RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Without a Trace Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 16:44, 20 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, komisariat Magistratum, 19 julius 831.M41, godz. 18.49

- Na ziemię, skurwiele! - wrzasnął jeden z nadbiegających funkcjonariuszy, celując w stronę Vennera z trzymanego oburącz pistoletu. Thorn zamrugał oczami nie chcąc uwierzyć w to, co się właśnie stało - Na ziemię albo strzelam!

Nim jeszcze złapany w uścisk Brachusa regulator zdążył się wyszarpnąć z uścisku lżącego go przybysza, obserwujący całe zajście oficerowie dyżurni włączyli system alarmowy posterunku. Slade spodziewał się tego, że obaj będą bacznie śledzeni wzrokiem przez obecnych w sali przyjęć mundurowych, bo wiedział o standardowo wbudowywanych w wejścia posterunków detektorach broni. W chwili przekroczenia progu budynku jego obsada dyżurna wiedział, że przybysze mają przy sobie pistolety, ale przez wzgląd na powszechną legalność tego rodzaju broni w imperialnych Kopcach nikt z dyżurnych nie zareagował od razu, nie było takiej potrzeby.

Do momentu, w którym jeden z obcych wykonał agresywny ruch w stosunku do rozmawiającego z nim funkcjonariusza. Uderzony w ułamku sekundy przycisk na konsolecie oficerów dyżurnych uruchomił syreny alarmowe, a jednocześnie opuścił pancerne żaluzje chroniące wejścia i okna budowli, w jednej chwili odcinając znajdujących się wewnątrz ludzi od świata zewnętrznego.

Dwaj oficerowie dyżurni i czterech z ośmiu obecnych w sali regulatorów miało przy sobie służbowe pistolety, błyskawicznie wyszarpnięte z kabur i wycelowane w intruzów. Pozostali czterej funkcjonariusze powrócili chwilę wcześniej z rutynowego obchodu dystryktu, dlatego sięgnęli po przewieszone przez ramiona Ravagery.

- Na ziemię i żadnych ruchów! - wrzasnął do Thorna inny mundurowy, mierzący w jego głowę z karabinu - Natychmiast!

W ciasnej przestrzeni komisariatu wyły przeraźliwie alarmowe syreny, tworząc kakofonię, przez którą z trudem przebijały się okrzyki funkcjonariuszy.

Zajebiście, pomyślał Thorn Slade.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:29, 20 Gru 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. MG niechybnie chce nam zasugerować, że powinniśmy okazać rozetę komu trza, żeby dostać odpowiednią pomoc i informacje, co w znaczący sposób ułatwi nam misję Wink

Wykonuję wszystkie polecenia panów z pistoletami. Gdzie mam schowaną rozetę? Znajdą ją przy przeszukaniu? Jeśli nie, to nie będę pokazywał jej przy wszystkich, poczekam na jakieś przesłuchanie lub widzenie z kimś wyższym stopniem - jeśli sytuacja miałaby zaprowadzić nas wprost do celi, to żądam widzenia z kimś wyższym stopniem, sugerując że jestem tylko wysłannikiem i mam przekazać informację komendantowi. Po przekazaniu informacji zrobią z nami to, co uznają za słuszne. (nic lepszego nie jestem w stanie wymyślić Razz ).



Ależ skąd, Mistrz Gry jedynie sugeruje, że w brutalnym świecie Kopca wielce jest nierozsądnym szarpaniem za rękaw regulatora (o obraźliwych słowach nawet nie wspomnę) w sytuacji, kiedy wchodzi się na obcy posterunek z ukrytą bronią (oczywiście wcale nie ukrytą dla systemów zabezpieczeń).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:38, 20 Gru 2009
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Brachus, mając już wielokrotne doświadczenia przy tego typu sytuacjach powoli unosi do góry ręce klękając bez wykonywania żadnych gwałtownych ruchów. Na jego twarzy maluje sie teraz wyraźny niesmak. Patrzy ponuro na Thorna.
-Nawet mu porządnie nie przjebałem...


Ostatnio zmieniony przez Makotto dnia Nie 18:01, 20 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 0:00, 21 Gru 2009
LordDamianus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 01 Gru 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło
Płeć: Mężczyzna





Damianus spoglądając na zatrzaskujące się drzwi pomyślał:

-Co się tam do cholery dzieje?

Nagle kieruje wzrok na łysawego złomiarza i mówi do niego:

-Pan cię grzecznie spytał, skąd to macie. Więc lepiej odpowiadaj na pytania grzeczniej bo inaczej może się to dla ciebie źle skończyć.


Ostatnio zmieniony przez LordDamianus dnia Pon 0:05, 21 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:35, 22 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, komisariat Magistratum, 19 julius 831.M41, godz. 18.49

Ostrzegawcze słowa Causariusa zostały całkowicie zignorowane, jednakże w zaistniałej sytuacji nie powinno to było nikogo dziwić. Dźwięk alarmowych klaksonów wywołał natychmiastową reakcję tak zainteresowanych złomem gapiów jak i okolicznych przechodniów. Znajdujący się w okolicy placu ludzie zaczęli uciekać co sił w nogach, w wielu przypadkach porzucając swoje torby. Alarm na miejscowym posterunku nie mógł wieścić niczego dobrego, a częste wojny gangów i czystki policyjne sprawiały, że każdy porządny obywatel chciał się w takich sytuacjach znaleźć jak najdalej od źródła zamieszania. Przejeżdżające sąsiednimi ulicami samochody przyśpieszały gwałtownie albo zawracały łamiąc przepisy ruchu drogowego, jeszcze potęgując zaistniały chaos.

Dwaj złomiarze schylili się z zaskakującą zwinnością po swe skarby, łapiąc je i ładując do metalowych skrzynek, nawet w obliczu ewidentnego zagrożenia nie chcąc się rozstawać ze swoim dobytkiem, kiedy jednak niski młodzieniec z dziobatą twarzą złapał za przenośny generator, bladoskóry człowieczek o rozbieganych oczach doskoczył do handlarza i złapał go za ramię.

- Złodzieje! - wrzasnął łowca przestępców - Zostawcie to, złodzieje!

Okrzyk mężczyzny tonął w hałasie, na który składało się wycie syren i uliczny zgiełk, ale stojący kilka metrów dalej Damianus widział doskonale zarówno samą szamotaninę jak i sięgającego ręką pod płaszcz drugiego złomiarza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 12:20, 26 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, komisariat Magistratum, 19 julius 831.M41, godz. 18.52

Ledwie obaj agenci legli płasko na brzuchach na zimnej posadzce poczekalni, mundurowi przycisnęli ich do podłogi kolanami i rękami, wprawnie obszukując intruzów, pozbawiając ich wszelkich niebezpiecznych przedmiotów i skuwając wykręcone brutalnie dłonie agentów za ich plecami.

- Jakieś zauważalne wszczepy? - warknął rosły funkcjonariusz z ukośną blizną przecinającą mu połowę twarzy, stając w rozkroku nad Thornem.

- Nie - zaprzeczył strażnik, który chwilę wcześniej znalazł się w uścisku Vennera, korzystając z dogodnej okazji do tego, by posłać trzymanemu na muszce karabinu agentowi brutalnego kopniaka w żebra.

- Co to za jedni? - regulator z blizną pochylił się nad Thornem przyglądając mu się z niczego dobrego nie wróżącą miną.

- Jacyś łowcy nagród - parsknął strażnik masując sobie zdrętwiały nadgarstek - Następni szukający tych koordynatorów z Vissers Gord. Kazałem im grzecznie wyjść, ale ten włochaty zaczął się rzucać, więc Jarrac włączył alarm.

- Wyciągnijcie moją odznakę - odezwał się chłodnym tonem Slade, przekręcając głowę tak, by móc spojrzeć na funkcjonariusza z blizną na twarzy - Tę w wewnętrznej kieszonce na piersi.

- Pytał cię ktoś o zdanie? - warknął natychmiast regulator - Pozwolił ci ktoś otwierać gębę?

- Jeśli nie chcesz skończyć w kolonii karnej przy Tarsusie, lepiej obejrzyj dobrze tę odznakę - Thorn nie zmienił tonu ani odrobinę, ale najbliżsi funkcjonariusze zawahali się zauważalnie słysząc jego słowa - Obejrzyj ją dokładnie, a potem rozkuj mnie i wezwij tutaj dowódcę zmiany.

Mundurowy z blizną spoglądał na więźnia przez dłuższą chwilę, nic nie odpowiadając i myśląc nad czymś ze zmarszczonym czołem.

- Jeśli to blef, urwę ci łeb i jaja, w dowolnej kolejności - obiecał przerywając w końcu ciszę i strzelając palcami w stronę jednego z towarzyszy. Przekręcony bezceremonialnie na bok Slade poczuł obmacujące jego tors dłonie, sięgające do kieszonki i wyciągające z niej ukrytą w cienkim metalowym pudełku odznakę. Leżąc w nowej pozycji nie widział już twarzy regulatora o oszpeconej twarzy, ale usłyszał wyraźnie dźwięk zdumionych oddechów.

- O kurwa... Jarrac, wyłącz ten cholerny alarm! Wy dwaj, rozkuć tych panów, ale już! Oddać ich rzeczy i odprowadzić do poczekalni dla ważnych gości. Albo nie, sam panów zaprowadzę, sire.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 11:44, 29 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, 19 julius 831.M41

Chaos na placu i przylegających do niego ulicach jeszcze się pogłębił, kiedy jakiś wracający z obchodu patrol regulatorów puścił się biegiem w kierunku zablokowanego posterunku, krzycząc coś do ręcznych komunikatorów i odbezpieczając broń. Na widok gotowych do strzału Ravagerów przypadkowi przechodnie rzucali się natychmiast na ziemię, przywierając do niej płasko i zakładając ręce za karki.

Donośny huk gniecionego metalu obwieścił samochodowy karambol w miejscu, gdzie zdenerwowany dźwiękiem alarmowych klaksonów kierowca jakiegoś znacznego kupca staranował swym wozem inną próbującą zawrócić w miejscu limuzynę. Z obu wozów wysypali się natychmiast uzbrojeni ludzie będący najpewniej członkami ochrony pasażerów, wymachując pistoletami i grożąc sobie nawzajem w wulgarny sposób. Widząc to gromadka zakapturzonych adeptów Administratum rzuciła się z krzykiem do ucieczki w pobliskie zaułki, alarmując tym samym pędzący na posterunek patrol.

Wszędzie wokół rozbrzmiewał dźwięk opuszczanych przeciwwłamaniowych rolet i zatrzaskiwanych w panicznym pośpiechu drzwi sklepów, banków i jadłodajni. Na dalej położonych ulicach lotem błyskawicy rozniosły się plotki straszące łapanką Magistratum, przymusowym werbunkiem do kosmicznej marynarki, wojną miejskich gangów lub nadchodzącym trzęsieniem Kopca, toteż w przeciągu dziesięciu minut przerażenie sparaliżowało blisko połowę rozległego dystryktu, zatrzymując pracę fabryk i urzędów. W kilku miejscach doszło do strzelaniny między zaskoczonymi paniką klansterami z rywalizujących band, w innych bandy degeneratów dokonały rabunku porzuconych ulicznych kramików. Pracownicy podstacji energetycznej wyłączyli na pierwszą wieść o trzęsieniu prąd w jednej trzeciej transformatorów Shannon, co dodatkowo pogłębiło panujący w dystrykcie chaos.

Chociaż oficer dyżurny Jarrac wyłączył alarm na posterunku pięć minut po jego uruchomieniu, zaprowadzenie porządku na ulicach Shannon trwało blisko godzinę, usuwanie szkód zaś dwa następne dni.

W całym tym zamieszaniu nikt nie zwrócił większej uwagi na jedną z kilkunastu śmiertelnych ofiar tego incydentu, zastrzeloną podczas szamotaniny pomiędzy grupką złomiarzy i przechodniów opodal posterunku Magistratum. Był to pochodzący spoza Shannon mężczyzna, trafiony kulą przestarzałego bębenkowego rewolweru prosto w skroń. Jego ciało zostało przewiezione do lokalnego prosektorium, a następnie poddane utylizacji, a w protokołach lokalnych władz oznakowano go sygnaturą "tożsamość niepotwierdzona".
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:43, 29 Gru 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Eee, zabiłeś nam ubezpieczenie? Dobrze rozumuję?

Zakładam, że za chwilę odbędzie się spotkanie z kimś ważnym. Oto co zasugeruję:

- alarm był próbny, przewidziany i kontrolowany, nie miał żadnego związku z niczym innym - taką wersję ma poznać 'ulica'.

- pod groźbą kary śmierci i niewolnictwa dla funkcjonariuszy i całych ich rodzin, znajomych oraz wszystkich na literę 'f' żadnemu z nich nie wolno opowiadać o tym co tu zaszło, nikomu, nawet między sobą nie wolno im o tym rozmawiać (pewnie nie posłuchają, ale niech się boją)

- funkcjonariusz który z nami rozmawiał na początku MOŻE dostać pochwałę za dynamikę, znajomość procedur i zdecydowanie Razz

- uprzejmie proszę o dostęp do wszystkich akt wiadomej sprawy oraz o rozmowę z osobą prowadzącą/nadzorującą śledztwo.

Zobaczymy czego nowego się dowiemy. Przy odrobinie szczęścia okaże się, że wykonano za nas część najżmudniejszej roboty Wink Jeśli będzie trzeba poprosimy o kontakt z informatorami i/lub nierzucającego się w oczy łącznika.


Ostatnio zmieniony przez Peacemaker dnia Wto 14:47, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:54, 03 Sty 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Zgadzam sie w pełni z Peacemakerem.
Brachus wstaje z podłogi i otrzepuje sie z kurzu, nie dając po sobie poznać że wogóle zwrócił uwage na kopniecie. Bez słowa odbiera swoje rzeczy.
Kiedy razem z Thornem mają opuścić pomieszczenie klepie funkcjonariusza który zatrzymał ich przy drzwiach i nachyla sie do niego mówiąc z usmiechem na twarzy.
-Wesprę wdowe po tobie... - mimo uśmiechu jego ton wyraźnie sugeruje coś paskudnego. Szept jest tak cichy że tylko owy regulator moze go usłyszeć. Na swoje nieszczeście facet nie wie że Brachus nie ma w zwyczaju mścić sie za takie drobiazgi jak obrażanie go.


Ostatnio zmieniony przez Makotto dnia Pon 19:34, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:45, 08 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, komisariat Magistratum, 19 julius 831.M41, godz. 20.00

Thorn Slade był wściekły. Chociaż starał się tego nie okazywać, oddelegowani mu do pomocy regulatorzy bezbłędnie wyczuwali dziką frustrację siedzącego za biurkiem gościa. Przeglądający policyjne protokoły Brachus Venner milczał przezornie, tym bardziej, że dowódca zespołu bynajmniej nie puścił mu w niepamięć wywołania incydentu, który w pośredni sposób mógł wpłynąć również na utratę jednego z członków sekcji.

Śmierć Damianusa Causariusa sprawiała wrażenie nieszczęśliwego wypadku, tak przynajmniej wynikało z wstępnego raportu Magistratum. W trakcie powszechnego zamieszania spowodowanego wybuchem alarmu na komisariacie doszło do licznych aktów przemocy i strzelanina pod posterunkiem zdawała się do tych przypadków zaliczać. W ręce regulatorów nie wpadł ani jeden świadek mogący jednoznacznie opisać przebieg wydarzeń, ale w opinii śledczych ktoś próbował skorzystać z okazji do napadu rabunkowego i stawiający opór lub będący tego świadkiem agent Ordo został przez przestępców zastrzelony dla zatarcia śladów.

Thorn z definicji nie wierzył w przypadki, ale brakowało mu dowodów mogących wskazywać na jakikolwiek związek pomiędzy nagłą śmiercią Causariusa i zniknięciem trójki podejrzanych o zamach na zespół Ordo we Freemantle. Przejrzane pośpiesznie protokoły nie przyniosły też żadnych informacji na temat losu zaginionych kierowników tłoczni. We wszystkich trzech przypadkach natychmiast po wydaniu listów gończych do miejsc zamieszkania wysłano patrole Magistratum, które zresztą dotarły tam na długo po wizytach zespołu ochrony Vissers Gord, poszukującego zaginionych na rozkaz firmy. W mieszkaniach Knuta Riggsena i Santry Hollis natrafiono na zaniepokojonych widokiem mundurowych członków rodzin i służbę, w przypadku zaś samotnie mieszkającego Andre Granta odkryto puste lokum. Według zapewnień współmieszkańców Riggsen i Hollis opuścili domy krótko po 13.00 udając się na swoją zmianę w centrali węzła, wtedy widziano ich po raz ostatni.

- W jaki sposób podejrzani poruszali się między miejscami zamieszkania i centralą? – zapytał jednego z asystujących regulatorów Thorn – Mieli własne środki transportu?

- Korzystali z kolejki miejskiej, część drogi pokonywali pieszo, końcówkę międzypoziomowymi windami służbowymi – odpowiedział funkcjonariusz odpowiedzialny za wystosowanie nakazu aresztowania, proktor Emers Valdeemer – Sprawdziłem już odczyty z kamer stacji kolejki przy tunelu tranzytowym Shannon-12B. Tamtędy jeżdżą składy kursujące do Freemantle. Duchy Maszyny nie zarejestrowały żadnej osoby podobnej do poszukiwanych.

- Więc sugerujecie, że żaden z nich nie dotarł do stacji? – zapytał Thorn postukując palcami w blat stołu – Z zeznań rodzin Riggsena i Hollis wynika, że przynajmniej ta dwójka spokojnie opuściła mieszkania. Zaginęli w drodze pomiędzy własnymi drzwiami i stacją?

- O ile możemy pokładać całkowitą ufność w prawdziwości ich zeznań, sir – odpowiedział ostrożnie Valdeemer – Na tym etapie dochodzenia założyłem, że nie będę wyciągał żadnych stuprocentowych wniosków.

- Oczywiście rodziny mogły kłamać – kiwnął głową Slade – Ale przyjmijmy na początek hipotezę roboczą mówiącą, że jednak mówią prawdę, inaczej trudno nam będzie znaleźć jakiś punkt wyjścia. Jaki dystans dzieli mieszkania od stacji?

- Chwileczkę – oficer wyciągnął z leżącego przed sobą skoroszytu jakieś dokumenty, wygładził palcami jedną z kartek, gęsto popisaną długopisem – Dwa koma siedem kilometra w przypadku Hollis, dwa i pół dla Riggsena oraz...

- Hollis i Riggsen mieszkali dwieście metrów od siebie? – zapytał pozornie od niechcenia Thorn.

- Tak, sir – kiwnął głową Valdemeer – Mają mieszkania przy tej samej ulicy.

- A Grant?

- Półtora kilometra do stacji, ale zupełnie inna część dystryktu – wyjaśnił proktor.

- Wiemy, że Hollis i Riggsen wyszli z domów do pracy, a kiedy widziano po raz ostatni Granta?

- Dzień wcześniej, sir – wzruszył ramionami funkcjonariusz – Kiedy wracał z powrotem do domu ze zmiany. Facet mieszka samotnie, nie utrzymuje bliższych kontaktów z otoczeniem. Patrol wysłany z nakazem zatrzymania przepytał mieszkańców habitatu, ale nikt nie pamiętał, o której tego dnia wychodził i czy w ogóle wychodził. W mieszkaniu nie było po nim naturalnie żadnego śladu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:20, 10 Sty 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





-A co z tymi wszystkimi wrogami, których mieli? Hollis i Riggens mieli na pieńku ze sporą ilością ludzi, któzy na dodatek próbowali ich już zabić. Grant pewnie też miał wrogów. Człowiek z rozbojami i kradzieżami na koncie na pewno przy okazji zalazł komuś za skórę. Były na niego inne zgłoszenia?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:13, 10 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, komisariat Magistratum, 19 julius 831.M41, godz. 20.02

Proktor Valdeemer przeniósł spojrzenie na Vennera, a w jego wzroku dało się wyczuć nutę nie do końca dobrze skrywanej niechęci do długowłosego obcoświatowca. Brachus potrafił tę awersję zrozumieć, w końcu w pewnym sensie sprowokował dramatyczne wydarzenia w dyżurce komisariatu, nie zamierzał się jednak w najmniejszym stopniu usprawiedliwiać ani kogokolwiek przepraszać.

- Andre Grant był trzykrotnie notowany w rejestrach służb porządkowych Magistratum - odpowiedział oficer - Wszystkie trzy przypadki to stare sprawy, nie znalazłem w nich żadnych czynników mogących powiązać te wpisy z obecną sytuacją. Dwie drobne kradzieże sklepowe oraz udział w bójce pod wpływem alkoholu. Został za każdym razem skazany na grzywny w wysokości tysiąca tronów, wszystkie zresztą terminowo wpłacił. Hollis i Riggens mają czyste konta.

- Wróćmy do momentu zaginięcia - zaproponował Slade - Możemy założyć na tę chwilę, że wszyscy opuścili w odpowiednim czasie mieszkania, by udać się do pracy. Zawsze jeździli do centrali węzła komunikacją miejską, więc nie mieli żadnego racjonalnego powodu, aby postąpić tamtego dnia inaczej. Skoro nie zarejestrowały ich kamery na stacji kolejki, musieli zniknąć na trasie pomiędzy tymi punktami. Troje ludzi podróżujących zapewne niezależnie od siebie... bo nie wiemy jeszcze, czy Hollis i Riggsen chodzili na stację razem czy osobno... znika gdzieś na odcinku niecałych trzech kilometrów. W dodatku w południe, kiedy na ulicach znajduje się całkiem sporo ludzi.

- Ktoś musiałby coś widzieć? - mruknął pytająco Venner, próbując rozwikłać tok rozumowania swego przełożonego, a jednocześnie starając się nie myśleć o Causariusie, który zaledwie godzinę temu odłączył się od pary towarzyszy, a teraz leżał już na zimnym blacie w lokalnym prosektorium Magistratum.

- Nie wpłynęło do nas żadne zgłoszenie - zapewnił proktor.

- Jakoś mnie to nie dziwi zważywszy na poziom sympatii mrówek wobec sił porządkowych - odpowiedział Thorn i chociaż wygłosił swój komentarz beznamiętnym tonem, w oczach Valdeemera pojawił się błysk urażonej dumy - Przeszukaliście mieszkania poszukiwanych?

- Tak - kiwnął głową funkcjonariusz - Aczkolwiek pobieżnie. Ani śladu po zaginionych. Wszystkie trzy są obserwowane przez tajniaków na wypadek, gdyby ktoś z tej trójki powrócił.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 23:25, 13 Sty 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Przepraszam za dłuższe milczenie - problemy z internetem (mam nadzieję Keth, że dostałeś smsa?)

To tak na szybko i na gorąco (dopiero co wróciłem z pracy) pytam o możliwość dodania nam oficera łącznikowego. Nadal zachowujemy inkoguto, więc nie musi stale z nami przebywać, ale przyda się 'gorąca linia' z komisariatem i /lub ktoś kto nam wszystko załatwi i wybroni w razie czego (żebym nie musiał za dużo świecić rozetą).

Dobrze byłoby też mieć 'glejt' od komendanta, że mamy tu wolną rękę i prosi się o nie sprawianie nam problemów (coś dla urzędników i funkcjonariuszy).

Na chwilę obecną nie widzę nic oczywistego. Proponuję powęszyć w miejscu zamieszkania i podpytać w zakładzie pracy. Ktoś coś na pewno wie, słyszał, podejrzewa, posiada itp. Wink

Nie wiem, jak stoimy z czasem, ale w międzyczasie proponuję znaleźć cichy hotelik z pokojem dla dwóch osób Razz i stołówkę Wink




SMS-a dostałem, dziękuję za informację!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:16, 14 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, komisariat Magistratum, 19 julius 831.M41, godz. 20.03

Thorn odsunął krzesło, wstał od stołu przeciągając się z trzaskiem kości. Proktor Valdeemer i Brachus Venner śledzili go w milczeniu wzrokiem, domyślając się, że mężczyzna podjął kolejną decyzję.

- Siedząc na miejscu do niczego nie dojdziemy - zdecydował dowódca sekcji - Proktorze, mam zamiar rozejrzeć się po okolicy, ale najpierw musicie coś dla nas załatwić.

- Zawsze na rozkaz Świętego Oficjum - kiwnął głową oficer, chociaż w jego głosie wciąż pobrzmiewała nuta głębokiej podejrzliwości i nieufności - W czym mogę pomóc?

- Potrzebny mi glejt wystawiony przez komendanta Karlosa, pozwalający nam na swobodne poruszanie się po całym dystrykcie oraz dostęp do lokalnych zasobów Magistratum.

- Ale, sir... - zawahał się na chwilę proktor - Przecież pańska rozeta...

- Nie lubię zbyt często po nią sięgać, funkcjonariuszu - odpowiedział chłodnym tonem Thorn - Ta misja wymaga jak najdłuższego zachowania statusu incognito. Ścigamy sprawców masowego mordu, odpowiedzialnych za śmierć blisko dwustu imperialnych obywateli. Jeśli będziemy głosić wszem i wobec, że śledztwo przejęła Inkwizycja, tropy mogą stygnąć znacznie szybciej niż zakładam.

- Oczywiście, sir - odpowiedział Valdeemer - Potrzebuję dwudziestu minut na przygotowanie odpowiednich dokumentów, załatwię też elektroniczne tokeny Magistratum.

Regulator zerwał się ze swego fotela, ale Slade osadził go w miejscu krótkim ruchem ręki.

- Do tego dochodzi oficer łącznikowy - powiedział - Nie musi wszędzie z nami chodzić, wręcz przeciwnie, ale potrzebuję gorącej linii z waszą prefekturę i nie zamierzam za każdym razem tłumaczyć innemu mundurowemu, kim jestem i czego chcę.

- Sir, byłby to dla mnie zaszczyt, gdyby zechciał pan wybrać właśnie mnie - Valdeemer mówił wyraźnie nerwowym tonem, ale w jego oczach pojawił się znienacka błysk ekscytacji - Jestem wiernym sługą Złotego Tronu i przysięgam na relikwie świętego Drususa, że dołożę wszelkich starań, by służyć potrzebom Świętego Oficjum. Jeśli tylko...

- Dobrze - uciął wywód proktora Thorn - Proszę wszystko przygotować do odbioru za pół godziny, a nam polecić w międzyczasie jakiś okoliczny hotel, cichy i dyskretny.

- Sir, jeśli pan woli, chętnie przygotujemy kwaterę na miejscu...

- Cichy i dyskretny - zaakcentował dobitnie swe słowa Thorn Komisariat, pod którym zabija się w biały dzień ludzi nie do końca spełnia w tym względzie moje oczekiwania.

- Proszę o wybaczenie, sir - Valdeemer poczerwieniał po twarzy - Bardzo mi przykro z powodu śmierci sługi Ordo. Zapewniam, że sprawca tego odrażającego czynu zostanie schwytany i ukarany. Co do hotelu, mam pewną propozycję. Trzy ulice stąd, za Skrzyżowaniem Vinaldiego, znajduje się "Złote Konsibarium"...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 21:17, 16 Sty 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Brachus unosi pytająco brwi, skrobiąc sie po nieogolonej szczęce.
-Brzmi na niezłą drożyznę. Jeśli mamy być inkognido to lepiej nie włóczyć się po luksusowych hotelach.
Zobacz profil autora
Without a Trace
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 3 z 11  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin