RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Czerwone Złoto Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 39, 40, 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 16:22, 03 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Rutger nie dowiedział się do końca, kto właściwie wszczął całą tę burdę. Późnym wieczorem, długo po kolacji i mniej więcej w połowie beczki piwa, doszło w końcu do tego, co musiało się zdarzyć w sytuacji, kiedy duża grupa mężczyzn o trudnych charakterach spotyka się przy alkoholu.

Woods siedział razem z furmanami przy swoim ognisku, kiedy dobiegły go znienacka podniesione głosy, w głównej mierze miotające wyzwiska. Morridańczyk poderwał się z kłody drewna, na której siedział, zrzucił na ziemię opatulający go koc. Nieopodal Fharińczycy odskakiwali na boki tworząc krąg otaczający ciasno źródło dzikich wrzasków.

Ktoś się z kimś bił, Woods nie wiedział jednak, kto z kim i o co poszło.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:33, 03 Lip 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Łapię włócznię za drzewce i zaczynam tłuc po łbach jak pałką uważając żeby nikogo nie przyszpilić. Leję mocno starając się dotrzeć do centrum zamieszania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:12, 03 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Morridańczyk szybko odzyskał rezon. Przesadziwszy wielkim susem kłodę wylądował tuż przy swoim plecaku, ściągnął ze skórzanej uprzęży ciężką myśliwską włócznię, po czym runął ku kręgowi rozochoconych, mocno podpitych i wrzeszczących z dzikim aplauzem Fharińczyków, czerpiących z bijatyki autentyczną satysfakcję. Woods zagryzł ze złości wargi, włócznia w jego rękach zafurkotała tnąc trzonkiem powietrze. Na grzbiety i karki zbieraczy posypały się silne razy, które zwaliły kilku z nich z nóg albo wytrąciły z równowagi.

I wtedy dopiero się zaczęło. Rutger zakładał, że wymierzenie kilku ciosów ostudzi temperament najemników, lecz tak się nie stało. Jeden z uderzonych przez niego mężczyzn poleciał w bok i zderzył się z innym zbieraczem, z miejsca dostając kułakiem od rozzłoszczonego towarzysza. W przeciągu kilku zaledwie sekund ponad dziesięciu Fharińczyków rzuciło się na siebie wzajemnie, bijąc się na pięści i kopiąc gdzie popadnie, dając upust radosnej żądzy podbicia komuś oczu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:28, 03 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Kwestia techniczna - czy my już wróciliśmy z lasu i możemy pomóc Rutgerowi czy nie bardzo ?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:03, 03 Lip 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Helstrom westchnął. Wstał od ogniska, wyciagnął broń i strzelił w powietrze. Miał nadzieję że huk wystrzału zwróci uwagę zbieraczy.

- Dosyć! - Wrzasnął ile sił w płucach. - Odsunąć się od siebie!

Broń leniwie krążyła zmieniając cele pośród zbieraczy. Sam Helstrom stał na tyle daleko że widział wszystkich, przygotowany na ewentualny atak.


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Czw 20:04, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:06, 03 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Dragan wpadł w krąg walczących postaci tuż po strzale Helstroma. W prawym ręku trzymał pałkę a lewą dotykał głowni sztyletu.

- Każdy kto będzie wszczynał bójki nie otrzyma zapłaty - wrzasnął - a to dopiero początek nieprzyjemności...

Mam nadzieję, że strzał Helstroma i moje wrzaski nieco ich ostudzą - zwłaszcza perspektywa utraty zarobku... Jak nie pomoże to może postraszymy ich wyrzuceniem na pastwę Goraxom ? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:27, 04 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Bijatyka ustała natychmiast, a co bardziej przezorni jej uczestnicy wycofali się na boki pozostawiając na widoku mocno krwawiących z nosów towarzyszy, łypiących na siebie wzajemnie złym wzrokiem, ale słowem się nie odzywających. Fharińczycy przenosili wzrok z uzbrojonego w dymiący pistolet Helstroma na Dragana i z powrotem, wyzbyci znienacka chęci do dalszej bójki.

Dragan pokiwał z zadowoleniem głową, odnotowując nagły powrót dyscypliny w szeregach najemników, przeniósł wzrok na Rutgera pozostawiając mu mowę karcącą nadmiernie rozochoconych piwem zbieraczy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:37, 04 Lip 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Rutger spoglądał na zbieraczy ze wściekłym wyrazem twarzy.
- Nie będę dochodził kto zaczął, ani o co poszło. Nie obchodzi mnie to kompletnie. Wszyscy, których tu widzę mają jedną dniówkę mniej!. Koniec z piwem, skoro nie umiecie z tego korzystać. Od dziś, woda! Ogarnijcie się i spać, jutro czeka was wóz do napełnienia.

Odwrócił się na pięcie, zawołał gestem Helstroma i zaczął się rozglądać za Gilberem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:02, 04 Lip 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Słyszeliście szefa. - Magnus juz nie krzyczał. Nie musiał. - Zbierać się.

Helstrom zdmuchnął dymek z luf Pepperbox'a. Spokojnym, wyćwiczonym ruchem chowając pistolet w olstro, ruszył za Rutgerem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:05, 13 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





26 solesha 602 AR, wschodni Wyrmwall, obozowisko ekspedycji

Poprzedniego wieczoru wszyscy pokładli się spać w fatalnych nastrojach i o mglistym wilgotnym poranku samopoczucie członków ekspedycji wcale nie uległo zmianie na lepsze. Chcąc zademonstrować swój gniew na niesfornych najemników, Rutger jeszcze poprzedniego dnia, tuż po poskromieniu żądnych bitki mężczyzn, rozwalił kurki w pozostałych dwóch beczkach pozwalając piwu wyciekać pienistymi strugami na trawę. Fharińczycy przyglądali się temu zabiegowi z nieszczęśliwymi minami, nikt jednak nie zaprotestował, nie chcąc ściągać na siebie sankcji cięższych być może od przepadku jednej dniówki.

Woods wstał jako jeden z pierwszych w obozowisku, obudzony na swe wyraźne polecenie przez jednego z trzymających ostatnią wartę furmanów. Najemnikom podano pośpiesznie śniadanie, chociaż wszystkim szczerze już obrzydły paczki żywnościowe – wędliny zaczynały pleśnieć, a ser prawie całkiem wysechł, więc w najlepszym stanie znajdowały się jedynie mało atrakcyjne w smaku cebule oraz marchew.

Chociaż Morridańczyk obawiał się, że obrażeni na niego Fharińczycy będą stroić fochy i ociągać się z robotą, w tym akurat przypadku całkowicie się pomylił. Najemnicy – widzący już chyba w myślach białe mury Fharinu – pracowali bez ociągania się i marudzenia, a ponieważ animozje wynikłe z wczorajszej bójki jeszcze wśród nich nie wygasły, nie tracili też czasu na zwyczajowe dotąd pogwarki w grupie, co jeszcze bardziej wpłynęło na ich wydajność. Rutger z pomocą Mala i Magnusa ubił starannie zawartość ostatniego wozu, który wczesnym wieczorem okazał się pełny.

Po przykryciu ściętych ziół płachtą impregnowanego materiału Rutger polecił załadować wszystkie zbyteczne narzędzia na pozostałe dwa wozy, razem z niepotrzebnym do noclegu dobytkiem Fharińczyków. Morridańczyk spodziewał się, że nazajutrz do wczesnych godzin przedpołudniowych zjawi się wóz Kella Talbota, a wtedy złożony z trzech zaprzęgów konwój ruszy w końcu w podróż powrotną do Fharinu, żegnając się z Wyrmwallem.

Ku niewysłowionej uldze tropiciela.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:31, 14 Lip 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Zbieram do kupy furmanów, braci oraz Mala i Magnusa. Ponieważ jest to ostatnia noc i wszystko jest gotowe do powrotu trzeba się zabezpieczyć przed sabotażem. Chciałbym, żeby furmani czuwali przy wozach, bacznie obserwując, czy nikt się nie kręci, a Mal i Magnus dali baczenie na zbieraczy. Nie chcemy dziś nocnych spacerów, awantur, znikających ludzi. Dobrze by było gdyby bracia zrobili wycieczkę po lesie i sprawdzili uważni okolicę. Ja postaram się ogarnąć całość i skoordynować działania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:33, 14 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Aye Aye panie Tropicielu - przespaceruję się w mroku...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:28, 14 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ostatniej nocy na pogórzu Rutger przedsięwziął wszelkie środki ostrożności, wciąż żywiąc niejasne podejrzenia i spodziewając się jakiegoś aktu sabotażu ze strony bliżej nieznanych prześladowców. Morridańczyk sądził, że Duncan i Fergus mogli mieć wspólników, bądź w grupie zbieraczy bądź też przyczajonych gdzieś w okolicy i czekających na kolejną okazję do ataku. Chociaż bracia Bradiganowie dzień w dzień patrolowali pod pozorem łowów okolicę i jak dotąd natrafiali wyłącznie na ślady dzikich zwierząt, niepokój wcale Woodsa nie opuszczał. Tajemnicze motywy ludzi, którzy okazali się zabójcami Kerrigana nie dawały mężczyźnie spokoju, bo tropiciel za nic w świecie nie potrafił odgadnąć powodów nienawiści ze strony fanatycznych Menitów.

Morridańczyk potroił zatem straże, wybierając do każdej zmiany po furmanie, zbieraczu oraz jednym z wspólników, samemu też stając na warcie. Noc – pełna zwyczajowych dźwięków: pohukiwań sów, wycia wilków, nawoływań mniejszych nocnych drapieżników – ku zaskoczeniu Rutgera okazała się nad wyraz spokojna. Nic nie podeszło do obozowiska, nic nie krążyło wokół górskiej łąki. Kiedy blade światło przedświtu rozjaśniło wierzchołki gór na wschodzie, tropiciel odetchnął z ulgą, a potem odmówił w myślach krótką modlitwę do Menotha.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:02, 14 Lip 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Czas na śniadanie i przygotowanie wszystkiego do powrotu. Czekamy na powrót wozu i szykujemy się do wymarszu.
Panowie Mal i Mangus pojadą wozami, Magnus na pierwszym, Mal na trzecim. Braci prosiłbym o podążanie wzdłuż szlaku w ukryciu i patrolowaniu terenu wokół nas. Ja ruszę wybadać teren przed karawaną.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:31, 17 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





27 solesha 602 AR, wschodni Wyrmwall

Pakowanie bagaży poszło błyskawicznie, głównie dzięki temu, że już poprzedniego wieczoru Rutger przymusił wszystkich zbieraczy do posprzątania obozowiska i załadowania na wozy niepotrzebnych rzeczy, by ich czymś zająć. Kiedy gotowi do drogi mężczyźni rozeszli się po łące – zgodnie z zaleceniami ochrony pozostając w zasięgu wzroku wartowników – Woods wyciągnął się wygodnie na plandece przykrywającej zapas liści, korzystając z ostatniej przed podróżą okazji do drzemki.

Oczekiwany z niecierpliwością zaprzęg pojawił się niemal dokładnie w południe, powitany radosnymi okrzykami zbieraczy. Na koźle siedzieli Kell Talbot oraz Cullin, który przesiadł się w połowie drogi z wozu Deegana i powrócił do obozowiska nie rzuciwszy nawet okiem na białe mury Fharinu. Rutger zwołał pośpiesznie wszystkich maruderów i polecił im wsiadać na wozym, sam zaś przystanął na boku z Talbotem rozprawiając z nim na temat postępów prac w magazynie. Zadowolony z zasłyszanych wieści, Morridańczyk rozejrzał się raz jeszcze po górskiej hali, po czym wskoczył na kozioł środkowego zaprzęgu i donośnym okrzykiem wydał polecenie wyjazdu.

Manewrujące ostrożnie między skalnymi załomami wozy potrzebowały dobrej godziny na dotarcie do górnej linii puszczy. Kiedy na twarz tropiciela padł cień rzucany przez złocone promieniami słońca gałęzie drzew, mężczyzna uniósł rękę w ustalonym wcześniej geście. Bracia Bradiganowie zeskoczyli z zaprzęgu bez słowa, szybkim krokiem zagłębili się w gęste poszycie lasu znikając reszcie ekspedycji z oczu.

Rutger zerknął poprzez liściastą kopułę puszczy na słońce, oszacował w myślach porę dnia. Jeśli wszystko poszłoby po jego myśli, wyprawa nocowałaby gdzieś w połowie puszczańskiego szlaku, a na Trakt Kupiecki wozy wyjechałyby wczesnym przedpołudniem następnego dnia.

Lecz wpierw wszystko musiało pójść po jego myśli. Rutger trzymał włócznię tuż przy nodze, a naciągniętą kuszę położył sobie w poprzek kolan. Jego spojrzenie, czujne i podejrzliwe, wciąż wędrowało po okolicznych chaszczach.

Widok przywiązanych do środkowego wozu koni oraz plecaki z dobytkiem zabitych na trakcie poszukiwaczy złota nader dobitnie przypominały Rutgerowi, że droga powrotna do domu mogła obfitować w niemiłe niespodzianki.
Zobacz profil autora
Czerwone Złoto
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 40 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 39, 40, 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin