RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Czerwone Złoto Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 38, 39, 40, 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 14:36, 24 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Mam taką małą prośbę, żeby nie angażować obecnie Marcusa Dernavana w bieg fabuły. Krisu jest od dłuższego czasu wyłączony z akcji, te kilka ostatnich jego postów to ja korzystający z jego loginu. O ile dobrze zrozumiałem, chłopak właśnie został ojcem i ma teraz sporo spraw na głowie, więc wolałbym przyjąć, że pozostanie do końca przygody we Fharinie doglądając magazynu.

Woodsa wolałbym mieć przy ekspedycji, więc transport można rozegrać w inny sposób: wyślijcie Cullina. Jeśli obiecacie mu dziesięć koron ekstra za tę przysługę, wróci z miasta z wywalonym ozorem licząc na kolejne intratne fuchy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:52, 24 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Odłożywszy problem obsady trzeciego zaprzęgu na potem, wspólnicy wrócili do obozowiska, gdzie rozweseleni zbieracze powitali Rutgera wiwatami. Morridańczyk wskoczył zwinnie na kozioł wozu, odczekał aż wszyscy umilkną, potem chrząknął znacząco.

- Dobrzy ludzie, coś wam rzeknę – oświadczył donośnie – Wiele się w ostatnich dniach wydarzyło, ale jedno jest pewne. Prawie zarobiliście swoje pieniądze, a macie moje słowo, że dostaniecie je co do ostatniego grosika. Nasza wyprawa okazała się bardziej niebezpieczna niż zakładaliśmy, lecz to jest Wyrmwall, tutaj takie przypadki to chleb powszedni.

Fharińczycy pokiwali głowami, ten i ów pociągnął łyka ze spienionego metalowego kubka.

- Wiem, że wielu męczą trudy tej ekspedycji. Potrafię to zrozumieć, jesteśmy przecie ludźmi, a nie gobberami, nie przywykliśmy do spania na ziemi i kąpieli w strumieniu.

- Niektórzy wcale się nie kąpią! – krzyknął ktoś w tyle grupy, reszta zaś skwitowała te słowa śmiechem.

- Pomysł niegłupi – przyznał Woods – Wystarczy się tydzień nie kąpać, by smród przepłoszył najbardziej wygłodniałego drapieżnika! Lecz coś jeszcze chciałem wam rzec. Dziś wieczór chcę widzieć ten oto wóz pełen po brzegi. W zamian o zmroku pęknie następna beczka piwa, a moi młodzi przyjaciele – Rutger wskazał palcem na Arlanda i Dragana – postarają się, by na rusztach miało się co piec. Jesteście ze mną, ludzie?

Zbieracze unieśli w górę kubki, punktując pytanie Morridańczyka okrzykami aprobaty.

- Zatem noże w dłonie i na halę, wracamy do roboty – Woods klasnął znacząco w ręce, po czym zeskoczył z kozła.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:42, 24 Cze 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Piękne przemówienie. - Magnus zwrócił się szeptem to Rutgera. Nie pił, nie w pracy. - Mimo wszystko musimy poszukać rozwiązania problemów zanim sie pojawią. Nie wiem czy dobrym pomysłem jest wychylać kolejną beczkę. z podpitymi ludzmi jesteśmy łatwiejszym celem.

Następnie usmiechnął się szeroko klepiąc Rutgera po plecach.

- Jak było w fahrinie? - Głos był duzo głośniejszy. - Wszystko się udało?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:32, 24 Cze 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






- Panie Helstrom - cicho rzekł Woods - dlatego rad jestem, że Wy nie pijecie. Oni - machnął znacząco w kierunku zbieraczy - i tak nam wiele nie pomogą. A zadowoleni będą mniej skłonni do buntu i bardziej skłonni do wydajnej pracy.
- Wszystko poszło zgodnie z zamierzeniami i brakuje nam tylko stałych dostaw ziela - dodał głośno i uśmiechnął się szeroko.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:35, 25 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Powrót Woodsa, jego przemowa oraz widok beczek piwa na wozie sprawiły, że w zdecydowaną większość Fharińczyków znów wstąpiło życie. Mężczyźni zrzucili koszule i wystawiając torsy na ciepłe promienie słońca wzięli się ochoczo do pracy. Rutger przyglądał się dłuższą chwilę ich robocie, sprawdzając kwiaty polipów, rozcierając w palcach i łodygi i mrucząc coś pod nosem do siebie samego. Potem, najwyraźniej zadowolony z wyników oględziń, Morridańczyk przywołał do siebie Cullina.

- Słuchaj mnie ważnie, brachu, a nie pożałujesz – powiedział tropiciel odchodząc z Fharińczykiem kilka kroków w bok – Chcesz zarobić trochę dodatkowego grosza?

- Pewnie, panie Woods – odparł ostrożnie barani kożuch – Ale zależy, o co wam idzie.

- Nic się nie lękaj, to prosta sprawa dla takiego obrotnego człowieka jak ty – kadził najemnikowi Rutger, klepiąc go jednocześnie po ramieniu – Dostaniesz ode mnie dziesięć koron dodatku, w zamian pojedziesz do Fharinu jutrzejszym zaprzęgiem i wrócisz pustym wozem z powrotem. Co ty na to?

- Że niby sam? Ja mam koniem kręcić? – zdziwił się autentycznie Cullin, w kwestiach powożenia wozami widać nie do końca obyty.

- Nie – roześmiał się szczerze Rutger – Pojedziesz z Deeganem, będziesz robił za pomocnika. Deegan wie, dokąd trzeba ziele zawieźć, na miejscu są panowie Dernavan i Moggs. Pomożesz rozładować wóz, a potem przyjedziesz z Deeganem z powrotem. Idziesz na to?

- A te dziesięć koron od razu do ręki?

Woods roześmiał się znacząco, pokręcił głową.

- Dobra – zdecydował się Cullin – Pojadę, dziesięć koron warte takiego zachodu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 12:37, 26 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi barwiąc szkarłatem lodowe czapy na szczytach Wyrmwallu, Woods zwołał zbieraczy do siebie. Pokierowani słowami tropiciela furmani rozpalili już cztery sporych rozmiarów ogniska, a Dragan i Arland klęczeli przy młodym jeleniu, którego chwilę wcześniej przywlekli z lasu i którego patroszyli teraz naprędce szykując mięsiwo.

- Wóz pełen! – krzyknął donośnie Rutger – Dobra robota, panowie, ja zaś dobry jestem dla tych, którzy dla mnie uczciwie pracują! Ściągnijcie z wozu beczkę, zasłużyliście sobie na nią oraz na mięso, o które zadbali moi młodzi przyjaciele!

Kilku Fharińczyków klasnęło w dłonie, reszta odpowiedziała zmęczonymi, ale wyraźnie zadowolonymi wiwatami.

- Jeśli dalej tak pójdzie, pojutrze wyruszymy z powrotem do miasta! – ciągnął dalej Woods – Bawcie się zatem, bo noc dzisiaj gwiaździsta i chmur nie widać, ale miejcie na jedno baczenie! Piwa nikomu nie żałuję, ale jeśli mi któryś z was burdy po pijaku zacznie wszczynać, powieszę na lejcach na najbliższym drzewie jak ostatniego bandytę. Rozumiemy się?

Najemnicy pokiwali głowami w odpowiedzi, mruknęli coś tam pod nosami z ostrożnym szacunkiem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 13:09, 26 Cze 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Jak rozumiem bracia zamierzają się przejść po okolicy. Ja pokręcę się po obozie, pogadam i pożartuję z ludźmi. Rozluźnię atmosferę. A potem znajdę dobre miejsce, z którego da się obserwować cały obóz i popatrzę, czy nie ma jakichś lunatyków Twisted Evil

Ale najpierw porozmawiam z Deeganem. Ma mieć baczenie na Cullina, który jest tylko jego pomocnikiem!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 15:38, 26 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





25 solesha 604 AR, wschodni Wyrmwall

Zbudzony nawoływaniem wartownika, Rutger Woods usiadł na plecionej z wikliny macie i odsunąwszy gruby koc przeciągnął się leniwie. Warta wypadła mu wczoraj o wcześniejszej porze, toteż mógł jak człowiek przespać najgorsze godziny straży, pozostawiając innym walkę ze snem i nudą. Na hali było już widno, chociaż tarcza słońca jeszcze nie wychynęła zza górskich grzbietów. Ludzie wstawali powoli z posłań, sunęli do stronę pobliskiego strumienia przecierając zaspane oczy.

- Wyjazd od razu po śniadaniu? – upewnił się Deegan, kiedy Woods znalazł się przy zaprzęgającym konie do wozu furmanie.

- Pewnie, po co dłużej czekać – wzruszył ramionami tropiciel – Spokojna noc nam się trafiła.

- Po północy wilki wyły gdzieś na południu, sporo mil stąd, nie zdołały koni spłoszyć – odparł Deegan – Poza tym cisza i spokój, wszystkie obwiesie tak się wczoraj popiły, że spali niczym panienki z dobrych domów, pokotem jeden przy drugim. Dopiero rano musiałem paru objechać, bo sikali gdzie popadnie, nawet na koła wozów.

- Niech Anselm i Kel wydadzą ludziom paczki z żarciem. Zostało tam coś z wczoraj z dziczyzny?

- A sporo, więcej żlopali niż jedli – kiwnął głową płowowłosy woźnica – Odkroić ci kilka plastrów, zanim ogołocą wszystko do kości?

- Pewnie, a ja pogadam sobie za ten czas z Cullinem.

Konwersacja z baranim kożuchem nie trwała długo. Rutger dokładnie i dobitnie wyjaśnił Cullinowi, czego dotyczy jego udział w wyjeździe i co właściwie oznacza funkcja pomocnika. Kiedy skończył, wszyscy siedli do pośpiesznego śniadania. Niebo miejscami się chmurzyło i tropiciel nie chciał ryzykować, że nagłe pogorszenie pogody uniemożliwi prace nad napełnieniem polipami ostatniego zaprzęgu.

Zimna sarnina smakowała wybornie, podobnie jak pieczone na kamieniach chlebki. Co prawda kilku najmitów od rana domagało się nowego przydziału piwa, Morridańczyk uspokoił ich jednak natychmiast każąc opić się na dobry początek dnia wodą z potoku. Dokończywszy jedzenie zbieracze udali się pod przewodnictwem Mala i Magnusa na halę, Rutger zaś razem z Anselmem i Kelem pożegnali zaprzęg powożony przez Deegana. Na wozie usadowili się również bracia Bradiganowie, którzy postanowili zjechać z zaprzęgiem do puszczy i tam wysiąść, by przeczesać najbliższe partie lasu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 9:56, 27 Cze 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Ponieważ długo nie tu nie było rozejrzę się (korzystając z nieobecności zbieraczy) po obozie, poszukam jakiś dziwnych, niepasujących rzeczy przy posłaniach (no dobra, podniosę włócznią kilka posłań i tobołków Twisted Evil ale dyskretnie, żeby nikt nie zauważył.
Potem przejdę się po okolicy, obejrzę sobie otoczenie nowego obozowiska i poszukam kolejnej łąki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:04, 28 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Korzystając z nieobecności w obozie zbieraczy, Rutger obszedł po kolei wszystkie posłania, podnosząc niektóre z nich trzonkiem włóczni w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu, który mógłby wyjaśnić frapującą tropiciela zagadkę. Co takiego łączyło ze sobą postać Marcusa Dernavana, tajemniczą hanzę jeżdżącą na wojskowych koniach, rozjuszonego goraksa oraz dwóch fanatycznych Menitów? Czy w ogóle istniał jakiś motyw łączący wszystkie te elementy? Im dłużej Woods się nad tym zastanawiał, tym większy czuł niepokój. Tropiciel nie znał zbyt dobrze swoich wspólników i chociaż przez wzgląd na rodzącą się przyjaźń wszedł z nimi w handlowy układ, teraz zaczynał się pytać w myślach, czego o nich jeszcze nie wiedział.

Inspekcja w obozowisku niczego nie przyniosła, bo wyrywkowa kontrola nie wykazała w dobytku Fharińczyków żadnych zaskakujących przedmiotów. Uspokojony nieco Rutger pogawędził chwilę z niespokojnymi i cały czas nachmurzonymi furmanami, po czym napił się trochę piwa. Słońce stało wysoko, a pogodne niebo cieszyło oczy mężczyzny swym lazurem, toteż Morridańczyk wybrał się na dłuższy spacer po okolicy, zwinnie wspinając się na strome stoki i przeskakując niebezpieczne żleby. Stracił na tę wyprawę kilka godzin, ale obszedł obozowisko dookoła wspinając się miejscami na kilkaset metrów ponad łąkę i nigdzie nie wypatrzył śladu niebezpieczeństwa. Jedynym podejrzanym ruchem w polu widzenia okazały się dwie idące wolno od strony lasu ludzkie sylwetki, w których bystrooki tropiciel rozpoznał po dłuższej chwili braci Bradiganów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:13, 29 Cze 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Wychodzę na spotkanie braciom, żeby zapytać jakie efekty przyniosła ich wycieczka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:26, 29 Cze 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





A my mamy nadzieję, że coś odkryliśmy Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:34, 29 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Bracia Bradiganowie niczego nie odkryli, w puszczy ani śladu niebezpiecznych istot (ani dwu-, ani czteronożnych). Goraks najwyraźniej był samotnikiem (co za ulga!).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:26, 30 Cze 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Z jednej strony to dobrze, z drugiej niekoniecznie. Jeżeli ktoś chce nam przeszkodzić, najłatwiej będzie na sam koniec roboty, bo wszyscy się wyluzują, będą pewni, że się udało. Dlatego IMHO trzeba zwiększyć poziom bezpieczeństwa. Może bracia, pod pozorem polowań powinni krążyć wokół obozu? W obozie i tak nie mają nic do roboty. Ja będę bacznie obserwował dziwne zachowania zbieraczy i reszty ekipy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:46, 01 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Powrót Rutgera Woodsa przyniósł ze sobą pewne uspokojenie wśród członków ekspedycji. Opanowany na co dzień Morridańczyk zyskał sobie aprobatę Fharińczyków już pierwszego dnia zbiorów, pracując razem z nimi ramię w ramię; późniejsza dostawa piwa tylko tę sympatię pogłębiła. Stąd też do wieczora wszyscy harowali jak szaleni, czując rychły powrót do domu, do kobiet i dzieci, zimnego piwa i świeżego tytoniu, normalnych łóżek i balii z gorącą wodą.

Rutger walczył ze zmiennymi emocjami – z jednej strony nie krył radości, że następnego dnia wieczorem zostanie zapełniony ostatni wóz i ekspedycja będzie mogła zawrócić do Fharinu; z drugiej zaś czuł coraz głębszy niepokój powodowany ostatnimi tajemniczymi zajściami. Jeśli ktoś nadal dybał na wyprawę, mógł uderzyć w ostatniej chwili, korzystając z uśpionej czujności jej członków. Woods cały czas rozglądał się dyskretnie wokół szukając śladu zagrożenia, pchnął też braci Bradiganów w las pod pretekstem polowania na ptactwo.

Aż do wieczora nic nie zdradzało śladu jakiegokolwiek zagrożenia.
Zobacz profil autora
Czerwone Złoto
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 39 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 38, 39, 40, 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin