RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Without a Trace Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Without a Trace
PostWysłany: Pią 2:36, 04 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Scintilla, Kopiec Sibellus, Wieża Toya, 19 julius 831.M41, godz. 16.00

Brachus Venner siedział w opustoszałym publicznym barze Magistratum, wciśnięty w najdalej położony od wejścia kąt i uważnie obserwując odległe drzwi. Z podwieszonych pod sufitem głośników płynęły monotonne wiadomości dotyczące najnowszych norm wydajności, nazwisk przodujących robotników oraz innych danych statystycznych związanych z lokalnymi koncernami produkcyjnymi. Pomalowana na zimny biały kolor sala świeciła pustkami, ponieważ mijała dopiero połowa drugiej zmiany i wszyscy posiadający zakładowe talony na posiłek Toyańczycy znajdowali się właśnie w pracy. Kilku znudzonych pracowników jadłodajni zaszyło się w jej tylnej części, zerkając co jakiś czas bez śladu zainteresowania na Vennera i jego towarzyszy.

Pochodzący z Ganf Magna mężczyzna starał się nie okazywać swego napięcia, miał jednak wrażenie, że siedzący po przeciwnej stronie zdezelowanego stolika człowiek przenika go oczami na wskroś. Spotkanie właściwie jeszcze się na dobre nie zaczęło, a atmosfera już zauważalnie podskoczyła, lecz Venner doskonale rozumiał tego źródło. Przybysz znał odpowiednie znaki i korzystał z pewnych słów, które sprawiały, że sprowadzeni do jadłodajni mężczyźni słuchali go uważnie i bez zbędnych komentarzy.

- O ile dobrze zrozumiałem, mieszkacie w pobliżu, tak? - zapytał posiadacz przenikliwego wzroku - Możecie zebrać swoje rzeczy w kwadrans?

- Tak - Venner kiwnął głową jako pierwszy z całej trójki, zmieniając jednocześnie pozycję na niewygodnym plastikowym krześle. Płynące z głośników komunikaty ucichły zastąpione równie nieciekawą muzyką - Góra dwadzieścia minut.

- To dobrze - powiedział z lekką nutą zadowolenia mężczyzna o niepokojących oczach - Przekazano mi was na czas nieokreślony na mocy stosownych uprawnień. Wiecie, co to oznacza?

Tym razem ani Venner ani żaden z jego kompanów nie odpowiedział, wszyscy poczuli jednak lekki ucisk w żołądku. Wysłannik Świętej Inkwizycji właśnie przejął nad nimi zwierzchnictwo, a niewiedza na temat jego motywów i intencji budziła w trójce agentów silny niepokój.

- Znacie procedury, więc nie traćmy czasu - rozmówca splótł palce obu dłoni i przesunął wzrokiem po twarzach swych słuchaczy - Oczekuję waszego powrotu za pół godziny. Spotkamy się na rogu ulicy za dystrybutorem pakietów medycznych. Zabierzcie ze sobą broń, ale rozmontujcie większe egzemplarze i schowajcie do bagażu, podobnie z elementami pancerza. Dopóki nie postanowię inaczej, będziemy musieli wtapiać się niepostrzeżenie w tłum.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pią 23:49, 18 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:19, 05 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Witam serdecznie w prologu przygody "Without Trace", przeznaczonej dla naszych nowych kolegów w ekipie. Dla informacji, Brachus Venner to Makotto, który dostarczył mi już swoją postać wraz z wykazem ekwipunku i rysem fizyczno-psychicznym. Obecnie czekam z ogromną niecierpliwością na kontakt ze strony Lorda Damianusa i Anastazji, ponieważ potrzebuję informacji na temat ich bohaterów.

Łącznik Świętego Oficjum ściągnął Was wszystkich do publicznej jadłodajni Magistratum w Wieży Toya za pomocą umówionych wcześniej haseł, a teraz dał wyraźnie do zrozumienia, że przejmuje Was pod swoją komendę na czas nieokreślony, za to z pełną stanowczością i z mocy upoważnień Officio Planetia Sibellus.

Im prędzej otrzymam potrzebne informacje od Damianusa i Anastazji, tym szybciej dowiecie się, jakie zadanie postawiła przed Wami Święta Inkwizycja Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:06, 06 Gru 2009
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Brachus kiwa głową szybko wstając z krzesła i wsuwając je z powrotem na swoje miejsce. Wychodząc z jadłodajni próbuje pozbyć sie nieznośnego niepokoju, potrząsa ramionami i powarkując cicho. Mamrocze cicho przekleństwa przypominając sobie oczy nowego zwierzchnika.

Do pokoju wchodzi bez pukania nie spodziewając sie w nim nikogo zastać. Od razu wyciąga spod łóżka obitą skrzynkę z drewna drzew dervi, występujacych tylko na Ganf Magna. Z wymoszczonego, nawilżonymi smarem szmatami, wnętrza wyjmuje rozkręcony na części karabin myśliwski. Ścierając z nich resztki mazi składa go na trzy oddzielne fragmenty. Kolbę i lufę ukrywa na plecach, pod ubraniem, zaś cześć z zamkiem i magazynkiem w wewnętrznej kieszeni kamizelki. Dwa pistolety automatyczne lądują w kaburach na pasku, za plecami. Po dokładnych ogledzinach nóż ląduje w pochwie w poprzek paska, pod kaburami. Maczeta zostaje w skrzynce ze wzgledu na wielkosc ostrza. Celownik optyczny zostaje włożony do kieszeni spodni jako prowizoryczna luneta.

Po chwili namysłu Brachus zarzuca na ramiona płaszcz przeciwdeszczowy a na kamizelke kuloodporna wyciagnieta bluzke. Obie te rzeczy są brudne od sadzy, błota i sam Imperator wie jeszcze czego. Bandana na czole ma na wszelki wypadek ukryc indentyfikator przed nieproszonymi skanami w ultrafiolecie. Do plastikowego worka ląduje wszystko to czego Magnagińczyk nie zjadł przez ostatnie dwa dni. Worek wraz z manierką zostaje włozony do torby na biodrze Vennera.

Całe pakowanie trwa ledwie kilka minut. Po wszystkim schodzi na dół z oddali obserwujac dystrybutor czy jak tam nazywa sie to draństwo które wydaje medykamenty oraz jego okolice co jakis czas zmieniajac miejsce obserwacji. Kiedy zostaje 5 minut do spotkania z nowym zwierzchnikiem podchodzi tam wtapiajac sie w tłum i znika za automatem


Ostatnio zmieniony przez Makotto dnia Nie 21:08, 06 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:02, 07 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Scintilla, Kopiec Sibellus, Wieża Toya, 19 julius 831.M41, godz. 16.10

Brachus Venner nie podskoczył w miejscu, kiedy ktoś klepnął go bez ostrzeżenia w plecy, nie wciągnął gwałtownie powietrza ani nie uczynił innej z rzeczy, które mogłyby zdradzić jego zaskoczenie faktem, że ktoś zdołał go tak skrycie podejść. Odwrócił się powoli pamiętając o schowanym dyskretnie nożu, gotów do słownej utarczki czy nawet bójki, gdyby los zetknął go z jakąś uliczną szumowiną.

Łącznik Świętej Inkwizycji musiał się kryć w wąskim tylnym wejściu do odrapanego, pokrytego graffiti robotniczego habitatu, skąd miał zaledwie kilka kroków do miejsca zajmowanego przez Vennera. Brachus wyrzucił z siebie nieme przekleństwo, obiecując sobie jednocześnie w myślach, że obcy już go więcej nie zdoła zaskoczyć.

- Gdzie reszta? – zapytał wysoki mężczyzna w ciemnym płaszczu, rozglądając się jednocześnie uważnie po niezbyt uczęszczanych ulicach dystryktu. Brak ludzi na chodnikach niespecjalnie Vennera dziwił, większość mieszkańców ubogiej dzielnicy mozoliła się właśnie na drugiej zmianie w fabrykach, reszta zaś odsypiała wyczerpujący dzień.

- Nie wiem – wzruszył ramionami Brachus – Mieszkamy w tej samej norze, ale oni piętro wyżej. Nie pijamy razem ani nie śpimy. Pewnie zaraz przyjdą... sir.

Masz hardy charakterek, co? pomyślał Thorn Slade taksując swego towarzysza wzrokiem. Ciężko ci jakoś przeszło to sir przez gardło, ale nic nie szkodzi. Kilka dni razem i wszystko będzie dobrze...

Były arbitrator, członek niegdysiejszej sekcji śledczej Mira Salvarro i obecny agent operacyjny lorda inkwizytora Antona Zerbe, obserwował w milczeniu stojącego obok Brachusa Vennera. Nie podobała mu się sylwetka agenta, wysoka i postawna, ale o groteskowo umięśnionych barkach, przez co mężczyzna sprawiał wrażenie nieco zdeformowanego. Thorn nie obawiał się w najmniejszym stopniu ewentualnej mutacji współpracownika, bo wiedział doskonale, że agenci terenowi Officio Planetia Sibellus przechodzili staranne, częstokroć również dyskretne, badania czystości świętego wzorca genetycznego. Gdyby deformacja Brachusa spowodowana była mutagennym czynnikiem, mężczyzna już dawno spłonąłby na stosie lub został zesłany do kopalni na Sepheris Secundus.

- Skąd jesteś? - zapytał pozornie od niechcenia Thorn, wsadzając ręce do kieszeni płaszcza i przesuwając wzrokiem po wąskim krzywym nosie, bez wątpienia kiedyś złamanym nosie Vennera, jego zmierzwionej brodzie i wyraźnie zarysowanych pod skórą podbródka dolnych zębach, posiadających w kilku przypadkach niepokojąco szpiczasty kształt.

- Z Wieży Toya, sir - odpowiedział wymijającym tonem Brachus, wyraźnie nieskory do rozmowy.

- To wiem, ale gdzie się urodziłeś? - nie ustępował Thorn - Słyszę po akcencie, że nie jesteś stąd, ani z Sibellusa ani z kopców satelickich. Obcoświatowiec?

- Z Ganf Magna - odparł po chwili namysłu agent, poprzestając na tym krótkim stwierdzeniu. Thorn milczał przez chwilę, próbując zlokalizować w pamięci ojczystą planetę Vennera. Po kilku sekundach uśmiechnął się w duchu do siebie samego, zadowolony z efektów kilkudniowego ślęczenia nad astrokartograficznymi mapami. Ganf Magna położony był na Zewnętrznej Rubieży, na galaktyczne północy sektora Calixis, opodal pasa kosmicznej pustki oddzielającej Calixis od Sektora Ixaniad. Prowincja na krańcu świata, pomyślał Slade, teraz twój wygląd już mnie niezbyt dziwi...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:45, 07 Gru 2009
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Scintilla, Kopiec Sibellus, Wieża Toya, 19 julius 831.M41, godz. 16.11

Brachus już na samym początku zorientował sie że arbiter jest kimś ważnym. Wraz z tymi wnioskami Venner odkrył że nie przepada za mężczyzną. W ciągu czterech lat służby w Srebrnych Kłach nauczył się rozpoznawać różne typy ludzi, od oddanych sierżantów i medyków po zimnokrwistych karierowiczów wysyłajacych na śmierć całe pułki. Assasyna irytował fakt że nie był w stanie zaklasyfikowac do jakiej z tych grup należał Thorn. Starał się jednak myśleć trzeźwo wiedząc ze od chwili nerwowego spotkania w jadłodajni Slade stał sie jego bezpośrednim dowódcą.

Poprawiając płaszcz na ramionach sprawdził czy garota oplatająca jego nadgarstek nie poluzowała się przypadkiem.

-Gdzie ten frelowy, fethiq, Damianus...

W swoim zwyczaju w chwilach podenerwowania lub złości wplatał w zdania w niskim gotyku słowa ze swojego rodzinnego narzecza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:12, 07 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, ponieważ trzeci z nowych graczy z powodów od siebie niezależnych ma chwilowo kłopot z dostępem do sieci, postanowiłem tym samym ograniczyć liczbę agentów w sekcji śledczej do trzech: Thorna Slade jako cell leadera oraz Brachusa Vennera i Damianusa Causariusa.

Za chwilę zmodyfikuję odpowiednio wcześniejsze updaty, żeby liczba agentów skurczyła się w trybie fabularnym do odpowiedniej ilości.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 0:18, 08 Gru 2009
LordDamianus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 01 Gru 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło
Płeć: Mężczyzna





Damianus dość niechętnie wstał z krzesła. Powolnym krokiem wyszedł z jadłodajni trzaskając przy tym drzwiami.

Po wejściu do pokoju otworzył szafę wyciągając z niej płaszcz i kamizelkę kuloodporną. Jego ubranie wyglądało dość mizernie. Założył kamizelkę kuloodporną ,a na nią płaszcz. Następnie załadował pistolet laserowy i włożył go do kabury przyczepionej do pasku od spodni. Wyciąga również krótki miecz i chowa go w pochwie tuż obok kabury z pistoletem. W małej torebce przy pasku lądują także mała książeczka o Imperialnych Świętych i nóż. Laska oparta o szafę wydaje się zbyt duża, jednak da się ją rozkręcić.

Po spakowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy Damianus schodzi po schodach na dół. Po dojściu do dystrybutora medykamentów widzi swojego zwierzchnika i Venner.

Słysząc słowa Vennera Damianus odpowiada
-Idę, idę. Nie denerwuj się tak. Musiałem rozkręcić laskę i schować ją odpowiednio.


Ostatnio zmieniony przez LordDamianus dnia Wto 0:21, 08 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:25, 09 Gru 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Ponieważ fabularyzowanie nigdy mi nie wychodziło, będę ograniczał się do trybu niebieskiego.

Mój stosunek do agentów jest dość oschły. Są nowicjuszami, nie widziałem ich w akcji, nie wiem na ile można zaufać ich kompetencjom. Między wierszami staram się zasugerować, że ich kariery, przyszłość, a w razie porażki również życie, zależne są ode mnie. Będę zwracał uwagę na sposób w jaki odnoszą się do mnie, jak wypełniać będą moje rozkazy i jakim poziomem bezwzględności w wypełnianiu tychże poleceń się wykażą. Nie wspomnę nawet, że ich poziom moralny, lojalność wobec Imperium i Świętego Oficjum również podlegają mojej subiektywnej ocenie, bo to przecież jest jasne.

W kwestii odprawy - jeśli nasz zaułek jest odpowiedni do dyskretnej konspiracji, to wyjaśniam, że w Toya, w dystrykcie Shannon, znikają w tajemniczych okolicznościach ludzie. Głównie robotnicy, ale pomiędzy nimi było również kilku specjalistów. Naszym zadaniem jest zbadanie tej sprawy. Na początek udamy się do miejscowego biura Administratum, następnie na posterunek Magistratum. Od tej chwili pracujemy dla firmy ochroniarskiej 'Keth - wstaw nazwę'. Otrzymacie ode mnie tokeny, oczywiście fałszywe. Są tam zapisane wasze dane osobowe i uprawnienia z 'firmy'. Tokeny podrobione są na tyle dobrze, że przejdą pobieżne kontrole, ale dogłębny skan zrobiony przez szczególnie upierdliwego urzędnika może na nas sprowadzić kłopoty. Gdyby ktoś zapytał kim jesteśmy i co robimy, to macie odpowiedzieć, że wykonujemy zadanie dla naszych mocodawców. Tak długo, jak to będzie możliwe, zachowujemy status incognito. Nie podawajcie szczegółów, nie przyznawajcie się do niczego co mogłoby naprowadzić ewentualnych porywaczy lub ich informatorów na nasze faktyczne zadanie. Wyjątkiem będą nasze wizyty w biurach, gdzie powiemy czego szukamy.

Na chwilę obecną to tyle, pytania, petycje i obiekcje zgłaszajcie już teraz.

Keth - jakie dokładnie uprawnienia dają nam ochroniarskie tokeny? Chodzi o przejazdy MPK, posiadanie broni itp. i autoryzacje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:19, 10 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Scintilla, Kopiec Sibellus, Wieża Toya, 19 julius 831.M41, godz. 16.25

Thorn Slade zabrał obu towarzyszy nad płynący opodal kanał łączący dwie przetwórnie biomasy, wkomponowane pomiędzy nędzne mieszkalne habitaty. Płynąca kanałem ciecz miała gęstą konsystencję, niemalże czarną barwę i potwornie cuchnęła, ale w przypadku trójki agentów odór zapewniał rozmówcom odpowiednią dyskrecję: nad kanałem nie kręcił się nikt, którego nie zmuszały do tego niebywale pilne powody.

- Część z informacji, które zaraz posiądziecie posiada status zastrzeżony, dlatego doceńcie zaufanie, jak pokłada w was Ordo. Dwie doby temu w dystrykcie Freemantle na poziomie Girderstone uległa poważnej awarii sieć wymienników powietrza. Defekt usunięto po kilkudziesięciu minutach, ale to wystarczyło, by doprowadzić do śmierci ponad dwustu osób - oświadczył suchym tonem Thorn.

Dwaj agenci spojrzeli na siebie z wyraźnym zaskoczeniem, jeden z nich wzruszył ramionami, drugi pokręcił głową.

- Niczego takiego nie słyszeliśmy - oznajmił Venner - Żaden serwis informacyjny...

- Wiadomość została utajniona - przerwał mu Slade - Władze nie życzyły sobie wybuchu paniki, dopóki nie wyjaśniono przyczyny awarii. Do wstrzymania pracy urządzeń wentylacyjnych doszło na pewnym ograniczonym obszarze, przez co jego ofiarą padła praktycznie jedna miejska społeczność, w dodatku należąca do klasy robotniczej.

- Awaria awarią, ale to się zdarza w Kopcu prawie codziennie - powiedział Damianus - Czego dokładnie oczekuje od nas Święte Oficjum?

Thorn nie odpowiedział w pierwszej chwili, sięgnął w zamian do jednej z kieszeni płaszcza i wyciągnął z niej trzy czarnobiałe fotografie.

- Mamy odnaleźć tych ludzi. Knut Riggsen, Santra Hollis i Andre Grant.

Brachus i Damianus zaczęli przyglądać się wręczonym im zdjęciom, starając się zapamiętać widniejące na nich twarze.

- Są podejrzani? - zapytał Venner unosząc nieco brwi - Mają być żywi czy martwi?

- To się jeszcze okaże - odpowiedział wymijająco Slade - Nie sposób ukryć, że żywi udzielą nam więcej wyjaśnień. Ci ludzie byli kierownikami w Vissers Grond, firmie odpowiadającej za funkcjonowanie układów wentylacyjnych w Freemantle. Dwa dni temu nie stawili się do centrum sterowania Vissers Grond. Pozbawieni autoryzacji serwitorzy nie wykonali wszystkich operacji niezbędnych do przeprowadzenia wtórnego rozruchu wentylatorów i tak doszło do wypadku. Ich przełożeni zawiadomili o wszystkim prefekturę Magistratum, ale mundurowi nie zdołali nikogo zatrzymać. Cała trójka zniknęła bez śladu.

- Zakładamy, że zrobili to z premedytacją? - spytał Damianus - Dlatego właściwie Oficjum ich ściga? To chyba bardziej robota dla regulatorów lub Arbites niż Świętej Inkwizycji. Kogo w Trójrożcu obchodziłby los dwustu uduszonych frajerów z Podmieścia?

Slade milczał przez dłuższą chwilę, wpatrując się uważnie w rozmówcę.

- Święte Oficjum ma swe powody, by przyjrzeć się tej sprawie bliżej - powiedział przerywając w końcu ciszę - Każdy imperialny obywatel jest trybikiem gigantycznej maszyny pracującej na chwałę Boga-Imperatora i Rady Terry. Jeśli ktoś te trybiki niszczy, Ordo chce wiedzieć, dlaczego.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:40, 10 Gru 2009
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





-Heretycy, obcy, mutanci, siły Chaosu, deneneraci, zdrajcy, szaleńcy. - Venner wylicza cicho wszystkich którzy mogli maczac palce w śmierci robotników jednoczesnie wspominajac całe ścierwo z jakim jego kompania walczyła w ciagu czterech lat na planatach Rubierzy. - Nie spodziewałbym się zadnych konkretnych powodów. Dla takich ludzi nie są one potrzebne... sir.

Oddaje spokojnie zdjecia patrząc Thornowi w oczy w sposób który mówi że obaj wiedzą co assasyn ma na mysli.

-Oni chcą tylko widzieć jak świat wokół nich płonie.

Pytanie co do współpracy. Brachus zdecydowanie jest od przetrwania i combatu. Proponowałbym podział zadań w druzynie kto jest na jaką sytuację.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 1:14, 11 Gru 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Thorn strzela i rozwiązuje zawiłości prawno-organizacyjne (jak również języki Wink ). W końcu to były gliniarz Wink

Musimy poznać adresy całej trójki. Ustalić kontakty personalne. Sprawdzić relacje międzyludzkie (zwłaszcza w miejscu pracy). Czyli biuro i posterunek, potem mieszkania i miejsce pracy. Na pewno trafimy na kilka tropów do sprawdzenia Wink

Keth - tamten dystrykt to 'normalne' robotnicze osiedle czy raczej menelnia? Ulice są bezpieczne? Nasze ubiory nie będą zwracać uwagi? Mamy taką wiedzę czy musimy się tam najpierw pojawić i sprawdzić samemu? Jak wygląda kwestia posiadania przez nas broni i innego wyposażenia 'bojowego'?

Jeśli jest w miarę bezpiecznie, to na posterunek, do biura i do pracy udam się sam lub tylko z jednym z was. Jeśli ktoś niepowołany zwróci uwagę na kręcącego się osobnika (lub dwóch), który zadaje niewygodne pytania o zaginionych i zaplanuje zagrozić jego życiu lub zdrowiu, to nie będzie się spodziewał, że tamten ma jakieś odwody (i kontrę na ewentualny ogon).

Rozważam również myśl, żeby któryś z was (ten bardziej wygadany), na użytek urzędników udawał mojego przełożonego.

Rozumiem, że wszyscy posiadamy moduły łącznościowe?

Zapewne posiadam również fundusze operacyjne na łapówki, jedzenie i noclegi?

Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:48, 11 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Scintilla, Kopiec Sibellus, Wieża Toya, 19 julius 831.M41, godz. 16.26

Thorn Slade odczekał cierpliwie, aż dwaj agenci utrwalą w pamięci przedłożone im fotografie. Widniejący na nich mężczyźni i kobieta sprawiali normalne wrażenie, nie posiadali żadnych cech szczególnych, klanowych tatuaży ani blizn: w ostatnim przypadku był co prawda wyjątek, bo Knut Riggsen nie miał lewego ucha, a jedynie jego niekształtny kikut. Cała trójka była w średnim wieku, ale nie zdradzała zbyt wielu śladów wyniszczenia ciężkim życiem „mrówek”.

Thorn przestudiował już wstępnie dossier trójki zaginionych uzyskane od Magistratum, toteż wiedział, że ludzie ci należeli do całkiem nieźle opłacanej kasty specjalistów od systemów wentylacji, zdobywających doświadczenie we współpracy z grupą stołecznych techadeptów Mechanicus. W hierarchii społecznej Kopca wciąż pozostawali daleko w dole, ale ich status i tak przerastał gigantycznie nędzną sytuację życiową setek milionów mieszkańców Sibellusa.

Slade nie widział potrzeby przekazania agentom najważniejszej informacji, chociaż wyczuwał wyraźnie, że obaj mężczyźni spodziewali się jakiegoś głębszego uzasadnienia dla swej misji. Damianus miał rację: w Kopcu codziennie traciły życie tysiące jego mieszkańców – w wypadkach w fabrykach, wskutek defektów prastarej infrastruktury mieszkalnej, w ulicznych walkach gangów, z powodu nieleczonych chorób lub niedożywienia. Zgony te, nawet w przypadkach sięgających setek ofiar, zazwyczaj nie zwracały uwagi Officio Planetia Sibellus, bo stanowiły nieodłączny element codziennego życia w groteskowo przeludnionej metropolii.

Brachus i Damianus nie musieli wiedzieć o rozmowie, jaką poprzedniego wieczoru odbył z Thornem śledczy Sand. Do pracy operacyjnej nie była im niezbędna wiedza o śmierci czterech głęboko utajnionych agentów Ordo, którzy udusili się w sekretnym i pozornie całkowicie bezpiecznym mieszkaniu w Freemantle podczas prac nad wyjątkowo ważnym dla konklawy raportem. Sand nie wnikał szczegółowo w zadanie zmarłych śledczych, nie omieszkał natomiast podkreślić głębokiego przekonania Zerbe o nieprzypadkowej awarii systemu wentylacyjnego dystryktu.

Jeśli ktoś rozmyślnie doprowadził do zgonu agentów Inkwizycji, zbrodnia taka – stanowiąca sama w sobie akt absolutnej herezji – wymagała natychmiastowej reakcji Świętego Oficjum.

Lecz o wszystkim tym Brachus i Damianus nie musieli naturalnie wiedzieć...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:49, 11 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Drodzy nowi gracze, w powyższym updacie odsłoniłem Wam nieco głębszą warstwę fabularną przygody. Jest to praktyka, do której ubiegam się od czasu do czasu, by uatrakcyjnić zabawę i dodać jej głębi, natomiast przypominam, że wymaga ona od graczy pewnej dyscypliny w prowadzeniu swych postaci – zasada mówi: „Bohaterowie nie wiedzą wszystkiego, co wiedzą prowadzący ich gracze”. Tym samym Wy – Makotto i LordDamianus – wiecie obecnie coś, co w świecie gry jest wiadome wyłącznie dla Peacemakera. Tym samym macie więcej frajdy z zabawy (bo znacie prawdziwy powód swojej misji), ale nie możecie pozwolić, by wiedza ta wpływała na postępowanie Waszych postaci – przykładem może być siostrzana przygoda „Sign of Claw”: tamtejsi gracze wiedzą już doskonale, że mają do czynienia z tyranidem (bo grają również w bitewniaka), ale że ich postacie nie mają o tym pojęcia, muszą grać w taki sposób, aby tej wiedzy nie wykorzystać do przegięcia!

Teraz kilka odpowiedzi na pytania Peacemakera: macie tokeny Coblast Assay dające Wam dostęp do kolejki miejskiej, prawa do noszenia broni (również długiej, ale nie miotaczy ognia ani granatów) oraz noszenia lekkich pancerzy (co nie znaczy, że musicie je koniecznie nosić, w końcu przynajmniej na początku ta misja ma status „covert ops”). Oprócz fałszywek Coblast Assay Thorn ma przy sobie inkwizycyjną rozetę, „podpiętą” pod Antona Zerbe (więc ostrożnie tam z jej używaniem, bo inaczej pupa może zaboleć). Droga z obecnego miejsca pobytu do dystryktu Shannon (położonego kilka poziomów nad Freemantle i stanowiącego „sypialnię” kadry specjalistycznej Vissers Gord) zajmie Wam dwie godziny. Wszyscy posiadacie komunikatory, Thorn w dodatku model wyższej klasy o właściwościach zbliżonych do współczesnej komórki (łączność dalekosiężna, lista połączeń, itp.). W portfelu dowódcy znajduje się 500 tronów na bieżące wydatki (ale uwaga, musi się z tych pieniędzy skrupulatnie w Trójrożcu rozliczyć).

Muszę zaraz jechać do pracy na nockę, więc nie zdołam Wam dzisiaj wrzucić więcej danych, ale jutro dostaniecie trzy wyciągi z teczek personalnych zaginionych kierowników zmiany Vissers Gord (zrobionych na modłę znaną już z „Beyond the Grave”). W międzyczasie możemy już chyba przyjąć, że ruszacie w drogę, co? Pytanie podstawowe brzmi: gdzie zamierzacie skierować pierwsze kroki po przyjeździe do Shannon?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 13:34, 12 Gru 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Ja już deklarowałem od czego chcę zacząć. Nie zaszkodzi też posłuchać plotek, zapewne 'ulica' coś tam gada o wypadku, w końcu te 200 osób też miało rodziny i znajomych.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 23:47, 12 Gru 2009
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





W czasie podróży Brachus zjada czesc swoich "zapasów" popijajac wodą z manierki. Przysypia tez troche majac nadzieje w ten sposób jakoś przetrwac podróż transportem miejskim. Kiedy w końcu docierają do Shannon patrzy na swoich towarzyszy.
-Rozdzielamy sie czy idziemy razem?
Mam dokładnie to samo pytanie co moja postac. Ja proponowałbym przeszukanie ich mieszkań na poczatek, ale robienie tego wspólnie zabierze mnóstwo czasu
Zobacz profil autora
Without a Trace
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 11  
Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin