RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 21:04, 10 Kwi 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Mistrzu, przypominam o deklarowanej wcześniej modlitwie oraz rozświetleniu, które będzie nas otaczać w drodze do goblinów. Póki co idziemy pewnym krokiem, kiedy zaś natkniemy się na pierwszych goblinów zażądamy aby poprowadzono nas to wodza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 21:17, 10 Kwi 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Chyba padłeś ofiarą umieszczenia najważniejszych informacji na końcu posta. Smile

Właśnie natknęliśmy się na goblinów - że się tak wyrażę - w pozycji do ataku na wioskę. Moja deklaracja: trzymajmy się planu. Gobliny raczej widziały z daleka, więc chyba nie zareagują bez przemyślenia. Maskacz będzie bardzo spokojnie milczał, pokazując otwarte dłonie goblinom. Jak ustalono, Gusłek będzie przemawiał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 22:58, 10 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Fabularną aktualizację napiszę dopiero jutro w pracy i wkleję wieczorem po powrocie, ale wykonałem już odpowiednie testy 1k100, by wiedzieć, na czym stoję: najpierw test Umiejętności Magicznych Gusłka, by sprawdzić poprawność rzucenia Rozświetlenia. Wypadło 24, więc czar się udał i będzie działał przez 20 rund, budząc zadziwienie i oczarowanie wśród nieco mniej rozgarniętych goblinów. Następnie odwołałem się do zdolności kapłańskiej Nietykalność, by sprawdzić, czy Grughor poczuje się oczarowany wizytą Gusłka. Niestety, tym razem wyrzuciłem 37, a odporność na sugestię wodza (odporność nr 2, POZ 8.) wynosi 61. Żeby spróbować załagodzić sytuację, rzuciłem jeszcze szybko na szamana (POZ 6/3), wojownik/astrolog. Ha, tu wypadło 12! Czyli będzie tarmoszenie i potrząsanie Gusłkiem, a na dodatek szaman będzie podjudzał do obrabowania posłów z amuletów!

No nic, miejmy zatem nadzieję, że umiejętne argumenty ostudzą dziki gobliński temperament, a ja właśnie przypomniałem sobie, że kapłani mogą odprawiać modlitwę błagalną DWA razy dziennie, więc sprawdźmy, czy Pan Uciech aby nie zauważył kątem boskiego oka naszego wiejskiego kapłana. Dwa testy 1k100, na Wiarę i na Zauważenie. Wypadło 39 i 73. Poprawnie odmówiona modlitwa i znowu brak reakcji ze strony patrona (cały Pian, bez dwóch zdań, pewnie spił się niebiańską ambrozją i drzemie).

I chociaż pewnie to mierne pocieszenie, chciałbym zwrócić uwagę Namakemono na zdolność profesyjną nr 18 Gusłka, Oddanie Bogu. Jest to jednorazowa możliwość poświęcenia własnego życia (przed spodziewaną śmiercią) w celu poproszenia o zemstę w stosunku do zabójców: udane po % rzucie na WI i ZW (można modlić się o to co rundę, przez okres rundę na poziom Kapłana). Zemsta Boga zależy od MG i objawia się najczęściej w przeciągu k100 dni śmiercią winowajców (traktuje się to analogicznie jak Klątwę Boską). Od razu się lepiej człowiek czuje jak o tym wie, prawda? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 11:33, 11 Kwi 2010
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Ejjjjjjj, mistrzu, nie skrzywdzisz chyba naszych wioskowych braci. To byłoby niewybaczalne Smile .

Bądź delikatny, plisssssss.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:20, 11 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Skraj puszczy opodal Kreptinu, godzina do wschodu słońca

Gusłek poczuł lodowaty dreszcz na karku, ale zachował resztką sił kamienne oblicze, w myślach zabiegając o łaskę swego boskiego patrona. Palce prawej dłoni młodego kapłana zacisnęły się na bursztynowym amulecie, a spierzchnięte usta wymówiły ledwie słyszalnie słowa prostego zaklęcia.

Przyczajone najbliżej gobliny wydały z siebie zgodny pomruk zdumienia i oczarowania, rozdziawiając gęby na widok delikatnej złotej poświaty, która otoczyła znienacka postać ludzkiego kapłana rozświetlając mrok nocy. Jeden z jeźdźców upuścił z wrażenia swoją dzidę, inny wycofał tyłem zamiatającego ogonem ziemię warga mamrocząc pod nosem jakieś barbarzyńskie modlitwy.

- Jest tukej kto, któren moją mowę pojmuje? – zapytał głośno Gusłek unosząc w pokojowym geście ręce. Jeden z goblińskich wojowników zeskoczył z siodła wilczego wierzchowca, podszedł bliżej Buratarczyków spozierając na nich pełnymi podejrzliwości oczami.

Nagły trzask deptanych gałęzi sprawił, że wojownik obejrzał się za siebie, ale uskoczyć z drogi Grughorowi już nie zdążył. Nadciągający ścieżką w pełnym oporządzeniu wódz zdzielił tarasującego mu drogę ziomka zaciśniętą pięścią tak silnie, że oszołomiony tym ciosem goblin podreptał w bok i zwalił się z głuchym stęknięciem w wykrot przewróconego wichurą drzewa.

- Uch, un jyst machyk? Chte une prawyt, unego modlacza uroch nie ma? – zapytał ochrypłym głosem gobliński wódz, zatrzymując się tuż przed Gusłkiem i spoglądając na niego złymi oczami. Szaman czambułu trzymał się o krok za Grughorem, dosłownie pożerając człowieka słanymi zza maski spojrzeniami.

- Mus nam się naradzić, wodzu, tedy przybywam jako poseł – oznajmił młodzieniec – A żem jest kapłan i boska za mną stoi moc, przypominam wam o nietykalności takowego posła.

- Hrun wzit harre potterre! – warknął wściekle szaman, jedną ręką łapiąc za ramię wodza, za pomocą drugiej zaś potrząsając niewielką kościaną grzechotką – Mrum abat łup isz apage!

Grughor strząsnął z siebie rękę szamana, po czym zrobił krok do przodu i błyskawicznym ruchem pochwycił Gusłka za gardło pociągając młodego kapłana ku sobie tak blisko, że człowiek i goblin niemalże zetknęli się nosami.

- Chme ne prawyt posełne prawytne, modlaczu! – warknął wódz opryskując Buratarczyka niejako przy okazji kropelkami cuchnącej śliny. Widząc to inne gobliny otoczyły bez rozkazu Maskacza, przytykając nad wyraz spokojnemu czarownikowi ostrza dzid do pleców i brzucha – Szildkrejta ostawna s urocha?

- Wiemy, czego szukacie pod Żółwim Kamieniem – wyrzucił z siebie Gusłek, próbując się jednocześnie wyzwolić z żelaznego uścisku Grughora – Wiemy o magicznym toporze.

- Whot?! – ryknął gobliński wódz jeszcze mocniej zaciskając sękate palce na gardle człowieka – Ste une kopany u szildkejty?!

- Ten topór jest już w naszym posiadaniu! – wykrztusił duszący się młodzieniec – Jeśli gwałt czynić zamierzacie, nigdy go już nie ujrzycie!

- Aaargh! – z gardła Grughora wydarł się ryk tak ogłuszający, że bardziej przystawałby do pyska jaskiniowego niedźwiedzia niźli mniejszego od człowieka goblina. Wódz czambułu puścił Gusłka tocząc wokół kipiącym od furii wzrokiem, rozejrzał się niczym obłąkany. Widząc jego spojrzenie najbliżsi wojownicy zaczęli się chyłkiem wycofywać, ale jeden nie zdążył. Grughor doskoczył do niego, złapał za paski skórzni i uderzył z dziką frustracją swą głową w głowę ziomka. Głuchy trzask gniecionych hełmów przejął kapłana grozą równie mocno jak widok walącego się z nóg nieszczęśnika, padającego w trawę z niechybnie pękniętą czaszką.

Wódz odwrócił się w miejscu wbijając w Gusłka szalone spojrzenie i słuchając jednocześnie jazgotu skaczącego z nogi na nogę szamana.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:23, 12 Kwi 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– W pokoju przybywamy wodzu, tedy gniew twój redundantny. W naszym posiadaniu jest topór, ale wróci do ciebie, tego możesz być pewny jak słonka w dzień bezchmurny a miesiąca w gwiaździstą noc. Wszak aby przyczynę klątwy poznać miejsce onej występowania dogłębnie zinspekcjonować nam było trzeba. Kłopot a strach klątwy na swe barki wziąwszy topór my odkopali i do wioski zabrali. Tam on bezpieczny i dobrze przed ludzką i nieludzką ręką chroniony. Tak se tera miarkuję, że on we wprawnych ręcach sromotnie zjawę Szildkrejta zamieszkującą a wielce zajadłą, krwiożerczą i niebezpieczną pokonać nam pomoże. Tedy o pomoc we walce przyszliśmy prosić. Wszak ona zjawa i twego i mego luda wrogiem śmiertelnym, nie od rzeczy będzie siły nasze złączyć. Potem zaś my brańców odbierzem w zamian i w podzięce topór w ręce prawowitego właściciela oddając. I z Piana pomocą w pokoju drogi nasze się rozejdą. Co odpowiesz Grughorze?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 10:50, 18 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Skraj puszczy opodal Kreptinu, godzina do wschodu słońca

Grughor zacharczał niczym chory na wściekliznę pies, łapiąc pianickiego kapłana za odzienie i potrząsając nim tak silnie, że Gusłek ledwie zdołał oddech złapać.

- Uny chtete tasacha ubgrabit! - ryknął opryskując twarz młodzieńca kropelkami gorącej, nieprzyjemnie pachnącej śliny - Techo ne dane, unych łeby tnowat! Wuzzit uhak gnash ur baraz!

Goblińscy jeźdźcy zeskoczyli z siodeł wargów słysząc dudniącą gniewem mowę wodza i wykrzyczane w ich mowie rozkazy, momentalnie rzucili się na bura tarskich posłów obalając ich brutalnie na ziemię. Uderzony w głowę kapłan ujrzał na chwilę mroczki w oczach, ktoś przycisnął go do miękkiej trawiastej gleby, ktoś inny odciągnął w tył głowę odsłaniając gardło. Zwalony z nóg Maskacz próbował sięgnąć po nóż, ale trzymający go w uścisku wojownicy natychmiast wyszarpnęli ostrze z rąk czarownika, odrzucili je w krzaki tłukąc hogura po głowie i plecach trzonkami dzid.

- Udun trash harre potterre! – wrzasnął ukryty za odrażającą maską szaman, potrząsając swą grzechotką tak spazmatycznie, że w każdej chwili mogła się rozlecieć w drobne kawałki – Gurun hush uhak!

Gusłek poczuł jak czyjeś palce zaciskają się na rzemyku kapłańskiego amuletu i zrywają go z szyi młodzieńca silnym targnięciem. Szaman złapał podany mu przez jednego z wojowników bursztynowy amulet i zachichotał ochryple ukontentowany widokiem zdobyczy. Postać Buratarczyka wciąż emitowała delikatną złotą poświatę i jej poblask sprawiał, że oblicze goblińskiego szamana przypominało Gusłkowi wstrętnego pogańskiego bożka z zamierzchłej przeszłości, złotego cielca dawno już temu zapomnianego przez niemal wszystkich swoich poddanych.

- Tasach sme ugodni zara odratywat, a unych osacha z zemlą, a une szytke pod noz! – wycedził przez zęby Grughor pochylając się nad przyciśniętym do ziemi i zupełnie bezradnym Gusłkiem – Jatnak az urush!

Młodzieniec otworzył szeroko oczy widząc dwóch goblińskich wojowników wlokących w jego stronę poczerniały pniak, pojmując od razu znaczenie tego widoku i czując lodowaty lęk paraliżujący członki.

Rozwścieczony przywódca czambułu zamierzał go ściąć, tu i teraz, odrąbać na pniaku głowę pianickiego kapłana, a potem jego towarzysza, być może w formie barbarzyńskiej ofiary składanej ku powodzeniu najazdu na nieszczęsną wioskę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 10:52, 18 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Przy ziemnym nasypie, godzina do wschodu słońca

Trzęsikęsek podrzucił w dłoni swój myśliwski oszczep ważąc znajomy mu ciężar broni i myśląc nad czymś ze zmarszczonym czołem. Odległy poblask pochodni niesionych przez dwóch posłów zniknął już gdzieś pomiędzy drzewami, toteż myśliwy oderwał spojrzenie od ledwie widocznej w ciemności czarnej linii puszczy i przeniósł wzrok na towarzyszy.

- Cosik wam rzeknę, bo wielce mnie to troska – wyznał Buratarczyk z ciężkim westchnięciem – Nie ufam ja temu wodzowi i całej tej kurwiej kompaniji, tedy mus nam się na najgorsze szykować. Uderzy na nas czambuł, a my bez kapłana i czarownika ostaniemy, tedy po nas, lepszyj już tera se łepetyny poobcinać, zaoszczędzimy goblinom roboty.

- Jak jeno mekać chcesz, a jęczeć… - prychnął z dezaprobatą Roch, śląc w stronę myśliwego złe spojrzenie, ale Buratarczyk przerwał mu w połowie zdania uniesioną raptownie ręką.

- Daj skończyć, a potem sam mekaj, ile wlezie – burknął Trzęsikęsek – Mnie do mogiły wcale nie śpieszno i wam chyba też, tedy mus nam bardzo żwawo plan obmyśleć jak się z wioski wydostać z łepetynami na karkach. Bez pomocy Gusłka i Maskacza Kreptinu przed czambułem nie obronimy, chybaście tego pewni?

Nikt z otaczających myśliwego wieśniaków nie skomentował jego słów, ale Buratarczyk widział wyraźnie niepewność i lęk rysujące się w twarzach wielu, zwłaszcza kreptińskich wojów broniących ukrytych w wiosce rodzin.

- Po mojemu nasza nadzieja nie w orkowym wojsku leży, co to niby z Agatar-kiru lezie, a doleźć nie umi – podjął swój wywód Trzęsikęsek, zerkając jednocześnie co chwila w ciemność za wałem – Mus nam do wody, póki ciemno, na jeziorze się schronić. Gobliny to jeźdźcy, w toń za nami nie skoczą, do tego zbroje na sobie mają, te ich pod wodę mogą wciągnąć, a u nas prawie wszytcy leccyzbrojni.

- Do przystani ćwierć godziny marszem będzie – powiedział z powątpiewaniem w głosie Pleciuga, ale w jego oczach Trzęsikęsek zauważył iskierki powracającej nadziei – I prawie całki czas przez las… zasadzą się na nas jak nic.

- I jak z chaszczów wysadzą, wytną bez litości – zauważył inny kreptiński milicjant, rosły mąż w szmacianej kapocie i drwalskim toporze w prawicy.

- Jeno jedno wpierw pomiarkujcie – uśmiechnął się chytrze Trzęsikęsek – Tera czambuł jest pewnikiem wokół wioski rozciągnięty, a nie w jednym miejscu. I posłowie tera z Grughorem gadają, tedy ich uwaga na czym inszym się skupia, a nie na nas jeno. Jak ukradkiem do przystani ruszymy, gotowi my przecie te czujki od strony jeziora przestraszyć w dużej kupie i się do wody przebić, nim reszta za nami ruszy. Jeno tylna straż ciężko mieć będzie, ale też takie już tylnych strażów życie. Ja sam w niej pójdę, tedy nie miarkujcie sobie, co bym tchórza był abo inszy taki!

- Tyle, że nic nam nie wiadomo, co z łodziami – dodał Pleciuga trąc mocno dłonią swój zarośnięty policzek – Ja bym na miejscu tych psubratów wszytkie już dawno podziurawił, a potopił. A jak potopione, co z babami i otrokami uczynimy?

Trzęsikęsek otworzył usta chcąc coś odrzec, ale przerwał mu znienacka dziki zgiełk dobiegający gdzieś od strony puszczy: niesione wiatrem niezrozumiałe ochrypłe wrzaski mieszały się tam z wściekłym ujadaniem wargów tworząc budzącą atawistyczny lęk kakofonię.

- Cosik mi się widzi, że co niedobrego się stało – wybąkał rosły drwal zaciskając sękate palce na trzonku topora.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 11:07, 18 Kwi 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, jak nie sposób zauważyć, nasza przygoda zbliża się do punktu krytycznego, więc trzeba nam pewne kwestie dogadać. Gusłek i Zager znajdują się w bardzo poważnych tarapatach, ponieważ nie chciałem stosować tutaj określonego liniowo scenariusza i uzależniłem wszystko od czynnika losowego (wiem, wiem, to dla wielu graczy koncepcja szokująca, jeśli o tworzenie scenariuszy idzie). Rzuty wykonane dla oddziaływania na sugestię Grughora wypadły tak strasznie źle jak źle może wyglądać pniak służący do odcinania skazańcom głów! Lecz nie traćcie nadziei, jest jeszcze szansa, by wyjść z tej opresji cało - grunt, by Namakemono wyciągnął ten właściwy as z kieszeni!

Jeśli o ekipę w wiosce idzie, musicie się przygotować na najgorsze i zdecydować pomiędzy dwiema wersjami: przebijanie się do przystani i na wody Wielkiego Jeziora, gdzie powinniście być w miarę bezpieczni przed grasantami albo obrona wioski (tak, tak, Wy również nie możecie liczyć na to, że wiedzione ręki MG-a wojsko z Agatar-kiru zdąży tym razem na czas). Podsunąłem Wam w dialogach Trzęsikęska kilka informacji na temat pierwszej opcji, ale jestem otwarty na wszelkie koncepcje, byle szybko: zwłoka w postowaniu może się odbić na powodzeniu akcji, ponieważ zamierzam dość szybko dokładać nowe updaty i może się zdarzyć, że gobliny Was zaatakują frontalnie, zanim zdążycie się dogadać w trybie niebieskim.

Tak więc pozostaje mi życzyć powodzenia i przypomnieć jeszcze o magicznym toporze: wszak zamiast wrzucać go do studni na polecenie Maskacza może ktoś zechce nim pomachać w walce! Teoretycznie może to zrobić każdy, aczkolwiek najlepiej sprawdzi się w rękach Rocha, Pomścibora, Trzęsikęska lub Bławatki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:36, 18 Kwi 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– Pamiętaj wielki Grughorze, co ojca twego spotkało. Tknij nas palcem a los rodzica podzielisz! Harre potterre darmo głów nie oddają! Głupiec żeś, skoroś mniemał, żeśmy bez uprzednich zabiegów a przygotowań tu przybyli. Wiedzieć ci trzeba, że jeśli choć włos jeden z głów nam spadnie, a znaku ustalonego niebawem nie podamy, na zawsze z orężem ojca pożegnać ci się przyjdzie. Tedy jeno gdy dezyderat nasz raz jeszcze rozważysz wolno nas puściwszy, zwycięstwo odniesiesz. Inakszy topór ojca ci na nic i z życiem się żegnaj!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:29, 18 Kwi 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






- Niczego grabić nie chcemy! Ostawisz nas w spokoju, a topór do wieczora będzie twój.

Rada dla pozostających w wiosce: schronienia można szukać... przy żółwim kamieniu. Z rozmów z Kethem na GG wynikało, że przebywający tam martwiak nienawidzi tylko goblinów. Macie wtedy sprzymierzeńca i w dodatku istnieje możliwość że ze strachu gobliny wam odpuszczą.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:58, 18 Kwi 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





A może by tak spróbować obu opcji na raz. Część osób z kobietami i dzieciakami próbuje się do wody przedrzeć, a reszta wojów spróbuje walki opóźniając tym samym dogonienie całej reszty. Wiem, że to może być ze skutkiem tragicznym dla tych, którzy odważą się walczyć, ale dzięki nim może reszta ucieknie. W sumie gobliny też rozumne są i może bohaterstwo docenią - żartowałem. Tak czy inaczej ja jestem gotów zaryzykować walki w obronie ziemi ojców, pozwalając tym samym większej liczbie dotrzeć do jeziora. Roch prędzej polegnie niż kawałek ziemi odda goblińskim najeźdźcą.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:09, 19 Kwi 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Zgadzam się z przedmówcą. I nie wierzę w sojusz z martwiakiem
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:13, 19 Kwi 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- No a my wiemy w ogóle że przy szildekrejcie jest rzekomy sojusznik?? bo skoro Maskacz nam tego nie powiedział, nie ma co opcji rozważać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:40, 19 Kwi 2010
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Przypomniałam sobie po poście Stana o tym o czym w sumie myślałam sobie już wcześniej, że może ten martwiak przy kamieniu to duch Kruczki? Może Wężysplot rzucił na nią jakiś czar/klątwę, nie znam się na tym, ale przez to zginęły gobliny i może składając ją w ofierze sprawił, że jej 'duch' zabija również po śmierci? I dlatego 'martwiak nienawidzi tylko goblinów'? Może został jakoś związany z miejscem pochówku ojca Grughora, którego jako pierwszego zabiła klątwa, a magiczny topor... No wlasnie, co z toporem? Może on jest w stanie zabic Kruczkę i tym samym uwolnic gobliny z mocy klątwy? Co o tym myślicie?


Oczy Bławatki powiększały się z każdym wypowiedianym przez Trzęsikęska słowem. Wpatrywała się w myśliwego z niepokojem, a w myślach przesuwały się jej obrazy najazdu goblinów. W jednej chwili poczuła się bardziej niepewnie niż kiedykolwiek i jedynym, czego chciała, była ucieczka na jezioro i poczucie bezpieczeństwa. Dlaczego nie mieliby uciec i zostawić to wszystko, dlaczego muszą ginąć dla obcej wioski? Później jednak przypomniała sobie, dlaczego tu jest i jak tu się znalazła; przypomniała sobie, że zawsze chciała pokazać, że nadaje się do czegoś więcej niż tylko pranie brudnych szmat Pasibrzucha. Jego słowa ponownie zadźwięczały w jej uszach: 'Ty się dziewko do inszych rzeczy nadajesz, nie do oszczepem robienia'... Zagryzła wargi i zganiła się w myślach. Jak może rozważać ucieczkę? Przyznaje tym tylko rację Pasibrzuchowi, a to ostatnie, czego by chciała. Choć wizja walki z goblinami lekko ją paraliżowała, nie chciała być wśród tłumu uciekających kobiet i dzieci. Poczuła, że dostała szansę na udowodnienie, że potrafi coś więcej. Jeśli zostaną bronić wioski, zostanie z nimi, a jeśli zdecydują uciekać na jezioro- pójdzie w straży.


Ostatnio zmieniony przez Karina dnia Pon 21:34, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 37 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin