Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kreptiński żalnik, krótko po północy
Zbici w ciasną grupkę na trawiastym krańcu żalnika wieśniacy strzelali oczami na wszystkie strony, kurczowo ściskając rękami swój oręż i gotując się w razie potrzeby na odparcie kolejnego ataku goblińskich jeźdźców. Dźwigający na ramieniu brańca Łamignat popatrywał tęsknym wzrokiem w stronę Gusłka, czekając widać na ponowienie odwrotu ku wiosce, kapłan wdał się jednak w ożywioną dysputę z miłoszowymi bliźniakami, strzeżony od tyłu przez stojącą z naciągniętym łukiem Bławatkę.
- Jeśli mogiła rozkopana, mus nam Wężysplota pochować, inakszy jeszcze wargi kości mu ogryzą! – oświadczył nie znoszącym sprzeciwu tonem Roch, przestępując z nogi na nogę i postukując trzonkiem włóczni w ziemię – I na kości zerknąć mus, bom nie jest was pewny, przyjaciele, czyście aby czego nie zagrabili.
Gusłek nic nie odrzekł, zerknął w zamian szybko na stojącego ze skrzyżowanymi na piersiach rękami Maskacza. Czarownik z miejsca zrozumiał owe wymowne spojrzenie, bo nie tracąc ani chwili sięgnął pod swą kapotę i wyciągnął z sekretnej kieszonki garść niewielkich przedmiotów. Roch i Pomścibor wciągnęli głośno powietrze rozpoznając w nich amulet i pierścienie należące do wioskowego kapłana.
- Niczego żem nie zagrabił, jeno zabrał na konsultacyje – oznajmił dobitnym tonem hogur – Zagłada nad waszą wioską wisi, tedy wszytko nam potrzebne, co się jeno przydać może, a w tych oto rzeczach wyczuwam magiczną moc. Jeszcze mnie nie wiadome, co takiego skrywają i jak nas to wesprzeć może, lecz o tym rozsądzę do spółki z waszym rodzicielem. Jeśli się do mej prośby przychyli, rad się nimi wspomogę, jeśli zaś przeciwny będzie, w jego ręce te rzeczy złożę.
- To jest kradzież – syknął Roch zaciskając palce na trzonku włóczni – To jest...
- Życie – dokończył za niego Maskacz – Życie parszywe i wielce okrutne, ale insze widać nie było nam pisane. Obejrzyj się na tego goblina, coś go na żalniku sprawił. To jest wojna, przyjacielu. Popatrzaj na swoją wioskę. To jest otwarta spiżarka dla goblinów, a ich bestyjów. A ten amulet to może być klucz do onej spiżarki zamknięcia przed ich pyskami. Tedy mi kradzieży nie wypominaj, bom od onego Wężysplota jego drobiazgi jeno zapożyczył.
Złowieszcze wycie jakiegoś warga przeszyło ciemność nocy, sprawiło swym niskim brzmieniem, że po plecach wieśniaków przebiegł lodowaty dreszcz.
- Jak wilczarze nawrócą, będzie po nas! – wyrzucił z siebie Niemoj, podkreślając swą opinię gestami uzbrojonej w nóż dłoń – Wielceśmy szczęście mieli, żeśmy tego w krzakach wspólnie odpędzili, ale jakby ich więcej było, już byśmy tam leżeli z roztarganymi gardłami! W kapliczce Seta nic chyba więcej nie znajdziemy, tedy lepiej by nam było biegiem za wał wracać!
- Wpierw szybko Wężysplota zakopmy! – powtórzył Gusłek – Wcale mi kapłan Seta nie jest miły, ale na poniewierkę jego szczątków nie wydam! Jak się żwawo uwiniemy, za chwilę będziemy gotowi! Co tedy rzekniesz, Rochu?
Nim posępny milicjant cokolwiek odpowiedział, zwisający z ramienia Łamignata goblin poruszył się słabo, stęknął coś niezrozumiale. Osiłek spojrzał na niego badawczo, a potem palnął otwartą dłonią w kark. Braniec zwiotczał ponownie, zawisł na ramieniu Łamignata niczym worek pełen śmieci. |
|