RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 22:26, 28 Sty 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






sd

Czy to jakiś wstęp do magicznej inkantacji? Wink

Nieee... zepsułeś mi posta Laughing Wcześniej miałem problemy ze wstawieniem czegokolwiek, więc po prostu wysłałem coś z założeniem, że wyedytuję jak się uda. No i wyedytowałem... i znikło.
Było tam:
1. Wywód o Kruczce do Trihikiliusa (już wyjaśniony poniżej)
2. Pytania do Ketha: Czy nie było żadnych zapisków apropo kultu Seta (mało prawdopodobne chyba u kapłana)? I gdzie jest Zager aktualnie? EDIT: Też wyjaśnione: pójdę do grobu.


A to przepraszam muchas bardzo za moje psujstwo Wink


Ostatnio zmieniony przez Stan dnia Czw 22:50, 28 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:36, 28 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chata naczelnika Miłosza, krótko po północy

Kreptiński przywódca przeniósł zakłopotany wzrok na buratarskiego myśliwego, jakby nie do końca rozumiejąc znaczenie zadanego mu pytania. Wiedząc, że myśli Miłosza zaprzątnięte były wielkiej wagi troskami, Trzęsikęsek uśmiechnął się przyjaźnie, czekając cierpliwie na odpowiedź.

- Ach, o to wam idzie - kiwnął po chwili naczelnik - Wuj mój nieszczęsny od dwóch lat na żalniku leży, ale to nie klątwa była, nie lękajcie się. W lesie mu drzewo nogę przygniotło, jakeśmy wyręb czynili, zatrucie krwi się w ranę wdało, zioła, a modlitwy nie pomogły i zgorzał wuj Obrok gorączką od środka. A i nie kłamał wtenczas, jeno ci się w łebie cosik od lęku przed wilczarzami pomieszało, mój chłopcze.

Trzęsikęsek przekrzywił nieco głowę i zmarszczył czoło dotknięty protekcjonalnym tonem Miłosza, nie dał jednak po siebie owej irytacji poznać gotów wybaczyć kreptińskiemu przywódcy nietakt przez wzgląd na jego zdenerwowanie.

- A co się niby mnie pomieszało, naczelniku? - zapytał, tym razem rozmyślnie już pomijając słowo "czcigodny" - Gdzie niby?

- Przecie Kruczka owa w puszczy goblinów szpiegowała, a jak ich przy Żółwim Kamieniu wyśledziła, w try miga do wioski przyleciała z wieściami, aleć na Wężysplota i wuja wpadła, a jak kapłanowi rzekła, że wie, gdzie te one gobliny się obozem rozłożyły, to on ją zara do drogi powrotnej zagonił, a razem z Perzykiem i Wąsaczem i Miechodujem na nowo do lasa zabrał. Gdzie tedy wuj mój skłamał?

- Nigdzie - wzruszył ramionami myśliwy, podnosząc się z ławy i łapiąc w dłoń oparty o nią oszczep - Kiedy inni w drodze, na nas też czas, Zager. Idziesz ze mną na wał, wilczarzów wypatrywać? A ty, Bławatka?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:38, 28 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Mogielnik kreptiński, krótko po północy

Setycki kapłan został pochowany w płytkim grobie, toteż łopaty machających nimi zawzięcie Buratarczykó szybko natrafiły na nieforemny kształt owinięty w przegniłą miejscami tkaninę. Na całym północnym wybrzeżu Wielkiego Jeziora ubogie chłopstwo zwykło grzebać swoich zmarłych nie w drewnianych trumnach, na które praktycznie nikogo nie było stać, tylko wprost w ziemi po owinięciu zwłok właśnie płachtą taniego materiału. Miejscowy kapłan nie stanowił w tej kwestii wyjątku, o czym dobitnie przekonali się wyciągający pakunek z mogiły Buratarczycy.

Gusłek walczył przez chwilę z chęcią odmówienia do Piana krótkiej modlitwy pokutnej za zakłócenie wieczystego spoczynku Wężysplota, szybko jednak zrezygnował z tego pomysłu przypominając sobie, kim tak naprawdę był i komu oddawał wiernie cześć pochowany w grobie człowiek.

- Tam to chyba jeno kości ostały, co, Gusłku? - spytał głuchym tonem Łamignat, spoglądając lękliwie na doczesne szczątki Wężysplota - Będziem w onym worze grzebać?

- Będziemy, Gnatku - kiwnął głową kapłan, po czym przełknąwszy głośno ślinę wyciągnął spod szat ostry jak brzytwa kordelas, w którego posiadanie wszedł jeszcze w Ostrogarze. Zmurszała tkanina zdawała się rozpadać pod dotykiem klingi, odsłaniając pożółkłe ludzkie kości połączone ze sobą resztkami zasuszonych tkanek. Łamignat westchnął głośno na widok czaszki wpatrującej się w niego pustymi oczodołami.

- Jeno niczego nie zniszczcie - rzucił cicho Roch, kucający po drugiej stronie mogiły i spozierający pełnym niepokoju wzrokiem na szczątki setyckiego kapłana.

- A co tu jeszcze zniszczyć? - wzruszył ramionami Gusłek odkładając na bok kordelas i przybliżając pochodnię do odsłoniętego szkieletu Wężysplota - Toć z niego już prawie nic nie ostało.

Osiem lat spoczynku w ziemi wystarczyło, by robactwo oczyściło dokładnie kości zmarłego kapłana, pozostawiając po sobie jedynie to, czego nie zdołały strawić: szkielet, resztki przegniłego odzienia oraz kilka migoczących w blasku łuczywa drobnych przedmiotów.

Roch poderwał nagle głowę, napiął mięśnie podnosząc się płynnym ruchem z kucek. Gusłek i Łamignat stężeli równocześnie na dźwięk szelestu w pobliskich krzewach agrestu, złapali nieco nieporadnie za swój oręż.

- Miny macie jakbyście zara mieli w porty narobić - powiedział cicho Zager wyłaniając się z ciemności nocy i spoglądając badawczo na ekshumowane szczątki - Coście naszli?

- Żeby cię byk Pasibrzucha wychędożył, poćpiego! - sarknął Gusłek ocierając z czoła krople zimnego potu - Małom ducha przez ciebie nie wyzionął!

- Moja to wina, żeś taki lękliwy? - zaśmiał się chłodno czarownik - Rzeknij przeto, coście znaleźli?

- Sam patrzaj - Gusłek przesunął łuczywem ponad szkieletem.

Wzrok hogura przesunął się po metalowym diademie spoczywającym na czaszce Wężysplota, natrafił na wiszący na resztkach kręgosłupa wisiorek z kryształową łzą o barwie ciemnej czerwieni, potem na cztery srebrne pierścienie wciąż tkwiące na kruchych kościach palców.

- Długo jeszcze będziem patrzać? - burknął coraz bardziej nieszczęśliwy Łamignat. Gusłek odwrócił głowę w jego stronę, ale słowa uwięzły mu w gardle, kiedy do uszu kucających przy rozkopanym grobie ponownie dobiegł dźwięk szeleszczących gałązek agrestu.

Tylko tym razem dźwięk ów rozległ się po przeciwnej stronie mrocznego żalnika, po stronie jeszcze ciemniejszych łąk oddzielających wioskę od puszczy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:02, 29 Sty 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





No to oczywiście sprawdzić trza, co nam tam po tym agreście łazi. Nie odchodząc po za zasięg wzroku od grupy, kieruję się w tym kierunku. Mam nadzieję, że nie muszę przypominać, iż włócznia trzymana jest oburącz.

Oczywiście przed odejściem policzę i zapamiętam wszystkie przedmioty, które podczas mojego chwilowego odejścia mogłyby zniknąć z grobu. Potem podzielność uwagi (niezbędna), co by przypadkiem nowo przybyły nie wyciągnął ręki nie po swoje. Kochajmy się jak bracia, a na ręce sobie patrzmy. A może to jakoś inaczej było.
Embarassed


Ostatnio zmieniony przez Czegoj dnia Pią 0:06, 29 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:18, 29 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kaplica Wężowego Boga, krótko po północy

Niemoj udał, że nie słyszy słów Pchełka, chociaż stał tuż obok niego. Stawiając ostrożnie kroki mężczyzna przeszedł obok stojącego z włócznią i pochodnią w rękach Pomścibora, wycofał się z powrotem do głównej części niepozornej wioskowej kaplicy. Jego wzrok myszkował po powierzchni kamiennego ołtarza, jego bocznych ściankach i płaskorytach w nadziei na odnalezienie jakiegokolwiek śladu mogącego ujawnić jakikolwiek ślad sekretnego schowka.

- A te krzyneczki gdzieście znaleźli, co? - rzucił ponad ramieniem w stronę milczącego, ale bacznie go obserwującego Pomścibora - Te, cośmy je od waszego tatula dostali?

- Były tam, gdzie twój druh myszowuje - burknął bliźniak spoglądając ponad progiem do drugiego pomieszczenia i mierząc wzrokiem zaglądającego do szaf Pchełka - Na półce stały.

- Tak se stały? - zdziwił się nieco Niemoj - Na wierzchu?

- Mnie nie wiadomo jak tam u was w Buratarze się z kapłanami obchodzą, ale tukej się ich szanuje - odpowiedział wciąż burkliwym tonem Pomścibor - Czcigodny Wężysplot nie musiał się lękać ostawiać takowych krzynek na wierzchu, bo tu ludzie bogobojni mieszkają i nikt by się nie poważył czego z kaplicy ukraść.

- Przyjezdnych też się nie lękał ten wasz czcigodny kapłan? - spytał nieco sarkastycznie Niemoj, kucając obok ołtarza i wodząc palcami po wykutych w kamiennych blokach wzorach.

- My tu bardzo na przyjezdnych baczni, przyjacielu - odparł niezbyt przyjacielskim tonem Pomścibor - Wielceśmy uważni i dobrze im na rynce patrzamy.

Niemoj nie skomentował ciętej odpowiedzi bliźniaka, wciąż przyglądając się ołtarzowi i usytuowanej za nim ścianie. Pchełek wyszedł z sypialni Wężysplota z niezadowoloną miną na twarzy, poprawiając sobie rękawy kurtki i potrząsając z dezaprobatą głową.

- Tam niczego nie ma, jeno jaki stary przyodziewek - mruknął złodziej spoglądając w stronę swych towarzyszy. Niemoj miał już na końcu języka odpowiedź, nie wyrzekł jej jednak, ponieważ do uszu ukrytych w kaplicy wieśniaków dotarł znienacka bardzo cichy, ale przenikający złowieszczym brzmieniem serca dźwięk.

Zza zaryglowanych drzwi wejściowych kaplicy dobiegał ledwie słyszalny dźwięk drapania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:12, 29 Sty 2010
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Mistrzu, dziękuję za posta poświęconego wyjaśnieniu sprawy Kruczki.

Wróciłem do tyłu z wiadomościami i przeanalizowałem to wszystko jeszcze raz. Teraz rozumiem, że Kruczka biegała po lesie szukając śladów goblinów, a z wieczora dotarła do Wężysplota, przekazała gdzie wrogowie obozują. Wężysplot zdecydował się zabrać Kruczkę ze sobą aby pokazała gdzie dokładnie to jest.

Tutaj nasuwa mi się pytanie.

Przed powrotem Kruczki kapłan zamknął się z Parzykiem i naczelnikiem w chacie i zaczęli rozprawiać co począć z żądaniami goblinów.
Zdecydowali, że nie oddadzą im nic bo i nic nie mogli oddać, nawet gdyby chcieli.
Wtedy kapłan obwieścił, że rzuci na wodza goblinów klątwę seta używając swoich zapisków, ale nie wiedział jeszcze, że gobliny obozują przy Żółwiowym Kamieniu, dopiero Kruczka mu o tym doniosła.

Myślę więc, że kapłan planował rzucić klątwę na wodza i nie do końca sądził, że potrzebna mu będzie ofiara z córki Perzyka, tak na dobrą sprawę to nawet nie wiedział czy ona jeszcze żyje, dopiero gdy wróciła z wiadomościami kapłan zdecydował się ją zabrać ze sobą.
Czy w tak krótkim czasie obmyślił plan B?
Z tego wszystkiego, dla mnie wynika tylko to, że w swoich planach nie miał zamiaru wykorzystać Żółwiowego Kamienia, ponieważ nawet nie wiedział o przebywających obok niego goblinach.

Nie wiem co o tym wszystkim sądzić, ale wiem jedno, zawsze na końcu prowadzonych przez Ciebie GM sesji okazuje się, iż rozwiązanie było najprostsze i byliśmy blisko niego już na samym początku.

Przeanalizowałem sytuację zaszłą pod Kamieniem.

Jest noc, leje jak z cebra, kapłan stoi naprzeciwko wodza i robi w gacie, wypadają mu do wody papiery z zaklęciami tym samym traci broń przeciwko goblinom, obok stoi Parzyk, naczelnik, Miechoduj. Kruczka troszkę z przodu, ma naciągnięty łuk i celuje w wodza. Kapłan bez ostrzeżenia podchodzi Kruczkę od tyłu i podcina jej gardło. Zaczyna coś śpiewać, a wszyscy myślą, iż to jakiś straszny obrząd w którym składa się ofiarę z człowieka.

W normalnych warunkach Kruczka mając podcinane gardło wypuściłaby strzałę prosto w pierś wodza, byłoby ciemno, lałoby jak z cebra, strzały mógłby nikt nie dojrzeć, wódz złapałby się za pierś, poczerwieniałaby mu gęba i zwaliłby się na ziemie.
Pieśni kapłana dodatkowo mogłaby spotęgować strach goblinów, więc cały obóz mógłby zebrać się w popłochu łapiąc co się do i uciec.
Błyskotliwy kapłan mógłby zabronić chodzenia w okolice Żółwiowego Kamienia, tylko po to, aby nie wydała się prawda co do przyczyny śmierci wodza.

Wszystko pasuje, tylko co z goblinami kopiącymi po ośmiu latach niedaleko Żółwiego Kamienia.

Spotkała ich podobna śmierć jak wodza, na pewno niektórzy z nich pamiętają wyraz twarzy umierającego wodza.

Coś się pod Kamieniem wydarzyło. Coś spowodowało śmierć goblinów.
Gobliny natomiast czegoś chcą i znajduje się to obok Kamienia (może szukają zwłok starego wodza?). Podczas poszukiwań spotkała ich śmierć podobna do wywołanej przez klątwę rzuconą przez kapłana. Normalna rzecz, że chcą abyśmy ją zdjęli po to, aby mogli dokończyć swoje sprawy.

Nie wiem czy dobrze główkuję, czy może jednak mnie poniosło.

Możliwe jest wszystko, nawet to, że kapłan jednak zapamiętał jakąś straszną klątwę, złożył w ofierze Kruczkę, a tym samym zabił wodza goblinów. Klątwa związała się z tym miejscem i do tej pory jest aktywna.

Owszem może tak być. Może też być tak, że żadnej klątwy osiem lat temu nie było, może być też tak, że pojawiła się ona dopiero teraz gdy gobliny kopały niedaleko Kamienia.

Tak czy siak, nie mam pojęcia gdzie jest rozwiązanie zagadki.

Jeżeli Maskacz poszedł do kopiących na cmentarzu, to Trzęsikęsek pójdzie do kaplicy, może ustrzeli skrobacza Smile .

PS. A i jeszcze jedno mnie zastanawia bo nie wiem, czy to jest coś istotnego, czy to tylko wkradł się mały błąd w fabułę. Jak to jest możliwe, że zwłoki kapłana są w takim stanie jeżeli…


Cytat:
- Czcigodny Wężysplot odszedł na łono boskiego Seta zeszłej jesieni -
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:53, 29 Sty 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Pchełek pokazuje towarzyszom gestem coby znieruchomieli i zamilkli. A sam na paluszkach stara się zajrzeć przez jakąś szpare co to drapie,a napewno przysłuchać się jakie dzwięki wydaje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:24, 29 Sty 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Kiedy Roch poszedł szukać czegoś w krzakach, Zager zajmie się dokładnymi oględzinami przedmiotów (wykrycie magii, znaczy się) - mam nadzieję, że nikt mi tego nie zabroni? (@Czegoj)
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:40, 29 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kreptiński mogielnik, krótko po północy

Roch zerwał się na równe nogi, zwinnym ruchem wbijając swą pochodnię w miękką ziemię i ujmując oburącz włócznię. Szelest ucichł, ale po kilku sekundach ponownie dał się słyszeć, tym razem nieco bliżej, lecz wciąż daleko poza linią światła rzucaną przez łuczywa wieśniaków.

- Pójdę sprawdzić, co to – syknął bliźniak – Siedźcie tukej, a nie próbujcie niczego ze kości ściągać, bom dobrze widział, co czcigodny Wężysplot przy sobie ma. Jak co zginie, ociec się zara dowie i nie będzie wam potem do śmiechu.

Stawiając ostrożnie kroki młodzieniec ruszył wzdłuż rzędu nędznych starych mogił, na których trawa sięgała już połowy łydki, próbując przeniknąć wzrokiem fantazyjne plamy mroku rzucane na żalnik przez okoliczne drzewa i gęste krzewy. Nagłe trzaśnięcie gałązki sprawiło, że kreptiński milicjant ugiął nogi mocniej w kolanach, gotów skoczyć do przodu z wystawioną niczym rycerska kopia włócznią na pierwszy znak zagrożenia.

- Je tam co? – zawołał cicho Łamignat, robiąc kilka kroków w ślad za Rochem i wspinając się na palce stóp w nadziei na dojrzenie w ciemnościach czegoś więcej.

- Cichaj, bo jeszcze usłyszy – syknął bliźniak – Może wilczar, a może jeno jeż, jeszcze nie wiem.

- Dawaj jeno pozór, coby to nie był jaki Prajeż – zaśmiał się ironicznie Maskacz, który pomimo grozy sytuacji wciąż zachował swój czarny humor – Ten to cię zeżre, zanim się obejrzysz, a co nie przeżuje, nadzieje na kolce i na potem zostawi.

- Nie byndź taki hałeryczny, cielebuniu jeden – odburknął Roch robiąc jeszcze jeden krok do przodu. Maskacz nie zrozumiał wywodzącego się z lokalnego dialektu wyzwiska, ale zareagował na nie w charakterystyczny dla siebie sposób, wykrzywiając kąciki ust w cierpkim uśmieszku.

- To chyba jeno jaki jeż – zaczął mówić Roch stwierdzając, że nikły hałas ucichł w międzyczasie i już więcej się nie powtórzył – Pewnikiem się z lasu przyszwendał...

Ledwie dwa metry od młodzieńca, pośród splątanych ze sobą agrestowych krzaków, zapłonęły znienacka dwie wielkie fosforyzujące tarczki nie mogące być czymkolwiek innym jak jedynie ogromnymi ślepiami, a do uszu bliźniaka dotarł głęboki niczym toń Suratańskiej Otchłani warkot, niski i chrapliwy, targający swą złowróżebną nutą jego uszy.

- O kurwości – sapnął bardziej zaskoczony niż przestraszony Roch – Jeż to to nie jest!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:53, 29 Sty 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






- Może się powoli wycofamy z tymi rzeczami, co Roch?...
Maskacz kładzie rękę na rękojeści swojej broni (jakąś miałem, zapomniałem nazwy) i powtarza w pamięci formułkę zaklęcia "Przerażenie"
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 23:50, 29 Sty 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Mistrzu, nie trzymaj nas w niepewności Smile


Nadal mi nie pasuje poziom kapłana.
Wioskowy kapłan wg mnie, miałby problem z rzuceniem tak poważnej klątwy.
Wydaje mi się, że ciągle nam czegoś brakuje. Nie jestem pewien czego:
Albo powodu, dlaczego jakiś powazny kapłan ukrywał się w jakiejś wiosce, albo czegoś, co przez przypadek uaktywniło klątwę. Tak się złożyło, że klątwa zadziałała na gobliny. Na pewno zwłoki starego wodza mają tutaj jakieś znaczenie. Jednak nie liczę na możliwość oględzin. Przynajmniej na razie nie.
W świątyni szukam czegokolwiek, co wskazałoby mi, że albo kapłan miał znacznie potężniejszą moc, niż nam się zdaje, albo klątwa ma jakieś inne podwaliny.


Ostatnio zmieniony przez Kerth dnia Sob 18:13, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:22, 30 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Trih, cóż tu więcej powiedzieć - kapitalna robota, chociaż nie mogę naturalnie zdradzić, które z Twych koncepcji są strzałami w dziesiątkę, a które nie. Pozostaje żałować, że reszta graczy nie chce się jakoś ustosunkować do Twoich wniosków (cóż, nie każdemu zależy na pedekach za wkład w rozwiązanie zagadki Wink ).

Co do stanu zwłok Wężysplota, to faktycznie został on pochowany zeszłej jesieni, ale robactwo zdążyło w przeciągu prawie roku dokładnie skonsumować danie główne - tak więc zwłoki kapłana wyglądają w Waszych oczach dokładnie tak jak powinny w tej sytuacji wyglądać (podkreślam to po to, byście przypadkiem nie zabrnęli w ślepy zaułek).

Stan, bądźmy realistami - w obecnej sytuacji (ciemność, żalnik, ekshumacja, potencjalni wilczarze w okolicy) Roch miałby i tak małe szanse na zapamiętanie wszystkiego, co zauważył u Wężysplota. A jeśli nawet zdołał (może jakiś test INT lub MD?) zauważyć, w tej chwili raczej nikt nie przeszkodzi Maskaczowi w buchnięciu jakiegoś drobiazgu!

Maskacz ma przy pasie miecz Odrzyskóry i długi nóż, a na plecach w skórzanej tulei dziryt rybacki (w aspekcie mechaniki traktowany jako oszczep). Zakładam, że wyciąga miecz. Nie może jeszcze rzucić czaru, bo nie widzi celu, Roch zasłania rzekomego prajeża swym ciałem, a cofając się Zager w ogóle nie będzie miał możliwości dojrzenia stwora.

A teraz będę nieco paskudny i niestety nie zezwolę na dołączenie Trzęsikęska do ekipy w kaplicy Twisted Evil Chciałbym trzymać się konsekwencji w biegu fabuły i skoro jedna ekipa poszła do kaplicy, a druga pozostała z Miłoszem, trzymajmy się tej linii działania (wiem, zrobiłem wyjątek dla Maskacza, ale faktem jest, że Stan zadeklarował to z niewielkim opóźnieniem). Z drugiej strony, Trih, nie wiadomo, czy tym posunięciem nie uratowałem Ci właśnie życia? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 21:56, 30 Sty 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





No dobra Mistrzu dawaj tu to, co się czai za granicą światła. Pora z tym czymś zatańczyć opętańczy taniec węża. Przy okazji - czy Roch wieży w Seta jak większa część wioski?

Cytat:
Roch miałby i tak małe szanse na zapamiętanie wszystkiego, co zauważył u Wężysplota. A jeśli nawet zdołał (może jakiś test INT lub MD?) zauważyć, w tej chwili raczej nikt nie przeszkodzi Maskaczowi w buchnięciu jakiegoś drobiazgu!


Ten fragment mi się wybitnie nie podoba i jeśli łaska Mistrzu przetestuj pamięć Roch, jeśli Maskacz zdecyduje się na ten nierozważny ruch. Jeśli coś zauważy proszę o PW, żeby adekwatnie zareagować. W sumie to czarodziej i miejsca dać mu nie wolno, bo wtedy ewentualny pojedynek z góry przegrany.


Ostatnio zmieniony przez Czegoj dnia Sob 21:57, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 23:10, 30 Sty 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





A może Kruczka była świadkiem czegoś czego miała nie być świadkiem. Jeśli dobrze pamiętam to dołączyła do ekspedycji z własnej woli.... a wioskowi robili jakiś deal z Goblinami i jako, że Kruczka nie była wprowadzona w sprawę musiała zginąć. Nie bardzo wiem jak można zweryfikować tezy Triha i ew. tę moją. Nie przychodzi mi nic do głowy oprócz miziania rozgrzanymi do czerwoności szczypcami kowalskimi po strefach erogennych, świadka lub naczelnika. To raczej trudne do wykonania, więc chyba narazie musimy ciągnąć swoje dotychczasowe działania...chyba że ktoś ma jakiś nieszablonowy pomysł.....

W każdym razie słyszę, że coś drapie...ale cooo......
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:38, 31 Sty 2010
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Nie śmiem się sprzeciwiać GM.
Masz rację, konsekwencja w prowadzeniu przygody jest bardzo ważna.
Mój błąd, że nie zadeklarowałem wcześniejszego wyjścia do kaplicy.

Nie będę ściemniał, bo duży wpływ na pójście myśliwego do kaplicy miał fakt, iż jako osoba prowadząca przeczytałem o skrobaniu w drzwi kaplicy i odruchem była chęć uczestniczenia w czymś ważnym, a przecież moja postać nie mogła mieć o tym zielonego pojęcia i z pewnością od kłopotów trzymałaby się z daleka.

Tak więc Trzęskikęsek zostaje na nudnym wale i czeka rozwoju wydarzeń.
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 19 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin