RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sąsiedzkie troski Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 42, 43, 44 ... 48, 49, 50  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 21:04, 13 Cze 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp opodal północnej bramy Kreptinu, poranek

Gusłek leżał bez ruchu, chociaż cios Grughora wcale nie odebrał mu przytomności. Silne uderzenie zamroczyło na chwilkę młodego kapłana i zwaliło go z nóg, ale młodzieniec szybko odzyskał pełną świadomość tego, co się wokół niego działo. Leżąc w trawie z przekręconą w bok głową i przymkniętymi oczami był świadkiem potwornego mordu na bezbronnym dziecku. Czyn ten zdjął Buratarczyka bezsilną wściekłością i bezbrzeżnym żalem pospołu, ale instynkt podpowiadał mu, że przynajmniej na chwilę on sam był jeszcze bezpieczny.

Przed przywleczeniem pod wioskę Gusłek został potraktowany równie brutalnie, co Maskacz, jednakże zauważył, że na jego grzbiet posypało się znacznie mniej razów, żaden goblin nie ośmielił się też pokaleczyć go nożem. Gusłek nie był głupi, wiedział doskonale, że taka wręcz delikatność, z jaką obchodzili się w stosunku do niego najeźdźcy nie brała się wcale z szacunku wobec kapłańskiej godności, tylko z lęku przed boską klątwą, którą młodzieniec Grughora straszył. Przeczucie podpowiadało też Gusłkowi, że podjudzany ustawicznie przez szamana wódz pewnie nie uległby groźbom młodziutkiego pianity, gdyby nie fakt, że jego rodzony ojciec zginął kilka lat temu od podobnej klątwy, rzuconej na jego głową w obliczu niechybnej śmierci przez innego kapłana.

Ta właśnie świadomość – a także niechęć Grughora do podzielenia losu rodziciela – sprawiła, że Gusłek wciąż żył i że być może miał wynieść cało głowę z tej strasznej przygody... jako jedyny spośród wszystkich Buratarczyków. Pozbawiony amuletu, związany niczym zbój i brutalnie zakneblowany, nie był dotąd w stanie nic uczynić, ale zbity z nóg kopniakiem wodza uderzył bokiem głowy w ziemię w taki sposób, że uderzenie owe poluzowało kawałek śmierdzącej szmaty wciśnięty mu wcześniej w zęby przez jakiegoś goblińskiego wojownika.

Udając nieprzytomnego i poruszając jednocześnie leciutko szczękami w dzikiej nadziei, że nikt tego nie spostrzeże, buratarski kapłan uparcie walczył ze swoim kneblem, podsycając w sobie jednocześnie głęboką nienawiść do pogańskiego szamana, który w imię wiary w jakieś odrażające goblińskie bóstwo z pomniejszego panteonu odważył się złożyć w ofierze ludzkie życie.

Pozbawiony amuletu, ale mogący przynajmniej po części czynić gesty palcami i mówić kleryk wciąż potrafił razić swych nieprzyjaciół magiczną mocą, tym razem czerpaną wprost ze swoich sił witalnych i strasznym kosztem, ale dla Gusłka nie miało tu już większego znaczenia.

Jego nienawiść wobec goblińskiego szamana była silniejsza od lęku o własne życie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:12, 13 Cze 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Deklaracja Maskacza: gdyby ktoś chciał zabić jego lub Gusłka, Maskacz, starając się być możliwie cicho i nie zwracać na siebie uwagi potraktuje go Przerażeniem. Drugim celem czaru będzie pobliski warg (chyba że mogę objąć jedną istotę podwójnie)
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:33, 13 Cze 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





1. Deklaracja analogiczna do deklaracji Stana, lecz z użyciem ataku bólu w miejsce Maskaczowego przerażenia. Ale jeśli Gusłek zauważy, że Maskacz coś już w tym kierunku działa, to nie dodaje swoich trzech groszy. Poczeka na lepszy moment (patrz pkt.2).
2. Gusłek czeka na decydującą chwilę, kiedy Grughor lub szaman będą chcieli ruszyć do działania. Takim momentem może być próba wydania przez wodza rozkazu do ataku na wioskę lub podobnie wyczekiwany gest w wykonaniu szamana, gdy wszystkie oczy będą na jednego z nich zwrócone. Wtedy potraktowaniem delikwenta atakiem bólu powinno mieć negatywny wpływ na morale goblinów a pozytywny na morale obrońców wioski.

Zdaję sobie sprawę, że realizacja punktu 1 może uniemożliwić wykonanie punktu 2 oraz pamiętając o uciekającym wraz z ubywającymi punktami magii życiu, Gusłek starać się będzie wybrać moment najodpowiedniejszy, bo zapewne szansa będzie jedna.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 2:19, 17 Cze 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pora nieco przyśpieszyć bieg akcji w tej przygodzie, bo lada chwila na horyzoncie może się pojawić wojsko elejata, a Wy nadal tkwicie w kropce. Teraz po kolei klaryfikacje techniczne. Kerth, niestety nie masz najmniejszego pojęcia na tym etapie rozwoju postaci o magii, a tym bardziej o istnieniu magicznych blokad i wszystkich tych inszych wielce cudacznych czarodziejskich fanaberyjów! Stan i Namakemomo, możecie bez problemu rzucić z własnej Żywotności czary kosztujące nie więcej niż 11 PM w sumie (na głowę), ale naturalnie każdy zużyty PM oznacza dla Was 10 ran i jeśli po zadaniu sobie np. 50 obrażeń zewrzecie się w walce z jakimś goblinem, będzie on miał dużo większą szansę na zabicie Was jednym ciosem niż przy normalnym stanie zdrowia. Po zużyciu 11 PM stracicie przytomność, ale Wasza agonia nie będzie się pogłębiała. Z drugiej strony, musicie wtedy liczyć na to, że każdy wróg weźmie Was za trupa, bo jeśli ktoś będzie podejrzewał, że wciąż żyjecie, dobije Was bez najmniejszego trudu.

Teraz ważne pytanie – jak długo zamierzacie czaić się z tymi luźnymi kneblami? Do próby zabicia drugiego zakładnika, do próby zabicia Maskacza czy do frontalnego ataku na wioskę?

Karina i Trihikilius, chętnie bym się dowiedział, czy zamierzacie w powyżej wzmiankowanych momentach krytycznych strzelać i jeśli tak, to do kogo? Do Grughora, szamana, a może znajdującego się bliżej posła?

Za chwilkę napiszę nową wstawkę fabularną opisującą reakcję Miłosza na śmierć dziecka i bardzo bym prosił, aby WSZYSCY aktywnie gracze zareagowali na nią odpowiednimi deklaracjami (nie muszą być koniecznie fabularyzowane, tryb niebieski też wystarczy).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 2:20, 17 Cze 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp opodal północnej bramy Kreptinu, poranek

Widząc trzymaną w ręku szamana ściętą głowę naczelnik Miłosz złapał się za skronie w geście skrajnego wstrząsu, mimowolnie wspinając się na sam szczyt nasypu i otwierając szeroko usta. Poprzez zgromadzonych przy nasypie wieśniaków przebiegł szmer zdławionych jęków, które w kilku miejscach przeszły w donośny lament. Pobladłe twarze kmiotków zdradzały dobitnie ich przerażenie na widok tak brutalnego mordu, a niejedne ręce zadrżały ściskając kurczowo dzierżony w nich oręż.

- Niechaj by ich Set pochłonął! – ryknął drwal trzymający w ręce magiczny topór, kreśląc swą bronią świetliste kręgi w powietrzu – Rąbać psubratów jak polana na podpałkę!

Siedzący w siodle warga posłaniec grzmotnął pięścią w okucie swej tarczy i podniósł się wyżej w strzemionach, zwracając na siebie uwagę niemal wszystkich obrońców.

- Un jedyn zabit, insze drapko drapko! – zawołał goblin – Uny dawat te od Grughora, co chtete!

- Na pohybel skurwysynom! – zawarczał niczym wściekły pies Roch, samemu wspinając się na szczyt wału i wystawiając swą młodzieńczą sylwetkę na widok zgromadzonych na łące najeźdźców – Ociec, nakażcie szypami szyć tych drani!

- Nie strzelać! – wyrzucił z siebie głuchym tonem Miłosz – Niechaj się nikt strzelać nie waży. Damy im to, co chcą, a potem niechaj precz idą, a przekleństwo na ich głowy i niechby w piekle szczeźli!

Zdumiony Roch zamrugał oczami, wręcz nie wierząc własnym uszom. Młodzieniec wyciągnął niepewnie rękę łapiąc swego rodziciela za rękaw i ciągnąc go w nadziei na wyrwanie naczelnika z dziwnego bezruchu. Miłosz sapnął czując ów dotyk, wyrwał rękaw z uścisku synowskich palców, wzdrygnął się niczym obudzony ze snu zimnym kubłem wody.

- Dawaj topora, Chruściel! – krzyknął do drwala machając mu ponaglająco ręką – Sam go wymienię za ostroka i Buratarczyków!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 6:43, 17 Cze 2010
Venar
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Pomścibor popiera Miłosza i oddanie topora. Jednak jako że sytuacja mocno się skomplikowała, nie pozostawi tego w ten sposób. Będzie namawiał pozostałych a zwłaszcza Rocha do ruszenia śladem czambułu i odpowiedniego "podziękowania" im za wszystko.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 7:01, 17 Cze 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Mistrzu, nieśmiało przypominam o Nietykalności oraz Oddaniu Bogu deklarowanych w poście na str 41. Myślę, że czas najwyższy, bo (w oczach Gusłka) jeśli nie wydarzy się jakiś cud lub nagła zmiana akcji, poniżej opisane działanie nie może skończyć się inaczej, jak śmiercią jeńców.

Z kneblem zamierzam ukrywać się nie dłużej jak do pierwszego z opisanych przez Ciebie wydarzeń. Każde z trzech wymienionych jest dla Gusłka jednakowo krytycznym momentem, choć mam nadzieję, że pierwszym okaże się atak na wioskę, bo kapłan liczył na użycie Ataku Bólu właśnie w tym momencie. Chyba, że zauważy, że Maskacz robi swoje w podobny sposób i z podobnymi założeniami, wtedy będzie próbował skoordynować z nim działania. Skupić się na osobie będącej w centru uwagi (zamiar zabicia któregokolwiek z zakładników, wydawanie rozkazu do ataku na wioskę) ewentualnie zostawić Grughora Maskaczowi i uderzyć w szamana, jeśli tenże będzie próbował niecnych zagrań w tym samym momencie.

Nie wiem czy nie pomotałem, mam nadzieję, że powyższe wywody są w miarę zrozumiałe.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 13:06, 17 Cze 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





No szanowni gracze chciałbym wiedzieć co zamierzacie robić, bo Roch ma dwa pomysły.
1. Siedzieć cicho i słuchać ojca
2. Opcja BraveHeart, czyli sprowokowanie goblinów do ataku np. pokazując swoją owłosioną dupę i krzycząc do goblińskiego wodza, że prędzej mnie on w nią pocałuje niż topór dostanie. Liczę również, że przy tej opcji, niesubordynacja w szeregach się powiększy i np. któryś ze strzelców nie wytrzyma i będzie życie za życie. Jeśli będzie trzeba Roch gotów nawet ojca w łeb stuknąć (ogłuszyć), żeby nie było tak wielkiego oporu. Jednak, żeby Roch posunął się do drugiej opcji musi przynajmniej zobaczyć w oczach innych ten sam zapał do walki. Inaczej się powstrzyma, chociaż będzie to na granicy jego wytrzymałości. Podejrzewam, że aktualnie poziom adrenaliny Rocha zbliża się niebezpiecznie do granicy krytycznej, po przekroczeniu, której Roch przestanie się kontrolować.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 13:30, 17 Cze 2010
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Maskacz zamierza zareagować tylko na próbę zabicia Maskacza lub szacownego kapłana obok.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:45, 18 Cze 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp opodal północnej bramy Kreptinu, poranek

Kiedy decyzja ojca dotarła w końcu w pełni do rozgorączkowanego Rocha, młodzieniec dosłownie się zagotował od środka, a przed oczami ujrzał mroczki. Chociaż zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że wbrew pozorom ustępstwa wobec najeźdźców mogły rzeczywiście zapobiec dalszemu rozlewowi krwi, ów głos rozsądku tonął w bezkresie gorącokrwistej furii, którą tylko podsycało wspomnienie brutalnego zabójstwa jednego z brańców.

- Oddać im? – wykrztusił wojownik – Ot tak im oddać?!

- Dobrze ociec prawią – wtrącił nagle Pomścibor, kiwając z aprobatą głową – Cichaj, Roch, bo nie dość, żeś młodszejszy, to jeszcze zawszeć żeś kłopoty miał z pomyślunkiem! Przecie widać, że im jeno o tyn topór idzie, a jak go mieli będą, precz pójdą!

- Albo wyrżną nas w pień! – wściekł się nie na żarty Roch, czerwieniejąc po twarzy i ściskając w dłoniach włócznię – Wezmą topór i zaświecą nam kurem czerwonym po oczach!

- Dobrze gada! – krzyknął jeden ze stojących obok wieśniaków, postępując kilka kroków do przodu – Toć to jakie pogany, a poganom jeno krew we łbach, a kiełbie! Zarżną nas tu bez litości!

- Jak topora nie oddamy, zarżną nas tak czy owak – wycedził przez zęby Miłosz, oddając Pomściborowi swą maczugę i biorąc do ręki magiczny oręż, oddany mu przez drwala z wyraźną niechęcią na twarzy.

- Mości naczelniku, a co robić jak was ten Glutmor ubije? – wtrącił inny kmiotek, dzierżący w rękach nastawioną na storc kosę – Na ratunek lecieć czy czekać?

- Jak mnie ubije, nic mi po ratunku – warknął ze złością Miłosz, ważąc topór w dłoni na próbę – Dobrze oczyska wytrzeszczajcie, a jak co nie tak pójdzie, zmówcie za mnie modlitwę.

- Toć mnie pozwólcie iść! – wyrwał się znienacka z kręgu wieśniaków Łamignat, potrząsając swą pałą z gniewnym wyrazem twarzy – Tamten ichny brzydal Gusłka obił, to mnie trza tera ryja jemu obić!

Lecz Miłosz już nic nie odpowiedział, tylko westchnąwszy ciężko przeskoczył szczyt nasyp i zsunął się na ugiętych nogach po jego przeciwnej stronie lądując na skraju łąki. Warg heralda wydał z siebie mrożący krew w żyłąch warkot na widok zuchwale poczynającej sobie przekąski, jednakże naczelnik zebrał się na odwagę i pokazując posłańcowi ostrze topora ruszył ostrożnym krokiem ku reszcie czambułu.

Poseł uderzył wilka piętami uspokajając zwierzę, zawrócił wierzchowca w miejcu oddalając się z wyraźnie zauważalną ulgą od ściskających napięte łuki obrońców.

- Mnie też trza iść! – powtórzył Łamignat wspinając się niezgrabnie na wał – Obiję mordę temu drągalowi jak już Gusłka puści! Nie lza kapłana krzywdzić!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:46, 18 Cze 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp opodal północnej bramy Kreptinu, poranek

Bławatka klęczała dostatecznie blisko krawędzi dachu, by łowić uchem każde wypowiedziane przez Miłosza i jego rozmówców słowo. Decyzja naczelnika zdjęła ją znienacka lodowatym dreszczem lęku, ponieważ najeźdźcy dopiero co pokazali w pełnej okazałości swe prawdziwe oblicze i wojowniczka nie żywiła w stosunku do nich ani krzty zaufania. Patrząc wzdłuż strzały na plecy oddalającego się powoli posła musiała przygryźć z całej siły wargi, by uwolnić się od przemożnej chęci posłania mu grotu prosto między łopatki.

Nigdy wcześniej nie zabiła rozumnej istoty. Ofiarą jej strzał i oszczepu padły niezliczone rzesze zajęcy oraz dzikiego ptactwa, ubiła też kilka mniejszych drapieżników zachowując ów fakt dla siebie w obawie, że oburzona jej niegodnymi białogłowy poczynaniami starszyzna surowo zabroni jej chadzania do puszczy, ale jeszcze ani razu nie odebrała życia stworzeniu, które potrafiło czuć i zachowywać się na podobieństwo człowieka. Często rozważała coś takiego w myślach zastanawiając się, czy znalazłaby w sobie dość siły i zdecydowania w obliczu takiego wyzwania, teraz jednak stwierdziła z pełną jadu złością, że wcale nie byłoby to trudne. Zabicie rozumnego mordercy przestało się dla niej nagle różnić od ustrzelenia bezrozumnego drapieżnika.

Poseł dopasował szybkość jazdy do kroku idącego w pewnym od niego oddaleniu Miłosza, ale chyba wyczuwał podświadomie złe intencje wieśniaków, bo co chwila rzucał ponad ramieniem ukradowe spojrzenia. Bławatka uśmiechnęła się pod nosem bez cienia wesołości, wyobrażając już sobie drzewce strzały wbite po brzechwę w okryte skórznią plecy goblina.

Pierwsza krew została przelana i okazała się na domiar krwią niewinną. Jeśli najeźdźcy zamierzali ukrzywdzić kogoś jeszcze, Bławatka zdecydowana była ukarać ich bez względu na późniejsze konsekwencje.

Jeśli Pian wejrzałby na nią łaskawym spojrzeniem, może mogłaby dosięgnąć strzałą Grughora albo jego szalonego szamana...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:48, 18 Cze 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ziemny nasyp opodal północnej bramy Kreptinu, poranek

Stojący u boku szamana Zager zerknął z ubocza na leżącego nieruchomo Gusłka, wbrew sobie samemu żywiąc szczere zmartwienie niepokojącym stanem kapłana. Wzrok hogura przeskakiwał z wykręconego ciała towarzysza na sylwetkę zbliżającego się wolno naczelnika i z powrotem, a umysł gorączkowo rozważał wszelkie możliwe wersje rozwoju wydarzeń. Egzekucja jednego z chłopców najwyraźniej tak dalece wieśniakami wstrząsnęła, że Miłosz uległ ich naciskom i zdecydował się ocalić resztę brańców osobiście wręczając Grughorowi to, po co wódz tutaj przybył. Chociaż los obu chłopców – tego ściętego i tego, który wciąż żył płacząc przeraźliwie za plecami hogura – był Maskaczowi zupełnie obojętny, młodzieniec nie zdołał się powstrzymać przed westchnięciem ulgi na myśl o decyzji naczelnika. Wstrzymanie egzekucji oznaczało jeśli nie ocalenie, to przynajmniej odwleczenie wyroku śmierci, a każda pozyskana w ten sposób chwila przybliżała czarownika do ratunku pod postacią nadciągających niewątpliwie co sił w nogach żołnierzy elejata Mrukha.

Spojrzawszy raz jeszcze ukradkiem na Gusłka Maskacz wstrzymał znienacka oddech, dostrzegł bowiem błysk oczu kapłana za półprzymkniętymi powiekami. Pianita otworzył oczy nieco szerzej, potem posłał czarownikowi porozumiewawcze mrugnięcie tak poruszając przy okazji szczękami, że hogur natychmiast zauważył luźno kneblujący towarzysza strzęp materiału. Chociaż smagła twarz Zagera wciąż pozostawała kamienna, w duszy czarownik uśmiechnął się z dziką mściwością. Obaj byli zdolni do działania i obaj mogli poczynić mnóstwo zamieszania za pomocą swych zaklęć, jeśli coś poszłoby nie tak. Maskacz wiedział, że jego życie wciąż wisiało na włosku, tym bardziej, że czerpiąc magiczną moc z własnego ciała z każdym kolejnym zaklęciem stawałby się coraz bardziej osłabiony, ale pozbywszy się przerażającego poczucia całkowitej bezbronności czarownik stwierdził znienacka, że wróciła mu przynajmniej cząstka dobrego humoru.

Kiwnąwszy Gusłkowi ledwie dostrzegalnie głową spojrzał ponownie na naczelnika, znajdującego się już w połowie drogi pomiędzy obronnym nasypem i pierwszym szeregiem czambułu. Wargi zaczęły poszczekiwać wyczuwając ekscytację jeźdźców, podnoszących się w siodłach na widok niesionego przez Miłosza topora. Sam Grughor też przechylił się do przodu z wyrazem ogromnego ożywienia na swym obliczu, odsłaniając kły i wręcz miażdżąc dłońmi łęk siodła.

Miłosz zatrzymał się piętnaście kroków od wodza, podnosząc topór w górę. Promienie słońca zalśniły na ostrzu broni nadając jej pięknej niebieskoszarej barwy.

- Dawaj tera smyka, a Buratarczyków! – ryknął naczelnik głosem, w którym ogromne zdenerwowanie mieszało się z równie wielką determinacją – Jak ich puścisz, dostaniesz swoje!

Szaman zrozumiał widać słowa człowieka, bo zabełkotał wpierw coś pod swą maską, potem zaś zaczął mówić szybko do Grughora, potrząsając jednocześnie rękami. Wódz przerwał mu znienacka nie znoszącym sprzeciwu tonem, grzmotnąwszy dla podkreślenia powagi swych słów pięścią o tarczę. Kilku najbliższych jeźdźców natychmiast uderzyło swe zwierzęta piętami nakłaniając się do cofnięcia o kilka kroków, jedynie dumnie wyprostowany chorąży pozostał w miejscu, teraz dla odmiany nieco skulony i dzierżący drzewce sztandaru z leciutkim grymasem zdenerwowania na butnym dotąd obliczu.

Lecz szaman albo miał mniej szacunku wobec swego wodza niż reszta czambułu albo zaślepiały go jakieś szaleńcze żądze, bo zaczął pokrzykiwać na Grughora tak gromko, że tym razem nie zdzierżył nawet chorąży, łapiąc warga za lejce i zmuszając wierzchowca do dzikiego skoku w bok.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:49, 18 Cze 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sytuacja rozwija się w coraz bardziej dramatyczny sposób. Naczelnik Miłosz rozpoczął negocjacje pośrodku łąki, ale w ślad za nim gramoli się do akcji Łamignat. Pierwsze pytanie brzmi: puszczacie go, czy raczej unieruchomiacie siłowo w miejscu, by przypadkiem w kluczowym momencie rozmowy nie grzmotnął Grughora pałą? Drugie pytanie brzmi, czy ktoś chce potruchtać w ślad za naczelnikiem, żeby mu zapewnić jakiś backup. Trzecia sprawa to kłótnia pomiędzy wodzem i szamanem... a przynajmniej najbliższym świadkom tego zajścia wydaje się, że to kłótnia. Szaman wydziera się na Grughora, a ten co prawda jeszcze milczy, ale jego mina nie wieści nic dobrego. Tak na zdrowy rozum można odnieść wrażenie, że szaman jest przeciwny uwolnieniu jeńców, ale o co dokładnie chodzi, ciężko Wam naturalnie stwierdzić, bo nikt nie zna języka goblinów.

Jakieś ciekawe deklaracje?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:52, 18 Cze 2010
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Nie mieszam się w rozmowy naczelnika z wodzem.
Czekam na to, co się stanie. Spodziewam się najgorszego, czyli, że jak wódz uzyska topór, to rozkaże atak. Wtedy będę bronił wioski.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:43, 18 Cze 2010
Czegoj
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





No cóż czas rozkręcić zadymę skoro nikt jej nie chce, to przynajmniej będzie musiał.
Roch robi dwie rzeczy poszukuje w pobliżu włóczni, która bez problemu będzie mógł rzucić (swoją musi mieć do walki) i druga sprawa ocenia, czy za nasypu jest w stanie pchnąć celnie na odległość od niego do szamana? Keth proszę o konkretną deklarację. Roch myślę, że bez problemu jest to w stanie wykalkulować.
Zobacz profil autora
KC - Sąsiedzkie troski
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 43 z 50  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 42, 43, 44 ... 48, 49, 50  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin