Trihikilius |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Paź 2008 |
Posty: 406 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Częstochowa Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Aleś sobie to Stan wszystko wymyślił (czy aby GM nie maczał w tym paluszków?), Ty mroczny Ty, Ty niegrzeczny Ty, Ty tajemniuśny, smyku Ty .
Dobra, niech i tak będzie.
Mamy przedmioty przed sobą, czy jest szansa na to, iż są one opętane lub zioną jakąś złą mocą, która może nam zagrozić, nam lub komukolwiek kto je dotknie. Przypuszczam, że w tej sytuacji tylko Maskacz lub Gusłek mogą pomóc drużynie. Czy ktoś we wiosce może stwierdzić, czy owe rzeczy są pochodzenia goblińskiego. Szkoda byłoby popełnić głupotę wybierając się do goblinów z kilkoma pierdołami zakopanymi przez ludzi dla czci tego, półboga/półdemona, a tak w ogóle to dlaczego pół…?
Trzeba dokonać wymiany, dzieci za rzeczy i spadać do chaty, nie nasza sprawa jakiś Żółwi Kamień, którego Kreptin i tak od zawsze unikał.
Ciekawi mnie tylko, czy Wężysplot nie miał z tym czegoś wspólnego.
Pamiętacie moją teorię na temat feralnej nocy? Opisałem tam wersję bez udziału żadnych nadprzyrodzonych mocy, czysty zbieg okoliczności. Co jeśli to była prawda, lecz całkowitym przypadkiem Wężysplot nieświadomie wzywa to coś do Kamienia składając ofiarę z dziewicy (tak, tak, one jeszcze istnieją, choć tylko w świecie KC, żart oczywiście ).
Wiecie jak to jest gdy ktoś kompletnie niedoświadczony chce zrobić coś wykraczającego poza jego możliwości. Robi to zgodnie z planem i tylko popełniając nieświadomie mały błąd, czysty zbieg okoliczności, sprawia, iż mu się udaje. Podnosi go to w jego własnym mniemaniu do rangi Mega-Mega, lecz on sam nie zdaje sobie sprawy z tego, że trafił szóstkę lotto, że nie ma takiej opcji aby to powtórzyć. Tym samym robi niezły bajzel.
Ok., tylko po co gobliny przybyły za pierwszym razem. Jeżeli chciałyby splądrować wioskę nie czekałyby na rozmowę ze starszyzną, nie interesowałyby ich żadne negocjacje, a już na pewno nie daliby swoim potencjalnym ofiarą nawet chwili do namysłu. Może chodziło o coś innego, może wtedy również przybyli w podobnym celu co dziś. Tylko, że feralny zbieg okoliczności rozgonił ich w popłochu.
Nie, coś mi nie pasuje. Jeżeli tak by było to przecież sami by to sobie wykopali. Jeżeli chcieliby zgrabić wioskę to by to uczynili.
O co im więc chodziło. Czy aby na pewno to te rzeczy, które teraz przed nami leżą.
Jak pamiętam tamtej nocy wszystko rozegrało się pod Żółwim Kamieniem, tam także obozowały gobliny. Do chwili całej, jakby to nazwać, zaistniałej sytuacji nie było zakazu przebywania pod Kamieniem. Ale może był zakaz kopania pod nim, tam był jakiś przeklęty skarb chroniony nadprzyrodzoną siłą i miał on wielką wartość. Gobliny o tym wiedziały, więc pod groźbą nakazały zrobić to jedynemu w okolicy kapłanowi. Kapłan może nie był do końca pewien o co chodzi goblinom, może jednak coś mu świtało. Wtedy następuje całkowity zbieg okoliczności, a gobliny odbierają to jako uwolnienie tych nadprzyrodzonych sił.
Oczywiście nic z tych rzeczy.
Szef Goblinów pada jak w moim opisie od strzały, wszystko potęguje szalona pogoda i modlitwa kapłana, do tego złożona ofiara. Nadprzyrodzona siła nadal tam sobie jest i czeka na kogoś kto zacznie tylko kopać. Gobliny wracają do siebie i przekazują sobie opowieść z ust do ust, opisując jak w głuchym telefonie całą sytuację, na końcu będąc przekonanym, iż Kreptiński kapłan potrafi kontrolować mroczną siłę strzegącą rzeczy pod Żółwim Kamieniem.
Siedem lat później sytuacja się powtarza, lecz kapłan już gryzie ziemię.
Co sądzicie?
|
|