RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Posłaniec Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Śro 1:47, 28 Paź 2009
Leobardis
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Oczywiście , że przyjął w swe progi domniemanego proroka tak jak ja Ciebie przyjąłem...

...A skąd Saudaku znasz imię tego człeka co go zwą mesjaszem ? na pewno nie ode mnie... on swego imienia chętnie nie wymawia.

Nasz hyrtan... cóż mógł rzec ??? przecież wiesz doskonale , że Tchegojowi chodzi jedynie o dobro nasze i wszystkich mieszkańców Orkusa Małego.
Jeśli ten człowiek chodzi po tej ziemi i uzdrawia z zarazy to chyba odpowiedzi udzielać nie muszę - to oczywiste.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:54, 12 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Jakiś czas potem, pałacyk arcykapłana Katana

Lheobarr odetchnął z nieskrywaną ulgą, kiedy zewnętrzne drzwi pałacyku zamknęły się za plecami wychodzącego z niezadowoloną miną arcykapłana Saudaka. Przez całe spotkanie zwierzchnik asteriuszowskiego kościoła atakował ustawicznie swego gospodarza, z przesadnym niedowierzaniem przyjmując do wiadomości fakt, iż książę-przedstawiciel nie uznał za stosowne poddać uzurpatora do półboskiego tytułu próbom czystości w stołecznej świątyni, definitywnie przesądzając o jego autentyczności. Dyplomatycznie formułujący swe wypowiedzi katanita obrał za główną linię obrony konieczność jak najszybszego zwalczenia zarazy, wskazując na nadzwyczajne umiejętności Marneusa w tym kierunku.

Wyjaśnienia te w najmniejszym stopniu Saudaka nie usatysfakcjonowały. Lheobarr dostrzegał wyraźnie frustrację kapłana, który stanąwszy znienacka w obliczu rzekomego awatara innego boga nie mógł ostatecznie przesądzić o jego autentyczności. Arcykapłan Asteriusza opuścił pałacyk Lheobarra dopiero po uzyskaniu zapewnienia, że gospodarz spróbuje raz jeszcze wpłynąć na decyzję hyrtana i doprowadzi do powrotu Marneusa do Orwin-garu.

- Jego świątobliwość był bardzo poruszony - powiedział sucho Ayteras, powracając z holu, dokąd Lheobarr oddelegował go z misją odprowadzenia na zewnątrz Saudaka - Łatwo nie zrezygnuje, czuje na karku dyszenie swego kleru. Objawienie Marneusa będzie dla innowierców bolesną nauczką, że istnieją ich bożkowie i potężniejszy od nich bóg.

- Chwała Jedynemu - odpowiedział Lheobarr przykładając mimowolnie pięść do czoła - Znowu jakiś list?

Ayteras spojrzał na trzymany w dłoni zwój, zreflektował się natychmiast podając swemu zwierzchnikowi przyniesioną z holu korespondencję. Lheobarr spojrzał na znajomą pieczęć Venharra, złamał ją, rozwinął zwój i przeczytał uważnie krótką treść listu.

- Następny natręt? - uniósł pytająco brwi diakon.

- Nie - potrząsnął przecząco głową arcykapłan, rozmyślając nad czymś gorączkowo. To prośba o zwołanie zebrania rady hyrtańskiej, jeszcze dziś wieczorem.

- Podał jakiś powód? - indygował dalej Ayteras, opierając się o blat stołu i krzyżując ramiona na piersiach.

- Nie - zaprzeczył ponownie Lheobarr - Tylko prośba o spotkanie... ale ten stary drań musi wiedzieć coś, czego my nie wiemy...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:55, 12 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





W tym samym czasie, prywatne apartamenty Venharra

Arcymag nalał sobie z kryształowej karafy wina, wypił duszkiem zawartość całego kielicha. Stojący w stosownym oddaleniu Kratesh spoglądał na swego pana z mieszaniną szacunku i niepokoju, wyraźnie przejęty niecodzienną aktywnością i ferworem czcigodnego Venharra.

- Jak czuje się Wozharr? - spytał arcymag odstawiając kielich na stół i zakładając ręce za plecy - Już doszedł do siebie?

- Tak, mistrzu - odrzekł Kratesh - Zasłabł od nadmiernego wysiłku, ale nasi bracia już postawili go na nogi. Musi zażyć kilka medykamentów i za parę dni znów będzie się czuł świetnie.

- To dobrze - kiwnął głową Venharr - Przyszykuj w takim razie moje uroczyste szaty, lektykę i świtę. Udamy się niezwłocznie do pałacu namiestnika.

Sekretarz z trudem ukrył zaskoczenie słowami pryncypała, przygryzł leciutko charakterystyczne dla swej rasy grube wargi. Venharr odprawił go władczym ruchem dłoni, jednakże uruk nie od razu ruszył się z miejsca.

- Mistrzu, wybacz mi oburzającą ciekawość... - powiedział dobierając starannie słowa - Lecz czy zechcesz w swej nieskończonej mądrości zdradzić mi, co zdołał odkryć czcigodny Wozharr?

- Nie tylko sam Wozharr, ja również miałem w tym wymierny udział - odparował nieco szorstko Venharr, kierując wzrok ku ustawionej na złotym trójnogu kryształowej kuli - To wieści wyłącznie dla uszu członków hyrtańskiej rady, młokosie, lecz znaj me pańskie serce. Jeśli puścisz komu parę, będziesz żałował, żeś się kiedykolwiek narodził, ale skoro chcesz, zdradzę ci mały sekret, byś wiedział, kim jest twój pan.

Kratesh skamieniał z wrażenia, a kiedy odzyskał władzę nad członkami, z miejsca skłonił pokornie swą głowę.

- Wiem już jak ta przeklęta zaraza dostała się na naszą wyspę... i wiem, gdzie należy szukać jej źródła - na obliczu Venharra pojawił się pełen satysfakcji uśmiech, którego widok wywołał u Kratesha zimne dreszcze.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:45, 14 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Bastion generała Hrantza na zachodnim krańcu Orwin-garu

Generał Hrantz napiął mięśnie na dźwięk stanowczego pukania w drzwi swego pokoju. Siedzący po przeciwnej stronie stołu zakapturzony mężczyzna wyciągnął natychmiast dłoń i pochwycił w nią leżący na blacie przedmiot, będący chwilę wcześniej obiektem wnikliwych studiów oficera. Niewielka rzecz zniknęła bez śladu pomiędzy szczupłymi palcami gościa.

- Postąpimy wedle umowy, panie - błyszczące pod kapturem oczy kapłana zdawały się przenikać na wylot duszę generała budząc w sercu mężnego uruka lekki ucisk - Odwiedzę cię jutro o zmroku, aby dobić targu. Niechaj Pan Śmierci jak najdłużej cię omija.

Odgłos pukania powtórzył się, tym razem głośniej, bardziej natarczywie.

- Wejść - polecił Hrantz odsuwając swe krzesło. Do pokoju wpadł jego adiutant, wyciągając w stronę dowódcy zwinięty ciasno zwój, z ukosa zerkając zaś na wstającego z miejsca mężczyznę w czarnym kapturze.

- List z pieczęcią księcia-przedstawiciela, panie! - oznajmił adiutant - Właśnie doręczył go konny posłaniec!

- Odprowadź mojego gościa do bramy - polecił Hrantz posyłając lekki ukłon w stronę czarnego kaptura, zaraz zresztą odwzajemniony. Kiedy obaj mężczyźni opuścili jego gabinet, generał złamał czerwone pieczęcie hyrtana i przeczytał pośpiesznie treść listu.

Chwilę później był już w drodze do garnizonowej stajni, pokrzykując na dyżurujących tam żołdaków, aby ci natychmiast wyprowadzili na plac i osiodłali jego wierzchowca.

Książę-przedstawiciel zwołał na wniosek arcymaga Venharra zebranie rady hyrtańskiej i Hrantz podejrzewał, że tym razem nie miało ono w ogóle dotyczyć kwestii kłopotów finansowych urzędu namiestnika.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:45, 14 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pałac hyrtański w Orwin-garze, późny wieczór

Książę Tshegoj wezwał swych doradców do tej samej komnaty, w której dzień wcześniej spotkali się z Marneusem. Hyrtan był w kiepskim humorze, świadczyły o tym dobitnie jego cierpka mina i zdradzające nieprzespaną noc ciemne sińce pod oczami. Powitani przez generała Bleriha, członkowie rady zasiedli śpiesznie na swych miejscach, tym razem nie tracąc czasu na teatralne powitania i okraszone komplementami rozmowy stanowiące wstęp do narady. Nikt nie chciał ściągać na siebie gniewu księcia-przedstawiciela, a wszyscy wyczuwali, że ten mógł wybuchnąć lada chwila.

Generał Hrantz znieruchomiał na swoim krześle, wyprostowany niczym trzcina i pozornie wyzbyty wszelkich emocji. W jego głowie powracały natrętnie echa rozmowy z emisariuszem czcicieli Boga Śmierci, chociaż uruk starał się te wspomnienia zepchnąć na dalszy plan, koncentrując w zamian myśli na potencjalnym powodzie nagłego wezwania do pałacu. Krótki list dostarczony do bastionu zdradzał jedynie, że o zwołanie rady wnioskował arcymag Venharr, toteż generał spozierał na niego z ukosa, próbując odgadnąć motywy działania ambitnego czarodzieja.

- Venharr, twój to był pomysł i twoja prośba, więc nie marnuj mojego czasu - przerwał ciężką ciszę Tshegoj, postukując rytmicznie palcami w kamienny stół - Jakie wieści nam przynosisz? Prorok daje nam jakieś powody do zmartwienia czy też zabrakło ci ochotników do wzmocnienia kontyngentu tana Hrantza?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:46, 14 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ponieważ mieliśmy z mojej winy pewien przestój w sesji, pozwolę sobie naprędce zrobić streszczenie dotychczasowego jej przebiegu, dla odświeżenia pamięci.

Podczas comiesięcznego spotkania rady hyrtańskiej w Orwin-garze pojawia się człowiek utrzymujący, iż jest posłańcem boskiego Katana. W obliczu dowodów jego mocy - półboskiej czy innego źródła, trudno jednoznacznie stwierdzić - hyrtan pozwala posłańcowi odejść, by ten mógł dalej leczyć chorujących na śmiertelną zarazę mieszkańców południowej części wyspy. Do świty proroka dołączają hyrtańscy "opiekunowie", a stołeczny port opuszcza szybki żaglowiec wysłany na Orkusa Wielkiego, mający powiadomić o całym zajściu ostrogarski dwór. W międzyczasie członkowie rady hyrtańskiej kontynuują za pośrednictwem swoich agentów poszukiwania źródła zarazy oraz sposobów jej zwalczania, a także monitorują działania samozwańczego proroka. Następnego dnia po pojawieniu się Marneusa w stolicy atmosfera wyraźnie gęstnieje, ponieważ głęboko zaniepokojeni nieoczekiwanym objawieniem przedstawiciele innych wiodących religii domagają się od arcykapłana Katana jednoznacznego potwierdzenia boskości awatara w ludzkiej skórze.

Tego samego dnia wieczorem hyrtan ponownie zwołuje radę, tym razem na wniosek arcymaga, który najwyraźniej wszedł w posiadanie nowych cennych informacji...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:47, 14 Lis 2009
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Dziękuję Panie, że przychyliłeś się do mojej prośby i w tak trudnym momencie zechciałeś zebrac ponownie członków Rady. Zapewniam Cię, że sprawa nie dotyczy Marneusa - Venharr zamyślił się na chwilę - choć może jest inaczej? Nie dotyczy też posiłków dla Generała, powinny one już dotrzeć pod jego komendę.

Venharr spojrzał w kierunku posępnego Hrantza.

- Mam nadzieję, że ten skromny oddział jaki udało mi się wyselekcjonować w pełni satysfakcjonuje Cię Generale?

- Panie, wracając do tematu. Zapewne pamiętasz jak podczas ostatniej narady dotyczącej zarazy wspominałem, że poczyniłem pewne kroki w tej kwestii. Otóż, jeden z moich zwiadowców, który niestety przypłacił to odkrycie życiem, natknął się na wrak statku. Przed śmiercią zdążył tylko przekazać urywaną wiadomość, z której wynika, że ów rozbity okręt jest źródłem zarazy. Niepokojacym jest fakt, iż jest on otoczony jakąś potężną aurą a to oznacza, że zaraz nie jest dziełem przypadku ani też czymś normalnym.

- Uznałem, że dalsze samodzielne rozpoznawanie tej sprawy nie jest możliwe i dlatego poprosiłem o zebranie. Otóż, za Twoim pozwoleniem Hyrtanie chciałbym wysłąć kolejną ekspedycję celem dokładnego zbadania tego okrętu i będzie mi w tym potrzebna pomoc kapłanów Katana będących w służbie świątynnej Arcykapłana Lheobarra oraz wojskowa eskorta Generała Hrantza. Uważam, że jeden okręt w zupełności wystarczy byleby tylko miał solidną ochronę wojskową i kapłańską. Ponadto, jeśli tylko Panie wyrazisz na to zgodę - tu Venharr robi krótką przerwę - chciałbym osobiście dowodzić wyprawą i osobiście wziąć w niej udział...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:01, 16 Lis 2009
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Hyrtan spojrzał z ukosa - Arcymagu masz mnie za durnia? - chwilka przerwy.
Chcesz, żeby wyraził zgodę na Twoją podróż gdzieś tam, dając Ci dowództwo i pozwolił zabrać ze sobą eskortę wojskową i kapłańską. Dajesz mi tu minimum informacji a ja mam na to pójść?
Odpowiedz na wszystkie moje pytania, a jeśli mnie usatysfakcjonują to może dostaniesz to o co prosisz.
Po pierwsze - Skąd wiesz o tym statku, co naprowadziło Cię na jego trop i co u licha znaczy, że twój zwiadowca przypłacił życiem odkrycie?
Po drugie - Po cholerę Ci zbrojne i kapłańskie ramię podczas tej podróży? Czym jest owa silna aura, jakie jest ryzyko i ile potrwa ta wyprawa? Chwilka przerwy - zdajesz sobie sprawę, co się dzieje na wyspie, a ja mam wypuścić swojego najlepszego maga w celach badawczych. To nie do pomyślenia.
Po chwili wzburzenia.
Po trzecie, ostatnie - Kiedy pojawia się u mnie obiecane skarby dla Ostrogaru? Przecież, jak tam zginiesz to cały misterny plan reptilioni wzięli.
Słucham co masz do powiedzenia?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:02, 16 Lis 2009
Hans696
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów






Generał spojrzał poważnie na maga.

- To prawda arcymagu. Twoja obecność w wyprawie wydaje się wielce nierozważna. Na żołnierzy i okręt możesz liczyć... Niemniej chciałbym wiedzieć gdzie ich wysyłam i jakie jest ryzyko.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:03, 16 Lis 2009
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Panie, nigdy nie uważałem Cię za durnia, wręcz przeciwnie zawsze podziwiałem Twą bystrość umysłu i rozwagę, której właśnie dałeś dowód. Bardzo schlebia mi również, że uważasz mnie za najlepszego maga na wyspie oraz dziękuję za Twą troskę o moje bezpieczeństwo.

- Spróbuję teraz najbardziej precyzyjnie jak tylko mogę odpowiedzieć na Twoje pytania. Otóż kiedy tylko było już wiadomo, że na Orcusie Małym szaleje zaraz a walka z nią zaczynała przybierać niekorzystny kierunek wysłałem kilku zwiadowców aby sprawdzili plotki o jej pochodzeniu. Znalezienie źródła, dałoby nam możliwość walki z tą zarazą, być może trafiła ona już wcześniej gdzieś indziej i ktoś inny znalazł sposób na jej powstrzymanie. Jako, że plotki mówiły o jakimś statku, który mógł być tego przyczyną i roznosicielem właśnie pod tym kątem miały być poczynione działania zwiadowcze. Kiedy pojawił się Marneus, leczący chorych a działania kapłańskie nie przy nosiły efektu, coś mnie tknęło, że zaraza może nie być naturalną chorobą. Rozesłałem więc wieści, swoim ludziom, że mają być czujni również na wszelkie działania magiczne wywołujące taki efekt. Jeden z nich, oby Katan przyjął go w swe szeregi - tu Venharr przyłożył zaciśniętą pięść do czoła w geście szacunku- natknął się na rozbity statek. Niestety, nie zdołał go zbadać, bo "coś" mu to uniemożliwiło. Przed śmiercią zdążył tylko przekazać urywaną wiadomość, z której wynika że jest to właśnie źródło zarazy otoczone jakąś magiczną aurą. Magicznymi metodami, namierzyłem go i ujrzałem gdzie jest i co się z nim stało. Aby nie wyciągać pochopnych wniosków poprosiłem o potwierdzenie przyjaciela, Tana Whozarra najlepszego astrologa jakim dysponuje Orcus Mały.

Vhenarr upił łyk wina by zwilżyć wysuszone gardło od długiej wypowiedzi, po czym kontynuował dalej

- Nie wiem, czego można się spodziewać wokół więc wojsko jest mi potrzebne do ochrony. Kapłani? Zwiadowca nie był magiem ani kapłanem więc nie wiem jakiego typu jest ta aura, dlatego potrzebna mi ochrona kapłańska na wypadek ochrony przed wszystkim co może pochodzić z boskich domen sfer egzystencji. Magię czarodziejską biorę na siebie jak zapewne już się Panie domyśliłeś. Wyprawa nie potrwa długo, zdążę na pewno przed terminem podatku dla Ostrogaru, jednakże aby Cię Panie uspokoić mój sekretarz otrzyma odpowiednie wytyczne w tej kwestii.

- I na koniec, dlaczego ja? Ponieważ zdaję sobie sprawę z ryzyka jakie niesie ta wyprawa. Niestety moi utalentowani czarodzieje - Vhenarr w myślach uśmiechnął się sam do siebie złośliwie - zostali oddelegowani do pomocy generałowi. I bez obaw Panie, potrafię o siebie zadbać, gdyby było inaczej nie dożyłbym tego wieku. Wszak sam Panie powiedziałeś, że jestem w tym najlepszy...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:52, 17 Lis 2009
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Dam Ci pozwolenie, ale pod pewnymi warunkami.
1. Musisz mi dać coś dzięki czemu będę miał z Tobą stały kontakt. Już ja wiem, że wy magowie posiadacie takie błyskotki magiczne.
2. Na czas podróży oddelegujesz do mojego pałacu maga, który będzie Cie zastępował w radzie.
3. Jeśli coś Ci się stanie, a Twój sekretarz nie dostarczy kosztowności na czas, napiszesz mi pismo, że mam prawo do zawłaszczenia Twojego majątku i tym samym spłacenia długu wobec Ostrogaru. Kochajmy się jak bracia a liczmy się jak gnomy. Może to małostkowe, ale ta maksyma pozwoliła mi przeżyć trochę wiosen. Jak jest Twoja odpowiedź?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:53, 17 Lis 2009
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Oczywiście Panie, nie widzę przeszkód byśmy mieli ze sobą stały kontakt, wszak sprawa jest na tyle istotna, że musisz Panie wiedzieć o jej postępach. Co do zastępstwa, hmmm. Czy na pewno chcesz Panie aby ktokolwiek jeszcze wiedział o czym tu radzimy? Z całym szacunkiem ale nie jest to dobry pomysł. Mój sekretarz dostarczy kosztowności na czas, a co do mojego majątku. Panie, jeśli cokolwiek by mi się stało to na pewno potrzebny Ci moje pismo w tej kwestii? Jeśłi stanę przed obliczem Katana, mój majątek będzie mi zbędny - Vhenarr usmiechnął się lekko.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:55, 17 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Książę-przedstawiciel milczał przez chwilę, rozważając w ciszy słowa arcymaga. Obecni w sali doradcy wiedzieli, że Venharr był bezdzietny i nigdy nie wszedł w żaden związek małżeński mogący doprowadzić do żądań majątkowych w przypadku jego zgonu, toteż hyrtan mógł zaufać oświadczeniu swego zausznika. Gdyby Venharr zmarł podczas ryzykownej wyprawy na południe, Tshegoj mógł bez większego trudu zagarnąć jego mienie i zupełnie bez znaczenia były tu szczytne uzasadnienia, na które mógłby się ewentualnie powoływać.

Zadowolony z przebiegu spotkania arcymag przeniósł swe spojrzenie dwóch pozostałych członków rady, taksując ich nieco zaczepnym wzrokiem. Zarówno Lheobarr jak i Hrantz zdawali sobie sprawę z faktu, że umiejętnie korzystający z okazji do zabłyśnięcia Venharr od kilku tygodni zaskarbił sobie ogromne łaski księcia-przedstawiciela i fakt ten nie poprawiał im humoru. Delikatna równowaga sił pomiędzy zausznikami zaczynała ulegać coraz silniejszemu zachwianiu, a faworyzowany coraz bardziej Venharr zyskiwał na znaczeniu - a raczej zyskiwały w oczach hyrtana jego sugestie i rady.

Co było Hrantzowi i Lheobarrowi wyraźnie nie w smak, chociaż żaden z nich nie wyrażał wprost swego niezadowolenia starając się zachować kamienne miny i zastanawiając się w myślach, po co w ogóle hyrtan wezwał ich do pałacu, skoro całe spotkanie obracało się w zasadzie wokół osobistej konwersacji Tshegoja i Venharra. Rzecz jasna wieść o odkryciu statku będącego być może źródłem zarazy poruszyła obu uruków do głębi, ale żaden nie wiedział jeszcze jak mógłby wykorzystać ewentualną wiedzę na ten temat dla własnych korzyści.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:54, 23 Lis 2009
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Vhenarr powoli skierował wzrok na członów Rady, upił kolejny łyk wina i korzystając na krótkim zamyśleniu się Hyrtana rzekł:

- Mam nadzieję, że moje wyjaśnienia Generale były wystarczające i będę mógł liczyć na doborowy oddział Twoich żołnierzy a także Twoich kapłanów Wasza Świątobliwość. Sam uznasz ilu ale myślę, że trzech będzie dobrą ilością. Jako, że cały czas sądzę, iż Marneus jest z tym powiązany chciałbym się spytać czy Katan objawił Ci już kim jest oraz potwierdził jego boskość by rozwiać moje oraz Księcia wątpliwości?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:55, 23 Lis 2009
Leobardis
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Venharre wiedz , że tu w świątyni Katana masz zacne miejsce w katakumbach... skoro spieszno Ci spotkać się z samym najwyższym.
Ceremonia też odbędzie się jak przystało na prawdziwego szlachcica.
Dlaczego tak stawiam sprawę?

A no ... kapłani , których Tchegoj nakazał mi wysłać aby walczyli z zarazą , zdążyli już przesłać mi niepełne relacje z "frontu" - dowiedziałem się , że magia nie jest w stanie walczyć z tą zarazą i że ledwo mogą utrzymać się przy życiu nie mówiąc już o ratowaniu innych a tym bardziej Ciebie drogi Venharre bo wiadomo że byłbyś osobą najważniejszą w tamtych okolicach.
Ta garstka kapłanów , która wyruszyła z Marneusem...no cóż...nie odezwali się jeszcze - co mnie bardzo martwi ponieważ Katan nie objawił swego oblicza przede mną...podczas modłów i nie wyjawił mi tajemnicy owego Marneusa.

Panie chyba nadszedł już czas... zwracam się do hyrtana - nadszedł czas aby złożyć ofiarę naszemu Katanowi najwyższemu z bogów i w modłach poprosić Go aby nam wyjawił kim jest Marneus i czy jest źródłem zarazy.
Każdy na Orkusie Małym wie , że tylko Ty jesteś godzien składania Katanowi ulubionej ofiary.

Co nakażesz tak świątynia uczyni ukłon w kierunku hyrtana po czym przykładam pięść do czoła na cześć Katana
Zobacz profil autora
KC - Posłaniec
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 8 z 9  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin