RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Without a Trace Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 11:48, 11 Kwi 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





Z ust Lethosa pada krótkie "Na Imperatora..."

Nie zastanawiając się długo staram się jak najlepiej uniknąć tych kilkudziesięciu (?) rozpędzonych kilogramów, które mają zamiar mnie staranować. Unikając chwytam rewolwer (o ile to możliwe). Jeśłi uda się uniknąć i wyszarpnąć broń to próbuję wpakować mu trochę ołowiu w opony.

Emperor Prorects!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:49, 18 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Dorgal Alley 318, 20 julius 831.M41, godz. 5.20

Brachus Venner podniósł zaciśniętą w pięść dłoń zdecydowany uderzyć ponownie w ciężkie metalowe drzwi, ale wstrzymał rękę w połowie ruchu, ponieważ masywny pancerny zamek zaszczękał donośnie obwieszczając otwarcie rygli. Nikt nie obwołał intruzów przez interkom, lecz agenci Ordo nie wątpili, że zainstalowane na frontonie budowli kamery dokładnie zarejestrowały ich twarze.

Podejrzewali też, że w obrębie wejścia zainstalowane były detektory broni, toteż ani Venner ani Slade nie wykonywali żadnych ruchów mogących sprowokować defensywną kontrę gospodarzy.

Drzwi otworzyły się z metalicznym szczękiem, przesunęły w bok na masywnych rolkach odsłaniając trzy stojące w jaskrawo oświetlonym holu postacie. Znajdujący się pośrodku młodzieniec w uszytym na miarę ubraniu miał zawziętą twardą twarz i zmrużone oczy, w których nie widać było cienia sympatii. Flankujący go z obu stron krótko ostrzyżeni młodzi mężczyźni o sztucznie powiększanych mięśniach i kanciastych rysach twarzy mieli prawe ręce wsunięte pod rozpięte kurtki, jawnie dowodząc gotowości do wyciągnięcia broni na pierwszy znak niewłaściwego zachowania ze strony gości.

- Jestem Martien Riggsen - powiedział młodzieniec o złych oczach - Jeśli przyszliście na spotkanie z moją matką, przyjdźcie kiedy indziej, jest teraz bardzo zajęta. Jeśli czegoś chcecie ode mnie, macie jeszcze większego pecha. Nie znam was i nie mam zamiaru bliżej poznawać. To byłoby chyba na tyle.

Brachus Venner uniósł brwi i spojrzał pytająco na Thorna Slade, ten zaś wzruszył w odpowiedzi ramionami dając swemu podwładnemu do zrozumienia, że oddaje mu inicjatywę.

- W takim razie żegnam - Martien Riggsen zadarł podbródek i wyciągnął rękę w stronę zawieszonego na pobliskiej ścianie modułu sterującego drzwiami.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:43, 18 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, poddystrykt Lanzeroth, 20 julius 831.M41, godz. 5.20

Kapłan zareagował instynktownie, rzucając się dzikim susem w stronę chodnika i sięgając jednocześnie prawą ręką pod wierzchnie odzienie w poszukiwaniu ukrytej tam broni. Ważący blisko pół tony wóz odbił w bok w ślad za uciekinierem, wjeżdżając prawymi kołami na krawężnik i rozwalając w drobny mak kilka ustawionych na skraju chodnika plastikowych kontenerów na śmieci. Pochylony za kierownicą człowiek wcisnął pedał gazu do końca i wysokoprężny silnik ukryty pod maską zdezelowanego samochodu dostawczego ryknął ogłuszająco.

Ponad dźwiękiem pojazdu poniosły się przerażone okrzyki przechodniów, pierzchających na widok szarżującego samochodu w otwarte drzwi sklepików i rzemieślniczych zakładów.

Kiedy Lethos Skagss wylądował na chodniku, wóz był już tylko dziesięć metrów od niego, rycząc silnikiem niczym drapieżny stwór. Wyciągając rewolwer spod ubrania kapłan zaczął obracać górną część ciała w jego stronę, sięgając jednocześnie kciukiem w kierunku bezpiecznika ciężkiej broni. Nie dzieliło go już od pojazdu nic prócz pustej przestrzeni, toteż miał ledwie sekundę na podjęcie jednej decyzji mając rozstrzygnąć o życiu i śmierci Lethosa.

Pozostać w miejscu i wypalić w skulonego za szybą kierowcę licząc na celny strzał i zabicie napastnika na miejscu lub skoczyć błyskawicznie w otwarte wejście do pralni chemicznej w nadziei na otarcie się o milimetry o zderzak samochodu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:55, 19 Kwi 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





Cóż, mam dość dużo strzelania, ale spróbuję raczej jeszcze raz uniknąć tego drania. Jeśli uda mi się dostać do wnętrza pralni przyczaję się w jakimś ciemnym miejscu gotów do strzału. Tylko, żeby nie było wątpliwości to schowam się gdzieś w głębi pomieszczenia.

Emperor protect's!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:26, 25 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, poddystrykt Lanzeroth, 20 julius 831.M41, godz. 5.21

Kapłan zdążył skoczyć przed siebie wkładając w ten sus całą energię, jaką tylko zdołał z siebie wykrzesać. Samochód wjechał do końca na chodnik i uderzył prawym skrajem zderzaka w kamienny schodek wiodący do wnętrza chemicznej pralni, rozbijając go w drobne kawałki pośród przeraźliwego huku.

Lethos wpadł do środka pomieszczenia, budząc pełne przerażenia okrzyki wydarte mimowolnie z gardeł kilku obsługujących wielkie pralki pracowników. Gapiąc się na intruza szeroko otwartymi oczami ludzie zaczęli się wycofywać chyłkiem w stronę zaplecza, rozkładając ręce w obronnym geście.

- Ministorum, jestem z Ministorum! - krzyknął Skagss ściskając mocno swój rewolwer. Pracownicy pralni bynajmniej nie uwierzyli w jego słowa, nie odrywając wzroku od potężnej broni spoczywającej w dłoni obcego i przyśpieszając kroku z zamiarem jak najszybszego opuszczenia miejsca mogącego stać się lada chwila sceną jakiegoś krwawego występku. Lethos nie spostrzegł u żadnego z nich broni, toteż poprzestał na uspokajającym machnięciu ręki i skoczył za wielką metalową obudowę najbliższej pralki szykując się na konfrontację z kierowcą samochodu.

Lecz pojazd oddalił się z piskiem opon i dźwięk jego silnika ucichł całkowicie po kilkunastu sekundach zastąpiony zdenerwowanymi głosami przechodniów dobiegającymi z ulicy.

Lethos wysunął się zza pralki z trzymaną oburącz bronią, po czym zrobił kilka kroków w stronę wyjścia, wciąż bacznie nasłuchując. Kiedy wyjrzał za próg pralni, jego wzrok napotkał roztrzaskany w drobny mak schodek, dosłownie wyrwany z muru silnym uderzeniem zderzaka.

Najbliżsi przechodnie wycofali się na widok człowieka z bronią, ale ktoś najwidoczniej rozpoznał po chwili znajomą twarz kleryka, bo Lethos usłyszał dźwięk swego nazwiska przekazywany od osoby do osoby wzdłuż oświetlonej sodowymi lampami ulicy.

Po tajemniczym kierowcy i jego wozie nie było widać śladu, ale jakieś złe przeczucie podpowiadało Skagssowi, że nieoczekiwane wydarzenie nie miało nic wspólnego z przypadkiem. Umysł kapłana analizował raz jeszcze szczegóły całego zajścia próbując ustalić tożsamość sprawcy i jego motywy, ale nie znajdował żadnych jednoznacznych przesłanek mogących rzucić choć trochę światła na tę zagadkę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:56, 25 Kwi 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Dłoń Vennera wsunęła się pod płaszcz, by po chwili przed oczami arystokaraty zabłyszczała jego odznaka.
-Niestety, ale panicz poświęci nam czas. Jesteśmy tutaj w sprawie zaginięcia pana Riggsena, innymi słowy twojego ojca.
Brachus unosi lekko brew, obserwując reakcje chłopaka.
-Zatrzaśniecie nam drzwi przed twarzami bedzie wskazywło na to że masz coś do ukrycia w związku z tą sprawą. A szkoda drzwi, żeby zostały wywarzone w czasie szturmu regulatorów szukających poszlak i wskazówek. My wolimy łagodniejsze metody.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:08, 27 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Dorgal Alley 318, 20 julius 831.M41, godz. 5.21

Martien Riggsen zmarszczył czoło na dźwięk słów Vennera, a w jego oczach pojawił się błysk rezerwy, skutecznie zastępujący dotychczasową butę. Dwaj ochroniarze trwali w bezruchu, spoglądając na intruzów w milczeniu i czekając cierpliwie na polecenia swego pryncypała.

- Pracujecie dla Magistratum? – zapytał w końcu syn Knuta Riggsena – Wasi koledzy po fachu już nas kilka razy odwiedzili... i nie tylko oni.

- Pracujemy dla Magistratum – potwierdził Thorn Slade wyciągając ostrożnym ruchem sprezentowaną przez proktora Valdeemera odznakę i podstawiając ją pod nos gospodarza – Prowadzimy odrębne dochodzenie, więc nie interesują nas wcześniejsze wizyty śledczych. Możemy porozmawiać w środku?

- Skoro musicie – wzruszył niechętnie ramionami Martien, cofając się o kilka kroków i dając gestem znak swym przybocznym, że mają pozostawić go samego z gośćmi. Obaj ochroniarze wycofali się natychmiast w głąb budynku, znikając w jednym z pomieszczeń położonych w tylnej części gustownie urządzonego holu.

Gospodarz przeszedł do innego pokoju, swym eleganckim wystrojem przywodzącego na myśl bawialnię, wskazał dłonią wykonane z syntetycznej skóry fotele, wygodne i sprawiające wrażenie bardzo drogich. Brachus usiadł czym prędzej wyciągając się wygodnie i wodząc spojrzeniem po przeszklonych gablotach eksponujących dziwne mechaniczne artefakty o zupełnie nieznanym mu przeznaczeniu, dyskretnie podświetlone miniaturowymi reflektorkami. Krawędzie gablot wykończone były chromowaną powłoką, u ich podstaw zaś i zwieńczenia dostrzec można było nakładające się na siebie w zawiłych wzorach inskrypcje nawiązujące do mistycznej symboliki Adeptus Mechanicus.

Kiedy Thorn zajął swoje miejsce, Martien Riggsen oparł się plecami o jedną z szafek i skrzyżowawszy na piersiach ramiona spojrzał z góry na swych gości. Młodzieniec miał zaciętą twardą twarz, toteż obaj śledczy odnotowali w myślach, że musieli umiejętnie rozegrać tę partię, jeśli nie chcieli czuć się zmuszeni do ujawnienia swej prawdziwej tożsamości. Wciąż nie znając wszystkich okoliczności zniknięcia trójki kierowników tłoczni i dysponując jedynie szczątkowymi danymi sporo by ryzykowali okazując synowi Knuta Riggsena odznaki Officio Planetia, bo informacja o zaangażowaniu w śledztwo agentów Inkwizycji mogła zbyt szybko przeciec do sprawców zbrodni i uprzedzić ich o bliskiej obecności pościgu.

- Mój ojciec został oskarżony o straszny czyn – powiedział Martien Riggsen – Oskarżenie te jest rzecz jasna całkowicie bezpodstawne i szkaluje jego reputację, toteż nasza rodzina oczekuje, że Magistratum dołoży wszelkich starań, by dowieść niewinności mego ojca. Nakazy aresztowania wydano zbyt pochopnie! Zamiast go odszukać, posłaliście za nim łowców nagród, którzy gotowi są na wszystko i nie zawahają się przed zabiciem poszukiwanego, jeśli tylko przyniesie im to korzyści!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:51, 27 Kwi 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





-Spokojnie. Sam jestem jednym z łowców nagród i zdażają sie pośród nas ludzie którzy mają w sobie jeszcze honor, a przynjamniej jego resztki.
Palec mangańczyka odruchowo skubie skóre fotela.
-Nie wiem jak mój towarzysz, ale ja sądze że to porwanie. Może dla okupu, może z zemsty, z zawiści albo poprostu po to by zatrzeć ślady. Dlatego tez oczekujemy pomocy, a dokładniej informacji od panicza, najlepiej od reszty rodziny też.
Brachus skubie chwile brodę.
-Służbę też byśmy chcieli przepytać. Równie dobrze poroywacze mogli mieć tu jakąś pluskwę...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 19:09, 28 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, poddystrykt Lanzeroth, 20 julius 831.M41, godz. 5.21

Lethos Skagss schował swój rewolwer z powrotem do kabury pod pachą, ale bacznie lustrował wzrokiem ulicę, ze szczególną uwagą przyglądając się mijanym śpiesznym krokiem zaułkom. Incydent z samochodem, niezwykle dziwny i złowieszczy, nie pozwalał mu wyzbyć się wrażenia, że nie był dziełem przypadku ani też bezmyślnym katem agresji ze strony nafaszerowanego narkotykami klanstera.

Kapłan zyskiwał z każdą sekundą pewność, że ktoś usiłował go z premedytacją zamordować. Lanzerot nigdy nie należał do bezpiecznych poddystryktów, ale Skagss nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy ostatnio ktokolwiek odważył się podnieść tam rękę na sługę Ministorum... bo zakładał, że sprawca nieudanego zamachu wiedział, z kim ma do czynienia.

Myśli kleryka przeskakiwały pomiędzy kolejnymi hipotezami, analizując potencjalne motywy kierowcy. W przeciągu ostatnich dwóch lat Lethos nie miał praktycznie żadnego zatargu z półświatkiem Lanzerotu, bo chociaż los wielokrotnie krzyżował jego ścieżki z miejscowymi mętami, pracujący ofiarnie na ulicy duchowny cieszył się pełnym rezerwy szacunkiem przestępców i nigdy nie czuł się w jakikolwiek sposób z ich strony zagrożony.

Instynkt podpowiadał mężczyźnie, że nieudany zamach mógł być w każdej chwili powtórzony, toteż szukając sprawców zatargu na swe życie Lethos musiał się jednocześnie cały czas mieć na baczności, a będąc powszechnie znaną w poddystrykcie twarzą spodziewał się w kwestii dyskretności sporych kłopotów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 19:10, 28 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Dorgal Alley 318, 20 julius 831.M41, godz. 5.23

Nasyciwszy oczy widokiem interesującej, a przy tym zapewne niebywale cennej dla kolekcjonerów zawartości gablot Brachus Venner skoncentrował swą uwagę niepodzielnie na osobie zdenerwowanego Martiena Riggsena. Syn zaginionego techadepta emanował autentyczną złością, Ganfańczyk czytał jego uczucia z wyrazu twarzy i mowy ciała młodzieńca. Mieszkańcy Ganf Magna stanowili jaskrawy kontrast w stosunku do mrówek Sibellusa, ponieważ starali się ograniczać we wzajemnych relacjach ekspresję, kładąc nacisk na opanowanie – w ich mało wysublimowanej kulturze nader łatwo było wzbudzić swym agresywnym zachowaniem negatywne reakcje, toteż jednocześnie wszyscy koloniści posiadali mniej lub bardziej zaawansowaną zdolność odczytywania emocji ze skąpych przekazów mowy ciała.

Martien Riggsen był dla Vennera żywą księgą, otwartą na spisie treści i pozwalającą się czytać bez ograniczeń – co więcej, jego emocje sprawiały wrażenie autentycznych, nie zagranych w wyrachowany sposób.

- Jestem przekonany, że chodzi o porwanie – powiedział młodzieniec odwracając się w stronę umieszczonego pomiędzy galotami barku i wyciągając z niego butelkę mocnego koniaku i trzy szklanki zdobione paskami wtopionego w szkło złota – Nasza rodzina należy do zamożniejszych w tej części poziomu, chociaż na zewnątrz staramy się zachowywać dyskretny umiar w afiszowaniu. Ktoś musiał się o tym dowiedzieć i porwać go razem z Santrą Hollis dla okupu.

Młody Riggsen rozlał koniak do szklanek i obserwujący go bacznie Brachus zauważył, że trzymająca butelkę dłoń młodzieńca drżała leciutko z powodu wzburzenia, uderzając delikatnie w krawędzie naczyń.

- Proszę wybaczyć moje aroganckie zachowanie przy wejściu – przeprosił Martien podając swym gościom napełnione szklanki – Przez cały wczorajszy dzień byliśmy nękani wizytami licencjonowanych łowców nagród. Wzburzyło to moją matkę tak dalece, że wyjechała w nocy wraz z młodszym bratem do rodziny w Wieży Cirro. Mam nadzieję, że okażą panowie zrozumienie... jak się panowie nazywają, jeśli można spytać?

- Agent specjalny Magistratum Thorn Slade – oznajmił lider komórki nie fatygując się do ponownego sięgnięcia po odznakę.

- Agent specjalny Brachus Venner – dodał Ganfańczyk akcentując znacząco nazwę swej funkcji.

- A więc zakłada pan porwanie dla okupu – podjął temat Thorn, zanim Martien wdał się w dalszą wymianę uprzejmości – Oczywiście należy sobie zdawać sprawę z faktu, że do chwili udowodnienia tej wersji na pańskim ojcu będzie ciążył zarzut spowodowania śmierci setek imperialnych obywateli, a to zbrodnia, która podchodzi nie tylko pod jurysdykcję Magistratum, ale i Adeptus Arbites. Zdaje pan sobie sprawę, że Knut Riggsen poszukiwany jest nie tylko przez naszych agentów i łowców nagród, ale i śledczych Arbites?

Martien Riggsen stężał zauważalnie, ścisnął mocniej palcami kruchą szklankę.

- Nie zamierzam pana tym stwierdzeniem straszyć, niech mnie Bóg-Imperator przed tym broni – dodał natychmiast Slade – Chcę tylko uzmysłowić jak bardzo zdrowie i życie Knuta Riggsena uzależnione jest od stopnia współpracy rodziny i organów śledczych. Jeśli arbitratorzy odnajdą go przed nami i pojawi się chociaż cień podejrzenia, że do śmierci tych wszystkich ludzi doszło jednak z jego winy... cóż, Arbites zwykli stosować w takich sytuacjach przyśpieszone procedury karne, a kara może być tylko jedna.

- Śmierć – wykrztusił zbielałymi wargami Martien.

- Tak, panie Riggsen – kiwnął głową Thorn – Dlatego tak bardzo zależy nam na odnalezieniu pańskiego ojca przed naszymi kolegami po fachu z Divisio Investigato. Magistratum może zagwarantować uczciwy proces nawet w przypadku, gdyby na osobie pańskiego ojca nadal ciążyły zarzuty umyślnego spowodowania tej tragedii. Adeptus Arbites wykonają wyrok w trybie polowym, taki już ich styl działania, więc nalegamy, by był pan z nami całkowicie szczery, bo tylko pełna współpraca może uratować Knuta Riggsena przed stryczkiem lub całkowitą lobotomią.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:55, 29 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy śledczy, pozwoliłem sobie poprowadzić część wstępną konwersacji i odpowiednio zmiękczyć Waszego rozmówcę, ale naturalnie nie jest to książka, tylko gra RPG, więc nie oczekujcie, że odwalę za Was całą robotę! Z wstępnej obserwacji wynika, że Martien Riggsen szczerze troska się o swego rodziciela i jest bardzo zły na przedstawicieli władz sugerujących, jakoby to Knut stał za śmiercią setek ludzi z Freemantle. Proponowałbym w tym momencie nie bawić się w fabularki (chociaż generalnie nie mam nic przeciwko takim postom), bo rzadko kiedy pozwalają one w płynny sposób zadać więcej niż jedno pytanie – w zamian poproszę Makotto i Peacemakera o kompilację w trybie niebieskim serii pytań, które chcecie Martienowi zadać, a ja ułożę z nich odpowiednią scenkę fabularną.

Lethosie, przemyśl proszę plan działania swojej postaci, ponieważ wyraźnie widać, że dzieje się wokół niej coś dziwnego. Pierwotnie kapłan zamierzał odwiedzić przytułek, ale teraz być może zasadne byłoby zmodyfikowanie grafiku. Dostępnych jest wiele opcji, wśród nich zaszycie się w swoim domu lub udanie się do świątyni Eklezjarchii w Shannon w celu złożenia odpowiedniego raportu (Ministorum śmiertelnie poważnie podchodzi do tego rodzaju incydentów, wszak jesteś sługą Boga-Imperatora, więc podniesienie na Ciebie ręki to grzech śmiertelny). Czekam na odpowiednie deklaracje w powyższej kwestii.

Nie będę też ukrywał, że topik ten bywał przeze mnie ostro zaniedbywany (sytuacja pod każdym względem karygodna), ale czas nadrobić teraz straty i wziąć się ostro do roboty! Jeśli zatem to konieczne, poproszę o odświeżenie wątku poprzez ponowną jego lekturę (na szczęście to tylko niecałe sto trzydzieści postów, więc dużego kłopotu z czytaniem nie powinniście mieć).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:42, 30 Kwi 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






- stwierdzam, że prywatnie również jestem zdania, że chodzi o porwanie, zemstę lub co gorsza morderstwo, być może w grę wchodzi większy spisek, niestety na razie nie mam na to dowodów (gadam bzdury, normalnie nie zdradzałbym tajemnic śledztwa, chcę go nastawić pozytywnie do naszej sprawy).

- pytania oczywiście o wrogów (zdeklarowanych i domniemanych) - w życiu prywatnym i zawodowym, kto składał wizyty w ostatnim czasie, czy były pogróżki, czy ufa służbie, czy potrafi sobie przypomnieć dzień zniknięcia, co kto mówił, planował, gdzie był i co robił (w granicach rozsądku Wink ), czy ojciec miał hobby (jakie), w jakim towarzystwie spędzał wolny czas, czy angażował się w ostatnim czasie w duże projekty - czy komuś mogłoby zależeć na jego zniknięciu (czy uzyskałby znaczne korzyści - awans, władza, pieniądze).

BTW. Faktycznie temat został zapomniany - przeze mnie też Wink

Jeśli update'y będą częstsze, to może na nowo się wciągnę Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:11, 01 Maj 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Dorgal Alley 318, 20 julius 831.M41, godz. 5.24

Thorn Slade pochylił się do przodu w fotelu i spojrzał znacząco na bladego jak ściana Martiena, przybierając pełny współczucia wyraz twarzy.

- Przeanalizowałem dane, które zebrali dotąd regulatorzy i prywatnie podzielam pańskie podejrzenia w kontekście porwania – oznajmił tonem, który sugerował, że agent właśnie wyjawia jakieś ściśle tajne informacje – Życiorys pańskiego ojca nie wyklucza rzecz jasna innych motywów, ale na tę chwilę gotowi jesteśmy skoncentrować się na wątku uprowadzenia właśnie. Kto mógł coś takiego zrobić?

Martien Riggsen milczał przez chwilę, zagryzając wargi i myśląc intensywnie ze zmarszczonym czołem.

- Trudno mi powiedzieć cokolwiek od razu – oświadczył ostrożnie – Głupi nie jestem i wiem, że musi to mieć coś wspólnego ze zniknięciem pani Hollis i tego trzeciego, pomocnika z tłoczni.

- Nie znał pan Andre Granta? – zapytał Thorn, świadomy faktu, że Riggsen i Hollis utrzymywali bliższe kontakty, ale nie znający zbyt dobrze stopnia zażyłości pomiędzy tą parą i mieszkającym w zupełnie innej części dystryktu Grantem.

- Nie – zaprzeczył ruchem głowy Martien – Wiem, że ojciec blisko z nim współpracował, ale w przeciwieństwie do Santry ten człowiek nigdy nas nie odwiedzał w domu. Ojciec parę razy tylko wspominał, że ma w nim kompetentnego pomocnika. Od dwóch dni myślę o tym wszystkim i jeśli miałbym strzelać w ciemno, powiedziałbym, że ktoś chciał sparaliżować pracę tłoczni.

- W celu uśmiercenia z premedytacją populacji Freemantle? – Slade pomyślał natychmiast o uduszonych w niższej części Wieży agentach Ordo, którzy zginęli w pozornie bezpiecznym tajnym mieszkaniu Inkwizycji.

- Sibellus pełen jest kryminalistów i heretyków – odpowiedział z grymasem na twarzy młodzieniec – Miejskie gangi nie mają skrupułów w walce o wpływy, dla nich życie kilkuset czy kilku tysięcy mieszkańców nie ma żadnego znaczenia. Przecież tylu ludzi ginie codziennie w wypadkach w całym Kopcu.

- Czy pański ojciec bywał w ostatnim czasie niespokojny? – kontynuował przesłuchanie Thorn, w przeciwieństwie do spotkania z panną Bothe tym razem przejmujący zauważalną inicjatywę – Skarżył się na coś? Był śledzony lub nękany?

- Kiedy teraz o tym myślę, gotów jestem powiedzieć: tak – odparł Martien dolewając sobie trunku, a potem siadając na jednym z wolnych foteli – Niespokojny to najlepsze określenie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:40, 01 Maj 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Niespokojny? Od jak dawna? Czy początek niepokoju splata się jakoś z innymi wydarzeniami? Jakieś powody niepokoju? Domniemania? Fakty?

Chcę pretekstu, by przesłuchać część służby, pytam więc czy mógłby podejrzewać kogoś ze służących. Kto miał najczęstszy kontakt z ojcem, kto miał z nim styczność jako ostatni, kto mógł mieć dostęp do informacji o sprawach ojca, komu ojciec ufał itp.

Kto mógł mieć interes w paraliżu pracy zakładu?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:26, 02 Maj 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Dorgal Alley 318, 20 julius 831.M41, godz. 5.25

Ostatnia uwaga Martiena Riggsena sprawiła, że Thorn pochylił się jeszcze bardziej w fotelu, zaalarmowany słowami młodzieńca.

- Niespokojny? Od jak dawna? – zapytał agent Ordo odstawiając na kant szklanego stoliczka swój kieliszek i skupiając całą uwagę na twarzy młodego Riggsena – I czy początek tego niepokoju splata się jakoś z innymi wydarzeniami?

- Od dwóch tygodni, chyba dwóch – odpowiedział z namysłem Martien – Ojciec to rozmowny człowiek, a od tego właśnie czasu jakby zamknął się w sobie. Zrezygnował ze spotkań towarzyskich, co bardzo rozczarowało moją matkę, ale chociaż pytała go o powody, nigdy tego jasno nie wyjaśnił. Wspominał tylko, że się źle czuje, ale to przejściowa sytuacja.

- Miewał kłopoty ze zdrowiem? – wtrącił Thorn.

- Praktycznie wcale – zaprzeczył Martien – Przypuszczam, że był to wykręt, bo kiedy matka wezwała bez jego wiedzy naszego domowego lekarza, ojciec odesłał go do domu nie pozwalając się zbadać. I nie przypominam sobie, żeby coś w naszym otoczeniu mogło ten niepokój spowodować, już prędzej obstawiłbym jakieś sprawy zawodowe.

- Czy pański ojciec miał wrogów, w życiu prywatnym i zawodowym? – zapytał dowódca komórki, opierając się ponownie o fotel i kodując otrzymane informacje w pamięci – Zadeklarowanych i domniemanych?

- Jesteście agentami Magistratum – roześmiał się niewesoło Martien – Mam wam opowiadać o Ghond Cassius? Pewnie i tak już wszystko wiecie. Ale to stare czasy, od kiedy mój ojciec zaczął pracować dla tłoczni, tamci odpuścili całkowicie, bo znajomi ojca w enklawie Mechanicus w Kodannon dali radzie nadzorczej Ghond Cassius jasno do zrozumienia, że jeszcze jedna próba zabójstwa skończy się dla nich dużymi problemami. Ojciec był też oskarżany o jakiś absurdalny romans z żoną przełożonego w Kompanii Marissor, ale to też stara sprawa i tam akurat nikt nie próbował go zabić. O innych niechętnych mu ludziach nic nie wiem.

- Więc sugeruje pan, że ojciec pozyskał sobie jakiegoś wroga w niedawnym czasie? – indygował dalej Thorn, starając się wyciągnąć od młodzieńca jak najwięcej informacji.

- Nie wiem niczego pewnego – wzruszył ramionami Martien – Wiem tylko, że dziwnie się zachowywał, to wszystko.. i coś jeszcze. Chyba się czuł zagrożony.

- W jakim sensie? Fizycznie? I skąd takie przekonanie? – podjął nowy wątek Thorn.

- Ojcu nigdy nie sprawiało problemu piesze chodzenie na stację i nie zabierał ze sobą ochrony, ale parę dni temu znalazłem przez przypadek w jego gabinecie nowy paragon na zasilacz organiczny do monokrystalicznych ostrzy, które dał sobie kiedyś wszczepić w dłonie. Nie korzystał z tego implantu przez całe lata, a teraz ponownie go aktywował. Zastanowiło mnie to wtedy, ale czekałem na okazję, żeby o to zapytać.
Zobacz profil autora
Without a Trace
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 9 z 11  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin