RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Kącik literacki DH - tu się nie gra, tylko czyta! Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 20:48, 20 Lip 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Drogi Blasterze, wiedz, że Twoje pytanie sprawiło mi wielką przyjemność, albowiem szczerze byłem już przekonany, że nikomu z naszego grona czterdziestkowców ta akurat powieść nie przypadła do gustu i stąd nikt nie zapytał o dalsze kawałki tekstu. Skoro jednak jest przynajmniej jedna osoba, która chętnie przeczytałaby całość, postaram się jak najszybciej wygospodarować trochę czasu, aby przygotować następne rozdziały (myślę, że wkleję coś dłuższego już w niedzielę).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:23, 26 Lip 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






No chyba żartujesz Kethu, a moje zachwyty, to co? Razz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:59, 28 Lip 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Drogi Peacemakerze, w Twoim przypadku było wszak jeszcze inaczej – czyżbyś nie pamiętał, że miałeś zamiar pochłonąć we własnym zakresie cały herezyjny cykl po tym, jak wszedłeś w posiadanie angielskojęzycznych oryginałów? Wink Swoją drogą, trochę za szybko wydają kolejne odcinki – ledwie co zdążyłem kupić „Tysiąc Synów”, a na stronie BL już reklamują 13. tom (Nemezis)! Skąd na to wszystko brać kasę?!

Aaron Dembski i „Soul Hunter” – jeśli macie sposobność, polecam lekturę. Wierność ostrym klimatom czterdziestki zachowana, a przy okazji trafia się okazja do rzucenia okiem na drugą stronę barykady jako, że bohaterami tej powieści są Władcy Nocy. Co więcej (co bardzo cenię), autor zadał sobie trochę trudu, by jego dzieło było kompatybilne z wydaną kilka lat temu powieścią „The Lord of Night” i chociaż rzecz traktuje o zupełnie innych postaciach i zupełnie innych bohaterach, jest w niej dostatecznie dużo nawiązań do drugiego tytułu, by sprawiać wrażenie tematycznej całości.

Blasterze, zapewniam Cię, że cały czas pracuję nad „Fallen Angels”, tylko chwilowo ugrzązłem w rozbudowanym opisie kosmicznej bitwy pomiędzy flotą Jonsona, a główną armadą rebeliantów i nie jest to niestety stworzone lekkim piórem, co oznacza, że nie wychodzi mi tzw. „przekład w locie”. Nowe odcinki niebawem!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:33, 28 Lip 2010
Blaster
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Keth napisał:

Blasterze, zapewniam Cię, że cały czas pracuję nad „Fallen Angels”, tylko chwilowo ugrzązłem w rozbudowanym opisie kosmicznej bitwy pomiędzy flotą Jonsona, a główną armadą rebeliantów i nie jest to niestety stworzone lekkim piórem, co oznacza, że nie wychodzi mi tzw. „przekład w locie”. Nowe odcinki niebawem![/color]


Czekam z niecierpliwoscia Cool
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:17, 18 Sie 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- ZWIĘKSZYC PRĘDKOŚC - polecił Jonson obserwując zmieniające się ustawicznie parametry na ekranie taktycznym. Zgrupowanie floty znajdowało się mniej niż ćwierć miliona kilometrów od Diamatu, w zasięgu sensorów szerokopasmowych okrętów przekazujących na mostek flagowej jednostki dane w czasie rzeczywistym.

Od chwili starcia z eskadrami patrolowymi minęła godzina z okładem. Stormbirdy zostały podjęte na pokłady, przezbrajano je pośpiesznie przygotowując do następnego startu. Nemiel oczekiwał, że lojalistyczne eskortowce zostaną wycofane na tyły formacji, ale Jonson pchnął nadwerężone eskadry kursem mającym wyprowadzić je na daleką lewą flankę nieprzyjacielskiej formacji tworzącej zaporę pomiędzy siłami Primarcha i planetą. Rebelianckie transportowce wciąż tkwiły na wysokiej orbicie Diamatu, chronione przez kordon ośmiu krążowników.

Nemiel czuł pomruk olbrzymich sekcji napędowych wprawiający w wibracje pokłady Invincible Reason, kiedy barka przyśpieszała do swej maksymalnej prędkości. Okręt flagowy i osłaniające go dwa krążowniki szturmowe przyjęły szyk grotu, czyniąc z siebie główne cele dla nieprzyjacielskich sekcji ogniowych. Okręty Astartes, skonstruowane z myślą o przebijaniu się przez pierścienie planetarnych systemów i zrzucie desantu prosto na powierzchnię globu, były jeszcze ciężej opancerzone niż klasyczne okręty liniowe. Jonson zakładał, że wróg skupi ostrzał właśnie na barce, kupując pozostałym jednostkom dość czasu, by zdążyły wejść w zasięg efektywnego ognia.

- Odpowiedź na nasze wezwania? – zapytał kapitana Steniusa Primarch. Obsada mostka próbowała nawiązać łączność radiową z imperialistami na Diamacie od momentu wejścia w zasięg nadajników. Kapitan pokręcił przecząco głową.

- Jeszcze nie – odpowiedział – Wykryliśmy ślady silnej jonizacji w atmosferze, toteż obawiam się, że nie zdołamy wyemitować dostatecznie silnego sygnału, dopóki nie znajdziemy się na orbicie.

- Broń atomowa? – spytał Jonson. Kapitan kiwnął głową.

- Rebelianci wykonali prawdopodobnie kilkunastu bombardowań nuklearnych wymierzonych w strefy koncentracji wojsk oraz instalacje obronne.

- Zdołali się wedrzeć do kuźni? – zapytał Nemiel.

- Jeśli nie, muszą być bardzo blisko osiągnięcia celu – odparł Jonson – W przeciwnym przypadku te transportowce zeszłyby z orbity natychmiast po odkryciu naszej obecności w systemie – Primarch wskazał na ikony identyfikujące pozycje krążowników eskorty – Nie zostawiliby też przy nich tak silnej osłony, gdyby w ładowniach nie było już czegoś cennego, więc musimy przyjąć, że nieprzyjaciel zdołał przejąć co najmniej część pomniejszych kuźni. Jeśli na dole wciąż pozostają aktywne jakieś lojalistyczne jednostki, będą skoncentrowane wokół kompleksu głównej kuźni oraz fabryk Tytanów.

- Tytanów? – powtórzył Nemiel – Na Diamacie stacjonuje jakieś legio?

- Legio Gladius – odpowiedział Jonson – Pechowym zbiegiem okoliczności ich machiny zostały przydzielone do Dwudziestej Siódmej Floty Ekspedycyjnej, operującej daleko na galaktycznym południu. Śmiem dodać, że z rozkazu Horusa.

- Jakimi siłami dysponowali obrońcy?

Jonson milczał przez krótką chwilę, analizując w pamięci dane.

- Osiem regimentów Tanagrańskich Dragonów, dwa regimenty pancerne oraz kilka batalionów ciężkiej artylerii.

Nemiel kiwnął w odpowiedzi głową. Był to całkiem pokaźny planetarny garnizon, redemptor zastanawiał się jednak jak wiele jednostek wciąż jeszcze istniało.

- A siły wewnętrzne kuźni?

- Nieznana liczba żołnierzy Mechanicum – wzruszył ramionami Jonson – Słudzy Marsa nie są zobligowani do przekazywania nam tego rodzaju wojskowych informacji – Primarch ponownie umilkł studiując wzrokiem obraz na taktycznym wyświetlaczu, potem wyprostował się i potrząsnął głową – Nie sądzę, by rebelianci oddelegowali ze swego zgrupowania jakiekolwiek jednostki mające przechwycić nasze eskortowce. Będą wierzyli, że krążowniki eskorty na wysokiej orbicie bez trudu je odpędzą, a to oznacza, że my będziemy się musieli zająć dwunastoma jednostkami liniowymi wroga.

- Dziesięć minut do nawiązania kontaktu bojowego, panie – powiedział Stenius – Rozkazy?

- Stormbirdy gotowe do następnego lotu?

- Dwie eskadry gotowe u nas, Amadis zgłasza gotowość jednej. Na Adzikelu mają pożar w hangarze po kraksie uszkodzonej maszyny. Przewidują czternastominutową przerwę przed odzyskaniem zdolności operacyjnej.

- Bitwa zacznie się za dziesięć – mruknął Jonson – Dobrze. Nawiążcie kontakt z eskortowcami. Niech przygotują wyrzutnie torped i będą gotowi na polecenie zmiany kursu. Przekierunkować ten sam sygnał do reszty okrętów z zastrzeżeniem, że nikt nie może otworzyć ognia bez mojego rozkazu.

Stenius ukłonił się nieznacznie i zaczął wydawać stosowne rozkazy. Wyświetlany na ekranie taktycznym dystans pomiędzy obiema flotami malał w ogromnym tempie, pierwsze jednostki miały się za chwilę znaleźć w zasięgu ekstremalnym broni. Nemiel przypomniał sobie zaciekłość starcia z eskadrami patrolowymi i zesztywniał gotując się na kolejną konfrontację.

Rdzeń nieprzyjacielskiego zgrupowania skoncentrowany był na czterech krążownikach liniowych. Przy tej odległości do wroga oficerowie na pokładzie flagowego pancernika lojalistów zidentyfikowali je definitywnie jako krążowniki liniowe klasy Avenger Forinax i Leonis oraz klasy Vengeance Castigator i Vindicare. Na każdej flance tej potężnej eskadry znajdowała się grupa czterech mniejszych krążowników, będąca kombinacją uzbrojonych w ciężkie baterie burtowe Crusaderów oraz szybkich, wyposażonych w lance Armigerów. Mroczne Anioły mogły im przeciwstawić bojową barkę i dwa krążowniki szturmowe oraz krążowniki liniowe klasy Avenger Iron Duke i Duchess Arbellatris oraz ciężki krążowniki klasy Infernus Flamberge i Lord Dante. Chociaż rebelianci dysponowali większą ilością okrętów i wyraźną przewagą ogniową, nie posiadali już żadnych jednostek mogących wystrzelić torpedy – niewielki szczegół, na bazie którego Jonson zamierzał skapitalizować swe zwycięstwo.

Mijały kolejne sekundy. Kapitan Stenius nie odrywał spojrzenia od ekranu taktycznego.

- Znajdujemy się w zasięgu broni torpedowej – oznajmił w pewnym momencie.

- Jeszcze nie – odpowiedział Jonson obserwując okręty zwiadowcze wymijające rdzeń floty nieprzyjaciela i wciąż przyśpieszające na kursie przechwytującym tkwiące na orbicie Diamatu transportowce.

- Dwie minuty do wejścia w zasięg ekstremalny baterii pokładowych – dodał kapitan.

- Jakakolwiek forma łączności z powierzchni planety? – spytał Primarch.

- Brak – zaprzeczył krótko kapitan.

- W porządku – Jonson odwrócił się w stronę Nemiela – Jeśli nie nawiążemy łączności z gubernatorem lub jego zastępcami do chwili wejścia na orbitę, zamierzam zrzucić oddziały szturmowe na teren wokół głównej kuźni. Waszym rozkazem będzie jej zabezpieczenie i eliminacja wszystkich rebelianckich jednostek w strefie działań. Jasne?

- Tak jest, mój panie! – odpowiedział natychmiast redemptor.

Lojalistyczna flota przyśpieszyła zmierzając wprost na lufy rebelianckich baterii. Dwie minuty później jeden z oficerów wykrzyczał ostrzeżenie, które przecięło ostrym dźwiękiem przestrzeń mostka.

- Pod ostrzałem!

- Wszystkie okręty, przygotować się na ostrzał! – wyrzucił z siebie Primarch.

Słupy laserowego światła wystrzeliły z dziobów rebelianckich krążowników rozpalając ciemność kosmosu oślepiającym blaskiem. Większość z nich uderzyła w dziobowe segmenty Invincible Reason i krążowników szturmowych budząc do życia ich pola siłowe, skrzące się kopułami migotliwej energii. Fioletowe światło migotało na powierzchni pancernych okien mostku, a odgłos potężnych uderzeń przetaczał się przez pokłady flagowca.

- Przebicie kadłuba, pokład dwunasty, przedział sześćdziesiąt trzy! – krzyknął jeden z oficerów – Brak informacji o ofiarach!

Kapitan Stenius przyjął raport kiwnięciem głowy, obejrzał się w stronę Primarcha.

- Mamy odpowiedzieć ogniem, panie?

- Jeszcze nie – odparł Jonson studiując w skupieniu ekran taktyczny – Sygnał dla grupy eskortowej. Przejście na kurs jeden dwa zero i atak torpedowy na nieprzyjacielskie krążowniki liniowe.

Okręty Astartes przemknęły przez rosnące chmury plazmy i zatomizowanych fragmentów zewnętrznego poszycia kadłubów zbliżając się coraz bardziej do nieprzyjaciela. Rebelianci zaczęli powolny zwrot obracając w kierunku napastników swe najeżone mrowiem baterii artyleryjskich burty. W tej samej chwili, kiedy buntownicy rozpoczęli ten manewr, Nemiel zauważył na ekranie zmianę kursu okrętów eskortowych. Zatoczywszy niewielki łuk niszczyciele i lekkie krążowniki znalazły się dokładnie za wrogimi okrętami, ukryte przed ich sensorami dzięki zakłóceniom generowanym przez sygnatury energetyczne napędów.

Rebelianci wpadli w pułapkę. Na twarzy Jonsona pojawił się chłodny uśmiech.

- Sygnał do Amadisa i Adzikela. Namierzyć wrogie krążowniki liniowe i wystrzelić torpedy. Kapitanie, ostrzał wedle uznania.

Z pokładów rebelianckich okrętów wystrzeliło jeszcze więcej promieni laserowej energii, do ostrzału zaczęły się jednocześnie włączać ich baterie burtowe miotające w lodowatą przestrzeń gigantyczne pociski. W tej samej sekundzie okręty Astartes wystrzeliły torpedy, pospołu z niszczycielami ostrzeliwując nimi największe jednostki nieprzyjaciela. Barka dygotała ustawicznie pod wpływem kolejnych trafień, klaksony alarmowe wyły nieustannie.

- Liczne trafienia, pokłady piąty do dwudziestego! – padło głośne ostrzeżenie – Pożar na dwunastym!

- Sygnał dla głównej floty – polecił chłodnym tonem Jonson – Nowy kurs, trzy zero zero. Wszystkie jednostki, cel krążowniki na bakburcie. Ognia.

Skąpane w blasku aktywnych pól siłowych, imperialne jednostki zaczęły obracać się w bok, uchodząc przed rdzeniem rebelianckiej floty i biorąc na cel zgrupowanie lżejszych krążowników na jego flance. Umieszczone w dziobowym segmencie flagowca ogromne wieżyczki artyleryjskie zaczęły przesuwać lufy w kierunku krążownika klasy Armiger. W tej samej chwili ogień otworzyły baterie na bakburcie zasypując nieprzyjacielski okręt gradem ciężkich pocisków wybuchających na powierzchni pola siłowego wrogiej jednostki. Tarcze siłowe Armigera migotały przez chwilę szaleńczo, po czym zgasły wieszcząc eksplozje skrajnie przeciążonych generatorów mocy. Załoga Armigera przez cały czas walczyła, baterie lanc punktowały obrys kadłub barki na całej jego długości, tu i ówdzie snopy czystego światła przebijały osłabione pola siłowe wnikając w głąb ciężko opancerzonego kadłuba.

W następnej chwili Invincible Reason odpowiedział stopniowaną salwą ze swoich najcięższych dział. Odgłos wystrzałów wprawił ogromny okręt w drżenie, narastające w miarę jak strzelały baterie położone coraz bliżej mostka. Rozpalone do czerwoności pociski wbiły się w pancerny kadłub krążownika. Nemiel spoglądał w nabożnym milczeniu na serię gigantycznych eksplozji wykwitających na pokładach nieprzyjacielskiego okrętu do momentu, w którym Armiger zniknął w ogromnej kuli plazmy.

Znajdujące się nieco dalej krążowniki liniowe tworzące rdzeń rebelianckiej formacji były sukcesywnie uszkadzane trafieniami imperialnych torped. Forinax wypadł z szyku z płonącym mostkiem, natomiast Castigator stracił praktycznie wszystkie baterie na sterburcie po symultanicznym trafieniu trzech torped. Imperialne niszczyciele zmniejszyły prędkość trzymając się ruf większych okrętów wroga i nie przerywając ostrzału z pokładowych baterii.

Imperialne krążowniki weszły pomiędzy okręty wroga rozpoczynając wymianę salw z baterii burtowych. Mniejsze jednostki rebeliantów otrzymały z marszu najcięższe ciosy: jeden Crusader został ostrzelany w tej samej chwili przez Amadisa i Iron Duke, przeistaczając się w rozpruty płonący wrak. Inny Armiger wyleciał w powietrze, kiedy imperialna salwa ugodziła go w kadłub na wysokości reaktora. Laserowe lance i gigantyczne pociski artyleryjskie zbierały też krwawe żniwo wśród lojalistów. Ogień wroga koncentrował się w przeważającej mierze na flagowcu i obu krążownikach szturmowych, kadłuby lojalistycznych jednostek poznaczone były śladami przebić. Duchess Arbellatris nie wytrzymała ostrzału, jej naprędce wyremontowane poszycie kadłuba uległo pociskom wroga, a sam okręt zmienił się w targany wewnętrznymi eksplozjami wrak sunący bez kontroli poprzez próżnię. Flamberge i Lord Dante zostały ciężko uszkodzone, ich górne pokłady i mostki przeorały salwy rebelianckich makrodział, ale boczne baterie obu okrętów nie przerywały ognia nawet na chwilę.

Konfrontacja trwała zaledwie piętnaście sekund, ale Nemielowi wydawało się, że bitwa ciągnie się w nieskończoność. Czerń kosmosu usiana była kawałkami zniszczonych okrętów. Statki i ludzie zginęli w dosłownie ułamku chwili koniecznym do tego, by walczące ze sobą zgrupowania wyminęły się wzajemnie zmierzając w przeciwnych kierunkach. Niszczyciele i lekkie krążowniki imperialistów wciąż trzymały się tyłu rebelianckiej formacji, zataczającej wielki łuk z zamiarem ponownego wejścia w pole ostrzału wroga.

- Raport uszkodzeń! – zażądał Jonson. Invincible Reason dygotał niczym zranione stworzenie pędząc w kierunku Diamatu. Kłęby dymu spowijały mostek dowodząc istnienia pożarów na pobliskich pokładach flagowca. Kapitan Stenius przechylił się nad konsoletą jednego ze swoich oficerów.

- Wszystkie okręty meldują od średnich do ciężkich uszkodzeń – odpowiedział – Duchess Arbellatris nie odpowiada na wezwania. Flamberge i Lord Dante zgłaszają wysokie straty w załogach. Iron Duke i Amadis mają uszkodzone sekcje napędowe, dodatkowo na Amadisie wysiadł cały system obrony przeciwrakietowej. Naprawy już w toku.

- A co z nami? – zapytał Primarch – Jak mocno oberwaliśmy?

- Pancerz zatrzymał większość trafień – skrzywił się nieco Stenius – Ale mamy liczne przebicia na wielu pokładach i pożar w trzech sekcjach. Obsada sekcji torpedowych zgłosiła uszkodzenie przednich wyrzutni, próbują je naprawić. Nie wygląda to dobrze, ale mogło być znacznie gorzej.

- Nie kuś losu, kapitanie – uśmiechnął się posępnie Jonson – Jeszcze tutaj nie skończyliśmy. Sygnał dla głównej floty. Zmiana kursu na trzy trzy zero i wyrzucenie w przestrzeń Stormbirdów. Polecimy prosto na te transportowce i sprawdzimy, czy uda się je przegonić z orbity. Idę w zakład, że zgrupowanie rezerwowe raczej odskoczy w Osnowę niż zaryzykuje ich utratę.

Primarch odwrócił się w stronę Nemiela.

- Czas, żebyś udał się do kapsuły zrzutowej, bracie. Za dziesięć minut będziemy nad Diamatem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 10:46, 19 Wrz 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Horus Heresy #11 - FALLEN ANGELS by Mike Lee

ROZDZIAŁ IV - KWESTIONOWANE ZAUFANIE

Caliban, 200 rok Wielkiej Krucjaty Imperatora

ZŁY WIATR wiał w korytarzach Aldurukhu, ale Zahariel lękał się, że tylko on jeden czuł na sobie jego podmuch. Wewnętrzny dziedziniec wyglądał tak samo jak za czasów jego młodości; białe kamienie utrzymywane były w nieskazitelnej czystości, swą barwą podkreślając kontrast między sobą i ciemnoszarymi kamieniami tworzącymi wkomponowaną w dziedziniec setki lat temu spiralę. Bractwo korzystało z niej w formie instrumentu nauczania fechtunku, czyniąc z łukowatych linii spirali podstawę w nauczaniu walki na broń białą, ale brat-bibliotekarz Israfael twierdził, że starożytny wzór miał dużo istotniejsze znaczenie. Wędrujcie Labiryntem I dziennie medytujcie – powtarzał swoim uczniom – Koncentrujcie uwagę na ścieżce, a ona przeistoczy się w pryzmat waszych umysłów.

Zahariel stąpał po spirali powolnymi krokami, z głową okrytą ciężkim kapturem i dłoniami wsuniętymi w rękawy komży. Jego oczy przesuwały się wzdłuż łuków pozornie nieskończonego wzoru, ale przesłaniała je leciutka mgiełka nieobecności. Umysł bibliotekarza zwrócony był w stronę eterycznego wymiaru, uginając się pod naporem niewidzialnego sztormu.

Legionista czuł chłoszczące go uderzenia mocy Osnowy, przesycone gniewem i niepokojem. Israfael nie omieszkał przestrzec go podczas podróży z Sarosh na Caliban, że pływy Osnowy są na tym świecie znacznie silniejsze, niż na którymkolwiek z dotychczas odwiedzonych światów; poświęcił też ogromną część swego czasu na studiowanie tego fenomenu od chwili lądowania na Calibanie. Sam Zahariel nie potrafił się oprzeć wrażeniu, że w przeciągu ostatnich kilku miesięcy eteryczna energia otaczająca ogromną fortecę przybrała na intensywności. Anioł wiedział, że Osnowa była niezmiernie wrażliwa na silne emocje, zwłaszcza zaś te pochodzące z mrocznej części ludzkiej natury: lęk, rozpacz i nienawiść. Biorąc pod uwagę niepokojące wydarzenia mające miejsce za murami Aldurukhu przybierający na sile niewidoczny wiatr zdawał się przepowiadać nadchodzące szybko nieszczęścia.

Cywilne niepokoje szerzące się na powierzchni Calibanu budziły coraz większe zatroskanie Zahariela, tym bardziej, że zrodziły się tak dawno temu. Bibliotekarz był głęboko poruszony świadomością tego, że od początku można było wykryć owo zagrożenie. Po rozmowie z Lutherem spędzał każdą wolną od inych obowiązków chwilę na przeszukiwanie ogromnych fortecznych archiwów. Imperialne instytucje monitorowały każdy element rozrastającej się w błyskawicznym tempe calibańskiej sieci telekomunikacyjnej i każda transmisja danych – od prywatnej poczty elektronicznej po komunikaty prasowe – była archiwizowana w ramach standardowej procedury magazynowania danych. Zahariel zdążył do tej pory przejrzeć zapisy z ostatnich kilku lat, a jego trening Astartes pozwalał w niebywałym tempie odnajdywać te właśnie informacje, które były mu potrzebne. Ich ukryte znaczenie było doskonale widoczne dla umysłu, który przeszedł niebywałą edukację w dziedzinie militarystyki.

Na Calibanie działał ruch wyzwoleńczy. Był dobrze zorganizowany, dobrze wyposażony i rósł w siłę z każdym kolejnym dniem. Sytuacja ta miała miejsce nie od miesięcy czy kilku lat jak zakładał wstępnie Luther, lecz od co najmniej dekady. Ktokolwiek stał za tym spiskiem, działał w sposób niezwykle ostrożny, rozpoczynając od niewielkich niepokojów społecznych w oddalonych od centrum władz społecznościach i szerząc się w miarę pozyskiwania doświadczenia. Rozliczne raporty na temat wypadków przemysłowych w fabrykach uzbrojenia i innych zakładach o znaczeniu strategicznym niezmiennie wskazywały na nieszczęśliwe wypadki powodowane zbyt agresywnymi normami produkcyjnymi, ale teraz Zahariel zastanawiał się ustawicznie, ile z tych przypadków miało za zadanie tuszować kradzież nowoczesnej broni oraz inego ekwipunku wojskowego. Dochodzenia prowadzone przez urzędników Munitorium oraz lokalne konstabulatorium pozostawiały wiele do życzenia, ale imperialna administracja na Calibanie była drastycznie przeciążona pracą i nie dysponowała dostateczną ilością pracowników, by sprawować nad planetą całkowitą kontrolę. Służby porządkowe Calibanu bez wątpienia schrzaniły robotę i zakonik odnalazł dostatecznie wiele dowodów na to, że przez wiele lat urzędnicy śledczy skuteczni ukrywali swą nieudolność, ale… jak cudem Luther o tym nie wiedział?

Upiorne wrażenie ucisku przez moc Osnowy zelżało niczym niczym zdmuchnięta świeca. Zahariel zatrzymał się na chwilę, wziął głęboki oddech i podjął ponowną próbę skoncentrowania swego umysłu. Z trudem akceptował fakt, że Luther tak długo pozostawał nieświadomy zajść na powierzchni planety. Dowódca Aldurukhu był geniuszem, jednym z naprawdę nielicznych śmiertelników mogących konwersować z Jonsonem niczym równy z równym. Zahariel wiedział, że Luther monitorował raporty Administratum, lokalnej milicji i konstabulatorium na zasadzie ustawicznej kontroli – był to jeden z jego codziennych obowiązków jako gubernatora Calibanu. Jeśli ukryte pomiędzy zdaniami niebezpieczeństwo było widoczne dla bibliotekarza, w oczach Luthera powinno wręcz płonąć jaskrawym blaskiem. Implikacje takiego, a nie innego rozwoju sytuacji były co najmniej niepokojące.

Zahariel szczerze żałował, że nie miał przy sobie nikogo, z kim mógłby się podzielić swymi troskami. Kilka razy rozważał możliwość wyjawienia obaw bratu Israfaelowi, ale zdecydowany i bezkompromisowy charakter starszego bibliotekarza wciąż Zahariela przed tym powstrzymywał. Jedynym innym członkiem Legionu darzonym przez niego zaufaniem był mistrz Remiel, a on już odszedł.

Młody bibliotekarz skierował spojrzenie ku przestworzom po raz kolejny żałując w duchu, że Nemiel też nie został wysłany z powrotem do domu. Zahariel wiedział, że jego kuzyn bywał czasami przesadnie cyniczny, ale akurat teraz desperacko potrzebował pomocy kogoś równie pragmatycznego jak Nemiel. Chociaż legionista z całych sił pragnął wciąż postrzegać Luthera za honorowego i godnego lojalności rycerza, posiadał też obowiązki wobec Legionu, swego Primarcha oraz – ponad wszystko – wobec Imperatora. Jeśli w szeregach jego braci rodziła się korupcja, musiał podjąć odpowiednie kroki bez względu na to, kto mógł być w te wydarzenia zamieszany, lecz wpierw chciał pozyskać w tej kwestii całkowitą pewność. Morale wśród calibańskich legionistów i tak było już dostatecznie nadwerężone. Po raz kolejny odetchnął głęboko i podjął próbę skoncentrowania się na medytacjach. Zamknął oczy przywołując z pamięci mentalne mantry wyuczone pod ręką brata Israfaela, by z ich pomocą oczyścić umysł z rozpraszających go myśli. Odświeżył głowę ogniskując się na bezgłośnej recytacji.

Niewidoczny wiatr omiótł go ponownie, tym razem z zaskakującą siłą. Niedostrzegalny dla zwykłych śmiertelników i pozbawiony materialnego wymiaru, mimo to dosłownie napierał na bibliotekarza. Siła jego oddziaływania niemal cofnęła mężczyznę z miejsca, toteż legionista otworzył mimowolnie oczy i znalazł się pośrodku zdumiewającego zjawiska.

Bladoniebieska poświata kąpała w swym blasku dziedziniec, podobna do księżycowego blasku, ale poruszająca się na podobieństwo rozlanego oleju. Strumienie eterycznej mocy krążyły wokół Zahariela tworząc smugi czerni i szarości; kiedy zbytnio koncentrował na nich swą uwagę, przybierały niepokojące kształty wywierające ucisk w umyśle mężczyzny. Pod sklepieniem jego czaszki zdawał się wibrować odległy, dysharmoniczny jęk przywodzący na myśl zawodzenie. Intensywność tego zjawiska na ułamek chwili pozbawiła młodego bibliotekarza pewności siebie. Utracił koncentrację… a mimo to wizja miasto zelżeć przybrała na mocy.

Niskie postacie w kapturach zdawały się poruszać na krańcu jego pola widzenia, a potem w umyśle Anioła rozległ się jakiś głos, nieludzko obcy, a zarazem przerażająco znajomy.

Pamiętaj o złożonej przysiędze.

Zahariel wydał z siebie zduszony okrzyk i obrócił się na pięcie szukając źródła tego głosu. Jego umysł wypełnił się natychmiast wspomnieniami z polowania na calibańskiego lwa, które miało miejsce pięćdziesiąt lat temu. Wciąż pamiętał doskonale wędrówkę po odległej części lasu bardziej nawiedzonej i przesiąkniętej prastarym złem niż kiedykolwiek mógłby się spodziewać i spotkanie z przedziwnymi zakapturzonymi istotami, które go tam zatrzymały.

Czując szaleńcze tempo bijących jednocześnie serc Zahariel przesuwał spojrzeniem po dziedzińcu szukając śladu Czuwaczy w Mroku. Niebieska poświata i wściekły eteryczny wiatr zniknęły w ułąmku chwili, a kiedy bibliotekarz odzyskał jasność widzenia, ujrzał stojącego opodal w bezruchu Luthera. Mistrz Calibanu spoglądał na Zahariela czujnym wzrokiem.

- Coś się stało, bracie? – zapytał cicho Luther, głosem zdradzającym troskę, ale z kamienną twarzą. Zahariel opanował się błyskawicznie, kontrolując wydzielanie adrenaliny do krwi i obniżając puls za pomocą kilku oddechów.

- Brat-bibliotekarz Israfael udzieli mi reprymendy, kiedy się dowie, że ktoś mnie zaskoczył podczas medytacji – odpowiedział czując jednocześnie zszokowanie na samą myśl o tym jak gładko kłamstwo przeszło przez jego usta.Na dziedzińcu zapadła na chwilę cisza. Luther spoglądał na Zahariela przez długą chwilę w milczeniu, potem uśmiechnął się bez cienia wesołości.

- Sporo mamy na głowie w tych ostatnich czasach, prawda?

- Więcej niż zazwyczaj – odpowiedział naprędce Zahariel.

Luther skinął głową. Przemierzył dziedziniec szybkim krokiem, wciąż skrywając prawiwe uczucia pod kamienną maską.

- Szukałem cię w całej fortecy – oznajmił.

- Dlaczego nie wywołałeś mnie przez radio? – zmarszczył czoło Zahariel.

- Ponieważ pewnych rzeczy nie powinno się omawiać przez radio – odpowiedział cicho Luther – Mam zamiar odbyć bardzo prywatne spotkanie i chciałbym, żebyś mi towarzyszył.

- Oczywiście – odpowiedział natychmiast legionista, chociaż jego zdziwienie jeszcze się pogłębiło – To bardzo późna pora, bracie. O co chodzi? Czy coś się stało?

- Godzinę temu powstańcy uderzyli na kuźnie, fabryki i budynki Administratum na całym Calibanie – oblicze Luthera pociemniało wyraźnie – Zaraz potem wybuchły zamieszki w niektórych arko logiach, również w tej nowej w Northwilds – mężczyzna skrzywił gniewnie usta – Konstabulatorium nie radziło sobie z utrzymaniem porządku, więc wprowadziłem do akcji dziesięć regimentów Jagerów.

Zahariel znieruchomiał porażony tymi wieściami. Znienacka wcześniejsza niezrozumiała decyzja Luthera o wstrzymaniu transferu posiłków dla Legionu wydała się błogosławieństwem. Powstanie na Calibanie weszło w niebezpieczną nową fazę. Jego umysł zaczął pracować w gorączkowym rytmie analizując poziom gotowości bojowej, czasu niezbędnego do mobilizacji oraz procesów logistycznych dotyczących legii Astartes oraz jednostek pomocniczych na powierzchni planety.

- Będzie to spotkanie operacyjne czy strategiczne? – zapytał – Potrzebuję kilku minut na zebranie odpowiednich danych.

- Ani jedno ani drugie – odparł Luther przyjmując ponownie kamienną minę – Przywódcy rebeliantów skontaktowali się z lordem Cypherem. Chcą spotkać się ze mną pod flagą posłów, a ja się zgodziłem. Przybędą tu za godzinę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:42, 20 Wrz 2010
Corey
Gość
 





Keth napisał:

Czując szaleńcze tempo bijących jednocześnie serc Zahariel przesuwał spojrzeniem po dziedzińcu szukając śladu Czuwaczy w Mroku. Niebieska poświata i wściekły eteryczny wiatr zniknęły w ułąmku chwili, a kiedy bibliotekarz odzyskał jasność widzenia, ujrzał stojącego opodal w bezruchu Luthera. Mistrz Calibanu spoglądał na Zahariela czujnym wzrokiem.

.


Czuwających w Mroku - brzmi lepiej i chyba poprawniej.

Śledzę temat i z niecierpliwością zawsze oczekuje kolejnych odcinków.
PostWysłany: Sob 20:17, 25 Wrz 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Czuwający w Mroku brzmią jak najbardziej poprawnie i tego zresztą przekładu starałem się używać jeszcze w prastarych czasach gildiańskich. Tym razem pozwoliłem sobie na mały eksperyment, ponieważ Czuwający w Mroku nieodparcie zbytnio kojarzyli mi się z ludźmi, a przynajmniej formą życia bardzo do ludzi zbliżoną. Czuwacze miały w sobie jakiś taki posmak obcości, całkowicie zresztą uzasadnionej zważywszy na fakt, kim naprawdę są... ale potwierdzam, że eksperyment się nie udał, bo nawet mnie się ta forma przekładu nie podoba i w przyszłości już nie wystąpi! Laughing
Zobacz profil autora
Kącik literacki DH - tu się nie gra, tylko czyta!
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 6 z 6  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin