RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 40, 41, 42 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 2:10, 15 Maj 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Mimo że Pomścibor to wojownik i skory do walki jednak musi mysleć o reszcie wioski dlatego głosuję na odwrót taktyczny
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 2:24, 15 Maj 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





They shall not pass!!!! Brońmy. Pchełek szuka kija i szmaty i robi sobie pochodnie jeśli to możliwe. Jak atak ruszy to ją podpali i może nawet użyje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:03, 15 Maj 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Centralny plac wioski, pół godziny do świtu

Przysłuchujący się dotąd kłótni Niemoj postąpił znienacka krok do przodu i położył lewą dłoń na ramieniu rozgorączkowanego Rocha, prawą zaś na wsadzonym za pas nożu.

- Mnie tam do ucieczki ćmicą przez las nieśpieszno, od początku był żem ku temu nieskory – powiedział chłodnym tonem rybak – To przecie wilczarze, oni sami pewnikiem nosy mają jak psy myśliwskie, a co dopiero te ich wargi. Nie ujdziemy ani na zasięg strzału z łuku, a już nam najadą i po ćmicy sprawią jak wieprzki. Skoro Roch gada, że lepiej nam na wale się bronić do nadejścia wojaków elejata, to jam gotów za jego racją stanąć.

Naczelnik zagulgotał niczym szlachtowany indor, toteż trzymający go wciąż w uścisku chłopi jeszcze bardziej ów uścisk wzmogli, oczami wyobraźni widząc już pewnie Miłosza skaczącego z maczugą na Niemoja.

- Mnie też się obrona tukej lepszejszym pomysłem widzi – odezwała się Bławatka, przekładając obydwa oszczepy do jednej ręki, drogą zaś odrzucając opadające jej na oczy włosy – Między chatami niełacno szarżować, a i z dachu lepiej nam się bronić, jeśliby już te sucze chwosty przez nasyp przelazły.

- Tyle, że chaty podpalić mogą i to bez większego trudu! – sarknął naczelnik, a kilku miejscowych chłopów przytaknęło mu ruchami głów – A takie głupie to oni nie są, te gobliny, coby się wystawiać pod łuczników na dachach!

- Po ćmicy mało uwidzą z tej strony – parsknęła Bławatka – Mus nam jeszcze stogów parę podpalić abo i jakie szopy dobrze wybrane we wiosce, coby se pole do strzelania ładniście podświetlić, a tamtym porządnie po ślepskach poświecić.

- To który jeszcze tukej ostać taki skory? – sarknął Miłosz, oglądając się jednocześnie w stronę stłoczonej kolumny uchodźców, pośród których narastały coraz bardziej pomruki głębokiego niepokoju. Poprzez ciemność kończącej się nocy popłynął budzący ciarki wilczy skowyt, przypominający o zębatej śmierci czającej się w mrocznych ostępach puszczy za linią wioskowych łąk.

- Mus nam o ziomkach myśleć, otrokach i starcach – wyrzucił z siebie Pomścibor, spoglądając przy tym z wyrazem wyrzutu na brata – Jak nie podołamy tu wilczarzom, na śmierć ich wszytkich wydamy, a dziewki wcześniej pewnikiem i na pohańbienie. Do jeziora uciekając wielce szanse mamy na przeżycie, a jak jeszcze ogień za sobą położymy, wiatr go poniesie wprost na goblinów!

- A ja bym został w wiosce – wtrącił nagle Pchełek – I stawać tak, że żaden wilczarz przez wał nie przejdzie! Wojsko pewnikiem już blisko, elejat wszak pomoc obiecał, a zara świtać będzie. Damy radę, a co!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:05, 15 Maj 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Drogi Czegoju, skąd zaraz takie przekonanie, że Twój plan nie wypalił? – wszak wyniki głosowania zdecydowanie wskazują na wolę statycznej obrony wioski! Cztery głosy przeciwko jednemu (Czegoj, Kerth, Kamień, Karina vs Venar) oraz jeden wstrzymujący się od głosowania (Trihikilius) przesądziły już sprawę! Nie będzie żadnego odwrotu do jeziora, wszyscy z powrotem na stanowiska obronne, nie ustąpicie nawet na centymetr, a nasyp spłynie juchą barbarzyńskich najeźdźców Wink Skoro tak, czas raz jeszcze zastanowić się nad detalami technicznymi. Podpalenie stogów na łąkach to nie problem, wioskowi łucznicy plus Bławatka i Trzęsikęsek załatwią to od ręki. Zdecydowana większość zdolnych do walki chłopów zostanie rozlokowana równomiernie wzdłuż całego nasypu, wokół wioski, zakładam jednak, że niektórzy obrońcy zechcą ulokować się na dachach najbliższych względem nasypu chat (wszak to wymarzona pozycja chociażby dla naszego dziewczątka i myśliwego). Rozsypanie kawałków ostrego metalu z kuźni Miechoduja, rozlanie w newralgicznych miejscach wody, by jak najbardziej rozmiękczyć glebę czy inne zagrywki taktyczne to już detale, które pozostawiam Wam do obgadania – jutro późnym popołudniem w trybie fabularnym wzejdzie słońce, a wtedy... chyba będzie się działo Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 21:06, 15 Maj 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





No cóż, to ja swoje pomysły na obronę i technike walki przedstawiłem wcześniej. Reszta w kościach MG...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:38, 16 Maj 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Tak się zastanawiam, czy w jakiś sposób jesteśmy w stanie wywołać duży hałas? To nie podziała na gobliny, ale niezłe zamieszanie zrobi wśród wargów. Dodatkowo, może mamy coś bardzo śmierdzącego do palenia. Skoro wiatr idzie od jeziora to będzie szedł w stronę wargów. Na brzegu wioski rozpalić coś mocno śmierdzącego, żeby zwierzęta nie chciały tu iść. Gobliny na piechotę rozpykamy, z wargami będzie dużo trudniej. Takie zagrywki przynosiły sukces w dawnych czasach może i nam przyniosą. Trzeba działać głównie przeciw wargom one są znacznie niebezpieczniejsze.


Ostatnio zmieniony przez Czegoj dnia Nie 13:38, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:42, 20 Maj 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp opodal północnej bramy Kreptinu, brzask

Trzęsikęsek przyjrzał się krytycznym wzrokiem brzechwie wyciągniętej z kołczanu strzały, przesunął piórkiem pomiędzy swymi palcami mrucząc coś pod nosem. Kucająca na krawędzi niskiego dachu Bławatka obejrzała się w stronę myśliwego, a na jej ustach zagościł na chwilę ulotny uśmieszek, bo czujne uszy dziewczyny pochwyciły w pełni brzmienie wypowiedzianych pod wpływem frustracji słów.

- Nie podsłuchuj, bo ci uszy spuchną – syknął Trzęsikęsek wsadzając strzałę z powrotem pomiędzy inne, tkwiące ciasno w kołczanie – Nogi mi cierpną od tego kucania.

Para buratarskich łuczników tkwiła od niecałej godziny na obłożonym umoczoną w błocie trzciną dachu chłopskiej chaty odległej o zaledwie kilka metrów od ziemnego wału, bacznie nastawiając uszu i próbując przeniknąć wzrokiem rzedniejące z każdą chwilę ciemności nocy, ustępujące szybko miejsca bladej poświacie poranka. Każde z nich miało przed sobą pięć unurzanych w smole i żywicy strzał oraz niewielki żelazny garnczek wypełniony podobnie łatwopalną masą, którą w razie potrzeby Trzęsikęsek mógł w każdej chwili rozpalić za pomocą otrzymanego od Miechoduja krzesiwa. Celem ognistych strzał miały być w razie potrzeby stogi suchego siana sterczące na pobliskich łąkach i mogące posłużyć za źródło gęstego gryzącego dymu.

- Tedy pewnikiem cię ucieszę, że czas na kucanie minął – powiedziała dziewczyna poważniejąc nagle i podnosząc wyżej płowowłosą główkę – Wy tam, na dole! Cosik się pod lasem dzieje!

Ostrzeżeni okrzykiem Bławatki wieśniacy czuwający za wałem zesztywnieli na dźwięk jej słów, a potem rzucili się gromadnie ku jego grzbietowi ściskając kurczowo chłopską broń i wytrzeszczając oczy. Ktoś odwrócił się podnosząc larum, ale jego ochrypły z wrażenia głos wtopił się z miejsca w narastający dźwięk kościanych rogów i dudniącego szaleńczo bębna.

Spomiędzy drzew wychynęła goblińska watacha i jej widok zdjął niejednego obrońcę głębokim lękiem. Na łąkach pojawiali się kolejni jeźdźcy, siedzący w siodłach idących wolno wargów z trzymaną w rękach bronią i pochód ich zdawał się nie mieć końca.

- Słodki Pianie, ilu ich tam jest? – jęknęła oniemiała Bławatka – Ani do tylu zliczyć nie poradzę, poratuj, Kęsku!

- Ze pół setki będzie – odpowiedział myśliwy blednąc samemu po twarzy – A jakie te wilki wypasione! Oj, będzie ciężko, dziewko kochana, będzie ciężko! Niemoj, słuchaj! Pół setki ich jest, ale wszytkie w kupie idą, żadnych zagonów ja po bokach nie widzę! Tedy chyba hurmem na jedno miejsce w wale naprą! Daj znać Miłoszowi!

Czuwający kilkanaście metrów dalej zabójca podniósł się z kucek, zeskoczył ze szczytu nasypu i pobiegł szybko pomiędzy chaty szukając naczelnika. Trzęsikęsek złapał za krzesiwo i zaczął nim uderzać pośpiesznie w kawałek metalu krzesząc iskry z zamiarem podpalenia zawartości garnczka. Bławatka nie odrywała wzroku od nadciągających nieśpiesznie goblinów, sprawiających paradne wręcz wrażenie, bo nad głową jednego z nich łopotał lekko naddarty proporzec, a kilku innych dęło bezustannie w rogi płosząc jękliwą nutą wiejskie dzieciątka i domowe ptactwo.

- Iście jak jakie wojskowe wyglądają – mruknęła dziewczyna podnosząc wysmołowaną strzałę i nakładając ją na cięciwę łuku – Patrzaj na sztandar, Kęsku.

- Sztandar jak sztandar, niech się chędoży – odburknął myśliwy nie radząc sobie do końca z krzesiwem i czując z tego powodu narastającą w sobie frustrację – No, zapal się, zapal!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:43, 20 Maj 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





I nadeszła ta wielka chwila! Oto nowy dzień, a wraz z jego blaskiem również od dawna wyczekiwani goście. Watacha wychynęła z puszczy na północnowschodnim krańcu wioski, idąc sobie nieśpiesznie we w miarę ciasnym szyku (och, jak by się teraz przydała katapulta albo przynajmniej ze dwie balisty). Nad głowami jeźdźców łopocze sztandar z podobizną ogrowej głowy otoczonej pasem błyskawic – urokliwy, aczkolwiek bardzo prymitywny przykład goblińskiej sztuki. Bęben bębni, rogi wyją, a wargi poszczekują tu i ówdzie z nutką żądzy mordu w głosach, ALE o dziwo, napastnicy zachowują się bardzo spokojnie i pewnie, można by wręcz rzec, że butnie – czyżby tak byli pewni swego, że nie robią sobie nic z obrońców? Za chwilkę pierwsi z nich wejdą w zasięg długich łuków i najwyraźniej wcale się tego nie boją. Liczebność watachy oceniam na faktyczne pół setki, a że wielu z tych goblinów jest weteranami, w przypadku oblężenia wioskę faktycznie czekają ciężkie chwile.

Trzęsikęska i Bławatkę umieściłem na dachu chaty przylegającej do wału, bo daje ona dobre pole widzenia na okolicę i przyjemnie byłoby sobie z niej postrzelać, reszta bohaterów albo jest już teraz na wale w zagrożonym sektorze albo galopem tam zmierza zaalarmowana przez Niemoja. Strzały do podpalenia stogów gotowe, Kęsek zaraz podpali zawartość garnczka.

Pora pożegnać się z bliskimi, zmówić ostatnie modlitwy i przygotować na najgorsze!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:58, 21 Maj 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Nie strasz, nie strasz Keth Smile Pamiętaj tylko o naszych deklaracjach i pomysłach względem walki a rozniesiemy w pył te miernoty Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:37, 21 Maj 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





No nie wygląda to dobrze... Pochodni miszczu dać nie zrobił... może nie zdąrzy się przydać. Generalnie Pchełek stara się trzymać wału w okolicy łuczników...zawsze to jakieś wsparcie. No i nerwowo ściskająć sztylet/oścień spogląda na watahe...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:51, 21 Maj 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp opodal północnej bramy Kreptinu, brzask

Dzierżący w ręce maczugę naczelnik Miłosz stanął na szczycie nasypu przykładając drugą dłoń do oczu i przysłaniając je palcami, bo wschodzące słońce nieco go oślepiało świecąc ponad koronami drzew. Nadciągająca nieśpiesznie watacha wywarła na naczelniku spore wrażenie, Pchełek dostrzegł to natychmiast w lekko oklapniętych ramionach i ugiętych nogach mężczyzny, zdradzających niemały wstrząs na widok tak wielu najeźdźców.

Dźwięk rogów niósł się ponad dachami chat, budząc swym złowróżbnym tonem lament pośród starszych wiekiem wieśniaków oraz płacz przestraszonych dzieci. Kucająca obok Trzęsikęska Bławatka dmuchnęła kilka razy do zasypanego iskrami garnczka i wydała z siebie pełne ulgi westchnienie, kiedy mieszanina smoły i żywicy strzeliła płomieniami. Dziewczyna przysunęła bliżej siebie pięć przygotowanych do podpalenia strzał, nałożyła jedną z nich na cięciwę łuku gotowa posłać płonący pocisk prosto w najbliższą pryzmę siana.

- Siła ich, Kęsku – powtórzyła wodząc oczami wzdłuż szeregu goblińskich wojowników, chronionych skórzniami oraz tarczami, na których powtarzał się przemalowany niechybnie ze sztandaru motyw ogrowej głowy – Damy radę?

- Pewnie, że damy – skłamał gładko Trzęsikęsek, z trudem powstrzymując się przed przełknięciem śliny – Byle gobliny nam przecie nie podskoczą.

Ściągnięci z innych części wioski chłopi dołączyli do swych ziomków przy wale wzmacniając linię obrony i pozostawiając po przeciwnej stronie wioski zaledwie czujki, buratarski myśliwy nie czuł jednak z tego powodu lęku, bo budząca słuszną trwogę liczebność zgromadzonego na łące czambułu pozwalała przypuszczać, że Grughor skupił wszystkich swoich wojowników w jednym miejscu i osadzie nie groził żaden poważny atak od tyłu.

- Wiesz ty, co mnie się zdawa, dziewko? – mruknął Trzęsikęsek – Skoro oni wszycy tera od tamtej strony wyleźli, to przecie ichny wódz ich tam tak drapko nie ściągnął po ćmicy, tedy znaczy się, że oni pewnikiem już po tamtej stronie lasu siedzieli jak biedny Gusłek z Maskaczem tam poleźli.

- Acha... – kiwnęła niepewnie głową Bławatka, nie wiedząc za bardzo, co myśliwy chciał jej właściwie powiedzieć – Znaczy się... co to znaczy?

- Że na tej chędożonej drodze do chędożonego jeziora, kędyśmy się mieli cichaczem prześlizgnąć tak niedawno temu pewnikiem nie było żadnego wilczarza abo siedział tam jeno jeden i warga żgał, coby ten wył, a nas straszył onym wyciem – wycedził przez zęby myśliwy, posępniejąc straszliwie i miotając z oczu iskrami na podobieństwo swego krzesiwa.

Dziewczyna uniosła swe brwi w uroczym wyrazie zdziwienia, ale nie zdążyła nic odrzec, bo w tej samej chwili horda jeźdźców zatrzymała się na dźwięk rzuconej przez kogoś ochrypłym głosem komendy. Jadący pośrodku wojownicy skierowali swe wilki na boki, odsłaniając siedzącego na wyjątkowo wielkim wargu Grughora. U jednego boku wodza tkwił wyprostowany dumnie w siodle chorąży czambułu, przy drugim zaś dosiadający śnieżnobiałego zwierzęcia szaman, ukrywający twarz za nieodłączną drewnianą maską i klepiący rękami w przewieszone przez siodło bliźniacze bębny.

- Patrzajcie! – wykrztusił nieskładnie Pchełek, wspinając się na palce i spozierając ponad wałem z oszczepem ściśniętym kurczowo w dłoniach – Toć oni jeszcze żywi!

Pomiędzy kosmatymi wierzchowcami Grughora i szamana stanęli ciągnięci na przywiązanych do siodeł sznurach buratarscy posłowie, zmaltretowani i posiniaczeni, ale zadzierający w górę głowy. Obaj byli najwyraźniej skrępowani, dodatkowo zaś ktoś wyjątkowo bystry i okrutny zarazem przywiązał im do nóg podobnie skrępowanych chłopców porwanych poprzedniego wieczoru spod wioski i przetrzymywanych dotąd w obozowisku czambułu.

- No to będziem zara rąbać – powiedział dzierżący magiczny topór drwal, wodząc przed sobą migotliwym ostrzem broni z przemożną fascynacją wyrysowaną na jego prostym chłopskim obliczu.

- Jeszcze nie – sarknął Miłosz – Toć widać, że oni jeszcze do ataku nieskorzy, tedy pewnikiem zara cosik nam będą chcieli obwieścić. Wy tam na dachu, sięgnięcie tego kurwiego syna jakby co do czego przyszło?

Słysząc pytanie naczelnika Trzęsikęsek oszacował w myślach odległość dzielącą go od przywódcy watachy, kiwnął z namysłem głową, potem zerknął z ukosa na sąsiednią chatę, gdzie kucali uzbrojeni w łuki Pleciuga i inny z kreptińskich łuczników.

- Jeśli Pian wspomoże, strzała dojdzie – odpowiedział myśliwy przechylając się ponad krawędzią dachu i wyglądając w stronę Miłosza – Ale suczy chwost ma na grzbiecie żelazną zbroję i tarczę też niemałą, tedy choć go dziabnę, może tego nie poczuć.

- Jeno nie strzelajcie od razu! – zastrzegł szybko stojący opodal Pchełek, zadzierając w górę głowę i śląc w stronę Trzęsikęska pełne grozy spojrzenie – Toć wtedy oni gotowi ukrzywdzić Gusłka, a Maskacza!

- Pozór dajcie, jeden tukej jedzie! – krzyknął ktoś od strony nasypu. Odwracając w stronę czambułu wieśniacy dostrzegli rzeczywiście jednego jeźdźca, który wyprzedził czambuł i popędziwszy warga uderzeniami butów podjechał bliżej ziemnego nasypu.

- Une słychałą! – ryknął goblin zatrzymując wilka i unosząc się w strzemionach – Wiechy Grughor prawyt, une topor odywadyt! Uny ny, Grughor śmiertyt une ichne! – negocjator watachy odwrócił się w siodle i wskazał grotem swej dzidy związanych sznurami zakładników – Najsamprzodny une szczenowate!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:51, 21 Maj 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sytuacja taktyczna nieco się wyklarowała – czambuł w sile pięćdziesięciu jeźdźców z kawałkiem stoi teraz grzecznie w miejscu i czeka na odpowiedź wieśniaków, a warunki negocjacji są proste i chyba każdy zrozumiał, o co Grughorowi chodzi. Niezmiernie jestem zatem ciekaw, co teraz zrobicie (czyt. na jakie straty jesteście przygotowani). Gobliński wódz faktycznie nie jest głupi i zamiast od razu przystąpić do ataku, postanowił ubiec się do szantażu – topór za życie zakładników. Jaka będzie Wasza odpowiedź?

Jeśli o łuczników chodzi, cały czambuł jest już w zasięgu Waszych strzał, podobnie zresztą jak stogi. Jeśli macie zamiar strzelać, dajcie wpierw znać, do jakiego celu Wink Co do pomysłów dodatkowych na utrudnienie napastnikom życia, macie do swej dyspozycji kawałki zakrzywionych ostrych ćwieków z kuźni, które możecie rozrzucić w uliczkach (a nuż wargi poranią sobie na nich łapy), macie pod rękami pochodnie, którymi można będzie drapieżniki odpędzać, tu i ówdzie w wąskich przejściach rozlano gnojówkę, która nie dość, że śmierdzi, to jeszcze może spowodować poślizgnęcie się kudłatego wierzchowca.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:27, 21 Maj 2010
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Hmmm., można przystać na warunki....albo i powiedzieć że najpierw dajcie jeńców a my im niby topór oddamy jakiś eee zapasowy...Lepiej ponegocjować bo nam kolegów zaciukają .No nie wiem ciekaw jestem pomysłów ekipy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 7:01, 22 Maj 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Bardziej odpowiedniego momentu już chyba nie będzie, tym bardziej, iż zanosi się na to, że w ogóle żadnego JAKIEGOKOLWIEK innego momentu w życiu biednego Gusłka już może nie być. Przyszedł czas na Oddanie Bogu.
Zanim jednak morderczy cios spadnie na głowę kapłana, czemu by nie spróbować Nietykalności?
Ale przede wszystkim (i od tego właśnie zaczniemy), Gusłek na całe gardło spróbuje odśpiewać Modlitwę w celu dodania otuchy i podniesienia morale obrońców. Trzymajcie się tam na wałach!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 9:27, 22 Maj 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Pytanie, czy sie nabierze. Tez o tym myslalem. Mozna z nim pertraktowac na temat uzycia toporka.

Watpie, zeby wypuscil jencow, jak dostanie toporek. On jest przekonany o swojej sile.
A jakby mu zagrozic - ze albo pusci naszych, albo mamy tu takiego maga, co potrafi zniszczyc toporek? Bedzie sytuacja patowa Very Happy

P.S. PL literki mi uciekly i naprawa wymaga restartu. Chwilowo jednak nie moge. Porzepraszam.
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 41 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 40, 41, 42 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin