| 
		
			| 
			
				| 
				| Keth |  | Mistrz Gry |  |  |  |  |  | Dołączył: 30 Sie 2007 |  | Posty: 4663 |  | Przeczytał: 0 tematów 
 
 |  | Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna
 |  
 |  
 
 |  |  
			|  |  |  
 
 | 
		
			| Pałac księcia-przedstawiciela, późny wieczór 
 Generał Hrantz zasalutował swemu władcy, po czym wyszedł z komnaty w towarzystwie generała Bleriha, rozmawiając między sobą ściszonymi głosami na tematy ściśle militarne, które ani trochę zmęczonego Tshegoja nie obchodziły. Arcymag wyraźnie zwlekał z wyjściem, czekając na zamknięcie drzwi przez Hrantza i spoglądając porozumiewawczo w kierunku księcia.
 
 - Chciałeś coś dodać, Venharr? - zapytał hyrtan, szczerze znużony przedłużającą się obecnością gościa, ale dostatecznie szanujący jego przydatność, by nie okazywać wprost swego niezadowolenia - Zamieniam się w słuch, arcymagu.
 
 - Chciałem raz jeszcze zapewnić się o swej lojalności, książę - odpowiedział uprzejmym tonem Venharr - Niezmiernie mnie też cieszy świadomość, że podzielasz mą niewiarę w kompetencję wielkiego kapłana. W szeregach kultu Katana w Orwin-garze znajduje się wielu ambitnych i głęboko wierzących kapłanów, którzy bez wahania podjęliby ciężar odpowiedzialności spoczywający obecnie na barkach nieszczęsnego Lheobarra. Jeśli zechcesz poprzeć ten wniosek...
 
 - Nie będę na razie popierał żadnych wniosków - przerwał arcymagowi książę - W tej chwili interesuje mnie bardziej twa prawdomówność w kwestii tych zasobów finansowych, które mi obiecałeś. Kiedy mogę się ich ostatecznie spodziewać?
 
 - Pierwsza partia jest już zapakowana, mój panie - skłonił się ostrożnie Venharr, z miejsca rozpoznając zły humor władcy i odkładając kolejny atak na osobę arcykapłana na późniejszą okazję - Być może już jutro znajdzie się w pałacu. Czy pozwolisz, abym był obecny przy jej przekazaniu w twe czcigodne ręce?
 
 - Możesz przyjść - machnął przyzwalająco ręką hyrtan - A teraz, jeśli pozwolisz...
 
 Tshegoj urwał znienacka dostrzegając zmarszczone oblicze Venharra i jego przyłożoną do skroni dłoń. Chociaż książę nie miewał bliskich kontaktów z arkanami magicznymi, rozpoznał od razu ten gest, bywał bowiem już wcześniej świadkiem telepatycznych przekazów, jakie od czasu do czasu otrzymywał w jego obecności arcymag.
 
 - Coś pilnego? - zapytał pozornie pozbawionym zainteresowania tonem Tshegoj, skrycie zaintrygowany i nieco zaniepokojony grymasem na obliczu arcymaga.
 
 - Nie, mój panie - Venharr natychmiast przybrał beznamiętny wyraz twarzy, ale w jego oczach płonął dziwny blask, który wcale się hyrtanowi nie spodobał - Obowiązki wzywają mnie do akademii, dlatego proszę cię o pozwolenie, bym się mógł niezwłocznie oddalić.
 |  |