RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sprawy rodzinne Idź do strony 1, 2, 3 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
KC - Sprawy rodzinne
PostWysłany: Nie 22:23, 15 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Blask płomieni bijących od paleniska otulał swym ciepłem kucających na glinianym klepisku młodzieńców, wpatrzonych urzeczonym wzrokiem w brodatego starca siedzącego przed nimi na skrzyżowanych nogach. Wielki żelazny sagan ustawiony nad paleniskiem bulgotał cicho rozsiewając wokół upojny zapach ziołowego wywaru, z którego wyrobu sędziwy Męczywór słynął w całej okolicy.

- Minęły cztery dni, a tamci ciągle jeszcze nie wrócili – powiedział ze smutkiem starzec, kiwając swą siwą głową – Wiecie dobrze, że zabrali prawie wszystkie nasze pieniądze. Bez tego ziarna wioska pomrze śmiercią głodową, a jeśli rozgniewamy wcześniej namiestnika Katana, orkowie wbiją nas za niezapłaconą daninę na pal. Hyrtan Druhgar nie słynie z wyrozumiałości.

Słysząc miano miejscowego namiestnika czterej młodzieńcy skłonili głowy śpiesznie ku klepisku – czyniono tak zawsze na dźwięk imienia hyrtana, jeśli bowiem ktoś się przed tym wzbraniał, orkowe bizuny krwawym śladem na grzbiecie szybko uczyły pokory.

- Popłyniecie dzisiejszej nocy, pogoda jest piękna, bezwietrzna. Znacie drogę do Ostrogaru, wystarczy wam zapuścić się na najdalsze łowiska istugi, byście spostrzegli na horyzoncie światła na wałach miasta. Jeśli się przyłożycie do wioseł, dotrzecie do portu tuż przed świtem. Weźcie dwie łodzie, te od starego Jemioły, dopiero co je wysmołował, nadadzą się w sam raz na tę podróż.

Starzec sięgnął za siebie, na małą drewnianą półeczkę obwieszoną pękami ziół, zdjął z niej niewielki bawełniany woreczek, rozsznurował go niewprawnie powykręcanymi artretyzmem palcami. Blask paleniska padł na garść drobnych miedziaków, połyskujących metalicznie w pomarszczonej dłoni Męczywora.

- Weźcie te monety, będą wam potrzebne do opłacenia miejsca w przystani. W Ostrogarze trzeba płacić za wszystko, nawet za kawałek deski przy pomoście dla łodzi. Znajdźcie Krzesimira i Sękacza. Jeśli wpadli w opały, poratujcie jak na druhów przystało. Jeśli zaś co złego uczynili i przetracili nasze pieniądze… niech nie wracają do wioski. Przekleństwo wówczas na nich i niech idą na przetracenie… a wy przywieźcie ich prawe dłonie, by starszyzna wiedziała, żeście im wymierzyli karę.

Starzec odwrócił się ponownie w stronę półki, tym razem ściągnął z niej cztery malutkie metalowe flakony dokładnie zakorkowane i wsadzone w wiklinowe koszyczki.

- To Czerwona Furia – powiedział ważąc flakony w dłoniach – Jeśli sami wpadniecie w opały, z których tylko żelazo będzie was mogło wyciągnąć, nie wahajcie się jej zażyć. Jak działa, już wiecie, nie muszę wam nic wyjaśniać. Baczcie tylko, byście prawa nie złamali w sposób taki, który ściągnąłby na nas gniew orków, bo wtedy przekleństwo na głowy wasze i waszych rodzin. Ostrogar to ich ostoja, matecznik, leże. Niechby hyrtan się zwiedział, że jego poddani hańbę mu przynieśli w stolicy, to nam jeszcze kur czerwony w oczy może zaświecić.

Młodzieńcy ponownie skłonili głowy, milczeniem okazując szacunek głowie starszyzny i chłonąc z ekscytację słowa starca.

- W łodziach już jest jedzenie: świeży chleb, wędzone sery, marchew i cebula oraz suszone ryby. Wystarczy wam na dwa dni, byście nie musieli nic w Ostrogarze kupować, bo nie macie na to pieniędzy. Krzesimir i Sękacz musieli zostawić łódź w małym porcie, tam zacznijcie poszukiwania. Zawsze kupowali ziarno u tego samego kupca, Michelona z Placu Karczemnego. Nie tracie czasu na nic innego, nie dajcie się wodzić na pokuszenie. W Ostrogarze wiele jest zgubnych pokus: trunki, sprzedajne kobiety, złodzieje czyhający na mienie nieostrożnych głupców. Znajdźcie Krzesimira i Sękacza, dowiedzcie się, gdzie jest ziarno albo pieniądze na nie przeznaczone, a potem szybko wracajcie. Rada starszych chce was widzieć o poranku trzeciego dnia od teraz.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:04, 15 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Jak już wcześniej wspominałem w Panelu Technicznym, mam cztery role do obsadzenia w tej przygodzie i rezerwuję je w pierwszym rzędzie dla młodszych stażem graczy. Stan, Kamień88, Waylander, Raphael - proszę się zgłaszać, jeśli jesteście zainteresowani (Stan i Kamień już to wstępnie zrobili). Podajcie też wybrane profesje (patrzcie poniżej).

Graczom przyjdzie się wcielić w postacie prostych rybaków z wybrzeża Wielkiego Jeziora, wysłanych do stolicy Imperium Katanów z zadaniem odnalezienia dwóch zaginionych ziomków mających zakupić tam ziarno na nadchodzący zasiew. Przygotujcie się do grania oszołomionych wielkim miastem kmiotków, którzy pierwszy raz wystawią swe nosy poza najdalsze granice wioski.

Profesje do wyboru to: wojownik, złodziej, zabójca (w tym przypadku zwykły nożownik), kupiec (w tym przypadku skryba), bokur (czarownik parający się jasną magią) lub hogur (czarownik parający się ciemną magią) oraz wioskowy kapłan (w tym przypadku pomocnik kapłana z osady, religię możemy ustalić później). Jedyne ograniczenie to JEDEN czarownik na drużynę (bokur lub hogur).

Start sesji 23 marca 2009.

Zadeklarowani oficjalnie gracze:

[16.03.09] Kamień88 - złodziej imieniem Pchełek
[16.03.09] Stan - hogur imieniem Zager, za plecami zwany Maskaczem


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pon 19:17, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:35, 18 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Rozżarzone do czerwoności polana trzaskały donośnie pod bulgoczącym saganem, sypały co chwila iskrami wypalającymi niewielkie plamki na brudnym klepisku.

- Starszyzna wybrała was przez wzgląd na młody wiek i krzepkość ramion, ale też wierność tradycjom osady – Męczywór przeciągnął spojrzeniem po obliczach młodzieńców, zatrzymał swe kaprawe oczy chwilę dłużej na twarzy Zagera, który nad wyraz rzadko zdejmował z głowy swój noszony nawet w słoneczne dni kaptur. Płomienie paleniska wydobyły z mroku drewnianej chaty zielarza dumne ostre rysy i zacięte usta młodzieńca. I smoliście czarne chłodne oczy, które nie okazywały zbyt wielu emocji nawet w tak ekscytującej dla całej czwórki chwili.

- Nie zawiedziemy tego zaufania – odparł zdecydowanym tonem Pchełek, szczupły chłopak o kędzierzawych włosach koloru pszenicy i roześmianej na co dzień twarzy, teraz śmiertelnie poważnej – Za trzy dni przywieziemy nasze srebro lub zboże, naszych poratowanych z opresji druhów lub ich głowy. Stanie się zadość woli starszyzny.

- Słuszne słowa i przynoszą wam chlubę – klasnął w pomarszczone dłonie Męczywór – Nie traćcie zatem czasu, bo nie macie go wiele. Niech łaska bogów podąża waszymi krokami.

Skłoniwszy głowy w geście pożegnania, młodzieńcy zabrali śpiesznie flakoniki z narkotycznym wywarem oraz skąpy mieszek miedziaków, przestępując próg chaty i zanurzając się w mrok ciepłej rozgwieżdżonej nocy. Chociaż zmierzali szybkim krokiem ku wyciągniętym na piasku plaży łodziom nie rozglądając się przy tym na boki, wszyscy czuli na swych plecach palące spojrzenia ukrytych w ciemnościach ziomków, wyzierających niemo zza okien i progów swych nędznych domostw.

Krzesimir i Sękacz wypłynęli do Ostrogaru cztery dni wcześniej, zabierając ze sobą blisko pięćdziesiąt sztuk srebra przeznaczonych na zakup ziarna pod zasiew. Mieli wrócić po dwóch dniach, ale ślad po nich zaginął.

Postawili na szali los wszystkich ziomków, ściągając na osadę widmo głodu i niewolniczych kajdanów, w które orkowie zwykli zakuwać poddanych spóźniających się z daniną.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:31, 19 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, poza Stanem i Kamieniem nie zgłosił się dotąd żaden początkujący gracz, mam za to trzech weteranów na liście rezerwowych. Skoro tak, rozszerzę skład drużyny do pięciu osób. Jeśli o wybór postaci idzie, zapomniałem na liście powyżej odnotować profesję łowcy (myśliwego, tropiciela). Więcej ogłoszeń chwilowo nie mam Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:13, 20 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Przygotowane przez Jemiołę łodzie tkwiły na piasku kilka metrów za najwyższą linią przypływu, z dziobami wsuniętymi w kępy wysokiej trawy. Pchełek z lubością wciągnął w nozdrza ostry zapach smoły, kichnął niespodziewanie omal nie potykając się przy tym o jedno z wioseł. Prawa ręka chłopaka wystrzeliła ku noszonej za pasem obosiecznej dadze, kiedy w mroku za łodzią poruszył się nagle jakiś rosnący w oczach kształt.

- Na Oriaka, co to? – syknął młodzieniec alarmując swym tonem kompanów – Coś ty za jeden, poćpiego?! Wyłaź stamtąd, a żwawo, bo ci inaczej kosę sprzedam!

- Nie drzyj paszczy, bo ogłuchnę! – warknął cień przekładając nogi ponad łódką i podpierając się przy tym wbitym w piasek oszczepem – Męczywór głuchy jest jak pień, a pewnikiem i on zaraz tu przyleci sprawdzić, kto robi tyle rejwachu!

- Trzęsikęsek! – parsknął szyderczo Zager – W puszczy już wszystko przed tobą uciekło, że się do łodzi pchasz? Ryby łowić chcesz? A co z wnykami na zające i wiewiórki?

Wioskowy myśliwy, krzepki młodzian we własnoręcznie uszytym skórzanym kubraku, spojrzał na hogura z udawaną wyższością, przez wzgląd na męską dumę nie dając po sobie poznać obawy żywionej przed Zagerem przez niemal wszystkich członków społeczności.

- Do Ostrogaru muszę – oznajmił nie znoszącym sprzeciwu tonem – Te groty do strzał od Mścibora są łajno warte, niechby je sobie w rzyć wsadził, kowal od siedmiu boleści! Nowe muszę kupić, dobre, przez fachowców robione. I parę skórek mam na sprzedaż, kuny i łasice, na dwór elejata chodził z nimi nie będę, bo tam skórę ze mnie zedrą dusigrosze, za bezcen będą chcieli dostać.

- Męczywór wie, że chcesz z nami płynąć? – spytał powątpiewającym tonem Zager – Nie będzie się ciskał?

- A niby o co? – wzruszył ramionami Trzęsikęsek – Wczoraj mu do chaty młodego dziczka zwlokłem, w całości, nic dla siebie nie odkroiłem. Stary dobrze wie, że bez grotów długo nie popoluję, a on lubi sobie zjeść, chociaż zębów już nie ma. Nawet okiem nie mrugnie, a wam jedna para rąk do wioseł więcej na pewno się przyda.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:50, 20 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chociaż termin startu sesji pozostaje w mocy (poniedziałek 23 marca), już teraz z prawdziwą przyjemnością mogę Wam zaprezentować kompletną drużynę. Oto nasi bohaterowie, zahukani, ale żądni wrażeń kmiotkowie, prawdziwa chluba swej zabitej deskami rybackiej wioski:

Złodziej Pchełek (Kamień8Cool – młodzian o jasnej czuprynie i wesołym obliczu, który wprawnie dzierżoną dagą z równą łatwością odcina od pasów mieszki, co obiera ze skórki podwędzone ze stragana jabłka. Reszta drużyny go lubi, ale uważa na swe sakiewki, on lubi wszystkich z wyjątkiem Zagera, wobec którego czuje ostrożną nieufność.

Hogur Zager zwany też Maskaczem (Stan) – nie pasujący gładkimi rysami twarzy do „porządnych” wieśniaków podrzutek, wychowany przez starego szamana Trzewiskręta, od którego pobierał różne mroczne nauki, nim sędziwy mistrz nie wyzionął ducha po zaaplikowaniu sobie zbyt dużej dawki halucynogennych grzybów (kto wie, czy uczeń mu aby czegoś nie dosypał?). Lekko sarkastyczny i trzymający się na dystans od reszty, bojącej się nieco jego zaklęć, ale w razie potrzeby lojalny wobec wioski (na razie...). Faktem jest, że skubany potrafi to i owo wyczarować, ale z reguły są to zaklęcia, które budzą ciarki na plecach pozostałych rybaków.

Łamignat (Radziu) – szeroki w barach osiłek o ospałym charakterze, nad wyraz długo myślący nad każdym zagadnieniem, doskonale się zaś w zamian sprawdzający w wykonywaniu prostych komend (przynieś wody, narąb drzewa, zatłucz tamtego gościa). Z wyrazem wiecznego zadziwienia na jego pucołowatym obliczu doskonale komponuje się wielka drewniana pała, zabierana przez osiłka nawet do łóżka. Reszta kmiotków czasem podkpiwa sobie z niego za plecami, ale wszyscy wiedzą doskonale, że jest to nieustraszony mocarz, który w bitce do ostatniego tchu będzie bronił kryjących się rozsądnie za jego plecami przyjaciół.

Trzęsikęsek (Trihikilius) – wioskowy myśliwy, tropiciel i traper, dobrze obyty w oszczepie i łuku, a słynący wśród ziomków z ogromnego apetytu (dosłownie się trzęsie nad każdym kąskiem). Z każdym za panbrat z wyjątkiem Zagera, do którego podchodzi nieufnie.

Gusłek (Namakemono) – młody, ale ambitny pomocnik wioskowego kapłana Piana, czerpiący pełnymi garściami z wzorca w postaci swego wiecznie pijanego pryncypała, czcigodnego Żłopa. Lubiany przez wszystkich, chyba nawet przez Zagera, bo kto nie lubi przedstawiciela religii promującej dobrą zabawę, używki i remedium na kaca? Nie zdążył jeszcze zasłynąć z twardej głowy, ale usilnie trenuje, w przerwach między ustawicznym szorowaniem klepiska w kaplicy, praniem ubrań Żłopa i szukaniem leżącego gdzieś bez przytomności mistrza.

Co do ekwipunku, sprawa przedstawia się nad wyraz prosto. Pchełek ma rybacki oścień i dagę (ciężki obosieczny sztylet), Zager rybacki oścień i nóż, Łamignat wielką pałę, Trzęsikęsek oszczep i łuk (oraz piętnaście strzał miernej jakości), Gusłek rybacki oścień i długą laskę podróżną przypominającą dębowy drąg. Zager i Gusłek potrafią używać magii (czasami z komicznym, czasami z przerażającym efektem: w końcu obaj jeszcze się uczą). Nikt prócz Trzęsikęska nie ma pancerza, wszyscy noszą wielokrotnie cerowane, świecące dziurami kapoty i porty z parcianymi paskami, Zager ma dodatkowo wielki ciemny kaptur. Myśliwy jest dumnym posiadaczem skórzanego kaftana i pięciu kunich skórek na sprzedaż.

Jako drużyna macie jeszcze dwie trzyosobowe łodzie rybackie, czteruy flakoniki z narkotycznym wywarem pozwalającym wprawić się w rodzaj amoku (przydatne w bitce z miastowymi, ale głowa potem łupie, że hej, gorsze to od kaca) oraz dziesięć miedzianych monet, a także zapas żywności dla każdego na dwa dni.

Wszechstronnie utalentowani i doskonale wyposażeni, możecie wyruszyć na podbój cywilizowanego świata! Jeśli ktoś poczuł się porażony majestatem tej ekspedycji, może już swobodnie wyrazić swe oszołomione zdanie Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:39, 20 Mar 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Sądząc po składzie naszej wesołej kompanii, nastawiam się na przygodę lekko sensacyjną, trochę tajemniczą, przyprawioną trochę magią, trochę zabobonem i dużą ilością humoru (lecz w granicach rozsądku).

Nigdym poza wioskę nosa nie wyściubiał, tom niezmiernie ciekaw tego ogromniuśkiego świata, co to czcigodny Żłop o nim gadał. Doczekać się poniedzieli nie mogę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 9:07, 21 Mar 2009
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Trzęsikęsek rozsiadł się wygodniej w łodzi, złapał za wiosło i zważył w rękach.

- Nigdym poza wioskę nosa nie wyściubiał, tom niezmiernie ciekaw tego ogromniuśkiego świata, co to czcigodny Żłop o nim gadał. Doczekać się poniedzieli nie mogę - usłyszał od podchodzącego właśnie Gusłka.

- Tak, tak żebyś się tylko w tym Ostrogarze nie zatracił - myśliwy z uśmiechem na twarzy ciągną dalej - tam tyle pokus dla młodziana co trawy na tej planie - wskazał niedbale palcem gdzieś w ciemne miejsce po drugiej stronie rzeki - choć tu do mnie, razem powiosłujemy to miasta, hahaha.

Nie dając pomocnikowi Żłoba czasu na odpowiedź dodał teraz już bardziej do wszystkich niżli do samego młodziana.

- Słyszałem, że Krzesimira i Sękacza szukać będziecie, jak już kupię co mam kupić to wam pomogę - zamyślił się chwilkę nad celem swojej wyprawy, nie mógł nikomu powiedzieć, że tak naprawdę również martwi się o los rodzinnej wioski - w końcu to też moja osada.


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Sob 20:11, 21 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 13:19, 21 Mar 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Nuu... - odezwał się milczący dotąd osiłek drapiąc się po czuprynie i dodał jak zwykle z tępym wyrazem twarzy:

- Tatuńcio mówili coby tych eeee jeden.... - Łamignat zamyślił się jeszcze bardziej zastanawiając się jaka liczba jest po jedynce po czym z radosnym uśmiechem na twarzy dodał- A! Dwa! No to tych dwóch znoleść bo cosik złego bydzie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:17, 21 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, w ramach zapoznania z settingiem muszę Wam zdradzić pewną szokującą prawdę, na wieść o której Tolkien przewróciłby się w grobie! Kryształy Czasu osadzone są w świecie rządzonym niepodzielnie przez orków! Tak, tak, świńskie ryjki są tutaj panami życia i śmierci innych istot i nie należą do wyrozumiałych lub miłosiernych pryncypałów. Niedobitki elfów ledwie wiążą koniec z końcem w puszczach, krasnoludy harują na śmierć w podziemnych sztolniach, by sprostać nałożonym na nie podatkom, władających niegdyś Orchią reptillionów zepchnięto praktycznie do skansenów będących zaledwie cieniem ich dawnej potęgi. Jedynie ludzie mają się pod rządami orków lepiej, ponieważ setki lat wcześniej stanęli po ich stronie w walce przeciwko sojuszowi elfów, krasnoludów i reptillionów (zyskując tym samym etykietkę zdrajców w oczach Starych Ras). Ale lepiej nie oznacza wcale "dobrze", więc w Ostrogarze, stolicy Imperium Katanów, uważajcie dobrze na to, czy dość głębokie oddajecie orkom ukłony i czy we wszystkim im przytakujecie... inaczej kłopoty murowane.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:28, 22 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Wiosłowali wytrwale przez kilka godzin, kierując się gwiazdami w stronę granic najdalej na południu położonych łowisk osady. Potem odpoczęli krótko, przyciągając obie łodzie do siebie i przywiązując je linami na czas posiłku. Woda chlupotała o drewniane burty, pogłębiając uczucie osamotnienia na mrocznej tafli Wielkiego Jeziora. Rozgwieżdżony nieboskłon iskrzył się miriadami niewielkich punkcików, odbijających się w lekko rozfalowanej wodzie.

- Styknie tego dobrego – wymamrotał z pełnymi ustami Pchełek, zawijając niedojedzoną rzepę z powrotem w lnianą szmatkę – Przez dzień też coś trza będzie zjeść, bo Męczywór gadał, że nikt nas tam na miejscu strawą nie ugości.

- Oj, nie ugości – przyznał Trzęsikęsek, mlaskając przy tym niezrównanie – To przecie Ostrogar, stolica Imperium, ludzi tam jak mrówków albo i tych gwiazdów w górze, a każdy tylko patrzy, co by z przyjezdnych ostatniego miedziaka wycisnąć. I gdzie człowiek nie spojrzy, tam orkowie. Nie lza ich drażnić, ani nieopacznym słowem ani zbyt śmiałym wzrokiem, bo lochy Kartana pono bezdenne są i bez spodu.

- A dużo ich tam je? – zapytał swym wiecznie pełnym zadziwienia głosem Łamignat, żujący niestrudzenie twardą jak kamień kalarepkę – Orków tych, znaczy się? Więcej jak na dworze eleje… ejele… ta?

- Gnacik, ty już lepiej nic nie gadaj – odparł Gusłek – Ani tera ani potem, bo nam jeszcze biedy napytasz takiej, że przy niej niczym będzie apopleksja starego Męczywora. Łaź za nami, w ziemię patrzaj i czekaj, aż ci powiemy, co dalej.

Skończywszy posiłek młodzieńcy złapali czym prędzej za wiosła, zanurzając rytmicznie ich pióra w chęci dotarcia do Ostrogaru przed pierwszymi promieniami słońca. Wszyscy byli rybakami od dziecięcych lat, toteż wysiłek fizyczny niezbędny do tej podróży ich nie przerażał, w każdym razie nie tak bardzo jak perspektywa ujrzenia wielkiego świata, o którego przepychu słyszeli czasami to i owo z ust przejeżdżających przez wioskę handlarzy i najemnych rębaczy.

Dobre dwie godziny przed brzaskiem ujrzeli coś, co Pchełek wziął w pierwszej chwili za konstelację gwiazd wiszącą tuż nad czarną taflą Jeziora.

- To Ostrogar – wyprowadził go z błędu Zager, trzymający wiosło w poprzek kolan i spozierający ku horyzontowi z nabożnym podziwem – To muszą być światła w portach i latarnie na murach miejskich… a te wyżej… to Pałac Katanów. Płyniemy w dobrą stronę.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Nie 22:00, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:02, 22 Mar 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– A jak już bramę miasta przekroczym, to kaj pierwej pójdziem? Trza nam Krzesimira i Sękacza znaleźć, ale kędy ich nogi poniesły, psia ich mać? Gdzie szukanie zaczniem? Najsampierw u Michelona z Placu Karczemnego języka zasięgnąć nam trza, dobrze gadam?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:11, 22 Mar 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






- Ano, do Michelona... ale nie na najsampierw, tylko po upewnieniu się, że w ogóle dotarli do miasta. Najsampierw zapytajmy w porcie, czy ich ktoś widział. Potem pewnie pójdzie do Michelona.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 0:15, 23 Mar 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Łoooo.... - odezwał się z lubością Łamignat urzeczony widokiem budzącego się do życia miasta. - Jakie to pikne! Tatuńcio dobrze godoli co to za cudy na świcie bywoją. Chłopaki a my to blisko tych gwiozdeczek płynieć będziem?

Ciężko powiedzieć czy nie słyszał wyjaśnień, że przed nimi jest miasto, cel ich podróży czy może jeszcze nie dotarło do niego wyjaśnienie towarzysza. Jednak z całą pewnością osiłek był zachwycony podróżą i cudami na jakie mógł się napatrzeć.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 10:22, 23 Mar 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Do karczmy nam iść, nie ma co zwlekać. Pewno te hultaje ożłopali sie Ostrogarskiej gorzałki, a teraz w zamtuzie z dziewkami figlują i dudki trwoniom.

- Wypytajmy zatem mości Michelona gdzie som te zarazy, a z nimi już po swojemu porozmawia czcigodny Łamignat i jego drewniana przyjaciółka.
Zobacz profil autora
KC - Sprawy rodzinne
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 43  
Idź do strony 1, 2, 3 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin