RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sprawy rodzinne Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 15:04, 23 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kiedy brzask poranka oświetlił coraz bliższe mury Ostrogaru, oczy wiosłujących wytrwale rybaków zrobiły się wielkie i okrągłe. Każdy z nich nosił w głowie pewne wyobrażenia na temat stolicy Imperium, ale wyrastająca z toni Jeziora Udor-Ban wielka wyspa pozbawiła ich na dłuższą chwilę tchu, burząc całkowicie nieadekwatne porównania z rodzimą wioską.

Wystrzeliwujące ponad szczytami odległych gór promienie słońca złociły olbrzymie białe mury Pałacu, odbijały się od pokrytych miedzianymi gontami kopuł świątyń Katana. Setki strzelistych dachów pomniejszych pałacyków i zameczków przylegały do gładkich białych wałów, poniżej ich zaś przyciągały wzrok tysiące kolorowych dachówek wieńczących liczne miejskie kamienice i zabudowania portowe.

Okrzyknięci przez miejscowych rybaków, młodzieńcy odpowiedzieli niemrawo i bez przekonania, ignorując zaczepliwe spojrzenia ostrogarskich poławiaczy. W łódkach trwała przez chwilę ożywiona dysputa dotycząca wejścia do portu, jeśli bowiem oczy nie kłamały, rybacy mieli przed sobą co najmniej cztery wielkie, strzeżone przez basztele kanały prowadzące do wewnętrznych części stołecznego portu. Nadbrzeżne kamienne mury, wręcz śmiesznie małe w porównaniu z olbrzymimi wałami Pałacu, a mimo to górujące coraz bardziej nad głowami wioślarzy, udekorowane były łopoczącymi na wietrze proporcami, a promienie słońca lśniły w ostrzach przemierzających blanki włóczników.

Na wodach u brzegów wyspy roiło się od niewielkich rybackich łódek, manewrujących wprawnie pomiędzy dużo większymi holkami i kogami o rozpiętych żaglach. Ponad wodą niosły się ludzkie śmiechy, obraźliwe zawołania i zbiorowe śpiewy Ostrogarczyków, wyciągających nad powierzchnię jeziora pierwsze pełne ryb sieci.

- Toż to się we łbie nie mieści! – wydusił z siebie Pchełek – Kieby mi kto wcześniej rzekł, że to takie wielkie, tobym chyba ze śmiechu pynknął, a tu jużci! Oczyskom nie wierzę!

- Ostrogar – powiedział wolno Trzęsikęsek – Stolica Katanów. Iście inny świat...

- Kędy nam wpłynąć? – zapytał Łamignat rozglądając się wkoło roziskrzonym gorączkowo wzrokiem – Tam czy tam?

Zager i Gusłek spojrzeli na siebie wzruszając równocześnie ramionami. W litej skale nadbrzeżnych fortyfikacji widniały cztery wielkie wodne bramy, ponad którymi wprawni budowniczy przerzucili drewniane pomosty obsadzone przez miejskich strażników – dostatecznie wysoko, by wpływający właśnie do portu holk nie zahaczył o żaden z nich czubkami swych masztów.

- Jak nam ich tutaj odnaleźć? – jęknął nieco bezradnym tonem Gusłek – I to we dwa dni?


Wasze łódki kołyszą się lekko na falach opodal ufortyfikowanych brzegów stołecznej wyspy. Do wnętrza miejskich portów prowadzą cztery wielkie wodne bramy, lecz chociaż obsadzone są w górze strażnikami, nikt nie kontroluje wpływających i wypływających ustawicznie statków i łodzi. Wokół panuje ożywiony ruch, cięższe jednostki prują powierzchnię jeziora pod pełnymi żaglami, mniejsze ciągną za sobą sieci. Widać sporo statków handlowych, bez wątpienia kursujących pomiędzy stolicą i większymi osadami na południowym wybrzeżu wielkiego jeziora, gdzie docierają wielkie kupieckie karawany z wszystkich zakątków Orcusa.

Kiedy już przejdzie wam odejmujące mowę i budzące rozdziawienie gęb oszołomienie, musicie zdecydować, co dalej. Jak będziecie tkwić niczym kołki w miejscu, jacyś rozeźleni obecnością konkurencji ostrogarscy rybacy mogą Was pogonić albo nasłać na Was opłacany łapówkami stateczek straży wodnej. Z drugiej strony, może chcecie ich grzecznie zagadać, by uświadomić miejscowym, że nie grasujecie na ich łowiskach, tylko przypłynęliście w interesach i potrzebujecie dobrej rady? Albo decydujecie się wpłynąć od razu przez jedną z wodnych bram, w głąb tego niezwykłego, barwnego i pełnego zgiełku świata?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:16, 23 Mar 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- No chłopki, co żeście tak poroździawiali japy jakbyśta bochny młynarzowej zoczyli. - zagadał Pchełek próbując zamaskować swój podziw dla rozpościerającego się widoku.

- Holaaaaa, Panie rybaku, jak tu płynąć coby się bystro przy placu karczemnym znaleźć....


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Pon 16:17, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:48, 23 Mar 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– Cichaj Pchełek. Nie drzyj gęby. – Gusłek skulił się w sobie, wyraźnie wystraszony i zdziwiony przyjacielską postawą kompana wobec obcych. – Czort wie co to za ludzie z tych miastowych. Jużci zamiast pomocy nam udzielić, one rybaki łódkę nam wywalą, a nas potopią. Biedy nam napytasz. Płyńmy co tchu, drogę na przystań sami znajdziem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:26, 23 Mar 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






- Ja bym tam z nimi pogadał. Szanse, że pokażą dobrą drogę są większe, niż że w dwa dni sami znajdziemy plac karczemny.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:54, 23 Mar 2009
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





- Ja się tam mądrzeć nie byde, ale z tego co mi zmysł myśliwski podpowiado to w każdziutkim doku pełno karczmów bedzie, a jak do jednej trafim to sie tam już zapytomy o Michelona mordownie - Trzęsikęsek sam nie do końca przekonany był racji swoich słów, wiedział natomiast doskonale, że muszą w miarę szybko i sprawnie znaleźć pilnowane miejsce na swoje łodzie - zadokujmy w pierwszej najbliższej, oo, choćby i tam.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:38, 23 Mar 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Keth, powiedz, czy te twierdzenia są prawdziwe?
1. "plac karczemny" to nazwa konkretnego placu w stolicy, które zna większość ludzi
2. Michelon nie jest osobistością znaną w całym mieście.
Jeśli tak, to powinniśmy szukać placu karczemnego, a potem Michelona. Po drodze można by się o nich rozpytać w przystani. Mam nadzieję, że wiemy jak wyglądali (możemy ich jakoś w miarę dokładnie opisać)?


Ostatnio zmieniony przez Stan dnia Pon 21:39, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:52, 23 Mar 2009
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Tak, racją jest, że lepiej najsampierw poszukać placu.

Potem, jak już będziecie na placu to możecie pytać o karczmę u Michelona.

Wtedy dużo mniej ludzi będzie wiedziało o tym, że szukamy karczmy u Michelona.

Piszę „będziecie”, ponieważ Trzęsikęsek chce w pierwszej kolejności załatwić swoje interesy, więc się na chwilkę rozdzielimy.



GM, w pierwszej odwiedzonej karczmie chcę zwrócić szczególną uwagę na zainteresowanie otoczenia, wygodnie noszonymi przez myśliwego skórkami.

Będę tak robił jeszcze kilka razy w czasie gry.

Po zebraniu informacji ocenię ile krzyczeć za sztukę.


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Wto 0:11, 24 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 0:05, 24 Mar 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Łamignat bez przerwy z rozdziawioną gębą przyglądał się majestatowi wielkiego miasta. Cokolwiek Jego towarzysze zamierzali on będzie im pomagał. A jako, że chłop to był powolnego umysłu swoich propozycji nie wysuwał bo też i jak skoro cały umysł pochłonięty miał oglądaniem widoków.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 8:29, 24 Mar 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Keth napisał:
Zawsze kupowali ziarno u tego samego kupca, Michelona z Placu Karczemnego.

Panowie, o karczmie nie było słowa. Ale to plac Karczemny, zapewne znajdziemy niejedną knajpę, tyle, że nie "u Michelona" Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 9:59, 24 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Stan, obydwa wysunięte przez Ciebie twierdzenia są poprawne. Plac Karczemny to w zasadzie miniaturowa dzielnica sama w sobie, rozgraniczająca obszar portu i bogatsze części stolicy. Michelon to zaledwie jeden z wielu tysięcy osiadłych w Ostrogarze kupców, specjalizujący się w obrocie ziarnem. Jedyny sposób na odnalezienie jego interesu to zgłębienie zakamarków Placu i wytrwałe mielenie ozorkami.

Wiecie doskonale jak wyglądali Krzesimir i Sękacz, bo znacie ich od lat. Są od Was trochę starsi i nie utrzymywaliście zażyłych stosunków, niemniej jednak to Wasi sąsiedzi z wioski.

Trih, oferty wahają się pomiędzy dwie i pięć sztuk srebra od skórki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 11:54, 24 Mar 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Ja tam miastowych się boję, ale myślę, że dobrym pomysłem byłoby zasięgnięcie języka w jakiejś karczmie. Może ktoś wskaże Michelona, może ktoś słyszał o naszych kamratach...
Poza tym muszę oddać cześć swemu bogu - Pianowi.


Z kuflem piwa w dłoni, hi hi?


Ostatnio zmieniony przez namakemono dnia Wto 11:56, 24 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:30, 24 Mar 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





-To co chłopki, choćmy na ten plac karczemny, a tam Gusłek jako najbardziej rozumny z naszej kompanii popyta o owego Michelona, a ja sie może za jakimś bezpańskim mieszkiem rozejrze. Bedziem mogli wtedy w karczmie miastowego życia popróbować.
- Idzieta chłopy??!!

Nie tak szybko, hi hi! Najpierw kwestie finansowe... Wink


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Wto 13:31, 24 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:48, 24 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Wymieniwszy między sobą śpieszne uwagi rybacy złapali pośpiesznie za wiosła, ale nie zdążyli ich już zanurzyć w wodzie. Okrzyknięty przez Pchełka poławiacz ostryg podpłynął bliżej swą niezgrabną łódką, złożył wiosła w dulkach spozierając podejrzliwie na obcych.

- Czego chceta, chłopy? – zapytał chrapliwym głosem, odpędzając jednocześnie długim kijem kilka bezczelnych mew próbujących wykraść mu za plecami małe rzeczne raczki wrzucone do glinianej misy na rufie łódki – Czego szukata?

- Toć żem gadał, że Placu Karczemnego – odpowiedział Pchełek posyłając jednocześnie pełne wyższości spojrzenie w stronę Gusłka – Bo my tu pierwiej nie bywali, a mus nam na Plac i nie wiemy, kędy.

- A skądżeście som? – indygował dalej poławiacz, kręcąc na boki swą zarośniętą zbójecko gębą. Miał szczupłe opalone ciało, na sobie zaś jedynie krótkie ociekające wodą spodnie, co świadczyło, że ledwie chwilę wcześniej nurkował w poszukiwaniu małży – Skądy was tu przyniosło, co?

- Z Burat-aru – odpowiedział chłodnym tonem Zager – I jeśli wiedzieć chcesz, czyśmy tu przypłynęli ostrygami kupczyć, to ci rzeknę: nie.

- Przecie nie pytam – poławiacz roześmiał się gardłowo, klasnął dłońmi w uda – Płyńta do tamtej bramy, o tamoj, a potem kanałem aż po pomosty dla rybaków.

- Dzięki i bywaj – machnął ręką Pchełek ujmując ponownie wiosło – I widzita? Czego żeście się strachali? Dyć to całkiem fajny chłop.

Pchnięte wiosłami łódki szybko znalazły się w cieniu rzucanym przez kamienne mury. Fale uderzały z sykiem w podstawy wodnych fortyfikacji, pieniąc się na wielkich blokach granitu. Wpływając do szerokiego zacienionego kanału rybacy słyszeli wyraźnie łopot wywieszonych wysoko w górze miejskich proporców i nawoływania strażników. Woda w kanale miała ciemnozieloną barwę, unosiły się na niej jakieś śmieci, Łamignat zaś wyłowił końcem wiosła zdechłego szczura.

- Z drogi, łajzy! – z dziobu nadpływającego z przeciwnej strony holka padły szydercze okrzyki i śmiechy. Rybacy odbili swymi łupinami w bok, pod stromą ścianę bramy, ale wywołana przejściem ciężkiego statku fala i tak rzuciła nimi o kamienną podstawę kanału – Won, psie syny!

Ktoś cisnął z pokładu ogryzkiem jabłka, ale chybił, ktoś inny zarechotał donośnie. Holowany przez dwie wielkie łodzie holk przesunął się obok siedzących w łodkach rybaków, wypłynął na szerokie wody jeziora, gdzie mógł już rozwinąć żagle.

- Lać ich? – jęknął Łamignat patrząc z rozczarowaniem na oddalającą się rufę statku – Za nimi i lać?

- Daj spokój – mruknął Gusłek – Patrzta lepiej tutej.

Przed oczami Buratańczyków rozciągnęła się panorama wielkiego portowego akwenu przylegającego do pełnych żurawi i magazynów doków, oplecionych plątaniną zbitych z desek pomostów. Spojrzenia oszołomionych tym widokiem młodzieńców skakały od statku do statku, od magazynu do stoczniowej pochylni, sięgając hen ku wysokim dachom kamienic i lśniącobiałym murom Pałacu Katana.

- Tam, tamoj jest miejsce! – syknął Pchełek wskazując palcem jeden z pobliskich pomostów – Przywiążemy łódki tamoj, do tego drąga.

Przybiwszy do pomostu rybacy wydostali się po kolei z chwiejnych łódek, wciąż rozglądając się wkoło cielęcym wzrokiem. W porcie cumowało istne mrowie statków, łodzi i łódeczek, a przelewające się pomostami i nadbrzeżami morze ciał wprawiało rybaków w stan skrajnego oszołomienia.

- Patrzajcie tamoj – stęknął Gusłek – Czy toto małe tam, co idzie kole furmanki to to, co mnie się zdaje?

- Tak – odparł Pchełek – Toż to prawdziwy krasnolud! Jaki brodaty, no nie mogę!

- Lepiej się na niego tak nie gapcie, bo się jeszcze wzburzy – doradził Trzęsikęsek odwracając śpiesznie samemu wzrok – Lepiej z tym tam pogadajcie, co tu lezie.

Faktycznie, środkiem pomostu sunął tęgi człowiek o krótko przystrzyżonych włosach i jowialnym obliczu, targający przewieszoną przez ramię skórzaną sakwę oraz pergaminowy zwój i wykonany z grafitu rysik.

- Witam jejmościów! – zakrzyknął donośnie ciskając sakwą wprost pod nogi Łamignata.

- Ja jejmość? – burknął osiłek spoglądając z góry na Ostrogarczyka – Ja przecie Łamignat, nie jej...

- Nieważne! – uciął ruchem ręki grubas – Opłata trzy miedziaki od łodzi, jako regulamin portowy rzecze. Pokwitowanie ważne od wschodu do wschodu słońca. Kto płaci?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:34, 24 Mar 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Hm... Kto ma kasę? Niezbyt rozgarnięty brutal, złodziej, wyznawca boga-opoja, zły czarnoksiężnik czy myśliwy, który w misji uczestniczy "przy okazji"?

Hm... niech będzie, że Ty. To w zasadzie bez znaczenia, i tak szybko się skończy...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:35, 24 Mar 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Pchełek,cicho gwiżdżąc po nosem, udaje że pilnie się rozgląda za czymś ważnym, stara się sprawić że niemal nie zauważa grubasa byle tylko obowiązek płacenia nie padł na niego.
A gdyby udało się obejść spaślaka i zajrzeć czy nie wisi mu jakiś mieszek albo zajrzeć ukradkiem do sakwy i chwycić coś ze środka to by było szczęście. Byle tylko kto nie zoczył co Pchełek kombinuje...


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Wto 16:36, 24 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
KC - Sprawy rodzinne
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin