Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
25 solesha 604 AR, wschodni Wyrmwall
Zbudzony nawoływaniem wartownika, Rutger Woods usiadł na plecionej z wikliny macie i odsunąwszy gruby koc przeciągnął się leniwie. Warta wypadła mu wczoraj o wcześniejszej porze, toteż mógł jak człowiek przespać najgorsze godziny straży, pozostawiając innym walkę ze snem i nudą. Na hali było już widno, chociaż tarcza słońca jeszcze nie wychynęła zza górskich grzbietów. Ludzie wstawali powoli z posłań, sunęli do stronę pobliskiego strumienia przecierając zaspane oczy.
- Wyjazd od razu po śniadaniu? – upewnił się Deegan, kiedy Woods znalazł się przy zaprzęgającym konie do wozu furmanie.
- Pewnie, po co dłużej czekać – wzruszył ramionami tropiciel – Spokojna noc nam się trafiła.
- Po północy wilki wyły gdzieś na południu, sporo mil stąd, nie zdołały koni spłoszyć – odparł Deegan – Poza tym cisza i spokój, wszystkie obwiesie tak się wczoraj popiły, że spali niczym panienki z dobrych domów, pokotem jeden przy drugim. Dopiero rano musiałem paru objechać, bo sikali gdzie popadnie, nawet na koła wozów.
- Niech Anselm i Kel wydadzą ludziom paczki z żarciem. Zostało tam coś z wczoraj z dziczyzny?
- A sporo, więcej żlopali niż jedli – kiwnął głową płowowłosy woźnica – Odkroić ci kilka plastrów, zanim ogołocą wszystko do kości?
- Pewnie, a ja pogadam sobie za ten czas z Cullinem.
Konwersacja z baranim kożuchem nie trwała długo. Rutger dokładnie i dobitnie wyjaśnił Cullinowi, czego dotyczy jego udział w wyjeździe i co właściwie oznacza funkcja pomocnika. Kiedy skończył, wszyscy siedli do pośpiesznego śniadania. Niebo miejscami się chmurzyło i tropiciel nie chciał ryzykować, że nagłe pogorszenie pogody uniemożliwi prace nad napełnieniem polipami ostatniego zaprzęgu.
Zimna sarnina smakowała wybornie, podobnie jak pieczone na kamieniach chlebki. Co prawda kilku najmitów od rana domagało się nowego przydziału piwa, Morridańczyk uspokoił ich jednak natychmiast każąc opić się na dobry początek dnia wodą z potoku. Dokończywszy jedzenie zbieracze udali się pod przewodnictwem Mala i Magnusa na halę, Rutger zaś razem z Anselmem i Kelem pożegnali zaprzęg powożony przez Deegana. Na wozie usadowili się również bracia Bradiganowie, którzy postanowili zjechać z zaprzęgiem do puszczy i tam wysiąść, by przeczesać najbliższe partie lasu. |
|