kadź – Lepszyj będzie w chlewiku go zamknąć, a pod strażą trzymać, inakszy gotów jeszcze cosik od rzeczy wodzowi nagadać, a nasze słabości wyzdradzić!

- I co, będziesz przy chlewiku siedział i go pilnował? – spytał nieco sarkastycznie Pomścibor – Tedy lepiej go od razu zarżnąć, tu i teraz, zaoszczędzimy na strażniku.

Słysząc słowa młodzieńca gobliński wojownik wydał z siebie niski pomruk, chrząknął śpiesznie chowając język z powrotem do ust.

- Jeno w porty nie wal ze strachu, bo jak się sfajdasz, a klepisko zapaskudzisz, pewnikiem Miechoduj cię ubije bez patrzania na oćca pozwolenie – warknął Roch głosem lodowatym i pełnym groźby, ale w jego ciemnych oczach migotały wesołe iskierki wioskowego figlarza. Niemoj nic nie powiedział, mruknął coś jedynie niezrozumiale pod nosem.

- Nadstawiaj tedy uszysków, a dobrze – Pomścibor spojrzał ponownie na więźnia – Puścimy cię wolno, a ty polecisz na złamanie karku do swego wodza i mu rzekniesz, że my łacno skóry nie sprzedamy i niech se nie myśli, że jeno na tłuste kozy tukej natrafił. Mamy ci mężnych wojów, a czarownika, co straszniście władny jest w czarach, sam żeś przecie widział jako ci wilka przeraził, a cię samego! Tedy najlepszyj by ten Grughor uczynił, jakby nam otroków całych, a zdrowych oddał, a samemu żwawo ogon podwinął, a precz uszedł, niechby i do tego waszego Ogra-garu. I niechaj sobie za dużo nie myśli o bitnym zwycięstwie, bo wojsko z Agatar-kiru już w drodze i lada chwila tu będzie. Zrozumiał ty wszytko, com rzeknął?

- Ta, wyle pajmiał – pokiwał żarliwie głową więzień. Nie mówiąc nic więcej Pomścibor wyciągnął zza pasa myśliwski nóż i przeciął nim rzemień oplatający ręce goblina.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:17, 19 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, zgodnie z Waszymi deklaracjami uwolniłem brańca (wiem, nie wszyscy optowali za takim rozwiązaniem, ale generalnie liczba głosów za puszczeniem drania wolno przeważyła). Ponieważ zaś nikt nie wypowiedział się w kwestii jasno postawionego pytania na temat dobytku jeńca, zdecydowałem się na nałożenie na Was kary za opieszałość w postowaniu pod postacią przepadku owej zdobyczy – i tak oto braniec oddalił się w stronę puszczy unosząc ze sobą skórznię, tarczę i broń warte dobrych kilka sztuk złota (złota, nie srebra!), a także swój nędzny mieszek.

Bardzo istotne staje się teraz ustalenie dalszego planu działania, ponieważ mamy już tylko trzy godziny z kawałkiem do wschodu słońca, a właśnie wówczas mija termin ultimatum Grughora. Na razie nie wiadomo jak wódz goblińskiego czambułu się ustosunkuje do przesłania przyniesionego przez uwolnionego jeńca, więc rozsądek nakazuje obstawianie pesymistycznej wersji (lepiej się później ucieszyć miłą niespodzianką niż płakać z goblińską dzidą w pośladku). Ponieważ w międzyczasie Maskacz zakończył już oględziny reszty oddanych mu do dyspozycji przedmiotów (rzecz idzie o szklane fiolki ze skrzynki Wężysplota), gotów jestem uprościć fabularnie „zejście się” grupy i w następnej aktualizacji zgromadzić wszystkich razem w jednym miejscu w celu poczynienia dalszych ustaleń.

I wielce mi się interesanta zdawa odpowiedź na pytanie, co właściwie stało się z tymi trzydziestoma złotymi monetami odkrytymi w pierwszym pudełeczku Wężysplota...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 22:30, 19 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp na obrzeżach Kreptinu, trzy godziny do wschodu słońca

- No i poszedł w diabły – mruknął Trzęsikęsek odprowadzając wzrokiem pomykającego żwawo w ciemność nocy więźnia i postukując jednocześnie palcami w łęczysko swego łuku – Ech, wsadziłbym mu na pożegnanie szypa w rzyć, to od razu kroku by przyśpieszył.

Chociaż uwolniony wraz z całym dobytkiem goblin nie mógł słów myśliwego usłyszeć, jakby w odpowiedzi na jego pogróżkę odwrócił się na krótką chwilę na skraju mdłej poświaty rzucanej przez zatknięte w szczyt wału pochodnie i wystawił w kierunku obserwujących go wieśniaków zgiętą w łokciu rękę, posyłając swym niedawnym ciemiężycielom wielce obraźliwy gest.

- Spadaj, bo nie zdzierżę i strzelę! – huknął Trzęsikęsek, ale goblina już nie było widać, już skoczył zwinnie za pogrążoną w mroku miedzę na skraju łąki i przepadł bez śladu.

- Pian jeden wie, co ten cały Grughor uczyni jak się dowie, żeśmy gotowi go czarną magią na cacy załatwić... – powiedział Pchełek lekko powątpiewającym tonem – Może i podwinie ogon pod siebie, a może nie.

- Jeśli się nie wystracha, trudno – wzruszył ramionami Roch, przybierając na twarzy groźnego wyrazu – My tchórze nie są, niechaj wilczarze przyjdą. Włócznie i łuki przeciwko kłom i dzidom, a Katan rozstrzygnie, co czyjej stronie zwycięstwo.

- Nie jeno Katan – fuknął z lekkim rozdrażnieniem Gusłek, od dłuższej chwili próbujący jako tako oczyścić z brudu swe odzienie – Nie zapominajcie o mej osobie, jam jest bowiem kapłanem Pana Uciech i jego głosem w tym miejscu o tym czasie. Kto zatem jego o błogosławieństwo i łaskawość gotów zabiegać, niechaj czym prędzej wokół mnie klęka, a razem modlitwę odmówimy zgodnym głosem.

Naczelnik i jego synowie cofnęli się o kilka kroków z kamiennymi obliczami, nic nie mówiąc na widok klękających Buratarczyków i kilku swoich ziomków, którzy opodal straż trzymali, a którzy teraz w potrzebie skupili się wokół przyjezdnego kapłana gotowi zabiegać z jego wstawiennictwem o pomoc niebios. Wyrecytowana wspólnymi siłami krótka modlitwa zdawała się tchnąć nową nadzieję w serca wieśniaków, kiedy więc Gusłek nakreślił nad ich głowami znak błogosławieństwa, wszyscy podnieśli się z klęczek z łagodniejszymi minami.

- Istny to pech, żem zawsze zapóźniony na twoje obrzędy, czcigodny Gusłku – powiedział z wyczuwalną nutą sarkazmu mężczyzna w czarnym płaszczu z kapturem, który wychynął bezgłośnie zza pobliskiej chałupy zmierzając szybkim krokiem w stronę znajomków – Jak tam nasz więzień? Ubity czy jeszcze dycha?

- Dycha i to całkiem ochoczo – odburknął Gusłek dając Zagerowi do zrozumienia, że jego złośliwy żarcik został przejrzany i nie będzie szybko puszczony w niepamięć, czarownik starannie bowiem omijał wszelkie poświęcone Pianowi ceremonie oddając w samotności cześć innemu bóstwu i chociaż Gusłek nie miał pojęcia, komu hogur słał swe pokłony i komu składał ofiary, w skrytości ducha wcale tej prawdy poznać nie chciał – Wolny i na swobodzie, właśnie do lasa dobieżał.

- Precz go puściliście? – Maskacz nie okazał w żaden sposób zdziwienia, ale na jego ledwie widocznej spod kaptura twarzy pojawił się grymas dezaprobaty – Inszego niczego nawet bym się nie spodziewał. I wy tutaj, zacny naczelniku, tedy skoro więzień już precz popędził, raczcie mi rzeknąć, czy macie tu we wsi jakąś studnię głęboką?

- Ano mamy – odpowiedział mocno podejrzliwym tonem Miłosz – A po co ci to wiedzieć, przyjacielu? W gardle ci zaschło? Bo chyba wody truć nie chcesz, co?

- Niech mnie bogowie przed tym bronią! – żachnął się z udawaną zgrozą czarownik – Mam ci ja pewien plan, ale mus mi wpierw studnię obejrzeć.

Stojący tuż przy nasypie Pchełek śledził wymianę zdań z zaciekawieniem, które dzielił pomiędzy słowa hogura i niewielki obracany w palcach przedmiot, wyciągnięty jeszcze w kuźni chyłkiem z sakiewki więźnia. Pocierana machinalnie srebrna moneta była tak zmatowiała, że prawie wcale nie odbijała blasku łuczyw, ale na jej rewersie wciąż dawało się rozpoznać zarys wytłoczonej w metalu kanciastej głowy, która przypominała od biedy karykaturalne oblicze ogra.

- Zara ci studnię pokażę, sam tamoj pójdę, bom straszniście cekawy, coś wymyślił – oznajmił nie wieszczącym niczego dobrego tonem naczelnik – Lecz wpierw rzeknijcie mi, dobrzy ludkowie, co nam dalej czynić trza? Jam gotów wału do upadłego bronić, jeśli wilczarzom chętka na atak przyjdzie, niech posmakują naszej kreptińskiej stali. A wy co rzekniecie, czcigodny Gusłku? Wy, zacny Pchlarzu i Niemocie? Abo wy, Trzewikęsku?

Posiadacze brutalnie poprzekręcanych przez Miłosza imion wyprostowali się mimowolnie, ale odstapili od zamiaru poprawienia gospodarza, ponieważ w jego poważnej twarzy wyczytali jedynie głęboką troskę i pojęli, że naczelnik z roztargnienia przeinaczył ich miana, nie zaś ze złośliwości. Jedynie Bławatka pociemniała po twarzy i zagryzła usta, albowiem Miłosz nawet nie spojrzał w jej stronę, jakby nie przyjmując do wiadomości tego, że białogłowa też mogłaby mieć jakiś warty omówienia osąd w rzeczonej materii.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 23:47, 19 Mar 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Mile widziany byłby opis wioski - jak wygląda ten wał, jakie są budynki i mniej-więcej ile, co otacza wioskę (las, pola, łąki?) i z której strony jest obóz goblinów (w którym ja, Gusłek i Łamignat byliśmy) i z której strony jest żółwi kamień.

To, co teraz przychodzi mi do głowy:
Na wypadek ataku w nocy: Można ustawić stogi siana o strzał z łuku od wału i postawić przy nich czujki. Gdy gobliny się zbliżą, czujka zapala siano i oddala się. Gobliny w pobliżu płonącego siana są dobrze widoczne - można do nich strzelać.
W przypadku ataku gobliny najpewniej będą chciałby spalić wioskę - warto przygotować jak najwięcej wiader z wodą i przydzielić jakąś młodocianą hałastrę do gaszenia ognia.
Wał da nam chyba tylko większy zasięg strzału z łuku.

Dziwny pomysł do rozważenia: wysypać wokół wioski jakiś palny materiał, który trzyma temperaturę (tylko czy mamy coś takiego - o węgiel może być ciężko). Chodzi o to, żeby wargi parzyły sobie łapy - w końcu nie mają kopyt. Zaostrzone kijki najprawdopodobniej łatwo ominął - taki warg chyba porusza się zwinniej niż koń.


Jutro mnie nie ma.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 11:50, 20 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Stan, dzięki za zbiór sugestii. Co do stogów siana, to one już stoją o strzał z łuku od wału, więc zaoszczędzicie na robocie! Wiadra z wodą pomysł niegłupi i da się to odpowiednio załatwić z Miłoszem. Z pasem łatwopalnego surowca wokół wioski będzie ciężka sprawa... nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłoby taką rolę spełnić.

Postaram się załatwić jakąś mapkę okolicy, chociaż nie jestem zbyt biegły w obsłudze programów graficznych.

Ponieważ w skład drużyny wchodzi oprócz Stana siedmiu innych graczy, niniejszym wstrzymuję bieg akcji, dopóki wszyscy się nie wypowiedzą na temat dalszych działań. Muszę przyznać szczerze, że już się pogubiłem w obrazie tego, kto wciąż aktywnie uczestniczy w przygodzie, kto śledzi ją biernie, a kto wyłączył się z zabawy bez uprzedzenia (tutaj przyda się może informacja o takim topiku w panelu technicznym, który się zwie "Absencja").

Jeśli nie macie żadnych pomysłów na dalsze działania, napiszcie po prostu, że czekacie przy wale do wschodu słońca, ALE napiszcie cokolwiek, ponieważ długotrwałe ociąganie się z postowaniem bez uprzedzenia o tym MG z ciężkim sercem będę musiał potraktować za porzucenie gry, a tym samym goblińskie dzidy przerzedzą o świcie znacząco szeregi drużyny Crying or Very sad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 16:21, 20 Mar 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Ja deklaruję chęć i gotowość do dalszej gry, ale przyznam szczerze, że nie mam pomysłu co moglibyśmy zrobić, żeby ruszyć przygodę dalej. Nie wiem czy to klątwa czy coś, co na klątwę tylko ma wyglądać i nie mam pomysłu jak to zweryfikować. Nie bardzo też wiem, co w chwili obecnej mielibyśmy zrobić z wiedzą na ten temat, gdybyśmy nawet ją mieli. Niestety, jeśli o mnie chodzi, to mam wrażenie, że utknęliśmy w martwym punkcie. Przygotowanie się do obrony wioski wydaje się jedynym sensownym działaniem (choć skuteczność obrony może być żadna). Jednocześnie mam nadzieję, że ktoś się ze mną nie zgodzi i posypią się konstruktywniejsze deklaracje. Stan wydaje się być jedynym graczem, który coś kombinuje, ale skutecznie swoje działania utajnia. Prawdę mówiąc, gdybym miał więcej czasu, to przeczytałbym całą przygodę od początku i może znalazłbym coś, co przeoczyliśmy. Ale czasu niestety brak. Ciekaw jestem opinii pozostałych graczy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 16:54, 20 Mar 2010
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





A mi coś wpadło do głowy. Skoro nikt z drużyny nie ma pojęcia, o co chodzi z tą klątwą, to może spróbujmy rozwiązać problem najazdu goblinów z innej strony. Tak, jak wcześniej napisał Keth, o świcie Grughor wyśle zwiadowców do Żółwiego Kamienia. Nie potrafimy znieść klątwy, ale możemy oszukać gobliny w jakiś sposób zapewniając bezpieczeństwo ich czujkom. Nie mam pojęcia, jak, ale to moze być pewne wyjście z sytuacji a przynajmniej zyskanie czasu. Jeśli gobliny wrócą całe i zdrowe, Grughor bedzie pewien, że klątwa została zniesiona.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:21, 21 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Cóż, pomysł Kariny wymaga solidnego rozwinięcia, ale zawsze to jakaś alternatywa wobec siedzenia na tyłkach przy nasypie aż do świtu. Jak rozumiem, chciałabyś w jakiś sposób asekurować zwiadowców Grughora?

Cóż, po pierwsze pojawia się pytanie jak i kiedy chcecie tam dotrzeć? Maskacz ma mapę rozrysowaną przez Rocha i siebie samego, więc w teorii znacie prowadzącą tam drogę. Rzecz w tym, że mus Wam czujkę goblinów wyprzedzić, a to oznacza konieczność wyruszenia w puszczę jeszcze w nocy, po ciemku i z ryzykiem napatoczenia się na gobliński patrol.

Drugie pytanie jest znacznie trudniejsze - brzmi mianowicie, co chcecie zrobić, by uchronić zwiadowców Grughora od ewentualnej aktywacji klątwy? A może Stan zechciałby uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić coś na temat swoich planów? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:47, 21 Mar 2010
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Można ich ewentualnie spróbować namówić do przejścia na naszą stronę. Powiedzieć, że klątwa działa, więc jeśli podejdą do kamienia to zginą, a ewentualne kłamstwo uratuje tyłki i im i nam. Tak sobie tylko głośno myślę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:44, 21 Mar 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Ujawnianie informacji
Przyznam, że ruszyłem trochę głównie dzięki krótkiej wypowiedzi Ketha na GG. Mam skasowane archiwum więc dokładnie nie przytoczę, ale w skrócie: "Gobliny umarły, kiedy kopały przy żółwim kamieniu". Potem dokładnie poszukałem, i jest to nieco niewyraźnie umieszczone tutaj:

Keth napisał:
Une chopaly w kruhane kole tego kamyna jacho szildkrejta, chde sme smego ujca chowli. Sme yno wijty słyszit, a jakemy unych swidli, une nieżwite. Uroch starsicho modlacza!


Mamy więc odpowiedź na pytanie zadawane wcześniej: po co wrócili? Żeby zdobyć coś, co jest zakopane przy Żółwim kamieniu.
W tym cytacie jest też informacja pozwalająca stworzyć teorię co do poszukiwanej rzeczy. Skoro pochowali tam ojca, to bardzo możliwe, że szukają jakiejś części jego biżuterii (jak my z Wężysplotem). Zatem moja teoria: szukają jakiegoś berła lub innego insygnia władzy.


Mój plan na teraz: przygotować się do obrony i negocjacji - jeśli mój plan (zdobycie tego, czego chcą gobliny) się nie powiedzie, możemy spróbować odkopać to przy goblinach. Jeśli się nie zgodzą zostaje tylko obrona wioski.


Ostatnio zmieniony przez Stan dnia Nie 15:50, 21 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 29 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin