RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Jednostrzałówki -> CC - Projekt "Niflheim" Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 22:47, 16 Sie 2011
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Volodia spokojnym ruchem wylał zawartość piersiówki na dłoń i obmył twarz. Rosyjska wódka, mocny trunek którym równie dobrze można było odrdzewiać części od czołgów.

-Nie.- odpowiedział krótko i wyprostował się.- Nie jadłem ich ciał, nie piłem ich krwi, nie dostałem nią w oko ani żaden z nich mnie nie ugrył. Nie jestem zarażony.

To był dosłowny wybuch werbalnej weny u rosjanina, który mało kiedy wypowiadał więcej niż pięć słów na raz.

-Z resztą nawet jeśli potem któryś by mnie zaraził, to i tak oni wolą rzucać się na ofiary z zębami, więc to że będę miał przy sobie pistolet nic nie da.- po raz pierwszy uśmiechnął się krzywo.- I nie ufam niemiaszkom na tyle by być przy nich nieuzbrojonym.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 13:24, 18 Sie 2011
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 17:17, plac przed restauracją „Tulipan”

Lekki puch zaczął sypać się z zachmurzonego nieba, pokrywając białym proszkiem płaszcze stojących na zewnątrz ludzi. Po monologu polaka, zapadło chwilowe milczenie. Berlińscy policjanci stali niepewnie, przestępując z nogi na nogę, najwyraźniej nie chcąc wchodzić w bliższe kontakty z niezbyt lubianą organizacją PAP. Cisza była przerywana niewyraźnymi głosami z wnętrza „Tulipana”. Chwilę później słychać było parę strzałów.

Cisza.

Przez szyby wystawowe nie wiele było widać, rozpraszane światło latarni nie pozwalało dostrzec wgłąb pomieszczenia.

Polak już miał wejść z powrotem do budynku, gdy jeden z oficerów Stazi wyciągnął papierosa z kieszeni płaszcza, i zanim zapalił, wycedził przez zęby z nieskrywaną pogardą odpowiedź dla Stefana, który chwilę wcześniej wygłosił oficjalnym, dyplomatycznym tonem, że mają spierdalać, bo to niech ich sprawa.

- Zaczekamy, aż posprzątacie to, psy. Czekamy na wasz raport, który ma trafić do nas szybciej, niż do waszych przełożonych.

W tonie głosu, którym się wypowiadał oficer, zarówno Stefan Rokszewki jak i Ulrich Neumann wyczuli byłego SSmana na wysokim stanowisku, który nie znosił sprzeciwu i rozkazywania. Którego duma nie była w stanie przełknąć gorzkiego faktu, że wojna jest dawno przegrana, i teraz okupanci dyktują warunki.

Gdy policjanci niemal z ulgą zaczęli wracać do samochodów, oficer Stazi zatrzymał się, prawdopodobnie by rzucić jeszcze jakieś cierpkie słowa pod adresem agentów PAP, gdy na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, przechodzące w grozę. Zaniepokojony tą nagłą zmianą Stefan odwrócił się w stronę wejścia do restauracji, z której właśnie wychodził brytyjczyk, z groźną, acz opanowaną minom.

Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 17:15, restauracja „Tulipan”

Volodia po chwili zorientował się, że sir James chce zagrać teatrzyk. Rosjaninowi jakoś nie widziało się być marionetką w jakimś przedstawieniu, dlatego spokojnie robił dalej swoje. Natłok słów, jaki z siebie wyrzucił przed chwilą, spowodował w nim nieprzyjemne pieczenie w gardle, jakby zaschniętym od długich przemów na placu boju.

Brytyjczyk w mig zorientował się, że cały fortel może pójść w cholerę, dlatego nie dając po sobie poznać, szybko przerzucił się na sekcje lekarzy.

– A Wy co tak stoicie?! Natychmiast przemyć każdą plamkę alkoholem, piersióweczka też się nada! A potem do nas na oddział porządnie go wypucować! Tak co by mu jajca świeciły! To po drugiej stronie ulicy! Ale ruchy! – Felswick był w swoim żywiole, móc znowu dyrygować ludźmi i być w centrum zainteresowania.

Komandosi SAS obstawiający budynek trwali na pozycjach, niepewnie zerkając to na zewnątrz, to na leżące truchło zarażonego. Jeden z nich, stojący na schodach na piętro, trzymał na celowniku Rosjanina. Nastugov zmierzył się z nim wzrokiem, by po chwili wygrać pojedynek z kretesem. Komandos usilnie szukał innego celu, którego mógłby obserwować.

Zespół techniczny szybko wziął się do roboty. Powyciągali sprzęt z torb, i zakładając maski przeciwgazowe, ruszyli do odkażania miejsca i ofiary.

Sir Felswick ruszył do drzwi wyjściowych, trzymając jedną z masek w dłoni. Zobaczył, że Niemcy zbierają się do samochodów, ale jeden z oficerów Stazi dalej stoi przed polakiem i niemcem

- Chcecie wejść co? Przejąć wszystko tak? A macie do tego odpowiedni sprzęt, hm? Mogę zobaczyć wasze dokumenty, które świadczą o waszym przeszkoleniu na wypadki epidemii? – Nie czekając na protesty były Oficer kontynuował - Lepiej zostawcie to nam, bo jak wejdziecie to już możemy szykować wam dołki… - Mówiąc to chłodno i nie zdradzającym niczego głosem, Sir zwracał się już bardziej do policjantów – obstawcie teren dookoła i nie pozwólcie nikomu nieupoważnionemu wchodzić ani wychodzić, chyba że wolicie jednak od wewnątrz zbadać sprawę zagrożenia biologicznego – ostatnie zdanie choć wypowiedziane nienagannie, sprawiło już trochę problemu biologowi-hobbyście.

Stefan przeklinał w duchu anglika. Teraz to już na pewno się ich nie pozbędziemy tak łatwo…

O dziwo słowa byłego majora zrobiły niemałe wrażenie na berlińskich policjantach, a nawet na starym SSmanie. Ten rzucił coś do podwładnych, którzy już na dobre wsiedli do samochodu i zaczęli odjeżdżać.

- Jeszcze się spotkamy – dodał na odchodne, czując, że może przegrał bitwę, ale nie przegrał wojny.


Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 17:41, restauracja „Tulipan”


Zarażony został przewieziony specjalnym furgonem do siedziby PAP, by tam można było wykonać sekcje zwłok. Na miejsce przyjechał specjalny oddział czyścicieli, mający za zadanie zdezynfekować cały budynek, a także cały pluton brytyjskiej żandarmerii wojskowej, z rozkazem nie wpuszczania nikogo bez przepustki na teren. Dziennikarze, którzy zlecieli się jak muchy na miejsce wypadku, byli informowani o znalezieniu niewypałów w piwnicy.

W kombinezonach ochronnych, z maskami na twarzach, agenci Ulrych, Stefan, Volodia i James zeszli do piwnic „Tulipana”, gdzie wcześniej znaleziono radio.


Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 18:23, piwnica restauracji „Tulipan”

Dokładne przebadanie piwnicy ujawniło następujące fakty:

Zakrwawione radio stało na skrzyni przeznaczonej do przechowywania jabłek. W środku znaleziono jeszcze mundur wojskowy z oddziałów SS, z wyschniętymi już plamkami krwi, ale w miarę świeżymi, tzn wstępnie można określić jako nie starsze niż 3 dni. W mundurze nie było nic oprócz kilku zmiecionych i pogiętych papierosów w srebrnej papierośnicy. Nazwa firmy i rok produkcji na opakowaniu były starannie zamazane szczotką drucianą albo innym, ostrym przedmiotem. Oprócz tego w skrzyni było kilka wyrwanych kartek z notesu, z datami spotkań (wszystkie były na kwiecień 45’ roku) i numerami telefonów (w sumie 4 numery i 6 terminów spotkań, żadnych nazwisk, tylko miejsca i data). Na dnie skrzynki agenci znajdują kilka małych, pogiętych fragmentów blaszki. Po mozolnym złożeniu w całość, oczom funkcjonariuszy PAP ukazuje się nieśmiertelnik, z grawerowanym, choć zatartym nieco napisem:
Wilhelm Kaiser
urodz 1 .03.1890
AR+ erlin


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Czw 13:33, 18 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:24, 19 Sie 2011
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

No nic agent Stasi okazał się jednak w miarę rozsądny(eh a Stefan miał nadzieje że poprawi mu nastrój Evil or Very Mad)... .

Co do znalezionych rzeczy to chciałbym przyjrzeć się papierośnicy, skoro ktoś poświecił czas na usuniecie nazwy i daty produkcji to ich odgadnięcie może być jakimś punktem zaczepienia(sprawdzę też markę papierosów w niej przechowywanych, a nóż może wystarczy pójść po najlżejszej linii oporu Wink). W każdym razie o ile papierosy nie będę zagraniczne to popytam techników i Ulricha czy kojarzą takie papierośnice.

Co do reszty to oczywiście trzeba by się zająć listą spotkań posprawdzać właścicieli numerów(z uwzględnieniem zarówno teraźniejszości jak i okresu umówionych spotkań plus dodatkowe pół roku w tył na wszelki wypadek.

Chciałbym po powrocie do bazy żeby technicy sprawdzili czy mundur nie ma jakiś metek itp. kto wie może jest podpisany:wink:.

Oczywiście chciałbym się rozmówić z Nestugovem na temat tego jak się spotkali się z naszym wesołkiem z góry?(w ustronnym miejscu bez świadków spoza PAP-u oczywiście).

Na koniec robię zdjęcia wszystkich przedmiotów aparatem, o ile go zabrałem.

Na koniec jeszcze taka sprawa, pamiętam że zanim wpadliśmy do środka to z zaplecza było słychać jakieś odgłosy, moja postać nie może wiedzieć jak wyglądała tam dokładnie sytuacja ale major albo Urlich mogliby porozmawiać z kucharką czy ktoś jeszcze był z nią , no i skoro jedynym miejscem do którego można było czmychnąć z kuchni była piwnica to może dobrym pomysłem było by sprawdzenie czy są jeszcze jakieś inne z niej wyjścia, jeśli tak to czy nie zostały użyte(np. małe okno w piwnicy zostawione otwarte) przy odrobinie szczęścia ktoś mógł nawet zostawić jakieś ślady uciekając. Jeśli zostało coś tak oczywistego jak np. ślady stup na śniegu to może się nawet okazać że będzie trzeba przeszukać najbliższą okolice.

Pozdrawiam


Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:41, 22 Sie 2011
Gość
 





Sir James od dawna miał kwaśną minę, ta sprawa wyraźnie mu śmierdziała. Zresztą… w agencji PAP’u nie ma pachnących spraw. Są za to tajne upierdliwe zombie które przysparzają samych kłopotów. Chwila ciszy i nagłe przeczucie – Akta! – tam musi coś się znaleźć!
- Czas znów zajrzeć w papiery – rzucił w głąb pokoju zniesmaczony były oficer. Następnie wziął ze sobą notes, coś do pisania i nie patrząc już na kompanów postanowił bliżej przyjrzeć się tajnym aktom do których agenci uzyskali dostęp. To co szczególnie przykuło uwagę byłego pilota są nazwiska które ni jak nie chcą pasować. Do tego dziwne zainteresowanie Stasi całą akcją…


Dzięki za powitanie Waylander ;] Pytasz co myślę o dowódcy? O tym że mamy tak mało czasu? To chyba normalne że trzeba jak najszybciej zapobiec możliwej epidemii i wydostaniu się brudów do świata zewnętrznego. Zastosowanie tłoka ogranicza opierdalanie się agentów do minimum. Pozdrawiam
PostWysłany: Pon 21:42, 22 Sie 2011
Saper
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z półmroku
Płeć: Mężczyzna





Epic Fail - zapomniałem się zalogować...
Post wyżej to moja sprawka ;]
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 0:39, 23 Sie 2011
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Pytanie o dowódcę miało związek z rozwiązaniem sprawy z natrętami ze Stasi, chodziło mi o to jak oceniasz możliwość tego że mógłbym po usłyszeniu że przed drzwiami stoją agenci Stasi nakazać wpuścić ich do środka i wspomóc we wszystkim czego tylko by zapragnęli, w końcu dla niego to mogą być zaufani towarzysze z zaprzyjaźnionego kraju jedynego właściwego komunistycznego ustroju:wink:.

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 0:03, 25 Sie 2011
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Nastugov siedział w tym cholernym kombinezonie i masce, przez co czuł się jak kretyn. Na froncie wschodnim nie bawiono się w coś takiego a i tak ruscy wygrali. Co prawda kosztem życia wielu towarzyszy Volodii, ale jednak.

W takich momentach bardziej niż niemcami rosjanin gardził samym sobą, swoją narodowością i krajem który go wystawił po odwaleniu czarnej roboty. Liczyli najpewniej że zginie już przy Mad Boxie a gdy wrócił, wysłali go tutaj.

Siedząc w piwnicy, saper nasłuchiwał, pilnując zajętych przeszukiwaniami kolegów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 12:27, 25 Sie 2011
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Nastugov oparł się o ścianę. Czuł się jak totalny idiota, stojący w niewygodnym kombinezonie przed wyimaginowanym zagrożeniem. Przyglądał się bacznie, jak jego współpracownicy przeszukują dokładnie piwnicę i wymieniają ze sobą uwagi na temat znalezisk. Pod koniec roboty, kiedy wszyscy zbierali się do wyjścia, Rosjanin spostrzegł kątem oka coś dziwnego. Postanowił nie dzielić się swoim spostrzeżeniem z resztą.

Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 18:54, biuro wydziału TK-31

Świeżo zaparzona kawa wypełniała niewielkie biuro przyjemnym, gorzkawym aromatem. Badający zatartą papierośnicę Stefan Rokszewki mruczy pod nosem przekleństwa w swoim narodowym języku. Ni w ząb nie da się nic odczytać. Odrzucił na biurko bezużyteczny trop i westchnąwszy ciężko wziął łyk ciepłej kawy.

Siedzący naprzeciwko, za swoim biurkiem, Brytyjczyk badał akta projektu „Niffheim”, szukając powiązania z nowymi odkryciami. Póki co, bezskutecznie.

Volodia wyglądał przez okno, patrząc się na padający śnieg za oknem. Nagle pewna myśl oświeciła sapera. Ubrał się w płaszcz i nie mówiąc nikomu ani słowa, wyszedł na zewnątrz, w drzwiach minąwszy Ulricha, wracającego z nowymi teczkami.

Niemiec nieco zdziwiony wyjściem Rosjanina, przepuścił go i zamknął za nim drzwi. Wyłapał spojrzenia funkcjonariuszy, ale tylko wzruszył ramionami.

- Chyba wpadłem na pewien trop – odezwał się w końcu, po paru minutach uważnego przeglądania akt.

Sir James przerwał pracę, uniósł zmęczony wzrok nad stert papierzysk i patrzył wyczekująco na inżyniera.

- Zdaje się, że zostaliśmy zrobieni w kanał. Pamiętacie, kto na nas wpadł w kamienicy, panicznie się bojąc?

- No… - przytaknął polak, dalej nie wiedząc, do czego zmierza Ulrich.

- Nieśmiertelnik, który znaleźliśmy w piwnicy „Tulipana” należał do Wilhelma Kaisera. Mówi wam to coś?

- Hm. Czyżby jakiś krewny naszego poszkodowanego? – spytał sir Felswick, powoli kojarząc fakty.

- Otóż to. To jest ojciec naszego „więźnia” – Niemiec specjalnie podkreślił słowo „więźnia”, gdyż zatrzymany w kamienicy mężczyzna dalej przebywał w izolatce Papu, pod stałą obserwacją lekarzy.

- No dobra, ale co z tego wynika? – wtrącił polak.

- To, że coś przed nami ukrywa… - mruknął Brytyjczyk. – Zbieramy się i idziemy go jeszcze raz przesłuchać. Ta sprawa cuchnie na kilometr. Znajdujemy ślady po jego ojcu…

- … który zginął pod Stalingradem – dokończył Neumann, czytający z teczki, którą dopiero co przyniósł. - A gdzie się udał nasz przyjaciel z „wielkiej” Rosji? – spytał po chwili.

- Chuj tam wie. Idziemy – odpowiedział krótko sir James, zadowolony z faktu, że już nie musi tkwić za biurkiem i może aktywnie działać.

Wypiszcie wszystkie pytania, jakie chcielibyście zadać Franzowi, również z opisem w jaki sposób to robicie: łagodne przesłuchanie, czy może w stylu KGB? Oczywiście nie wykluczam innych opcji, które możecie zrobić : )


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Czw 12:31, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:45, 25 Sie 2011
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Zakładałem że na papierośnicy nic nie odczytam ale nie chciałbym porzucić tego tropu, w wolnej chwili chciałbym wybrać się do jakiegoś sklepu tytoniowego i tam zaciągnąć informacji o papierośnicy dziadziunia znalezionej na strychu nowej posiadłości Wink.

Co do naszego zatrzymanego, w razie problemów mogę mu przedstawić metody wydobywcze Legii Twisted Evil(ale to oczywiście dopiero na rozkaz Pana majora).

Co do samych pytań to wydaje mi się że należało by zacząć niewinnie od prostych pytań o rodzinę. Chce przede wszystkim zaobserwować jego reakcje na wzmiankę o ojcu. Po tym dopiero zająłbym się zadawaniem konkretniejszych pytań.

Skoro zginął ponoć pod Stalinradem, to może stał się jednym z królików doświadczalnych naszej ofiary. A może teraz zaczął się mścić?

W każdym razie chciałbym powrócić do poruszonej dużo wcześniej kwestii, mianowicie propozycji standaryzacji naszego sprzętu. Nadal uważam że naprawdę dobrym pomysłem było by abyśmy wprowadzili jeden model broni(albo przynajmniej naboju) którego każdy miałby egzemplarz. W ten sposób mielibyśmy możliwość wzajemnego zaopatrywania się w amunicje na wypadek jakiejś grubszej konfrontacji.

Tak jak wcześniej pisałem sądzę że najrozsądniejszy były Browning HP majora (używa popularnej "dziewiątki", ma pojemny magazynek i jest celną bronią).

Nadal czekam na wyjaśnienia Nestugova Wink

Pozdrawiam



Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Czw 17:46, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:42, 01 Wrz 2011
Saper
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z półmroku
Płeć: Mężczyzna





Brytyjczyk złapał się za głowę, co prawda przegrzebując dokumenty już jakiś czas temu go rozbolała, ale nie to było powodem tego nagłego ruchu.

- Jak mogliśmy to przeoczyć! – Powtarzał w myślach z niedowierzaniem…

- Przesłuchać? – ocknąwszy się po chwili namysłu w której wzrok byłego majora utknął gdzieś w martwym punkcie na ścianie, co nieraz przydarzyło się i mnie. Niemal przerwał reszcie w naradzie. Po chwili Sir James uśmiechnął się wyraźnie, jak gdyby właśnie znalazł się w ramionach pięknej kobiety, a nie w samym sercu śmierdzącego bagna.

- Wypuśćmy go – James wyczekał ten moment ciszy w którym twarze jego towarzyszy broni zbledły
– Przecież nie oszalałem – dodał po chwili – jeśli to on, to i tak nic z niego nie wydusimy. Znam ten typ… - Były pilot starał się wciągnąć i zaciekawić resztę, aby w ciszy słuchali jego zmieniającej się raz za razem barwy głosu

– Zrobimy to bez zbędnego przesłuchania, wyjaśnienia czy pisma. Po prostu powiemy mu że nic na niego nie mamy, dziękujemy za współpracę i jest wolny. Potem będziemy go śledzić, a on zawiedzie nas prosto do króliczej nory, bo w końcu sam nie ma się gdzie podziać. – Fenswick przejechał dłonią po mocno już zarośniętej twarzy i odwrócił się w stronę okna.

- O ile mnie pamięć nie myli kamienica w której mieszkał została „zdezynfekowana”. A przyjaciele naszego nieobecnego strzegą jej dzień i noc. – Pewny ton zdradzał że wszystko jest już prawie postanowione.

- Gdyby… Gdyby nic się nie działo, zawsze możemy go zgarnąć i przesłuchiwać do białego rana!

Oczywiście nie zrobię niczego bez ogólnej zgody, ale właśnie taka jest moja propozycja. Do tego możemy podstawić naszego taksówkarza i przyłożyć się do śledzenia gościa. To nasz najlepszy trop, więc nie schrzańmy tego!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:24, 01 Wrz 2011
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Rozmawialiśmy z Saperem o całej sprawie na GG, więc nie będę się rozpisywał tylko powiem że popieram jego pomysł.


Polak Spojrzał na majora analizując jego propozycje i po chwili wzruszył wymownie ramionami dając do zrozumienia że nie ma nic przeciwko pomysłowi anglika. Co prawda nie zgadzał się co do tego że tamten nic nie powie, w Legii widział dość żeby wiedzieć że z akumulatorem na jajach wszyscy mówią prawdę(w końcu) i choć nie lubił tortur to był gotów poświecić szkopowi całe dnie aby rozwiązać mu język, choćby ze względu na los mieszkańców kamienicy, szczególnie dzieci.
- Co się odwlecze to nie uciecze- pomyślał.

Chciałbym jedynie zasugerować że do obserwacji przydaliby się nowi ludzie bo nas gościu już zna i łatwiej rozpozna po za tym mamy jeszcze sporo innych tropów do śledzenia(tak czy tak jest nas za mało żeby go skutecznie śledzić nawet gdyby nas nie znał).

Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Czw 23:25, 01 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:58, 02 Wrz 2011
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





- Dobra. Wypuszczamy go. Niech się przejdzie, możne nas zaprowadzi w jakieś ciekawe miejsca – zgodził się Niemiec, po czym wrócił do przeglądania papierów.

Stefan wstał, zrobił na szybko porządek na biurku, segregując papiery. Po chwili poprawił ubranie, strzepnął niewidzialny kurz z ramienia i wstając, zwrócił się do reszty.

- Idę do majora, żeby rzucił nam kogoś do pomocy. Sir James, wstrzymaj się póki co z wypuszczaniem więźnia, aż znajdziemy mu ogon.

Anglik przytaknął głową, odwrócił się do okna i pociągnął łyk herbaty. Patrzył się, jak Volodia wsiada do samochodu i odjeżdża w stronę centrum miasta. Polak cicho wyszedł, delikatnie zamykając drzwi.

- Nie podoba mi się, że tak wyszedł sobie bez słowa – powiedział cicho, ale na tyle, by Ulrich usłyszał.

- Ale kto? – Niemiec nie bardzo zrozumiał o kogo chodzi anglikowi.

- Rusek. Jemu też by się przydał ogon.

- Nie sądzę. Myślę, że nasz milkliwy komunista wpadł na jakiś pomysł i jedzie go sprawdzić. Widocznie nie chciał, żebyśmy mu się pałętali pod nogami.

- I tak mu nie ufam. Jakoś tak…

- Jak wróci, to się dowiemy. Musi nam powiedzieć, inaczej wyleciałby z agencji – Neumann nie podnosił wzroku znad papierów, czytając głownie dokumentacje „Wampira” – pierwszego noktowizora. Postanowił wykorzystać sytuacje i zagłębić się w akta, o których istnieniu mało kto wiedział.

Chwilę później, piętro przeznaczone dla oficerów PAP


Major kazał na siebie poczekać dokładnie 15 minut, zanim pozwolił wejść polakowi. W tym czasie Stefan zdążył już bliżej poznać Laure – sekretarkę majora – i wypić kubek herbaty lepszego gatunku. W między czasie przewinęło się kilku ludzi przez korytarz, ale oni również musieli czekać na audiencje u "Siekiery" - jak nazywali go nieoficjalnie młodsi stażem funkcjonariusze. Przypałętał się też patolog, specjalista od sekcji zwłok. Zagajony o jakieś dane dotyczące sprawy, przyrzekł, że raport dostarczy dzisiaj w nocy. Zaraz potem Laura dała znać Stefanowi, że może już wejść.

- Da? – spytał bez uprzejmości Rosjanin, siedząc za biurkiem obładowanym stertą akt i papierów.

- Potrzebujemy więcej ludzi do wsparcia. Mamy trop, ale…

- Tu masz akta. Wybierzcie sobie dwóch ludzi – nie dał mu dokończyć, wstając i rzucając mu niedbale cztery teczki, które wylądowały na perskim dywanie, zaścielającym przyjemnie urządzone biuro jednego z „władców” PAP.

Polak wzburzony traktowaniem go jak niewolnika, przełknął gorzką ślinę goryczy, i obiecał sobie, że jeszcze mu się kiedyś odpłaci.
Po drodze wymienił jeszcze parę uprzejmości z nieco nieśmiałą Laurą, skierował się do windy i zjechał na piętro, gdzie mieściło się biuro TK-31, przeglądając pobieżnie otrzymane teczki. Uśmiechnął się pod nosem.

- Dostaliśmy akta ludzi, którzy mają nam pomagać. Mamy wybrać dwóch – powiedział już na wejściu Stefan, zadowolony z agentów, których dał mu do wyboru major. Widocznie nie był tak do końca pieprzoną świnią, skoro dał im do dyspozycji najlepszych ludzi agencji.

-----
Akta znajdziecie tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]
Wybierzcie ludzi, wydajcie im konkretne rozkazy, ogólnie co byście chcieli teraz zrobić.


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Pią 14:17, 02 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:13, 02 Wrz 2011
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Co do agentów to wziąłbym kelnerkę i złodzieja. Rosjanin jest koszącą ofertą ale osobiście nie skorzystam. Profesor by się raczej przydał do przeglądania akt itp. ale mieliśmy sformować grupę śledzącą i dlatego proponuje wspomniana wcześniej parę, ze względu że mają rozległe siatki kontaktów w mieście co może bardzo pomóc w śledzeniu(może uda się zebrać większa grupę obserwacyjną która sie najwyżej opłaci, bo uważam że lepiej mieć kilku gorzej wyszkolonych śledzących niż jednego dwóch super wyszkolonych.
Po za tym umiejętności złodziejskie Niemca mogą być bardzo pomocne według mnie.

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 13:18, 03 Wrz 2011
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Volodia postawił kołnierz i przyśpieszył kroku.

Facet chyba fotografował coś czego nie powinien fotografować. Ale tak po prawdzie, rosjanina nie obchodziło to nawet trochę. Każdy z agentów najpewniej działał na własną rękę i dla własnego narodu. Nastugov w tym wypadku działał jednak dla siebie samego.

Przyśpieszył jeszcze bardziej i złapał jakąś taksókwę. Nie podał mężczyźnie właściwego adresu tylko róg z którego szybko można byłoby dostać się na miejsce.

Paranoja sapera nasiliła się na tyle, że nawet siedząc w stosunkowo bezpiecznym i nieoznakowanym wozie spodziewał się ataku.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:38, 07 Wrz 2011
Saper
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z półmroku
Płeć: Mężczyzna





Ja natomiast wybrałbym kelnereczkę i oficera. Złodziej jest owszem kuszący, ale Sir James jest zdania że takiemu człowiekowi nie można ufać bo tak naprawdę do końca nie wiadomo dla kogo pracuje i co jest w stanie zrobić z tym co znajdziemy. Tak więc ktoś musi rozstrzygnąć miedzy oficerem a złodziejem…


Oczywiście polecimy im śledzić naszego kolegę i na bieżąco informować nas o sytuacji. Byłoby dobrze abyśmy sami nie siedzieli jak trusie na dupie, tylko znaleźli się w terenie gdzieś nieopodal.
Zobacz profil autora
CC - Projekt "Niflheim"
Forum RPG online Strona Główna -> Jednostrzałówki
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 6 z 7  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin