RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Czerwone Złoto Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 40, 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 16:57, 17 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





27 solesha 602 AR, Fharin (stolica wschodniego Midlundu)

Teofrey Moggs dokończył zupę, wytarł miskę do czysta skórką świeżego chleba, po czym pozwolił sobie na dyskretne beknięcie. Marcus Dernavan uniósł tylko brwi, okazując stonowaną dezaprobatę dla obyczajów swego towarzysza, nic jednak nie powiedział. Teo westchnął skrycie widząc chłodną rezerwę Thurianina, przeniósł wzrok na siedzącego obok trollaka, żarłocznie pochłaniającego swoją porcję zupy. Rosły stwór od chwili przyjazdu nie odstępował ani na krok magianika, wciąż za nim łażąc niczym oswojony pies przy nodze pana. Teo, na samym początku szczerze przyjazdem Marcusa ucieszony, teraz czuł się w jego obecności coraz bardziej nieswój. Thurianin był dziwnie milkliwy, unikał konwersacji poświęcając się niemal całkowicie pracom nad proszkowaniem suszonych dzień i noc polipów i tylko okazyjnie ciągnąc Morridańczyka za język na temat pochodzenia artefaktu zastawionego pod pożyczę w Unii Żelaza i Pary.

Temat ten sam w sobie budził niepokój Moggsa. Do tej pory Dernavan akceptował historię o przypadkowej wygranej w karcianej grze, po powrocie z Wyrmwallu w zachowaniu magianika nastąpiła jednak znacząca zmiana. Teo nie mógł się oprzeć wrażeniu, że Marcus wszedł w posiadanie nowych informacji o tajemniczym przedmiocie, chociaż młody obieżyświat nie miał pojęcia, skąd Thurianin mógł je zdobyć pozostając przez kilka dni w dziczy, kilkadziesiąt mil od fharińskiej filii Unii Żelaza i Pary. Tak czy owak, wyglądało na to, że Dernavan nie kupuje już dłużej hazardowej historyjki tylko przez wzgląd na dobrą znajomość z Moggsem nie naciska zbyt drastycznie na wyjawienie prawdziwego pochodzenia artefaktu.

Na razie.

- Pójdę do magazynu – zaproponował Teo odsuwając krzesło i wstając od stołu. Dernavan kiwnął głową w odpowiedzi, kończąc konsumpcję własnej miski zupy. Morridańczyk pomachał ręką na pożegnanie Lynchowi i wyszedł z „Winnego Grona”, zamykając za sobą z ulgą drzwi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:16, 17 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





27 solesha 602 AR, wschodni Wyrmwall, puszczański szlak

Wyboista droga wiła się wśród drzew, przez cały czas opadając pod lekkim kątem w dół. Rutger walczył z chęcią ucięcia sobie drzemki, chociaż niewidoczni z wozów bracia Bradiganowie zapewne trzymali oko na wszystko i jak dotąd nie sygnalizowali żadnego zagrożenia. Siedzący na zaprzęgach zbieracze rozmawiali przyciszonymi głosami, a przysłuchujący się tym rozmowom Woods po pewnym czasie poczuł się niesamowicie znudzony planami wydawania zarobionych przez Fharińczyków pieniędzy. Jadący na środkowym wozie Cullin spał w najlepsze chrapiąc donośnie, ze skórzaną mycką naciągniętą na twarz, w jego ślady poszło zresztą kilka innych osób na drugim wozie.

Morridańczyk poderwał głowę słysząc nagły skrzek lirodzioba, odprowadził wzrokiem barwnego ptaka przeskakującego z gałęzi na gałęź nad głowami ludzi. Od początku przeprawy przez las tropiciel widział tylko ptaki i drobne zwierzęta pokroju wiewiórek, ale cały czas pamiętał o ubitym w górach goraksie.

Pokładał sporą ufność w Bradiganach, chociaż starał się tego zbytnio nie okazywać. Dragan był w gorącej wodzie kąpany, a Arland czasami przerażał swym oderwaniem od rzeczywistości, ale obaj tworzyli duet, który dosłownie prześlizgiwał się przez puszczę, z szeroko otwartymi oczami i nadstawionymi uszami.

Lecz nawet oni dwaj mogli okazać się nie dość dobrze, by stawić czoła rozwścieczonemu jeżłaczowi lub stadu głodnych kopników.

Rutger podniósł ponownie głowę, przyjrzał się położeniu słonecznej tarczy na niebie. Za jakieś trzy, cztery godziny miał zapaść zmierzch, do tego czasu trzeba było pogonić konie, żeby jak najbardziej skrócić dystans dzielący wozy ekspedycji od Kupieckiego Traktu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 9:26, 18 Lip 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Faktycznie trzeba trochę podgonić, nie na tyle jednak, żeby zostawić braci z tyłu. Zakładam, że skoro oni nadążają to i ja dam radę. Zeskakuję z wozu i przesiadam się do Helstroma lub Gilbera (w zależności, który jedzie przedostatni). Proszę o przejście na pierwszy wóz. Sam zamierzam wypuścić się naprzód, wybadać drogę i znaleźć miejsce na nocleg. Będę na tyle blisko, aby zdążyć wrócić w razie niebezpieczeństwa. Włócznia na plecy, nabita kusza w garści i w drogę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 10:27, 18 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Damy radę. Doświadczony piechur może przez las poruszać się równie szybko jak wóz po polnej drodze. A czasem nawet i szybciej...
Mamy wozy na oku więc jak przyśpieszycie to i my podgonimy Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:31, 18 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Hej, przepatrywacze! Rutger potruchta środkiem traktu, szlakiem, więc skoncentrowany będzie raczej na samej drodze, a przy tym ktoś ukryty w gąszczu szybko go zauważy. Chciałbym natomiast wiedzieć, po której stronie szlaku podążają bracia Bradiganowie? (a jeśli po obu stronach, to kto jest na lewej, a kto na prawej flance). Nie zrozumcie tego pytania źle, nie oznacza ono, że szykuję dla Was jakąś przykrą niespodziankę, tak tylko pytam... Laughing i jeszcze jedno – utrzymujecie tempo konwoju czy przyśpieszacie ubezpieczając z flanek Rutgera? (wiadomo, on będzie się poruszał drogą dość żwawo, Wy chcąc go dogonić będziecie musieli zwiększyć poziom hałasu generowanego przejściem przez leśne poszycie).


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pią 15:34, 18 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:26, 18 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Mam nadzieję, że Rutger nie będzie szedł ZA SZYBKO Wink
Ja idę lewą stroną a brat prawą...mniej więcej co 1000 kroków zbliżamy się do traktu by sprawdzić czy brat wciąż podąża drugą stroną Smile
Będziemy szli trochę za Rutgerem tak by ten kto się ewentualnie czai na brzegu lasu zajęty był wpatrywaniem się w niego a nie w las...
I oczywiście idziemy cichutko...jak duchy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:11, 18 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





27 solesha 602 AR, wschodni Wyrmwall, puszczański szlak

Myszkujący wśród paproci Dragan wyjrzał poprzez gęste poszycie lasu na pobliski szlak, kiwnął głową z zadowoleniem dostrzegając nieco w tyle migające między drzewami kształty sunących wolno zaprzęgów. Jasnowłosy łowca poluzował uciskający go pas, po czym podniósł się z przyklęku i ruszył zwinnie poprzez chaszcze, starając się nie nadepnąć żadnej gałązki i mieć przy tym oczy dookoła głowy. Dyskretna podróż poprzez las w tempie pozwalającym trzymać się karawany robiła się już nieco męcząca, ale Dragan nie tracił dobrego humoru, bo przesuwająca się po nieboskłonie tarcza słońca – widziana chwilami przez dziury w liściastej kopule puszczy – wieściła niedługi zmierzch, a zatem i odpoczynek.

Pilnujący drugiej części szlaku Arland wychylał się zza drzew w regularnych odstępach czasu, wymieniając z bratem umówione znaki i przepadając ponownie bez śladu. Dragan uznał ostrożnie w myślach, że Dhunia sprzyja swym dzieciom, a przy okazji okazuje miłosierdzie indoktrynowanym w miastach poganom, bo jedynymi jak dotąd śladami żywej obecności były drobne zwierzęta uciekające na pierwszy widok człowieka.

Młody Bradigan zakładał, że przy takim tempie podróży zaprzęgi powinny były znaleźć się na trakcie Cygnarytów następnego dnia przed południem, tam zaś ryzyko napaści z czyjejkolwiek strony znacząco malało, bo droga łącząca Bainsmarket z Fharinem pełna była handlowych ekspedycji oraz wojskowych patroli.

Łowca przemknął niczym duch przez niewielki bukowy zagajnik, przeskoczył zwalony pień drzewa i zagłębił się między krzewy jarzębiny. Czarnobiała skroka zaskrzeczała gdzieś opodal, jej skrzydła zafurkotały po chwili nad głową mężczyzny. Dragan przykucnął na chwilę w wysokiej trawie, chcąc się upewnić, że to on spłoszył ptaka, a nie coś innego.

I wtedy odniósł wrażenie, że dostrzega kątem oka jakieś nieznacznie poruszenie w chaszczach kilkanaście kroków od siebie, w głębi puszczy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:57, 18 Lip 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Magnus nudził się niemiłosiernie. Wiedział że jechanie na pierwszym wozie jest generalnie niebezpieczne. Wiedział że często jak się wraca to dopiero zaczynają się kłopoty. Wiedział to wszystko, obserwował okolicę, chwilami zastanawiając się ci robia właśnie zwiadowcy bo od jakiegoś czasu nie miał od nich znaku życia, ale i tak nudził się. Ryzykowanie życia w bezsensownych walkach nie leżało w jego naturze. Niemniej wydało mu się że gdyby mieli choć wymienić kilka słów ze sprzedawcą rzepy była by to ciekawa odmiana.

Powoli mysli najemnika odpłynęły w stronę Fahrinu. Kontrakt się kończy, zatem jego zadanie też. Może wyślą ich więc wreszcie w strefę walk? Siedzenie w forcie miało swoje uroki, z drugiej strony trochę "ciekawych wydarzeń" niewatpliwie by się przydało. Nad czarną Rzeką znów wrzało, Granica z Khadorem jak zwykle niepewna... Może wreszcie dostanie jakis sensowny przydział.

Tak to rozmyslając, nudząc się i obserwując drogę, Helstrom palił ostatnią cygaretkę.


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Pią 19:58, 18 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:20, 19 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Dragan zamarł w bezruchu natychmiast po tym jak zauważył kątem oka dziwne poruszenie. Wiedział, że w takiej sytuacji nie tylko dźwięk może
zdradzić pozycję człowieka ale również ukradkowe poruszenie. Oddychając równomiernie Dragan bardzo powoli z kucnięcia zaczął przemieszczać się
do pozycji leżącej a przez jego głowę przebiegały wszystkie możliwe warianty reakcji na dostrzeżony ruch...

Żadnych nerwowych ruchów. Cicho i spokojnie kładę się w trawie i przechodzę w tryb nasłuchu i obserwacji. Po broń jeszcze zdążę sięgnąć w razie czego...a na razie...cisza i spokój...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:33, 19 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Łowca zastygł w absolutnym bezruchu, czując ciarki biegnące wzdłuż kręgosłupa. Na jego oczach w gęstym listowiu poruszały się pomalutku niewielkie kształty, rysujące się cieniem pośród gałązek, pełznące ostrożnie w gęstej trawie. Dragan wstrzymał oddech, coraz bardziej zaniepokojony, serce szybko mu biło. Chociaż nie widział dokładnie, z czym ma do czynienia, intuicja podpowiadała mu wyjaśnienie, które Bradiganowi nie dość, że nie przypadło do gustu, ale i przyniosło ze sobą natychmiast niemiłe wspomnienia.

Chwilę potem ponad trawę wychynął grzebieniasty łeb o wąskich bursztynowych ślepiach i sterczących na boki nietoperzowatych uszach. Stwór prychnął cichutko, zaskrzeczał ledwie słyszalnie wodząc wzrokiem wokół siebie. Do uszu Dragana dobiegły podobne dźwięki, wydawane przez inne ledwie dostrzegalne w listowiu kształty, które zdawały się wtapiać czarodziejskim sposobem w poszycie lasu. Midlunder jęknął bezgłośnie uświadamiając sobie rozmiary kłopotów, w jakie właśnie wpadł.

Drapieżca zatrzymał się w miejscu, przekrzywił łeb spoglądając w kierunku, z którego dobiegł go trzask bicza i coraz bliższe poskrzypiwanie wozów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 22:33, 19 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





O niech to Dhunia...to chyba nie są te dranie, które ostatnio przepłoszyliśmy ? Tryb niebieski Very Happy Czy ja to znam ? Ile tego widzę/słyszę ? Jak znam to powinienem znać sposób rekacji: walka, ucieczka, modlitwa ?> Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 0:09, 20 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Niekoniecznie te z kopalni, ale na pewno ich krewniacy Laughing Jest ich tak na oko kilkanaście, skradają się w stronę traktu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:42, 20 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Cholera...ja myślałem, że to Lemaksy.. krewniacy tych z kopalni ? Jakieś goblinopodobne ? Jestem lekko w szoku Smile
Przejdą obok mnie czy nie ma na to szansy ? To zwierzęta czy odpowiednik istot myślących ? Tzn. mają np. prymitywne dzidy i są wielkości goblina ?
Dane dane dane
Laughing
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:16, 22 Lip 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Hmm, niezupełnie chodziło mi o rączy i radosny kłus środkiem szlaku. Nie mam zamiaru wpaść na coś, co będzie zasuwało mi naprzeciw. Miało to raczej być szybki i ciche podążanie skrajem lasu, w sposób na tyle niezauważony na ile pozwala prędkość szybsza od wozów Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:57, 22 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Pomiot Drapieżcy – wyszeptał bezgłośnie Dhunianin. Bogriny zachowywały daleko posunięta ostrożność, a to oznaczało, że wiedziały o znajdującej się w pobliżu karawanie. Zastygły w bezruchu łowca naliczył prawie dwadzieścia skradających się przez wysoką trawę i chaszcze kształtów, ale z doświadczenia wiedział, że bogrińska banda mogła liczyć nawet do stu osobników. Obserwujący stwory Dragan poczuł chłodny ból w miejscu, gdzie ledwie miesiąc wcześniej jego rękę gryzł do krwi krewniak tych drapieżców. W przeciwieństwie do osobników zabitych w grotach pod masywem Wyrmwallu, napotkane w puszczy bogriny nie miały na sobie widocznych elementów pancerzy, ale Bradigan wyłapał wzrokiem ich drewniane dzidy o opalanych w ogniu i zaostrzonych szpicach, nabijane ostrymi kamieniami pałki i kościane noże. Napastnicy należeli widać do bardziej zdziczałego krila, ale to tylko czyniło z nich bardziej niebezpiecznych przeciwników – zacofane bogrińskie klany nader często cierpiały głód, a to znacznie podnosiło poziom ich agresji i determinacji.

Dragan przeanalizował błyskawicznie swą sytuację. Ludzie na szlaku nie mieli pojęcia o bliskim na wyciągnięcie ręki zagrożeniu. Łowca miał nadzieję, że Arland nie natrafił po swojej stronie drogi na podobne niebezpieczeństwo, ale na trakcie nie słychać było żadnych krzyków ani wystrzałów, więc Dhunianin gotów był przyjąć, że jako pierwszy natknął się na drapieżców. Przy odrobinie szczęścia stwory powinny były ominąć jego kryjówkę nie odkrywając obecności człowieka, ale Dragan wolał dmuchać na zimne.

Trzeba było działać, a czas uciekał w przerażającym tempie.
Zobacz profil autora
Czerwone Złoto
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 41 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 40, 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin