RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> The Sign of Claw Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 24, 25, 26  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 20:08, 14 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pokład Golden Lady, 19 julius 831.M41, godz. 22.00

Cimbria Logan włożyła do karabinu nowy magazynek, przeładowała broń, a potem strzałem w skroń dobiła zwijającego się z bólu marynarza w oliwkowym uniformie noszonym przez całą załogę Golden Lady. W labiryncie korytarzy, kabin i magazynów składających się na wnętrze frachtowca dogasały echa strzelaniny, zastępowane chrapliwymi wezwaniami do złożenia broni i poddania się majestatowi Świętej Inkwizycji.

Logan przestąpiła ponad nieruchomym ciałem mężczyzny, który kilkanaście sekund wcześniej próbował ściąć jej głowę strażackim toporkiem, rozejrzała się po zadymionym korytarzu nasłuchując jednocześnie pilnie komunikatów przepływających przez eter.

- Maszynownia zabezpieczona, techadepci pod strażą!

- Mostek przejęty, brak krytycznych uszkodzeń!

- Jeńców kierować na podpokład medyczny i rozdzielać na dziesięcioosobowe grupy. Wszelkie próby stawiania oporu karać śmiercią!

Albinoska poluzowała uciskający ją pasek hełmu, a potem ruszyła ostrożnym krokiem w stronę mostku frachtowca, przywołując do siebie po drodze kilku szturmowców Ordo zabezpieczających sąsiedni korytarz.

Proces abordażu przebiegł bez większych kłopotów, problemy pojawiły się dopiero w chwili, kiedy obydwa wahadłowce Ordo wleciały przez rozsunięte wrota do głównego hangaru Golden Lady. Utrzymująca z obsadą mostka kontakt radiowy Cimbria podała się za dowódcę zespołu celników Magistratum zamierzających dokonać niezapowiedzianej kontroli frachtowca przed jego odlotem, ale jej blef nie wypalił. Kiedy z pokładów maszyn wysypali się uzbrojeni szturmowcy, zgromadzeni w hangarze członkowie załogi spanikowali i sięgnęli po broń pomimo nadawanych przez głośniki promów wezwań do zaniechania oporu. Krótka, ale zaciekła walka przeniosła się z hangaru na położone w głębi statki pomieszczenia, kończąc się śmiercią blisko dwudziestu marynarzy. Nikt z zespołu Logan nie zginął, chociaż dwaj szturmowcy zostali powierzchownie ranni, kiedy w wąskim przejściu eksplodowała wiązka ciśniętych w ich stronę granatów.

Cała akcja zamknęła się w jedenastu minutach brutalnego szaleństwa, ale albinoska wiedziała już, że kapitana Stiringa na pokładzie Golden Lady nie było. Obydwa War Destriery wyposażone zostały w zagłuszacze komercyjnych nadajników radiowych uruchomione już w chwili podchodzenia do frachtowca, Cimbria żywiła jednak uzasadnione obawy, że obsada mostka zdążyła w jakiś sposób ostrzec swojego przebywającego w Kopcu pryncypała o nieoczekiwanej wizycie celników.

Pozostawało mieć nadzieję, że dwie działające w Sibellusie sekcje polowe zdołają domknąć pułapkę na przemytników i doprowadzić Stiringa przed oblicze imperialnej sprawiedliwości.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:35, 14 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kodannon, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.00

Techkapłan stanął pośrodku niewielkiego przedziału pasażerskiego maszyny, przesuwając bladymi oczami po rzędach wygodnych skórzanych foteli. Wnętrze małego wahadłowca urządzone było ze smakiem dowodzącym majętności właściciela maszyny, świadczyły o tym liczne dekoracje i luksusowe elementy wyposażenia. Znajdujący się przy luku marynarz ukłonił się techkapłanowi uprzejmie, chociaż na jego twarzy rysował się źle skrywany grymas niepokoju. Chowający głowę pod naciągniętym po nasadę nosa kapturem Dekares zerknął w bok, w stronę wyglądających z równie ciasnego kokpitu dwóch innych członków załogi. Żaden z nich nie miał przy sobie widocznej broni, ale Barabosa wolał zakładać, że wszyscy są uzbrojeni i niebezpieczni.

- Jestem techkontroler pierwszej klasy Guzman – przedstawił się mechanicznym głosem techkapłan – Wasza maszyna nie spełnia obowiązujących w Kopcu Sibellus świętych regulacji. Muszę dokonać osobistej konsultacji wyników moich odczytów z Duchem Maszyny waszego katalizatora napędowego.

Jeden z tajniaków Magistratum przeszedł przez próg luku i zajął miejsce u drugiego boku Guzmana składając swe dłonie w znak Koła Zębatego na podobieństwo znającego swe miejsce sługi. Drugi wywiadowca zatrzymał się w luku, pozornie unieruchomiony tam brakiem miejsca, w rzeczywistości zaś pilnujący tego, aby w razie jakichkolwiek komplikacji uniemożliwić marynarzom zamknięcie wejścia do maszyny.

- Czy to długo potrwa? – zapytał załogant w kasku pilota na głowie, siedzący w kokpicie maszyny – Nie mamy wiele czasu.

- Jeśli stwierdzę rażące przekroczenie norm, procedura uziemienia promu potrwa kilka miesięcy, marynarzu – odpowiedział Guzman, po czym odwrócił głowę w stronę Dekaresa i wydał z siebie kilkusekundowy dźwięk w binaryku, zapewne symulując rozmowę pomiędzy techadeptami. Barabosa skinął głową nie mając pojęcia, co takiego właściwie usłyszał, ścisnął złożone na piersiach pięści w znak Koła Zębatego.

- To niedopuszczalne! – trzeci członek załogi Biene podniósł się ze swego fotela z grymasem złości na twardej niebezpiecznej twarzy – Obowiązujące nas regulacje...

- Czy rozmawiam z dowódcą tej jednostki mobilnej? – przerwał mu zdecydowanie Guzman, wysuwając z luźnego rękawa swej szaty pęk mechanomacek i unosząc je w powietrzu władczym gestem – Czy w pańskich kompetencjach leży podpisanie odpowiednich protokołów?

- Nazywam się Stiring, jestem kapitanem Wolnej Floty – warknął mężczyzna o twardych rysach twarzy – Nie zamierzam tolerować tego rodzaju najścia i domagam się natychmiastowej rozmowy z głównym kontrolerem lądowiska.

Dekares zesztywniał lekko słysząc nazwisko rozmówcy, błyskawicznie oszacował sytuację taktyczną wewnątrz maszyny. Załogant, który otworzył luk stał zaledwie na wyciągnięcie ręki od Guzmana i towarzyszącego mu tajniaka, przyglądając im się z błyskiem podejrzliwości i niechęci w oczach. Dwaj pozostali mężczyźni znajdowali się w odległym o niecałe dziesięć metrów kokpicie, poza zasięgiem natychmiastowego ataku.

- Ornales, połącz mnie z kontrolą Dezzo – polecił Stiring odwracając się w stronę pilota. Ten zawahał się na moment, ale wykonał polecenie uderzając palcami w klawiaturę swej konsolety.

- Brak sygnału, kapitanie – odpowiedział po zaledwie kilku sekundach, z grymasem niezrozumienia na twarzy – Nie mogę wywołać wieży.

Dekares pojął od razu, co się stało, zrozumiał też, że kłopoty były już na wyciągnięcie ręki: pracujące na płycie lądowiska przenośne zagłuszacze fal radiowych ekranowały komunikator Bienie uniemożliwiając otwarcie połączenia z lokalną kontrolą lotów.

- Połącz mnie z Golden Lady! – polecił kapitan spoglądając jednocześnie z rosnącą podejrzliwością na stojącego nieruchomo techkapłana i jego zakapturzonych pomocników.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:37, 14 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kodannon, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.00

Znajdujący się w wieży kontroli lądowiska Mordeci Haveloc przystawił do oczu lunetę i zlustrował badawczym spojrzeniem tkwiącą w bezruchu Biene. Boczny luk maszyny był otwarty i arbitrator dostrzegał w progu sylwetkę jednego z ludzi proktora Arete, zgodnie z planem blokującego wejście. Skradający się dyskretnie regulatorzy Lestera dotarli już do stateczników ogonowych wahadłowca, przykucnęli tam ściskając swe Ravagery i czekając na sygnał do rozpoczęcia abordażu.

- Kapitan jest na pokładzie – oznajmił stojący obok Mordeciego proktor Arete, trzymający przy uchu ciężki komunikator służb specjalnych, wyposażony we wzmacniacz sygnału i układ szyfrujący. Ekipa zabezpieczająca platformę Dezzo RR-21 posiadała trzy moduły łączności tego typu, wykonane przez Skaelen-Har na zamówienie sibellusańskiego Magistratum i stanowiące w tej chwili jedyny środek komunikacji z grupą rzekomych kontrolerów Mechanicus znajdujących się na pokładzie maszyny. Drugi moduł łączności, włączony i ustawiony w trybie pasywnego nasłuchu, nosił pod swym płaszczem techkapłan Guzman, trzeci zaś wisiał na pasku na ramieniu radiooperatora w drużynie prewencji proktora Lestera. Wszystkie inne urządzenia komunikacyjne w obrębie trzydziestu metrów milczały niczym zaklęte, skutecznie ekranowane szumami generowanymi przez rzekome skrzynki narzędziowe porzucone od niechcenia przy podwoziu maszyny.

- Komplikacje, komplikacje – powiedział Arete marszcząc znienacka czoło – Stiring zamierza protestować u kontrolera lądowiska, ale operator radia nie potrafi nas wywołać. Lester, wasz status?

- Pełna gotowość – padła natychmiastowa odpowiedź dowódcy grupy prewencji, chowającego się za metalową łapą tylnego podwozia Biene.

Haveloc i Arete znajdowali się na pierwszym piętrze przeszkolonej wieży kontrolera lądowiska, spoglądając zza przyciemnionych okien na odległą o pięćdziesiąt metrów maszynę Stiringa. Widząc znak uczyniony dłonią przez agenta Ordo proktor Arete odłożył moduł łączności na parapet okna, pogłośnił wokalizator urządzenia.

- Połącz mnie z Golden Lady! – w głośniku komunikatora rozległ się zacięty męski głos, zdecydowany i pobrzmiewający złą nutą, należący bez wątpienia do samego kapitana Stiringa.

W tej samej chwili zatrzeszczał mikrokomunikator tkwiący wciąż w uchu Mordeciego. Wieża kontroli znajdowała się poza polem oddziaływania zagłuszaczy, podobnie jak moduły łączności czujki wystawionej przy głównej bramie platformy.

- Sir, mówi regulator Castrillo – Haveloc rozpoznał od razu głos tajniaka, który przywitał sekcję Ordo na platformie Dezzo RR-18 – Mamy kłopot przy wejściu. Trzech mężczyzn domaga się otwarcia bramy i wpuszczenia ich na teren lądowiska.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:38, 14 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, wpierw śpieszę Was przeprosić za lekki zastój fabularny w tym wątku. Miałem dwa kiepskie tygodnie, zarówno pod względem natłoku pracy w ciągu dnia jak i braku pracy w trybie nocnym - w drukarni zapanował dziwny spokój, a mojej żonie wypadło z tego powodu sześć nocek z harmonogramu (jak już wcześniej wspominałem, nie darzy ona sympatią mojego laptopa, toteż starając się uchronić przed wichrami płomień domowego ogniska ograniczałem swoje kontakty z kompem). Akcja na lądowisku ruszyła do przodu, czekam niecierpliwie na kolejne deklaracje Waylandera i Freeksa, ponieważ lada sekunda może się zrobić gorąco (że gorąco było na orbicie, to już wiecie, pozostaje mieć nadzieję, że Stiring nie miał przy sobie przenośnego modułu łączności umożliwiającego bezpośredni kontakt z Golden Lady... tfu, co ja mówię, przeciez Stiring jest na pokładzie promu, a my wiemy, że pokładowy komunikator nie działa, prawda? Wink ).

Dodatkowe przeprosiny ślę pod adresem Borsa i Blastera, potraktowanych iście po macoszemu i mogących odnieść przykre wrażenie, że Mistrz Gry ich całkiem ignoruje (co nie jest na szczęście prawdą) – „Sign of Claw” dobiega do nieuniknionego końca, zatrzymanie (lub nie) kapitana Stiringa stanowi wątek finałowy tej krótkiej przygody (krótkiej, ale wcale nie stanowiącej zamkniętego rozdziału fabuły). N’Gore i Paxton stracili po Punkcie Przeznaczenia, ale zyskali w zamian po 200 pedeków, które już teraz możecie wydać wedle swojego uznania. Wolno Wam też już teraz zaplanować, w jaki sposób wydacie te pięćset tronów na głowę, który znajdą się niebawem na Waszych kartach płatniczych (tak, albinoska może być wredną suką, ale o skąpstwo nie sposób jej oskarżyć). Waylander, Freeks, Wy żadnych wydatków jeszcze nie planujcie, bo jeśli zawalicie tę akcję... cóż, gniew pani Logan też jest już chyba legendarny...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 10:33, 15 Mar 2010
Blaster
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Jeśli chodzi o związek mój z moją żoną i komputerem rozumiem cię świetnie bo u mnie wygląda to identycznie Rolling Eyes

Dzięki wielkie za prezencik w postaci pdków i kasy Very Happy

Mam nadzieję, że jak Domingo wygrzebie się już ze szpitalnego łóżka to dane mu będzie dopaść kiedyś ludzi odpowiedzialnych za cały ten bajzel i z całą pewnością Cymbria nie będzie już uchodziła za najbardziej bezwzględnego członka agentów inkwizytora ... Twisted Evil


Ostatnio zmieniony przez Blaster dnia Pon 10:35, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:17, 15 Mar 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Widzę że wszystkie ptaszki są już w klatce:twisted:.

Eh Keth mogłeś nie zdradzać że przygoda się ma ku końcowi było by więcej napięcia:( , no nic trudno Wink .

Co do samej sytuacji na pokładzie promu:

Myślę że nie ma co przeciągać całej sytuacji i zaraz wkroczyć, muszę powiedzieć że zrobienie ze mnie kapłana mówiącego binarnym bardzo całą sprawę utrudnia ale jakoś sobie poradzę. Jeśli jest to możliwe to chciałbym aby Dekares w momencie kiedy załogant zaczął wywoływać wieże kontrolną, "za imitował" ruch ręką który miałby wskazywać na majstrowanie przy swoim module łączności binarnej(poruszam w rzeczywistości coś przy komunikatorze). Kiedy zaczną się miotać z brakiem komunikacji, odezwę się najbardziej chrapliwym głosem na jaki mnie stać:

"- Prawdopodobieństwo nawiązania łączności z kontrola lotów w wieży Dezzo z tej pozycji nie przekracza 9,87 Procent , połączenia z innymi punktami w kopcu jak i po za nimi jest równie niskie. Jest to spowodowane prowadzenie nadzwyczajnej kontroli technicznej Przy zapasowym nadajniku nr. 181769 Monitorium oddalonym od wahadłowca o...- Dekares imitował przez około sekundę jakieś obliczenia - 1475 metrów, proces kalibracji prowadzi do zakłóceń połączeń w promieniu do sześciu kilometrów. Jeśli chce pan połączyć się z kontrolą lotów lub innym komunikatorem w istotnej sprawie możemy panu udostępnić własne komunikator, prawdopodobieństwo połączenia się wzrośnie wtedy do 59, 2 procent ze względu na bliskość przekaźnika Adeptus Mechanicus.

Dekares zrobił pauzę pod czas której udawał że sprawdził coś jeszcze po czym dodał:

Po za pokładem promu prawdopodobieństwo wyniesie 89,8 procenta."

Liczę na to że kapitana da się go chociaż wyciągnąć z kokpitu, najlepiej żeby podszedł do włazu wtedy dam sygnał umówiony sygnał do szturmu. jednocześnie rzucając się na kapitana(chce wylecieć razem z nim przez właz) jednocześnie dobędę broń(nieodbezpieczoną żeby przez przypadek nie wystrzeliła w potylice kapitana). Liczę na to że Kapłan powali tego przy wyjściu razem z jednym tajniakiem(najlepiej żeby też rzucili się na ziemie) a ostatni(to jego poproszę o coś do pisania Keth) weźmie na muszkę gościa w kokpicie. W ten sposób powinniśmy zarówno uniemożliwić strzelanie im zanim do środka wpadnie grupa szturmowa( no może gościu w kokpicie ale liczę na zaskoczenia a w najgorszym wypadku na celność ognia tajniaka) i oczyścimy jej pole widzenia ostrzału aby mogli opanować sytuacje(zakładam że jak tamci zobaczą tylu funkcjonariuszy z bronią maszynowa to spotulnieją, jak nie no cóż nie muszę mieć wszystkich żywych aby być w pełni szczęścia...). No i przede wszystkim usuną Kapitana (i siebie) z linii ewentualnej wymiany ognia.

A na ziemi będę się darł że to główny cel(liczę że z jeden funkcjonariusz pomoże mi go spacyfikować). Jeśli nie da się go doprowadzić do włazu to tez pewnie postaram się go powalić jak wyżej tyle że postaram się paść tak aby to kapitan leżał po stronie kokpitu.



Co do sytuacji przy bramie:

Nie wiem ilu znajduje się tam funkcjonariuszy ale tak czy tak otworzył bym gościom(chyba że wyglądają naprawdę podejrzanie, albo wejście(np. brama) daje funkcjonariuszom istotna przewagę taktyczną.

Tak czy tak przepytałbym ich w jakim celu przybyli(pobieżnie) a po tym zatrzymał ale już po minięciu wejścia(funkcjonariusze przy bramie wezmę ich z tyłu a z przodu przyszły by posiłki najlepiej czekające w zasadzce).

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:35, 16 Mar 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Zastosuje się do wytycznych deka
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:52, 24 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kodannon, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.02

Siedzący w fotelu pilota załogant zaczął manipulować przy pokrętłach komunikatora i chociaż w trakcie tych czynności odwrócony był do rzekomych techadeptów plecami, Dekares wyraźnie wyczuwał jego rosnące zdenerwowanie.

- Ornales, co się dzieje? - zapytał twardym tonem kapitan Stiring, nie spuszczając wzroku z intruzów na pokładzie swej maszyny.

- Prawdopodobieństwo nawiązania łączności z kontrolą lotów w wieży Dezzo z tej pozycji nie przekracza dziewięciu i ośmiu dziesiątych procenta - powiedział chrapliwym tonem Barabosa, wciąż dokładając wszelkich wysiłków, by chociaż po części przypominać sługę Omnissiaha - Prawdopodobieństwo połączenia z innymi punktami w Kopcu jak i poza nimi jest równie niskie. Jest to spowodowane prowadzenie nadzwyczajnej kontroli technicznej przy zapasowym nadajniku Munitorium oddalonym od wahadłowca o... - Dekares umilkł na ułamek chwili udając prowadzenie w myślach zawiłych obliczeń - tysiąc czterysta siedemdziesiąt pięć metrów, proces kalibracji prowadzi do zakłóceń połączeń w promieniu do sześciu kilometrów. Jeśli chce pan połączyć się z kontrolą lotów lub innym komunikatorem, w istotnej sprawie możemy panu udostępnić własny komunikator, prawdopodobieństwo połączenia się wzrośnie wtedy do pięćdziesięciu dziewięciu i dwóch dziesiątych procent ze względu na bliskość przekaźnika Adeptus Mechanicus.

c.d.n.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:49, 05 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kodannon, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.02

Dekares Barabosa wyrecytował do końca swą propozycję, wciąż łudząc się nadzieją na sprowokowanie kapitana Stiringa do wyjścia na zewnątrz Bienie wprost na czekających tam regulatorów, ale grymas na twarzy dowódcy Golden Lady nie wieścił niczego dobrego.

- Nie interesuje mnie podłączenie do jakiegoś zewnętrznego przekaźnika! – warknął mężczyzna – Pięć minut temu miałem na linii zewnętrzną rozmowę z wnętrzem Kopca i wszystko działało normalnie! Ornales, wykonaj reset Ducha Maszyny naszego nadajnika, biegiem!

Dekares przygryzł wargi czując, że sytuacja zaczyna mu się wymykać spod kontroli. Stiring i dwaj towarzyszący mu mężczyźni – bez wątpienia wspomniani w meldunku kontroli lotów oficerowie Wolnej Floty – zamierzali jak najszybciej opuścić lądowisko i reagowali rosnącą agresją na każdą próbę opóźnienia startu maszyny.

I wtedy agent Ordo spostrzegł znaczące spojrzenie Stiringa posłane w kierunku marynarza stojącego nieruchomo opodal otwartego bocznego włazu maszyny. Prawa ręka kapitana zniknęła za jego plecami, a on sam przesunął się o krok w bok, częściowo chowając się za futryną drzwi wiodących do ciasnego kokpitu Biene. Tylko siedzący w fotelu pilota mężczyzna o nazwisku Ornales pracował dalej nad komunikatorem, naciskając w zawrotnym tempie jakieś przyciski i mamrocząc pod nosem ledwie zrozumiałe inkantacje słane pod adresem dziwnie nieskorego do współpracy Ducha Maszyny.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:11, 05 Kwi 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

No nic sytuacja stała się wyraźnie gorąca.

Chciałbym dać oddziałowi szturmowemu sygnał do szturmu i to z zaznaczeniem że pasażerowie nas rozgryźli(prawdopodobnie) i muszą być gotowi na walkę.

Po ty sięgam po broń...

- Jak pan sobie życzy - mówiąc to Dekares zaczął powoli sięgać w kierunku broni - Konieczne będzie wypełnienie przez pana formularz - Gwardzista włożył rękę pod szatę jednocześnie mówiąc do Kapitana i licząc na to że reszta zachowa się odpowiednio - Najlepiej czerwonym tuszem - po tym haśle do szturmu na wahadłowiec błyskawicznie wyciąga broń...

Chciałbym ruszyć się tak aby zyskać jakąś osłonę przed ogniem z kokpitu, jeśli kapitan albo drugi mężczyzna wykona jakieś wrogie ruchy to natychmiast położę na kokpit ogień zaporowy(chcę ich przycisnąć ogniem ale nie pozabijać).

Marynarza przy wejściu pozostawiam w gestii reszty tajniaków(liczę że w trójkę sobie z nim poradzą, nie wspominając o reszcie biegnącej do wejścia).

Oczywiście drę się na kapitana że ma się poddać w Imieniu Złotego Tronu.
Na razie nie wspomnę o inkwizycji.

W dalszych planach chcę dotrzeć jak najszybciej do kokpitu i wszystkich obezwładnić(przede wszystkim kapitana).

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:38, 05 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kodannon, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.02

Sytuacja na pokładzie niewielkiego wahadłowca tężała z każdą sekundą, Mordeci Haveloc wyraźnie to wyczuwał. Ukryty w ubraniu Dekaresa komunikator, ustawiony w tryb łączności pasywnej, przekazywał do wieży kontroli lotów każde słowo kapitana Stiringa i dźwięczące w głosie właściciela Golden Lady zdenerwowanie wieściło rychłym wybuchem destrukcyjnych emocji.

Agent Ordo ponownie przyłożył do oczu lornetę, przyjrzał się bacznie maszynie i kucającym pod jej brzuchem regulatorom z grupy szturmowej. Funkcjonariusze byli gotowi do natychmiastowego wejścia do wnętrza Biene, wciąż otwartego dzięku blokującemu boczny właz tajniakowi, czekali jedynie na komendę nadzorującego akcję Barabosy.

Mordeci nie wiedział dokładnie, ilu członków załogi znajdowało się na pokładzie promu, ale było ich co najmniej dwóch, tak przynajmniej wynikało z monitorowanych uważnie radiowych przekazów: dyskutujący z rzekomymi techadeptami kapitan Stiring oraz radiowiec o nazwisku Ornales.

- Nie interesuje mnie podłączenie do jakiegoś zewnętrznego przekaźnika! – w eterze rozległo się ostro warknęcie Stiringa – Pięć minut temu miałem na linii zewnętrzną rozmowę z wnętrzem Kopca i wszystko działało normalnie! Ornales, wykonaj reset Ducha Maszyny naszego nadajnika, biegiem!

- Sir, to pilne – powiedział z wyraźnie zatroskaną miną proktor Arete, przyciskając do ucha słuchawki osobistego modułu łączności i próbując wyjrzeć jednocześnie przez boczną szybę centrum kontroli w stronę pogrążonej w półmroku zewnętrznej bramy lądowiska – Mamy pewien problem...

- Jaki problem? – zapytał Haveloc odsuwając od oczu lornetę i przekręcając głowę w kierunku oficera Magistratum, zaniepokojony dziwnym brzmieniem jego głosu – Pod bramą?

- Tak, sir – potwierdził proktor – Castrillo melduje, że ludzie domagający się wejścia na lądowisko to kapitan Stiring i jego dwaj zastępcy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:38, 06 Kwi 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-Wpuścić ich, ale ostrożnie, to może być pułapka. Przed wpuszczeniem ich możecie dosłać tam kilku wolnych ludzi z tasserami. Niech co najmniej dwóch z pilnujących bramy ukryje się gdzieś w razie ataku kapitana. Jemu samemu powiedźcie, żeby udał się niezwłocznie do wieży kontroli lotów, gdyż lądowisko uległo skażeniu poprzez nieszczelność jednej z maszyn. Usuwanie zagrożenia potrwa 20-30 minut. Poprowadźcie go tak, by nie widział naszych speców od abordażu i w dogodnym miejscu obezwładnić paralizatorami. Jeśli to niemożliwe to obezwładnić jak przekroczą bramę i nasi ludzie spowrotem ja zamkną. Chcę ich żywych. W razie stanowczego oporu co najmniej kapitana. Ten kto go zabija odpowie własna głową.

-W razie ich dalszych pytań wahań i innych takich niech poczekają na mnie, choć ufam, że powinni sobie poradzić sami. Jeszcze coś proktorze?

Przy braku paralizatorów, to niech strzelają po będąc im za plecami ewentualnie flashami zarzuca, jeśli się gdzieś skitraja. Chyba, że zostało nam kilku wolnych ludzi (tak z 8-9ciu chłopa) by ich w jakimś ciasnym korytarzu złapać na muszkę kilku automatów, wtedy da im się wybór, przestrzelone kończyny czy po dobroci.


Ostatnio zmieniony przez Freeks dnia Wto 20:56, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:17, 06 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Wnętrze promu, platforma Dezzo RR-21, 19 julius 831.M41, godz. 22.03

- Najlepiej czerwonym tuszem - powiedział Dekares Barabosa, błyskawicznym ruchem wyciągając spod płaszcza swój odbezpieczony pistolet. Broń miała włączony laserowy celownik, toteż czerwona plamka układu celowniczego zapłonęła na skórzanym oparciu fotela pilota - W imię Złotego Tronu, poddajcie się!

W ciasnej przestrzeni wahadłowca wybuchło istne pandemonium. Marynarz stojący opodal włazu poruszył się bez wyraźnie wrogich zamiarów, ale samo poruszenie wystarczyło jednemu z tajniaków i Guzmanowi, by rzucić się na niego bez ostrzeżenia i powalić serią ciosów na podłogę kabiny.

Kapitan Stiring i oficer Ornales zareagowali na dwa odmienne sposoby. Radiowiec zerwał słuchawki z uszu obracając się w fotelu i spoglądając szeroko otwartymi oczami na rozgrywającą się w przedziale pasażerskim scenę przemocy. Jego ręka powędrowała w kierunku schowka przy fotelu, jakby na przekór zdrowemu rozsądkowi i widokowi lufy automatu Dekaresa.

Kapitan poruszał się jeszcze szybciej, zdradzając swymi ruchami wieloletnią wprawę w posługiwaniu się narzędziami mordu. Wsunąwszy się niemal do końca za futrynę drzwi kokpitu sięgnął po coś tak błyskawicznie, że Barabosa ujrzał lufę kompaktowego laserowego karabinku w tej samej chwili, w której sam wycelował broń w pilota.

Dźwięk wystrzałów wypełnił ograniczoną metalem przestrzeń we wnętrzu Biene.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:24, 06 Kwi 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Cóż, jak słychać wystrzały nim wpuszcza tych tamtych przed brama i zwiewają, to coż...

Łapać ich! Furgon z funkcjonariuszami gdzieś powinien być w pobliżu i transporter gdzieś tez sobie pewnie lata. Niech im odetną drogę ucieczki z obu stron. Sam dobiegnę do bramy. Chyba, że akcja w kokpicie jest trochę wysunięta w czasie, ale wątpię w takie szczęście.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:34, 06 Kwi 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

No nic będzie ostro.

Tak jak deklarował położę ogień zaporowy na kokpit, zakładam że drugi tajniak wspomoże mnie(strzelając do radiowca/lub kładąc dodatkowy ogień zaporowy).

Będę się darł dalej że prom jest całkowicie otoczony zarówno na ziemi jak i od strony powietrznej.

Pozdrawiam

P.S. Oczywiście nie stoję na środku pokładu jak idiota a szukam jakieś zasłony.
Zobacz profil autora
The Sign of Claw
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 25 z 26  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 24, 25, 26  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin