RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 0:55, 23 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Freeks, pomyślałem dokładnie o tym samym.
Najlepiej byłoby zrzucić po jednym ładunku przed i za pociągiem, wtedy skutecznie unieruchomilibyśmy skład. Ale nie wydaje mi się, żebyśmy mieli tyle szczęścia.
Co do ataku gazami wylotowymi, pomyślałem też, że można by spróbować zrobić nagły zwrot przelatując w pobliżu nieosłoniętych terrorystów, kierując w nich płomienie wylotowe. Mam nadzieję, że nawet z bezpiecznej dla nas odległości, skutki dla kruchego, ludzkiego ciała, albo przynajmniej dla skafandrów terrorystów, byłyby zabójcze. Choć zawsze pozostaje niebezpieczeństwo skutecznego ostrzału z ich strony.
Czy to ma sens?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 2:15, 23 Sty 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Tak i to całkiem spory. Dajmy im popalić Twisted Evil
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 2:19, 23 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Czyli Max prowadzi suppressive fire, żeby uniemożliwić łobuzom obronę, a Nath ich grilluje silnikami, tak? Ciekaw jestem, czy się uda. Smile

A my mamy jakieś ładunki do zrzucenia na tory?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 12:30, 23 Sty 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





A owszem. A jeśli amunicja się skończy, to zawsze jeszcze mamy tego truposza na pokładzie.

ładunek mamy jeden. Ty zwinąłeś dwa martwym terrorystom, jednego użyliśmy do otwarcia okna w bluebirdzie i został tylko drugi. Chyba, że na pokładzie będą mieli jeszcze jeden.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 12:50, 23 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





No tak, rzeczywiście. A może jeszcze jakiś pojemnik z paliwem się znajdzie na pokładzie, który będzie można odpalić za pomocą karabinowej serii?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:25, 23 Sty 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Może, ale najpierw proponuję rozwalić tory przed kolejką, by nie dotarli do Anny i reszty. Tyłem można później się zająć
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 16:45, 23 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Potwierdzam.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:26, 07 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.16, kosmoport Oculus City

Nathaniel pociągnął za stery Bluebirda, obrócił maszynę w poziomie przesuwając jej nos w prawo w taki sposób, by wskazana przez Maxa dziura w szybie znalazła się na wysokości toru kolejki i posuwających się jego środkiem terrorystów. Kilka postaci w próżniowych skafandrach zadarło ponownie głowy próbując odgadnąć motywy działania porywaczy promu.

Uśmiechający się mściwie Blunt wsadził lufę zdobycznego Tsunami w nierówny otwór i docisnąwszy broń aż po obudowę spustu do szyby pociągnął za spust.

Pierwsza krótka seria poszła ponad głowami dwóch terrorystów truchtających przed posuwającym się powoli składem kolejki, zatrzymując ich w miejscu. Nim zdołali poderwać lufy swych automatów w stronę Bluebirda, druga seria Maxa dosięgła jednego z nich dziurawiąc kombinezon przestępcy i odrzucając jego ciało w tył, poza krawędź toru. Lecący w nienaturalnie zwolnionym tempie człowiek zniknął w kłębach pyłu opadając ku betonowej podstawie, na której umieszczono filary toru.

- Mam go! - wrzasnął tryumfalnie Max - Teraz damy im popalić!

Tsunami wyrzucało z siebie krótkie serie, dopóki iglica automatu nie szczęknęła obwieszczając wyczerpanie amunicji. W dole zapanował chaos, ostrzeliwani z góry terroryści złamali swój szyk szukając osłony i odpowiadając ogniem. Wystrzeliwane przez nich pociski uderzały z donośnym trzaskiem w kadłub wahadłowca, rykoszetowały od grubych szyb kokpitu.

- Nath, pociąg przyśpiesza! - ryknął Max opadając na swój fotel i próbując jak najszybciej wymienić magazynek w Tsunami, walcząc z bronią uwięzionymi w grubych rękawicach palcami.

Robinson zmełł w ustach przekleństwo, popchnął do przodu przepustnicę Bluebirda obniżając pułap maszyny i kierując ją wprost na poruszający się do przodu skład trakcyjny pociągu. Obracając prom kilkanaście metrów nad pierwszym wagonem mężczyzna omiótł jego konsoletę słupem rozpalonych gazów buchających z dysz napędowych Bluebirda, w ułamku sekundy spopielając kucającego przy panelu sterującym człowieka.

Strzelanina przybierała na sile, grad pocisków krzesał iskry na pancernym szkle. Pozbawiony kontroli pociąg wciąż jechał do przodu, chociaż już nie przyśpieszał. Znajdujący się w tyle składu ludzie pilnujący senatora Ottmeyera i ciężkich skrzyń z kartami płatniczymi przywarli do lor pojazdu ostrzeliwując się zawzięcie. Jeden z nich przyłożył lufę swej broni do hełmu skrępowanego więźnia, próbując zwrócić na siebie uwagę napastników i dając im do zrozumienia, że zamierza zakładnika zastrzelić.

- Musimy rozwalić tor! - wrzasnął Max podrywając się niezgrabnie z fotela i ruszając chwiejnym krokiem w stronę przedziału pasażerskiego. W jednej dłoni trzymał przeładowane Tsunami, w drugiej pakiet wybuchowy zabrany zabitemu na lądowisku terroryście - Zrzucę ładunek z bocznego włazu!

Bluebird zakołysał się gwałtownie, siła odśrodkowa tego manewru cisnęła Bluntem o futrynę drzwiczek kokpitu.

- Ustaw maszynę nad torem! - wyrzucił z siebie mechanik próbując przedostać się jak najszybciej do przesuwnego włazu w bocznej części przedziału pasażerskiego.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 0:41, 08 Mar 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Tak dodam od siebie tylko, ze dobrze by było, by ten boczny właz nie wychodził bezpośrednio na pociąg. Max krzyknie Nathowi, by ustawił maszynę bokiem, tak, by kadłub statku był osłona dla mechanika przed wrażymi kulami. Do tego, jeśli jest taka opcja, to podpiąłbym się linką do jakiegoś zaczepu, by nie wypaść. Chyba powinni mieć takie linki i zaczepy, jak w śmigłowcach. Jeśli nie... cóż, raz matka nosiła.

Nie chciałbym otworzyć drzwi i powitać serię z automatu szerokim uśmiechem.

Co do zakładnika... Jak go teraz zastrzelą, to stracą kartę przetargową na wydostanie się z księżyca. Blunt jest w stanie postawić czteropak piwa na to, ze nic mu nie zrobią. A jak przegra, to i tak gbur nie był za miły dla innych cywili. Evil or Very Mad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 23:29, 23 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.17, kosmoport Oculus City

Max dotoczył się do bocznego włazu maszyny obijając się po drodze o oparcia foteli i kwitując każdy taki przypadek siarczystym przekleństwem. Tuż przy luku znajdowała się przymocowana do ściany przedziału uprzęż bezpieczeństwa, więc mechanik zmełł w ustach kolejne przekleństwo i cisnąwszy na najbliższy fotel obydwa automaty zaczął opasywać się elastycznymi linkami.

- Pośpiesz się, Max! - krzyknął Nathaniel próbując przebić się głosem ponad metalicznym klangiem uderzających w Bluebirda kul - Rozwal te cholerne tory, bo zaraz będzie za późno!

- Zaraz, zaraz, do cholery! - warknął rozdrażniony Blunt - Robię, co mogę, cholerne paski!

Zaciągnąwszy ostatnią linkę wokół pasa mężczyzna złapał uchwyt bocznego włazu i pociągnął go zdecydowanym ruchem w swoją stronę. Luk odskoczył z cichym trzaskiem na kilka centymetrów na zewnątrz kadłuba, a potem przesunął się w bok na prowadnicach odsłaniając wypełnioną drobinkami wirującego szaleńczo pyłu przestrzeń na zewnątrz maszyny.

Max złapał Tsunami i pakiet burzący, upewnił się, że pistolet jest załadowany, a potem westchnął ciężko i jednym ruchem wysunął się do połowy z otwartego luku. Pociąg był w dole pod Bluebirdem, przesuwał się pod bocznym skrzydłem maszyny. Mechanik wychylił się jeszcze mocniej z włazu, natychmiast ściągając na siebie ostrzał ze strony kilku biegnących krawędzią pobliskiej platformy terrorystów.

- Kurwa, kurwa! - wrzasnął Blunt naciskając spust Tsunami i siejąc na oślep kulami - Walą do mnie, jeszcze mnie zastrzelą!

- To ich wysadź, do cholery! - nie wytrzymał Robinson ciągnąc do siebie drążek sterowy Bluebirda i zmniejszając gwałtownie pułap wahadłowca.

- Łatwo gadać! - warknął Max opróżniając do końca magazynek Tsunami, a potem ciskając bezużyteczną bronią w jeden z wagonów pociągu - Poczekajcie, sukinsyny!

Prowadzona na chybił trafił kanonada nie zrobiła nikomu w dole krzywdy, ale grad sypiących się z luku Bluebirda pocisków skutecznie zniechęcił ich do dalszego ostrzału. Blunt przekręcił nieporadnie tarczę zegara detonatora i posłał kanciasty pakiet prosto na tory przed sekcją napędową pociągu.

Niewielki przedmiot opadł w dół w zwolnionym tempie, niemal natychmiast znikając w pylistym całunie.

- Poszedł, poszedł! - krzyknął Max - W górę!

Zanim Nathaniel pociągnął za stery maszyny, Blunt rozszerzył oczy dostrzegając ciemną sylwetkę jakiegoś człowieka cofającego się po torze w stronę pociągu i wyciągającego ręce w stronę opadającej bomby w nadziei na jej pochwycenie.

Ładunek eksplodował w tej samej sekundzie, w której ukryte w grubych rękawicach dłonie terrorysty zacisnęły się na pakiecie. Max przymknął oczy na widok nagłego rozbłysku, potem otworzył je szeroko zauważając przechylający się tor kolejki. Uszkodzona wybuchem konstrukcja zawaliła się kilkanaście metrów przed czołem pociągu, na którego tylnej lorze wciąż znajdował się trzymany pod lufą broni senator Ottmeyer.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:37, 24 Mar 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Dobra, to pociąg mamy unieruchomiony. Nie wydaje mi się, żeby udało mu się zatrzymać na tych kilkunastu metrach, więc zapewne wyskoczy z torów w miejscu detonacji ładunku, co trwale go unieruchomi. Nie wiem czy w takiej sytuacji pozostaje nam coś więcej poza ostrzeliwaniem pociągu ale tylko w celu zatrzymania terrorystów na miejscu aż do przybycia odsieczy, która chyba jest już blisko.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:04, 24 Mar 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Tak się zastanawiam, czy skoro "konstrukcja się zawaliła" to czy przypadkiem tory nie były na jakimś podwyższeniu (typu akwedukt, most). Jeśli tak, to nie dość, że się zatrzyma, to jeszcze co najmniej przód składu spadnie. Tak się zastanawiam, czy przypadkiem nie zabiliśmy właśnie senatora w terrorystycznym ataku na pociąg?

Na razie mniejsza o to, trza powybijać jeszcze kilku opryszków na dole, a później zagrozić żywym, ze jeśli senatora nie oddadzą, to skończą tak samo. A nóż widelec zmiękną? Bluebird ma jakiś system zewnętrznego nagłośnienia, czy będzie trzeba by ich na radiostacje łapać?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:15, 24 Mar 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Ja to sobie wyobraziłem jako taką nowoczesną, jednotorową wersję pociągu, gdzie szyna położona jest na wysokości jakichś kilkudziesięciu centymetrów (może więcej?) nad ziemią a do tego zapewne potrzebna jest jakaś konstrukcja nośna. Mam nadzieję, że taka wysokość naszego senatora nie zabije a jedynie trwale uziemi kolejkę. O ile oczywiście dobrze to sobie wyobraziłem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:03, 25 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.18, okolice kompleksu Palladium

Frank Murray ścisnął oburącz zdobyczny pistolet, a potem przeskoczył ponad głęboką szczeliną w betonowym placu, wiodąc towarzyszących mu ivendońskich ratowników w stronę lądowiska kolonii oraz obsadzonej przez względnie zaufanych ludzi wieży kontrolnej. Droga tej śpiesznej marszruty wiodła obok zdewastowanego trzęsieniem ziemi kompleksu Paladium i zainstalowanej tam baterii rakiet, toteż inżynier czuł ustawiczny dreszcz niepokoju dopatrując się w otaczających go kłębach pyłu złowieszczych kształtów mogących przywodzić na myśl przyczajonych zamachowców. Istniało wysokie prawdopodobieństwo spotkania z kompanami człowieka, który zamordował z zimną krwią Olivera Machado, a potem zginął szczęśliwym trafem podczas niekontrolowanego odpalenia pocisku, dlatego Frank nie wypuszczał pistoletu z dłoni, gotów posłać kulę pierwszej napotkanej osobie o chociażby częściowo nieprzyjaznych zamiarach.

Truchtający w tyle członkowie zespołu ratunkowego wyczuwali wyraźny niepokój swego przewodnika, bo również rozglądali się bacznie wokół, ściskając w rękach jakieś podniesione z betonu elementy metalowych zbrojeń. Murray wiedział doskonale, że w razie konfrontacji z uzbrojonymi w broń palną przeciwnikami los Ivendończyków był właściwie przesądzony, ale z dziką determinacją powtarzał sobie w myślach, że nic złego nie miało im się w drodze do lądowiska przytrafić.

I kiedy z tumanów migotliwego pyłu wychynęły znienacka objuczone uprzężami z ekwipunkiem postacie, mężczyzna zdusił w ustach wyjątkowo paskudne przekleństwo, poderwał pistolet w górę mierząc lufą w najbliższego intruza i napinając wszystkie mięśnie w oczekiwaniu na nieuniknione uderzenie kuli.

Intruzi mieli na sobie czarne skafandry próżnione zabezpieczone na torsach, udach i ramionach płytami elastycznego pancerza, na nie zaś założyli cienkie linki z wytrzymałego tworzywa składające się na uprzęż dźwigającą na swych zaczepach prawdziwy przenośny arsenał pod postacią granatów, zapasowych magazynków, noży i mnóstwa innych groźnie wyglądających przedmiotów, których przeznaczenia Frank nie potrafił odgadnąć.

Dziesięć automatycznych karabinków mierzyło prosto w głowę inżyniera – a przynajmniej tak podpowiadał mu spanikowany umysł.

- Armia federalna! – z wzmacniaczy zainstalowanych na zewnętrznej powłoce hełmu najbliższego napastnika huknęła doskonale wszystkim słyszalna komenda, a jej ton nie pozostawiał złudzeń co do konsekwencji ewentualnego nieposłuszeństwa – Rzuć broń!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:50, 25 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.18, kosmoport Oculus City

Bluebird zakołysał się w powietrzu targnięty falą uderzeniową wybuchu. Kula ognia zgasła po zaledwie sekundzie, ponieważ w zbyt rzadkiej atmosferze Mariposy nie było mogącego podsycić płomienie tlenu, ale siła eksplozji posłała we wszystkich kierunkach grad metalowych szczątków toru i szrapneli, siejąc prawdziwe spustoszenie wśród niedobitków terrorystycznego oddziału. Max Blunt omal nie wypadł na zewnątrz maszyny, złapał się w ostatniej chwili jedną ręką za krawędź włazu, drugą zaś za zaczep uprzęży, która uratowała mu życie, spoglądając w dół szeroko otwartymi oczami.

Co najmniej trzech porywaczy zginęło na miejscu przeszytych odłamkami stali i betonu, umierając jeszcze przed dehermetyzacją ich kombinezonów. Obracające się w zwolnionym tempie ciała poleciały w powietrze spadając po łagodnym łuku w zapyloną przestrzeń po obu stronach zniszczonego toru i znikając z pola widzenia mechanika.

Sunący z niewielką prędkością skład kolejowy zaczął hamować, prawdopodobnie na elektroniczny rozkaz autonomicznego układu bezpieczeństwa odpowiedzialnego za kontrolę integralności toru. Moduły kontrolne tego rodzaju potrafiły bez trudu rejestrować każdą niewielką nawet anomalię w natężeniu pola magnetycznego generowanego przez szynę zasilającą linię kolejki i nagłe przerwanie obwodu automatycznie pociągało za sobą awaryjne uruchomienie hamulców.

- Zatrzymani! – huknął z dziką radością Max – Udupiliśmy drani!

Nathaniel pociągnął za stery wahadłowca odwracając w stronę wciąż sporadycznie strzelających terrorystów przeciwną burtę Bluebirda i zasłaniając kadłubiem maszyny próbującego wcisnąć się z powrotem do środka Maxa.

Nagła zmiana pozycji promu sprawiła, że wzrok mechanika padł na ledwie widoczny terminal stacji odpraw na krawędzi lądowiska. Majaczyły tam jakieś rozmazane ludzkie kształty, w czarnych kombinezonach i ściskające w rękach coś, co nie mogło być niczym innym jak tylko bronią.
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 33 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin