RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Dzikie Pola -> DP - W cieniu Beskidów Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11, 12, 13  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 20:51, 23 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Obaj mężczyźni spętali koniom przednie nogi, by te nie zdołały się nigdzie zbyt szybko oddalić, a kiedy zwierzęta poczęły skubać soczystą trawę, herbowi rozścielili na poboczu traktu derki i rozsiedli się na nich w otoczeniu wielkich paproci, popijając mocny trunek z wyciągniętej przez Gustawa piersiówki.

- Słońce niedługo zacznie się ku zachodowi chylić – powiedział pan Tomasz – Nie wiem, gdzie na następny zajazd natrafimy, toteż lepiej się przygotować na obozowanie pod gołym niebem.

Leszcz skrzywił nieco usta słysząc te słowa, wyraźnie nieukontentowany z perspektywy nocowania na ziemi, przy leśnym ognisku. W otaczających go górach czaiło się na wędrowców wiele niebezpieczeństw, a niektóre z nich wymieniano jedynie szeptem, po kątach i z trwożnym wyrazem twarzy. Zaprawiony w bojach Gustaw nie obawiał się wcale zbójców ani dzikich zwierząt, przynajmniej tych mniejszych od niedźwiedzia, ale czuł niezmiennie zimne ciarki, kiedy przez myśl przechodziły mu obraz małych włochatych waldszratów, górskich koboldów zamieszkujących rzekomo niedostępne turnie i napadających gromadnie na samotnych podróżnych. Gustaw Leszcz mógł bez cienia lęku stawać w szranki z dziesiątką szwedzkich piechurów, ale wizja potyczki ze sługami diabła mroziła mu krew w żyłach.

A waldszraty były przecie ledwie jednym z bezliku niebezpieczeństw skrywających się w mroku porośniętych gęstymi lasami gór.

- Lepiej nam będzie krótko popasać, a jak ruszymy w drogę, popędzić konie – odparł Gustaw zamykając opróżnioną do cna butelczynę – Jam jest człek do płaskiej ziemi nawykły, dzikie góry sprawiają, że się czuję zmieszany. Może po węgierskiej stronie na jaki popas natrafimy, przecie kiedyś mus nam na jaki orszak się natknąć albo kupiecką karawanę.

- Coś mi się widzi, że bystrzy kupcy na pogórzu jak jeden mąż siedzą, czekają na spokój w górach – pokiwał głową pan Tomasz - Dopiero jak...

Szlachcic nie dokończył, urwał nagle, obejrzał się przez ramię słysząc cichy trzask zdeptanej gdzieś w gąszczu gałązki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:17, 23 Lip 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Gustaw zachował spokój i skinął głową w stronę Tomasza. Siedząc, sprawdził czy ma szablę pod ręką.
Przymrużył oczy i czekał na wydarzenia, gotowy do skoku.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:31, 26 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sędzia ujął wręczony mu list w dłonie, lecz ku zaskoczeniu posłańców nie odwiązał sznurka, nie rozwinął też pośpiesznie papierowego rulonu. Blednąc po twarzy i zaciskając palce tak mocno, że po pokoju rozszedł się suchy dźwięk gniecionego papieru, Stefan Kmita postąpił krok ku swym gościom, drżąc z gniewu na całym ciele.

- Paktować mam z diabłem?! - ryknął sędzia tak donośnie, że pan Krzysztof wzrok ku powale poderwał pewien, iż ta runie zaraz z trzaskiem w dół - Macie czelność wchodzić do mego domu, hultaje, jako posłańcy tego parszywego zbrodniarza?! Na szafot traficie za tę bezczelność, a pierwiej skórę z was każę drzeć!

Szlachcice cofnęli się o krok przed wyprostowanym i pałającym gorączkowym wzrokiem sędzią, kładąc jednocześnie dłonie na szablach. W tej samej chwili zwabieni okrzykiem swego pana do izby wpadli przez boczne drzwi pachołkowie zbrojni w drewniane pały i noże, czekając tylko rozkazu, by rzucić się na przybyszów.

Radosław Bronisz oszacował wzrokiem liczebność czeladzi na pięciu chłopa, domyślał się jednak, że lada chwila do izby wedrą się inni hajducy, zapewne również przez drzwi znajdujące się za jego plecami.

- Komoda będzie zdychał w męczarniach, powiadam wam! - ryczał dalej sędzia, tym razem zmieniając barwę twarzy z bieli na krwistą czerwień - Choćbym miał kata z Krakowa sprowadzić, tak uczynię, byle sobie oczy ucieszyć tą kaźnią!

Inne drzwi rozwarły się nagle z trzaskiem, lecz zamiast następnych pachołków do środka wpadła podeszła w latach niewiasta o zmierzwionych dziko włosach i równie co sędzia podkrążonych oczach, dzierżąca w rękach kapiącą woskiem świecę. Odziana była jedynie w koszulę nocną, na którą zarzuciła podbity futrem płaszcz, toteż obaj herbowi odwrócili od niej grzecznie wzrok wypatrując w zamian jakiegoś złowrogiego ruchu ze strony Kmity i jego czeladzi.

- Stefan, kto to?! - krzyknęła wysokim tonem kobieta - Krew w domu chcesz rozlać?! Bój się Boga, człowieku!

- To są zbójnicy w przebraniu szlachetnie urodzonych! - huknął sędzia - Przywieźli następny list tego psiego syna Komody! Pewnie teraz większego okupu zażądał!

- Moje dziecko nie żyje! - niewiasta nawet nie spojrzała w stronę gości, osłabła w zamian nagle i zaczęła chwiać się na nogach tak jakby zaraz miała runąć na wznak bez ducha.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:21, 26 Lip 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Wielmożny Panie Sędzio. - Zaczął Radosław czerwieniąc na twarzy. - Przybyliśmy tu w dobrej wierze, że spór się ten rychło zakończy. Nie znamy treści pisma ani nie jesteśmy przebranymi zbójcami. I jeśli mi któryś z waszmościów kłam zadaje to wszędy dam waściom pola. Nie godzi się, żeby szlachcic szlachcica o niecne czyny posądzał...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:52, 26 Lip 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Krzysztof nic nie rzekł. Jeno pozycje dogodniejszą przybrawszy poprawił dłoń na szabli rękojeści. Obrzucił 'złym okiem' pachołów przy drzwiach. Ci cofnęli się trwożnie.
- Słuchaj starcze. - syknął pełen jadu do sędziego - Pasy to ty se drzeć możesz ze swoich hajduków. Za mniejsze zniewagi łby już zdejmowałem. Jeśliś za stary i za głupi by przejmować się swym dzieckiem twoja rzecz...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:59, 26 Lip 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Opanuj się Krzysztofie. - Odezwał się Bronisz. - Nie nam się w to mieszać. Wielmożny Panie Sędzio. To co waszą wielmożność spotkało jest zaprawdę strasznym nieszczęściem. List od Komody oddaliśmy i nasze posłowanie skończone i odjedziemy w swoją stronę. Jeśli któryś z waszmościów chce dochodzić sprawiedliwości na nas to niech wychodzi na szable. Bóg rozsądzi po czyjej stronie słuszność była.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:44, 27 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Obaj herbowi zesztywnieli, nie odwracali jednak wzroku ku chaszczom, pozornie wciąż zajęci kontemplacją pozostawionego na językach smaku wódki. Pan Tomasz udał, że poprawia swój uciskający w bokach pas, dłoń trzymając blisko głowni szabli, Gustaw Leszcz przeciągnął się w zamian z trzaskiem kości.

Pobliskie paprocie zaszeleściły cicho, co skubiący opodal trawę koń Leszcza powitał zaniepokojonym parsknięciem. Szlachcic spostrzegł kątem oka męską twarz w skórzanej mycce spoglądającą nań spomiędzy gęstwy, brodatą, o świdrujących oczach osadzonych pod gęstymi, zrośniętymi ponad nosem brwiami.

- A pamiętasz, drogi acanie, jak jeden huncwot mnie kiedyś zajść próbował zza waści pleców? – powiedział konwersacyjnym tonem Gustaw, uprzedzając w ten mało wyrafinowany sposób Tomasza, że intruz znajduje się za jego plecami – Czas by chyba, aby przypomnieć sobie, jakżem mu pierze darł z kupra.

- Może czas na to, a może nie – zza pleców Leszcza dobiegł inny męski głos, dźwięczny, twardy i zły. Dwaj popasający na skraju drogi herbowi poderwali się z nóg widząc, że zasadzka została zamknięta, szczęknęły ich wyciągane z jaszczurów szable. Z dochodzących aż pod przeciwną stronę szlaku paproci wychynęli liczni mężczyźni w strojach szlacheckich pachołków, zbrojni i odziani w skórznie, dotąd nad wyraz umiejętnie skradający się ku parze podróżnych. Przewodził im wysoki mąż o dumnych rysach, które musiały się podobać białogłowom, odziany w świetnie wykończony skórzany kaftan nabijany mosiężnymi guzami i kolcze rękawice, w ręku zaś miast powszechnej wśród szlachty szabli dzierżył prosty miecz.

- Jestem Anatol Strasz herbu Koźlacz – oznajmił mężczyzna, kiedy jego hajducy zachodzili obu żywieckich posłańców szerokim łukiem, odcinając im drogę ucieczki we wszystkich kierunkach prócz lasu – Coście za jedni i czego tu szukacie?

- Nie tak hardo, mości panie, nie tak hardo, albowiem nie z pospólstwem gadasz – uniósł się wzburzeniem Gustaw – Jestem Gustaw Leszcz herbu Trzy Ryby, w służbie miasta Żywiec. Zważ zatem na swój ton i zachowuj się obyczajnie, bym nie musiał z pamięci Kircholmu przywołać i szwedzki łomot waszmości spuścić!

- Och, wielce waszmość w gębie mocny – orzekł Anatol Strasz opuszczając ostrze miecza ku ziemi i dając pachołkom znak, by i oni poszli w ślady swego pryncypała – Skoroś waść tak bitny, zapraszam do naszej kompanii, zbójników tropimy po górach, będzie się okazja wprawą w szabli wykazać, i to nie na szwedzkim jakim ułomku, jeno krzepkim góralu.

- Och, mieliśmy już sposobność to i owo usłyszeć o tej waszej górskiej wojence – odezwał się pan Tomasz wsuwając szablę z powrotem do pochwy – Tomasz Milczek herbu Niemowa, do usług. I jak tam idzie polowanie na zbójników, pojmaliście kogo czy tylko siniaki i zadrapania po jeżynach zbieracie?

Anatol Strasz poczerwieniał po twarzy, ścisnął mocniej rękojeść miecza.

- Bacz waść na słowa, bom mało dzisiaj pobłażliwy – warknął szlachcic – W sobotę zbójnicy zabili mi brata, a to hańba i zbrodnia, której ród Straszów nigdy w niepamięć nie puści! Mówcie lepiej, czyście kogo na szlaku nie zoczyli podejrzanego.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:45, 27 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Blada niewiasta, która nie mogła być nikim innym jak tylko małżonką sędziego Kmity zachwiała się jeszcze mocniej na nogach, a potem padła niczym zrąbana wierzba, przy czym porównanie do tego akurat drzewa było w opinii pana Krzysztofa jak najbardziej akuratne z powodu rozczochranej fryzury pani domu.

Chociaż dwaj goście stali najbliżej gospodyni i wiedzieli kątem oczu jej bliski omdlenia stan, żaden nie wykonał najmniejszego ruchu zdradzającego chęć wspomożenia nieszczęsnej niewiasty silnym męskim ramieniem.

Kiedy pani Kmita gruchnęła o drewnianą posadzkę, sędzia wydał z siebie głuchy jęk i doskoczył do żony nie bacząc już dłużej na przybyszów, którzy tak wielce go wzburzyli. Przywołane przez pachołków, w izbie znalazły się po chwili panny służebne, które wśród lamentów poczęły cucić swą panią podsuwając jej pod nos flakony z solami trzeźwiącymi.

- Na dwór! – warknął jeden z hajduków, ów drab z czerwoną opaską na ramieniu, który wcześniej wprowadził wysłanników Komody do budynku – Precz za próg!

- Poczekaj, Mikołaju! – sędzia podniósł się z podłogi oddając powracającą powoli do świadomości żonę w ręce panien służebnych – Poczekaj chwilę, potem ci rzeknę czy waszmościów wolno puścimy czy dołączą do tych psich synów, co w loszku siedzą.

Stefan Kmita znalazł porzucony chwilę wcześniej list, podniósł go z desek, rozwinął i jął czytać ze zmarszczonym czołem, co kilka zdań zerkających na milczących, gotowych w każdej chwili wyciągnąć oręż gości.

- I proszę, proszę! – warknął docierając w końcu do podpisu i mnąc papier w dłoniach – Napisał hultaj, że i za dwieście talarów dziecka nie odda, żeby go diabeł porwał, plugawca!

Kilku pachołków przeżegnało się trwożnie słysząc imię czartowskie tak głośno wyrzeczone, pani domu jęknęła zaś rozdzierająco i ponownie osłabła pośród wzmożonego lamentu służby.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:46, 27 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Tak oto udało się dostarczyć list do sędziego Kmity oraz w równoległym wątku zawrzeć znajomość z kolejnymi lokalnymi szlachetkami, tym razem rodem Straszów. Co do pierwszego wątku, naprawdę przekonany byłem, że któryś z graczy rzuci się rycersko do przodu i porwie mdlejącą panią domu na ręce, zanim ta rypsnie o posadzkę... ale się pomyliłem Wink Jak widać, sędzia to prawdziwa Sarmata i niebywale go gniewa fakt, że ktoś w ogóle ośmielił się podnieść rękę na szlachecką krew. Zdrowy rozsądek podpowiada, by nie prowokować walki, bo przewaga liczebna jest po stronie gospodarza i jeśli poleje się krew, przygoda zakończy się dość prędko dla panów Krzysztofa i Radosława (oczywiście i tak zrobicie jak zechcecie, ale Wasze postacie czują, że chwacko wlazły prosto w paszczę lwa).

Co do panów Gustawa i Tomasza, Anatol Strasz jest wyraźnie poruszony śmiercią swego brata i dyszy żądzą zemsty, ale nie wykonuje większych agresywnych ruchów – ot, takie to sobie pokrzykiwania szlacheckiego pieniacza (lecz tutaj też należy zwrócić uwagę na fakt, iż przewaga liczebna leży po stronie miejscowych). Oj, coś wygląda na to, że jak na razie nasi bohaterowie nie porobią zbytnio szabelką... albo porobią, ale krótko Wink

Czekam na jakieś ciekawe elementy konwersacji, w końcu to RPG!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:18, 27 Lip 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





- Mości panie Anatolu - zaczął Gustaw. - Współczuje utraty brata, jest to hańba, gdy nie pomszczona, a zwłaszcza, gdy mordercami byli rabusie. Lecz zdaje mi się, ze swą agresje kierujecie w niewłaściwą stronę - Leszcz podjechał bliżej, spoglądając szlachcicowi hardo w oczy. - Gdyż my nie zamierzamy marnować czasu na uganianie się za bandą wieśniaków z ciupagami - nie czekając na reakcje, wyciągnął żelazny list - To nam mus dostarczyć, bo nas w Żywcu ze skóry obedrzą! A zbójników to my niewidzieli, pewnikiem na szlachtę się nie rzucą. Według mnie, mości Straszu, to nie hołota napadła na sędziowego pachola, tylko zazdrosna szlachta, ot co!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:35, 27 Lip 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Nie czas na ratowanie omdlałych starych czarownic kiedy gospodarz pachołami szczuje. :]
A teraz dwa wyjscia:
1. Jeśli dalej szczekać będą od psów zwyzywam i aby swego honoru bronili jednego po drugim na ubitą ziemie z Radosławem wyzwiemy. No chyba ze to jednak zwierzęta za grosz honoru nie mające i kupą nas wezmą.
2. Odłożyć na bok nerwy (ale jakoś tu MG na rękę nam iść nie chce) i dowiedzieć się jaką treść miał list. Bo fajnie by było wiedzieć czyśmy robieni przez Harnasia w trąbę czy tak jak nos podpowiada kto inny mieszał w tym łapy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 10:02, 28 Lip 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Przychylam się do propozycji Krisa numer jeden. Przyszliśmy w dobrej wierze i nie godzi się, żeby nas o kłam posądzać. Jeśli sędzia oprócz syna chce stracić jeszcze kogoś to proszę bardzo. Nim nas kupą położą to kilku usiec zdążymy a sędzia będzie rozciągnięty na ziemi z rozoranym czerepem. Jeśli chcą honorowej walki - zapraszam.

Wiemy co w liście stało... jeśli dajemy wiarę słowom Kmity. Ja nie daję. Niech list pokaże. Poznajmy treść listu na własne oczy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:43, 28 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Słysząc słowa pana Gustawa Anatol Strasz poczerwieniał po twarzy, a grdyka zaczęła mu skakać spazmatycznie.

- Jeszcze jedno nieopatrzne słowo, a nikt waści nie będzie musiał w Żywcu ze skóry obdzierać, bo my sami się tym zajmiemy - splunął w końcu w trawę szlachcic, podnosząc w górę groźnym ruchem ostrze swego miecza - Nie ważcie się tutejszej szlachty szkalować, przybłędy, boście sami obcy i kto wie, co tam z was za hultaje! Tu zamieszkują godni respektu herbowi, z dziada pradziada osiadli, honorowi! Nie ważcie się nikogo obrażać tak niecnymi posądzeniami!

- Raczcie wybaczyć memu towarzyszowi te pochopne słowa - rozłożył pojednawczo ramiona pan Tomasz - Zacny to człek, lecz szybki w mowie. Nie chciał was urazić, jeno rzec, że wielce nam się w głowach nie chce pomieścić, iż mógłby ktoś z pospólstwa tutaj rękę na herbowych podnieść. Mieli my sposobność na szlaku waćpanów w służbie starosty grodzkiego spotkać, którzy ku Żywcowi zmierzali. Oni nam tę historię opowiedzieli, winę wszelako zgodnie na zbójników kładąc.

- Bo też i oni tej zbrodni winni są, nie kto inny! - huknął jeden z pachołków, ale zamilkł natychmiast skarcony surowym spojrzeniem Strasza.

- Hajducy, którzy z napadu ocaleli, rozpoznali w zbrodniarzach zbójników - wycedził przez zęby szlachcic - Opryszek przez ludzi starosty pojmany i na mękach o śmierć przyprawiony też pono zdradził, że to Komody sprawka. A sam sędzia Kmita ogłosił, że harnaś do niego list przysłał własną ręką pisany, jakoby z żądaniem okupu w wysokości stu talarów. I co na to rzekniecie, acanie w gębie mocny? Dalej żeście gotowi honor tutejszej szlachty podważać?

Lodowaty wzrok Anatola Strasza zdawał się wwiercać w oczy Gustawa Leszcza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 10:43, 29 Lip 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Gustaw herbu Trzy Ryby nie ulękł sie spojrzenia szlachcica, zwęził brązowe oczy patrząc niby na smyka który ukradł jabłko z sadu, i zaczął wolno mówić, cedząc słowa niczym śliwki z kompotu.
- Pax, mości Anatolu, pax. Na mękach, to ludzie przyznają się do morderstwa Jezusa, gdy tylko czerwienią kapiące obcęgi zobaczą. Śmiem twierdzić, że to było celowe, coby wine zwalić na kogoś, kogo i tak za żebro wiesić mają. Wygodne to i sprawe tuszuje. A listów takowych niewidziałem, jeno rzec wam mogę jedno: ta sprawa nie rzezią kończyć się musi, ale rozmową, i jeżeliście szlachcic z honorem, sarmata, to wysłuchacie obu stron miast bić się po łbach!

Żar płynący z oczu Gustawa mógłby teraz spopielić wszystkich wokół, gdyż mówił to z werwą i zapałem, pewny swych racji, a duma nie pozwalała mu zgodzić się z szlachcicem, który jego skromnym zdaniem był zwykłym raubitterem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:09, 30 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Krzysztof Zieliński zamrugał czując zmieszanie zrodzone słowami sędziego.

- O jakim okupie mowa? – zapytał cofając dłoń nieco od szabli – Przecie Komoda klnął się na Najświętszą Panienkę, że w porwaniu żadnego udziału nie miał. Raczcie nam ten list okazać, bo albo nas harnaś ze szczętem ołgał alboście coś sami przez wzburzenie opacznie odczytali!

- Dajcie list – poparł towarzysza Radosław spoglądając jednocześnie chmurnym wzrokiem na najbliższych hajduków – Sami go obaczym.

Stefan Kmita zmełł w ustach przekleństwo, a potem cisnął listem w ręce Krzysztofa, z miną taką jakby to jaki wąż był jadowity, a nie kawałek papieru.

Zieliński rozprostował arkusz palcami, przebiegł spojrzeniem po rozkołysanych szeregach liter stawianych mozolnie przez kogoś, kto potrafił co prawda pisać, ale nie miał w tej sztuce zbyt wiele wprawy.

"Mości panie sędzio, za świadków Boga Jedynego wzywając, a Matkę Przenajświętszą klnę się na nich, iż pacholęcia waszego ani za sto talarów wam nie oddam ani nawet za dwieście, bo go nie mam. Zaprzestańcie na nas najazdów, bo się więcej krwi niewinnej uleje i więcej szlachetnie urodzonych trza będzie w poświęconej ziemi chować, a ku temu mi nie śpieszno i wielcem nierad tak czynić. Ostawcie zbójników w pokoju, a nikt was już więcej nie ukrzywdzi".

- Słowo Komody nic niewarte - splunął na deski Kmita - Skoroście waszmościowie niewinni w tej materii i jeno za posłańców użyci, jak weszliście w komitywę z tym zbójem, co? Skąd wiedzieliście, że list zamierzał posyłać, gad jeden?

- Opadł nas na trakcie podczas podróży, do Żiliny jechaliśmy z listami żywieckich rajców - oznajmił twardo Krzysztof Zieliński - Do rozmowy namówił, a żeśmy ludźmi są opanowanymi i nieskorymi do pobudliwych osądów, zgodziliśmy się jego racji wysłuchać i list waszmości dostarczyć. Co z nim dalej uczynicie, wasza sprawa, nie nasza.

Sędzia milczał dłuższą chwilę, marszcząc czoło i oddychając płytko. Otaczający go hajducy nie odkładali oręża, ale pilnie obserwujący swego pana Mikołaj musiał coś zawczasu odgadnąć, bo nim jeszcze sędzia westchnął głęboko, pachołek już opuścił swój czekan ku podłodze.

- Raczcie wybaczyć uniesienie starego człowieka - powiedział z wyraźnym wysiłkiem, polecając jednocześnie zdecydowanym ruchem ręki, by służba odprowadziła z izby dochodzącą powoli do siebie panią domu - Zaiste szybko w gniew wpadam, bo mi wapory od razu do głowy uderzają i spustoszenie sieją w myślach niby armatnia kula. Zmierzch już nadciąga, w górach wielce o tej porze niebezpiecznie będzie. Jeśli waćpanowie gotowi w niepamięć puścić me mało zacne zachowanie, na wieczerzę proszę i gościnę na noc oferuję dla urazy zapomnienia.
Zobacz profil autora
DP - W cieniu Beskidów
Forum RPG online Strona Główna -> Dzikie Pola
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 5 z 13  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11, 12, 13  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin