RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Dzikie Pola -> DP - W cieniu Beskidów Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 0:20, 19 Lip 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Nie mam zamiaru łamać danego Komodzie słowa. Jeśli Leszczowi przeszkadza postępowanie moje i Krzysztofa zawsze może sam z Tomaszem kontynuować pierwotną misję, a my, gdy załagodzimy sprawy między zbójnikami i herbowymi ruszymy za wami w dalszą drogę. I nie podoba mi się sugerowanie pomysłu sprzedania zbójników za garść monet...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 2:55, 19 Lip 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Wielce nie podoba mi się usługiwanie zbójcom, także jeżeli Tomasz również nie podziela zdania Krzysztowa i Radosława to wybierzemy się we 2-óch z dostarczeniem listu kupców z Żywca. A zbójnika wydać nam przystoi, gdyż to on i jego banda rabuje okoliczne trakty handlowe, więc uważam za ujmę na honorze pozostawienie tego bez reakcji z naszej strony. Poprostu was okpili złotem... - tu Leszcz zaśmiał się sucho
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 8:37, 19 Lip 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Drogi Leszczu. Honor szlachecki w XVII wiecznej Polsce był taki jakiego szlachcic potrzebował. Zajazdy i napady na porządku dziennym.
A w tym przypadku zbójom nie usługujemy tylko grzeczność (sowicie w złocie nagrodzona) wyświadczamy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 10:48, 19 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Przez całą drogę do rzeczki herbowi milczeli idąc śpiesznie w ślad za swoimi przewodnikami. Na porośniętym krzewami brzegu opodal kładki dwaj czekający w gęstwinie górale wyprowadzili spomiędzy krzaków konie szlachciców i oddawszy im wierzchowce zniknęli w lesie razem z grupką przewodników.

Nachmurzony Gustaw Leszcz sprawdził przezornie swe juki, nie znalazł jednak śladu kradzieży, więc włożywszy stopę w strzemiona wsiadł na siodło i z jego wysokości spojrzał na towarzyszy.

- Zbyt pochopnie podjęliśmy tę decyzję, waszmościowie - powiedział gniewnym tonem - A teraz będziemy się zajmowali sprawa zgoła nas nie dotyczącymi... i jeszcze mamy paktować o rozjem dla zbójników szkodzących tutejszym włodarzom.

- Szlachcicem jestem i słowa dotrzymuję - odparł pan Krzysztof - Ja jadę do Hańczówki, list w ręce sędziego złozyć.

- Wpierw list dla sędziego - kiwnął z aprobatą głową Bronisz - Potem sprawa żywieckich kupców.

- Veto dla roli zbójnickich posłańców! - odpowiedział Gustaw marszcząc czoło - Dotrzymywanie słowa nie ma tu nic do rzeczy, albowiem dane zostało ono ludziom bez honoru. Śpieszmy do Żiliny, panowie bracia, nic tu po nas. Choć widzę ja pewną korzyść ze spotkania z sędzią, mianowicie moglibyśmy zdradzić sędziemu miejsce spotkania za dwa dni, wziąć za tę informację opłatę i wtedy ruszyć w drogę na Górne Węgry.

- Nie mam zamiaru łamać danego Komodzie słowa - w gardle Bronisza pojawił się nie wieszczący nic miłego warkot - Jeśli mości acanowi wadzi moja i pana Krzysztofa decyzja, zawsze możecie z panem Tomaszem wprost do Żiliny się idać. My załagodzimy waśń między zbójnikami i herbowymi, po czym w ślad za wami się puścimy. I rzeknę jeszcze, że wielce mi się nie podoba pomysł sprzedania harnasia za garść monet.

- Jakoś mnie to nie dziwi - odezwał się cierpkim tonem pan Tomasz - Węgierskie forinty znacznie więcej warte od skąpej nagrody sędziego, prawda to?

- Wielce mi się nie podoba usługiwanie zbójom - Gustaw spojrzał z aprobatą na swego wspartego na łęku siodła towarzysza - Jeśli wy też za szalony widzicie ów pomysł, panie Tomaszu, pojedziemy do Żiliny sami. A zbójnika wydać nam przystoi, bo rabuje od dawna okoliczne szlaki i jeśli sprawę tak pozostawimy, ujmą się stanie dla naszego honoru nie mniejszą od sromoty za branie od niego pieniędzy. Okpili was po prostu złotem - zaśmiał się sucho Leszcz.

Panowie Krzysztof i Radosław pociemnieli na obliczach, położyli dłonie na szablach słysząc te słowa, ale ich nie wyciągnęli, wstrzymując swą dumną sarmacką naturę na wodzy.

- Jeśli taka wasza wola, niechaj będzie - mruknął Zieliński zawracając konia w miejscu i ponaglając go uderzeniami stóp do cwału. Bronisz poszedł w ślad za Zielińskim, obydwaj jeźdźcy oddalili się szybko z powrotem w stronę Czernej, unosząc ze sobą list harnasia.

Gustaw i Tomasz wymienili wzburzone spojrzenia, jeden z nich splunął siarczyście z wysokości siodła, drugi prychnął jak rozzłoszczony żbik. Po chwili ciężkiego milczenia obaj ruszyli wolno w górę szlaku, zmierzając w spokojnym tempie ku polskiej granicy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:01, 19 Lip 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





- Co za ciekawe czasy nastały, zaiste... - rzekł po dłuższym milczeniu Gustaw i spłukał gardło gorzałką z piersiówki ukrytej za pazuchą. - Gdzie szlachcic brata się na równi ze zbójnikami. Przez takich ludzi kiedyś rozbiorą naszą kochaną Koronę - dodał z przekąsem.

Po dłuższej chwili jazdy:
- Nie ma co płakać za rozlanym mlekiem. W drogę, mości Tomaszu! Wnet znajdziemy jakiś zajazd, to zrazu humor nam wróci! - uśmiechnął się już wesoło Leszcz, myślami będąc w ciepłym zajeździe wypełnionym wonią jadła... ale też i smrodu wiesniaków, przypalonych posiłków, rozlanego piwa i wymiocin.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:37, 19 Lip 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





No i pierwsze koty za płoty.
Co prawda wolał bym sędziego głos czterech herbowych nie dwu, ale za wasy nikogo ciągnął nie będę.
Pozostaje jeno szybko misję wypełnić i liczyć, że w tym czasie nikt nam 'starego piernika' z Tomaszem nie usiecze i listów nie zabierze.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:51, 19 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Zieliński i Bronisz całą drogę popędzali konie, ale obydwa wierzchowce nie biesiły się ani trochę, bo wypoczęte były i skore do podróży. Tuż przed Czerną jeźdźcy skręcili w prawo, na odchodzącą od szlaku górską drogę, rzucając jedynie kilka tęsknych spojrzeń w stronę majaczącego za drzewami zajazdu Antona Kunicy.

Nie było niestety czasu, by znów zawitać pod dach przyjaznego karczmarza, zresztą wszystko wskazywało na to, że Kunica wciąż jeszcze był niezadowolony z zakończenia rozmowy pomiędzy żywieckimi posłańcami i panami Mirskim i Salwarskim.

Droga wiodąca ku Hańczówce wiła się przez malownicze góry usiane gęstwą sosen i świerków, porośnięte wysoką trawą, pełne ciemnych jarów i parowów oraz skalnych uskoków, na których dnie szemrały wartkie potoki.

- Pięknie tu - westchnął szczerze ujęty tym widokiem pan Krzysztof - Zaiste, wcalem nie zdziwiony, że Siedmiogród sobie na te ziemie zęby szczerzy. Toż w tych górach ponoć wszystkie można znaleźć metale: i żelazo i cynę i miedź, a nawet srebro.

- I złota też dostatek - roześmiał się dźwięcznie Radosław - Zwłaszcza tego pod postacią monet, całkiem niedawno miałem sposobność tego doświadczyć.

- I złota też - pokiwał głową Zieliński - Co to?

Ręka szlachcica spoczęła natychmiast na jego półhaku, bo zza zakrętu górskiej drogi wychynęła nagle gromada jeźdźców poprzedzanych przez kilkunastu pieszych pachołków. Widząc kontusze i żupany dwaj posłańcy odprężyli się nieznacznie, ale wciąż zachowywali czujność, pomni sugestii harnasia Komody, jakoby to jakiś szlachcic napadł na orszak syna sędziego Kmity.

- Coście za jedni i dokąd zmierzacie? - okrzyknął herbowych jeden z hajduków, zbrojny w wielki nadziak i podkręcane zawadiacko wąsiska.

- Prawi szlachcice w drodze do Hańczówki - odkrzyknął Krzysztof Zieliński - A wyście kto?

W tej samej chwili gromada konnych podjechała bliżej, odsłaniając znajdującą się w tyle błękitnobiałą lektykę, niesioną przez ośmiu spoconych niemiłosiernie drabów. Na czyjś rozkaz tragarze złożyli niebywale niewygodny środek transportu na usłanej suchymi igłami ziemi, a wówczas oczom zadziwionych tych widokiem posłańców ukazała się wysiadająca z jej wnętrza korpulentna niewiasta po pięćdziesiątce, obleczona w podróżny strój i przepasana szerokim pasem, z którego zwieszała się skrywająca szablę pochwa.

- Jam jest Gębicka Jolanta z Gębickich z Żywca - oznajmiła brzmiącym niby dzwon głosem szlachcianka - Pozwólcie no bliżej, waszmościowie, niechaj wam się przyjrzę.

Zieliński i Bronisz podjechali zatem bliżej, strzemię w strzemię, mijając paru hajduków i konnych szlachciców, wymieniając z nimi pozdrowienia za pomocą zdawkowych ruchów głów.

- Pan Krzysztof Zieliński i pan Radosław Bronisz, do usług waćpani - ukłonił się z wysokości siodła Zieliński - Jedziemy do Hańczówki, odwiedzić sędziego Kmitę.

- Wielce to niefortunny czas na zwykłe odwiedziny, ale mniemam, że waszmościowie wiedzą już o nieszczęściu, jakie sędziego dotknęło i o zbrodniach poczynionych tu w ostatnich dniach przez zuchwałych ponad wszelką miarę zbójników? A nie widzieliście też po drodze nikogo podejrzanego na szlaku?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:04, 20 Lip 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- Nie Pani. - Odparł bez mrugnięcia okiem Krzysztof - Jeno w karczmie u Kunicy od panów Mirskiego i Salwarskiego o wydarzeniach dni ostatnich posłyszeliśmy. Stąd też do Sędziego jedziem szczegóły poznać, a i pewnikiem swe usługi świadczyć.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:30, 21 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pani Gębicka odprężyła się nieco, chociaż wciąż straszyła srogim wyrazem twarzy, który w połączeniu z jej dość pospolitym urokiem stwarzał iście onieśmielającą szlachciców aparycję.

- Wielcem ukontentowana widząc waszmościów - oznajmiła dobrodziejka wspierając się na usłużnym ramieniu jakiegoś młodziana w kontuszu - Trzeba nam teraz panów braci w sercu mężnych i obrotnych w szabli, by raz na zawsze tę zbójnicką hałastrę wyplenić, do szczętu wytracić.

- Usque ad necem, co do ostatniego - dodał usłużny młody szlachcic.

- Święte słowa, panie Michale - pokiwała głową Gębicka, po czym przeniosła swe wzburzone spojrzenie z powrotem na siedzących wciąż w siodłach herbowych - Dołączą się waszmościowie do nas? Idziemy na wyższe hale, zbójców szukać.

- Raczcie wybaczyć, cna dobrodziejko, ale teraz nie po drodze nam wielce - skłonił się ponownie pan Krzysztof - Musimy wpierw do sędziego Kmity, sprawy pewne prywatne omówić, potem zaś chętnie was wspomożemy.

- Cieszą mnie wasze słowa i usilnie będę tak mężnej asysty wypatrywać - odparła pani Gębicka zaszczycając młodego Bronisza głębokim i nieco tkliwym spojrzeniem, na którego widok urodziwy szlachcic poczuł zimny dreszcz pełznący w dół kręgosłupa. Tusza, nalane policzki i gruby głos dobrodziejki dowodziły tego, że szlachetnie urodzona posesjonatka lubiła sobie używać życia, a w podejrzeniu Radosława w zestaw owych uciech wchodziły nie tylko trunki i wiktuały, ale i mężczyźni, za swą lub wbrew swej woli.

- Bywajcie zatem i niech Bóg wam sprzyja - powiedział szybko pan Zieliński, spinając konia i ruszając w dalszą drogę, żegnany pozdrowieniami pozostałych szlachciców.

Puszczone galopem konie pomknęły górską drogą, byle dalej od pani Gębiciej i jej orszaku. Radosław Bronisz nie odezwał się ni słowem, bo za wszystko starczał mu lekki uśmiech rysujący się na twarzy Krzysztofa Zielińskiego.

Ledwie pół godziny później jeźdźcy wstrzymali swe wierzchowce na usytuowanym wśród świerków rozstaju dróg, spoglądając z wysokości siodeł na koślawy drewniany drogowskaz, wskazujący rozjazd na Hańczówkę i Rycerkę.

- Gdzie nam zatem w drogę? - zapytał Bronisz - Iście do sędziego do Hańczówki czy się lepiej do starosty grodzkiego wybierzemy?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:43, 21 Lip 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- List sędziemu mamy dostarczyć wiec do niego nam uderzać. - odparł młodszemu towarzyszowi Krzysztof. - Starostwo wolał bym pominąć, ale coś w kościach mi mówi, ze i tam nam przyjdzie zawitać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 10:30, 22 Lip 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Zatem w drogę panie bracie. - odparł Bronisz - Ale sędzia kontent nie będzie gdy mu się z naszego poselstwa zbójeckiego opowiemy...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:30, 22 Lip 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Tymczasem Gustaw zgłodniał dosyć, a że w okolicy cisza i pustka, z dala od ludzkich sadyb, rozejrzał się za wolną polanką, w poszukiwaniu miejsca na popas.

- Wiesz, mości Tomaszu? Zjadłbym coś. Starość nie radość, brzuch żreć musi, jak mus to mus! Samogonu sie napijem, to nam dobrze zrobi!

Leszcz podał towarzyszowi piersiówkę z resztkami żywieckiego samogonu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:35, 22 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kręta droga wiodąca ku Hańczówce wyszła nagle poza drzewa, ku niewielkiej kotlinie, w której rozsiadł się okolony częstokołem dworek mogący być przez swą okazałość wyłącznie siedliskiem sędziego Stefana Kmity. Konni wstrzymali na chwilę swe wierzchowce, wodząc wzrokiem po krytych słomą strzechach budynków gospodarczych i gontach samego dworu, ledwie dostrzegalnych ponad wysokim ogrodzeniem.

- Słońce się ku zachodowi chyli - zauważył Radosław - Mus nam grzecznie, a obyczajnie się zachowywać, to może nam sędzia gościnę zaoferuje, bo jakoś mi nie smak pod drzewami spać, na igliwiu i trawie.

- Zawsze to milej w czterech ścianach - zgodził się Krzysztof - Ruszajmy.

Herbowi zjechali w dół stoku, mijając usytuowane na zboczach kotliny pastwiska, gdzie grupka obserwujących ich pachołków zaganiała właśnie w jedno miejsce stadka beczących donośnie owiec. Bystry wzrok Bronisza wychwycił kilka kucających nad wartkim potokiem niewiast w ubiorach służby, piorących w zimnej wodzie ubrania. Co z miejsca rzucało się w oczy, a raczej w uszu to panująca przy tej czynności cisza. Radosław przyzwyczaił się już do widoku rozgadanych i śpiewających niezmiennie wesoło praczek, toteż ten widok nieco go zmartwił.

Lecz przecież obaj szlachcice wiedzieli doskonale, że wjeżdżają w progi człowieka, który właśnie stracił jedynego syna. Nieopaczny wybuch śmiechu w takim miejscu o tym czasie mógł oznaczać rózgi na gołe ciało albo i gorszą jeszcze karę.

Kiedy zjechali pod uchyloną bramę częstokołu, przywitało ich kilku noszących szable i topory hajduków z czerwonymi szarfami na ramionach.

- Witam waszmościów - rzekł jeden z nich zagradzając żywieckim posłańcom drogę - Jakie waćpanów miana i co sprowadza w nasze progi?

- Pilne wieści dla uszu samego sędziego Kmity - odparł czym prędzej Zieliński - Jam jest Krzysztof Zieliński, mój towarzysz zaś to pan Radosław Bronisz. Obaj obecnie w służbie żywieckich rajców. Przynosimy nowiny dla sędziego, które jego syna się tyczą, ale on sam w swej osobie musi nas wysłuchać, bo wielce to ważna sprawa.

Przewodzący czeladzi hajduk podrapał się po głowie, potem zaś ruchem ręki polecił towarzyszom, by ci zatroszczyli się o konie gości, sam zaś polecił zsiadającym z siodeł herbowym podążyć za sobą. Kilku pachołków rozwarło czym prędzej drzwi dworu i obaj poprzedzani przez hajduka szlachcice znaleźli się wpierw w kiepsko oświetlonej, aczkolwiek gustownie urządzonej sieni, później zaś w sporych rozmiarów izbie, gdzie po chwili dołączył do nich sam gospodarz.

Sędzia Stefan Kmita okazał się zamierzchłym w latach człowiekiem, blisko sześćdziesięcioletnim, zgarbionym i wyraźnie schorowanym, o niedbale zwichrzonych siwych włosach i podkrążonych oczach, które zdradzały dłuższy brak snu.

- Witam waszmościów - głos szlachcica zdawał się zadawać kłam aparycji, albowiem był silny, przepojony gniewną, choć i smutną zarazem nutą - Gość w dom, Bóg w domu. Raczcie zaspokoić od razu żądną wieści ciekawość ojca i rzeknijcie, jakie nowiny mi przynosicie?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 8:26, 23 Lip 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Pozwólcie, wielmożny Panie Sędzio... - Odezwał się Bronisz. - Nowiny, które przynosimy są zgoła odmienne od zapewnień wszystkiej okolicznej szlachty. Zechciej Panie spojrzeć na list, któren Pan Krzysztof ma dla Waszmości...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 12:12, 23 Lip 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Krzysztof przytaknął słowom młodszego towarzysza podając list sędziemu.
- W drodze naszej za czeską granicę napotkaliśmy grupę czeladzi której harnaś przedstawił się nam jako Jacek Komoda. - Krzysztof uprzedził pytanie sędziego - A dowiedziawszy się żeśmy nie tutejsi poprosił o przekazanie waszmości listu tego. Samemu stawić się przed waszmością się obawia bo ponoć miejscowych herbowych poszczerbił i teraz odwetu z ich strony jest pewien.
Zobacz profil autora
DP - W cieniu Beskidów
Forum RPG online Strona Główna -> Dzikie Pola
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 4 z 13  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin