RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 11:19, 19 Kwi 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Rozejrzała się po kajucie. Nie było tak źle, nawet komfortowo, gdyby nie ta mała przestrzeń. Dziewczyna zdecydowanie nie lubiła małych pomieszczeń. Zawsze lepiej czuła się w tłumie, dużych budynkach, dużych miastach, gdzie coś się dzieje i gdzie można choć trochę ukryć siebie i swoje grzeszki przed ciekawskim tłumem starych bab i innych plotkarzy. Nienawidziła wścibstwa. No, oczywiście z wyjątkiem tych chwil, gdy chciała się czegoś dowiedzieć.

Jakoś musi wytrzymać tutaj te kilka godzin. No chyba, że ktoś po nich przyjdzie, kapitan mówił coś o jakimś oprowadzaniu. Chętnie rozejrzałaby się po statku, pasjonowała się technologią. I warto byłoby choć trochę poznać towarzyszy podróży. Przynajmniej nie siedziałaby cały czas w jednym miejscu, tego tez nie znosiła. Szczególnie sam na sam z bratem. Jego milczenie było przytłaczające. Chociaż wolała już to, niż prawienie kazań.

Usiadła na fotelu i oparła głowę na ręce. Nudziło jej się. Na statku było pięciu facetów, a ona siedziała bezczynnie... Dziwne.

Pukanie wyrwało ją z zamyślenia.

Pan kapitan, nareszcie.

Zdziwiła się, gdy zobaczyła innego mężczyznę. Wyszła z bratem na korytarz, zastanawiając się, kim jest nieznajomy. Wysłuchała słów Maxa i uśmiechnęła się do siebie. Wreszcie coś się dzieje. Może spotka ją jeszcze coś ciekawego przed znalezieniem pracy i rozpoczęciem nudnego życia. A może uda jej się nawet od tego uciec.

Chciała polecieć na Mariposę. Taka wyprawa mogłaby przynieść zyski, kto wie, może nawet całkiem spore. Zdawała sobie sprawę z nakazu, ale jakoś nigdy jej to nie przeszkadzało, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Ah, no tak. Tutaj nie ona podejmuje decyzje. Jeszcze nie.

Zanim coś uda się zrobić minie trochę czasu, trzeba go czymś wypełnić...

-No cóż, w takim razie jesteśmy tu uwięzieni. Wszystko ma swoje dobre strony. - Uśmiechnęła się do Maxa figlarnie. -Czy mógłby mnie pan zaprowadzić do owego zaplecza? Chętnie napiłabym się kawy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:49, 19 Kwi 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-Ależ oczywiście, proszę za mną. Max uśmiechnął się, może nawet nazbyt szeroko miłą propozycją Anny. Choć cztery kroki, słownie cztery kroki wliczając wymijanie reszty zgromadzonych, do najdłuższych oprowadzeń nie należało. I zaplecze to tez było zdecydowanie za duże słowo względem maleńkiej wnęki, w której się mieścił tylko automat z papką do żarcia i kawą.

-Proszę, już jesteśmy na miejscu. Wystarczy wcisnąć odpowiedni guzik i bedzie pani mogła zasmakować nieco wykwintniejszych wiktuałów marynarskiego życia. - Mechanik wypowiadał te słowa z niekłamaną nienawiścią do monotonnej diety.
-Co do uwięzienia na statku - to raczej zbyt duże słowo na nasza sytuację. Porządna awaria systemu napędowego bardziej by pasowała do uwięzienia. My po prostu utknęliśmy w biurokratycznych przepisach Ivendońskich władz. Sam sądzę, że wiele wydajniejszym rozporządzeniem byłby nakaz zbadania sprawy najbliższym księżycowi jednostkom, nim dotrze rzetelna pomoc z planety. Na przykład my mielibyśmy dwie-trzy godziny przewagi, a to dla miejscowych może byc całkiem sporo w dobie kataklizmu. Ale tutejsze prawo zawsze było dziwne...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:26, 19 Kwi 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Liczyła na trochę bardziej ustronne miejsce, no ale cóż. Lepsze to niż nic.

-Och, dziękuję.

Po krótkim zastanowieniu wybrała małą czarną. Oparła się o ścianę, spuszczając wzrok. Podniosła kubek do ust i wzięła mały łyk.

Po chwili przeniosła spojrzenie ma mężczyznę.

-Czy nie uważa pan, że czasami warto nagiąć przepisy? -Pytając ściszyła głos tak, by inni nie słyszeli jej słów.


Ostatnio zmieniony przez Karina dnia Nie 15:02, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:22, 19 Kwi 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Murray oparł się o ścianę i zaczął pocierać dłonią o podbródek.
- Sygnał S.O.S.? Z Martiposy? - nie do końca było wiadomo, do kogo mówi, jednak następne zdania skierował do technika - Tylko S.O.S.? Żadnych dokładniejszych komunikatów?


Ostatnio zmieniony przez Stan dnia Nie 14:25, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:54, 19 Kwi 2009
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Niestety, na razie nic więcej nam nie wiadomo. - odparł z lekkim rozczarowaniem Oliver, który właśnie podążał w ich stronę. Postanowił jak najszybciej zagospodarować sobie dłuższą chwilę wolnego czasu i bez zbytniego zwlekania zająć się oprowadzaniem pasażerów po pokładzie Aurory.
-Na szczęście jesteśmy w bezpiecznej odległości od księżyca, poza tym statki marynarki potwierdziły gotowość do startu. Nie ma się czego obawiać.
-Jako, że najprawdopodobniej szykuje nam się dłuższy postój na orbicie, chciałbym, wedle wcześniejszej obietnicy, oprowadzić Państwa po naszym statku. Fakt, nie należy on może do obecnej czołówki na rynku, ale zapewniam, że jest kilka ciekawych rzeczy, które chciałbym Państwu pokazać. Myślę, że dokładniejsze poznanie planu budowy Aurory zapewni Państwu lepszy komfort, prawdopodobnie dłuższej, podróży. Możemy zaczynać?

Tu raczej nie będę rozwodził się nad opisywaniem planu wycieczki, myślę, że tę kwestię możemy spokojnie pominąć. Zacznę od maszynowni i najprawdopodobniej skończę na kokpicie, choć tym razem nie ma mowy o strzelaniu "dla zabawy", jak to było ostatnio. Atmosfera wokół księżyca zdaje się być trochę napięta, nie chciałbym, żeby marynarka miała dodatkowo powody do zwrócenia na nas swojej uwagi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:21, 19 Kwi 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-Czy nie uważa pan, że czasami warto nagiąć przepisy?

-Czasami jak najbardziej. Ale obawiam się, że po ostatnim "czasami" kiedy to sakkranie chcieli zrobić z nas pasztet, a jeden z naszych do tej pory liże rany reszta załogi sra w gacie przed naginaniem przepisów.

-...chciałbym, wedle wcześniejszej obietnicy, oprowadzić Państwa po naszym statku...

-No, Driver już jest - przyłączymy się do zwiedzania? Przekona się sama pani, jak ta łajba jest "przytulna". Max chyba powoli na prawdę zaczynał nie lubić ciasnoty tego statku. Już cela w areszcie wydawała się ogromna względem tej puszki.

Driver, na prawdę chcemy oprowdzac gości po maszynowni? Wiesz jakie to będzie zaskoczenie dla Maxa? Niezaścielone posłanie na skrzyniach z karabinami laserowymi, baterie jako poduszki, po za tym wszędzie porozwalane narzędzia i próbniki - nie zapominajcie, że w pół zdania oderwaliście technika od grzebania w systemie przepływu energetycznego.

Ale niech będzie - goście się dowiedzą jak wygląda prawdziwe zaplecze Laughing
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:32, 19 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 8.10, wysoka orbita Ivendo na wysokości Mariposy

Wyrwany z ponownej drzemki John i Nath ignorowali dobiegające zza progu kokpitu fragmenty rozmowy pomiędzy kapitanem i pasażerami, skupiając się w zamian na odczytach płynących z sensorów szerokopasmowych. Aurora tkwiła w bezruchu w próżni godzinę lotu od Oculus City, na podobieństwo metalowego wieloryba unoszącego się leniwie w otchłani czarnego oceanu.

- Kontrola Lotów Ivendo do FCS Aurora, czy odbieracie jakiekolwiek sygnały świadczące o obecności żywych osób na Mariposie? - komunikator odezwał się twardym głosem kontrolera sztabu kryzysowego.

- Nie mamy specjalistycznych czujników - odpowiedział natychmiast Nath - Nasze urządzenia rejestrują wyłącznie zapętlony komunikat nadawany przez automatyczne przekaźniki na niskiej orbicie księżyca. Ale chyba znamy powód ograniczonej komunikacji.

- Proszę o szczegóły - zainteresował się błyskawicznie kontroler.

- Nad kraterem Oculusa unosi się bardzo gęsta chmura pyłu, najpewniej wzbita w rzadką atmosferę Mariposy silnym wybuchem. Szacujemy, że opadnie za kilka do kilkunastu godzin - wyjaśnił Nathaniel - Jeśli zawiera drobiny minerałów, może ekranować systemy łącznościowe.

- FCS Aurora, znajdujecie się najbliżej Oculusa. Prowadźcie ciągły nasłuch oraz obserwację wizualną. Jeśli cokolwiek zarejestrujecie, informujcie nas natychmiast.

- Zrozumiałem, bez odbioru - potwierdził John.

- Kontrola Lotów Ivendo do FCS Coleman - kontroler używał ogólnie dostępnej częstotliwości alarmowej, toteż John i Nath mogli się bez przeszkód przysłuchiwać rozmowie pomiędzy sztabem kryzysowym i jednym z frachtowców Astral Mining - Odnotowaliście jakiekolwiek dziwne odczyty podczas przelotu na wysokości Mariposy?

- Kontrola Lotów, zaprzeczam - padła odpowiedź korporacyjnego kapitana - Nie zauważyliśmy niczego podejrzanego, ale mieliśmy wizual na wzmacniaczu optycznym i wyraźnie było widać światła na dnie krateru. Jeśli to faktycznie był wybuch, to musiał nastąpić w przeciągu ostatnich trzydziestu minut.

- Kontrola Lotów, tu FCS Khorat - zgłosił się drugi kapitan Astral Mining, nadający z lecącego przodem kontenerowca - Potwierdzam zgodność odczytów. Czy przewidujecie udział naszych jednostek w akcji ratowniczej czy tylko blokujecie nasz lot?

- Decyzja nie została jeszcze podjęta, czekajcie na dalsze instrukcje - oznajmił kontroler przerywając połączenie.

John stuknął palcem w ekran radaru zwracając uwagę Nathaniela na coraz liczniejsze zielone punkciki pojawiające się na skraju podziałki urządzenia, wskazujące na obecność startujących z powierzchni Ivendo promów ratunkowych.

- Ile czasu potrzebują, żeby dotrzeć do Oculusa? - spytał Nath.

- Około trzech godzin - odpowiedział John sprawdziwszy wpierw odczyty - Od strony orbitali na dziennej stronie też nadlatują rządowi, będą może z pół godziny później.

Krótki pisk radia obwieścił otwarcie połączenia radiowego z centrum kryzysowym.

- Kontrola Lotów Ivendo do FCS Aurora, FCS Coleman, FCS Khorat. Czy wasze jednostki posiadają technicznie możliwość lądowania na Mariposie? Czy możecie podjąć w trybie natychmiastowym operację ratunkową?

- Kontrola Lotów, tu FCS Khorat. Nie mamy układu lądowników powierzchniowych, statek jest przystosowany wyłącznie do korzystania z orbitali parkingowych. Przykro mi, ale możemy zaoferować jedynie przestrzeń pasażerską i pomoc medyczną dla ofiar.

- Khorat, dziękujemy za propozycję, każda pomoc może się przydać. Zmieńcie kurs, idźcie najkrótszą trajektorią na niską orbitę parkingową Mariposy. Wasza sekcja napędowa powinna bez trudu kompensować oddziaływanie grawitacyjne księżyca przez co najmniej dziesięć godzin. FCS Coleman, FCS Aurora?

John i Nath wymienili ostrożne spojrzenia. Ich Arrow nie był przystosowany do latania w normalnej atmosferze planetarnej, ale w przypadku niemal pozbawionej atmosfery Mariposy nie miało to żadnego znaczenia, a niewielkie rozmiary towarowca pozwalały mu bez trudu usiąść na dnie krateru.

Tyle tylko, że lądowanie musiało się odbyć w trybie ręcznym, bez udziału sygnalizatorów naprowadzających, bez radiolatarni, z bardzo ograniczoną widocznością i na prawdopodobnie zniszczonym wskutek nieznanego jeszcze kataklizmu terenie.

- Co robimy? - zapytał cicho Nathaniel.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:09, 19 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– Co robimy? - zapytał cicho Nathaniel. – John, nie możemy ich tak zostawić. Jak na razie jesteśmy jedyną szansą tych ludzi.

Poprośmy o instrukcje, wylądujmy i zbadajmy sytuację. A Max niech rozpakuje skrzynie z karabinami. Nigdy nic nie wiadomo. Apteczka w pogotowiu. O ile oczywiście reszta załogi poprze moją propozycję lądowania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:08, 19 Kwi 2009
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Cienko to widzę, chociaż wiem, że cała załoga (a nawet część pasażerów) będzie chciała wylądować i udzielić pomocy. Tylko komu? Nie mamy żadnych odczytów świadczących o obecności żywych osób w Oculus City. Nie mamy również odpowiedniego uzbrojenia do przeprowadzenia jakiejś powazniejszej akcji. Mamy trzy skafandry (nie liczę Johna)? Te z pewnością przydadzą się na księżycu bez atmosfery. Jeśli mamy zacumować gdzieś na dnie krateru musimy mieć pewność, że nie nastąpi w nim kolejny wybuch. Tej też niestety nie mamy.

No nic, na razie przekierujmy Aurorę na Mariposę. Może w trakcie lotu dowiemy się czegoś więcej, chociażby od Koratha'a, który wydaje się mieć lepszy sprzęt pokładowy od nas.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:25, 19 Kwi 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





– Co robimy? - zapytał cicho Nathaniel. – John, nie możemy ich tak zostawić. Jak na razie jesteśmy jedyną szansą tych ludzi.
Nim przebrzmiały te słowa Kovalsky już poprawiał się w fotelu i pstrykał przełącznikami sprawdzając stan statku na wypadek ręcznego sterowania.
- Nie widzę przeszkód. - Odpowiedział Robinsonowi kończąc diagnostykę i głośniej w stronę korytarza - Driver!!!
Zaraz potem przełączył się na interkom - Mamy zielone światło w ramach pomocy na Oculusa. Dwu za, czekamy na decyzję...

Do kontroli na ogólniku puścił bym tekst, że jesteśmy w stanie tam wylądować, ale nie upchniemy wielu ludzi na pokładzie. Sugerował bym raczej oczy/uszy do czasu dotarcia Reskiu timów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:25, 19 Kwi 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Za lądowaniem jestem jak najbardziej za. Jak ktoś przeżył, to może mu sprzedamy co mamy w ładowni. Jak nie, to też nie jest źle - nikt nie będzie chciał nas zabić jakby co.

Po za tym mamy cztery skafandry i tyleż samo komunikatorów. John znów będzie naszym dobrym duszkiem, wiec ew. ktoś z załogi będzie mógł wyjść na zewnątrz. Ale jak popsuje nasze drogocenne skafandry, to nie ręczę za Maxa Twisted Evil

Zwyczajnie zbadamy co sie tam dzieje, poinformujemy i przekażemy do kontroli nasze informacje. Tylko mam nadzieję, że żaden Wanabi, ani żaden Sakkra w tym swoich paluchów nie maczał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:45, 19 Kwi 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





-Bez ryzyka nie ma zabawy. Dobrze, chodźmy... -Powiedziała Anna i podeszła do brata.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:21, 19 Kwi 2009
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Chyba nie muszę wspominać o tym, że na czas naszej misji pasażerowie mają w spokoju czekać w swoich kabinach i nie przeszkadzać w przeprowadzaniu akcji ratowniczej Twisted Evil Jest nas troje, każdy ma własny skafander i broń, poza tym są jeszcze ludzie z Koratha. Plątający się pod nogami pasażerowie mogliby stanowić tylko dodatkowy balast w i tak już niepewnej sytuacji.
Cytat:
Tylko mam nadzieję, że żaden Wanabi, ani żaden Sakkra w tym swoich paluchów nie maczał.


Taa...oby tylko nasza wycieczka na Mariposę nie skończyła się tak jak quest z Conanie - dobre chęci to nie wszystko...

Ruszajmy. John, Nath - nadajcie wszystkie niezbędne komunikaty i przekierujcie Aurorę na Mariposę. Ja tymczasem dokończę tour the Aurora wraz z naszymi klientami. Swoją drogą - czy nie wydaje Wam się, że podejmowanie akcji ratowniczej, mając na pokładzie ludzi, którzy powierzyli nam swoje pieniądze i bezpieczeństwo jest fair? Fakt ,niby mamy obowiązek udzielenia pomocy w sytuacjach kryzysowych, ale z drugiej strony - nie możemy przy tym narażać nikogo spoza naszej załogi. No, chyba, że wszyscy jednogłośnie wyrażą taką chęć. Tę kwestię pozostawiam już wspomnianym pasażerom.


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Nie 21:22, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:58, 19 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 8.15, wysoka orbita Ivendo na wysokości Mariposy

Po krótkiej naradzie w kokpicie Oliver wrócił do trójki swoich pasażerów, czekających cierpliwie w korytarzu i rozmawiających między sobą ściszonymi głosami. Kapitan zauważył, że drobna dziewczyna o rudych włosach i silnie z nimi kontrastujących niebieskich oczach zwróciła na siebie nie tylko uwagę Maxa Blunta: Frank Murray przysłuchiwał się jej słowom z równie wyraźnym zainteresowaniem, co wcześniej pokładowy inżynier Aurory.

- Muszę państwa z przykrością uprzedzić, że nasze opóźnienie w podróży jeszcze się pogłębi - oznajmił kapitan ze zmarszczonym czołem.

- Doprawdy? - uniósł brwi Mikael Zarros - A co jest tego przyczyną?

- Sytuacja awaryjna na Mariposie - wyjaśnił Oliver - Zostaliśmy poproszeni przez Kontrolę Lotów Ivendo o podjęcie akcji ratunkowej w Oculus City. Regulaminy i niepisane obyczaje zgodnie nakazują, by to uczynić.

- Akcja ratunkowa? - tym razem odezwał się Frank Murray - Co takiego się stało?

- Jeszcze nie wiemy - przyznał szczerze Oliver - Podejrzewamy, że na Mariposie doszło do jakiegoś wybuchu, który zerwał łączność Oculusa z Ivendo. W chwili obecnej rejestrujemy jedynie sygnały alarmowe emitowane przez automatyczne przekaźniki na niskiej orbicie księżyca.

- Zamierzacie lądować na księżycu? - w oczach Anny pojawił się błysk ekscytacji, który przydał jej uroku, ale z zawodowego punktu widzenia wcale Oliverowi nie przypadł do gustu.

- Najpewniej tak, ale nie przewidujemy państwa udziału w operacji ratunkowej. Mówiąc szczerze, nie wiemy jeszcze nawet, co moglibyśmy zrobić, niezbędny jest wpierw rekonesans.

- Jeśli pojawi się taka sposobność, bardzo chętnie pomożemy - oświadczyła dziewczyna, oparta o ścianę korytarza - Jestem specjalistką od systemów komputerowych, mój brat ma doświadczenie w obsłudze systemów podtrzymywania życia i kriogeniki.

- A ja zajmuję się generatorami energii, przemysłowymi i konwencjonalnymi - dodał Frank Murray, chcąc widać dowieść, że nie jest w niczym gorszy od Anny Zarros i jej brata.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 6:30, 20 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Myślę, że niezależnie od ryzyka własnego, zostaliśmy zobligowani do udzielenie pomocy. Poza tym, przecież nie będziemy mistrzowi psuć scenariusza, nie? A może w trakcie heroicznej akcji ratunkowej fatalnie uszkodzimy Aurorę i trzeba ją będzie zezłomować, ale w podzięce za ratunek dostaniemy nowiutkiego, pachnącego i świeżego Arrowa uzbrojonego po zęby, zaopatrzonego w najnowsze Cassandry, skanery i dystrybutory smaczniejszych prepaków... Ech, rozmarzyłem się.

Nie ma co gadać. Lądujmy. Jak to się mówi: once kozie death.


Ostatnio zmieniony przez namakemono dnia Pon 6:32, 20 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin