RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Without a Trace Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 20:05, 17 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Little Hole, 19 julius 831.M41, godz. 21.00

Wąska ulica pozbawiona była pasa dla pojazdów mechanicznych, toteż Thorn i Brachus szli jej środkiem oglądając się jednocześnie uważnie na boki, bo mroczne zaułki pełne śmieci i rozbrzmiewające czasami piskami niewidocznych spod stert odpadków gryzoni. Wysokie ściany brudnych habitatów wystrzeliwały ku sklepieniu dystryktu, ich dachy niknęły w półmroku rozświetlanym kiepskiej jakości lampami.

- Ten gość podobno miał niezłą robotę, szefie - odezwał się Venner chowając prawą dłoń pod kurtką, gdzie najpewniej trzymał jakiś gotowy do wyciągnięcia pistolet - To dlaczego mieszkał w takiej dziurze?

Thorn nic nie odpowiedział w pierwszej chwili, odprowadzając wzrokiem jakiegoś człowieka, który wyszedł z pobliskiego budynku i oddalił się śpiesznym krokiem w przeciwną stronę, co chwila zerkając podejrzliwie nad ramieniem na parę obcych. Thorn nie czuł na ów widok zdziwienia, ponieważ Little Hole sprawiało wrażenie kwartału nędzarzy i mężczyzna dałby sobie głowę uciąć, że w miejscu takim grasowali liczni szabrownicy i drobni klansterzy. Cały kwartał wyglądał na część dzielnicy unikaną przez patrole Magistratum.

- Niektórzy nie potrafią się oderwać od dna nawet wtedy, kiedy Bóg-Imperator ciągnie ich w górę za uszy - odpowiedział w końcu Slade, pokazując palcem na wyblakłą tabliczkę z numerem domu - Little Hole dwieście jedenaście a. Grant mieszka w następnym habitacie.

Były arbitrator czuł się obserwowany z każdego ciemnego zakątka Dziury, zza brudnych okien mijanych budynków i z mrocznych zaułków. Wiedział, że było to po części złudne wyobrażenie, ale nie tracił czujności, bo w miejscach takich jak to łatwo było stracić życie.

Naznaczony zębem czasu budynek pod numerem 212 ział czernią niewielkich okien, tylko gdzieniegdzie rozjaśnianych mętnym blaskiem elektrycznego oświetlenia. Thorn domyślał się, że większość mieszkańców pracowała na nocnej zmianie, ponieważ "mrówkom" wywodzącym się z takich dzielnic trafiały się zazwyczaj najgorsze prace. Zgrzytnięcie zawiasów sprawiło, że obaj agenci drgnęli mimowolnie, przeszli na przeciwną stronę uliczki schodząc z drogi trójce podpitych mężczyzn, którzy wytoczyli się w górę schodów prowadzących do umieszczonego w suterenie baru. Drzwi zatrzasnęły się za nimi z hukiem, ucinając ogłuszający łoskot ciężkiej muzyki i gwar ludzkich głosów wylewający się z zadymionego wnętrza lokalu.

Trójka pijaków ledwie trzymała się na nogach, toteż Thorn życzył im wiele szczęścia w drodze do domu: o ile nie należeli do miejscowego półświatka, istniało spore prawdopodobieństwo, że jeszcze tego samego wieczoru ktoś dołoży im w zaułku i zrabuje nędzne drobniaki.

- Jedna chwila - powiedział nagle Brachus, zwinnie przeskakując z jednej strony uliczki na drugą. Thorn zmarszczył czoło zaalarmowany ruchem towarzysza, bo żaden z trójki pijaków nie sprawiał wrażenia niebezpiecznego i dopiero po kilku sekundach zrozumiał, że Venner nie zamierzał bynajmniej któregokolwiek z nich zaczepiać.

Ganfańczyk zeskoczył po schodach w dół, do drzwi sutereny, pchnął je zdecydowanym ruchem. Do uszu Thorna dotarło ponownie uderzenie ciężkiej industrialnej muzyki, dudniącej w ciasnym kanionie ulicy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:57, 17 Sty 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Brachus rozgląda się dookoła, nie znajdując nikogo z podejrzanych. Mimowolnie uśmiecha sie widząc niebrzydkie przedstawicielki płci przeciwnej. Tuż przed opuszczeniem baru, męzczyzna pozwala sobie na puszczenie oka najbliższej pannie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:55, 18 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Little Hole, 19 julius 831.M41, godz. 21.02

Rzuciwszy raz jeszcze spojrzeniem na duszące się w oparach papierosów wnętrze baru Venner posłał oko najbliżej stojącej kelnerce, piersiastej dziewczynie o bladej skórze "mrówki" i podmalowanych ciemno oczach, które błyszczały lekko narkotyczną gorączką. Siedzący przy stolikach mężczyźni jak jeden mąż wlepili wzrok w postać obcego, szacując go nieprzyjaznymi spojrzeniami. Brachus spostrzegł noszoną przez większość bywalców broń, chociaż przez wzgląd na koncentrację sił porządkowych w dystrykcie goście ograniczali się do wsadzonych za pasy pistoletów.

Nie dostrzegając nigdzie żadnej znanej sobie ze zdjęć twarzy Venner wycofał się za próg pomieszczenia i zamknął drzwi ucinając dopływ przypominającej łoskot napowietrznej kolejki muzyki. Skacząc po trzy schodki na raz dla rozgrzania mięśni wydostał się błyskawicznie na poziom ulicy, napotykając na beznamiętne, ale zarazem nie wróżące niczego dobrego spojrzenie Thorna.

- Żadnych podejrzanych, szefie - powiedział szybko, na wszelki wypadek odwracając głowę i spoglądając w stronę budynku, w którym mieszkał Andre Grat - To znaczy, sami podejrzani, ale akurat żaden z naszej listy. Wchodzimy do mieszkania Granta?

Slade kiwnął jedynie głową, wciąż nie wyrażając aprobaty ani złości ostatnim posunięciem Vennera, spoglądając w zamian na otwarte szeroko drzwi wejściowe habitatu 212. Obaj mężczyźni wspięli się po zaśmieconych schodach i stanęli w progu szerokiego korytarza rozświetlanego jedynie częścią elektrycznych lamp; reszta dawno już została potłuczona lub skradziona.

- Śmierdzi starym tłuszczem - pociągnął nosem Venner, robiąc kilka kroków do przodu - Syf jak w orczym legowisku. Za to dużo ciszej niż u zielonoskórych.

- Nie przyrównuj gniazda ksenosów do imperialnego siedliska, to ciężka herezja - mruknął Thorn rozglądając się jednocześnie wokół i dostrzegając w końcu tablicę z wykazem lokatorów. Po kilkunastu sekundach zmagania się z poplamioną i zakurzoną listą odnalazł mieszkanie Andre Granta.

- Trzecie piętro - powiedział - Mieszkanie siedemnaście.

Obaj agenci ruszyli w kierunku odległych o kilkanaście metrów schodów, zaraz jednak znieruchomieli ponownie słysząc jakiś dźwięk.

Od strony położonego po drugiej stronie lokalu dobiegł ich znajomy już łoskot muzyki, który urwał się raptownie po kilku sekundach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:18, 18 Sty 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Są tu jakieś okna? Wszelkie kłopoty wolę oglądać z rozsądnej odległości - kończą mi się agenci Wink

Jeśli nie ma okien wychodzących na ulicę to dobrze byłoby obejrzeć wszystko z klatki schodowej. Jeśli nic się nie dzieje, to może delikatnie zajrzymy do środka? Wink A może po prostu płyta im się skończyła? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:19, 19 Sty 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Brachus odwraca sie błyskawicznie. Szybko dobywa pistoletu, druga ręką zaś noża. Zaczaja sie na schodach na góre, dajac Thornowi znak by zrobił to samo. Głównym elementem planu jest pozwolenie "ogonowi" podejscie mozliwie blisko, zeby nie było potrzby użycia broni palnej. Licząc na asekuracje ze strony Slade'a szykuje sie na użycie techniki "rozbrojenie + jebs o ścianę" połączoną z nożem przyłożonym do gardła delikwenta. W pogotowiu ma jednak pistolet


Ostatnio zmieniony przez Makotto dnia Wto 22:20, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 23:08, 19 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Little Hole, 19 julius 831.M41, godz. 21.03

Widząc ruch swego towarzysza Thorn sięgnął błyskawicznie pod kurtkę, wyciągnął spod ubrania kompaktowy pistolet maszynowy o nieznanym Vennerowi, ale całkiem przyjemnym dla oka zabójcy kształcie. Odbezpieczona broń zaszczękała cichutko, kiedy dowódca komórki skakał na schody w ślad za Brachusem.

Ganfańczyk przylgnął plecami do ściany klatki schodowej, rozpłaszczył się na niej nadstawiając bacznie uszu. Chwilę potem w mrocznym korytarzu gdzieś od strony drzwi wejściowych rozległy się cichutkie dźwięki stawianych ostrożnie kroków - na tyle dyskretne, że zwykły człowiek mógłby ich nie dosłyszeć, ale Brachus Venner nigdy nie zaliczyłby siebie w poczet zwykłych ludzi. Pochodził z Ganf Magna, a tamtejsi osadnicy posiadali niebywale wyostrzone zmysły.

Ktoś zbliżał się w stronę wejścia na schody, toteż Brachus przycisnął się jeszcze mocniej do ściany, oplatając palcami jednej dłoni swój długi wojskowy nóż, w drugiej zaś dzierżąc kurczowo gotowego do strzału Phobosa. Za swoimi plecami wyczuwał obecność klęczącego na półpiętrze Thorna, ukrytego w plamie mroku pod spalonymi żarówkami schodowych lamp.

Niewidoczny wciąż jeszcze człowiek dotarł w końcu do krawędzi ściany na wysokości wejścia na schody, zawahał się na ułamek chwili, w polu widzenia Vennera pojawił się czubek jego buta.

Ganfański zabójca skoczył w dół niczym sprężyna, wpadając na obcego niczym sprężyna w tej samej sekundzie, kiedy uzbrojony w pistolet mężczyzna w ciemnym ubraniu i naciągniętej nad oczy czapce wychynął zza rogu. Pchnięty w tył człowiek wydał z siebie głuche stęknięcie upuszczając mimowolnie broń, która spadła ze szczękiem na podłogę korytarza. Brachus naparł na przeciwnika nie tracąc czasu, przykładając mu w ruchu karbowane ostrze noża do gardła i ciskając ofiarą o przeciwną ścianę.

Mężczyzna jęknął ponownie głucho, po czym zesztywniał czując ucisk ostrej jak brzytwa stali na szyi. Jego oczy pobiegły w bok, w stronę wejścia do habitatu, toteż nie wydając z siebie żadnego dźwięku Venner zaryzykował i zerknął szybko w tę samą stronę.

Pod ścianą przylegającą do wejścia na schodu tkwił w bezruchu inny mężczyzna, przyciśnięty do niej bokiem i mierzący w głowę zabójcy z trzymanego oburącz pistoletu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 23:17, 19 Sty 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Brachus nie czekajac na strzał odwraca sie razem z trzymany napastnikiem. Ustawia sie z nim tak ze ostrze dalej znajduje sie przy jego szyji, ale sam facet służy obecnie jako osłona przed kulami dla Magnańczyka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 19:55, 20 Sty 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Jeśli widzę tego drugiego to serią mu Smile

Jeśli nie widzę, to na tyle cicho, by nie zdradzać swojej obecności mówię do komunikatora, żeby Brachus postarał się cofnąć w moim kierunku, tak żeby wystawić mi tamtego na strzał.

Niech zasłania się ciałem tamtego na ile się da, jak już będzie bezpieczny, to jeńca po łbie i niech pozoruje ucieczkę w moim kierunku, liczę na to, że ten z gunem nie zachowa środków ostrożności.

Po pierwszej serii szlag trafi naszą konspirację, ale będziemy myśleć potem.

Jeśli uda mi się rozwalić zamachowca to proponuję szybkie przeszukanie jego trupa i w miarę możliwości zawleczenie ogłuszonego w ustronne miejsce celem przesłuchania. Niewiele pamiętam ze swojej karty, ale moja ulubiona umiejętność - torturowanie na pewno tam jest, więc z dziką rozkoszą go przesłucham Smile

Proponuję też na razie odpuścić sobie ten adres - tu będzie zbyt gorąco. No ale decyzje zapadną po walce.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:03, 21 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Little Hole, 19 julius 831.M41, godz. 21.03

Przyczajony na schodach Thorn spostrzegł ruch głowy Brachusa i chociaż ze swego miejsca na półpiętrze nie widział części korytarza przylegającej do wejścia, z napiętej postawy ciała towarzysza wywnioskował natychmiast, że zabójca ujrzał tam coś, co wyjątkowo mu się nie spodobało.

Ganfańczyk targnął torsem bez ostrzeżenia, przyciskając uzbrojoną w pistolet dłoń do boku oddychającego płytko zakładnika, po czym obrócił go w miejscu zasłaniając się ciałem mężczyzny jak tarczą.

Przez cały ten czas ostrze jego noża przytknięte było do gardła nieszczęśnika, ale mimo gwałtownych ruchów po bladej skórze człowieka nie spłynęła nawet kropelka krwi.

- Rzuć spluwę albo zginiesz! – krzyknął drugi mężczyzna, celując oburącz z pistoletu w tę część głowy Vennera, która wystawała zza pleców zakładnika – Puść go i rzuć gnata, ale już!

Trzymając palec na spuście wytłumionego Talona Thorn ześlizgnął się wzdłuż ściany na pierwszy stopień schodów, gotów wychynąć w ułamku sekundy zza rogu klatki schodowej z gotową do strzału bronią w ręku. Trzymany w żelaznym uścisku zabójcy mężczyzna spostrzegł drugiego agenta, rozszerzył szeroko oczy przekręcając głowę w bok. Z jego ust wydarło się zduszone sapnięcie, kiedy oszołomiony nieoczekwianym rozwojem wydarzeń umysł uświadomił sobie zagrożenie, jakie stanowił ukryty na schodach Slade.

- Puść go albo zginiesz! – powtórzył napastnik mierzący do Vennera, robiąc krok do przodu i poprawiając szybko ułożenie palców na swej broni. Brachus wątpił, by w półmroku korytarza mężczyzna miał idealną linię strzału pomiędzy jego oczy, ale nie chcąc ryzykować przywarł jeszcze bardziej do pleców swej żywej tarczy, wzmagając niejako przy okazji nacisk na klingę noża i nacinając lekko skórę ofiary.

+ Cofnij się do mnie, pozoruj ucieczkę + w słuchawce komunikatora rozległ się ledwie słyszalny szept Thorna + Przy schodach w łeb go i ściągnij drugiego na mnie +

- Nie wyjdziecie stąd bez szwanku! - wyrzucił z siebie zakładnik Vennera - Perses, drugi jest na schodach! Ma broń!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:32, 21 Sty 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Brachus, pewnym ruchem przedramienia, poprycha głowe zakładnika w strone sciany, w celu ogłuszenia go. W tej samej chwili wykonuje obrót wokół własnej osi, w czasie którego ma miejsce przykucniecie na jedno kolano. Lewą reke trzyma cisno przy barku, do chwili gdy błyskawiczny obrót konczy sie, umożliwiajac zabójcy czysty strzał. Seria jest prosta i precyzyjna. Celem są garło i głowa, w przyblizeniu
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:48, 21 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





No cóż, skończyło się cackanie, a zaczął ostry hardcore. Test Inicjatywy wygrał Venner, a jego BS wynosi 37. Rzuciłem 1k100 i wypadło 17. Venner ma w ręce półautomatycznego Phobosa. Trzypociskowa seria i trafiły wszystkie trzy kule (weszły w tors). Rzut na obrażenia (podaję wyniki końcowe, po odjęciu odparowań: 5, 1, 3. Facet zwalił się pod ścianę odrzucony impetem pocisków i chociaż jeszcze dycha, jest w fatalnym stanie. Ten pchnięty na drugą ścianę walnął w nią głową, ale daleko mu jeszcze do ogłuszenia, w zamian natychmiast po uwolnieniu się z chwytu Brachusa wsadził rękę pod pachę pod kurtkę - na pewno po to, żeby wyciągnąć stamtąd chusteczkę do nosa Smile

Nie muszę chyba dodawać, że w habitacie wybuchła panika, a harmider dochodzący zza licznych drzwi zdradza, że mieszkańcy są co najmniej mocno zdenerwowani odgłosami strzałów!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:52, 21 Sty 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Próbuję zranić tego drugiego, na pewno na tyle mocno, by przestał sięgać pod kurtkę, dobić będzie można zawsze. Może uda nam się coś znaleźć przy trupie - dokumenty, znaki szczególne (gangsterzy) itp.


Ostatnio zmieniony przez Peacemaker dnia Czw 23:57, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:14, 22 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Panowie, czas na rundę drugą. Kolejność działania jest następująca: Thorn, gość z ręką pod kurtką oraz Venner i ranny Perses jednocześnie na końcu.

BS Thorna 32, do tego dochodzi +30 za bliski zasięg i +10 za strzał krótką serią. Rzucam 1k100 i wypada... 1 (nie wierzę własnym oczom, nigdy wcześniej nie wyrzuciłem na 1k100 jedynki!). Trafiły naturalnie wszystkie trzy kule. Suma obrażeń 7, więc ciężko ranny, ale jeszcze mobilny, natomiast uświadomiłem sobie właśnie, że błędnie policzyłem zadane obrażenia Persesa. Weszło mu więcej ran niż przyjąłem i tak naprawdę facet już nie żyje. Uznajmy, że właśnie skonał, w chwili, kiedy Thorn strzelał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:17, 22 Sty 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Brachus dopada do meżczyzny, puszczając pistolet. Wolną ręką blokuje rannego, nóż przykłada zaś do jego gradła. Jesli mimo tego facet próbuje jakis sztuczek dostaje z byka w twarz. Venner obnaża wściekle kły.
-Drgnij a rozpłatam cię jak wieprza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 1:10, 22 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Little Hole, 19 julius 831.M41, godz. 21.04

Brachus zrozumiał w ułamku sekundy plan swego zwierzchnika. Thorn zamierzał wykorzystać go jako przynętę, by ściągnąć pościg wprost pod lufę swojego automatu, lecz pomysł ten wcale nie przypadł hardemu Ganfańczykowi do gustu. Venner zwykł rozwiązywać tego rodzaju problemy własnymi rękami i również tym razem nie zamierzał rezygnować z własnych działań.

Cofając nóż od szyi zakładnika uderzył go jednocześnie dzierżącą ostrze pięścią w potylicę, popychając twarz mężczyzny wprost na chropowatą ścianę. Nim jeszcze przebrzmiał głuchy jęk i trzask pękającej kości nosowej, zabójca już przypadał na jedno kolano wystawiając jednocześnie przed siebie odbezpieczonego Phobosa. Napastnik zwący się Persesem stracił cenne ułamki sekund próbując zrozumieć, co spotkało właśnie jego osuwającego się po ścianie kompana, toteż naciskający spust swej broni Venner miał przed sobą doskonały cel.

W ciasnej przestrzeni parteru dźwięk wystrzałów sprawiał wręcz ogłuszające wrażenie, odbijając się donośnym echem od ścian i biegnąc w górę klatki schodowej. Ugodzony w pierś i brzuch Perses wypuścił z rąk pistolet, wygiął się spazmatycznie w tył pod wpływem impetu trafień, gorąca krew zbryzgała tablicę zawierającą listę mieszkańców habitatu.

Osuwający się na kolana zakładnik Brachusa miał zamglone oczy, a z złamanego nosa ciekła mu wartko krew, ale ręka mężczyzny tkwiła już pod jego kurtką, w miejscu, gdzie chwilę wcześniej trzymający go pod nożem Venner wyczuł łokciem obrys kabury. Zabójca zaczął się obracać w stronę przeciwnika, ale mężczyzna w tej samej chwili zaczął wyciągać coś spod ubrania i Brachus poczuł zimny ucisk w sercu uświadamiając sobie, że nie zdąży już do niego wystrzelić.

Trzymany oburącz Talon Thorna rzygnął płomieniami wylotowymi i trafiony w brzuch napastnik opadł bezwładnie na wyłożoną płytkami podłogę korytarza, z głową opartą o brudną ścianę i podkulonymi nogami. Wszędzie wokół rozbrzmiewały coraz głośniejsze krzyki ukrywających się za drzwiami mieszkańców, ale Ganfańczyk nie zwracał na niej uwagi, przypadając na kolano obok ciężko rannego mężczyzny i upuszczając na podłogę Phobosa. Złapawszy jedną ręką za ramię rannego zabójca przyłożył mu do gardła swój nóż.

- Drgnij, a rozpłatam cię jak wieprza - wycedził przez zęby, ale jeden rzut oka w zamglone bólem oczy mężczyzny zdradził mu, że nie musi się spodziewać po ofierze żadnych niebezpiecznych sztuczek.

- Drugi nie żyje! - krzyknął Thorn pochylając się nad zastrzelonym przez Brachusa człowiekiem - Sprawdź, czy ma przy sobie jakieś dokumenty!

Venner rozchylił bez słowa nasiąkającą krwią kurtkę rannego, przesunął po niej ręką, natrafił na jakąś wewnętrzną kieszonkę, wyciągnął z niej płaski przedmiot. Odwracając się w stronę najbliższej działającego żarówki obejrzał znalezisko badawczym wzrokiem, potem odwrócił głowę w stronę Slade'a.

- Szefie, to się szefowi nie spodoba - powiedział dziwnie zmienionym głosem podnosząc dzierżącą przedmiot dłoń, by Thorn mógł go lepiej zobaczyć.

Trzymał między palcami poplamioną krwią, ale wciąż lśniącą metalem odznakę służb porządkowych Magistratum.
Zobacz profil autora
Without a Trace
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 4 z 11  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin