RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 16:29, 23 Mar 2010
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Ja jestem za pójsciem Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:51, 23 Mar 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Pójść można, ale co nam szkodzi poczekać na łopatolotkę?

Albo inaczej: idziemy do goblinów wynegocjować więcej czasu, w międzyczasie przechwytujemy szpadlotkę Stana i na luzaku tuptamy do Szildkrejta. Taka kompilacja wszystkich planów. Hę?


Ostatnio zmieniony przez namakemono dnia Wto 17:58, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:31, 23 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





W porządku, pora podjąć definitywne decyzje. Dostrzegam w drużynie zwolenników natychmiastowego udania się pod Żółwi Kamień oraz BG wolących wpierw zaczekać na powrót łopaty Maskacza. Ponieważ każdy z tych wyborów ma istotny wpływ na bieg fabuły (i każdy pchnie ją w innym kierunku), musicie się zdecydować, którą opcję wybieracie.

Za czekaniem na powrót łopaty są Namakemono i Stan, za pójściem od razu pod Żółwi Kamień głosowali Karina, Czegoj i Trihikilius. Brakuje głosów Kamienia, Kertha i Venara, ale liczę, że pojawią się jeszcze dzisiaj.

No i byłbym zapomniał o trzeciej opcji: ponownym spotkaniu z Grughorem w celu dalszych negocjacji, co zasugerował powyżej Namakemono.

Ze swojej strony postanowiłem spróbować ułatwić Wam podjęcie decyzji za pomocą nadnaturalnej interwencji. Pamiętacie tę wspólną modlitwę, którą odprawili pod nasypem buratarscy wyznawcy Piana? Ponieważ północ już minęła, pojawiła się ponownie możliwość odmówienia modlitwy błagalnej (przypominam, opcja dostępna raz dziennie, dwa razy dla kapłanów). Zaraz wykonam rzuty dla wszystkich modlących się BG i jeśli komuś uda się zaliczyć oba testy, może wydarzy się coś niezwykłego Wink

Osobno wykonam identyczny test dla Venara, który zadeklarował dla Pomścibora modlitwę błagalną pod adresem Katana.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:39, 23 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp na obrzeżach Kreptinu, trzy godziny do wschodu słońca

Korzystając z zawziętej dysputy pomiędzy swym ojcem i przybyszami z Burataru Pomścibor przesunął się dyskretnie z powrotem do Bławatki, stając obok dziewczęcia w taki sposób, by znaleźć się przynajmniej częścią ciała pomiędzy nią i pobliskim nasypem. Zaintrygowana jego zachowaniem blondynka zmrużyła oczy i spojrzała w stronę młodzieńca z błyskiem ciekawości, zerkając jednocześnie na prowadzących rozmowę towarzyszy.

- Tedy rzeknę jeno tyle, że lepiej nam będzie we wiosce zaczekać, aż Maskacz pewność zyska, że jego plan udał się abo i nie udał - oznajmił Gusłek podpierając się wyzywająco pod pachami - A jak się nie uda, gotów jestem Piana o opatrzność prosić i znów się do ichnego wodza udać, by się z nim rozmówić.

- Ooo! - zdumiał się zauważalnie naczelnik Miłosz - Toście człekiem wielkiej są odwagi, czcigodny kapłanie! Iście jako jaki paladyn, gotów własną piersią nas maluczkich bronić!

Przysłuchujący się jednym uchem rozmowie Pomścibor przechylił głowę w stronę Bławatki i zaczął jej szeptać konspiracyjnym tonem do ucha.

- Wielcem jest uradowany, że ci ten podarunek przypadł do gustu - oznajmił z zadowoloną miną - Tedy też mam ci cosik do powiedzenia na uboczu, jeśli jeno zechcesz ostawić swych ziomków i ze mną za chatę pójść.

- Gusłku, to ja z tobą pójdę, dobrze? - zapytał niespokojnym tonem Łamignat, przestępując z nogi na nogę i drapiąc się po nasadzie nosa.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:52, 23 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Wykonałem rzeczone testy na Wiarę i Zauważenie i niestety buratarska ekipa nie miała dość szczęścia, by zwrócić na siebie uwagę Pana Uciech. Wszyscy z wyjątkiem Niemoja odmówili modlitwę bardzo poprawnie, a Bławatka wręcz perfekcyjnie (rzut na 1k100 wyniósł 9), ale testy Zauważenia nikomu się nie udały. Sprawa ma się nieco inaczej w kwestii Pomścibora, ale o tym jeszcze cicho sza, wpierw dodatkowy updacik romansowy, o który poprosił mnie Venar, a na którego efekty musi odpowiedzieć swoim pościkiem Karina Wink

I jeszcze kilka uwag ogólnych do wcześniejszych postów.

Trihikilius, niemal doskonale zinterpretowałeś genezę i przebieg wydarzeń na żalniku, dedukcja jak zawsze bardzo dobra.

Czegoj, worek złota od ręki za każdą graczkę, którą zdołasz tutaj ściągnąć! Nie macie pojęcia jak mnie ucieszył post, w którym Karina przedstawiła się w Panelu Technicznym! Przez jakiś czas miałem też nadzieję, że uda mi się ściągnąć do gry znaną z forum KC Karigan, ale przepadła bez śladu, ku mojemu ogromnemu rozczarowaniu! Dziewczyny w światku RPG to wielki skarb i niestety rzadko występujący w naturze! A jeśli chodzi o dziewczęta w Kreptinie, owszem, są i to w sporych ilościach, ale wiadomo - Bławatka to niesamowity powiew świeżości, który bezgranicznie Pomścibora zafascynował Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:16, 24 Mar 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Jeśli da rade to Pchełek jako zazdrośnik z chęcią po ciemnicy Pomściborowi zasadzi kopa w tyłek, albo rzuci go szyszką w głowę, tacy to już zazdrośnicy. A Pchełek w końcu jest złodziejem więc kurhany, gorobowce i tajemnicze miejsca ciągną go jak muche ciągnie do... no i podróż to doskonała okazja do kopnięcia kogoś w zadek.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 9:53, 24 Mar 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Przepraszam, weekend - chrzciny, ostatnie 2 dni - służbowo out.
Już jestem.

Nie uważam, żeby wyruszanie gdziekolwiek było jakimś super pomysłem. Już gobliny mają pretekst do strzelania przed pytaniem. Doskonale wiemy, że nas obserwują.
Z drugiej strony, jak będą chcieli, to wytną wioskę. Nie widzę żadnego dobrego wyjścia.

Być może należy się zastanowić, jak poprzedni kapłan pomagał goblinom. Nie był żadnym wysokopoziomowym kapłanem.
Może pójść na całość i wypróbować zawartość fiolek na goblinach?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:52, 24 Mar 2010
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Keth, kamień spadł mi z serca, gdy dodałeś, że prosił Cię o to Venar- Bławatka lubi romanse, ale preferuje te z własnej, a nie przymuszonej woli Wink

Czegoj, nie przyprowadzaj tu nikogo, bo Bławatka będzie zazdrosna! Wink


Dziewczyna spojrzała z lekką niepewnością na Pomścibora- nie była pewna, czy chce aż tak narazać się jego ojcu i bratu. Ale doszła do wniosku, że nie ma nic do stracenia, rozmowa to w końcu nic takiego... I będzie miała wszytko pod kontrolą. Rozmowa to w końcu nic takiego...

-Na chwilę ostawić mogę, jeno nie za długo, bo przeca oddalać się nam za bardzo to też nie przystoi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 11:11, 25 Mar 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Pomścibor uśmiechnął się ukradkiem i tylko oczy radośnie błysnęły mu w ciemności na słowa Bławatki.

- Cieszy mnie że się zgodziłaś poświęcić mi chwilę a może więcej. Chciałbym prosić Cię o pomoc w jednej ważnej kwestii. Wszyscy tu jesteśmy w trudnej sytuacji i chce prosić Katana o pomoc i radę, nie mamy tu niestety kapłana mojego patrona więc obrządek modlitewny muszę zrobić sam. I dlatego chciałbym abyś mi przy tym towarzyszyła. Katan przychylniej patrzy gdy modlący ma wspomożenie drugiej osoby, zwłaszcza białogłowy i to tak urodziwej.

Pomścibor przerwał na chwilę by złapać oddech i przyjrzeć się uważniej reakcji Bławatki na swe ostatnie słowa by z zadowoleniem kontynuować dalej.

- Wiem, żeś jest sługa Piana i nie proszę Cię o wspólną modlitwę ani tym bardziej do tego nie zmuszam. Chodzi o to, że Katan mimo iż jest prawy i sprawiedliwy to do dobrych i miłosiernych nie należy więc chciałbym mieć przy sobie kogoś, kto mnie wesprze gdybym jakimś nierozważnym słowem go zagniewał, a jak mówiłem obecność białogłowy działa na niego łagodząco. Co tedy rzeczesz? Pomożesz mi w obrządku?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:55, 25 Mar 2010
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Bławatka spojrzała z ukosa na Pomścibora i zastanowiła się, czy aby jej zachowanie nie rozzłościłoby Piana. Doszła jednak do wniosku, że nie zrobi nic przeciwko niemu i będzie jedynie wspierać Pomścibora- niewielka pomoc nie powinna nikogo rozgniewać... W końcu nie będzie brała udziału w modlitwie. A skoro prosi, to jak miałaby odmówić?

-Skoro powiadasz, że to by co pomóc mogło sytuacyji naszej, to tak se miarkuje, że nic do stracenia nie mam. A i może sie polepszy coś. Sługa jestem Piana, więc modlic się do Katana nie będę, ale pomóc pomogę, jeno nieznacznie.

Uśmiechnęła się do meżczyzny maskując lekkie obawy, bo wciąż nie była pewna, czy dobrze postępuje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:39, 26 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Przy ziemnym nasypie, niecałe trzy godziny do wschodu słońca

Milkliwy dotąd Niemoj przestał się w końcu bawić rękojeścią wsadzonego za parciany pas noża, podniósł głowę wbijając twardy wzrok w swoich rozmówców.

- Wyprawa do Żółwiego Kamienia to iście głupawy pomysł! – oznajmił zdecydowanym tonem buratarski zabójca – Po naszej bitce na żalniku żaden goblin tak łacno nie uwierzy, żeśmy z dobrego serca ochotni im pomóc! Jeden z ichnych druhów zarżnięty tam leży jako wieprzek, a drugiego mało my żelazem nie przypiekli!

- Ale żywcem puszczony! – odparował Trzęsikęsek – A na żalniku nieszczęsna pomyłka się zdarzyła, nic inszego! Tera i my i on wie, że tam za szybko, a nieopacznie do bitki przyszło, to może ichny Grughor tak szybko się złością nie uniesie. A Maskacz też im swoje pokazał, samiście tak prawili, tedy cosik mnie się widzi, że się aby troszkę ulękną te przebrzydłe wilcze pomioty. Hogur to nie byle szysz, z takim się bez potrzeby nie zadziera.

Zager uśmiechnął się leciutko słysząc słowa myśliwego, nie komentując i poprzestając na śledzeniu ożywionej rozmowy.

- Jak ten wódz się jeno troszkę ulęknie, to nic nam po tym – wycedził przez zęby Niemoj – Taki, co się jeno troszkę lęka pewnikiem i tak nas napadnie, najwyżej po chwili ogon podwinie i zwieje. A jak my w paru chłopa pod Żółwi Kamień poleziemy, po ćmicy i przez las, a nas wilczarze z leksza zalęknieni najadą, pewnikiem żaden gardła cało do Kreptinu nie uniesie!

- Cosik mi się zdawa, że tu kogoś tchórzem czuć – powiedział hardym tonem Roch, wspierając się na swej włóczni i zadzierając dumnie podbródek. Niemoj poczerwieniał lekko, zacisnął dłonie w pięści, ale wbrew obawom Gusłka nie wybuchnął gniewem.

- A mnie się zdawa, że trupa czuję – oznajmił rybak węsząc demonstracyjnie – Takiego roztarganego przez wargi i do połowy zeżartego trupa. I jak ci się zdaje, chłopcze, jak onego przed śmiercią zwali, hę?

- A Bławatka gdzie? – spytał znienacka Trzęsikęsek, oglądając się przez ramię w stronę mrocznych łąk za wałem i spostrzegając znienacka nieobecność oszczepniczki – Gdzie ona polazła?

- Spytaj się lepiej, gdzie polazł synalek cnego naczelnika? – wtrącił z sarkazmem w głosie Pchełek, który od razu odkrył zniknięcie drugiej osoby.

- Chędożyć... – wybuchnął Niemoj, ale urwał po pierwszym słowie gryząc się w język, bo i użycie imienia Bławatki i Pomścibora groziło niemiłą eskalacją emocji, albo ze strony buratarskich adoratorów dziewczyny albo opartego z posępną miną o włócznię Rocha - ...wilczarzy! Tak, chędożyć wilczarzy i w ogóle wszytko! Ja wam rzeknę tyle, że mus nam czekać tak jak Maskacz kazał!

- Nie kazał, jeno prosił – poprawił Niemoja Roch, głosem równie ponurym jak grymas na jego twarzy. Młody wojownik popatrywał co chwila na pogrążoną w ciemności nocy przestrzeń za wałem, a w jego oczach pojawiały się wówczas tęskne błyski zdradzające żal z powodu odwlekającej się uporczywie bitwy – Nikt nam tukej niczego kazał nie będzie, bośmy u siebie, a nie w gościnie. A Pomścibor pewnikiem dziewkę na obchód wału zabrał, aby oni co pożytecznego robią miast jęzorami pleść bez ustanku.

- Ja nie pleciem – wzruszył ramionami niespokojny Łamignat, nie wiedzieć czemu robiąc natychmiast przepraszającą minę – Gusłek nie mówił, że wszytcy muszą pleść.

- Tedy chwała ci, że cicho siedzisz – odburknął Roch.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:41, 26 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pomiędzy chatami, niecałe trzy godziny do wschodu słońca

Pomścibor otworzył niewielką furtkę zagradzającą wejście do ogródka, w którym jego ojciec zwykł trzymać skalne zajęczaki, hodowane dla mięsa i skórek przerabianych przez Miłosza w wolnym czasie na śmieszne futrzane czapki. Było to spokojne miejsce o wysokim ogrodzeniu, doskonale nadające się do realizacji planu sprytnego młodzieńca.

Bławatka rozejrzała się bacznie wokół siebie, próbując przeniknąć wzrokiem półmrok rozjaśniany jedynie mdłą poświatą świeczek bijącą zza naciągniętych na ramy okien pobliskich chat rybich błon oraz przesłoniętego po części chmurami księżyca.

- Tukej się chcesz modlić? – spytała zdziwionym i nieco zaniepokojonym głosem dziewczyna – Nie w jakiej kapliczce?

- U nas jeno jedna kaplica, i to Wężowemu Bogu poświęcona – wyjaśnił Pomścibor odkładając włócznię pod ogrodzenie i opadając na klęczki – Ociec nasz w wielkiej był komitywie z Wężysplotem i cześć Setowi oddawał, ale myśmy z bratem za patrona Katana obrali i wielceśmy mu wierni. Zaprawdę powiadam ci, to najpotężniejszy z bogów i nie gniewaj się za te słowa, bom Pana Uciech wcale nie miarkował obrazić. Nie mam ci ja nic do pianitów, a nawet wielce ich lubię, a jeszcze bardziej pianitki, ale jeśli jaki bóg miałby nas z tej opresyji wyratować, to jeno Katan.

Bławatka nic nie odrzekła, wyraźnie zakłopotana i jeszcze bardziej niespokojna. Pomścibor wyczuwał targające nią emocje i po części zdenerwowanie dziewczyny rozumiał, bo żaden zdrowy na rozumie śmiertelnik nie chciałby rozgniewać swego bóstwa, a niebieskooka oszczepniczka mniej lub bardziej nieświadomie na pograniczu świętokradztwa balansowała.

- Znasz ty obrządek modlitewny katanitów? – zapytał dla pewności młodzieniec, nie żywiąc większej nadziei na usłyszenie twierdzącej odpowiedzi.

- Nie, nic, a nic nie znam – zaprzeczyła natychmiast Bławatka – Sama nie wiem... jak Gusłek się zwiedzie...

- Tedy cię do modłów nie nakłaniam – przerwał jej natychmiast Pomścibor, obawiając się w duchu, że płoche na gruncie wiary dziewczątko zaraz mu pierzchnie z ogródka, a wraz z nią zniknie szansa na wielce korzystny ożenek – Bądź jeno przy mnie, a wspieraj mnie na duchu, najlepszi dotykiem, bo nic tak nie koi moich nerwów jak dłoń białogłowy złożona na karku, o tutaj.

Bławatka uniosła brwi z błyskiem niedowierzania w oczach, toteż Pomścibor opuścił czym prędzej głowę ku ziemi udając pokorne skupienie i próbując nie zdradzić nieopacznym zachowaniem swych prawdziwych intencji.

Myliłby się bowiem głęboko ten, kto sądziłby, że syn naczelnika Miłosza sprowadził buratarską dziewkę do ogródka po to, aby się w jej towarzystwie modlić. Pomścibor nigdy nie należał do przesadnie religijnych ludzi, podobnie zresztą jak jego brat – odmawiali modlitwy ze skupieniem, ale bez specjalnego żaru w sercach, słusznie poniekąd podejrzewając, że boski Katan miał na swej głowie zbyt wiele problemów, by choć zauważyć istnienie dwóch tak niewielkich śmiertelnych żuczków.

Młodzieniec mruknął coś cicho pod nosem, ale strzępki jego słów dotarły do uszu dziewczyny.

- Coś ty rzeknął? – spytała zdziwiona – Mój słodki kociaku?!

- Ty skalny zajęczaku – skłamał gładko bliźniak, pokazując dłonią wciśnięty w róg ogrodzenia i ledwie dostrzegalny w ciemności futrzany kłębek.

Bławatka miała rozkosznie chłodne dłonie, co Pomścibor odnotował w myślach z prawdziwym dreszczem emocji. Dziewczyna z niejakim wahaniem położyła swe długie palce na karku młodzieńca, zastanawiając się w myślach, co takiego właśnie narobiła i czy nie musiała się aby obawiać niezadowolenia ze strony Gusłka po odkryciu jej dyskretnej wycieczki do ogródka.

- No toć cię trzymam za kark – syknęła cicho, oglądając się szybko za siebie w obawie, że dostrzeże ponad ogrodzeniem głowy podglądających ją druhów – Tedy się módl, a żwawo.

- Tak dobrze – mruknął Pomścibor przykładając sobie zaciśniętą pięść do czoła – Jesli jeno możesz, podrap mnie leciutko.

Bławatka otworzyła usta słysząc tę propozycję, ale młodzieniec nie dał jej dojść do słowa, przymykając oczy i recytując pierwsze strofy modlitwy.

- O pięści ponad oczy wzniesiona dostojnie – powiedział pełnym egzaltacji tonem Pomścibor – O twoją łaskę zabiegam pokornie. Tyś mą opoką i tarczą w potrzebie, tedy błaganie zanoszę do Ciebie...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:41, 26 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





OK, pod ziemnym wałem toczy się ożywiona dyskusja i wciąż nie wiem, co definitywnie zamierzacie zrobić. Odnosze wrażenie, że BG chcący przespacerować się pod Żółwi Kamień zyskali minimalną przewagę, ale jak to się przekłada na wątek fabularny? Czy mam napisać update zawierający opis wspólnej przeprawy przez las czy też przeciwnicy tej wycieczki nie zamierzają brać w niej udziału? Pytam, ponieważ liczebność takiej ekspedycji przełoży się naturalnie wymiernie na stopień zagrożenia ze strony wałęsających się po okolicy patroli czambułu.

No i pozostaje też pytanie, kiedy dokładnie chcecie wyruszyć – czy natychmiast po zakończeniu tej rozmowy (ewentualnie po odszukaniu zaginionej Bławatki) czy też po upływie następnej godziny (postępując wedle sugestii Maskacza, który poprosił Was o odczekanie godziny właśnie)? Zaokrąglając dystanse i minuty mogę przyjąć, że nocny spacer do Żółwiego Kamienia potrwa równą godzinę w jedną stronę, więc czekając cierpliwie na dalsze ruchy Stana wciąż jeszcze będziecie mieli dość czasu, by dotrzeć do obłożonego klątwą miejsca przed wschodem słońca.

No i ciekaw jestem niezmiernie jak się rozwinie wątek romansowy...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 22:07, 26 Mar 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Jak dobrze wiesz Keth chwilowo nic się nie rozwinie, na razie czekam jeszcze na fabularkę modlitewną i potem kontynuujemy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 9:26, 27 Mar 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Ja w każdym razie zostaję, chyba, że idzie cała drużyna.


Wilczarzy więcej od nas. Z jednym ledwo daliśmy radę. Zaczną jeździć parami abo trójkami. Rady nie damy. Co nam po tajemnicy kamienia, jak bez głów będziemy?
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 31 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin