RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Jednostrzałówki -> CC - Projekt "Niflheim" Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
CC - Projekt "Niflheim"
PostWysłany: Czw 0:50, 18 Lis 2010
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Jest to wstęp do pierwszego scenariusza w Cold City. Nie piszcie nic jeszcze, start przewiduję na ten weekend.

Berlin, godzina 23:52, 27 lipca 1944 roku, gabinet oficera SS, Ottona von Totenkampf

- Herr Totenkampf. Przybyła paczka z Auschwitz – adiutant podał siedzącemu za biurkiem Ssmanowi pudełko owinięte brązowym papierem. Na górze dużymi czerwonymi literami było napisane „ACHTUNG!”. Za oknami ciemność nocy co chwilę rozświetlały pioruny.
- Danke – oficer przyjął przesyłkę i zaczekał, aż adiutant wyszedł, zamykając za sobą duże, dwuskrzydłowe drzwi. Odłożył wszystkie papiery do szuflady biurka, robiąc na blacie miejsce większe, niż niejedno łóżko. Podniósł jeszcze słuchawkę z widełek i poinformował sekretarkę, żeby nikomu nie pozwoliła wejść do gabinetu przez najbliższą godzinę. Zasłonił kotary we wszystkich dziesięciu oknach. Nerwowym krokiem zbliżył się do pudełka, leżącego centralnie na środku biurka.

Ostrożnie zaczął rozpakowywać, z chirurgiczną precyzją przeciął wojskowym scyzorykiem pierwszą warstwę papieru. Po dwóch minutach otarł perlisty pot z czoła, i z zadowoleniem otworzył małą walizkę, która stanowiła przesyłkę prosto z Auschwitz.

W środku był plik papierów, a na nim leżała fiolka z fioletową cieczą, unieruchomiona za pomocą drewnianych klocków, służących za małe imadło. Jego wzrok przykuł folder zatytułowany „Projekt Nifheim”, oznaczony sygnaturą WX/43/21a. Otto von Totenkampf ostrożnie wyciągnął fiolkę, i przełożył ją do specjalnego puzderka, które trzymał w szufladzie biurka. Następnie zabrał się za lekturę dokumentacji.

*

Polowy telefon przy łóżku zabrzmiał wcześnie rano. Totenkampf podniósł głowę i zerknął na wielki niklowany budzik z dwoma dzwonkami, który zawsze stawiał na krześle przy łóżku. Było zbyt wcześnie by mógł lekceważyć natarczywy dźwięk.
- Tak? - powiedział głosem tak zaspanym, że w słuchawce zapadła cisza. Po chwili usłyszał chrząknięcie.
- Ekhm... Trzeci mówi – był to jeden z agentów, którzy obserwowali dom sowieckiego szpiega o pseudonimie „Osa” na Wilhelm Strasse. Inni, nazywani „Pierwszy” i „Drugi” siedzieli w mieszkaniu na parterze domu Olsena.
- Co jest? - Otton usiadł na łóżku i sięgnął po papierosy. Wielokrotnie obiecywał sobie, że nie będzie palił przed śniadaniem, ale przeczucie mówiło mu, że ten telefon zwiastuje jakąś nadzwyczaj ważną informację, która na pewno nie pozwoli mu zjeść śniadania.
- Obiekt nie wychodzi z domu. Okna są ciemne. Pierwszy poszedł sprawdzić. Twierdzi, że spod drzwi wyciekła stróżka krwi. Co mamy robić?
- A ktoś tam wchodził?
- Nie.
- Jesteście pewni, czy przespaliście?
- Jesteśmy pewni. Ani na moment nie spuszczaliśmy bramy z oka. Pierwszy twierdził, że nikt na schody nie wchodził, ani z nich nie schodził.
- Nic. Zostańcie na miejscach. Już jadę.
Otto von Totenkampf wsunął bose stopy w buty, zapominając, że nie włożył spodni. Zrzucił pantofle i ubrał się jak mógł najszybciej. Wiadomość od agentów pilnujących „Osy” zapowiadała kłopoty. Wniosek był jeden: albo uciekł, albo został postrzelony przez kogoś, kto wciąż ukrywa się w budynku.

Piętnaście minut później oficer SS Otto von Totenkampf wyskoczył z auta przed kamienicą na Wilhelm Strasse. Wraz z kilkoma żołnierzami SS wywalili bramę, nie czekając nawet, na kogoś, kto mógłby ich wpuścić.
Zwłoki „Osy” były już zimne. Na ścianach pokoju były krwawe smugi – pozostałości po rozpaczliwej próbie walki szpiega. Jednak najgorszy był widok samej twarzy zabitego. Nawet dla tak zatwardziałych w okrucieństwie SSmanów widok ten wywołał falę wymiotów.

Rozszarpana ostrymi narzędziami szyja stanowiła tylko połowę makabrycznego widoku. Resztę dopełniały ślady ugryzień na twarzy i prawej ręce, z rozdartym rękawem.

Ślady ludzkich zębów – jakże rozpoznawalnych, dla ludzi, którzy przez dwa lata prowadzili eksperymenty w Auschwitz-Birkenau.

Eksperymenty z próbami ożywienia człowieka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:26, 24 Lis 2010
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Witam wszystkich na rozpoczęciu scenariusza do gry Cold City! Na początek jeszcze dwie informację wstępne odnośnie waszych postaci: porozumiewacie się w języku niemiecki, gdyż znacie go na poziomie zaawansowanym-komunikatywnym (ale z pisaniem możecie mieć problemy). Druga sprawa to taka, że nie wolno wam się pozabijać ani działać na szkodę własną lub PAPu.

I jeszcze ogłoszenie dotyczące mechaniki updatów: jeżeli będzie wymagała tego sytuacja, albo chcecie zrobić coś, czego nie musi wiedzieć reszta ekipy, wtedy będziemy przed upadatem prowadzić małą pogawędkę. I teraz zostawiam wam 3 opcje: 1) przez gg, 2) drogą mailową, 3) poprzez PW na forum. Jak wam wygodnie – tak się dostosuję. Od siebie dodam, że postaram się tworzyć opisy tak, żeby nie zdradzić niczyich planów.

PS: Zastrzegam sobie prawo do podawania nierzetelnych/niezgodnych z prawdą faktów historycznych wynikających z mojej niewiedzy lub celowo przekręcanych na potrzeby gry. Jednocześnie informuję, że nie mam nic wspólnego z ideologiami zawartymi w scenariuszu, odcinam się całkowicie od nazizmu, i nie zawarłem tutaj swoich prywatnych poglądów.

Zaczynajmy!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:28, 24 Lis 2010
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 13:26, gabinet wydziału TK-31

Śnieżyca za oknami przysłaniała widok na ulicę Potsdamer St. Termometr za oknem wskazywał na siedem kresek poniżej zera. Sir James Fanswick próbował wypatrzeć co się dzieje na zewnątrz, poza śnieżycą, trzymając w obu dłoniach ciepły jeszcze kubek kawy. Okna były zadziwiająco szczelne, co brytyjczyk zauważył już pierwszego dnia pracy w Pomocniczej Agencji Policji. Dużo do życzenia dawało natomiast centralne ogrzewanie, które coraz skuteczniej wypierało piece kaflowe.

Cisza z rzadka przerywana trzaskami z radia od ponad trzydziestu minut zalegała w pomieszczeniu, kiedy to po raz ostatni agenci wymienili ze sobą parę zdań na temat aktualnej pracy: badaniu starych dokumentów ze szpitala psychiatrycznego im. Cesarza Wilhelma w Berlinie. Praca była nudna i mozolna. Rosjanin jakby od niechcenia zaczął się bawić swoimi rewolwerami, okręcając je wokół palca wskazującego. Rokoszewki tymczasem pilnie studiował akta ostatnio zatrudnionych tam lekarzy: ta robota była tak cholernie nudna, że miał nadzieje skończyć ją jaknajszybciej. Tymczasem Urlich Neumann stroił radio, które znalazł jakiś czas temu w magazynie z oznakowaniem USZKODZONE. Chciał przerwać krępującą go ciszę jakąś muzyką z lokalnej radiostacji „Wolny Berlin”.

Nagle drzwi się otworzył. Do środka wszedł Major Kazakov, jeden z dowódców PAPu. Był to rosjanin w wieku koło 60 lat. Siatka zmarszczek pokrywała jego smutną twarz, a resztki włosów miał niezbyt schowane pod oficerską czapką, z czerwoną gwiazdką na środku. Bez słowa zlustrował wzrokiem całe pomieszczenie, po czym rzucił brązową kopertą na pierwsze z brzegu biurko Volodia Nastugova.

- Dzisiaj rano, koło godziny 7:40 napadnięto i zamordowano brutalnie jednego z mieszkańców miasta. Ślady na ciele zabitego wskazują na śmierć przez rozszarpanie pazurami i ugryzienia. Resztę informacji macie w kopercie. Nieudolność niemieckiej policji zaczyna być już niebezpieczna.

I bez słowa odwrócił się na pięcie, trzaskając za sobą drzwiami, aż się rosyjskiemu saperowi trochę kawy wylało na papiery zalegające ¼ jego stanowiska pracy.

Brytyjczyk tylko mruknął pod nosem, wyrażając swoją dezapropatę na temat jego przełożonego.

Sprawdźcie pocztę Wink Ustalcie plan działania, możecie się nim dzielić zarówno w trybie fabularnym jak i technicznym


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Śro 2:42, 24 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:58, 24 Lis 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Volodia spojrzał mętnie na drzwi, a następnie na równie mętną co jego spojrzenie lurę w kubku. Rosjanin sięgnął po kopertę, stawiając kubek na parapecie przy którym stało jego biurko. Bez słowa otworzył ją, łokciem spychając nadmiar makulatury na brzeg blatu a część nawet na podłoge. Palcem przebiegł po brzegach dokumentów wcisniętych w kopertę, następnie rozkładając je równo na biurku, umożliwiając każdemu przeczytanie czego by tam sobie nie chciał.

Zza zaciśniętych zębów Nastugova rozległo się niezadowolone mruknięcie, gdy piski z radia podeszły pod nieco zbyt wysokie tony. Dłonią obleczoną w rękwiczkę bez palców wykonał krótki gest, zapraszający resztę do lektury. Ze znudzeniem wyciągnął się na całą długość na krześle, palcami przeczesujac smoliste włosy. Od razu zabrał się za pierwszą stronę dostarczonych dokumentów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 2:28, 24 Lis 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Polak powoli odłożył na biurko akta jednego z lekarzy szpitala psychiatrycznego, po czym wstał i podszedł do stanowiska Nastugova sięgając po dokumenty.

Witam

Po pierwsze witam wszystkich serdecznie na sesji Wink.

Po drugie(już na temat sesji) jaki mamy dzisiaj dzień tygodnia?

Pytam się dlatego że coś mi nie pasuje w zeznaniach mieszkańców.

Jeśli to dzień roboczy to wydaje mi się że dzieci pani Brumber nie powinny leżeć jeszcze w łóżkach a co najmniej intensywnie szykować się do szkoły. Może zamiast być łózkach widziały całe zajście a rodzina nie chce żeby ktoś je męczył pytaniami o strasznym wydarzeniu?

Kolejna kwestia to pani Monika Hainz i pan Franz Kaiser obydwoje nieobecni w czasie zajścia może byli w drodze do pracy, zakładam że się znają(mieszkają obok siebie i pracują w tej samej branży a może i miejscu?), w pierwszej chwili pomyślałem o romansie ale różnica wieku jest dość znaczna, jednak kto wie:wink: . Może kryje się za tym coś o wiele gorszego.

Oczywiście absolutnym faworytem co do podejrzeń jest pan Hans Abel. Może to właśnie nasza ofiara albo wprost przeciwnie morderca? Równie dobrze mógł wyjechać albo leżeć już martwy w mieszkaniu od dłuższego czasu... .

No i w końcu państwo Heinrich co do dzieci to mam podobne podejrzenia jak przy Brumbarach(były na dworze i niby nic nie widziały, możliwe ale wątpię) no i matka gotująca o 7:45 rano obiad:wink:.

Oczywiście jeśli będzie to możliwe to należało by przesłuchać wszystkich z naciskiem (jak dla mnie) na tych wymienionych.


Pytanie do MG co oznacza dostęp do sprzętu i informacji klasy C(jeśli jest to zawarte w podręczniku to poszukam powiedzieć poszukam sobie)?

Wydaje mi się że najpierw powinniśmy zobaczyć ciało i postarać się o identyfikacje, a po tym udać się przesłuchać mieszkańców/rozejrzeć. Ewentualnie możemy się podzielić na dwie grupy. No i z tym przesłuchiwaniem może być ciężko bo przecież niby jesteśmy zwykłymi cywilami, właśnie dlatego chciałem się spytać o nasze stosunki z miejscowa policją. Było powiedziane że zwykli mieszkańcy nie wiedzą o naszej organizacji. Ale czy tyczy się to także policji(szczególnie wyższych kręgów)? czy nie możemy liczyć na jakąś nieoficjalna kooperacje z ich strony? W końcu ta notatka służbowa z zeznaniami jakoś do nas dotarła?

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 2:49, 24 Lis 2010
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Dodałem dzień tygodnia do updatu. Co do klasy C... Dowództwo ma dostęp klasy A, czyli do wszystkiego, a klasa C to 80% wszystkich akt i sprzętów (w archiwum będzie wszystko zaznaczone, do czego nie będziecie mieli dostępu).

Jeżeli chodzi o tajność PAP. Otóż żandarmeria, policja, urzędnicy na najwyższych szczeblach wiedzą o agencji i wspomagają jej działania poprzez np. wysyłanie zeznać czy współpraca w terenie. Jednak z praktycznej strony wygląda to tak, że... nikt za PAPem nie przepada, wszystko co dostajecie od policji/urzędów/żandarmerii jest robione przez przymus, kooperacja jest dla obu stron bardzo uciążliwa, ale możliwa do realizacji. Ach, i wy odpowiadacie tylko przed waszymi dowódcami. Nikt inny nie ma prawa wam rozkazywać ani bezzasadnie zatrzymywać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:52, 24 Lis 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Cóż zrobić, trzeba iśc na miejsce zdarzenia. Mimo że Volodia ogółem nie bedzie za bardzo sie odzywał, to lepiej nie naskakiwać za bardzo na temat dzieci. Na początek najlepsze będą oględziny miejsca zbrodni i rozpoznanie taktyczne okolicy. Do tego opłacałoby się ustalić czy o 7 40 słońce już było nad horyzontem, a jeśli tak, to czy oświetlalo obszar ataku.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:33, 24 Lis 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Czytając zeznania jakoś mi się nasunęło, że zamordowano Marka Brumera... ale w sumie nikt tego nie powiedział, więc pytanie do MG: znamy tożsamość ofiary?

Co do podziału pracy, ja najlepiej się chyba nadam do przesłuchania, łatwiej im pewnie będzie rozmawiać z Niemcem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:51, 24 Lis 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

No nic to chyba czas ruszać... ale najpierw proponowałbym pewne przygotowania.

Mianowicie nie wiem jak reszta ale ja zabiorę ze sobą aparat fotograficzny i kilka rolek filmu żeby fotografować wszelkie ślady/dowody. Chodzi mi przede wszystkim o to że możemy znaleźć coś ważnego a po tym to stracić(np. dokumenty) a jak zrobimy zdjęcia to będzie można odzyskać dane.
Druga sprawa to łączność i transport. Sądzę że dobrze by było załadować się w dwa samochody, dzięki temu będziemy bardziej elastyczni.
Po drugie wydaje mi się że powinniśmy mieć co najmniej po radiostacji w każdym z samochodów aby móc szybko złożyć meldunek do dowództwa itd. Sądzę że dobrze by było aby każdy z nas miał(wybaczcie moją ewentualną ignorancje jeśli wtedy nie było takiego sprzętu) krótkofalówkę.

No o takich rzeczach jak kilka porządnych bloczków papieru i ołówkach aby spisywać zeznania nie ma co wspominać Wink.

Pozdrawiam

EDIT: Jako że jednym z podanych dla nas zadań jest ustalenie tożsamości ofiary to nie sądzę abyśmy otrzymali teraz jego dane osobowe.


Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Śro 22:54, 24 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 23:24, 24 Lis 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Volodia odsunął się od biurka, wyjsuwając jego szufladę. Była ona jednym elementem całego mebla, w której zachowano jako taki porządek. Mężczyzna szybko wybrał ze środka cztery ramki z nabojami do naganatów i schował je do wewnętrznej kieszeni kurtki wiszącej na oparciu jego krzesła.

Następnie wyjął małą torbę wojskową i zważył ją w dłoni.

Bez słowa przypiął ją do paska spodni nad biodrem, koło kabury naganata. W jednej z jej bocznych kieszonek widoczna była szyjka oraz zawleczka granatku. Rosjanin zapiął szybko kieszonkę, ukrywając RGO bezpiecznie pod grubym, skórzanym paskiem.

Nastugov wstał, zakładając kurtkę. Drugi granat, F-1, spoczywał w dozowniku na pasku za plecami sapera.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 14:38, 25 Lis 2010
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Reasumując. Chcecie pojechać na miejsce zdarzenia, zbadać miejsce i ewentualnie przesłuchać świadków jeszcze raz?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 15:58, 25 Lis 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Za tym optuje ale chciałbym także pojechać obejrzeć ciało.

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:32, 25 Lis 2010
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 13:37, korytarz w siedzibie głównej PAP

Nieśmiałe pukanie do drzwi zaskoczyło Rosjanina, który już naciskał klamkę. Osobą po przeciwnej stronie okazała się młoda asystentka z działu raportów. Laura – tak było wybite na małej blaszce zaczepionej na jej służbowym uniformie – zaskoczona takim szybkim otwarciem drzwi upuściła plik papierów, który aktualnie przyciskała do swoich bujnych piersi. Volodii opadł wzrok, ale jego twarz dalej miała stalowy, stoicki wyraz. Ulrich już się schylał, pomagając brunetce zbierać papiery, natomiast Stefan, będący jeszcze przy biurku i składający dokumentacje spytał głośno:
- Tak?
- No bo… eee… - Laura niemal wyprostowała się na baczność. – Umm… Pułkownik Siergiej kazał przekazać, że jutro dostaniecie pełną dokumentację sekcji zwłok… i.. – dziewczyna próbowała nie patrzeć się na agentów. – I… jakbyście potrzebowali pomocy w archiwum, to możecie się do mnie zgłosić.
- Z pewnością skorzystamy, panienko – emerytowany major uśmiechnął się pogodnie, dając jej do zrozumienia, że nie macie zamiaru jej zjeść. Przynajmniej nie teraz.

Chwilę później na korytarzu było słychać stukot jej obcasów, przytłumione brudnym już dywanem.

*

Godzina 13:45, okolice lotniska Tiergarten


Śnieżyca trochę zelżała, za to podniósł się wiatr wiejący z północy, i zamrażający do szpiku kości. Ruiny budynków stojących naprzeciw ogrodzenia lotniska Tiergarten służyły za świetny plac zabaw dla dzieci z pobliskich ulic. Mimo kilku lat względnego pokoju Berlin dalej nie był w stanie odbudować wszystkich budynków. Co przecznicę można było zauważyć sterty gruzów, ruiny albo nowo powstające obiekty. Praca tutaj była na wyciągnięcie ręki – tylko gorzej z płacą.

Ulrich zwolnił do 40 km/h. Drogi co prawda były regularnie odświeżane, ale ostrożności nigdy za wiele. Do celu zostało jeszcze kilkaset metrów w linii prostej, natomiast drogami będzie to z półtorej kilometra. Nagle mercedes jeszcze bardziej zwolnił, aż przystanął na poboczu. Zdziwieni agenci zrobili krótkie spojrzenia przez okna. Twarz Neumanna przybrała srogi wyraz, co chwilę patrzył się do lusterka. Tak jak się spodziewał. Volkswagen Beetle za z cywilnymi rejstracjami również na chwilę przystanął, w rozsądnej odległości.
Rosjanin wyjmuje z kabur naganaty i sprawdza je, najpierw rozkładając, potem zerkając w mechanizm spustowy. W czasie tej czynności mówi niby od niechcenia. Jego niemiecki jest mocno naznaczony akcentem, a sam saper używa go jakby z osobista niechęcią.
- Ogon. Prawie 100 metrów za nami - Po tych słowach chowa rewolwery, sugestywnie wcześniej obracając je na palcach, w stylu rewolwerowców z dzikiego zachodu.
- Nigdy bym się nie domyślił – mruknął Stefan Rokoszewki, siedzący obok Volodii na tylniej kanapie.
- Chcecie się zabawić? Proszę bardzo – przydeptując jednocześnie pedał gazu, niemiec powiedział to bardziej do siebie, niż w stronę kompanów.

Samochód przez chwilkę ślizgał się po oblodzonej nawierzchni, po czym wpadł z dużą prędkością w zakręt, tak że tył pojazdu przez chwilę znalazł się z przodu. Ulrich gorączkowo kręcił kierownicą próbując ustawić samochód do normalnej pozycji. Udało mu się bez większego trudu – jako doświadczony kierowca nie raz wychodził z takich poślizgów bez szwanku. Zaraz przy najbliższym skręcie odbił w prawo, potem zredukował bieg i zwalniając już odbił w lewo, gubiąc tym samym natrętny ogon.

Po chwili milczenia Neumann ruszył powoli w stronę miejsca zbrodni, nie spotykając już śledzącego go pojazdu.

*

Godzina 13:57, Karl Marks Strasse, okolice budynku 5B

Po wielkiej śnieżycy trwającej od rana do południa został już tylko ślad w postaci dużych warstw śniegu zalegających na nieuczęszczanych drogach i zabudowaniach. Zaparkowany Mercedes był chyba najbardziej odśnieżonym obiektem w okolicy.
Nie licząc czterech mężczyzn idących w stronę bawiących się leniwie dzieci, tuż przy wejściu do kamienicy.
Na ich widok dzieci przerwały zabawę i z lekkim przerażeniem w oczach bacznie obserwowały zbliżających się ludzi.
Volodia Griszkowicz Nastugov pilnie obserwował okolicę, szczególnie wejścia do sąsiednich kamienic. Sir James Fenswick badał potencjalne miejsca, w których doszło do morderstwa. Tak jak się spodziewał – wszystko przykryła gruba warstwa śniegu. Rozpoznanie miejsca bez pomocy było praktycznie niemożliwe.
- Dzień dobry – Ulrich zwracał się do dzieci, które otworzyły buzie na kształt litery O. – Mamy do was parę pytań. I nie bójcie się, nic wam złego nie zrobimy.
- Dzisiaj byli już tutaj tacy panowie, i oni się o wsysko pytali… a my im odpowiedzieliśmy tyle co wiedzieliśmy, ale oni nam nie wierzyli, bo… – mówił młodszy chłopczyk, który szybko dostał kuksańca od wyraźnie starszej siostry.
- Nic nie wiemy. Bawiliśmy się! – odpowiedziała szybko, po czym dodała – a teraz idziemy, mama nas woła… chodź, Peter!
Rosjanin spojrzał na nich przeciągle, mierząc mętnym spojrzeniem.
- Spokojnie, Volodia – próbował go uspokoić Neumann, ale Stefan również podszedł bliżej.
- Ja wam nie wierze – powiedział polak, który groźnie spoglądał na coraz bardziej wystraszone dzieci.
- O co chodzi? Czemu dręczycie moje dzieci? – w nagle otwartych drzwiach pojawiła się kobieta w średnim wieku, prawdopodobnie Eva Brumber, w kuchennym fartuszku i z rękami zawierającymi znaczne ślady mąki.


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Czw 23:54, 25 Lis 2010, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 9:34, 26 Lis 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






- Ach, Frau Brumer, mamy do pani kilka pytań odnośnie... incydentu, który wydarzył się dziś rano. Możemy wejść?
Nie czekając na odpowiedź Ulrich zwrócił się do swoich kompanów:
- Pod tym śniegiem mogły się zachować jakieś ślady. Oczywiście, większość pewnie zadeptała policja, ale może się uda znaleźć ślady czegoś innego, niż buty. Zajmie się tym ktoś?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:44, 26 Lis 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Volodia spojrzał przeciągle na Niemca, niebyt siląc się na ukrywanie swojej niechęci do jego narodu.

Rosjanin, odwrócił sie na pięcie, spoglądając jeszcze raz na kobiete w progu i dzieci. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i odszedł, przypalając peta starą zapalniczką benzynową.

Zatrzasnął ją, rozglądając sie dookoła. Jego buty zostawiały wyraźne ślady na śniegu


Ostatnio zmieniony przez Makotto dnia Pią 19:46, 26 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
CC - Projekt "Niflheim"
Forum RPG online Strona Główna -> Jednostrzałówki
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 7  
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin