RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 11:27, 04 Sty 2010
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Wszystko fajnie, tylko, że my nie mamy czasu czekać na atak.
Właściwie to mamy tyle czasu co na lekarstwo.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:26, 04 Sty 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Póki co, grupa wewnątrz obozu nic nie wie o rozmowach i czeka na rozwój sytuacji.
Więc tak, czy tak, czekamy Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:53, 04 Sty 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Maskacz zamierza:
1. Najpierw rzecz jasna wrócić do wioski.
2. Upewniwszy się, że ktoś kompetentny przeszuka świątynię, sam zamierza jeszcze w nocy udać się do "kamienia" (o ile ustalimy, gdzie to jest) i przebadać miejsce przy pomocy martwego służącego (coby się nie narażać na nieprzyjemności, takie jak gobliny Very Happy)
@GM, możesz to traktować jako deklarację.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:44, 04 Sty 2010
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Trihi, dobry pomysł Smile Ja pójdę porozmawiać ze starszyzną, tam chyba bardziej się przydam.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:20, 04 Sty 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Nie chce się narzucać, ale kurhany, świątynie i grobowce to miejsca, które złodziej przeszukuje dość dobrze... No i nawet pułapkę potrafi odkryć w inny sposób niż przez nadepnięcie.


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Wto 9:41, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 11:48, 05 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Rozegram Wasze deklaracje w następujący sposób. Najpierw wszyscy poczekają na powrót Gusłka, Maskacza i Łamignata, wspierając przy okazji wciąż szykujących obronne stanowiska Kreptian.

Kiedy kapłan powróci z ultimatum Grughora i przekaże go reszcie, przyjdzie czas na pośpieszną naradę. Macie czas do świtu, by rozwiązać tę zagadkę, inaczej gobliny najpewniej uśmiercą zakładników, a potem w ramach zemsty napadną na wioskę.

W zależności od ustaleń poczynionych na naradzie dokonamy podziału grupy na mniejsze zespoły. Na razie nie chcę jeszcze nikogo wysyłać do świątyni Seta czy w inne dziwne miejsca, by Wasi bohaterowie mogli działać mając pełną świadomość tego, co się wokół nich dzieje.

Mam nadzieję, że przyjęta linia biegu wydarzeń nie budzi Waszych obiekcji Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:26, 05 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptin, chata naczelnika Miłosza, noc

Zatknięte na szczycie ziemnego wału łuczywa płonęły z trzaskiem, rozświetlając swym światłem przedpole uwięzionej w zimnych okowach trwogi wioski. Niosące się od czasu do czasu wilcze wycie, dobiegające z różnych stron i podchwytywane natychmiast przez inne zwierzęce gardziele, mroziło zgromadzonym za wałem ludziom krew w żyłach i przypominało o cichej śmierci krążącej na pazurzastych łapach gdzieś za linią padania światła.

Przybysze z Burataru siedzieli w izbie naczelnika, w towarzystwie jego samego, obu milczących synów-bliźniaków, Gwizdaka, Pleciugi i paru innych, nieznanych im z miana, a wielce posępnych kreptińskich wojów. Chociaż żona naczelnika przed wciśnięciem się w mroczny kąt izby podała na stół kilka glinianych misek z owczym serem i pieczoną rzepą, nikt nawet nie spojrzał w stronę jadła, wszyscy w zamian chłonęli przerażającą opowieść Gusłka.

- I wtenczas popędzili nas z powrotem do wioski, a ostro nam następowali na pięty - oznajmił kapłan - A na skraju puszczy jeden z tych, co nas wiedli na księżyc łapskiem pokazywał, a wrzeszczał cosik, com nie pojął, ale pewnikiem szło mu o to, że jak księżyc za drzewa zajdzie, będzie rzeź.

- Straszniste to wieści, acz lekcej na duszysku jak człek wie, że tamte potwory żadnego pacholęcia jeszcze nie ukrzywdziły - powiedział po chwili ciszy Gwizdak - Iście mądrze prawicie, czcigodny Gusłku, że one naszemy ryncami chcą się z opresyji wyratować, te gobliny.

- Tedy nie tracąc czasu rzeknijcie drapko, gdzie tu macie jaki kurhan? - odezwał się Maskacz, spoglądając uważnie na Miłosza.

- Kurhan? - naczelnik potrząsnął niepewnie głową - Kurhanu ci u nas nie najdziecie, my naszych ziomków zawsze w pobłogosławionej ziemi chowali przy kaplicy Seta, alec w zwykłych mogiłach, nie kurhanach...

- Dajcie pokój naszemu cmentarzowi, naczelniku - żachnął się nagle Pleciuga - Toć ten Glubbor rzeknął, że te gobliny, co ducha wyzionęły w ziemi kopały kole kamienia jako szildkrejta... tak to rzekł ów wódz, czcigodny Gusłku?

- Jako żywo - pokiwał głową Gusłek spozierając na kreptińskiego myśliwego z błyskiem w oku - A wiecie wy, co owo slowo oznacza?

- Pewnie - mimo grozy sytuacji Pleciuga uśmiechnął się tryumfalnie, odsłaniajac poplamione prymką zęby - Toć to z mowy Walgarów, tych puszczańskich dzikusów, co w lasach na Ostrych Wzgórzach mieszkają, a w Górach Wapiennych, w górze rzeki. Szildkrejta po inszemu to je żółw.

- Żółw? - mruknął Pomścibor - Ociec, nie idzie tu aby o Żółwi Kamień?

- Co to za kamień, naczelniku? - zapytał natychmiast Gusłek.

- To taki głaz kole drogi na Agatar-kir - wyjaśnił szybko Miłosz, marszcząc czoło - Gwizdak, nie gadałżeś aby, że jakeś z grodu wracał, to cię tam wilczarze pogonili najbarzyj?

- Ano - kiwnął głową posłaniec - Moc ich się tam kręciła po krzaczorach.

Chociaż Maskacz przyglądał się Gwizdakowi, jego czujnemu spojrzeniu nie uszedł fakt, że większość miejscowych skrycie uczyniła na dźwięk słów Żółwi Kamień znaki mające chronić ich przed złem.

- I nie ma tam przy tym kamieniu jakiego kurhanu? - zapytał.

- Tego nam nie wiedzieć, przyjacielu - wzdrygnął się lekko Miłosz - My tam nie chodzimy od wielu lat, wielce to nieroztropne by było tam się zapuszczać.

- A czemuż to? - zainteresował się Gusłek.

- Wężysplot zabronił - wyjawił po chwili ciężkiej ciszy naczelnik - Parę lat temu, po tej nocy jak się z goblinami tamoj spotkał... ale nam prawie nic o tym nie wiadomo... ci, co tam byli, nie rozpowiadali, a Wężysplot groził i straszył, że jak tam kto włóczył się będzie, to go złe licho może porwać do samiuśkich piekieł.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:54, 07 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptin, chata naczelnika Miłosza, noc

Naczelnik urwał na dłuższą chwilę i wszyscy zadrżeli mimowolnie, kiedy zza obciągniętego rybią błoną okienka wśliznął się do izby złowieszczy wilczy zew, niosący się daleko w mrok nocy.

- Rzeknijcie nam tedy, jako to z tymi goblinami przed laty było - poprosił Gusłek - Ten starzec, com go z ran uleczył, Grzybek... prawił on cosik o tym, że stary naczelnik i paru innych śmiałków gobliny precz popędziło. Gdzie przy Żółwim Kamieniu to było?

- Ano tak - przyznał niechętnie Miłosz - Wiosce przewodził jeszcze wtenczas Wąsacz, z pomocą czcigodnego Wężysplota. Wiele tam aby nie pamiętam, bo to roków osiem prawie temu było, ale co pamiętam, to wam rzeknę. Goblińska banda wtenczas nam na pola wjechała, wilczarze, ogień podłożyli, a o jadło wrzeszczeli i napitki... i o dziewki też paru gardłowało, ani chybi na chędożenie.

Słuchająca słów naczelnika Bławatka syknęła coś cicho pod nosem, zaczęła się bawić wyciągniętym spod kapotki nożem.

- Czcigodny Wężysplot wielce się wzburzył i grozić tamtym poganom począł gniewem boskim, a inszymi srogimi karami piekielnymi, ale ichny wódz nic, a nic się nie przejął, jeno toporem tak posługacza przy kaplicy w łepetynę zdzielił, że mu ją całkiem na poły rozrąbał, na śmierć ubił nieszczęśnika. I rzekł jeszcze, że jak mu wioska się nie opłaci, to wszystkich tak jak posługacza ubije, a baby zarżnie, a bydło wychędoży!

Miłosz pokiwał głową widząc znienacka uniesione brwi swych słuchaczy.

- Jako żywo wam prawię, że tak rzeknął, bom to na własne uszyska słyszał, jeno tera se myślę, że to pewnikiem po temu dziwaczne, że on straszniście niedobrze we wspólnej mowie prawił, ten gobliński kurwi syn. Było ci to przed wieczorem, a następnego dzionka mieli my trybut zapłacić i wielce się wszystcy troskali, co uczynić nam trza.

- I coście uczynili? - zapytał Roch, wraz z bratem chłonąc słowa ojca z równą uwagą, co goście z Burataru - Nigdyście nie chcieli o tym rozprawiać, ociec, a wielce to szkoda, bo to iście niezwykła historyja!

- Nie opowiadali my o tym, bo nie było o czym - odrzekł nieco szorstko Miłosz - Niczym się chlubić nie było i tyle. Wąsacz się w chacie zawarł z Wężysplotem i z Perzykiem i tam długo się cosik naradzali, a potem kapłan nam rzekł, że daniny nie zapłacimy, bo i z czego nie było, jeno on się do wodza tych goblinów uda, a mu na łeb klątwę strasznistą spuści i nam spokój dają te potwory. I poszli do lasa w małej kompaniji: Wężysplot, Wąsacz, Perzyk i jego córa Kruczka i jeszcze kowal Miechoduj. Całą noc ich nie było, a strasznista to noc była, bo ulewa się zerwała iście jak kara jaka boska. Lało jakby się niebo urwało, a pioruny waliły wszędzie dookoła. Ustało nad rankiem, a krótko potem tamci z lasa wrócili, a Wężysplot rzekł, że gniew Seta na gobliny spadł, a klątwa boska i że kurwie syny tak się przelękli, że uciekli na drugi świata kraniec.

- I to wszytko? - burknął z leciutkim rozczarowaniem Trzęsikęsek - Nic nie rzekli jako tam wojowali abo co inszego czynili?

- Nic nie rzekli - zaprzeczył wzruszeniem ramion Miłosz - Wężysplot powiadał, że ci, co tam byli języki mieli klątwą związane i że kara by ich dosięgła z ręki Seta jakby parę z gęby puścili. Ale prawdę powiadał o tych goblinach, bośmy ich od tamtego czasu już ani razu nie widzieli, ani razu. Zwykłe wilki pewnie, zimą, i parę ogrów dwa roki temu z okładem i trolle się kiedyś w puszczy przy rzece kręciły, ale goblinów do tera nie było.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:03, 07 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Tak, moi drodzy, fabuła ruszyła ponownie do przodu! Snujący opowieść wyraźnie niechętnym tonem Miłosz zdradził Wam co nieco z mrocznej przeszłości Kreptinu, ja zaś chętnie się dowiem jakie ewentualnie zechcecie mu zadać pytania lub jakie dalsze czynności podejmiecie wiedząc już, z jakimi wieściami przybył z obozowiska goblinów Gusłek.

Venar, zastanawiałeś się wcześniej nad liczebnością czambułu - z opowieści świadków i własnych obliczeń wynika, że macie przeciwko sobie około pięćdziesięciu wilczych jeźdźców, dobrze uzbrojonych i noszących lekkie pancerze. To bardzo niekorzystny dla Kreptinu układ, jeśli weźmie się pod uwagę, że macie po swojej stronie ledwie trzydziestkę dobrze władających orężem mieszkańców plus wsparcie sąsiadów.

Przypominam, że WSZYSCY mają też możliwość odmówienia jednej błagalnej modlitwy w jakiejś konkretnej intencji, może akuratnie się komuś uda Wink Oczywiście zawsze jest ryzyko, że boga rozgniewacie, lecz kto nie ryzykuje... ten kończy jako wilcza karma?



Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Czw 22:07, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:07, 07 Sty 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






- A którzy to z Wężysplotem poszli? - zapytał Zager. - Są oni w wiosce? Prowadź natychmiast to któregoś nich!

Niech szybko przyjmą wiarę w Piana i Gusłek ich rozgrzeszy. Potem udzielą nam informacji
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:20, 07 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptin, chata naczelnika Miłosza, noc

Oczekujący odpowiedzi czarownik zmarszczył z niezadowoleniem czoło, bo miast od razu zaspokoić jego ciekawość, naczelnik spoglądał dłuższą chwilę niemo ku drewnianej powale swej izby. Trzaskające w palenisku szczapy sypały co chwila snopami iskier, a zawartość porzuconego nad ogniem i zapomnianego przez wszystkich kociołka bulgotała cicho.

- Czcigodny Wężysplot odszedł na łono boskiego Seta zeszłej jesieni - powiedział w końcu Miłosz, przerywając ciężką niezręczną ciszę - Wielce się pochorował, charczał, a kaszlał i krew mu ciekła ze śliną, a jego magia nie chciała choroby uleczyć. Pochowali my go jak obyczaj nakazywał, zara przy kapliczce. Perzyk i Wąsacz też w pobłogosławionej ziemi już leżą, jeno stary Miechoduj jeszcze po tym świecie chadza, ale od jakowegoś czasu całkiem mu się w łepetynie pomieszało, od rzeczy bebla, iście zgłupiał chłop na starość.

Naczelnik urwał na chwilę, wymienił spojrzenie z siedzącym po przeciwnej stronie stołu Pleciugą, westchnął ciężko.

- Jak zechcecie, Gwizdak zara go tukej sprowadzi, ale pomiarkujcie me słowa, że wiele się od niego nie dowiecie, bo on już do zwyczajnego prawienia niezdatny.

Bawiąca się wciąż w milczeniu nożem Bławatka zauważyła, że Pleciuga otworzył na chwilkę usta chcąc coś rzec, zaraz je jednak zamknął, kiwnął jedynie głową w stronę Miłosza.

- Pewniście aby tego, czcigodny Gusłku, że te gobliny se na łby starą klątwę Wężysplota ściągnęły? - odezwał się nagle Gwizdak - Że co przy Żółwim Kamieniu robiło i tera zdychają, bo je sam Set swą boską ryncą dławi?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:29, 07 Sty 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Co Wam zostało po kapłanie?
Mówił Wam co, żeby gdzie nie łazić, albo co zrobić, jak ktoś pójdzie i zachoruje?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 1:45, 08 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptin, chata naczelnika Miłosza, noc

- Po kapłanie? - powtórzył naczelnik przenosząc zatroskany wzrok na Niemoja - Ano mamy zdeczko rzeczów jego, cośmy je z kaplicy wynieśli jak mu się zmarło. Miał żem je do Agatar-kiru wysłać, a w rynce tamtejszego kapłana Seta oddać, ale jakoś tak...

- Nie po drodze było? - podpowiedział nie do końca uczynnie, bo ewidentnie z nutką złośliwości Maskacz.

- Iście z gęby żeście mi to wyjęli - pokiwał głową Miłosz - Jakoś dotąd nie po drodze było. Poczekajcie tu chwilkę.

Przywoławszy do siebie jednego z synów naczelnik przeszedł żwawym krokiem do sąsiedniej izby, coś tam otwierając ze zgrzytem dawno nie olejonych zawiasów, coś wyciągając z dźwiękiem trącego o drewno drewna. Gusłek potarł palcami skronie, zmrużył oczy próbując jakoś ogarnąć chaotyczne myśli.

- Jak do bitki przyjdzie, a przyjdzie na pewno, jakoś mi się widzi, do ostatka będziem się bronić? - zapytał cicho jeden z milczących dotąd wojów, rosły mąż o krótko przyciętych czarnych włosach i poznaczonej licznymi szramami twarzy - Nie lepiej o babach i otrokach pomyśleć, a spróbować się do przystani przebić?

- Już my o tym rozprawiali, Żabiskrzeku - odpowiedział nieco uniesionym głosem Roch, krzyżując ramiona na piersiach i rzucając mężczyźnie wymowne spojrzenie - Ociec po naszej są stronie, a my rzeczemy, że do ostatka się będziem bronić i tyle!

- Łacno ci tak prawić, smarku, boś się własnych dziecisków jeszcze nie dorobił - wycedził przez zęby Żabiskrzek, nie przejawiając najmniejszego śladu lęku wobec wojowniczej postawy Rocha - Inaczej byś śpiewał, jakbyś kogo miał prócz brata jeno, a rodzicieli!

Wyczuwając wiszącą w powietrzu kłótnię Gusłek począł się podnosić z miejsca, ale w tej samej chwili obydwaj Kreptianie umilkli, bo do izby powrócił dźwigający pospołu z Pomściborem sporą skrzynkę Miłosz. Naczelnik położył drewniany kufer na stole, po czym otworzył go z namaszczeniem godnym bardziej odprawiającego jakiś rytuał kapłana niż wioskowego przywódcy.

Maskacz i Gusłek pospołu wstrzymali oddechy widząc jak Miłosz kładzie na stole trzy zwinięte ciasno rulony przewiązane delikatnymi czerwonymi szarfami i opieczętowane pszczelim woskiem oraz niewielką księgę o grubych okładkach oprawionych w coś, co niepokojąco przypominało skórę i to w dodatku niekoniecznie zwierzęcą. Ich przykute do księgi spojrzenia przeskoczyły w następnej chwili na dwa malutkie drewniane pudełeczka o szczelnie zamkniętych wiekach, pięknie rzeźbione w wijące się wzdłuż wszystkich ścianek węże i połyskujące miedzianymi okuciami.

- To wszytko, cośmy znaleźli przy czcigodnym Wężysplocie - oznajmił Miłosz kładąc na stole drugie z pudełeczek - Miał ci on jeszcze taki pięknisty kamień na łańcuszku na szyi i pierścienie i diadem z wężykiem, ale my go z tymi rzeczami pogrzebali jako obyczaj nakazał. A tu my niczego nie czytali ani nie otwierali, bo jeszcze by nas Set pokarał, a do tego ani nie widać jako to te krzyneczki otwiernąć można.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 10:58, 08 Sty 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






No to kto ma wykrycie ewidentnego zła i magii? Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:53, 08 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Wykrycie ewidentnego zła jest!

Coraz więcej tropów, to dobrze, ale które są właściwe?
1. Żółwi Kamień - trzeba zbadać z ostrożnością, ale to chyba na koniec, bo najbardziej niebezpieczne to zadanie.
2. Jakby „krzyneczki otwiernąć” – niech no najpierw Kęsek albo Pchełek na to zerkną, może mają jakieś umiejętności profesyjne, co pomogą ewentualną pułapkę wykryć, bo podejrzewam, że może i tu czaić się jakakś przykra niespodzianka.
3. Ostatniego świadka tamtych wydarzeń warto by przesłuchać. Może i niespełna rozumu, ale może ziarno jakieś uda się wydobyć od niego.
4. No i ta świątynia Seta, nie wiem czy tam jakiś trop możemy znaleźć, ale i tam warto zajrzeć.

To wszystko czy coś pominąłem? Dzielimy się na zespoły i bierzemy po jednym zadaniu, czy sprawdzamy po kolei całą (za przeproszeniem) kupą?

Pomysł Stana z chrztem i rozgrzeszeniem mieszkańców nie jest zły. Mamy na to czas?
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 12 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin