RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Dzikie Pola -> DP - W cieniu Beskidów Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 13:07, 09 Sty 2010
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Nie kłopotaj sie Miszczu - gracze czuwają Wink

Wszak nam się pospólstwo rozeszło to i my na rynku tkwić nie będziemy. Do najbliższej gospody przeto na posiłek by Gustawowe kiszki napełnić i przy pivku podjąć ważkie decyzje...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:13, 15 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Czując uporczywe ssanie w brzuchach herbowi zatrzymali się przy pierwszej lepszej karczmie, przywiązując konie do pełnego wody żłoba i rzucając kilka drobnych monet jakiemuś siedzącymi przed drzwiami przybytku wyrostkowi. Dzieciak wyszczerzył radośnie zęby, po czym schowawszy śpiesznie pieniążki pomachał szlachcicom rękami dając im do zrozumienia, że zadba wybornie o to, by nikt się nie kręcił przy ich wierzchowcach.

Podmurowana jadalna izba pełna była gości, wśród których przeważały szlacheckie ubiory, a zbolałe i miemrawe miny wielu mości panów pozwalały domniemywać, że minioną noc spędzili oni nie tylko na gorączkowym planowaniu obławy, ale i solidnie przetrzebili zasoby piwniczki właściciela.

Żywieccy wysłannicy usiedli przy jednym z nielicznych wolnych stołów, ściągając na siebie uwagę jednego z pachołków i zamawiając skromne śniadanie. Chociaż apetyty im dopisywały, zwłaszcza Gustawowi i Tomaszowi, woleli nie wydawać zbyt wiele ze swoich raczej ubogich sakiewek, nie wiedzieli bowiem, co dalej począć. Wymieniwszy między sobą szeptami ostatnie uwagi i spostrzeżenia, związane po części z wizytą Krzysztofa i Radosława w dworze sędziego Kmity, po części zaś z podróży Tomasza i Gustawa u boku najstarszego Strasza, poczęli spożywać parującą jeszcze jajecznicę, do której karczmarz wkroił wielkie kawałki boczku.

- Przeto gotów jestem głowę dać, że jakiś miejscowy szlachetka palce w tej sprawie maczał – powiedział jeszcze ciszej, aczkolwiek z pełnymi ustami Leszcz – Pani Gębicka wielce mi się podejrzana zdaje, pomnicie jeszcze me słowa, panowie bracia.

- Takie rzeczy się zdarzały – pokiwał głową Tomasz – Bo to nie raz zbóje się z herbowymi zmawiali, coby prawo łamać? Ale to nie uwalnia Komody od winy.

- Nie uwalnia, ale też nie jest wcale wiadome, że to on się na orszak zasadził – zaznaczył Krzysztof urywając kawał chleba z podanego do jajecznicy bochenka – Wszak harnaś ze skóry wyłazi, by swą niewinność dowieść, jeno nikt go słuchać nie chce, bo nieszczęśliwie krew szlachecką rozlał przy obławie. Tacy Strasze nigdy mu posłuchania nie dadzą, Gębicka zresztą też, winna czy niewinna.

- Mus nam teraz decyzyję podjąć, mości panowie, co nam dalej czynić wypada – Tomasz pierwszy skończył jeść, odsunął od siebie miskę wrzucając do niej łyżkę – Żilina czeka, żywieccy radni dadzą nam popalić jak dalej będziemy sobie na zwłokę pozwalać, wszak te listy muszą tam trafić jak najszybciej. Wiadomość Komody do Kmity już przekazana, zresztą sędzia zaraz pokazał, gdzie on harnasia ma i jego zapewnienia też. Co zatem rzekniecie, panowie bracia? Wszak honor nas nie wiąże, jeśli o zbójnika idzie, możemy go wydać staroście i kiesy nagrodą napełnić. Zresztą przecie i nas czterech starczy, by go jutro wspólnie pojmać w umówionym miejscu, a do pana Ambrożego przywieźć. Jednego zbójnika już w Rycerce kaźnili, jeno im za szybko skonał, niechby drugiego jak Bóg przykazał obwiesili, toby pospólstwo zaraz pojęło, czym zbójowanie grozi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:06, 19 Sty 2010
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Oj coś mi się zdaje, że mi tu jakaś solo sesja się robi... Trza będzie Radzia arkanem po grzbiecie pomizisć coby zmotywować asana do zaglądania na forum.
Krzysztof postanawia chwilkę pomilczeć, a leśni żaden jego kompan głosu nie wyda to na spotkanie z harnasiem się wybiera. Pachołków z resztą kompani ostawi, ze zbójem się rozmówi i ku Czechom ruszy pierwotną sprawę listów załatwić
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:39, 19 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Krisu napisał:
Oj coś mi się zdaje, że mi tu jakaś solo sesja się robi... Trza będzie Radzia arkanem po grzbiecie pomizisć coby zmotywować asana do zaglądania na forum.
Krzysztof postanawia chwilkę pomilczeć, a leśni żaden jego kompan głosu nie wyda to na spotkanie z harnasiem się wybiera. Pachołków z resztą kompani ostawi, ze zbójem się rozmówi i ku Czechom ruszy pierwotną sprawę listów załatwić


Nie ukrywam, że byłoby miło, gdybyś mógł wybadać jego ewentualną chęć do kontynuacji wątku. Wysłałem do niego parę dni temu SMS-a, ale nie dał jeszcze cynku (podobnie zresztą jak Vagnus). Jeśli o mnie chodzi, może być z tego nawet sesja solo, żaden problem, tylko szkoda by było, gdyby któryś z nich chciał jednak dalej grać, tylko nie zauważył wskrzeszenia tematu Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:37, 20 Sty 2010
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Radziu żyje i zagląda na forum. I rusza razem z Krzysztofem na spotkanie z Harnasiem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:28, 20 Sty 2010
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Och cóż za cudowne zmartwychwstanie :p


Ostatnio zmieniony przez Krisu dnia Sob 11:42, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:46, 21 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dobrze, dziewczęta, skoro nie macie już żadnych innych planów na pobyt w Rycerce, może faktycznie byłoby dobrze się stąd zabierać? Jeszcze Was gotów jakiś zadziorny herbowy zaczepić, na pojedynek wyzwać, a na tym etapie przygody może lepiej w żadne lokalne zatargi nie wchodzić?

Jest co prawda przed południem, a spotkanie z harnasiem zaplanowano na następny dzień, więc z drugiej strony nie wiadomo za bardzo, co robić resztę dnia i całą noc – macie jakieś pomysły? Co prawda jesteście przygotowani do noclegu na szlaku, ale naturalnie każdy z Was wolałby przekimać w wygodnym łóżku pod dachem, a nie pod gwiazdami w nadziei na to, że w krzakach nie skradają się jakie diabelskie koboldy albo inne piekielne pomioty, przy których głodny niedźwiedź to fraszka!

Tak więc muszę wiedzieć, czy będziecie nocować w Rycerce czy na szlaku czy może we wsi Mrukowo, przy której wznosi się wyznaczony na miejsce spotkania kościółek? I zamierzacie podjąć jakieś dodatkowe działania w międzyczasie czy mogę przyjąć, że zabijacie czas do spotkania gwizdaniem na palcach i ostrzeniem szabli?

Vagnus nie zareagował jeszcze na mojego SMS-a, ale pchnę mu dzisiaj jeszcze jednego – jeśli nie da znaku życia, z bólem będę go musiał przeinaczyć na NPC-a!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 8:57, 22 Sty 2010
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Proponuję wyruszyć natychmiast stając na popas w Mrukowie. Może jakiś gospodarz udzieli nam gościny żebyśmy mogli się wywczasować przed spotkaniem z Komodą. A i warto pogadać z miejscowymi czy czego nowego o całej sprawie nie słyszeli.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:05, 22 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Następnego dnia, kościółek przy wsi Mrukowo

Czwórka szlachciców nadjechała w wolnym tempie zaniedbaną drogą wiodącą z Mrukowa ku Rycerce, spoglądając mocno znudzonym wzrokiem na niskie drewniane chaty kryte słomą i bielone wapnem ściany, na brudne obejścia, po których kręciły się stada domowego ptactwa, na koszących trawę na łąkach chłopów, którzy na widok konnych przerywali pracę i wsparci o kosy śledzili ich podejrzliwymi spojrzeniami. Ciągnący za jeźdźcami orszak zbrojnych hajduków w barwach sędziego Kmity budził powszechny niepokój, chociaż miejscowi musieli już wiedzieć, że wszędzie w górach herbowi uganiali się za zbójnikami.

Kościółek z daleka przyciągał uwagę przejezdnych, bo chociaż ukryty był w kępie rosłych świerków po przeciwnej stronie Mrukowa, świeżo wyremontowany dach świątyni lśnił w promieniach słońca bielą nowiuteńkiej ciesielki. Pan Tomasz wstrzymał konia opodal opłotków, zawrócił go w stronę swych milczących kompanów zatrzymując i ich.

- Czas nam rozstrzygnąć teraz, co właściwie ucznić chcemy z tym harnasiem – powiedział zerkając jednocześnie znacząco w stronę ciągnącego na tyłach hajduków Mikołaja. Ponury zausznik sędziego od chwili wyruszenia z Rycerki dopytywał się herbowych, czego właściwie chcieli w Mrukowie szukać i widać było, że nie kupił do końca wymyślonej naprędce przez Tomasza rozmowy z miejscowym proboszczem.

- Harnaś ma czekać w kościele, ale przecie musiał wystawić czatowników po drodze. Jak podjedziemy pod kościół całą zgrają, jeno kurz po nim opadnie, nic więcej nie ujrzymy. A jak go wcześniej zrządzeniem losu Mikołaj zoczy, wraz stracimy zwierzchnictwo nad tym oddziałem, bo to przecie sędziowskie pachołki, na nikogo się nie obejrzą, byle tylko panu swemu się przysłużyć, a i kiesę nagrodą nabić.

- To jeno rozmawiać z nim będziemy czy bierzemy zbója w łyki? – zapytał wsparty o kulbakę Gustaw, popatrując bacznie na Krzysztofa i Radosława, gorących orędowników paktowania z Komodą – Bo słusznie pan Tomasz prawi, że jeśli jeno rozmowa nas czeka, to trzeba tych pachołków gdzieś tutaj ostawić, niechby się i na łące wyciągnęli na słoneczku, byle dalej za nami nie jechali, bo harnasia ze szczętem spłoszą.

- Dajcie pozór, Mikołaj tu jedzie – syknął nagle pan Tomasz, spoglądając ponad głowami zwalniających kroku hajduków na sędziowskiego szpiega. Mężczyzna podjechał do naradzających się półgłosem szlachciców, przechylił się ku nim w siodle markując zainteresowanie opłotkami Mrukowa, ale jego oczy skierowane były porozumiewawczo ku rozciągającemu się na pobliskich zboczach iglastemu lasowi, z którego chwilę wcześniej cała grupa wychynęła.

- Pewnie waszmościów wieść zaciekawi, że ktoś za nami ciągnie – powiedział cicho hajduk – Jeden albo dwóch chłopa, ale sprytni są, dobrze się w gąszczu chowają. Jak się las urwał, pewność żem zdobył, bo przez chwilę łby wystawili z paproci, ale się nie poważyli łąkami za nami ruszyć, pewnie z obawy, że ich łacno wypatrzymy.

Szlachcice wymienili między sobą zaalarmowane spojrzenia, uświadamiając sobie znienacka powagę sytuacji. Jeśli czatownicy Komody szli za nimi lasem od dłuższego czasu, być może zdążyli już ostrzec harnasia przed herbowymi nadciągającymi w asyście orszaku zbrojnych i zbójnik już siedział w jakiejś ze swoich kryjówek. A jeśli nie byli to ludzie Komody, pozostawała nieznaną odpowiedź na pytanie, kto żywieckich posłańców śledził?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:29, 23 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, pomimo wcześniejszej deklaracji Radzia pozwoliłem sobie wziąć bieg wydarzeń w swoje ręce i pchnąć akcję znacznie dalej niż pierwotnie. Pomysł natychmiastowego udania się do Mrukowa połączony z wypytywaniem tam miejscowych o Komodę byłby strzałem we własną stopę z trzech powodów:

a) po pierwsze wierzę, że Radziu zapomniał zupełnie o tej dwudziestce hajduków z Mikołajem na czele, którzy cały czas za Wami ciągną;

b) po drugie, Mrukowo to wioska zupełnie dechami zabita, chyba byście tam w oborze z inwentarzem spali;

c) po trzecie, zbyt szybkie pojawienie się we wsi na pewno zostałoby spostrzeżone przez szpiegów harnasia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 21:06, 23 Sty 2010
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Radziu przeta młody zaściankowy szlachetka - co on tam wie ;p

Krzysztof obrzucił wzrokiem okolice niby to od niechcenia.
-A macie Michale jakiś zmyślnych coby mogli się na tych szperaczy zaczaić? - zapytał przywódce hajduków.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 3:54, 30 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Górskie łąki opodal Mrukowa, w drodze do miejscowego kościółka

Słysząc pytanie Krzysztofa Mikołaj kiwnął nieznacznie głową, poprawił sobie opadającą na czoło czapę.

- Mam ci ja trzech łebskich pachołków, za młodu kłusowali trochę po lasach, to i wielce są wprawni w podchodzeniu zwierzyny – powiedział cicho hajduk – Jakby się od reszty odłączyli cichaczem, mogliby skrajem łąk nawrócić w stronę tamtej leszczyny, a potem miedzą pociągnąć do góry, do brzegu lasu. A jak już między drzewa wlezą, nie dacie ich rady wypatrzyć, waszmościowie, Pan Bóg mu na to świadkiem.

- Wybornie – odpowiedział z błyskiem w oku Zieliński – Tedy rozmów się z nimi żwawo na boku i każ tamtych od tyłu zajść. Bardzo mnie interesuje, któż to uznał za zasadne ciągnąć za nami w ukryciu i chcę tę odpowiedź poznać jak najszybciej.

- Jak waszmość sobie życzy – rzekł Mikołaj, jednakże nawet nie drgnął z miejsca, wciąż siedząc w siodle nieruchomego konia i spoglądając wyczekująco na pana Krzysztofa.

- A cóż to sobie jeszcze życzysz, dobry człeku? – zapytał pozornie uprzejmym tonem Zieliński – Mam ci czerwońca dać za dobry pomysł czy może pobłogosławić na drogę?

- Od razu żem poznał, że jest wać człek wielce krotochwilny – odparł z dziwnie mało zabawnym wyrazem twarzy Mikołaj – Nim hajduków w las wyprawię, mus mi się dowiedzieć, co waściowie w tej wiosce zamierzają robić. Jak my teraz całą bandą do Mrukowa pociągniemy, to będą tamci w lesie od razu widzieli, że się kto odłączył i po drodze zniknął, a jak są tak samo bystrzy jak w podkradaniu wprawni, raz dwa pokapują, o co chodzi i dadzą drapaka. Mus nam jaką dywersyją albo fortelik użyć, żeby się do nich dobrać.

- Cóż zatem proponujecie, panie Mikołaju? – zapytał grzecznie Tomasz, spoglądając na sędziowskiego zausznika z miną równie uprzejmą, co Krzysztof – Pewnikiem macie już jaki koncept w głowie.

- Słusznie waszmość prawi – odparł Mikołaj – Tak sobie pomyślałem, że mogliby my rozbić się tutaj na popasik, taki dla niepoznaki, ot na tamtej łączce. Waszmościowie pojechaliby sobie dalej do wsi w czterech, z proboszczem porozmawiać, a z wójtem może, jaka tam wola waszmościów. A my się na trawie wyciągniemy i podrzemiemy na słoneczku dla nóg odpoczynku.

Widząc żywy błysk w oczach hajduka Gustaw pokiwał ze zrozumieniem głową.

- A jak tak leżeć będziecie, trzech pachołków chyłkiem się za miedzą poczołga i do lasu wkradnie – wydedukował szlachcic – Iście po lisiemu obmyślone, panie Mikołaju, zaprawdę powiadam wam. A jak się całe dwa tuziny hajduków na trawie wyciągną, tamci nawet tego nie dostrzegą w takiej ciżbie. To jak, panie Krzysztofie, pójdziemy za radą Mikołaja? Jedziemy sami do proboszcza?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:08, 01 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Krisu, Radziu, czas definitywnie zdecydować, jak zabierzecie się za harnasia. Do kościoła macie jeszcze kawałek drogi, ale możecie być pewni, że jeśli podjedziecie zbyt blisko wsi w towarzystwie tych wszystkich hajduków, ze spotkania z Komodą będą nici – w końcu zbójnik nie jest idiotą i nie będzie się pchał z własnej woli w ręce ludzi noszących sędziowskie barwy na odzieniu.

Plan Mikołaja nie jest najgorszy, chociaż zawsze istnieje ryzyko, że śledzący Was obcy wypatrzą podchodzących ich hajduków i dadzą na czas nogę. Z drugiej strony, ukształtowanie terenu i odkryta przestrzeń wokół Mrukowa sprawia, że ogon nie może się już posuwać dalej bez ryzyka otwartego zdradzenia swej obecności. Jeśli tamci nie będą chcieli się ujawnić, pozostaną na skraju lasu od strony Rycerki, a stamtąd praktycznie nic nie dostrzegą w okolicy kościoła, jest po drugiej stronie wsi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:15, 12 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Obrzeża Mrukowa, dzień spotkania z harnasiem

Mikołaj zmarszczył czoło tak mocno, iż począł swym widokiem sprawiać komiczne wręcz wrażenie, widać jednak było, że rosłemu hajdukowi wcale do śmiechu nie było. Spozierający po sobie z wahaniem herbowi i coraz głębsze ich milczenie wyraźnie nie przypadły sędziowskiemu zausznikowi do gustu, toteż odczekawszy jeszcze chwilkę przejął z gniewną miną inicjatywę.

- Widać waćpanowie krzynkę mało nocką pospali – oznajmił z przekąsem w głosie – A nam drapko rozstrzygnąć trza, co czynić, a co nie, tedy ja to uczynię... skoro taka waćpanów wola.

Odwróciwszy się w siodle mężczyzna podniósł władczym ruchem rękę, z miejsca zwracając na siebie uwagę przestępujących z nogi na nogę kmitowych pachołków. Wsparci o swe kosy i grabie chłopi obserwowali całe zajście z bezpiecznej odległości, nie podchodząc bliżej i gotowiąc się w razie potrzeby do salwowania się ucieczką w opłotki wioski.

- Czas nogom dać odsapnąć, tedy mały popas urządzimy, bo trawa tu jeszcze nieskoszona i wygodnie się na niej można wyciągnąć – oznajmił gromkim głosem Mikołaj – Koziej, Ciapa, wy do mnie, a dawajta co do picia! My se tu tera poczekamy, aż waćpanowie sprawy we wsi pozałatwiają.

Mężczyzna przełożył nogę przez łęk siodła i zeskoczył na ziemię ze zwinnością zdającą sie zadawać kłam jego potężnej posturze. Dwaj wywołani z imienia pachołkowie przepchnęli się przez padających gromadnie na ciepłą od słońca trawę towarzyszy, niosąc pomiędzy sobą trzymany za skórzane paski bukłak, w którym mile coś chlupotało. Słysząc ów dźwięk panowie Gustaw i Tomasz z miejsca wymienili pełne zainteresowania spojrzenia, natychmiast przez Mikołaja spostrzeżone.

- Woda, tak dla waćpanów wiedzy – powiedział nieco szorstko góral – Tera by dobrze było, jakby waćpanowie sobie odjechali ku wsi, coby to podejrzane się nie zdawało, że tak tu wszyscy wystawamy. Tamci, co z lasa zaglądają pewnikiem za waćpanami spozierać będą, a wtedy Koziej i Ciapa za miedzę się wturlają, a popełzną se z powrotem po cichutku.

Czterej herbowi raz jeszcze wymienili między sobą spojrzenia, nie potrafiąc widać podjąć zgodnej decyzji.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:09, 26 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chłopaki, nie bądźcie tacy, buuu... napiszcie coś, bo mam wrażenie, że pogrzebaliście pod tonami zapomnienia tę ekscytującą staropolską sesję z wątkiem kryminalnym i pięknymi widokami na Beskidy z każdej strony Wink

Naturalnie mógłbym pobawić się w pisanie czystej powieści i dokończyć tę historię posługując się Waszymi postaciami jako NPC-ami, ale chyba nie o to tutaj chodziło, prawda?

Sędziowski zausznik i jego wesoła hajducka kompanija rozlokowała się na łące odpoczywając na niby, a jednocześnie zaczynając manewr podchodzenia śledzących Was osobników w lesie. Wy sami w tym czasie możecie się udać do położonego po przeciwnej stronie Mrukowa kościółka, aby spotkać się tam z czekającym na herbowych (prawdopodobnie czekającym) Komodą.
Zobacz profil autora
DP - W cieniu Beskidów
Forum RPG online Strona Główna -> Dzikie Pola
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 10 z 13  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin