RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 21:35, 17 Sty 2010
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Trzęsikęsek pojednawczo podniesie ręce i podejdzie spokojnie do Pomścibora w celu uspokojenia go.

Następnie zwróci się niezwykle grzecznie do naczelnika i przeprosi za cała sytuację, poszuka wzrokiem pomocy u swojego druha Gusłka, postara się wytłumaczyć, że cała sytuacja ma miejsce dlatego, iż wszyscy są podenerwowani czekającą ich niechybną śmiercią. Czas ucieka, a zagadka wciąż pełna tajemnic.

Potem odwróci się do Maskacza i spyta go, czy ów książka będzie pomocna w uratowaniu wioski, jeżeli tak to poprosi naczelnika o pożyczenie książki na czas konieczny.
Jeżeli nie będzie ona pomocna niech ją Maskacz odstawi, a po rozwiązaniu sąsiedzkich trosk będzie się targował ze starszyzną wioski.

Na koniec poprosi obecnego kapłana o modlitwę w intencji dodania rozwagi wszystkim tu obecnym, zwłaszcza walecznym braciom i niepoprawnego Maskacza.

Mistrzu, ubierz moją deklarację w odpowiednie słowa, proszę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:46, 18 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Gusłek, do tej pory milczący, stanął stanowczo między zwaśnionymi, dłonie kładąc na ostrzach włóczni bliźniaków. Wzrokiem wędrując po twarzach najbardziej rozgorączkowanych, gromko, lecz spokojnie rzekł:

– Spokój bracia! Swary nijakiej podpory nam nie przydadzą. Miru nam jeno trza, nie rozłamu. Czcigodny gospodarzu, i wy wszytcy mieszkańcy, o wybaczenie za zadrażnienie proszę. Nikt z buratarczyków złego na myśli nie miał. Jeno dobrem waszym się kierujemy bo w nim jeno i dla nas ratunek. Gorące głowy bo i okoliczność niespora. Bez waszej wiedzy a zgody, jednako i obyczaju uszanowania nikt nic z wioski nie zabierze. To wam rzekę w zamian kładąc powagę autorytetu mego. Zanim Zager z wami targi ubijać zacznie, a jeno przy jedności naszej czasu takiego doczekać nam przyjdzie, przyzwólcie mu zwoje badać, beneficjum jakowegoś szukając. Ekshumacji kapłana dokonać takoż nam trza, za zgodą waszą, słowem swoim a obecnością zaręczę, że profanacyi nijakiej nie uczynimy. Opuście oręż, inszego wroga mamy, nie ludzkiego, może i nie z krwi i kości, takoż przeciw bratu broni nie kierujmy. Pokój bracia?

Nieco później, kiedy już opadną emocje, ściszonym głosem, tak, żeby Maskacz tylko usłyszał:
– A Ty, Zager, pamiętaj, żem przy obcych dla ciebie nie druh Gusłek, jeno czcigodny kapłan Piana. Jeśli wiarygodność a szacunek w oczach obcych uchować chcemy, mores trzymaj, wrogów ze sąsiadów czynić na nie lza.

P.s.: A co się "szildkrejta" tyczy, to przede wszystkim z shield-em mi się skojarzyło, czyli z tarczą i kształt kamienia tarczo-krejto-podobnego bym się spodziewał. Natomiast właśnie druga część nieznanego słowa, czyli "krejt", zagadką dla mnie była nierozwiązaną, i na tym polu swoich domysłów zdradzał nie będę, za dużo ich i zbyt fantazyjne były.


Ostatnio zmieniony przez namakemono dnia Pon 14:00, 18 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:28, 18 Sty 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Pomścibor z pokorą spuścił wzrok na słowa kapłana:

- Prawdę rzeczesz kapłanie, wszyscym rozdrażnieni, a to gwałt prawie przywłaszczać sobie cudzą własność i to jeszcze bez szacunku dla gospodarza. Wybacz tedy porywczość...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:07, 18 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptin, w drodze do kuźni Miechoduja, noc

Pleciuga wydawał się głęboko poruszony rozpaczą dźwięczącą w głosie Bławatki; poruszony tak dalece, że natychmiast objął dziewczynę swym ramieniem, nieco nazbyt opiekuńczo przytulając ją do siebie. Nic jednak nie odrzekła, gotowa aż do skutku grać rolę przerażonej białogłowy, która na dźwięk wilczego wycia natychmiast zapomina, którą stroną ciskać oszczep.

- Nie bojaj się, maleńka, toć tu w Kreptinie dość chłopów na schwał, coby cię przed wilczarzami ochronić – powiedział natychmiast myśliwy – Jak cię własne druhy porzucić gotowe, my cię pod swą protekcyję weźmiem. Azaliż niezamężna tyś niewiasta?

- Niezamężna, iście jako rzeczecie – odparła natychmiast Bławatka, odwracając w bok głowę pozornie z zamiarem zlustrowania pobliskiego wału, w rzeczywistości zaś po to, by Pleciuga nie zauważył złego błysku w jej niebieskich oczach – Dlatego też oparcia mus mi szukać w jakim silnym męskim ramieniu, bom dziewoja z natury krucha, a po łuk jeno dla figli, a krotochwili zwykłam sięgać. Myślicie tedy, cny Pleciugo, że ten Miechoduj nam jako pomoże?

Idąc szybkim krokiem para rozmówców dotarła do rogu sąsiednich chat, zagłębiając się w uliczkę pomiędzy nimi dość wąską, by Bławatka znalazła pretekst do uwolnienia się z opiekuńczego uścisku myśliwego.

- Wielce trudno mi to orzec – mruknął nieco niepewnie Pleciuga – Wiesz ty, maleńka, że on straszniście w łepetynie ma pomieszane od paru lat? Kiedyś był z niego kowal jak na zawołanie, wszytko odlać z rudy umiał, a tera jeno by się gdzie po łąkach włóczył, a do siebie beblał. Ludzie powiadają, że klątwa Wężysplota pomyślunek mu ze szczętem odjęła.

- A wy też tak myślicie, Pleciugo? – tym razem głos dziewczyny zadrżał ledwie zauważalnie nutą autentycznego niepokoju, albowiem lękliwe myśli o boskiej klątwie nie odstępowały Bławatki od dłuższego czasu, poddając w wątpliwość nawet tarczę wiary, jaką gotów był chronić swych druhów Gusłek. Pan Uciech był bogiem dobrodusznym i nie żywiącym długich uraz, lecz z Setem sprawy miały się inaczej. Bławatka unikała jak mogła obrzędów związanych z kultem złych bogów, by przez przypadek nie ściągnąć na siebie ich uwagi, a w Buratarze nie było to specjalnie trudne przez wzgląd na praktycznie powszechny wśród ziomków monoteizm. Przebywając w Kreptinie, wśród wielu zadeklarowanych setytów, dziewczyna nie potrafiła się wyzbyć ustawicznego dreszczu, odnosząc irracjonalne wrażenie, że jakieś nieruchome gadzie oczy wciąż spoglądają w jej stronę.

- A kim jam jest, coby takie rzeczy se myśleć? – odpowiedział myśliwy uderzając nogą z rozpędu w jakieś porzucone w ciemnościach wiadra – A żeby flaki skręciło temu, co je tu postawił, psiemu synowi!

Mężczyzna złorzeczył jeszcze przez chwilę, okrążając róg kolejnej chaty i wychodząc w końcu na uliczkę wiodącą do rozjaśnionej blaskiem pieca kuźni, z której dobiegały dźwięki uderzającego rytmicznie w kowadło młota.

- Ale ci rzeknę, że cosik musi być w tych słowach – dodał po chwili namysłu Pleciuga – Od czasu jak tamci pomarli, Wąsacz i Perzyk, straszniście się Miechoduj zawziął przeciwko Wężysplotowi, bluźnił, a na obrzędy nie chadzał, chociaż go czcigodny kapłan karami piekielnymi straszył. Tedy tak sobie miarkuję, że Set go musiał ciężko pokarać na pomyślunku za takowe bluźnierstwa. I trochu się lękam go do namiestnika wieść, bo on wielce raptuśnie się obchodzi z temi, co go o tamte sprawy wypytują... a do tego wielce nie lubi syńców Miłosza...

- A to czemu? – przekrzywiła głowę Bławatka przyśpieszając kroku i zrównując się z Pleciugą.

- A bo to raptusy takie same jako i on, iście rzepy na psim ogonie – żachnął się myśliwy – Wszędy jeno zwady szukają, z każdym gotowi na pięści iść abo wyzywać, a figle paskudne wszystkim wkoło płatają, melepety jedne. Nie dalej jak dwa tydnie temu Gwizdaka z gaci seblekli jak ten się upił, a potem na niego owcę wsadzili rzemieniem ją zadkiem do jego przyrodzenia przywiązawszy i innych ziomków zwołali, coby im pokazać, jaki on wszetecznik i że trza przed nim chudobę kryć, bo wszystko wydupczyć gotów z chorych żądzów.

Bławatka parsknęła cicho śmiechem, nie mogąc się powstrzymać przed wybuchem wesołości, szybko jednak umilkła, spoważniała.

- Z Miechodujem też w zatarg weszli? – zapytała – Też go z owcami swatać chcieli?

- Nie, tam o co inszego poszło i to zeszłego roku jesienią – pokiwał głową Pleciuga, przystając na chwilę przed drewnianymi drzwiami kuźni – Jak Wężysplot pomarł na płuca, to Miechoduj po całej wiosce latał, a wrzeszczał, co kara boska nareszcie zbrodzienia dosięgła i ludzisków różnymi inszymi wrzaskami straszył. Miłosz kazał mu gębę zamknąć, ale Miechoduj go wcale nie słuchał, jeno dalej o karach i przekleństwach rozpowiadał, aż dzień czy dwa potem zaczął po wsi cicho łazić, za to z oczyskami podbitymi, że aż hej. Tako mi się zdawa, że go syńcy Miłosza gdzie w krzakach sprali, bo oćca słuchać nie chciał i tera wielce się z nimi nie lubi, wszytcy trzy jeno na siebie jako wilcy popatrują, a nic nie gadają.

Myśliwy westchnął ciężko, a potem naparł na drzwi kuźni odsłaniając przed Bławatką jej rozpalone żarem węgli wnętrze.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:07, 18 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptin, chata naczelnika Miłosza, noc

Widząc skrzywioną w ironicznym grymasie twarz Zagera i płonące żądzą bitki oczy bliźniaków Trzęsikęsek podniósł się żwawo z miejsca przy stole, szybkim ruchem nóg stając pomiędzy hogurem i braćmi i podnosząc w uspokajającym geście ręce.

- Pokój, pokój, druhowie – wyrzucił z siebie śpiesznie myśliwy – Nie trza nam tu krwi rozlewu, dość złego, co się za wałem w ciemności czai, nie będziem wilczarzy wyręczać własnymi ryncami.

Roch i Pomścibor nic nie odrzekli, pierwszy wpatrzony w stojącego nieruchomo Maskacza, drugi zaś mierzący wściekłym wzrokiem buńczucznie zadzierającego nos Pchełka.

- Naczelniku, raczcie przywołać swych syńców do porządku – poprosił spolegliwym tonem Trzęsikęsek – Toć nasz druh Maskacz niczego złego na myśli nie miał, jeno czasami nieobyczajnie mu się zachować zdarza, ale to z dobrego serca, nie po złości. Jeśli mu ta księga potrzebna do wsi ratowania, a naszych głów, pozwólcie mu aby na jakiś czas ją zachować, a jak już zbyteczna będzie, pewnikiem wam ją z powrotem odda.

- Jam tu dobrego serca za dużo nie widział, za to wielki pysk na pewno – burknął wciąż złym, ale już nieco łagodniejszym głosem naczelnik – Roch, Pomścibor, odstawcie te włócznie, jeszcze gotowiście tu kogoś skaleczyć, a tego se w chacie nie życzę. Przyjdzie pora komu kości porachować za obrazę gospodarza, będzie ku temu czas po rozrachunku z wilczarzami, wtenczas czy na włócznie czy na pięści, rachunki swe se wyrównacie. A wy, mości czarowniku, baczcie lepiej na swe słowa, bo tu obyczajni ludzie mieszkają, co łacno zniewagi, a dumnego słowa w niepamięć nie puszczą. Nam ta księga może i na nic potrzebna, ale we wsi zostanie, takie moje słowo. Czytajcie se tam z niej, jak taka wasza wola, ale jak z goblinami skończycie, z powrotem do nas trafić musi. Jak jeno nieco po tej opresyji okrzepniemy, odwiezie się ją z powrotem do Agatar-kiru i tamtejszym kapłanom Seta oddamy. Aż mi na sercu ciężko, żeśmy do tej pory tak z tym zwlekali... może to i za to nas teraz klątwa dotyka?

- Pewnikiem ani nie trza będzie nikogo po gębie lać, ociec – odrzekł złym głosem Roch opierając włócznię z powrotem pod ścianę – Jak kto taki głupi jest na łebie, żeby po ćmicy teraz do Żółwiego Kamienia leźć, lepszij by od razu wargowi tego łeba pod pysk podłożył, zwierza gonitwą po lesie nie męczył.

- A co z grobu rozkopaniem? – odezwał się nieco niepewnie Trzęsikęsek – A jeśli te amulety, a pierścienie wielce się zdatne mogą okazać w walce z wilczarzami?

- Odkopanie grobu to jest świętokradztwo straszniste! – wybuchnął Miłosz – Ani mnie się w łepetynie pomieścić nie chce myśl takowa! Czcigodny Gusłku, wyście kapłan, w prawach wiary pewnikiem wielce obyty. Rzeknijcie wasz osąd, bo mnie się cosik zdawa, że tak uczynić nie lza.

Gusłek, dotąd w milczeniu wpatrzony w antagonistów, stanął pomiędzy nimi kładąc gołe dłonie na ostrzach włóczni bliźniaków jakby się nie obawiał wcale, że ostry metal gotów go zranić.

– Spokój bracia! - rzekł gromkim, lecz pełnym spokoju głosem - Swary nijakiej podpory nam nie przydadzą. Miru nam jeno trza, nie rozłamu. Czcigodny gospodarzu, i wy wszytcy mieszkańcy, o wybaczenie za zadrażnienie proszę. Nikt z Buratarczyków złego na myśli nie miał. Jeno dobrem waszym się kierujemy bo w nim jeno i dla nas ratunek. Gorące głowy bo i okoliczność niespora. Bez waszej wiedzy a zgody, jednako i obyczaju uszanowania nikt nic z wioski nie zabierze. To wam rzekę w zamian kładąc powagę autorytetu mego. Zanim Zager z wami targi ubijać zacznie, a jeno przy jedności naszej czasu takiego doczekać nam przyjdzie, przyzwólcie mu zwoje badać, beneficjum jakowegoś szukając. Ekshumacji kapłana dokonać takoż nam trza, za zgodą waszą, słowem swoim a obecnością zaręczę, że profanacyi nijakiej nie uczynimy. Opuście oręż, inszego wroga mamy, nie ludzkiego, może i nie z krwi i kości, takoż przeciw bratu broni nie kierujmy. Pokój bracia?

- Prawdę rzeczesz kapłanie - Pomścibor spuścił wzrok z pokorą słysząc rzeczowe słowa Gusłka - Wszyscym rozdrażnieni, a to gwałt prawie przywłaszczać sobie cudzą własność i to jeszcze bez szacunku dla gospodarza. Wybacz tedy porywczość...

- Poczekajmy zatem na waszego kowala, a potem przyjdzie nam rozstrzygnąć, co dalej uczynimy - dodał Gusłek prosząc ruchem dłoni, by zebrani w izbie ludzie zasiedli znów przy ławach, potem zaś cofnął się o krok w stronę Maskacza i szepnął mu coś do ucha z pełną przygany miną.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:13, 18 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





OK, sytuacja kryzysowa została nieco zażegnana, teraz czas na przesłuchanie Miechoduja. Czy ktoś byłby tak uprzejmy i skompilował listę pytań do nieszczęsnego kowala? (coś w stylu tej listy, którą sporządził Trihikilius na okoliczność przesłuchań chłopca uwolnionego przez gobliny, Gwizdaka oraz Grzybka).

Proponowałbym też, aby Zager pozostał do końca spotkania w izbie, bo jeśli się uprze już teraz iść do Żółwiego Kamienia, to obawiam się, że jedynym chętnym ku temu kompanem będzie mu Łamignat, a nawet Łamignat dupa jak wilczarzów kupa!

Wybiegnę też nieco w przyszłość i zdradzę, że pod wpływem słów Gusłka Miłosz zgodzi się na otwarcie grobu Wężysplota, ale Pomścibor zdecydowanie odmówi w tym udziału. A co na to Roch?

Niejako przy okazji wyjaśniła się też tajemnicza afera z Gwizdakiem i owcą w rolach głównych (Czegoj, Venar, macie odpowiedź na swoje pytanie) Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:22, 18 Sty 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Na pewno ja i Roch nie możemy go przesłuchiwać w świetle wzajemnych stosunków między Miechoduje a bliźniakami więc może przydamy się gdzie indziej Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:03, 18 Sty 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





A co z tą gorzałką?? Choć to ma być eliksir na pamięć dla Miechoduja, ale Pchełek sam by sie napił, a i Gusłek jak na kapłana Piana ciągle o suchym pysku się szwęda.


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Pon 22:03, 18 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 0:43, 19 Sty 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Cytat:
Wybiegnę też nieco w przyszłość i zdradzę, że pod wpływem słów Gusłka Miłosz zgodzi się na otwarcie grobu Wężysplota, ale Pomścibor zdecydowanie odmówi w tym udziału. A co na to Roch?


Roch chyba będzie musiał iść do grobu. Ot chociażby po to żeby świadkiem być, iż sąsiedzi zrobili wszystko jak powiedzieli, a nie zwyczajnie grób ograbili i łupy między siebie podzielili. Po za tym Roch tak na adrenalinie chodzi, że najchętniej już by komuś w łeb przywalił, a ta wyprawa może trochę go ostudzi (przy okazji może i jaka bitka wpadnie). Tak czy inaczej jeśli ojciec pozwoli i innych chętnych nie będzie to wybiorę się do grobu i swoim ramieniem wspierać będę ewentualnych współtowarzyszy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:26, 19 Sty 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






No więc tak: myślałem na wypowiedzią Maskacza, ale nic nie wymyśliłem, jest więc na niebiesko:
Skoro się zgodziliśmy co do grobu, to ja idę. Książkę mogę wam oddać w imię pokoju na świecie, ale chętniej będę ją nosił ze sobą, wkuwając po drodze "Sferę Bólu".
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:42, 19 Sty 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





W kwestii technicznej Stan. Nie jestem od tego by komukolwiek coś utrudniać a zwłaszcza potencjalnemu przeciwnikowi Smile ale to nie takie proste
"...ale chętniej będę ją nosił ze sobą, wkuwając po drodze "Sferę Bólu"."

Tak się niestety nie da. Nauka czaru to w KC to cisza, skupienie i czas. W tym wypadku trzeba poświęcić na to godzinę (bo czar z I Kręgu) wkuwania w ciszy i spokoju a na koniec rzut na INT minus 10 na Krąg czaru. WIęc tak "po drodze" to się nie da
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:47, 19 Sty 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Jeśli masz rację, to właśnie bardzo mi ułatwiłeś. Jak z Kethem rozmawiałem, mówił, że trzeba na to poświęcić jakiś dzień - chciałem więc po prostu powoli zacząć, może przypadkiem przed walką bym się wyrobił.
Jeśli może mi się udać w godzinę, to zapewne zostanę i będę czytał, mając nadzieję, że nie pożałuję mojej nieobecności przy odkopywaniu grobu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:33, 19 Sty 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Sorki, pomyliło mi się z czymś innym

Warunek 3. By móc rzucić czar trzeba rozumieć jego formułę (a więc wcześniej trzeba się nauczyć ją odczytywać). Nauka czaru trwa 1 dzień na każdy krąg jego magii i zostaje uwieńczona sukcesem, jeżeli postać go pojęła, co sprawdza się procentowym rzutem na IQ -10 na każdy krąg magii czaru. W przeciwnym wypadku postać musi się uczyć od nowa. Czary, których postać nauczy się nadzwyczaj dokładnie (tzw. czary Autorytatywne: ich ilość zależy ściśle od Mądrości i IQ) można będzie rzucać nawet co rundę. Inne rzucać można tylko wtedy, gdy będzie się miało ich formułę (czytając ją w trakcie rzucania) lub z pamięci (funkcje kleryczne).

To taki techniczny zapis, sorki za wprowadzenie w błąd
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:59, 19 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptin, chata nczelnika Miłosza, noc

Trzęsikęsek odetchnął z głęboką ulgą, kiedy wojowniczy bracia opuścili groźnie błyszczące ostrza swych włóczni, otarł rękawem perlący się na czole zimny pot. Miłosz usiadł ponownie przy stole, spojrzał na Gusłka pełnym niepokoju, ale i rezygnacji wzrokiem.

- Niech się zatem stanie podług waszej woli, czcigodny kapłanie, jeno dajcie pozór, byście tym grobu rozkopaniem jeszcze większego na nas gniewu bogów nie ściągnęli – poprosił naczelnik wyłamując sobie nerwowo palce ze stawów.

- Niechaj ociec prawią, co zechcą, ale ja przy mogile kopać nie mam zamiaru! – odezwał się wstrząśnięty wizją ekshumacji Pomścibor – Jeszcze stary Wężysplot z ziemi powstać gotowy ze złości, a ja se łeby urwać nie dam, co to, to nie!

- Nikt nie zostanie ku temu przymuszony – odpowiedział natychmiast Gusłek – Gotowi my swojemi ryncami wszytko poczynić, jeno wskażcie nam, w której mogile wasz kapłan spoczywa, byśmy przez przypadek inszej nie odkopali.

- Ja pójdę, ociec niech tukej zostanie – wtrącił zdecydowanym tonem Roch – Sam też za łopatę nie złapię, ale będę popatrywać, co też nasze goście z kapłanem czynić będą i czy aby im co inszego do łeby nie przyjdzie jak jeno pełna czci oglądanina.

- Tedy my w naszych planach zgodni – klasnął naprędce w dłonie Gusłek, a nie rozumiejący zbyt wiele z rozmowy i bawiący się kozikiem Łamignat natychmiast podchwycił ten gest klaszcząc we własne ręce z dziką radością – Daj pokój, Gnatku, toć raz styknie!

- Wielcem i ja rad, żeśmy od bitki odstąpili – dodał Trzęsikęsek – Skoro zaś czekać nam teraz na onego Miechoduja pozostaje, zmówmy modlitwę pod opiekę Piana i prośmy Pana Uciech o to, by wejrzał na swe nieszczęsne sługi łaskawym spojrzeniem.

Kiedy zebrani przy stole wieśniacy przytaknęli pomysłowi myśliwego, Gusłek zaintonował naprędce błagalny psalm, którego słowa wszyscy mniej lub bardziej wprawnie podchwycili. Prym w śpiewie wiedli rzecz jasna Buratarczycy, niemniej jednak Miłosz i jego synowie znali co nieco z obrzędów pianitów, bo wymawiali słowa psalmu niewiele gorzej od swych gości.

I ledwie Gusłek napoczął trzecią zwrotkę, drzwi chaty stanęły otworem wpuszczając do środka Bławatkę, Pleciugę oraz towarzyszącego im brodatego i niechlujnie ubranego mężczyznę o przeraźliwie chudym ciele.

- Mości naczelniku, Miechoduj wielce się przed przyjściem wzbraniał, alem mu wytłumaczył, że to goście z nim rozprawiać chcą, a nie wy, a oni – tropiciel posłał znaczące spojrzenie w kierunku obu bliźniaków, ci zaś z miejsca pojęli tego spojrzenia znaczenie, bo cofnęli się bez słowa w mroczny kąt izby – Tedy przyszeł i będzie gadał.

- To czego wy chceta? – burknął chrapliwie kowal, spozierając na zebranych w chacie obcych z mieszaniną strachu i ciekawości – Konie wam podkuć czy wóz naprawić? Bo jak mnie chcecie tę dziewkę swatać, to niczego z tego nie będzie, za wąska w purzytkach, mnie takie nieciekawe.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:02, 19 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kochani, ponieważ Trihikilius zasugerował wcześniej wspólne odprawienie modlitwy, przypomnę Wam raz jeszcze, na czym polega owa wzmiankowana już wcześniej modlitwa błagalna. Otóż w świecie Orchii bogowie faktycznie odpowiadają na wezwania swych czcicieli (tylko czasami w sposób, który nie do końca się owym wiernym podoba). Zgodnie z zasadami każda postać prócz kapłana może raz dziennie odmówić modlitwę błagalną, a MG wykonuje wówczas rzut na Wiarę i Zauważenie bohatera (kapłani są wyjątkiem, ponieważ oni mogą odmówić rzeczoną modlitwę dwa razy dziennie). Udany rzut na Wiarę oznacza poprawne odmówienie błagania, nieudany to jakieś pomylone zwrotki albo poprzekręcane słowa. Udany rzut na Zauważenie oznacza zwrócenie na siebie uwagi boga, nieudany zaś nie. Jeśli modlitwa była udana i bóg to zauważył, być może zechce swego wyznawcę jakoś wesprzeć w czarnej godzinie. Jeśli wierny odmówił modlitwę byle jak, a bóg to zauważył... oj, chyba nikt z Was nie chciałby rozgniewać nawet tak dobrotliwego boga jak Pian (wyobraźcie sobie tak straszną karę: do końca życia o suchym pysku!).

Tak więc Ci, którzy chcą skorzystać z tej opcji i nie boją się zaryzykować, niech wyślą mi na PW notkę z krótką skromną intencją w stylu „Proszę o to, żeby mi się włócznia nie złamała w boju” albo „Niech mi nie zamoknie pergamin podczas czarowania” albo „Niech mnie Pian oszczędzi przed śmiercią z ręki goblina”. Naturalnie zawsze może się zdarzyć, że włócznia miast się złamać utknie w ciele przeciwnika, a zamiast z ręki goblina gracz zginie w pazurach warga, ale spróbować zawsze warto.

No i przypominam, że czekam na pytania do Miechoduja, bo mówiąc szczerze, liczyłem znaleźć rzeczoną listę na forum po powrocie z pracy, a tu rybka, nikt się nie pokusił Crying or Very sad Tak więc będę Was teraz represjonował i nie będę nic pisał, dopóki nie przygotujecie pytań! Wink
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 16 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin